(Wygłoszone w Kościele Uniwersalistycznym, Pasadena, Kalifornia, 28 stycznia 1900)
Żadne poszukiwanie nie było droższe ludzkiemu sercu niż to, które przynosi nam światło od Boga. Żadne badanie nie wymagało tyle ludzkiej energii, czy to w przeszłości, czy obecnie, jak badanie duszy, Boga i ludzkiego przeznaczenia. Jakkolwiek jesteśmy pogrążeni w naszych codziennych zajęciach, w naszych ambicjach, w naszej pracy, pośród największych naszych zmagań, czasami przychodzi przerwa; umysł zatrzymuje się i chce wiedzieć coś poza tym światem. Czasami łapie przebłyski królestwa poza zmysłami, a rezultatem jest walka, by się do niego dostać. Tak było przez wieki, we wszystkich krajach. Człowiek chciał patrzeć dalej, chciał się rozszerzyć; a wszystko, co nazywamy postępem, ewolucją, zawsze było mierzone tym jednym poszukiwaniem, poszukiwaniem ludzkiego przeznaczenia, poszukiwaniem Boga.
Tak jak nasze walki społeczne są reprezentowane wśród różnych narodów przez różne organizacje społeczne, tak duchowa walka człowieka jest reprezentowana przez różne religie; i tak jak różne organizacje społeczne nieustannie się kłócą, nieustannie toczą ze sobą wojny, tak te duchowe organizacje nieustannie toczą ze sobą wojny, nieustannie się kłócą. Ludzie należący do określonej organizacji społecznej twierdzą, że tylko im przysługuje prawo do życia; i dopóki mogą, chcą korzystać z tego prawa kosztem słabych. Wiemy, że właśnie teraz w Afryce Południowej toczy się tego rodzaju zacięta walka. Podobnie jest z każdą sektą religijną; domaga się wyłącznego prawa do życia. I tak odkrywamy, że chociaż nic nie przyniosło człowiekowi więcej błogosławieństw niż religia, to jednocześnie nie ma nic, co przyniosłoby większy horror niż religia. Nic nie przyczyniło się bardziej do pokoju i miłości niż religia; nic nie zrodziło bardziej zaciekłej nienawiści niż religia. Nic nie uczyniło braterstwa ludzi bardziej namacalnym niż religia; nic nie zrodziło bardziej gorzkiej wrogości między człowiekiem a człowiekiem niż religia. Nic nie zbudowało więcej instytucji charytatywnych, więcej szpitali dla ludzi, a nawet dla zwierząt niż religia; nic nie zalało świata większą ilością krwi niż religia. Wiemy jednocześnie, że istniał podziemny nurt myśli; zawsze istniały grupy ludzi, filozofów, badaczy religii porównawczej, którzy próbowali i nadal starają się zaprowadzić harmonię pośród tych wszystkich kłócących się i niezgodnych sekt. W przypadku niektórych krajów próby te się powiodły, ale w odniesieniu do całego świata zakończyły się fiaskiem.
Istnieją pewne religie, które przybyły do nas z najodleglejszej starożytności przepojone ideą, że wszystkim sektom należy pozwolić żyć, że każda sekta ma znaczenie, wielką ideę zakorzenioną w sobie i dlatego jest potrzebna dla dobra świata i należy jej pomagać. W czasach nowożytnych dominuje ta sama idea i od czasu do czasu podejmuje się próby wprowadzenia jej w życie. Próby te nie zawsze dorastają do naszych oczekiwań, do wymaganej efektywności. Przeciwnie, czasami stwierdzamy ku naszemu wielkiemu rozczarowaniu, że kłócimy się jeszcze bardziej.
Teraz, odkładając na bok dogmatyczną naukę i przyjmując zdrowy rozsądek, od razu stwierdzamy, że we wszystkich wielkich religiach świata istnieje ogromna siła życiowa. Niektórzy mogą powiedzieć, że nie są tego świadomi, ale ignorancja nie jest usprawiedliwieniem. Jeśli człowiek mówi: „Nie wiem, co się dzieje w świecie zewnętrznym, więc rzeczy, które dzieją się w świecie zewnętrznym nie istnieją”, to nie ma dla niego usprawiedliwienia. Ci z was, którzy obserwują ruch myśli religijnej na całym świecie są doskonale świadomi, że żadna z wielkich religii świata nie umarła; nie tylko to, każda z nich się rozwija. Chrześcijanie mnożą się, Mahometanie mnożą się, Hinduiści zyskują na popularności, rośnie też liczba Żydów, a dzięki ich rozprzestrzenianiu się po całym świecie i szybkiemu wzrostowi, owczarnia judaizmu stale się powiększa.
