Gita II

Ten artykuł został zapisany przez Idę Ansell w formie stenograficznej. Ponieważ jednak przemowa Swamidżi była dla niej zbyt szybka we wczesnych latach, w artykułach umieszcza się kropki aby zaznaczyć pominięcia, podczas gdy słowa w nawiasach kwadratowych dodaje się aby połączyć rozłączone części.

(Wykład w San Francisco 28 maja 1900 r.)

Gitā wymaga małego wstępnego wprowadzenia. Scena rozgrywa się na polu bitwy pod Kurukszetrą. Około pięć tysięcy lat temu dwie gałęzie tej samej rasy walczyły o imperium Indii. Pandawowie mieli prawo, ale Kaurawowie mieli moc. Pandawowie byli pięcioma braćmi i mieszkali w lesie. Kryszna był przyjacielem Pandawów. Kaurawowie nie chcieli dać im nawet tyle ziemi, ile wystarczyłoby na czubek igły.

Sceną otwierającą jest pole bitwy, na którym obie strony widzą swoich krewnych i przyjaciół – jednego brata po jednej stronie, drugiego po drugiej; dziadka z jednej strony, wnuka z drugiej strony. … Kiedy Ardźuna widzi swoich przyjaciół i krewnych po drugiej stronie i wie, że być może będzie musiał ich zabić, jego serce łamie się i mówi, że nie będzie walczył. Tak zaczyna się Gita.

Dla nas wszystkich na tym świecie życie jest ciągłą walką. … Nieraz przychodzi moment, kiedy naszą słabość i tchórzostwo chcemy interpretować jako przebaczenie i wyrzeczenie. Nie ma żadnej zasługi kiedy wyrzeczenia podejmuje się żebrak. Jeśli osoba, która może [zadać cios] powstrzymuje się, jest w tym zasługa. Jeśli osoba, która ma oddaje, jest w tym zasługa. Wiemy, jak często w naszym życiu przez lenistwo i tchórzostwo rezygnujemy z walki i próbujemy zahipnotyzować nasze umysły w przekonaniu, że jesteśmy odważni.

Gita rozpoczyna się bardzo znaczącym wersetem: „Powstań, o Książę! Porzuć tę bojaźliwość, tę słabość! Wstań i walcz!” (Gita, II. 3.) Następnie Ardźuna, próbując spierać się w tej sprawie [z Kryszną], przedstawia wyższe idee moralne, jak nie opieranie się jest lepsze od oporu i tak dalej. Próbuje się usprawiedliwić, ale nie może oszukać Kryszny. Kryszna jest wyższą Jaźnią, czyli Bogiem. Od razu przejrzy argumentację. W tym przypadku [motywem] jest słabość. Ardźuna widzi swoich krewnych i nie może ich zaatakować. …

W sercu Ardźuny istnieje konflikt między jego emocjami a obowiązkiem. Im bliżej jesteśmy [zwierząt i] ptaków, tym bardziej jesteśmy w piekle emocji. Nazywamy to miłością. Jest to autohipnoza. Jesteśmy pod kontrolą naszych [emocji] jak zwierzęta. Krowa może poświęcić swoje życie za swoje młode. Każde zwierzę może. Co z tego? To nie ślepe, ptasie emocje prowadzą do doskonałości. … [Osiągnięcie] wiecznej świadomości oto cel człowieka! Nie ma tam emocji, sentymentalizmu, ani niczego, co przynależy do zmysłów – tylko światło czystego rozumu. [Tam] człowiek stoi jako duch.

A więc Ardźuna jest pod kontrolą tego emocjonalizmu. Nie jest tym, kim powinien być – wielkim, opanowanym, oświeconym mędrcem działającym dzięki wiecznemu światłu rozumu. Stał się jak zwierzę, jak dziecko, które po prostu pozwala sercu zawładnąć jego mózgiem, robi z siebie głupca i próbuje ukryć swoją słabość kwiecistymi imionami „miłości” i tak dalej. Kryszna to widzi. Ardźuna mówi jak człowiek o małej wiedzy i podaje wiele powodów, ale jednocześnie mówi językiem głupca.

