Rozum i Religia

(Wygłoszony w Anglii)

Mędrzec zwany Nārada udał się do innego mędrca o imieniu Sanatkumāra, aby dowiedzieć się o prawdzie, a Sanatkumara zapytał, co już studiował. Narada odpowiedział, że studiował Wedy, astronomię i różne inne rzeczy, ale żadna go nie usatysfakcjonowała. Potem odbyła się rozmowa między nimi, w trakcie której Sanatkumara powiedział, że cała ta wiedza o Wedach, astronomii i filozofii jest drugorzędna; nauki były jedynie drugorzędne. To, co sprawia, że możemy urzeczywistnić Brahmana jest doskonałą, najwyższą wiedzą. Ideę tę odnajdujemy w każdej religii i dlatego religia zawsze twierdziła, że jest najwyższą wiedzą. Znajomość nauk obejmuje niejako tylko część naszego życia, ale wiedza, którą niesie ze sobą religia, jest wieczna, tak nieskończona jak prawda, którą głosi. Roszcząc sobie tę wyższość, religie wiele razy, niestety, patrzyły z góry na całą świecką wiedzę i nie tylko, ale wiele razy odmawiały uzasadniania podstaw samych siebie przy pomocy wiedzy świeckiej. W rezultacie na całym świecie toczyły się walki między wiedzą świecką a wiedzą religijną, z których jedna twierdziła, że jej przewodnikiem jest nieomylny autorytet i odmawiała słuchania czegokolwiek co wiedza świecka ma do powiedzenia na ten temat, a druga ze swoim lśniącym narzędziem rozsądku, chcąc pociąć na kawałki wszystko, co religia może przynieść. Ta walka była i jest prowadzona w każdym kraju. Religie były raz po raz pokonywane i prawie wytępione. Kult bogini Rozumu w czasie Rewolucji Francuskiej nie był pierwszym przejawem tego zjawiska w dziejach ludzkości, był powtórzeniem tego, co wydarzyło się w starożytności, ale w czasach nowożytnych przybrało większe rozmiary. Nauki fizyczne są teraz lepiej wyposażone niż kiedyś, a religie stają się coraz mniej wyposażone. Wszystkie fundamenty zostały podważone, a współczesny człowiek, cokolwiek by publicznie nie mówił, wie w zaciszu swojego serca, że nie może już „wierzyć”. Wierzyć w pewne rzeczy, ponieważ zorganizowana grupa kapłanów każe mu wierzyć, wierzyć, ponieważ tak jest napisane w pewnych księgach, wierzyć, ponieważ jego lud lubi, jak on wierzy, współczesny człowiek wie, że jest to dla niego niemożliwe. Jest oczywiście wielu ludzi, którzy zdają się zgadzać z tak zwaną wiarą ludową, ale wiemy też na pewno, że oni nie myślą. Ich pojęcie wiary można lepiej przetłumaczyć jako „nie-myślenie-beztroskę”. Ta walka nie może trwać dłużej bez rozbicia wszystkich budowli religii.

Pytanie brzmi: czy jest wyjście? Ujmując to bardziej konkretnie: czy religia ma się usprawiedliwiać odkryciami rozumu, którymi usprawiedliwia się każda inna nauka? Czy te same metody badawcze, które stosujemy do nauk i wiedzy na zewnątrz, można zastosować do nauki o religii? Moim zdaniem tak musi być i jestem też zdania, że im szybciej to nastąpi, tym lepiej. Jeśli religia jest niszczona przez takie dociekania, to wtedy była przez cały czas bezużytecznym, niegodnym przesądem; a im szybciej tym lepiej. Jestem głęboko przekonany, że jej zniszczenie byłoby najlepszą rzeczą, jaka mogłaby się wydarzyć. Bez wątpienia wszystko, co jest śmieciami zostanie usunięte, ale zasadnicze części religii wyjdą zwycięsko z tego dochodzenia. Nie tylko stanie się naukowa – przynajmniej tak naukowa jak jakikolwiek wniosek fizyki lub chemii – ale będzie miała większą siłę, ponieważ fizyka lub chemia nie ma wewnętrznego mandatu do ręczenia za swoją prawdziwość, który ma religia.