Tylko jedna religia na świecie – starożytna, wielka religia – zmalała, a jest to religia Zaratusztrianizmu, religia starożytnych Persów. Podczas mahometańskiego podboju Persji około stu tysięcy z tych ludzi przybyło i schroniło się w Indiach, a niektórzy pozostali w starożytnej Persji. Ci, którzy byli w Persji pod ciągłymi prześladowaniami Mahometan skurczyli się do najwyżej dziesięciu tysięcy; w Indiach jest ich około osiemdziesięciu tysięcy, ale nie rosną. Oczywiście istnieje podstawowa trudność; nie nawracają oni innych na swoją religię. I też ta garstka osób żyjących w Indiach, ze zgubnym zwyczajem zawierania małżeństw między kuzynami nie rozmnaża się. Z tym jednym wyjątkiem wszystkie wielkie religie żyją, rozprzestrzeniają się i rosną. Musimy pamiętać, że wszystkie wielkie religie świata są bardzo stare, żadna nie powstała w chwili obecnej i że każda religia świata zawdzięcza swoje pochodzenie krajowi między Gangesem a Eufratem; w Europie nie powstała ani jedna wielka religia, ani jedna w Ameryce, ani jedna; każda religia jest pochodzenia azjatyckiego i należy do tej części świata. Jeśli prawdą jest to, co mówią współcześni naukowcy, że testem jest przetrwanie najlepiej przystosowanych, religie te udowadniają swoim życiem, że jeszcze nadają się dla niektórych ludzi. Nie bez powodu powinny żyć, przynoszą dobro wielu. Spójrzcie na Mahometan jak rozprzestrzeniają się w niektórych miejscach w Azji Południowej i rozprzestrzeniają się jak ogień w Afryce. Buddyści cały czas rozprzestrzeniają się po całej Azji Środkowej. Hindusi, podobnie jak Żydzi, nie nawracają innych; a jednak stopniowo inne rasy wchodzą w zakres Hinduizmu i przyjmują maniery i zwyczaje Hinduistów i dostosowują się do nich. Chrześcijaństwo, jak wszyscy wiecie, rozprzestrzenia się – choć nie jestem pewien czy rezultaty odpowiadają włożonej w to energii. Chrześcijańska próba propagandy ma jedną ogromną wadę – i jest to wada wszystkich zachodnich instytucji: maszyna zużywa dziewięćdziesiąt procent energii, jest za dużo maszyny. Nauczanie religijne zawsze było zajęciem Azjatów. Ludzie Zachodu są wspaniali pod względem organizacji, instytucji społecznych, armii, rządów itp.; ale jeśli chodzi o głoszenie religii, nie mogą zbliżyć się do Azjaty, który zajmuje się tym przez cały czas i zna to i nie używa tyle maszynerii.
Faktem jest więc w obecnej historii rodzaju ludzkiego, że wszystkie te wielkie religie istnieją, rozprzestrzeniają się i mnożą. Z pewnością ma to znaczenie; i gdyby wolą Wszechmądrego i Wszechmiłosiernego Stwórcy było, aby jedna z tych religii istniała, a pozostałe zginęły, stałoby się to faktem dawno, dawno temu. Gdyby faktem było, że tylko jedna z tych religii jest prawdziwa, a wszystkie pozostałe są fałszywe, do tego czasu zajęła by ona cały teren. Ale tak nie jest; żadna nie zdobyła całej ziemi. Wszystkie religie czasami się rozwijają, a czasami upadają. A teraz pomyśl tylko o tym: w twoim własnym kraju jest ponad sześćdziesiąt milionów ludzi, a tylko dwadzieścia jeden milionów wyznaje wszelkiego rodzaju religie. Więc nie zawsze jest to postęp. Prawdopodobnie w każdym kraju, jeśli wziąć pod uwagę statystyki, okazałoby się, że religie czasami się rozwijają, a czasami cofają. Sekty mnożą się cały czas. Jeśli twierdzenia religii, że zawiera ona całą prawdę i że Bóg przekazał jej całą prawdę w pewnej księdze, byłyby prawdziwe, to dlaczego istnieje tak wiele sekt? Pięćdziesiąt lat nie minie, zanim na tej samej księdze powstanie dwadzieścia sekt. Jeśli Bóg umieścił całą prawdę w pewnych księgach, to nie daje nam tych ksiąg po to, abyśmy się kłócili o teksty. Wydaje się, że taki jest fakt. Dlaczego tak jest? Nawet gdyby Bóg dał księgę, która zawierałaby całą prawdę o religii, nie spełniłaby ona swojego celu, ponieważ nikt