(Wygłoszone w Londynie, 1896 rok)
Jedynym pytaniem, które jest najtrudniejsze do uchwycenia w zrozumieniu filozofii Adwaita i jedynym pytaniem, które będzie zadawane wciąż na nowo i które zawsze pozostanie, jest: W jaki sposób Nieskończoność, Absolut, stała się skończona? Podejmę teraz tę kwestię i dla zilustrowania jej posłużę się rysunkiem.
Oto Absolut (a), a to jest wszechświat (b). Absolut stał się wszechświatem. Rozumie się przez to nie tylko świat materialny, ale także świat mentalny, świat duchowy – niebiosa i ziemie, a właściwie wszystko, co istnieje. Umysł to nazwa zmiany, a ciało to nazwa innej zmiany i tak dalej, a wszystkie te zmiany składają się na nasz wszechświat. Ten Absolut (a) stał się wszechświatem (b) przechodząc przez czas, przestrzeń i przyczynowość (c). To jest centralna idea Adwaity. Czas, przestrzeń i przyczynowość są jak szkło, przez które widzi się Absolut, a kiedy widzi się go od dołu, ukazuje się jako wszechświat. Teraz od razu wnioskujemy z tego, że w Absolucie nie ma ani czasu, przestrzeni, ani przyczynowości. Idea czasu nie może tam istnieć, skoro nie ma umysłu ani myśli. Idea przestrzeni nie może tam być, skoro nie ma zewnętrznej zmiany. To, co nazywacie ruchem i przyczynowością, nie może istnieć tam, gdzie jest tylko Jedno. Musimy to zrozumieć i wyryć to w naszych umysłach, że to, co nazywamy przyczynowością zaczyna się po, jeśli wolno nam tak powiedzieć, degeneracji Absolutu w to co fenomenalne, a nie wcześniej; że nasza wola, nasze pragnienie i wszystkie te rzeczy zawsze przychodzą po tym. Myślę, że filozofia Schopenhauera popełnia błąd w interpretacji Wedanty, ponieważ stara się uczynić wolę wszystkim. Schopenhauer stawia wolę w miejscu Absolutu. Ale Absolutu nie można przedstawić jako woli, ponieważ wola jest czymś zmiennym i fenomenalnym, a poza linią wytyczoną ponad czasem, przestrzenią i przyczynowością nie ma zmiany ani ruchu; dopiero poniżej tej linii zaczyna się ruch zewnętrzny i ruch wewnętrzny, zwany myślą. Po drugiej stronie nie może być woli, a zatem wola nie może być przyczyną tego wszechświata. Zbliżając się, widzimy we własnym ciele, że wola nie jest przyczyną każdego ruchu. Poruszam tym krzesłem; moja wola jest przyczyną tego ruchu, a ta wola objawia się jako ruch mięśni na drugim końcu. Ale ta sama siła, która porusza krzesłem, porusza serce, płuca i tak dalej, ale nie dzięki woli. Biorąc pod uwagę, że moc jest taka sama, staje się ona wolą tylko wtedy, gdy wznosi się na płaszczyznę świadomości, a nazywanie jej wolą, zanim wzniesie się na tę płaszczyznę, jest błędnym określeniem. Wprowadza to sporo zamieszania w filozofii Schopenhauera.
