Wedyjskie Ideały Religijne

Najbardziej interesuje nas myśl religijna – o duszy i Bogu oraz o wszystkim, co do religii należy. Weźmiemy Samhitā. Są to zbiory hymnów tworzące niejako najstarszą literaturę aryjską, właściwie najstarszą literaturę świata. Być może tu i ówdzie znajdowały się strzępy starszej literatury, nawet starszej niż ta, ale nie było książek ani właściwie literatury jako takiej. Jako księga zbiorcza jest to najstarsza książka jaką posiada świat i przedstawia ona najwcześniejsze uczucia Aryjczyków, ich aspiracje, pytania, które się pojawiły na temat ich manier i metod i tak dalej. Na samym początku znajdujemy bardzo ciekawy pomysł. Hymny te są śpiewane na cześć różnych bogów, dewów, jak się je nazywa, tych, którzy jaśnieją. Jest ich całkiem sporo. Jeden nazywa się Indra, inny Waruna, inny Mitra, Pardźanja i tak dalej. Różne postacie mitologiczne i alegoryczne pojawiają się przed nami jedna po drugiej – na przykład Indra gromowładny uderzający w węża, który powstrzymał deszcz przed ludzkością. Potem wypuszcza swój piorun, wąż zostaje zabity, a deszcz pada ulewą. Ludzie są zadowoleni i czczą Indrę ofiarami. Robią stos ofiarny, zabijają niektóre zwierzęta, pieką ich mięso na rożnie i ofiarowują to mięso Indrze. I mieli popularną roślinę o nazwie Soma. Jaka to była roślina, nikt już nie wie; całkowicie zaginęła ta wiedza, ale z ksiąg dowiadujemy się, że po zgnieceniu wytwarzała coś w rodzaju mlecznego soku, który ulegał fermentacji; i można również wywnioskować, że ten sfermentowany sok Soma był odurzający. Ofiarowali to także Indrze i innym bogom i sami też to wypili. Czasami pili trochę za dużo, podobnie jak bogowie. Indra czasami się upijał. Istnieją fragmenty pokazujące, że kiedyś Indra wypił tak dużo tego soku Soma, że zaczął mówić nieistotne słowa. Tak samo jest z Waruną. Jest innym bogiem, bardzo potężnym i w ten sam sposób chroni swoich wyznawców, a oni wychwalają go swoimi libacjami Somy. Podobnie bóg wojny i tak dalej. Ale popularna idea, która jest uderzająca, gdyż sprawia że mitologie Samhit całkowicie różnią się od innych mitologii, jest taka, że wraz z każdym z tych bogów istnieje idea nieskończoności. Ta nieskończoność jest abstrakcyjna i czasami opisywana jako Āditya. Innym razem jest przytwierdzona niejako do wszystkich innych bogów. Weźmy na przykład Indrę. W niektórych książkach dowiesz się, że Indra ma ciało, jest bardzo silny, czasami nosi złotą zbroję i schodzi, żyje i jada ze swoimi wyznawcami, walczy z demonami, walczy z wężami i tak dalej. Ponownie, w jednym hymnie stwierdzamy, że Indra otrzymał bardzo wysoką pozycję; jest wszechobecny i wszechpotężny i Indra widzi serce każdej istoty. Tak samo jest z Waruną. Ten Waruna jest bogiem powietrza i jest odpowiedzialny za wodę, tak jak wcześniej Indra; a potem nagle znajdujemy go wskrzeszonego i mówi się, że jest wszechobecny, wszechmocny i tak dalej. Przeczytam jeden fragment o tym Warunie w jego najwyższej formie i zrozumiecie, co mam na myśli. Zostało to przetłumaczone na poezję angielską, więc lepiej, żebym przeczytało to w takiej formie.

Potężny Pan na wysokościach nasze czyny, jakby pod ręką, szpieguje;
Bogowie znają uczynki wszystkich ludzi, chociaż ludzie woleliby ukryć swoje czyny;
Ktokolwiek stoi, kto się porusza lub kradnie z miejsca na miejsce,
Albo ukrywa go w swojej sekretnej celi – bogowie śledzą jego ruchy.
Gdziekolwiek dwaj spiskują razem i myślą, że są sami,
Jest tam król Waruna, trzeci, i wszystkie ich intrygi są znane.
Ta ziemia jest jego, do niego należą te rozległe i bezkresne nieba;
Oba morza spoczywają w nim, a jednak leży w tym małym basenie,
Kto daleko poza niebem, powinien pomyśleć o swojej drodze do skrzydła.
Nie może się tam wymknąć z uścisku Króla Waruny.
Jego szpiedzy, zstępując z nieba, szybują po całym świecie;
Tysiące ich oczu skanują wszystko po najdalsze krańce ziemi.