Wydaje mi się, że ludzie zaprzeczający skuteczności jakichkolwiek racjonalistycznych badań nad religią sami sobie zaprzeczają. Na przykład Chrześcijanin twierdzi, że jego religia jest jedyną prawdziwą, ponieważ została objawiona takiemu a takiemu. Mahometanin czyni to samo w odniesieniu do swojej religii; jego jest jedynym prawdziwym, ponieważ zostało objawione takiemu a takiemu. Ale Chrześcijanin mówi do Mahometanina: „Pewne części twojej etyki nie wydają się być właściwe. Na przykład, twoje książki mówią, mój mahometański przyjacielu, że niewierny może zostać nawrócony na religię Mahometa siłą, a jeśli nie przyjmie religii mahometańskiej, może zostać zabity; a każdy Mahometanin, który zabije takiego niewiernego, będzie miał pewne wejście do nieba, bez względu na to, jakie były jego grzechy lub występki”. Mahometanin odpowie, mówiąc: „Mam rację, że tak robię, ponieważ nakazuje to moja księga. Byłoby źle z mojej strony, gdybym tego nie zrobił”. Chrześcijanin mówi: „Ale moja księga tak nie mówi”. Mahometanin odpowiada: „Nie wiem; nie jestem związany autorytetem twojej książki; w mojej książce jest napisane: „Zabij wszystkich niewiernych”. Skąd wiesz, co jest dobre, a co złe? Z pewnością to, co jest napisane w mojej księdze, jest słuszne, a to, co mówi twoja księga: „Nie zabijaj”, jest błędne. Ty też mówisz to samo, mój chrześcijański przyjacielu; mówisz, że to, co Jehowa powiedział Żydom, jest słuszne, a to, czego im zabronił, jest złe. Tak więc mówię ja, Allah oznajmił w mojej księdze, że pewne rzeczy należy robić, a pewnych rzeczy nie należy robić, i to jest cała próba dobra i zła”. Mimo to Chrześcijanin nie jest usatysfakcjonowany; nalega na porównanie moralności Kazania na Górze z moralnością Koranu. Jak to rozstrzygnąć? Na pewno nie według ksiąg, bo te księgi walcząc między sobą nie mogą być sędziami. Zdecydowanie trzeba więc przyznać, że jest coś bardziej uniwersalnego niż te książki, coś wyższego niż wszystkie obowiązujące na świecie kodeksy etyczne, coś, co potrafi rozsądzać siłę inspiracji różnych narodów. Bez względu na to, czy deklarujemy to odważnie, jasno, czy nie – widać, że odwołujemy się tutaj do rozsądku.

Teraz powstaje pytanie, czy to światło rozumu jest w stanie osądzić między natchnieniem a natchnieniem i czy to światło może utrzymać swój standard, gdy spór toczy się między prorokiem a prorokiem, czy ma moc zrozumienia czegokolwiek z religii. Jeśli nie, nic nie może przesądzić o beznadziejnej walce ksiąg i proroków, która toczy się od wieków; oznacza to bowiem, że wszystkie religie są zwykłymi kłamstwami, beznadziejnie sprzecznymi, bez stałego pojęcia o etyce. Dowód religii zależy od prawdy o naturze człowieka, a nie od jakichkolwiek ksiąg. Księgi te są tworami, skutkami natury człowieka; człowiek stworzył te książki. Nie widzieliśmy jeszcze ksiąg, które stworzyły człowieka. Rozum jest w równym stopniu skutkiem tej wspólnej przyczyny, natury człowieka, do której musimy się odwoływać. A jednak, ponieważ sam rozum jest bezpośrednio związany z tą naturą, należy się do niego uciekać, o ile wiernie jej przestrzega. Co rozumiem przez rozum? Mam na myśli to, co każdy wykształcony mężczyzna lub kobieta chce teraz zrobić, zastosować odkrycia wiedzy świeckiej do religii. Pierwsza zasada rozumowania mówi, że to, co szczegółowe, jest wyjaśniane przez to, co ogólne, to, co ogólne, przez to, co bardziej ogólne, aż dojdziemy do tego, co uniwersalne. Na przykład mamy pojęcie prawa. Jeśli coś się dzieje i wierzymy, że jest to skutkiem takiego a takiego prawa, jesteśmy zadowoleni; to jest dla nas wyjaśnienie. Przez to wyjaśnienie rozumiemy, że udowodniono, że ten jeden skutek, który nas nie zadowalał, jest tylko jednym szczegółem z ogólnej masy zdarzeń, które określamy słowem „prawo”. Kiedy jedno jabłko spadło, Newton był zaniepokojony; ale kiedy odkrył, że wszystkie jabłka spadły, była to grawitacja i był zadowolony. Jest to jedna z zasad ludzkiej wiedzy. Na ulicy widzę konkretną istotę, człowieka. Odnoszę go do szerszej koncepcji człowieka i jestem usatysfakcjonowany; Wiem, że jest człowiekiem, odnosząc go do tego  co bardziej ogólne. Tak więc szczegóły należy odnosić do ogółu, ogół do większego ogółu, a wszystko w końcu do tego, co uniwersalne, do ostatniego, najbardziej uniwersalnego pojęcia, jakie mamy, do pojęcia istnienia. Istnienie jest najbardziej uniwersalną koncepcją.

