Najwspanialszą ideą religii Wedanty jest to, że możemy osiągnąć ten sam cel różnymi ścieżkami; i te ścieżki uogólniłem na cztery, a mianowicie ścieżki pracy, miłości, psychologii i wiedzy. Ale musisz jednocześnie pamiętać, że podziały te nie są bardzo wyraźne i [ścieżki] nie wykluczają się wzajemnie. Jedna łączy się z drugą. Ale nazywamy te podziały według typu, który przeważa. Nie jest tak, że można znaleźć ludzi, którzy nie mają innych zdolności niż ta praca, ani że można znaleźć ludzi, którzy są tylko oddanymi wielbicielami, nie ma też ludzi, którzy nie mają nic więcej niż tylko wiedzę. Podziały te są dokonywane zgodnie z typem lub tendencją, która może przeważać w człowieku. Odkryliśmy, że ostatecznie wszystkie te cztery ścieżki zbiegają się i stają się jedną. Wszystkie religie i wszystkie metody pracy i kultu prowadzą nas do jednego i tego samego celu.
Starałem się już wskazać ten cel. Jest nim wolność, jak ja to rozumiem. Wszystko, co dostrzegamy wokół nas walczy o wolność, od atomu do człowieka, od nieczułej, pozbawionej życia cząstki materii do najwyższego bytu na ziemi, ludzkiej duszy. Cały wszechświat jest w rzeczywistości wynikiem tej walki o wolność. We wszystkich kombinacjach każda cząsteczka próbuje iść własną drogą, odlecieć od innych cząstek; ale inne trzymają ją w ryzach. Nasza ziemia próbuje odlecieć od słońca, a księżyc od ziemi. Wszystko ma tendencję do nieskończonego rozproszenia. Wszystko, co widzimy we wszechświecie, opiera się na tej jednej walce o wolność; pod wpływem tej tendencji święty się modli, a złodziej kradnie. Kiedy obrana linia działania nie jest właściwa, nazywamy ją złą; a kiedy jej manifestacja jest właściwa i wysoka, nazywamy ją dobrą. Ale impuls jest ten sam, walka o wolność. Święty jest uciskany świadomością swojego stanu niewoli i chce się go pozbyć; więc czci Boga. Złodzieja dręczy myśl, że nie posiada pewnych rzeczy i stara się pozbyć tego pragnienia, uwolnić się od niego; więc kradnie. Wolność jest jedynym celem całej natury, czującej lub nieczułej; i świadomie lub nieświadomie wszystko dąży do tego celu. Wolność, której szuka święty, jest bardzo różna od tej, której szuka złodziej; wolność umiłowana przez świętego prowadzi go do rozkoszy nieskończonej, niewymownej błogości, podczas gdy ta, do której zbój skierował swoje serce, tworzy tylko kolejne więzy dla jego duszy.
W każdej religii można znaleźć przejawy tej walki o wolność. Jest podstawą wszelkiej moralności, bezinteresowności, co oznacza pozbycie się idei, że ludzie są tym samym co ich małe ciała. Kiedy widzimy człowieka wykonującego dobrą pracę, pomagającego innym, oznacza to, że nie można go zamknąć w zawężonym kręgu „ja i moje”. Nie ma granic dla tego wyjścia z egoizmu. Wszystkie wielkie systemy etyczne głoszą jako cel absolutną bezinteresowność. Przypuśćmy, że człowiek może osiągnąć tę absolutną bezinteresowność, co się z nim stanie? Nie jest już tym małym panem takim a takim; osiągnął nieskończoną ekspansję. Mała osobowość, którą miał przedtem, jest teraz dla niego stracona na zawsze; stał się nieskończony, a osiągnięcie tej nieskończonej ekspansji jest rzeczywiście celem wszystkich religii i wszystkich nauk moralnych i filozoficznych. Personalistę ogarnia strach kiedy słyszy tę myśl wyrażoną filozoficznie. Jednocześnie, jeśli głosi moralność, to przecież sam naucza tej samej idei. Nie stawia granic bezinteresowności człowieka. Załóżmy, że człowiek staje się całkowicie bezinteresowny w systemie personalistycznym, jak mamy go odróżnić od doskonałych w innym systemie? Stał się jednym ze wszechświatem, a stać się tym jest celem wszystkich; tylko biedny personalista nie ma odwagi, by doprowadzić własne rozumowanie do właściwych wniosków. Karma–Joga jest osiągnięciem poprzez bezinteresowną pracę tej wolności, która jest celem całej ludzkiej natury. Dlatego każde samolubne działanie opóźnia osiągnięcie celu, a każde bezinteresowne działanie prowadzi nas do celu; dlatego jedyna definicja moralności, jaką można podać, brzmi: to, co samolubne, jest niemoralne, a to, co niesamolubne, jest moralne.