Możemy więc mnożyć przykłady dotyczące innych bogów; wszyscy, jeden po drugim dzielą ten sam los – najpierw zaczynają jako bogowie, a potem wznoszą się do tej koncepcji jako Byt, w którym istnieje cały wszechświat, który widzi każde serce, który jest władcą wszechświata. A w przypadku Waruny jest jeszcze jedna idea, tylko zalążek jednej idei, która się pojawiła, ale została natychmiast stłumiona przez aryjski umysł, a była to idea strachu. W innym miejscu czytamy, że boją się, że zgrzeszyli i proszą Warunę o przebaczenie. Ideom tym nigdy nie pozwolono, z powodów, które później zrozumiecie, wyrosnąć na indyjskiej ziemi, ale kiełkowały tam zarodki idei strachu i idei grzechu. To jest idea, jak wszyscy wiecie, tego, co nazywa się monoteizmem. Widzimy, że ten monoteizm pojawił się w Indiach w bardzo wczesnym okresie. Poprzez wszystkie Samhity, w pierwszej i najstarszej części, ta idea monoteistyczna przeważa, ale przekonamy się, że okazała się ona niewystarczająca dla Aryjczyków; odrzucili ją jako bardzo prymitywną ideę i poszli dalej, tak się nam, Hindusom wydaje. Oczywiście, czytając książki i krytykę Wed napisane przez Europejczyków, Hindus nie może powstrzymać uśmiechu, gdy czyta, że pisma naszych autorów są przesiąknięte samą tą wcześniejszą edukacją. Osoby, które wyssały z mleka matki ideę, że najwyższym ideałem Boga jest idea Boga osobowego, naturalnie nie odważą się myśleć podobnie jak ci starożytni myśliciele Indii, kiedy przekonają się, że tuż po Samhitach, monoteistyczna idea którą przepełniona jest część Samhity, została określona przez Aryjczyków za bezużyteczną i niewartą filozofów i myślicieli, i że ciężko walczyli o bardziej filozoficzną i transcendentalną ideę. Idea monoteistyczna była dla nich zbyt ludzka, chociaż nadali jej takie opisy, jak: „Cały wszechświat spoczywa w Nim” i „Ty jesteś stróżem wszystkich serc”. Hindusi byli odważnymi, co trzeba przyznać, śmiałymi myślicielami we wszystkich swoich pomysłach, tak śmiałymi, że jedna iskierka ich myśli przeraża tak zwanych śmiałych myślicieli Zachodu. Słusznie prof. Max Müller powiedział o tych myślicielach, że wspięli się na wysokość, na której jedynie ich płuca mogły oddychać i gdzie płuca innych istot pękłyby. Ci odważni ludzie podążali za rozumem, dokądkolwiek ich prowadził, bez względu na cenę, nie dbając o to, czy wszystkie ich najlepsze przesądy zostaną rozbite na kawałki, nie dbając o to, co społeczeństwo pomyśli o nich lub o nich powie; ale to, co uważali za słuszne i prawdziwe, głosili i mówili.