Wszyscy jesteśmy istotami ludzkimi; to znaczy, że każdy z nas jest jakby szczególną częścią ogólnej koncepcji ludzkości. Człowiek, kot i pies to zwierzęta. Te konkretne przykłady, takie jak człowiek, pies czy kot, są częściami większej i bardziej ogólnej koncepcji, zwierzęcia. Człowiek i kot, i pies, i roślina, i drzewo, wszyscy podlegają jeszcze bardziej ogólnemu pojęciu życia. Ponownie, wszystko to, wszystkie istoty i wszystkie materiały, podlegają jednej koncepcji istnienia, ponieważ wszyscy w niej jesteśmy. To wyjaśnienie oznacza jedynie odniesienie tego, co szczegółowe do wyższego pojęcia, znalezienie więcej z jego rodzaju. Umysł jakby zgromadził liczne klasy takich uogólnień. Jest jak gdyby pełen przegródek, w których wszystkie te idee są pogrupowane razem, a ilekroć znajdujemy nową rzecz, umysł natychmiast próbuje znaleźć jej typ w jednej z tych przegródek. Jeśli ją znajdziemy, umieszczamy tam nową rzecz i jesteśmy zadowoleni, i mówi się, że ją znaliśmy. To rozumiemy pod pojęciem wiedzy i nic więcej. A jeśli nie stwierdzimy, że coś takiego istnieje, jesteśmy niezadowoleni i musimy czekać, aż znajdziemy dla tego dalszą klasyfikację, już istniejącą w umyśle. Dlatego, jak już wskazałem, wiedza jest mniej lub bardziej klasyfikacją. Jest jeszcze coś więcej. Drugim wyjaśnieniem wiedzy jest to, że wyjaśnienie rzeczy musi pochodzić z wewnątrz, a nie z zewnątrz. Istniało przekonanie, że kiedy człowiek rzucił kamień i ten upadł, jakiś demon ściągnął go w dół. Wiele zjawisk, które są naprawdę zjawiskami naturalnymi, ludzie przypisują istotom nienaturalnym. To, że duch ściągnął kamień, było wyjaśnieniem, którego nie było w samej rzeczy, było to wyjaśnienie z zewnątrz; ale drugie wyjaśnienie grawitacji jest czymś w naturze kamienia; wyjaśnienie pochodzi z wewnątrz. Tę tendencję można znaleźć we współczesnej myśli; jednym słowem, przez naukę rozumie się to, że wyjaśnienia rzeczy leżą w ich własnej naturze i że żadne zewnętrzne istoty ani istnienia nie są potrzebne do wyjaśnienia tego, co dzieje się we wszechświecie. Chemik nigdy nie potrzebuje demonów, duchów ani niczego w tym rodzaju, aby wyjaśnić swoje zjawiska. Fizyk nigdy nie wymaga od żadnego z nich wyjaśnienia tego, co wie, ani żaden inny naukowiec. I to jest jedna z cech nauki, którą chcę odnieść do religii. W tym religie są chwiejne i dlatego rozpadają się na kawałki. Każda nauka szuka wyjaśnień od wewnątrz, od samej natury rzeczy; a religie nie są w stanie tego zapewnić. Istnieje starożytna teoria osobowego bóstwa całkowicie oddzielonego od wszechświata, która jest wyznawana od najdawniejszych czasów. Argumenty przemawiające za tym były wielokrotnie powtarzane, jak konieczny jest Bóg całkowicie oddzielony od wszechświata, bóstwo pozakosmiczne, które stworzyło wszechświat ze swojej woli i jest pojmowane przez religię jako jego władca. Znajdujemy, poza tymi wszystkimi argumentami, Boga Wszechmogącego przedstawianego jako Wszechmiłosierny, a jednocześnie na świecie pozostają nierówności. Te sprawy w ogóle nie dotyczą filozofa, ale on mówi, że sedno sprawy było złe; było to wyjaśnienie z zewnątrz, a nie z wewnątrz. Jaka jest przyczyna wszechświata? Coś poza nim, jakaś istota, która porusza ten wszechświat! I tak jak uznano to za niewystarczające do wyjaśnienia zjawiska spadającego kamienia, tak i to okazało się niewystarczające do wyjaśnienia religii. A religie rozpadają się, ponieważ nie mogą dać lepszego wyjaśnienia niż to.

Inną związaną z tym ideą, przejawem tej samej zasady, że wyjaśnienie wszystkiego pochodzi z jego wnętrza, jest współczesne prawo ewolucji. Cały sens ewolucji polega po prostu na tym, że odtwarzana jest natura rzeczy, że skutek jest niczym innym jak przyczyną w innej formie, że wszystkie możliwości skutku były obecne w przyczynie, że całe stworzenie jest tylko ewolucją a nie stworzeniem. Oznacza to, że każdy skutek jest reprodukcją poprzedniej przyczyny, zmienionej jedynie przez okoliczności, a zatem dzieje się to w całym wszechświecie i nie musimy wychodzić poza wszechświat, aby szukać przyczyn tych zmian; one są wewnątrz. Nie ma potrzeby szukać przyczyny na zewnątrz. To także rozbija religię. Mówiąc o rozbiciu religii, mam na myśli to, że religie, które trzymały się idei bóstwa pozakosmicznego, że jest on bardzo wielkim człowiekiem i niczym więcej, nie mogą już stać na nogach; zostały niejako ściągnięte w dół.