Ale jeśli przejdziesz do szczegółów, sprawa okaże się nie taka prosta. Na przykład środowisko często powoduje różnice w szczegółach, o czym już wspomniałem. To samo działanie w pewnych okolicznościach może być bezinteresowne, a w innych zupełnie samolubne. Możemy więc podać tylko ogólną definicję, a szczegóły pozostawić do dopracowania, biorąc pod uwagę różnice w czasie, miejscu i okolicznościach. W jednym kraju jeden rodzaj postępowania jest uważany za moralny, a w innym za niemoralny, ponieważ okoliczności są różne. Celem całej natury jest wolność, a wolność można osiągnąć jedynie przez doskonałą bezinteresowność; każda myśl, słowo lub czyn, które są bezinteresowne, prowadzą nas do celu i jako takie są moralne. Przekonasz się, że ta definicja obowiązuje w każdej religii i każdym systemie etycznym. W niektórych systemach myślowych moralność wywodzi się od Istoty Wyższej – Boga. Jeśli zapytasz, dlaczego człowiek powinien robić to, a nie tamto, ich odpowiedź brzmi: „Ponieważ takie jest przykazanie Boże”. Ale niezależnie od źródła, z którego się wywodzi, ich kodeks etyczny ma tę samą główną ideę – nie myśleć o sobie, ale zrezygnować z siebie. A jednak niektórzy ludzie pomimo tej wzniosłej idei etycznej boją się na myśl o konieczności porzucenia swoich małych osobowości. Możemy poprosić człowieka, który trzyma się idei małych osobowości, aby rozważył przypadek osoby, która stała się całkowicie bezinteresowna, która nie myśli o sobie, która nie robi nic dla siebie, która nie mówi o sobie ani słowem, a następnie powiedzieć: gdzie jest jego „ja”. To „ja” jest mu znane tylko tak długo, jak długo myśli, działa lub mówi za siebie. Jeśli jest świadomy tylko innych, wszechświata i wszystkiego, to gdzie jest jego „ja”? Odeszło na zawsze.
Karma–joga jest zatem systemem etycznym i religijnym, którego celem jest osiągnięcie wolności poprzez bezinteresowność i dobre uczynki. Karma–Jogin nie musi wierzyć w żadną doktrynę. Może nie wierzyć nawet w Boga, może nie pytać, czym jest jego dusza, ani nie myśleć o jakichkolwiek metafizycznych spekulacjach. Ma on swój szczególny cel urzeczywistnienia bezinteresowności; i sam musi sobie z tym poradzić. Każda chwila jego życia musi być urzeczywistnieniem, ponieważ zwykłą pracą, bez pomocy doktryny czy teorii, musi rozwiązać ten sam problem, do którego Dźnāni stosuje swój rozum i natchnienie, a Bhakta swoją miłość.