Zanim przejdziemy do tych wszystkich spekulacji starożytnych mędrców wedyjskich, najpierw odniesiemy się do jednego lub dwóch bardzo ciekawych przypadków w Wedach. Szczególny fakt – że ci bogowie są niejako podnoszeni jeden po drugim, podnoszeni i sublimowani, aż każdy przybierze proporcje nieskończonego Osobowego Boga Wszechświata – wymaga wyjaśnienia. Prof. Max Müller tworzy dla niej nową nazwę, ponieważ uważa ją za charakterystyczną dla Hindusów: nazywa ją „henoteizmem”. Nie musimy daleko szukać wyjaśnienia. Jest ono w książce. Kilka kroków od miejsca, w którym znajdujemy, że ci bogowie zostali wskrzeszeni i sublimowani, znajdujemy również wyjaśnienie. Powstaje pytanie, w jaki sposób hinduskie mitologie mogą być tak wyjątkowe, tak różne od wszystkich innych. W mitologii babilońskiej lub greckiej znajdujemy jednego boga walczącego o miejsce na górze, który zajmuje pozycję i tam pozostaje, podczas gdy inni bogowie wymierają. Ze wszystkich Molochów Jehowa staje się najwyższy a inni Molochowie zostają zapomniani, straceni na zawsze; jest on Bogiem bogów. Podobnie ze wszystkich greckich bogów Zeus wysuwa się na pierwszy plan i przybiera duże rozmiary, staje się Bogiem Wszechświata, a wszyscy inni bogowie stają się pomniejszymi aniołami. Fakt ten powtórzył się w późniejszych czasach. Buddyści i Dźiniści wynieśli jednego ze swoich proroków do Bóstwa, a wszystkich innych bogów podporządkowali Buddzie lub Dźinie. Jest to proces ogólnoświatowy, ale tutaj znajdujemy niejako wyjątek. Jeden bóg jest chwalony, a na razie mówi się, że wszyscy inni bogowie są posłuszni jego rozkazom, a ten, o którym mówi się, że został wyniesiony przez Warunę, sam jest wyniesiony w następnej księdze na najwyższą pozycję. Po kolei zajmują pozycję Osobowego Boga. Ale wyjaśnienie jest w książce i jest to wielkie wyjaśnienie, które nadało temat całej późniejszej myśli w Indiach i które będzie tematem całego świata religii: „Ekam Sat Wiprā Bahudhā Wadanti – To, co istnieje, jest Jednym; mędrcy nazywają To różnymi imionami”. We wszystkich tych przypadkach, w których pisano hymny o wszystkich tych bogach, postrzegana Istota była jedna i ta sama; to postrzegający zrobił różnicę. Był to hymnista, mędrzec, poeta, który śpiewał w różnych językach i różnymi słowami chwałę jednej i tej samej Istoty. „To, co istnieje, jest Jedno; mędrcy nazywają to różnymi imionami”. Z tego jednego wersetu wynikły ogromne skutki. Być może niektórzy z was są zdziwieni myślą, że Indie są jedynym krajem, w którym nigdy nie było prześladowań religijnych, gdzie nikt nigdy nie był niepokojony z powodu swojej wiary religijnej. Teiści lub ateiści, moniści, dualiści, monoteiści są tam i zawsze żyją bez przeszkód. Materialistom pozwolono wygłaszać kazania ze stopni bramińskich świątyń przeciwko bogom i samemu Bogu; głosili po całym kraju, że idea Boga jest zwykłym przesądem, a bogowie, Wedy i religia są po prostu przesądami wymyślonymi przez kapłanów dla ich własnej korzyści i pozwolono im to robić bez przeszkód. Tak też gdziekolwiek się udał, Budda próbował obrócić w proch każdą starą, świętą dla Hindusów rzecz i Budda umarł ze starości. Podobnie Dżiniści, którzy śmiali się z idei Boga. „Jak to możliwe, że Bóg istnieje?” zapytali; „To musi być zwykły przesąd”. I tak dalej, niekończące się przykłady. Zanim fala Muzułmanów dotarła do Indii, nigdy nie było wiadomo, czym są prześladowania religijne; Hindusi doświadczyli tego na sobie dopiero z rąk cudzoziemców. I nawet teraz jest oczywistym faktem jak bardzo Hindusi pomogli budować chrześcijańskie kościoły i jak bardzo są gotowi by im pomóc. Nigdy nie było rozlewu krwi. Nawet heterodoksyjne religie, które wyszły z Indii  również zostały dotknięte; na przykład buddyzm. Buddyzm jest pod pewnymi względami wspaniałą religią, ale mylenie Buddyzmu z Wedantą jest bezcelowe; każdy może zauważyć różnicę, jaka istnieje między Chrześcijaństwem a Armią Zbawienia. W Buddyzmie są wielkie i dobre kwestie, ale te wielkie kwestie wpadły w ręce, które nie były w stanie zapewnić im bezpieczeństwa. Klejnoty pochodzące od filozofów wpadły w ręce motłochu, a motłoch przejął ich idee. Mieli w sobie wiele entuzjazmu, kilka wspaniałych idei, wielkich i humanitarnych idei, ale przecież jest jeszcze coś, co jest potrzebne – myśl i intelekt – aby wszystko było bezpieczne. Gdziekolwiek ujrzysz jak najbardziej humanitarne idee wpadają w ręce tłumu, pierwszym efektem jaki możesz zauważyć jest ich degradacja. To nauka i intelekt zapewniają jasność. A więc ten Buddyzm poszedł jako pierwsza religia misyjna na świat, przeniknął cały cywilizowany świat, jaki istniał w tamtym czasie i nigdy nie została przelana kropla krwi za tę religię. Czytamy, jak w Chinach misjonarze buddyjscy byli prześladowani i tysiące zostało zmasakrowanych przez dwóch lub trzech kolejnych cesarzy, ale potem szczęście sprzyjało Buddystom i jeden z cesarzy zaproponował zemstę na prześladowcach, ale misjonarze odmówili. Wszystko, co zawdzięczamy temu jednemu wersetowi. Dlatego chcę, żebyście to zapamiętali: „Którego nazywają Indrą, Mitrą, Waruną – To, co istnieje, jest Jednym; mędrcy nazywają to różnymi imionami”.