Czy może istnieć religia spełniająca te dwie zasady? Myślę, że może. Przede wszystkim widzieliśmy, że musimy spełnić zasadę uogólnienia. Zasada uogólnienia powinna być spełniona wraz z zasadą ewolucji. Musimy dojść do ostatecznego uogólnienia, które nie tylko będzie najbardziej uniwersalne ze wszystkich uogólnień, ale z którego musi wyjść wszystko inne. Będzie miało ten sam charakter, co najniższy efekt; przyczyna, najwyższa, ostateczna, pierwotna przyczyna, musi być taka sama jak najniższy i najbardziej odległy jej skutek, seria ewolucji. Brahman Wedanty spełnia ten warunek, ponieważ Brahman jest ostatnim uogólnieniem, do którego możemy dojść. Nie ma atrybutów, ale jest Istnieniem, Wiedzą i Błogością – Absolutem. Egzystencja, jak widzieliśmy, jest ostatecznym uogólnieniem, do jakiego może dojść ludzki umysł. Wiedza nie oznacza wiedzy, którą posiadamy, ale istotę tego, co wyraża się w toku ewolucji u ludzi lub innych zwierząt jako wiedza. Chodzi o istotę tej wiedzy, o ostateczny fakt wykraczający poza, jeśli wolno mi tak powiedzieć, nawet świadomość. To właśnie oznacza wiedza i to, co we wszechświecie postrzegamy jako zasadniczą jedność rzeczy. Moim zdaniem, jeśli współczesna nauka ciągle coś udowadnia, to właśnie to, że jesteśmy jednością – mentalnie, duchowo i fizycznie. Błędem jest twierdzić, że różnimy się nawet fizycznie. Przypuśćmy dla celów dyskusji, że jesteśmy materialistami, musimy dojść do tego, że cały wszechświat jest po prostu oceanem materii, z której ty i ja jesteśmy jak małe wiry. Masy materii wchodzą do każdego wiru, przybierają formę wiru i ponownie wychodzą jako materia. Materia, która jest w moim ciele, mogła być w twoim kilka lat temu, albo w słońcu, albo mogła być materią w roślinie i tak dalej, w ciągłym stanie zmian. Co oznacza twoje ciało i moje ciało? To jedność ciała. Tak też jest z myślą. To ocean myśli, jedna nieskończona masa, w której twój umysł i mój umysł są jak wiry. Czy nie widzisz teraz efektu, jak moje myśli wchodzą w twoje, a twoje w moje? Całe nasze życie jest jednym; jesteśmy jednością, nawet w myślach. Przechodząc do jeszcze dalszego uogólnienia, istotą materii i myśli jest ich duchowa potencjalność; to jest jedność, z której wszyscy pochodzą i która zasadniczo musi być jednością. Jesteśmy absolutnie jednością; fizycznie jesteśmy jednością, jesteśmy jednością mentalną, a jako duch jest rzeczą oczywistą, że jesteśmy jednością, jeśli w ogóle wierzymy w ducha. Ta jedność jest jedynym faktem, który jest codziennie udowadniany przez współczesną naukę. Dumnemu człowiekowi mówi się: Jesteś taki sam jak ten mały robaczek; nie myśl, że jesteś czymś ogromnie odmiennym od niego; jesteś taki sam. Byłeś tym w poprzednim wcieleniu, a robak doczołgał się do tego stanu człowieka, z którego jesteś taki dumny. To wielkie nauczanie, jedność rzeczy, czyniąca nas jednością ze wszystkim, co istnieje, jest wielką lekcją do nauczenia się, ponieważ większość z nas jest bardzo zadowolona z bycia jednym z wyższymi istotami, ale nikt nie chce być jednością z niższymi istotami. Taka jest ludzka ignorancja, że gdyby czyimiś przodkami byli ludzie szanowani przez społeczeństwo, nawet gdyby byli bestiami, gdyby byli rabusiami, nawet baronami rabusiami, każdy z nas próbowałby wyśledzić od nich swoje pochodzenie; ale jeśli wśród naszych przodków mieliśmy biednych, uczciwych dżentelmenów, nikt z nas nie chce wywodzić się od nich. Ale łuski spadają nam z oczu, prawda zaczyna coraz bardziej się objawiać, a to jest wielki zysk dla religii. To jest dokładnie nauka Adwaity, o której wam wykładam. Jaźń jest esencją tego wszechświata, esencją wszystkich dusz; On jest esencją twojego własnego życia, ba, „Ty jesteś Tym”. Jesteś jednym z tym wszechświatem. Kto mówi, że różni się od innych choćby o włos, od razu staje się nieszczęśliwy. Szczęście należy do tego, kto zna tę jedność, kto wie, że jest jednym z tym wszechświatem.