Teraz pojawia się następne pytanie: Co to jest za praca? Co ona czyni dobrego dla świata? Czy możemy czynić dobro dla świata? W sensie absolutnym nie; w sensie względnym tak. Nie można światu wyrządzić żadnego trwałego ani wiecznego dobra; gdyby można było to zrobić, świat nie byłby tym światem. Możemy zaspokoić głód człowieka przez pięć minut, ale on znowu będzie głodny. Każda przyjemność, którą dostarczamy człowiekowi, może być postrzegana jako chwilowa. Nikt nie może trwale wyleczyć tej stale powracającej gorączki przyjemności i bólu. Czy można dać światu jakieś trwałe szczęście? W oceanie nie możemy wznieść fali nie powodując obniżenia poziomu wody w innym miejscu. Suma wszystkich dobrych rzeczy na świecie była zawsze taka sama w stosunku do ludzkich potrzeb i chciwości. Nie można jej zwiększyć ani zmniejszyć. Weźmy historię rodzaju ludzkiego, jaką znamy dzisiaj. Czy nie znajdujemy tych samych nieszczęść i tego samego szczęścia, tych samych przyjemności i bólu, tych samych różnic w położeniu? Czyż niektórzy nie są bogaci, niektórzy biedni, niektórzy wywyższeni, niektórzy poniżeni, niektórzy zdrowi, niektórzy chorzy? Wszystko to dotyczyło Egipcjan, Greków i Rzymian w starożytności, podobnie jest z dzisiejszymi Amerykanami. Od kiedy znana jest historia, zawsze było tak samo; jednocześnie odkrywamy, że wraz z tymi wszystkimi nieuleczalnymi różnicami przyjemności i bólu zawsze istniała walka o ich złagodzenie. W każdym okresie historii rodziły się tysiące mężczyzn i kobiet, którzy ciężko pracowali, aby ułatwić życie innym. I jak dalece im się to udało? Możemy tylko bawić się w przesuwanie piłki z miejsca na miejsce. Zabieramy ból z płaszczyzny fizycznej i przechodzi on do mentalnej. To jest jak ten obraz w piekle Dantego, gdzie skąpcom dano masę złota do wtoczenia na wzgórze. Za każdym razem, gdy trochę ją wytoczyli do góry, ona znowu się staczała. Wszystkie nasze rozmowy o millenium są bardzo ładne, jak szkolne opowieści dla chłopców, ale nie są od nich lepsze. Wszystkie narody, które marzą o millenium, myślą również, że ze wszystkich narodów świata będą miały wtedy dla siebie to, co najlepsze. Oto cudownie bezinteresowna idea millenialna!
Nie możemy dodać szczęścia temu światu; podobnie nie możemy dodać do niego bólu. Całkowita suma energii przyjemności i bólu przejawiającego się tutaj na ziemi będzie taka sama przez cały czas. Po prostu przepychamy ją z tej strony na drugą stronę i z tamtej strony na tę, ale pozostanie ona taka sama, gdyż pozostanie taką jest jej naturą. Te przypływy i odpływy, te wzloty i upadki leżą w samej naturze świata; byłoby równie logiczne twierdzić inaczej, jak powiedzieć, że możemy mieć życie bez śmierci. To kompletny nonsens, ponieważ sama idea życia implikuje śmierć, a sama idea przyjemności implikuje ból. Lampa ciągle się wypala i to jest jej życie. Jeśli chcesz mieć życie, musisz dla niego umierać w każdej chwili. Życie i śmierć są tylko różnymi wyrazami tej samej rzeczy widzianej z różnych punktów widzenia; są opadaniem i wznoszeniem się tej samej fali i oba tworzą jedną całość. Jeden patrzy na stronę „spadku” i staje się pesymistą, inny patrzy na stronę „wzrostu” i staje się optymistą. Kiedy chłopiec idzie do szkoły a rodzice opiekują się nim, wszystko wydaje mu się błogosławione; jego pragnienia są proste, jest wielkim optymistą. Ale starzec, ze swoim różnorodnym doświadczeniem, jest spokojniejszy i na pewno jego ciepło znacznie ostygło. Tak więc stare narody, z oznakami rozkładu wokół siebie, mogą być mniej optymistyczne niż nowe narody. W Indiach jest takie przysłowie: „Tysiąc lat miastem i tysiąc lat lasem”. Ta przemiana miasta w las i na odwrót dzieje się wszędzie i sprawia, że ludzie stają się optymistami lub pesymistami, w zależności od tego, od której strony patrzą.