Nikt nie wie kiedy zostało to napisane, mogło to być 8000 lat temu, wbrew temu, co wszyscy współcześni uczeni twierdzą, a mogło to być 9000 lat temu. Żadna z tych spekulacji religijnych nie jest współczesna, ale są one dziś równie świeże, jak wtedy, gdy zostały spisane, a nawet świeższe, ponieważ w tamtych odległych czasach człowiek nie był tak cywilizowany, jak go znamy teraz. Nie nauczył się podrzynać bratu gardła ponieważ miał od niego nieco różne myśli; nie zalał świata krwią, nie stał się demonem dla własnego brata. W imię ludzkości nie masakrował wtedy całego rodzaju ludzkiego. Dlatego te słowa przychodzą do nas dzisiaj bardzo świeże, jako słowa pobudzające, ożywiające, o wiele świeższe niż wtedy, gdy zostały napisane: „To, co istnieje, jest Jedno; mędrcy nazywają to różnymi imionami”. Musimy się jeszcze nauczyć, że wszystkie religie, pod jakąkolwiek nazwą, czy to hinduistyczna, buddyjska, mahometańska czy chrześcijańska, mają tego samego Boga, a ten, kto wyśmiewa którąkolwiek z nich, wyśmiewa własnego Boga.

Do takiego doszli rozwiązania. Ale, jak już powiedziałem, ta starożytna idea monoteistyczna nie zadowalała hinduskiego umysłu. Nie poszła wystarczająco daleko, nie wyjaśniła świata widzialnego: władca świata nie wyjaśnia świata – na pewno nie. Władca wszechświata nie wyjaśnia wszechświata, a tym bardziej władca zewnętrzny, władca poza nim. Może być przewodnikiem moralnym, największą potęgą we wszechświecie, ale to nie jest wyjaśnienie wszechświata; a pierwszym pytaniem, jakie się teraz pojawia, przybierając proporcje, jest pytanie o wszechświat: „Skąd się wziął?” „Jak powstał?” „Jak może istnieć?” Można znaleźć różne hymny na ten temat, walczące by przybrać formę i nigdzie nie znajdujemy tego tak poetycko, tak cudownie wyrażonego jak w następującym hymnie:

„Wtedy nie było ani czegoś, ani niczego, ani powietrza, ani nieba, ani niczego. Co obejmowało wszystko? Gdzie spoczywało wszystko? Wtedy nie było śmierci ani nieśmiertelności, ani zmiany w noc i dzień”. Tłumaczenie traci wiele z poetyckiego piękna. „Wtedy nie było śmierci ani nieśmiertelności, ani przemiany w noc i dzień;” samo brzmienie Sanskrytu jest melodyczne. „To istniało, to tchnienie zakrywało niejako istnienie tego Boga; ale nie zaczęło się poruszać”. Warto zapamiętać tę jedną ideę, że istniało to znieruchomiałe, bo przekonamy się, jak ta idea kiełkuje potem w kosmologii, jak według hinduskiej metafizyki i filozofii cały ten wszechświat jest masą wibracji jakby ruchów; i są okresy, kiedy cała ta masa ruchów słabnie i staje się coraz subtelniejsza, pozostając w tym stanie przez jakiś czas. To jest stan opisany w tym hymnie. Istniało nieruchomo, bez wibracji, a kiedy to stworzenie się zaczęło, to zaczęło wibrować i całe to stworzenie wyszło z tego, ten jeden oddech, spokojny, samowystarczalny, nic poza nim.