Spada kamień i pytamy, dlaczego? To pytanie jest możliwe tylko przy założeniu, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Proszę was, abyście to sobie jasno wyobrazili, bo ilekroć pytamy, dlaczego coś się dzieje, przyjmujemy za pewnik, że wszystko, co się dzieje, musi mieć swoje „dlaczego”, to znaczy, że musiało być poprzedzone czymś innym, co działało jak powód. To pierwszeństwo i następstwo nazywamy prawem przyczynowości. Oznacza to, że wszystko we wszechświecie jest z kolei przyczyną i skutkiem. Jest przyczyna pewnych rzeczy, które następują po niej, i sama jest skutkiem czegoś innego, co ją poprzedziło. Nazywa się to prawem przyczynowości i jest koniecznym warunkiem wszelkiego naszego myślenia. Wierzymy, że każda cząsteczka we wszechświecie, jakakolwiek by nie była, jest w relacji do każdej innej cząstki. Odbyło się wiele dyskusji na temat tego, jak powstał ten pomysł. W Europie istnieli intuicyjni filozofowie, którzy wierzyli, że jest to zasadnicze w ludzkości, inni wierzyli, że wynika to z doświadczenia, ale kwestia ta nigdy nie została rozstrzygnięta. Później zobaczymy, co na ten temat ma do powiedzenia Wedanta. Ale najpierw musimy zrozumieć, że samo postawienie pytania „dlaczego” zakłada, że wszystko wokół nas było poprzedzone pewnymi rzeczami i nastąpią po nich pewne inne rzeczy. Innym przekonaniem związanym z tym pytaniem jest to, że nic we wszechświecie nie jest niezależne, że na wszystko oddziałuje coś poza tym. Współzależność jest prawem całego wszechświata. Jakiż błąd popełniamy pytając, co spowodowało Absolut! Aby zadać to pytanie, musimy założyć, że Absolut także jest przez coś związany, że jest od czegoś zależny; a czyniąc to założenie, ściągamy Absolut na poziom wszechświata. W Absolucie bowiem nie ma czasu, przestrzeni ani przyczynowości; On cały jest jednością. To, co istnieje samo przez się, nie może mieć żadnej przyczyny. To, co jest wolne, nie może mieć żadnej przyczyny; w przeciwnym razie nie byłoby wolne, ale związane. To, co ma względność, nie może być wolne. Widzimy więc, że samo pytanie, dlaczego Nieskończoność stała się skończona jest niemożliwe, ponieważ jest wewnętrznie sprzeczne. Przechodząc od subtelności do logiki naszej wspólnej płaszczyzny, do zdrowego rozsądku, możemy spojrzeć na to z innej strony, kiedy staramy się poznać w jaki sposób Absolut stał się względny. Zakładając, że znalibyśmy odpowiedź, czy Absolut pozostałby Absolutem? Stałby się On względny. Co oznacza wiedza w naszym zdroworozsądkowym pomyśle? To jest tylko coś, co zostało ograniczone przez nasz umysł, to co wiemy, a kiedy to jest poza naszym umysłem, nie jest to wiedzą. Teraz, jeśli Absolut zostaje ograniczony przez umysł, nie jest już Absolutem; Stał się skończony. Wszystko ograniczone umysłem staje się skończone. Zatem poznanie Absolutu jest znowu sprzecznością samą w sobie. Dlatego nigdy nie udzielono odpowiedzi na to pytanie, ponieważ gdyby została udzielona odpowiedź, nie byłoby już Absolutu. Bóg poznany nie jest już Bogiem; stał się On skończony jak jeden z nas. Nie można Go poznać. Zawsze jest Niepoznawalnym.
Ale Adwaita mówi, że Bóg jest bardziej niż poznawalny. To wspaniały fakt do nauczenia się. Nie wolno ci wracać do domu z myślą, że Bóg jest niepoznawalny w sensie, w jakim ujmują to agnostycy. Na przykład tutaj jest krzesło, jest nam znane. Ale to, co jest poza eterem lub czy istnieją tam ludzie czy nie, jest prawdopodobnie niepoznawalne. Ale w tym sensie Bóg nie jest ani znany, ani niepoznawalny. On jest czymś jeszcze wyższym niż to co znane; to właśnie oznacza, że Bóg jest nieznany i niepoznawalny. Wyrażenie to nie jest używane w takim sensie, w jakim można powiedzieć, że niektóre pytania są nieznane i niepoznawalne. Bóg jest więcej niż znany. To krzesło jest znane, ale Bóg jest czymś znacznie więcej, ponieważ w Nim i przez Niego musimy poznać samo to krzesło. On jest Świadkiem, wiecznym Świadkiem wszelkiej wiedzy. Cokolwiek wiemy, musimy wiedzieć w Nim i przez Niego. On jest Esencją naszej własnej Jaźni. On jest Esencją tego