Widzimy więc, że religia Wedanty może zaspokoić wymagania świata nauki odnosząc ją do najwyższego uogólnienia i do prawa ewolucji. To, że wyjaśnienie rzeczy pochodzi z jej wnętrza, jest jeszcze pełniej zaspokojone przez Wedantę. Brahman, Bóg Wedanty, nie ma nic poza Sobą; zupełnie nic. Wszystko to rzeczywiście jest Nim: On jest we wszechświecie: On jest Samym wszechświatem. „Ty jesteś mężczyzną, Ty jesteś kobietą, Ty jesteś młodzieńcem kroczącym w dumie młodości, Ty jesteś starcem o chwiejnym kroku”. On jest tu. Jego widzimy i czujemy: w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Masz taką koncepcję w Nowym Testamencie. To jest ta idea, Bóg immanentny we wszechświecie, sama esencja, serce, dusza rzeczy. Manifestuje się niejako w tym wszechświecie. Ty i ja jesteśmy małymi kawałkami, małymi punktami, małymi kanałami, małymi wyrażeniami, wszyscy żyjemy wewnątrz tego nieskończonego oceanu Istnienia, Wiedzy i Błogości. Różnica między człowiekiem a człowiekiem, między aniołami a człowiekiem, między człowiekiem a zwierzętami, między zwierzętami a roślinami, między roślinami a kamieniami nie jest w naturze, ponieważ każdy, od najwyższego anioła do najniższej cząsteczki materii, jest tylko wyrazem tego jednego nieskończonego oceanu, a różnica polega tylko na stopniu. Jestem niską manifestacją, ty możesz być wyższą, ale w obu materiałach jest to samo. Ty i ja jesteśmy ujściami tego samego kanału, którym jest Bóg; jako taka, twoja natura jest Bogiem, podobnie jak moja. Masz naturę Boga przez swoje pierworodztwo; ja też. Możesz być aniołem czystości, a ja mogę być najczarniejszym z demonów. Niemniej jednak moim przyrodzonym prawem jest ten nieskończony ocean Istnienia, Wiedzy i Błogości. Twoim też. Przejawiłeś się dzisiaj bardziej. Czekaj; ja jeszcze bardziej się przejawię, bo mam to wszystko w sobie. Nie szuka się żadnego obcego wyjaśnienia; żadne nie poszukiwane. Sumą tego całego wszechświata jest Sam Bóg. Czy zatem Bóg jest materią? Nie, z pewnością nie, gdyż materia jest tym Bogiem postrzeganym pięcioma zmysłami; ten Bóg postrzegany przez intelekt jest umysłem; a kiedy duch widzi, On jest widziany jako duch. On nie jest materią, ale wszystko, co jest rzeczywiste w materii jest Nim. Cokolwiek jest prawdziwe w tym krześle jest Nim, ponieważ krzesło wymaga dwóch rzeczy, aby je stworzyć. Coś było na zewnątrz, co przyniosły mi moje zmysły i do czego mój umysł wniósł coś innego, a połączeniem tych dwóch jest krzesło. Tym, co istniało wiecznie, niezależnie od zmysłów i intelektu, był Sam Pan. Na Nim zmysły malują krzesła, stoły, pokoje, domy i światy, i księżyce, i słońca, i gwiazdy, i wszystko inne. Jak to się więc dzieje, że wszyscy widzimy to samo krzesło, że wszyscy jednakowo malujemy te różne rzeczy na Panu, na tym Istnieniu, Wiedzy i Błogości? Nie musi być tak, że wszyscy malują w ten sam sposób, ale ci, którzy malują w ten sam sposób, znajdują się na tej samej płaszczyźnie egzystencji i dlatego widzą swoje obrazy tak dobrze, jak siebie nawzajem. Między wami mogą istnieć miliony istot, które nie malują Pana w ten sam sposób, a my ich i ich obrazów nie widzimy.

Z drugiej strony, jak wszyscy wiecie, współczesne badania fizyczne zmierzają coraz bardziej do wykazania, że to, co rzeczywiste, jest tylko subtelniejsze; zgrubne jest po prostu wyglądem. Jakkolwiek by nie było, widzieliśmy, że jeśli jakakolwiek teoria religii może wytrzymać próbę współczesnego rozumowania, to jest to Adwaita, ponieważ spełnia ona swoje dwa wymagania. Jest to najwyższe uogólnienie, wykraczające nawet poza osobowość, uogólnienie wspólne wszystkim istotom. Uogólnienie kończące się na Osobowym Bogu nigdy nie może być uniwersalne, ponieważ przede wszystkim, aby wyobrazić sobie Osobowego Boga, musimy powiedzieć, że jest On wszechmiłosierny, wszechdobry. Ale ten świat jest mieszany, trochę dobry, a trochę zły. Odcinamy to, co nam się podoba, i uogólniamy to w Osobowego Boga! Tak jak mówisz, że Osobowy Bóg jest tym i tamtym, tak też musisz powiedzieć, że On nie jest tym lub tamtym. I zawsze przekonasz się, że idea Osobowego Boga musi nieść ze sobą osobowego diabła. W ten sposób wyraźnie widzimy, że idea Boga Osobowego nie jest prawdziwym uogólnieniem, musimy wyjść poza, do Bezosobowego. W tym ten wszechświat