„Mrok istniał pierwszy”. Ci z was, którzy kiedykolwiek byli w Indiach lub jakimkolwiek kraju tropikalnym i widzieli wybuch monsunu, zrozumieją majestat tych słów. Pamiętam próby zobrazowania tego przez trzech poetów. Milton mówi: „Nie ma światła, ale raczej widać ciemność”. Kalidasa mówi: „Ciemność, którą można przebić igłą”, ale żadna nie zbliża się do tego wedyjskiego opisu: „Mrok ukryty w mroku”. Wszystko parzy i skwierczy, całe stworzenie zdaje się płonąć i tak już od wielu dni, gdy pewnego popołudnia w jednym kącie horyzontu pojawia się plamka chmurki, która w niecałe pół godziny rozciągnęła się aż na całą ziemię, aż ta jak gdyby pokrywa się chmurą, chmura nad chmurą, a potem spada na nią straszliwa ulewa. Przyczyna stworzenia została opisana jako wola. To, co istniało na początku, przemieniło się w wolę, a ta wola zaczęła objawiać się jako pragnienie. O tym również powinniśmy pamiętać, ponieważ stwierdzamy, że idea pragnienia jest przyczyną wszystkiego, co mamy. Ta idea woli była kamieniem węgielnym zarówno systemu buddyjskiego, jak i Wedantycznego, a później przeniknęła do filozofii niemieckiej i stanowi podstawę systemu filozoficznego Schopenhauera. To tutaj słyszymy o niej po raz pierwszy.

Najpierw powstało pragnienie, pierwotne nasienie umysłu.
Mędrcy, szukając mądrości w swoich sercach, znaleźli więź,
Między istnieniem a nieistnieniem.

Jest to bardzo osobliwe wyrażenie; poeta kończy stwierdzeniem, że „może nawet On nie wie”. Znajdujemy w tym hymnie, poza jego poetyckimi zaletami, że to kwestionowanie wszechświata przybrało całkiem określone rozmiary i że umysły tych mędrców musiały dojść do takiego stanu, kiedy wszelkiego rodzaju pospolite odpowiedzi nie byłyby dla nich satysfakcjonujące. Stwierdzamy, że nie byli nawet zadowoleni z tego Zarządcy będącego ponad. Istnieją różne inne hymny, w których pojawia się ten sam pomysł jak to wszystko się stało i tak jak widzieliśmy, kiedy próbowali znaleźć Zarządcę wszechświata, Osobowego Boga, zajmowali się jednym Dewą po drugim, podnosząc go do tej pozycji, tak więc teraz przekonamy się, że w różnych hymnach jedna lub inna idea jest podejmowana i rozszerzana w nieskończoność i uczyniona odpowiedzialną za wszystko we wszechświecie. Jako podporę przyjmuje się jedną konkretną ideę, na której wszystko spoczywa i istnieje i ta podpora stała się tym wszystkim. Tak też dalej z różnymi ideami. Wypróbowali tę metodę z Prāna, zasadą życia. Rozszerzyli ideę zasady życia, aż stała się uniwersalna i nieskończona. To zasada życia wspiera wszystko; nie tylko ludzkie ciało, ale jest światłem słońca i księżyca, jest siłą poruszającą wszystko, uniwersalną energią napędową. Niektóre z tych prób są bardzo piękne, bardzo poetyckie. Niektóre z nich, takie jak „On zapoczątkowuje piękny poranek”, są cudownie liryczne w sposobie, w jaki przedstawiają rzeczy. Wtedy właśnie to pragnienie, które, jak właśnie przeczytaliśmy, powstało jako pierwszy pierwotny zarodek stworzenia, zaczęło się rozciągać, aż stało się uniwersalnym Bogiem. Ale żaden z tych pomysłów ich nie zaspokoił.