ego, tego ja i nie możemy poznać niczego poza tym Ja i poprzez to Ja. Dlatego musicie poznać wszystko w Brahmanie i poprzez Brahmana. Aby poznać krzesło, musisz je poznać w Bogu i przez Boga. Tak więc Bóg jest nam nieskończenie bliższy niż krzesło, a jednak jest nieskończenie wyższy. Ani znany, ani nieznany, ale coś nieskończenie wyższy niż jedno i drugie. On jest twoim Ja. „Kto przeżyłby sekundę, kto oddychałby sekundę w tym wszechświecie, gdyby ten Błogosławiony go nie wypełniał?” Ponieważ w Nim i przez Niego oddychamy, w Nim i przez Niego istniejemy. Nie że On stoi gdzieś i sprawia, że moja krew krąży. Chodzi o to, że On jest Esencją tego wszystkiego, duszą mojej duszy. W żadnym wypadku nie możesz powiedzieć, że Go znasz; byłoby to poniżeniem Jego. Nie możesz wyjść z siebie, więc nie możesz Go poznać. Wiedza to uprzedmiotowienie. Na przykład w pamięci uprzedmiotawiasz wiele rzeczy, projektując je z siebie. Cała pamięć, wszystkie rzeczy, które widziałem i o których wiem, są w moim umyśle. Obrazy, wrażenia z tych wszystkich rzeczy, są w moim umyśle i kiedy próbowałem o nich pomyśleć, poznać je, pierwszym aktem wiedzy byłoby wyprojektowanie ich na zewnątrz. Nie da się tego zrobić z Bogiem, ponieważ On jest Esencją naszych dusz, nie możemy Go projektować poza siebie. Oto jeden z najgłębszych fragmentów Wedanty: „Ten, który jest esencją twojej duszy, On jest Prawdą, On jest Jaźnią, ty jesteś Tym, o Śwetaketu”. To właśnie oznacza „Ty jesteś Bogiem”. Nie można Go opisać żadnym innym językiem. Wszelkie próby językowe nazywania Go ojcem, bratem lub naszym najdroższym przyjacielem są próbami uprzedmiotowienia Boga, czego nie można zrobić. On jest Wiecznym Podmiotem wszystkiego. Jestem podmiotem tego krzesła; widzę krzesło; więc Bóg jest Wiecznym Podmiotem mojej duszy. Jak możecie uprzedmiotowić Jego, Esencję waszych dusz, Rzeczywistość wszystkiego? Tak więc, powtórzę wam jeszcze raz, Bóg nie jest ani poznawalny, ani niepoznawalny, ale jest czymś nieskończenie wyższym niż jedno i drugie. On jest jednym z nami, a to, co jest jednym z nami, nie jest ani poznawalne, ani niepoznawalne, jak nasze własne ja. Nie możesz poznać samego siebie; nie możesz go przesunąć i uczynić z niego przedmiotu do oglądania, ponieważ nim jesteś i nie możesz się od niego oddzielić. Nie jest też niepoznawalne, bo cóż jest lepiej znane niż ty sam? To naprawdę centrum naszej wiedzy. Dokładnie w tym samym sensie Bóg nie jest ani niepoznawalny, ani znany, ale nieskończenie wyższy od obu; ponieważ On jest naszym prawdziwym Ja.
Po pierwsze, widzimy więc, że pytanie: „Co spowodowało Absolut?” jest sprzecznością samą w sobie; a po drugie, stwierdzamy, że ideą Boga w Adwaicie jest ta Jedność; dlatego nie możemy Go uprzedmiotowić, ponieważ zawsze żyjemy i poruszamy się w Nim, czy o tym wiemy, czy nie. Cokolwiek robimy, zawsze robimy to przez Niego. Teraz pytanie brzmi: czym są czas, przestrzeń i związek przyczynowy? Adwaita oznacza niedwoistość; nie ma dwóch, jest jeden. Widzimy jednak, że jest tu twierdzenie, że Absolut manifestuje się w wielu postaciach poprzez zasłonę czasu, przestrzeni i przyczyny. Dlatego wydaje się, że są tu dwa, Absolut i Maja (całkowita suma czasu, przestrzeni i przyczynowości). Wydaje się bardzo przekonujące, że jest ich dwoje. Na to Adwaitysta odpowiada, że nie można tego nazwać dwoma. Aby mieć dwa, musimy mieć dwa absolutnie niezależne byty, których nie można spowodować. Po pierwsze, nie można powiedzieć, że czas, przestrzeń i przyczyna są bytami niezależnymi. Czas jest całkowicie zależnym istnieniem; zmienia się wraz z każdą zmianą naszego zdania. Czasami we śnie wyobrażamy sobie, że przeżyliśmy kilka lat, innym razem kilka miesięcy minęło jak jedna sekunda. Tak więc czas jest całkowicie zależny od naszego stanu umysłu. Po drugie, czasami całkowicie zanika pojęcie czasu. Tak też jest z przestrzenią. Nie możemy wiedzieć, czym jest przestrzeń. A jednak istnieje, jest nieokreślona i nie może istnieć w oderwaniu od czegokolwiek innego. Tak też jest z przyczynowością.