Następną ideą, którą podejmujemy, jest idea równości. Te idee milenijne były wielką siłą napędową do działania. Wiele religii głosi to jako ich element – że Bóg nadchodzi, aby rządzić wszechświatem i że wtedy nie będzie żadnej różnicy w warunkach. Ludzie, którzy głoszą tę doktrynę są zwykłymi fanatykami, a fanatycy są rzeczywiście najszczerszymi z rodzaju ludzkiego. Chrześcijaństwo było głoszone właśnie na podstawie fascynacji tym fanatyzmem i dlatego było tak atrakcyjne dla greckich i rzymskich niewolników. Wierzyli, że pod religią milenijną nie będzie już niewolnictwa, że będzie pod dostatkiem jedzenia i picia; i dlatego gromadzili się wokół chrześcijańskiego sztandaru. Ci, którzy pierwsi głosili tę ideę byli oczywiście ignorantami, ale bardzo szczerymi fanatykami. W czasach nowożytnych to milenijne dążenie przybiera formę równości – wolności, równości i braterstwa. To też jest fanatyzm. Prawdziwej równości nigdy nie było i nigdy nie będzie na ziemi. Jak tu możemy być wszyscy równi? Ten niemożliwy rodzaj równości pociąga za sobą całkowitą śmierć. Co sprawia, że ten świat jest taki, jaki jest? Utracona równowaga. W stanie pierwotnym, który nazywa się chaosem, panuje idealna równowaga. Jak zatem powstają wszystkie formujące siły wszechświata? Przez walkę, rywalizację, konflikt. Załóżmy, że wszystkie cząstki materii byłyby w równowadze, czy wtedy miałby miejsce jakikolwiek proces tworzenia? Z nauki wiemy, że jest to niemożliwe. Wzrusz taflę wody, a znajdziesz tam każdą cząsteczkę wody, która próbuje się uspokoić, jedna pędzi przeciw drugiej; i w ten sam sposób wszystkie zjawiska, które nazywamy wszechświatem – wszystkie rzeczy w nim – walczą o powrót do stanu doskonałej równowagi. Znowu przychodzi zakłócenie i znowu mamy kombinację i tworzenie. Nierówność jest samą podstawą stworzenia. Równocześnie siły walczące o równość są w takim samym stopniu koniecznością stworzenia, jak te, które ją niszczą.
Absolutna równość, która oznacza idealną równowagę wszystkich walczących sił na wszystkich płaszczyznach nigdy nie może zaistnieć na tym świecie. Zanim osiągniecie ten stan, świat stanie się zupełnie niezdatny do jakiegokolwiek życia i nikogo tam nie będzie. Stwierdzamy zatem, że wszystkie te idee tysiąclecia i absolutnej równości są nie tylko niemożliwe, ale także, że jeśli spróbujemy je urzeczywistnić, z pewnością doprowadzą nas do dnia zniszczenia. Jaka jest różnica między człowiekiem a człowiekiem? Jest to w dużej mierze różnica w mózgu. W dzisiejszych czasach nikt oprócz szaleńca nie powie, że wszyscy rodzimy się z taką samą mocą mózgu. Przychodzimy na świat z nierównymi darami; przychodzimy jako więksi lub mniejsi ludzie i nie ma ucieczki od tego prenatalnego stanu. Indianie amerykańscy byli w tym kraju przez tysiące lat, a garstka waszych przodków przybyła na ich ziemię. Jaką różnicę spowodowali w wyglądzie kraju! Dlaczego Indianie nie wprowadzali ulepszeń i nie budowali miast, skoro wszyscy byli równi? Wraz z waszymi przodkami przybył na ziemię inny rodzaj mocy mózgowej, przybyły inne wiązki przeszłych wrażeń, które zadziałały i przejawiły się. Absolutny brak różnicowania to śmierć. Tak długo, jak ten świat będzie trwał, zróżnicowanie będzie i musi istnieć, a tysiąclecie doskonałej równości nadejdzie dopiero wtedy, gdy cykl stworzenia dobiegnie końca. Wcześniej nie może być równości. Jednak ta idea urzeczywistnienia milenijnego jest wielką siłą napędową. Tak jak nierówność jest konieczna dla samego stworzenia, tak też konieczna jest walka o jej ograniczenie. Gdyby nie było walki o wyzwolenie i powrót do Boga, nie byłoby też stworzenia. To właśnie różnica między tymi dwiema siłami określa naturę ludzkich motywów. Zawsze będą istniały motywy do pracy, niektóre zmierzające do niewoli, a inne do wolności.