nie byłby w stanie jej zrozumieć. Weźmy na przykład Biblię i wszystkie sekty istniejące wśród Chrześcijan; każdy umieszcza własną interpretację tego samego tekstu i każdy mówi, że tylko on rozumie ten tekst, a cała reszta jest błędna. I tak z każdą religią. Wśród Mahometan i wśród Buddystów jest wiele sekt, a wśród Hinduistów setki. Teraz przedstawiam wam te fakty, aby pokazać wam, że jakakolwiek próba sprowadzenia całej ludzkości do jednej metody myślenia w sprawach duchowych była porażką i zawsze będzie porażką. Każdy człowiek, który wprowadza teorię nawet w dzisiejszych czasach stwierdza, że jeśli oddali się o dwadzieścia mil od swoich wyznawców to utworzą oni dwadzieścia sekt. Widzicie, że to się dzieje cały czas. Nie można sprawić, by wszyscy podporządkowali się tym samym ideom: to jest fakt i dziękuję Bogu, że tak jest. Nie jestem przeciwny żadnej sekcie. Cieszę się, że sekty istnieją i chciałbym jedynie, żeby mnożyły się coraz bardziej. Dlaczego? Po prostu dlatego, że gdybyśmy ty, ja i wszyscy tu obecni mieli dokładnie te same myśli, nie byłoby dla nas żadnych myśli. Wiemy, że dwie lub więcej sił musi się zderzyć, aby powstał ruch. To zderzenie myśli, zróżnicowanie myśli – budzi myśl. Teraz, gdybyśmy wszyscy myśleli podobnie, bylibyśmy jak egipskie mumie w muzeum patrzące bezmyślnie na swoje twarze – nic więcej! Wiry i zawirowania występują tylko w rwącym, żywym strumieniu. W stojącej, martwej wodzie nie ma wirów. Kiedy religie umrą, nie będzie już sekt; będzie to doskonały spokój i harmonia grobu. Ale dopóki ludzkość będzie myśleć, będą istniały sekty. Zmienność jest oznaką życia i musi tam być. Modlę się, aby się mnożyły, aby w końcu było tyle sekt, ile jest ludzi i każdy będzie miał swoją własną metodę, swoją indywidualną metodę myślenia w religii.
Ale to coś już istnieje. Każdy z nas myśli na swój sposób, ale jego naturalny bieg był przez cały czas blokowany i nadal jest blokowany. Jeśli miecz nie zostanie użyty bezpośrednio, zostaną użyte inne środki. Posłuchajcie tylko, co mówi jeden z najlepszych kaznodziejów w Nowym Jorku: głosi, że Filipińczyków należy podbić, bo tylko tak można ich uczyć chrześcijaństwa! Oni już są katolikami; ale chce uczynić ich prezbiterianami i w tym celu jest gotów zrzucić cały ten straszny grzech rozlewu krwi na swoją rasę. Jak strasznie! A ten człowiek jest jednym z największych kaznodziejów tego kraju, jednym z najlepiej poinformowanych ludzi. Pomyślcie w jakim stanie jest świat kiedy taki człowiek nie wstydzi się wstać i wygłosić takie bzdury; i pomyślcie o stanie świata, kiedy publiczność go wiwatuje! Czy to jest cywilizacja? To dawna żądza krwi tygrysa, ludożercy, dzikusa, która pojawia się raz jeszcze pod nowymi imionami, w nowych okolicznościach. Czym innym to może być? Jeśli tak jest teraz, pomyślcie o okropnościach, przez które przechodził świat w dawnych czasach, kiedy każda sekta starała się wszelkimi dostępnymi środkami rozszarpać inne sekty. Pokazuje to historia. Tygrys w nas tylko śpi; on nie jest martwy. Kiedy nadarza się okazja, podskakuje i jak dawniej używa swoich pazurów i kłów. Oprócz miecza, oprócz broni materialnej, istnieje broń jeszcze straszniejsza – pogarda, nienawiść społeczna, społeczny ostracyzm. Są to najstraszniejsze ze wszystkich kar, jakie są wymierzane osobom, które nie myślą dokładnie tak samo jak my. Ale dlaczego wszyscy mieliby myśleć tak samo jak my? Nie widzę powodu. Jeśli jestem człowiekiem racjonalnym, powinienem się cieszyć, że nie myślą tak jak ja. Nie chcę żyć w ziemi przypominającej grobowiec; Chcę być człowiekiem w świecie ludzi. Istoty myślące muszą się różnić; różnica jest pierwszą oznaką myśli. Jeśli jestem człowiekiem myślącym, z pewnością chciałbym żyć wśród myślących ludzi, gdzie istnieją różnice zdań.