Jedynym szczególnym atrybutem, który znajdujemy w czasie, przestrzeni i przyczynowości, jest to, że nie mogą one istnieć w oderwaniu od innych rzeczy. Spróbuj wyobrazić sobie przestrzeń bez koloru, ograniczeń lub jakichkolwiek powiązań z otaczającymi rzeczami – po prostu przestrzeń abstrakcyjną. Nie możesz; musisz myśleć o tym jako o przestrzeni między dwiema granicami lub między trzema obiektami. Aby w ogóle istnieć, musi być powiązany z jakimś przedmiotem. Tak z czasem; nie możesz mieć żadnego pojęcia o abstrakcyjnym czasie, ale musisz wziąć dwa wydarzenia, jedno poprzedzające a drugie następujące po nim i połączyć je ideą następstwa. Czas zależy od dwóch zdarzeń, podobnie jak przestrzeń musi być powiązana z obiektami zewnętrznymi. A idea przyczynowości jest nierozerwalnie związana z czasem i przestrzenią. To jest w nich osobliwe, że nie mają niezależnej egzystencji. Nie mają nawet takiego istnienia, jakie ma krzesło lub ściana. Są jak cienie wokół wszystkiego, czego nie można złapać. Nie mają prawdziwego istnienia; jednak nie są one nieistniejące, widząc, że przez nie wszystkie rzeczy manifestują się jako ten wszechświat. Widzimy więc, po pierwsze, że połączenie czasu, przestrzeni i przyczynowości ani nie istnieje ani nie nie-istnieje. Po drugie, czasami znika. Aby to zilustrować, na oceanie płynie fala. Fala jest z pewnością tym samym co ocean, a jednak wiemy, że jest falą i jako taka różni się od oceanu. Co stanowi tę różnicę? Imię i forma, czyli idea w umyśle i forma. Czy możemy teraz myśleć o kształcie fali jako o czymś odrębnym od oceanu? Zdecydowanie nie. Zawsze kojarzy się z ideą oceanu. Jeśli fala opada, forma znika w jednej chwili, a jednak forma nie była złudzeniem. Tak długo, jak fala istniała, istniała forma i trzeba było ją widzieć. To jest Maja.