Koło w kole tego świata to straszny mechanizm; jeśli włożymy w niego ręce, gdy tylko zostaniemy złapani, już nas nie będzie. Wszyscy myślimy, że kiedy spełnimy jakiś obowiązek, będziemy spokojni; ale zanim wykonamy część tego obowiązku, czeka już kolejny. Wszyscy jesteśmy ciągnięci przez tę potężną, złożoną machinę świata. Są tylko dwa wyjścia z tego; jednym jest porzucenie wszelkich spraw związanych z maszyną, pozwolenie by odeszły i stanięcie z boku, porzucenie naszych pragnień. To bardzo łatwo powiedzieć, ale jest to prawie niemożliwe do wykonania. Nie wiem, czy w dwudziestu milionach ludzi znajdzie się jeden, który może to zrobić. Innym sposobem jest zanurzenie się w świat i poznanie tajemnicy pracy, a to jest droga Karma–Jogi. Nie odlatuj od kół maszyny–świata, ale stań w jej wnętrzu i poznaj sekret pracy. Poprzez odpowiednią pracę wykonaną wewnątrz, możliwe jest również wyjście na zewnątrz. Wyjście jest poprzez samą tą maszynerię.
Zobaczyliśmy już czym jest praca. Jest częścią fundamentu natury i trwa zawsze. Ci, którzy wierzą w Boga, rozumieją to lepiej, ponieważ wiedzą, że Bóg nie jest tak nieudolną istotą, która będzie potrzebowała naszej pomocy. Chociaż ten wszechświat będzie trwał zawsze, naszym celem jest wolność, naszym celem jest bezinteresowność; a zgodnie z Karma–Jogą cel ten można osiągnąć poprzez pracę. Wszystkie idee uszczęśliwiania świata mogą być dobrą siłą napędową dla fanatyków; ale musimy wiedzieć, że fanatyzm przynosi tyle samo zła, co dobra. Karma–Jogin pyta dlaczego potrzebujesz innego motywu do pracy niż wrodzona miłość do wolności. Bądź poza zwykłymi świeckimi motywami. „Do pracy masz prawo, ale nie do jej owoców”. Człowiek może się wyszkolić aby to wiedzieć i praktykować, mówi Karma–Jogin. Kiedy idea czynienia dobra stanie się częścią jego istoty, wtedy nie będzie szukał żadnej motywacji na zewnątrz. Czyńmy dobrze, bo dobrze jest czynić dobro; ten, kto wykonuje dobrą pracę choćby po to, aby dostać się do nieba, wiąże się sam, mówi Karma–Jogin. Każda praca wykonywana nawet z najmniej samolubnych pobudek, zamiast nas wyzwolić, wykuwa jeszcze jeden łańcuch na nasze stopy.