Powstaje zatem pytanie: jak te wszystkie odmiany mogą być prawdziwe? Jeśli jedna rzecz jest prawdziwa, jej zaprzeczenie jest fałszywe. Jak sprzeczne opinie mogą być jednocześnie prawdziwe? To jest pytanie, na które zamierzam odpowiedzieć. Ale najpierw zapytam was: czy wszystkie religie świata są naprawdę sprzeczne? Nie mam na myśli zewnętrznych form, w które przyodziane są wielkie myśli. Nie mam na myśli różnych budynków, języków, rytuałów, ksiąg itp. stosowanych w różnych religiach, ale mam na myśli wewnętrzną duszę każdej religii. Za każdą religią kryje się dusza, która może różnić się od duszy innej religii; ale czy są sprzeczne? Czy wzajemnie się wykluczają, czy uzupełniają? – Oto jest pytanie. Zająłem się tym pytaniem, kiedy byłem jeszcze chłopcem i studiowałem je przez całe życie. Myśląc, że moja konkluzja może ci się przydać, kładę ją przed tobą. Wierzę, że nie są one sprzeczne; są uzupełniające. Każda religia niejako przyjmuje jedną część wielkiej uniwersalnej prawdy i poświęca całą swoją siłę na ucieleśnienie i przedstawienie tej części wielkiej prawdy. Jest to zatem dodatek; nie wykluczenie. Taka jest idea. Powstaje system po systemie, z których każdy zawiera w sobie świetną ideę, a ideały muszą być dodawane do ideałów. I to jest marsz ludzkości. Człowiek nigdy nie postępuje od błędu do prawdy, ale od prawdy do prawdy, od mniejszej prawdy do wyższej prawdy – ale nigdy nie postępuje od błędu do prawdy. Dziecko może rozwinąć się bardziej niż ojciec, ale czy ojciec był głupi? Dziecko to ojciec plus coś jeszcze. Jeśli twój obecny stan wiedzy jest znacznie większy niż w dzieciństwie, czy spojrzałbyś teraz z góry na ten etap? Czy spojrzysz wstecz i nazwiesz to szaleństwem? Przecież twój obecny etap to wiedza o dziecku plus coś więcej.
Z drugiej strony wiemy również, że mogą istnieć niemal sprzeczne punkty widzenia na tę samą rzecz, ale wszystkie one będą wskazywać na tę samą rzecz. Załóżmy, że człowiek podróżuje w kierunku słońca i posuwając się naprzód, fotografuje słońce na każdym etapie. Kiedy wraca ma wiele zdjęć słońca, które kładzie przed nami. Widzimy, że nie ma dwóch takich samych, a jednak, kto zaprzeczy, że wszystkie są to fotografie tego samego słońca, z różnych punktów widzenia? Zrób cztery zdjęcia tego kościoła z różnych rogów: jakże inaczej by wyglądały, a jednak wszystkie przedstawiałyby ten kościół. W ten sam sposób wszyscy patrzymy na prawdę z różnych punktów widzenia, które różnią się w zależności od naszego urodzenia, wykształcenia, otoczenia itd. Patrzymy na prawdę, przyswajamy sobie tyle, na ile pozwalają okoliczności, barwimy prawdę naszym własnym sercem, rozumiemy ją własnym intelektem i chwytamy ją własnym umysłem. Możemy poznać tylko tyle prawdy, ile jest z nami związane, tyle, ile jesteśmy w stanie przyjąć. To tworzy różnicę między człowiekiem a człowiekiem, a czasami nawet sprzeczne idee; jednak wszyscy należymy do tej samej wielkiej uniwersalnej prawdy.
Dlatego uważam, że wszystkie te religie są różnymi siłami w ekonomii Boga, działającymi dla dobra ludzkości; i że żadna nie może stać się martwa, ani jedna nie może zostać zabita. Tak jak nie możesz zabić żadnej siły natury, tak nie możesz zabić żadnej z tych sił duchowych. Widzieliście, że każda religia żyje. Od czasu do czasu może się cofać lub iść do przodu. W pewnym momencie może być pozbawiona wielu ze swoich przejawów; kiedy indziej może być pokryty wszelkiego rodzaju przejawami; ale mimo to dusza zawsze tam jest, nigdy nie można jej zgubić. Ideał, który reprezentuje każda religia nigdy nie ginie, dlatego też każda religia inteligentnie idzie naprzód.