istnieje, ze wszystkimi jego radościami i nieszczęściami, ponieważ wszystko, co w nim istnieje, pochodzi od Bezosobowego. Jakim Bogiem może być Ten, któremu przypisujemy zło i inne rzeczy? Chodzi o to, że zarówno dobro, jak i zło są różnymi aspektami lub przejawami tej samej rzeczy. Pomysł, że było ich dwoje, był od samego początku bardzo błędnym pomysłem i był przyczyną wielu nieszczęść na tym naszym świecie – pomysł, że dobro i zło to dwie odrębne rzeczy, pocięte i wysuszone, niezależne od siebie nawzajem, że dobro i zło to dwie wiecznie rozdzielne i oddzielne rzeczy. Byłbym bardzo szczęśliwy, widząc człowieka, który mógłby mi pokazać coś, co jest zawsze dobre, i coś, co jest zawsze złe. Jakby ktoś mógł stanąć i poważnie określić niektóre wydarzenia w naszym życiu jako dobre i tylko dobre, a niektóre tylko złe i złe. To, co dziś jest dobre, jutro może być złe. To, co jest złe dzisiaj, jutro może być dobre. To, co jest dobre dla mnie, może być złe dla ciebie. Wniosek jest taki, że jak każda inna rzecz, istnieje również ewolucja dobra i zła. Istnieje coś, co w swojej ewolucji nazywamy w pewnym stopniu dobrem, a w innym złem. Burzę, która zabija mojego przyjaciela, nazywam złem, ale być może uratowała życie setkom tysięcy ludzi, zabijając bakterie w powietrzu. Nazywają to dobrem, ale ja nazywam to złem. Zatem zarówno dobro, jak i zło należą do świata względnego, do zjawisk. Bezosobowy Bóg, którego proponujemy, nie jest Bogiem względnym; dlatego nie można powiedzieć, że jest albo dobry, albo zły, ale że jest czymś poza, ponieważ nie jest ani dobry, ani zły. Jednak dobro jest bliższą manifestacją Tego niż zło.

Jaki jest skutek przyjęcia takiej Istoty Bezosobowej, Bezosobowego Bóstwa? Co zyskamy? Czy religia będzie czynnikiem w życiu człowieka, naszym pocieszycielem, naszym pomocnikiem? Co się stanie z pragnieniem ludzkiego serca, by modlić się o pomoc do jakiejś istoty? To wszystko pozostanie. Osobowy Bóg pozostanie, ale na lepszych podstawach. Został wzmocniony przez Bezosobowego. Widzieliśmy, że bez Bezosobowego, Osobowe nie może istnieć. Jeśli chcesz powiedzieć, że istnieje Istota całkowicie oddzielona od tego wszechświata, która stworzyła ten wszechświat tylko ze swojej woli, z niczego, to nie można tego udowodnić. Taki stan rzeczy nie może być. Ale jeśli zrozumiemy ideę Bezosobowego, to idea Osobowego również może tam pozostać. Ten wszechświat, w swych różnych formach, jest jedynie różnymi odczytami tego samego Bezosobowego. Kiedy czytamy to pięcioma zmysłami, nazywamy to światem materialnym. Jeśli istnieje istota posiadająca więcej niż pięć zmysłów, odczyta to jako coś innego. Jeśli ktoś z nas zdobędzie zmysł elektryczny, znów zobaczy wszechświat jako coś innego. Istnieją różne formy tej samej Jedności, z których wszystkie te różne idee światów są tylko różnymi odczytami, a Osobowy Bóg jest najwyższym odczytem tego Bezosobowego, jaki może osiągnąć ludzki intelekt. Tak więc Bóg Osobowy jest tak samo prawdziwy jak to krzesło jest prawdziwe, jak ten świat jest prawdziwy, ale nie więcej. Nie jest on prawdą absolutną. Oznacza to, że Bóg Osobowy jest tym bardzo Bezosobowym Bogiem, a zatem jest prawdziwy tak samo jak ja, jako istota ludzka, jestem jednocześnie prawdziwy i nieprawdziwy. To nieprawda, że jestem tym, kim widzisz, że jestem; możesz się pod tym względem zadowolić. Nie jestem istotą, za jaką mnie bierzesz. Możesz zaspokoić swój rozum co do tego, ponieważ światło i różne wibracje lub warunki atmosferyczne i wszelkiego rodzaju ruchy we mnie przyczyniły się do tego, że postrzegasz mnie jako tego, kim jestem. Jeśli którykolwiek z tych warunków ulegnie zmianie, znów będę inny. Możesz zadowolić się fotografowaniem tego samego mężczyzny w różnych warunkach oświetleniowych. Jestem więc tym, czym się objawiam w odniesieniu do waszych zmysłów, a jednak pomimo wszystkich tych faktów istnieje coś niezmiennego, czego wszystko to są różne stany istnienia, bezosobowe ja, którego tysiące ja są różnymi osobami. Byłem dzieckiem, byłem młody, starzeję się. Każdego dnia mojego życia moje ciało i myśli się zmieniają, ale mimo tych wszystkich zmian, ich całkowita suma tworzy masę, która jest wielkością stałą. To jest bezosobowe ja, którego wszystkie te manifestacje tworzą niejako części.