Cały ten wszechświat jest zatem jakby osobliwą formą; Absolut jest tym oceanem, podczas gdy ty i ja, i słońca, i gwiazdy, i wszystko inne to różne fale tego oceanu. A co wyróżnia fale? Tylko forma, a tą formą jest czas, przestrzeń i związek przyczynowy, wszystko całkowicie zależne od fali. Gdy tylko fala odchodzi, znikają. Gdy tylko jednostka porzuci tę Maję, znika ona dla niej i staje się wolna. Cała walka polega na pozbyciu się tego przywiązania do czasu, przestrzeni i przyczynowości, które zawsze są przeszkodami na naszej drodze. Czym jest teoria ewolucji? Jakie są dwa czynniki? Ogromna potencjalna moc, która próbuje się wyrazić i okoliczności, które ją powstrzymują, środowiska, które nie pozwalają jej się wyrazić. Tak więc, aby walczyć z tymi środowiskami, moc raz po raz przyjmuje nowe ciała. Ameba w walce otrzymuje kolejne ciało i pokonuje pewne przeszkody, następnie otrzymuje kolejne ciało i tak dalej, aż staje się człowiekiem. Teraz, jeśli doprowadzisz tę ideę do logicznej konkluzji, musi nadejść czas, kiedy ta moc, która była w amebie i która rozwinęła się jako człowiek, pokona wszystkie przeszkody, jakie natura może jej przynieść, i w ten sposób ucieknie ze wszystkich jej środowisk. Ta idea wyrażona w metafizyce przybierze taką postać; w każdym działaniu są dwa składniki, jeden podmiot, drugi przedmiot, a jedynym celem życia jest uczynienie podmiotu panem przedmiotu. Na przykład czuję się nieszczęśliwy, ponieważ jakiś człowiek mnie karci. Moja walka będzie polegała na tym, aby stać się wystarczająco silnym by podbić środowisko, aby mógł mnie łajać i abym tego nie odczuwał. W ten sposób wszyscy próbujemy zwyciężyć. Co należy rozumieć przez moralność? Wzmocnienie podmiotu poprzez dostrojenie go do Absolutu, tak aby skończona natura przestała mieć nad nami kontrolę. Logicznym wnioskiem naszej filozofii jest to, że musi nadejść czas, kiedy podbijemy wszystkie środowiska, ponieważ natura jest skończona.
Oto kolejna rzecz do nauczenia. Skąd wiesz, że natura jest skończona? Możesz to wiedzieć tylko poprzez metafizykę. Natura jest tą Nieskończonością z ograniczeniami. Dlatego jest skończona. Musi więc nadejść czas, kiedy podbijemy wszystkie środowiska. A jak mamy je pokonać? Nie jesteśmy w stanie podbić wszystkich obiektywnych środowisk. Nie możemy. Mała rybka chce uciec od swoich wrogów w wodzie. Jak ma to zrobić? Rozwijając skrzydła i stając się ptakiem. Ryba nie zmieniła wody ani powietrza; zmiana była w niej samej. Zmiana jest zawsze subiektywna. Przez całą ewolucję stwierdzasz, że podbój natury następuje poprzez zmianę podmiotu. Zastosuj to do religii i moralności, a przekonasz się, że pokonanie zła następuje wyłącznie poprzez zmianę tego, co subiektywne. W ten sposób system Adwaita uzyskuje całą swoją siłę po subiektywnej stronie człowieka. Mówienie o złu i nędzy jest nonsensem, ponieważ nie istnieją one na zewnątrz. Jeśli jestem odporny na wszelki gniew, nigdy nie odczuwam gniewu. Jeśli jestem odporny na wszelką nienawiść, nigdy nie czuję nienawiści.
Jest to zatem proces, dzięki któremu można osiągnąć ten podbój – poprzez subiektywność, poprzez doskonalenie subiektywności. Mogę ośmielić się powiedzieć, że jedyną religią, która zgadza się, a nawet posuwa nieco dalej niż współczesne badania, zarówno pod względem fizycznym, jak i moralnym, jest Adwaita i dlatego tak bardzo przemawia do współczesnych naukowców. Odkrywają, że stare dualistyczne teorie im nie wystarczają, nie zaspokajają ich potrzeb. Człowiek musi mieć nie tylko wiarę, ale także wiarę intelektualną. Teraz, w drugiej połowie XIX wieku, taka idea, że religia pochodząca z jakiegokolwiek innego źródła niż własna odziedziczona religia musi być fałszywa, pokazuje, że pozostała jeszcze słabość i należy porzucić takie idee. Nie chcę przez to powiedzieć, że tak jest tylko w tym kraju, tak jest w każdym kraju i nigdzie bardziej niż w moim własnym. Tej Adwaicie nigdy nie pozwolono przyjść do ludzi. Początkowo niektórzy mnisi zdobyli ją i zabrali do lasów i tak zaczęto ją nazywać „filozofią lasu”. Dzięki łasce Boga Budda przybył i głosił to masom, a cały naród stał się Buddystami. Długo po tym, kiedy ateiści i agnostycy ponownie zniszczyli naród, odkryto, że Adwaita była jedynym sposobem na uratowanie Indii przed materializmem.