I ta uniwersalna religia, o której marzyli filozofowie i inni we wszystkich krajach, już istnieje. Ona jest tutaj. Ponieważ powszechne braterstwo ludzi już istnieje, tak samo jest z powszechną religią. Któż z was, którzy wędrowaliście daleko, nie znalazł braci i sióstr w każdym narodzie? Znalazłem ich na całym świecie. Braterstwo już istnieje; tylko jest wielu ludzi, którzy tego nie widzą i tylko denerwują, domagając się nowych bractw. Również religia uniwersalna już istnieje. Jeśli księża i inni ludzie, którzy podjęli się głoszenia różnych religii po prostu przestaną głosić na kilka chwil, zobaczymy, że ona tam jest. Zaburzają ją cały czas, bo leży to w ich interesie. Widzicie, że księża w każdym kraju są bardzo konserwatywni. Dlaczego tak jest? Jest bardzo niewielu księży, którzy przewodzą ludowi; większość z nich jest prowadzona przez ludzi i jest ich niewolnikami i sługami. Jeśli mówisz, że jest sucho, mówią, że tak jest; jeśli mówisz, że jest czarno, mówią, że jest czarno. Jeśli lud idzie naprzód, kapłani muszą iść naprzód. Nie mogą pozostawać w tyle. Więc zanim obwinicie księży – jest moda na obwinianie księdza – powinniście obwiniać siebie. Dostajesz tylko to, na co zasługujesz. Jaki byłby los księdza, który chce dać ci nowe i zaawansowane idee i poprowadzić cię do przodu? Jego dzieci prawdopodobnie umarłyby z głodu, a on byłby ubrany w łachmany. Rządzą nim te same światowe prawa, co wami. „Jeśli pójdziecie naprzód”, mówi, „pomaszerujmy”. Oczywiście są dusze wyjątkowe, nie zastraszone przez opinię publiczną. Widzą prawdę i tylko prawdę, którą cenią. Prawda ich objęła, zawładnęła nimi, a oni nie mogą nie maszerować naprzód. Nigdy nie oglądają się wstecz i nie ma dla nich ludzi. Tylko Bóg istnieje dla nich, On jest przed nimi Światłem, a oni podążają za tym Światłem.
Spotkałem w tym kraju dżentelmena mormona, który próbował mnie przekonać do swojej wiary. Powiedziałem: „Mam wielki szacunek dla twoich opinii, ale w pewnych kwestiach się nie zgadzamy – należę do zakonu, a ty wierzysz w poślubianie wielu żon. Ale dlaczego nie pojedziesz do Indii, aby nauczać?”. Wtedy był zdumiony. Powiedział: „Cóż, w ogóle nie wierzysz w żadne małżeństwo, a my wierzymy w poligamię, a mimo to prosisz mnie, abym pojechał do twojego kraju!” Powiedziałem: „Tak, moi rodacy wysłuchają każdą myśl religijną, skądkolwiek by ona nie pochodziła. Po pierwsze chciałbym, żebyś pojechał do Indii ponieważ jestem wielkim wyznawcą sekt. Po drugie, w Indiach jest wielu ludzi, którzy wcale nie są zadowoleni z którejkolwiek z istniejących sekt i z powodu tego niezadowolenia nie będą mieli nic wspólnego z religią i być może niektórych z nich zdobędziecie”. Im większa liczba sekt, tym większa szansa, że ludzie przyjmą religię. W hotelu, gdzie nie brakuje jedzenia, każdy ma szansę zaspokoić swój apetyt. Dlatego chcę, aby sekty mnożyły się w każdym kraju, aby więcej ludzi miało szansę być uduchowionymi. Nie myślcie, że ludzie nie lubią religii. Ja w to nie wierzę. Kaznodzieje nie mogą dać im tego, czego potrzebują. Ten sam człowiek, który mógł zostać napiętnowany jako ateista, materialista lub ktoś inny, może spotkać człowieka, który przekazuje mu potrzebną mu prawdę i może okazać się najbardziej uduchowionym człowiekiem w społeczności. Możemy jeść tylko po swojemu. Na przykład my, Hindusi, jemy palcami. Nasze palce są bardziej giętkie niż twoje, nie możesz używać palców w ten sam sposób. Jedzenie powinno być nie tylko dostarczane, ale powinno być podnoszone na swój własny, szczególny sposób. Nie tylko musisz mieć duchowe idee, ale muszą one przyjść do ciebie zgodnie z twoją własną metodą. Muszą mówić twoim własnym językiem, językiem twojej duszy i tylko wtedy cię usatysfakcjonują. Kiedy przychodzi człowiek, który mówi moim językiem i przekazuje prawdę w moim języku, od razu ją rozumiem i przyjmuję na zawsze. To wspaniały fakt.
