Czāndogja 8.13 – Mantra do Medytacji i Powtarzania

1. Z ciemności mogę osiągnąć różnorodność. Z różnorodności mogę osiągnąć ciemność. Podobnie jak koń potrząsający sierścią [aby usunąć brud], otrząsnę się z każdego miejsca, jakie pojawi się na mojej postaci. Podobnie jak księżyc uwalniający się z ust Rāhu [i odzyskujący swą jasność], tak i ja, dokonawszy wszystkiego, odłożę to ciało i osiągnę wieczną Brahmaloka.


Wers 8.13.1

श्यामाच्छबलं प्रपद्ये शबलाच्छ्यामं प्रपद्येऽश्व इव रोमाणि विधूय पापं चन्द्र इव राहोर्मुखात्प्रमुच्य धूत्वा शरीरमकृतं कृतात्मा ब्रह्मलोकमभिसंभवामीत्यभिसंभवामीति ॥ ८.१३.१ ॥
॥ इति त्रयोदशः खण्डः ॥

śyāmācchabalaṃ prapadye śabalācchyāmaṃ prapadye’śva iva romāṇi vidhūya pāpaṃ candra iva rāhormukhātpramucya dhūtvā śarīramakṛtaṃ kṛtātmā brahmalokamabhisaṃbhavāmītyabhisaṃbhavāmīti || 8.13.1 ||
|| iti trayodaśaḥ khaṇḍaḥ ||

1. Z ciemności mogę osiągnąć różnorodność. Z różnorodności mogę osiągnąć ciemność. Podobnie jak koń potrząsający sierścią [aby usunąć brud], otrząsnę się z każdego miejsca, jakie pojawi się na mojej postaci. Podobnie jak księżyc uwalniający się z ust Rāhu [i odzyskujący swą jasność], tak i ja, dokonawszy wszystkiego, odłożę to ciało i osiągnę wieczną Brahmaloka.

Komentarz:

To jest mantra medytacyjna. Zawiera esencję wszystkiego, co zostało powiedziane wcześniej w tym Upaniszadzie.

Użyte są tu dwa ważne słowa – śjāma i śabala. Śjāma oznacza „ciemny” lub „czarny”. Śjāmā jest formą żeńską i jest także imieniem Matki Kālī. Śaṅkara mówi, że śjāma to gambhīraḥ warṇaḥ, głęboki kolor – to znaczy, że nie jest on dostrzegalny dla naszych narządów zmysłów. Kiedy mówimy, że coś jest ciemne, sugerujemy, że trudno to poznać. Mówi się, że Matka Kālī jest ciemna, ponieważ tak naprawdę nie wiemy, czym lub kim ona jest.

Tutaj słowo śjāma odnosi się do Brahmana, ponieważ Brahmana również trudno jest poznać. Gdzie realizujemy Brahmana? Wewnątrz siebie, w sercu. Śabala oznacza wielobarwny lub o wielu formach. Oznacza Brahmaloka. To wielość na zewnątrz. Chodzi o to, że to, co jest w środku, jest także na zewnątrz. Jedno staje się wieloma.

Załóżmy, że wchodzisz do pokoju, w którym znajduje się sto luster. Co widzisz? Widzisz setki odbić siebie. Albo przypuśćmy, że w górze świeci księżyc, a na ziemi stoi wiele dzbanków z wodą. W każdym naczyniu znajduje się odbicie księżyca, ale w rzeczywistości jest tylko jeden księżyc.

Jak sobie to uświadamiamy – że Jeden staje się wieloma? Poprzez ćittaśuddhi, oczyszczenie umysłu. Twój umysł jest jak lustro. Jeśli lustro jest czyste, masz bardzo wyraźne odbicie siebie. Ale jeśli na lustrze jest kurz i brud, nie widać dobrze swojego odbicia. Upaniszad wielokrotnie podkreślał tę potrzebę oczyszczenia umysłu. Nie jest to coś, co osiąga się nagle. Nie dzieje się to przez przypadek. Przychodzi dopiero po latach ciężkiej walki i samodyscypliny.

W tym wersecie podane są dwie ilustracje. Pierwsza dotyczy konia. Gdy koń ma na ciele brud, chce się go pozbyć. Nie lubi, gdy coś nienaturalnego przykleja się do jego sierści. Co on robi? Potrząsa ciałem. Podobnie brud niewiedzy, egoizmu i innych rzeczy przylega do naszego umysłu, ale nie są one częścią naszej prawdziwej natury i musimy się ich pozbyć. Musimy je strząsnąć. Jak? Poprzez rozróżnianie: „Nie jestem tym ciałem ani nie utożsamiam się z niczym, z czym to ciało jest utożsamiane, np. z kastą czy krajem. To wszystko są nałożenia. Moja prawdziwa Jaźń jest zawsze czysta, bez narodzin i śmierci. Kiedy praktykujesz tego rodzaju rozróżnianie, powoli narasta w tobie przekonanie, że nie jesteś ciałem, że jesteś Jaźnią oddzieloną od ciała.