„Mędrzec nie żałuje tych, którzy żyją, ani tych, którzy umierają”. (Ibid. 11.) [Kryszna mówi:] „Ty nie możesz umrzeć ani ja. Nigdy nie było czasu, kiedy nie istnieliśmy. Nigdy nie będzie czasu, kiedy nie będziemy istnieć. Jak w tym życiu człowiek zaczyna od dzieciństwa i [przechodzi przez młodość i starość, tak po śmierci przechodzi po prostu do innego rodzaju ciała]. Dlaczego mądry człowiek miałby czuć żal? (Ibid. 12-13.) A gdzie jest początek tego emocjonalizmu, który cię ogarnął? Jest on w zmysłach. „To dotyk zmysłów przynosi całą tę jakość istnienia: ciepło i zimno, przyjemność i ból. Przychodzą i odchodzą. (Ibid. 14.) Człowiek jest nieszczęśliwy w tej chwili, szczęśliwy w następnej. Jako taki nie może doświadczyć natury duszy. …

„Istnienie nigdy nie może być nieistnieniem, ani nieistnienie nigdy nie może stać się istnieniem. … Wiedz zatem, że to, co przenika cały ten wszechświat, nie ma początku ani końca. To jest niezmienne. We wszechświecie nie ma nic, co mogłoby zmienić [Niezmiennego]. Chociaż to ciało ma swój początek i koniec, mieszkaniec ciała jest nieskończony i nie ma końca”. (Ibid. 16–18.)

Wiedząc o tym, wstań i walcz! Ani kroku w tył, oto jest idea. … Walcz, cokolwiek nadejdzie. Niech gwiazdy przesuną się ze sfery niebieskiej! Niech cały świat stanie przeciwko nam! Śmierć oznacza tylko zmianę szaty. Cóż z tego? Tak więc walcz! Nic nie zyskacie, stając się tchórzami. … Cofając się o krok, nie unikniecie żadnego nieszczęścia. Wołałeś do wszystkich bogów świata. Czy bieda ustała? Masy w Indiach wołają do sześćdziesięciu milionów bogów i wciąż umierają jak psy. Gdzie są ci bogowie? … Bogowie przychodzą ci z pomocą, gdy odniesiesz sukces. Więc jaki jest pożytek? Gra w śmierć. … To uginanie kolan przed przesądami, to zaprzedanie się własnemu umysłowi nie przystoi ci, moja duszo. Jesteś nieskończony, nieśmiertelny, nienarodzony. Ponieważ jesteś duchem nieskończonym, nie przystoi ci być niewolnikiem. … Powstań! Obudzony! Wstań i walcz! Umrzyj, jeśli musisz. Nie ma nikogo, kto mógłby ci pomóc. Jesteś całym światem. Kto może Ci pomóc?

„Istoty są nieznane naszym ludzkim zmysłom przed narodzinami i po śmierci. Ujawniają się one tylko w międzyczasie. Po co się smucić? (Ibid. 28.)

„Niektórzy patrzą na To [Jaźń] ze zdumieniem. Niektórzy mówią o Tym jako o cudownym. Inni słyszą o Tym jako o cudownym. Inni, słysząc o Tym, nie rozumieją”. (Ibid. 29.)

Ale jeśli mówisz, że zabicie tych wszystkich ludzi jest grzeszne, rozważ to z punktu widzenia własnego obowiązku kastowego. … „Czyniąc przyjemność i nieszczęście jednakowymi, czyniąc sukces i porażkę jednakowymi, wstań i walcz. (Ibid. 38.)

To jest początek innej osobliwej doktryny Gity – doktryny braku przywiązania. Oznacza to, że musimy ponosić skutki naszych własnych działań, ponieważ przywiązujemy się do nich. … „Tylko to, co jest robione jako obowiązek dla samego obowiązku… może rozproszyć niewolę karmy”. (Ibid. 39.) Nie ma niebezpieczeństwa, że można przesadzić. … „Jeśli zrobisz tego choć trochę, [ta Joga uratuje cię od strasznego cyklu narodzin i śmierci]. (Ibid. 40.)