Widzimy z tego, że istnieją różne stopnie i typy ludzkich umysłów, a jakie zadanie stawiają przed nimi religie! Człowiek przedstawia dwie lub trzy doktryny i twierdzi, że jego religia powinna zadowolić całą ludzkość. Wychodzi w świat, do Bożej menażerii, z małą klatką w ręku i mówi: „Bóg i słoń i wszyscy muszą w to wejść. Nawet jeśli mamy pociąć słonia na kawałki, on musi wejść”. I znów może istnieć sekta z kilkoma dobrymi pomysłami. Jej zwolennicy mówią: „Wszyscy ludzie muszą wejść!” „Ale nie ma dla nich miejsca”. „Nieważne! Pokrójcie ich na kawałki i wprowadźcie ich tak czy inaczej; jeśli się nie dostaną będą przeklęci”. Nie spotkałem żadnego kaznodziei, żadnej sekty, która zatrzymuje się i pyta: „Dlaczego ludzie nas nie słuchają?” Zamiast tego przeklinają lud i mówią: „Lud jest niegodziwy”. Nigdy nie pytają: „Jak to jest, że ludzie nie słuchają moich słów? Dlaczego nie mogę sprawić, by zobaczyli prawdę? Dlaczego nie mogę mówić w ich języku? Dlaczego nie mogę otworzyć im oczu?” Pewnie, że powinni wiedzieć lepiej i kiedy znajdą ludzi, którzy ich nie słuchają, jeśli chcą kogoś przeklinać to powinni samych siebie. Ale to zawsze wina ludzi! Nigdy nie starają się, aby ich sekta była wystarczająco duża, aby objąć każdego.
Dlatego od razu widzimy, dlaczego było tyle ograniczoności umysłu, część zawsze twierdziła, że jest całością; mała, skończona jednostka zawsze pretenduje do nieskończoności. Pomyśl o małych sektach, które zrodziły się w ciągu kilkuset lat z omylnych ludzkich mózgów, wygłaszając to aroganckie twierdzenie o znajomości całej nieskończonej prawdy Boga! Pomyśl o arogancji tego! Jeśli coś to pokazuje, to właśnie to jak próżne są istoty ludzkie. I nic dziwnego, że takie roszczenia zawsze zawodziły i dzięki łasce Pana zawsze są skazane na niepowodzenie. W tej linii najlepiej radzili sobie Mahometanie; każdy krok naprzód robiony był mieczem – Koran w jednej ręce i miecz w drugiej: „Weźcie Koran albo musicie umrzeć, nie ma alternatywy!” Wiecie z historii jak fenomenalny był ich sukces; przez sześćset lat nic nie mogło się im oprzeć, a potem nadszedł czas, kiedy musieli zawołać: stop. Tak samo będzie z innymi religiami, jeśli zastosują te same metody. Jesteśmy takimi niemowlakami! Zawsze zapominamy o ludzkiej naturze. Kiedy zaczynamy życie myślimy, że nasz los będzie czymś niezwykłym i nic nie może sprawić, że w to nie uwierzymy. Ale kiedy się starzejemy, myślimy inaczej. Tak samo z religiami. We wczesnych stadiach, kiedy trochę się rozprzestrzeniają, wpadają na pomysł, że mogą zmienić umysły całej rasy ludzkiej w ciągu kilku lat i iść zabijać i masakrować aby przemocą nawracać; potem zawodzą i zaczynają lepiej rozumieć. Widzimy, że te sekty nie odniosły sukcesu w tym, co zaczęły robić, co było wielkim błogosławieństwem. Pomyśl tylko, gdyby jedna z tych fanatycznych sekt odniosła sukces na całym świecie, gdzie byłby dzisiaj człowiek? Niech Pan będzie błogosławiony, że im się nie udało! Jednak każdy z nich reprezentuje wielką prawdę; każda religia reprezentuje szczególną doskonałość – coś, co jest jej duszą. Przychodzi mi na myśl pewna stara historia: były pewne ogry, które zabijały ludzi i czyniły wszelkiego rodzaju szkody; ale oni sami nie mogli zostać zabici, dopóki ktoś nie odkrył, że ich dusze są w niektórych ptakach i dopóki ptaki były bezpieczne nic nie mogło zniszczyć ogrów. Tak więc każdy z nas ma jakby takiego ptaka, w którym jest nasza dusza; ma ideał, misję do spełnienia w życiu. Każdy człowiek jest ucieleśnieniem takiego ideału, takiej misji. Cokolwiek jeszcze możesz stracić, dopóki ten ideał nie zostanie utracony, a misja nie zostanie zraniona, nic nie może cię zabić. Bogactwo może przychodzić i odchodzić, nieszczęścia mogą się piętrzyć w góry, ale jeśli zachowałeś idealną całość, nic nie może cię zabić. Możesz się zestarzeć, mieć nawet sto lat, ale jeśli ta misja jest świeża i młoda w twoim sercu, co może cię zabić? Ale kiedy ten ideał zostaje utracony, a misja jest zagrożona, nic nie może cię uratować. Całe bogactwo, cała potęga świata nie uratuje cię. A czymże są narody, jeśli nie zwielokrotnionymi jednostkami? Tak więc każdy naród ma swoją własną misję do wykonania w tej harmonii ras; i dopóki ten naród trzyma się tego ideału, nic nie może go zabić; ale jeśli ten naród porzuci swoją misję życiową i pójdzie za czymś innym, jego życie staje się krótkie i znika on.