W ten sposób Adwaita dwukrotnie ocaliła Indie przed materializmem. Przed przybyciem Buddy materializm rozprzestrzenił się w przerażającym stopniu i był to najokropniejszy rodzaj, nie taki jak obecny, ale o wiele gorszy. Jestem w pewnym sensie materialistą, ponieważ wierzę, że jest tylko Jeden. To jest to, w co materialista chce, abyś wierzył; tylko on nazywa to materią, a ja nazywam to Bogiem. Materialiści przyznają, że z tej materii wyłoniła się wszelka nadzieja, religia i wszystko. Mówię, że wszystko to pochodzi od Brahmana. Ale materializm, który panował przed Buddą, był tym prymitywnym materializmem, który nauczał: „Jedz, pij i raduj się; nie ma Boga, duszy ani nieba; religia to mikstura niegodziwych kapłanów”. Uczył moralności, że dopóki żyjesz, musisz starać się żyć szczęśliwie; jeść, chociaż musisz pożyczyć pieniądze na jedzenie i nie wspominając o ich spłacie. Taki był dawny materializm i ten rodzaj filozofii rozpowszechnił się tak bardzo, że do dziś nosi miano „filozofii ludowej”. Budda wydobył na światło dzienne Wedantę, dał ją ludziom i ocalił Indie. Tysiąc lat po jego śmierci znowu zapanował podobny stan rzeczy. Motłoch, masy i różne rasy nawróciły się na Buddyzm; naturalnie nauki Buddy uległy z czasem degeneracji, ponieważ większość ludzi była bardzo ignorancka. Buddyzm nie nauczał żadnego Boga, żadnego Władcy wszechświata, więc stopniowo masy ponownie wprowadziły swoich bogów, diabły i chochliki i w Indiach z Buddyzmu powstał ogromny miszmasz. Znów do głosu doszedł materializm, przybierając formę samowoli wśród klas wyższych i przesądów wśród klas niższych. Potem powstał Śankaraćarja i ponownie ożywił filozofię Wedanty. Uczynił z niej filozofię racjonalistyczną. W Upaniszadach argumenty są często bardzo niejasne. Budda położył nacisk na moralną stronę filozofii, a Śankaraćarja na intelektualną. Opracował, zracjonalizował i przedstawił ludziom wspaniały, spójny system Adwaity.
W dzisiejszej Europie panuje materializm. Możesz modlić się o zbawienie współczesnych sceptyków, ale oni się nie poddają, chcą rozumu. Zbawienie Europy zależy od racjonalistycznej religii, a Adwaita – niedwoistość, Jedność, idea Bezosobowego Boga – jest jedyną religią, która może zawładnąć jakimkolwiek intelektualnym narodem. Pojawia się zawsze wtedy, gdy wydaje się, że religia zanika, a bezbożność zdaje się dominować i dlatego zadomowiła się w Europie i Ameryce.
W związku z tą filozofią powiedziałbym jeszcze jedno. W starych Upaniszadach znajdujemy wzniosłą poezję; ich autorami byli poeci. Platon mówi, że inspiracja przychodzi do ludzi poprzez poezję i wydaje się, że ci starożytni Ryszi, widzący Prawdę, zostali wyniesieni ponad ludzkość, aby pokazać te prawdy poprzez poezję. Nigdy nie głosili kazań, nie filozofowali ani nie pisali. Muzyka płynęła z ich serc. W Buddzie mieliśmy wielkie, uniwersalne serce i nieskończoną cierpliwość w czynieniu religii praktyczną i niesieniu jej do wszystkich drzwi. W Śankaraćarji widzieliśmy ogromną moc intelektualną, rzucającą na wszystko palące światło rozumu. Pragniemy dzisiaj tego jasnego słońca intelektualności połączonego z sercem Buddy, cudownym nieskończonym sercem miłości i miłosierdzia. Ten związek da nam najwyższą filozofię. Nauka i religia spotkają się i podają sobie ręce. Poezja i filozofia staną się przyjaciółmi. To będzie religia przyszłości i jeśli uda nam się ją wypracować, możemy być pewni, że będzie ona obowiązywać przez wszystkie czasy i wszystkie narody. Jest to jedyna