Tutaj idea jest sublimowana i ostatecznie wyabstrahowana w osobowość. „On sam istniał na początku; On jest jedynym Panem wszystkiego, co istnieje; Wspiera ten wszechświat; Ten, który jest autorem dusz, Ten, który jest autorem siły, którego czczą wszyscy bogowie, którego cieniem jest życie, którego cieniem jest śmierć; kogo innego mamy czcić? Którego chwałę głoszą ośnieżone wierzchołki Himalajów, którego chwałę głoszą oceany ze wszystkimi ich wodami”. I tak dalej, ale, jak wam przed chwilą powiedziałem, ten pomysł ich nie satysfakcjonował.

W końcu znajdujemy bardzo osobliwą pozycję. Umysł aryjski tak długo szukał odpowiedzi na to pytanie z zewnątrz. Kwestionowali wszystko, co mogli znaleźć, słońce, księżyc i gwiazdy i odkryli wszystko co mogli w ten sposób. Cała przyroda mogła ich w najlepszym razie nauczyć tylko o Istocie osobowej, którą jest Władcą wszechświata; niczego więcej nie mogła nauczyć. Krótko mówiąc, ze świata zewnętrznego możemy wydobyć jedynie ideę architekta, zwaną Teorią Projektu. Jak wszyscy wiemy, nie jest to zbyt logiczny argument; jest w tym coś dziecinnego, ale jest to jedyna odrobina wszystkiego, co możemy wiedzieć o Bogu ze świata zewnętrznego, że ten świat potrzebował budowniczego. Ale to nie jest wyjaśnienie wszechświata. Materiały tego świata były przed Nim, a ten Bóg chciał wszystkich tych materiałów, a najgorszym zarzutem jest to, że musi być ograniczony przez materiały. Budowniczy nie mógłby zbudować domu bez materiałów, z których jest zbudowany. Dlatego był ograniczony materiałami; mógł robić tylko to, na co pozwalały mu materiały. Dlatego Bóg, którego daje Teoria Projektu, jest w najlepszym przypadku tylko architektem i ograniczonym architektem wszechświata; jest On związany i ograniczony przez materiały; nie jest niezależny. Tyle już się dowiedzieli i wiele innych umysłów spoczęłoby na tym. W innych krajach stało się to samo; ludzki umysł nie mógł tam spocząć; myślące, pojętne umysły chciały iść dalej, ale te, które były zacofane, uchwyciły je i nie pozwoliły im rosnąć. Ale na szczęście ci hinduscy mędrcy nie byli ludźmi, których można bić po głowie; chcieli znaleźć rozwiązanie, a teraz okazuje się, że porzucili to, co zewnętrzne, na rzecz tego, co wewnętrzne. Pierwszą rzeczą, która ich uderzyła, było to, że nie oczami i zmysłami postrzegamy świat zewnętrzny i wiemy cokolwiek o religii; więc pierwszym pomysłem było znalezienie braku, a ten brak był zarówno fizyczny, jak i moralny, jak zobaczymy. Nie znasz, mówi jeden z tych mędrców, przyczyny tego wszechświata; powstała ogromna różnica między wami a mną – dlaczego? Ponieważ mówiłeś o rzeczach zmysłowych i zadowalałeś się przedmiotami zmysłowymi i zwykłymi ceremoniami religijnymi, podczas gdy ja poznałem Puruszę poza nimi.

Wraz z postępem idei duchowych, który próbuję dla was prześledzić, mogę wam tylko trochę wspomnieć o innym czynniku wzrostu, ponieważ nie ma to nic wspólnego z naszym tematem, dlatego nie będę go rozwijać – rozwój rytuałów. Tak jak idee duchowe rozwijały się w postępie arytmetycznym, tak idee rytualne postępowały w postępie geometrycznym. Stare przesądy rozwinęły się w tym czasie w ogromną masę rytuałów, które rosły i rosły, aż prawie zabiły życie Hindusów. I nadal tam są, opanowały i przeniknęły każdą część naszego życia i sprawiły, że urodziliśmy się niewolnikami. Jednak jednocześnie znajdujemy walkę z tym postępem rytuału od najwcześniejszych dni. Jedyny zarzut, jaki się tam podnosi, jest taki, że zamiłowanie do obrzędów, ubierania się w określonych porach, jedzenia w określony sposób oraz tego typu pokazów i mumii religijnych jest tylko religią zewnętrzną, ponieważ nasycasz się zmysłami i nie chcesz wyjść poza nie. Jest to ogromna trudność dla nas, dla każdego człowieka. W najlepszym przypadku, gdy chcemy usłyszeć o rzeczach duchowych, naszym standardem są zmysły; albo człowiek słyszy rzeczy o filozofii, o Bogu i rzeczach transcendentalnych, a słuchając o tym od wielu dni, pyta: To ile pieniędzy przyniosą, ile przyjemności zmysłowych przyniosą? Bo jego przyjemność jest tylko w zmysłach, całkiem naturalnie. Ale to zadowolenie zmysłów, mówi nasz mędrzec, jest jedną z przyczyn, które rozpostarły zasłonę między prawdą a nami. Oddanie obrzędom, zaspokojenie zmysłów i tworzenie różnych teorii zaciągnęło zasłonę między nami a prawdą. Jest to kolejny wielki punkt orientacyjny i będziemy musieli prześledzić ten ideał do końca i zobaczyć, jak rozwinął się on później we wspaniałą wedyjską teorię Mājā, w jaki sposób ta zasłona będzie prawdziwym wyjaśnieniem Wedanty, jak prawda była tam przez cały czas, tylko ta zasłona ją zakrywała.