Druga ilustracja została zaczerpnięta z mitu o ubijaniu oceanu. W starożytności bogowie i demony postanowili ubić ocean, aby uzyskać nektar nieśmiertelności aby nigdy nie umrzeć. Po wielu trudnościach udało im się zdobyć nektar, a wtedy bogowie oszukali demony i porwali go, aby mogli mieć go całego dla siebie.

Kiedy bogom rozdzielano nektar, słońce i księżyc zauważyły, że Rāhu, demon, ukrywał się między nimi, i krzyknęły ostrzegawczo. Ale było za późno. Rāhu posmakował nektaru tuż przed odcięciem mu głowy. W ten sposób reszta jego ciała zginęła, ale jego głowa stała się nieśmiertelna i ta głowa na zawsze goni swoich wrogów, słońce i księżyc. Kiedy następuje zaćmienie księżyca, mówi się, że Rāhu połknął księżyc. Ale ponieważ Rāhu nie ma ciała, księżyc wkrótce wyłania się z dolnej części jego głowy i ponownie widzimy świecącą postać księżyca.

Upaniszad mówi, że jest tak, jak gdybyśmy wszyscy znajdowali się w ustach Rāhu. W pewnym sensie wszyscy zostaliśmy pochłonięci przez ignorancję. Z natury jesteśmy świetlistą Jaźnią, ale światło Jaźni zostało przykryte ciemnością ignorancji. W jakiś sposób musimy uwolnić się z ust Rāhu i wtedy odzyskamy nasz wrodzony blask.

Wedānta mówi, że jeśli jesteś Brahmanem, zawsze byłeś Brahmanem. To nie jest tak, że osiągasz coś nowego. Kiedy urzeczywistnisz Brahmana, zdasz sobie sprawę, kim zawsze byłeś. To jak książę porwany przez żebraków, gdy był jeszcze dzieckiem. Dorastając wśród żebraków, zachowuje się tak samo jak oni. Nigdy nie zdaje sobie sprawy, że jest księciem. Ale pewnego dnia niektórzy ludzie go odkrywają, zabierają do pałacu i mówią mu, że jest księciem. Zawsze był księciem, tylko o tym nie wiedział.

Jest wspaniały przykład opowiedziany przez Świętą Matkę. Na ziemi w pobliżu kąpielowego ghat leżał duży diament. Wszyscy myśleli, że to kawałek szkła, a ci, którzy przychodzili się tam kąpać, zdrapywali brud ze stóp, pocierając je o diament. Któregoś dnia jubiler zobaczył go i zorientował się, że to diament. Czy to nie zawsze był diament? Podobnie, zawsze byłeś Brahmanem, tylko o tym nie wiedziałeś.

Wedānta mówi, że zasłaniamy oczy rękami i mówimy: „Pomóżcie! Nic nie widzę. Jestem ślepy.” Zawsze sobie wmawialiśmy, że jesteśmy bezwartościowi i do niczego. Teraz musimy odwrócić nasze myślenie. Musimy sobie wmawiać, że jesteśmy czyści, wolni i boscy.

Wedānta nie twierdzi, że może dokonać jakichkolwiek cudów. Nie ma w niej żadnych dziwnych, magicznych formuł. To, co mówi Wedānta, jest bardzo proste i bezpośrednie – Tat twam asi, jesteś tym. Wedānta próbuje obudzić w nas siłę, która już w nas drzemie. I na ileż różnych sposobów próbuje. Śaṅkara mówi, że pisma święte są ādarawati, czułe, jak matka. Być może chcesz jeść tylko słodycze i nic więcej, ale lekarz powiedział, że nie powinieneś jeść słodyczy. Co robi twoja matka? Będzie cię na różne sposoby namawiać, abyś jadł to, co jest dla ciebie dobre. Podobnie Upaniszad nadal namawia nas, abyśmy osiągnęli poznanie Jaźni.

Upaniszad mówi nam, że jesteśmy teraz zahipnotyzowani i myślimy, że jesteśmy do niczego, grzesznikiem, niewolnikiem. Musimy wydostać się z uścisku tego złudzenia, tak jak księżyc wychodzi z ust Rāhu. Musimy otrząsnąć się z tego złudzenia, tak jak koń otrząsa się z brudu ze swojej sierści.

Następnie osiągamy stan zwany akrytam, niestworzony. Cokolwiek zostanie stworzone, zostanie zniszczone. Jeśli zbudujemy dom, to pewnego dnia zostanie on zniszczony. Ale to, co nie jest stworzone, co nie jest skutkiem niczego, jest wieczne. To nigdy się nie skończy. Wiedza Jaźni nie jest czymś stworzonym w nas. To nie jest produkt. Nie jest to też rezultat czegokolwiek. Ona zawsze tam była, zawsze wewnątrz nas, tylko my o tym nie wiedzieliśmy.