droga, która okaże się akceptowalna dla współczesnej nauki, ponieważ prawie do niej doszła. Kiedy nauczyciel naukowy twierdzi, że wszystkie rzeczy są przejawem jednej siły, czy nie przypomina ci to Boga, o którym słyszysz w Upaniszadach: „Jak jeden ogień wchodzący we wszechświat wyraża się w różnych formach, tak też Jedna Dusza wyraża się w każdej duszy, a jednak jest nieskończenie czymś więcej?” Czy nie widzicie, dokąd zmierza nauka? Naród hinduski przeszedł przez studia nad umysłem, poprzez metafizykę i logikę. Narody europejskie zaczynają od natury zewnętrznej, a teraz i one dochodzą do tych samych rezultatów. Odkrywamy, że przeszukując umysł w końcu dochodzimy do tej Jedności, tej Uniwersalnej, Wewnętrznej Duszy wszystkiego, Esencji i Rzeczywistości wszystkiego, Wiecznie Wolnego, Wiecznie Błogiego, Wiecznie Istniejącego. Poprzez naukę o materiałach dochodzimy do tej samej Jedności. Dzisiejsza nauka mówi nam, że wszystkie rzeczy są tylko przejawem jednej energii, która jest sumą wszystkiego, co istnieje, a tendencja ludzkości zmierza ku wolności, a nie ku niewoli. Dlaczego ludzie powinni być moralni? Ponieważ przez moralność jest droga do wolności, a niemoralność prowadzi do niewoli.
Inną osobliwością systemu Adwaita jest to, że od samego początku jest on niedestrukcyjna. To jest kolejna chwała, odwaga głoszenia: „Nikomu nie przeszkadzaj w wierze, nawet tym, którzy przez ignorancję przywiązali się do niższych form kultu”. Oto, co mówi: nie przeszkadzaj, ale pomóż wszystkim wznosić się coraz wyżej; włącz całą ludzkość. Filozofia ta głosi Boga, który jest sumą całkowitą. Jeśli szukasz religii uniwersalnej, która może dotyczyć wszystkich, religia ta nie może składać się tylko z części, ale zawsze musi być ich sumą i obejmować wszystkie stopnie rozwoju religijnego.
Idea ta nie występuje wyraźnie w żadnym innym systemie religijnym. Wszystkie są częściami jednakowo walczącymi o dotarcie do całości. Istnienie części służy tylko temu. Tak więc od samego początku Adwaita nie miał antagonizmu z różnymi sektami istniejącymi w Indiach. Obecnie istnieją dualiści, a ich liczba jest zdecydowanie największa w Indiach, ponieważ dualizm w naturalny sposób przemawia do mniej wykształconych umysłów. Jest to bardzo wygodne, naturalne, zdroworozsądkowe wyjaśnienie wszechświata. Ale z tymi dualistami Adwaita nie ma sporów. Jeden myśli, że Bóg jest poza wszechświatem, gdzieś w niebie, a drugi, że jest swoją własną Duszą i że bluźnierstwem będzie nazywanie Go czymś bardziej odległym. Każdy pomysł separacji byłby okropny. On jest najbliższym z bliskich. W żadnym języku nie ma słowa, które mogłoby wyrazić tę bliskość, z wyjątkiem słowa Jedność. Żadna inna idea nie zadowala Adwaity, podobnie jak dualista jest wstrząśnięty koncepcją Adwaity i uważa ją za bluźnierstwo. Jednocześnie Adwaitysta wie, że te inne idee muszą być, więc nie ma sporów z dualistą, który jest na właściwej drodze. Z jego punktu widzenia dualista będzie musiał widzieć wielość. Z jego punktu widzenia jest to konstytucyjna konieczność. Pozwól mu to mieć. Adwaitysta wie, że niezależnie od jego teorii, zmierza on do tego samego celu, co on sam. Tym różni się całkowicie od dualisty, który jest zmuszony przez swój punkt widzenia wierzyć, że wszystkie odmienne poglądy są błędne. Dualiści na całym świecie w naturalny sposób wierzą w Osobowego Boga, który jest czysto antropomorficzny, który niczym wielki potentat na tym świecie jest zadowolony z jednych i niezadowolony z innych. Jest