I tak z religiami. Fakt, że wszystkie te stare religie żyją dzisiaj dowodzi, że musiały zachować tę misję nienaruszoną; mimo wszystkich swoich błędów, pomimo wszelkich trudności, pomimo wszelkich kłótni, pomimo całego nawarstwiania się form i figur, serce każdej z nich jest zdrowe – jest sercem pulsującym, bijącym, żywym. Żadna z nich nie straciła wielkiej misji, dla której przybyły. I wspaniale jest studiować tę misję. Weźmy na przykład Mahometanizm. Nie ma na świecie religii której Chrześcijanie nienawidzili by bardziej od Mahometanizmu. Uważają, że jest to najgorsza forma religii jaka kiedykolwiek istniała. Gdy tylko człowiek staje się Mahometaninem, cały Islam przyjmuje go jak brata z otwartymi ramionami, bez żadnych rozróżnień, czego nie czyni żadna inna religia. Jeśli jeden z waszych amerykańskich Indian zostanie Mahometaninem, sułtan Turcji nie będzie miał nic przeciwko temu, by zjeść z nim obiad. Jeśli ma rozum, żadna pozycja nie jest przed nim zabroniona. W tym kraju jeszcze nigdy nie widziałem kościoła, w którym biały człowiek i murzyn mogliby uklęknąć obok siebie, aby się pomodlić. Pomyśl tylko o tym: Islam czyni swoich wyznawców równymi – więc widzisz, to jest szczególna doskonałość Mahometanizmu. W wielu miejscach Koranu można znaleźć bardzo zmysłowe idee życia. Nieważne. To, co Mahometanizm przychodzi głosić światu, to praktyczne braterstwo wszystkich należących do ich wiary. To jest zasadnicza część religii mahometańskiej; a wszystkie inne idee dotyczące nieba i życia itp. nie są Mahometanizmem. Są naleciałościami.
U Hindusów znajdziesz jedną ideę narodową – duchowość. W żadnej innej religii, w żadnej innej świętej księdze świata nie znajdziesz tyle energii poświęconej na zdefiniowanie idei Boga. Starali się tak zdefiniować ideał duszy, aby żaden ziemski dotyk go nie zepsuł. Duch musi być boski; a ducha rozumianego jako duch nie wolno przemieniać w człowieka. Wszędzie głosi się tę samą ideę jedności, urzeczywistnienia Boga, wszechobecnego. Uważają, że mówienie, że On żyje w niebie i tak dalej, to nonsens. To zwykły ludzki, antropomorficzny pomysł. Całe niebo jakie kiedykolwiek istniało jest teraz i tutaj. Jedna chwila w nieskończonym czasie jest równie dobra jak każda inna chwila. Jeśli wierzysz w Boga możesz Go zobaczyć nawet teraz. Uważamy, że religia zaczyna się, gdy coś sobie uświadomisz. Nie jest to wiara w doktryny, ani intelektualne przyzwolenie, ani składanie deklaracji. Jeśli Bóg istnieje, czy widziałeś Go? Jeśli powiesz „nie”, to jakie masz prawo w Niego wierzyć? Jeśli masz wątpliwości czy Bóg istnieje, dlaczego nie starasz się Go zobaczyć? Dlaczego nie wyrzekniesz się świata i nie poświęcisz całego życia temu jednemu celowi? Wyrzeczenie i duchowość to dwie wielkie idee Indii i to przez to, że Indie trzymają się tych idei, wszystkie jej błędy mają tak małe znaczenie.