Podobnie, wiemy, że suma tego wszechświata jest nieruchoma, ale wszystko, co dotyczy tego wszechświata, składa się z ruchu, wszystko jest w ciągłym ruchu, wszystko się zmienia i porusza. Jednocześnie widzimy, że wszechświat jako całość jest nieruchomy, ponieważ ruch jest pojęciem względnym. Poruszam się względem krzesła, które się nie porusza. Aby wykonać ruch, musi być co najmniej dwóch. Jeśli cały ten wszechświat jest traktowany jako jednostka, nie ma ruchu; w odniesieniu do czego powinien się poruszać? Tak więc Absolut jest niezmienny i nieruchomy, a wszelkie ruchy i zmiany są ograniczone tylko w świecie zjawiskowym. Ta całość jest bezosobowa, a w tej bezosobowej mieszczą się wszystkie te różne osoby, począwszy od najniższego atomu, aż do Boga, Boga Osobowego, Stwórcy, Władcy Wszechświata, do którego się modlimy, przed którym klękamy i tak dalej. Taki osobowy Bóg może być ustanowiony z wielkiego rozumu. Taki Osobowy Bóg jest wytłumaczalny jako najwyższa manifestacja Bezosobowego. Ty i ja jesteśmy bardzo niskimi przejawieniami, a Osobowy Bóg jest najwyższym, jakie możemy sobie wyobrazić. Ani ty, ani ja nie możemy stać się tym Osobowym Bogiem. Kiedy Wedanta mówi, że ty i ja jesteśmy Bogiem, nie oznacza to Boga Osobowego. Aby wziąć przykład. Z masy gliny robi się wielkiego glinianego słonia, a z tej samej gliny robi się małą glinianą mysz. Czy gliniana mysz mogłaby kiedykolwiek stać się glinianym słoniem? Ale włóż ich obydwoje do wody, a oboje staną się gliną; jako glina oboje są jednym, ale jako mysz i słoń będzie między nimi wieczna różnica. Nieskończoność, Bezosobowość jest jak glina z przykładu. My i Władca Wszechświata jesteśmy jednym, ale jako przejawione istoty, ludzie, jesteśmy Jego wiecznymi niewolnikami, Jego czcicielami. W ten sposób widzimy, że Osobowy Bóg pozostaje. Wszystko inne w tym względnym świecie pozostaje, a religia ma stać na lepszym fundamencie. Dlatego konieczne jest, abyśmy najpierw poznali Bezosobowe, aby poznać Osobowe.

Jak widzieliśmy, prawo rozumu mówi, że szczegół poznaje się tylko poprzez ogół. Tak więc wszystkie te szczegóły, od człowieka do Boga, są znane tylko poprzez Bezosobowe, najwyższe uogólnienie. Modlitwy pozostaną, tylko nabiorą lepszego znaczenia. Być może wszystkie te bezsensowne idee modlitwy, niskie etapy modlitwy, które po prostu wyrażają wszelkiego rodzaju głupie pragnienia w naszych umysłach, będą musiały odejść. We wszystkich rozsądnych religiach nigdy nie dopuszcza się modlitw do Boga; pozwalają na modlitwy do bogów. To całkiem naturalne. Rzymscy katolicy modlą się do świętych; to jest całkiem dobre. Ale modlenie się do Boga jest bezsensowne. Proszenie Boga, aby dał ci powiew powietrza, zesłał deszcz, sprawił, że w twoim ogrodzie rosły owoce i tak dalej, jest całkiem nienaturalne. Jednakże święci, którzy byliśmy małymi istotami takimi jak my, mogą nam pomóc. Ale modlić się do Władcy Wszechświata, wygłaszać każdą naszą najdrobniejszą potrzebę i od dzieciństwa mówić: „Panie, boli mnie głowa; zostaw to” jest śmieszne. Były miliony dusz, które umarły na tym świecie i wszystkie są tutaj; stali się bogami i aniołami; niech przyjdą ci z pomocą. Ale Boże! Nie może być. Do Niego musimy dążyć do wyższych rzeczy. Zaprawdę głupcem jest ten, kto odpoczywając nad brzegiem Gangi, kopie małą studnię w poszukiwaniu wody; zaprawdę głupcem jest ten, kto mieszkając w pobliżu kopalni diamentów, kopie w poszukiwaniu kawałków kryształu.