W ten sposób odkrywamy, że umysły tych starożytnych myślicieli aryjskich rozpoczęły nowy temat. Odkryli, że w świecie zewnętrznym żadne poszukiwania nie dadzą odpowiedzi na ich pytanie. Mogliby szukać w świecie zewnętrznym przez wieki, ale nie byłoby odpowiedzi na ich pytania. Więc powrócili do tej innej metody; i zgodnie z tym uczono ich, że te pragnienia zmysłów, pragnienia ceremonialne i zewnętrzne spowodowały, że między nimi a prawdą pojawiła się zasłona, której nie można usunąć żadnym ceremoniałem. Musieli cofnąć się do własnych umysłów i przeanalizować umysł, aby znaleźć w sobie prawdę. Świat zewnętrzny zawiódł więc zwrócili się z powrotem do świata wewnętrznego i wtedy stał się on prawdziwą filozofią Wedanty; stąd zaczyna się filozofia Wedanty. Jest to kamień węgielny filozofii Wedanty. Idąc dalej, odkrywamy, że wszystkie jej zapytania są w środku. Od samego początku zdawali się deklarować – nie szukajcie prawdy w żadnej religii; jest tutaj w ludzkiej duszy, cud nad wszystkimi cudami w ludzkiej duszy, emporium wszelkiej wiedzy, kopalni wszelkiego istnienia – szukaj tutaj. Czego nie ma tutaj, nie może być tam. I odkrywali krok po kroku, że to, co zewnętrzne, jest w najlepszym razie tylko tępym odbiciem tego, co jest w środku. Zobaczymy, jak przyjęli niejako tę starą ideę Boga, Władcy wszechświata, który jest poza wszechświatem, i najpierw umieścili Go wewnątrz wszechświata. On nie jest Bogiem na zewnątrz, ale jest wewnątrz; i wzięli Go stamtąd do swoich serc. Oto On jest w sercu człowieka, Dusza naszych dusz, Rzeczywistość w nas. Aby właściwie zrozumieć działanie filozofii Wedanty, należy zrozumieć kilka wielkich idei. Przede wszystkim nie jest to filozofia w tym sensie, w jakim mówimy o filozofii Kanta i Hegla. To nie jest jedna książka ani dzieło jednego człowieka. Wedanta to nazwa serii ksiąg napisanych w różnym czasie. Czasami w jednej z tych dział będzie pięćdziesiąt różnych rzeczy. Nie są też odpowiednio ułożone; myśli niejako zostały zanotowane. Czasami pośród innych nieistotnych rzeczy znajdujemy jakiś wspaniały pomysł. Ale jeden fakt jest niezwykły, że te idee w Upaniszadach zawsze się rozwijały. W tym prymitywnym, starym języku działanie umysłu każdego z mędrców zostało niejako odmalowane tak, jak się odbywało; jak idee są początkowo bardzo prymitywne i stają się coraz subtelniejsze, aż osiągną cel Wedanty, a cel ten przybiera filozoficzną nazwę. Na samym początku było to poszukiwanie Dewów, jaśniejących, a potem było poszukiwanie pochodzenia wszechświata, tak to samo poszukiwanie otrzymuje inną nazwę, bardziej filozoficzną, jaśniejszą – jedność wszystkich rzeczy – „Wiedza, przez którą wszystko inne staje się znane”.