samowolnie zadowolony z niektórych ludzi lub ras i obsypuje ich błogosławieństwem. Naturalnie dualista dochodzi do wniosku, że Bóg ma swoich faworytów i ma nadzieję, że będzie jednym z nich. Przekonasz się, że w prawie każdej religii jest idea: „Jesteśmy ulubieńcami naszego Boga i tylko wierząc tak, jak my wierzymy, możesz zyskać Jego łaskę”. Niektórzy dualiści są tak ograniczeni, że upierają się, że tylko nieliczni, którzy zostali predestynowani do łaski Bożej, mogą zostać zbawieni; reszta może bardzo się starać, ale nie można ich zaakceptować. Wyzywam cię, abyś pokazał mi jedną dualistyczną religię, która nie ma mniej lub więcej tej ekskluzywności. I dlatego, z natury rzeczy dualistyczne religie są zobowiązane do walki i kłótni między sobą i to zawsze robiły. Znowu ci dualiści zdobywają powszechną przychylność odwołując się do próżności niewykształconych. Lubią oni czuć, że cieszą się wyjątkowymi przywilejami. Dualista uważa, że nie można być moralnym dopóki nie ma się Boga z rózgą w ręku, gotowego do ukarania. Bezmyślne masy są na ogół dualistami i oni, biedacy, byli prześladowani przez tysiące lat we wszystkich krajach; a ich ideą zbawienia jest zatem wolność od strachu przed karą. Pewien duchowny w Ameryce zapytał mnie: „Co! W waszej religii nie ma diabła? Jak to możliwe?” Ale okazuje się, że najlepsi i najwspanialsi ludzie, którzy urodzili się na świecie, pracowali z tą wzniosłą bezosobową ideą. To moc Człowieka, który powiedział: „Ja i mój Ojciec jesteśmy jednym” zstąpiła na miliony. Od tysięcy lat działa to na dobre. I wiemy, że ten sam Człowiek, ponieważ był niedualistą był miłosierny dla innych. Do mas, które nie potrafiły sobie wyobrazić niczego wyższego niż osobowy Bóg, powiedział: „Módlcie się do waszego Ojca w niebie”. Innym, którzy potrafili pojąć wyższą ideę, powiedział: „Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami”, ale swoim uczniom, którym objawił się pełniej, głosił najwyższą prawdę: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy.” Był to wielki Budda, który nigdy nie troszczył się o dualistycznych bogów, a który został nazwany ateistą i materialistą, a mimo to był gotów oddać swoje ciało dla biednego kozła. Ten Człowiek wprawił w ruch najwyższe idee moralne, jakie może mieć każdy naród. Ilekroć istnieje kodeks moralny, jest to promień światła od tego Człowieka. Nie możemy zmusić wielkich serc świata do ciasnych granic i tam ich zatrzymać, zwłaszcza w tym momencie historii ludzkości, kiedy istnieje stopień rozwoju intelektualnego, o jakim nikt nie śnił nawet sto lat temu, kiedy powstała fala wiedzy naukowej, o jakiej nikt nawet nie śnił pięćdziesiąt lat temu. Próbując zmusić ludzi do ciasnych ograniczeń, degradujesz ich do zwierząt i bezmyślnych mas. Zabijasz ich życie moralne. To, czego teraz potrzeba, to połączenie największego serca z najwyższą inteligencją, nieskończonej miłości z nieskończoną wiedzą. Wedantysta nie przypisuje Bogu żadnych innych atrybutów poza tymi trzema – że jest On Nieskończonym Istnieniem, Nieskończoną Wiedzą i Nieskończoną Błogością, i uważa te trzy za Jedno. Istnienie bez wiedzy i miłości nie może istnieć; wiedza bez miłości i miłość bez wiedzy nie może istnieć. Pragniemy harmonii Istnienia, Wiedzy i Błogości Nieskończonej. Bo to jest naszym celem. Chcemy harmonii, a nie jednostronnego rozwoju. I możliwe jest posiadanie intelektu Śankary z sercem Buddy. Mam nadzieję, że wszyscy będziemy walczyć o osiągnięcie tego błogosławionego połączenia.