W przypadku Chrześcijan główna idea głoszona przez nich jest taka sama: „Czuwajcie i módlcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie” – co oznacza oczyśćcie umysły i bądźcie gotowi! I ten duch nigdy nie umiera. Pamiętacie, że Chrześcijanie, nawet w najciemniejszych dniach, nawet w najbardziej przesądnych krajach chrześcijańskich zawsze starają się przygotować na przyjście Pana, starając się pomagać innym, budując szpitale i tak dalej. Dopóki Chrześcijanie trzymają się tego ideału, ich religia żyje.
Teraz przychodzi mi do głowy ideał. To może być tylko sen. Nie wiem, czy to kiedykolwiek zostanie zrealizowany na tym świecie, ale czasem lepiej marzyć niż umierać na twardych faktach. Wielkie prawdy nawet we śnie są dobre, lepsze niż złe fakty. Śnijmy więc sen.
Wiesz, że istnieją różne stopnie umysłu. Możesz być rzeczowym, zdroworozsądkowym racjonalistą: nie dbasz o formy i ceremonie; chcesz intelektualnych, twardych, realnych faktów i tylko one cię zadowolą. Są też purytanie, Mahometanie, którzy nie pozwalają na umieszczenie obrazu lub posągu w miejscu kultu. Bardzo dobrze! Ale jest inny człowiek, który jest bardziej artystyczny. Chce dużo sztuki – piękna linii i krzywizn, kolorów, kwiatów, form; chce świec, świateł i wszystkich insygniów i akcesoriów rytualnych aby mógł zobaczyć Boga. Jego umysł przyjmuje Boga w tych formach, tak jak twój umysł przyjmuje Go poprzez intelekt. Następnie jest oddany człowiek, którego dusza woła do Boga: nie ma innego pomysłu, jak tylko wielbić Boga i chwalić Go. Z drugiej strony jest filozof stojący na zewnątrz tego wszystkiego i szydzący z nich. Myśli: „Cóż to za nonsens! Co za idee o Bogu!”
Mogą śmiać się z siebie nawzajem, ale każdy ma swoje miejsce na tym świecie. Wszystkie te różne umysły, wszystkie te różne typy są konieczne. Jeśli kiedykolwiek ma istnieć idealna religia, musi być wystarczająco szeroka i duża, aby zapewnić pożywienie wszystkim tym umysłom. Musi dostarczać filozofowi siły filozofii, czcicielowi serca wielbiciela; rytualistom da wszystko, co może przekazać najwspanialsza symbolika; poecie da tyle serca, ile zdoła przyjąć, i jeszcze inne rzeczy. Aby stworzyć tak szeroką religię, będziemy musieli cofnąć się do czasów, kiedy religie się zaczęły i objąć je wszystkie.
Naszym hasłem przewodnim będzie zatem akceptacja, a nie wykluczenie. Nie tylko tolerancja, bo tak zwana tolerancja to często bluźnierstwo, a ja w to nie wierzę. Wierzę w akceptację. Dlaczego mam tolerować? Tolerancja oznacza, że uważam, że się mylisz i po prostu pozwalam Ci żyć. Czy nie jest bluźnierstwem myślenie, że ty i ja pozwalamy żyć innym? Akceptuję wszystkie religie, które istniały w przeszłości i czczę z nimi wszystkimi; Czczę Boga z każdą z nich, niezależnie od formy, w jakiej Go czczą. Pójdę do meczetu Mahometanina; Wejdę do kościoła chrześcijańskiego i uklęknę przed krucyfiksem; Wejdę do buddyjskiej świątyni, gdzie przyjmę schronienie w Buddzie i w jego Prawie. Pójdę do lasu i usiądę w medytacji z Hindusem, który próbuje zobaczyć Światło, które oświeca serce każdego. Nie tylko zrobię to wszystko, ale będę miał serce otwarte na wszystko, co może nadejść w przyszłości. Czy księga Boga jest zakończona? A może wciąż ma miejsce ciągłe objawienie? Cudowna to książka – te duchowe objawienia świata. Biblia, Wedy, Koran i wszystkie inne święte księgi to tylko kilka stron, a nieskończona liczba stron pozostaje jeszcze do otwarcia. Zostawiłbym je otwarte dla nich wszystkich. Stoimy w teraźniejszości, ale otwieramy się na nieskończoną przyszłość. Przyjmujemy wszystko, co było w przeszłości, cieszymy się światłem teraźniejszości i otwieramy każde okno serca na wszystko, co nadejdzie w przyszłości. Pozdrowienia dla wszystkich proroków z przeszłości, dla wszystkich wielkich teraźniejszości i dla wszystkich, którzy mają nadejść w przyszłości!