„Wiedz, Ardźuno, umysł, który odnosi sukces, jest umysłem skoncentrowanym. Umysły zajęte dwoma tysiącami tematów (mają) rozproszone energie. Niektórzy potrafią mówić kwiecistym językiem i sądzić, że poza Wedami nie ma nic. Chcą iść do nieba. Chcą dobrych rzeczy dzięki mocy Wed, więc składają ofiary”. (Ibid. 41-43.) Tacy nigdy nie osiągną żadnego sukcesu [w życiu duchowym], jeśli nie porzucą wszystkich tych materialistycznych idei. (Ibid. 44.)

To kolejna wspaniała lekcja. Nigdy nie można osiągnąć duchowości, dopóki nie porzuci się wszystkich materialnych idei. … Co jest w zmysłach? Wszystkie zmysły są złudzeniem. Ludzie chcą je zachować [w niebie] nawet po śmierci – parę oczu, nos. Niektórzy wyobrażają sobie, że będą mieli więcej narządów niż mają teraz. Chcą widzieć Boga siedzącego na tronie przez całą wieczność – materialne ciało Boga. … Takie ludzkie pragnienia dotyczą ciała, jedzenia, picia i przyjemności. Jest to przedłużone materialistyczne życie. Człowiek nie może myśleć o niczym poza tym życiem. To życie jest dla ciała. „Taki człowiek nigdy nie dochodzi do takiej koncentracji, która prowadzi do wolności”. (Ibid. 44.)

„Wedy nauczają tylko rzeczy należących do trzech Gun: do Sattwy, Radźasu i Tamasu”. (Ibid. 45.) Wedy nauczają jedynie o rzeczach w przyrodzie. Ludzie nie mogą myśleć o niczym, czego nie widzą na ziemi. Jeśli mówią o niebie, myślą o królu siedzącym na tronie, o ludziach palących kadzidło. To cała natura, nic poza naturą. Dlatego Wedy nie uczą niczego poza naturą. „Wyjdź poza naturę, poza dwoistość egzystencji, poza własną świadomość, nie troszcząc się o nic, ani o dobro, ani o zło”. (Ibid. 45.)

Utożsamiliśmy się z naszymi ciałami. Jesteśmy tylko ciałem, a raczej posiadamy ciało. Jeśli jestem uszczypnięty, płaczę. Wszystko to jest nonsensem, ponieważ ja jestem duszą. Cały ten łańcuch nieszczęść, wyobraźni, zwierząt, bogów i demonów, wszystkiego, całego świata, wszystko to bierze się z utożsamiania się z ciałem. Jestem duchem. Dlaczego skaczę, jeśli mnie uszczypniesz? … Spójrzcie na to niewolnictwo. Nie wstydzicie się? Jesteśmy religijni! Jesteśmy filozofami! Jesteśmy mędrcami! Panie błogosław nam! Czym jesteśmy? Żyjącymi piekłami, oto czym jesteśmy. Lunatycy, oto czym jesteśmy!

Nie możemy porzucić idei [ciała]. Jesteśmy związani z ziemią. … Nasze idee to cmentarzyska. Kiedy opuszczamy ciało, jesteśmy związani z tymi [ideami] przez tysiące elementów.

Kto może pracować bez przywiązania? To jest prawdziwe pytanie. Taki człowiek jest jednakowy, niezależnie od tego, czy jego praca kończy się sukcesem, czy porażką. Jego serce nie wydaje ani jednego fałszywego uderzenia, nawet jeśli całe jego życie – praca w jednej chwili spłonie na popiół. „To mędrzec, który zawsze pracuje dla samej pracy, nie dbając o wyniki. W ten sposób wykracza poza ból narodzin i śmierci. W ten sposób staje się wolny”. (Ibid. 51.) Wtedy widzi, że całe to przywiązanie jest złudzeniem. Jaźń nigdy nie może być przywiązana. … Następnie wykracza poza wszystkie pisma święte i filozofie. (Ibid. 52.) Jeśli umysł jest zwodniczy i wciągany w wir przez książki i pisma święte, jaki jest pożytek z tych wszystkich pism świętych? Jedno mówi to, inne mówi tamto. Jaką książkę weźmiesz? Bądź samodzielny! Zobacz chwałę własnej duszy i zobacz, że będziesz musiał pracować. Wtedy staniesz się człowiekiem silnej woli. (Ibid. 53.)

Ardźuna pyta: „Kim jest osoba o ustalonej woli?” (Ibid. 54.)