I rzeczywiście, będziemy głupcami, jeśli pójdziemy do Ojca wszelkiego miłosierdzia, Ojca wszelkiej miłości, po trywialne ziemskie rzeczy. Dlatego do Niego pójdziemy po światło, po siłę, po miłość. Ale dopóki jest w nas słabość i pragnienie służalczej zależności, będą istniały te małe modlitwy i idee wielbienia Osobowego Boga. Ale ci, którzy są bardzo zaawansowani, nie dbają o takie drobne pomoce, prawie zapomnieli o tym szukaniu rzeczy dla siebie, chceniu rzeczy dla siebie. Dominującą w nich ideą jest – nie ja, ale ty, mój bracie. Są to osoby odpowiednie do oddawania czci Bezosobowemu Bogu. A czym jest wielbienie Bezosobowego Boga? Nie ma tam niewolnictwa – „Panie, jestem niczym, zmiłuj się nade mną”. Znasz stary perski wiersz, przetłumaczony na angielski: „Przyszedłem zobaczyć się z ukochaną. Drzwi były zamknięte. Zapukałem i ze środka dobiegł głos. „Kim jesteś?” „Jestem tym i tym” Drzwi nie zostały otwarte. Po raz drugi przyszedłem i zapukałem; zadano mi to samo pytanie i udzieliłem tej samej odpowiedzi. Drzwi się nie otworzyły. Przyszedłem po raz trzeci i pojawiło się to samo pytanie. Odpowiedziałem: „Jestem tobą, moja ukochana” i drzwi się otworzyły”. Czczenie bezosobowego Boga odbywa się poprzez prawdę. A czym jest prawda? Że jestem Nim. Kiedy mówię, że nie jestem Tobą, jest to nieprawdą. Kiedy mówię, że jestem od was oddzielony, jest to kłamstwo, okropne kłamstwo. Jestem jednym z tym wszechświatem, urodzonym. Dla moich zmysłów jest oczywiste, że jestem jednością ze wszechświatem. Jestem jednym z otaczającym mnie powietrzem, jednym z ciepłem, jednym ze światłem, wiecznie jednym z całym Wszechświatem, który nazywa się tym wszechświatem, który jest mylony z wszechświatem, bo to On i nic innego, wieczny podmiot w sercu, które mówi: „Ja jestem”, w każdym sercu – nieumierającym, bezsennym, wiecznie przebudzonym, nieśmiertelnym, którego chwała nigdy nie umiera, którego moce nigdy nie ustają. Jestem jednością z Tym. To wszystko jest oddawaniem czci Bezosobowemu i jaki jest tego rezultat? Całe życie człowieka ulegnie zmianie. Siła, siła jest tym, czego tak bardzo pragniemy w tym życiu, ponieważ to, co nazywamy grzechem i smutkiem, ma jedną przyczynę i jest nią nasza słabość. Ze słabością przychodzi ignorancja, a z ignorancją nieszczęście. To uczyni nas silnymi. Wtedy wyśmiane będą nieszczęścia, potem przemoc podłych ludzi zostanie spotka uśmiech, a okrutny tygrys się odsłoni, a za jego tygrysią naturą, moje własne Ja. Taki będzie rezultat. Ta dusza jest silna, która stała się jednością z Panem; nikt inny nie jest silny. W twojej własnej Biblii, jak myślisz, co było przyczyną tej siły Jezusa z Nazaretu, tej ogromnej, nieskończonej siły, która naśmiewała się ze zdrajców i błogosławiła tych, którzy chcieli go zabić? Chodziło o to, że „Ja i mój Ojciec jedno jesteśmy”; była to modlitwa: „Ojcze, tak jak ja stanowię jedno z tobą, tak uczyń ich wszystkich jednym ze mną”. To jest wielbienie bezosobowego Boga. Bądź jednym ze wszechświatem, bądź jednym z Nim. A ten bezosobowy Bóg nie wymaga demonstracji, żadnych dowodów. Jest nam bliższy nawet niż nasze zmysły, bliższy nam niż nasze własne myśli; to w Nim i przez Niego widzimy i myślimy. Aby cokolwiek zobaczyć, muszę najpierw zobaczyć Jego. Aby zobaczyć ten mur, najpierw widzę Jego, a potem mur, bo On jest wiecznym podmiotem. Kto kogo widzi? On jest tutaj, w sercu naszych serc. Ciała i umysły się zmieniają; nędza, szczęście, dobro i zło przychodzą i odchodzą; mijają dni i lata; życie przychodzi i odchodzi; ale On nie umiera. Ten sam głos: „Jestem, jestem” jest wieczny, niezmienny. W Nim i przez Niego poznajemy wszystko. W Nim i przez Niego widzimy wszystko. W Nim i przez Niego odczuwamy, myślimy, żyjemy i jesteśmy. A to „ja”, które błędnie uważamy za małe „ja”, ograniczone, jest nie tylko moim „ja”, ale także twoim, „ja” wszystkich, zwierząt, aniołów, najniższych z niskich. To „ja jestem” jest takie samo w mordercy, jak w świętym, takie samo w bogatym jak i w biednym, to samo w mężczyźnie, co w kobiecie, takie samo w człowieku jak w zwierzętach. Od najniższej ameby do najwyższego anioła przebywa On w każdej duszy i wiecznie oświadcza: „Jestem Nim, Jestem Nim”. Kiedy zrozumiemy ten wiecznie obecny tam głos, kiedy nauczymy się tej lekcji, cały wszechświat ujawni swoją tajemnicę. Natura zdradziła nam swój sekret. Nic więcej nie pozostaje do poznania. W ten sposób znajdujemy prawdę, której szukają wszystkie religie, że cała ta wiedza o nauk materialnych jest jedynie drugorzędna. To jest jedyna prawdziwa wiedza, która czyni nas jednością z tym Uniwersalnym Bogiem Wszechświata.