Tak więc jedynym sposobem jest porzucenie wszystkich owoców pracy, nieprzywiązywanie się do nich. Wiedzcie, że ten świat nie jest nami ani my nie jesteśmy tym światem; że tak naprawdę nie jesteśmy ciałem; że tak naprawdę nie pracujemy. Jesteśmy Jaźnią, wiecznie odpoczywającą i spokojną. Dlaczego mamy być czymś związani? Bardzo dobrze jest powiedzieć, że powinniśmy być całkowicie nieprzywiązani, ale jaki jest na to sposób? Każda dobra praca, którą wykonujemy bez żadnych ukrytych motywów, zamiast wykuwać nowy łańcuch, zerwie jedno z ogniw w istniejących łańcuchach. Każda dobra myśl, którą wysyłamy w świat, nie myśląc o zwrocie, zostanie tam zmagazynowana i zerwie jedno ogniwo w łańcuchu, czyniąc nas coraz czystszymi, aż staniemy się najczystszymi ze śmiertelników. Jednak wszystko to może wydawać się raczej donkiszotowskie i zbyt filozoficzne, bardziej teoretyczne niż praktyczne. Czytałem wiele argumentów przeciwko Bhagawad–Gicie i wielu twierdziło, że bez motywacji nie można pracować. Nigdy nie widzieli bezinteresownej pracy, chyba że pod wpływem fanatyzmu i dlatego tak mówią.
Pozwólcie, że powiem wam na zakończenie kilka słów o jednym człowieku, który faktycznie wcielił w życie tę naukę Karma–Jogi. Tym człowiekiem jest Buddha. Jest jedynym człowiekiem, który wprowadził to w doskonałą praktykę. Wszyscy prorocy świata z wyjątkiem Buddhy kierowali się zewnętrznymi motywami, które skłoniły ich do bezinteresownego działania. Prorocy świata, z tym jednym wyjątkiem, mogą być podzieleni na dwie grupy, z których jedna uważa, że są inkarnacjami Boga zstępującego na ziemię, a druga, że są jedynie posłańcami od Boga; i obie czerpią impuls do pracy z zewnątrz, oczekują nagrody z zewnątrz, jakkolwiek wysoce duchowy może być język, którego używają. Ale Buddha jest jedynym prorokiem, który powiedział: „Nie interesuje mnie poznanie waszych różnych teorii na temat Boga. Jaki jest pożytek z omawiania wszystkich subtelnych doktryn dotyczących duszy? Czyńcie dobro i bądźcie dobrzy. A to zaprowadzi was do wolności i do wszelkiej prawdy”. W swoim życiu nie kierował się żadnymi motywami osobistymi; a który człowiek pracował więcej niż on? Pokaż mi w historii jedną postać, która wzniosła się tak wysoko ponad wszystko. Cała rasa ludzka stworzyła tylko jedną taką postać, tak wysoką filozofię, tak szeroką sympatię. Ten wielki filozof głosząc najwyższą filozofię, miał jednak najgłębsze współczucie dla najniższego ze zwierząt i nigdy nie wysuwał żadnych pretensji do siebie. Jest idealnym Karma–Joginem, działającym całkowicie bez motywu, a historia ludzkości pokazuje, że był największym człowiekiem, jaki kiedykolwiek się narodził; bez porównania najwspanialsza kombinacja serca i mózgu, jaka kiedykolwiek istniała, największa moc duszy, jaka kiedykolwiek została zamanifestowana. Jest pierwszym wielkim reformatorem, jakiego widział świat. Był pierwszym, który odważył się powiedzieć: „Nie wierzcie dlatego, że powstały jakieś stare manuskrypty, nie wierzcie dlatego, że jest to wasza narodowa wiara, ponieważ każe się wam w to wierzyć od dzieciństwa; przeanalizujcie to, a jeśli stwierdzicie, że będzie to dobre dla wszystkich, uwierzcie w to, żyjcie zgodnie z tym i pomóżcie innym żyć zgodnie z tym”. Ten pracuje najlepiej, kto pracuje bez żadnego powodu, ani dla pieniędzy, ani dla sławy, ani dla niczego innego; a kiedy człowiek może to zrobić, będzie Buddhą i wyjdzie z niego moc działania w taki sposób, który przekształci świat. Ten człowiek reprezentuje najwyższy ideał Karma–Jogi.