[Kryszna odpowiada:] „Człowiek, który porzucił wszystkie pragnienia, który nie pragnie niczego, nawet tego życia, ani wolności, ani bogów, ani pracy, ani czegokolwiek. Kiedy jest całkowicie usatysfakcjonowany, nie ma już więcej pragnień”. (Ibid. 55.) Widział chwałę Jaźni i odkrył, że świat, bogowie i niebo są… w jego własnej Jaźni. Wtedy bogowie nie stają się bogami; śmierć nie staje się śmiercią; życie nie staje się życiem. Wszystko się zmieniło. „Mówi się, że człowiek jest [oświecony], jeśli jego wola stała się mocna, jeśli jego umysł nie jest zaniepokojony nieszczęściem, jeśli nie pragnie żadnego szczęścia, jeśli jest wolny od wszelkiego [przywiązania], wszelkiego strachu, wszelkiego gniew. (Ibid. 56.) …

„Podobnie jak żółw może wciągnąć nogi, a jeśli go uderzysz, nie wyjdzie ani jedna stopa, tak mędrzec może wciągnąć wszystkie narządy zmysłów do środka” (Ibid. 58.) i nic nie może ich zmusić do wyjścia na zewnątrz. Nic nie może nim wstrząsnąć, żadna pokusa ani nic. Niech wszechświat wiruje wokół niego, nie wywoła to ani jednej zmarszczki w jego umyśle.

Następnie pojawia się bardzo ważne pytanie. Czasami ludzie poszczą przez kilka dni. … Kiedy najgorszy człowiek pości przez dwadzieścia dni, staje się dość łagodny. Posty i torturowanie siebie było praktykowane przez ludzi na całym świecie. Pomysł Kryszny jest taki, że to wszystko jest nonsensem. Mówi, że zmysły na chwilę odejdą od człowieka, który się torturuje, ale pojawią się ponownie z dwudziestokrotnie większą [mocą]. … Co powinieneś zrobić? Chodzi o to, żeby być naturalnym – bez ascetyzmu. Idź dalej, pracuj, tylko pamiętaj, że nie jesteś przywiązany. Wola nigdy nie może być mocno utwierdzona w człowieku, który nie nauczył się i nie praktykował tajemnicy braku przywiązania.

Wychodzę i otwieram oczy. Jeśli coś tam jest, muszę to zobaczyć. Nie mogę się powstrzymać. Umysł biegnie za zmysłami. Teraz zmysły muszą zrezygnować z jakiejkolwiek reakcji na naturę.

„Tam, gdzie jest ciemna noc dla [związanego zmysłami] świata, samokontrolujący się [człowiek] nie śpi. Dla niego jest to dzień. … A tam, gdzie świat się budzi, mędrzec śpi”. (Ibid. 69.) Gdzie świat się obudził? W zmysłach. Ludzie chcą jeść, pić i mieć dzieci, a potem umierają psią śmiercią. … Zawsze są obudzeni dla zmysłów. Nawet ich religia jest właśnie do tego. Wymyślają Boga, który im pomoże, da im więcej kobiet, więcej pieniędzy, więcej dzieci – nigdy Boga, który pomoże im stać się bardziej podobnymi do Boga! „Gdzie cały świat nie śpi, mędrzec śpi. Ale gdzie ignoranci śpią, tam mędrzec czuwa” (Ibid. 69.) – w świecie światła, gdzie człowiek nie widzi siebie jako ptaka, ani jako zwierzęcia, ani jako ciała, ale jako nieskończonego ducha, nieumierającego, nieśmiertelny. Tam, gdzie ignoranci śpią i nie mają czasu, intelektu ani mocy zrozumienia, tam budzi się mędrzec. To dla niego światło dzienne. „Jak wszystkie rzeki świata nieustannie wlewają swoje wody do oceanu, ale wielka, majestatyczna natura oceanu pozostaje niezakłócona i niezmieniona, tak też chociaż wszystkie zmysły przynoszą doznania z natury, podobne do oceanu serce mędrca nie zna niepokoju, nie zna strachu”. (Ibid. 70.) Niech nieszczęścia płyną milionami rzek, a szczęście setkami! Nie jestem niewolnikiem nędzy! Nie jestem niewolnikiem szczęścia!