Nieśmiertelność

(Przemówienie w Ameryce)

Jakie pytanie zadano więcej razy, jaka idea skłoniła ludzi bardziej do szukania odpowiedzi we wszechświecie, jakie pytanie jest bliższe i droższe ludzkiemu sercu, jakie pytanie jest bardziej nierozerwalnie związane z naszym istnieniem niż to jedno o nieśmiertelność duszy ludzkiej? Było to tematem poetów i mędrców, kapłanów i proroków; dyskutowali o tym królowie na tronie, marzyli o tym żebracy na ulicach. Zbliżyli się do tego najlepsi z ludzi, a najgorsi z ludzi mieli na to nadzieję. Zainteresowanie tematem jeszcze nie umarło i nie umrze, dopóki istnieje natura ludzka. Różne umysły przedstawiały światu różne odpowiedzi. Tysiące, na nowo, w każdym okresie historii zrezygnowało z dyskusji, a jednak pytanie pozostaje aktualne jak zawsze. Często w zamęcie i zmaganiach naszego życia wydaje nam się, że o tym zapominamy, ale nagle ktoś umiera – być może ktoś, kogo kochaliśmy, ktoś bliski i drogi naszemu sercu zostaje nam zabrany – i walka, zgiełk i zamieszanie otaczającego nas świata ustają na chwilę, a dusza zadaje stare pytania „Co potem?” „Co się dzieje z duszą?”

Cała ludzka wiedza wywodzi się z doświadczenia; nie możemy wiedzieć inaczej niż przez doświadczenie. Całe nasze rozumowanie opiera się na uogólnionym doświadczeniu, cała nasza wiedza jest jedynie zharmonizowanym doświadczeniem. Rozglądając się wokół siebie, co znajdujemy? Ciągłą zmianę. Roślina wychodzi z nasionka, wrasta w drzewo, zatacza krąg i wraca do nasionka. Zwierzę przychodzi, żyje przez pewien czas, umiera i zatacza krąg. Podobnie człowiek. Góry powoli, ale nieuchronnie kruszą się, rzeki powoli, ale nieuchronnie wysychają, deszcze wychodzą z morza i wracają do morza. Wszędzie zamykają się kręgi, narodziny, wzrost, rozwój i rozpad następują po sobie z matematyczną precyzją. To jest nasze codzienne doświadczenie. Wewnątrz tego wszystkiego, poza całą tą ogromną masą tego, co nazywamy życiem, poza milionami form i kształtów, milionami milionów odmian, począwszy od najniższego atomu do najwyższego uduchowionego człowieka, znajdujemy istniejącą pewną jedność. Każdego dnia stwierdzamy, że mur, który miał oddzielać jedną rzecz od drugiej zostaje zburzony, a cała materia zaczyna być uznawana przez współczesną naukę za jedną substancję, przejawiającą się na różne sposoby i w różnych formach; jedno życie, które przebiega przez wszystko jak ciągły łańcuch, którego wszystkie te różne formy reprezentują ogniwa, ogniwo po ogniwie rozciągające się prawie w nieskończoność ale z tego samego łańcucha. To się nazywa ewolucja. To stara, bardzo stara idea, tak stara jak ludzkie społeczeństwo, tyle że staje się coraz bardziej świeża w miarę postępu ludzkiej wiedzy. Jest jeszcze jedna rzecz, którą dostrzegali starożytni, ale która w czasach nowożytnych nie jest jeszcze tak wyraźnie dostrzegana, a mianowicie inwolucja. Ziarno staje się rośliną; ziarnko piasku nigdy nie stanie się rośliną. To ojciec staje się dzieckiem; bryła gliny nigdy nie stanie się dzieckiem. Z czego wynika ta ewolucja, oto jest pytanie. Czym było ziarno? Było tym samym co drzewo. Wszystkie możliwości przyszłego drzewa są w tym nasieniu; wszystkie możliwości przyszłego człowieka są w małym dziecku; wszystkie możliwości przyszłego życia są w zarodku. Co to jest? Starożytni filozofowie Indii nazywali to inwolucją. Stwierdzamy zatem, że każda ewolucja zakłada inwolucję. Nie może wyewoluować nic, czego już nie ma. I tu znowu z pomocą przychodzi nam współczesna nauka. Dzięki rozumowaniu matematycznemu wiesz, że całkowita suma energii, która istnieje we wszechświecie jest taka sama w całym wszechświecie. Nie możesz zabrać ani jednego atomu materii, ani jednego funta siły. Nie możesz dodać do wszechświata ani jednego atomu materii ani jednego funta siły. Jako taka, ewolucja nie wychodzi od zera; w takim razie skąd się ona bierze? Z poprzedniej inwolucji. Dziecko jest zinwoluowanym człowiekiem, a człowiek jest rozwiniętym dzieckiem. Nasiono jest zinwoluowanym drzewem, a drzewo jest nasieniem, które wyewoluowało. Wszystkie możliwości życia są w zarodku. Problem staje się trochę jaśniejszy. Dodaj do tego pierwszą myśl o kontynuacji życia. Od najniższej protoplazmy do najdoskonalszej istoty ludzkiej jest tak naprawdę tylko jedno życie. Tak jak w jednym życiu mamy tak wiele różnych faz ekspresji, protoplazma rozwijająca się w niemowlę, dziecko, młodzieńca, starca, tak od tej protoplazmy do najdoskonalszego człowieka otrzymujemy jedno ciągłe życie, jeden łańcuch. To jest ewolucja, ale widzieliśmy, że każda ewolucja zakłada inwolucję. Całość tego życia, które powoli się objawia, ewoluuje od protoplazmy do doskonałego człowieka – Wcielenia Boga na ziemi – całość tego szeregu jest tylko jednym życiem i całość tego przejawienia musiała być zinwoluowana w tą właśnie protoplazmę. Całe to życie, ten sam Bóg na ziemi był w nią zinwoluowany i powoli wychodził, objawiając się powoli, powoli, powoli. Najwyższa ekspresja musiała występować w stanie zarodkowym w postaci subtelnej; dlatego ta jedna siła, cały ten łańcuch, jest inwolucją tego kosmicznego życia, które jest wszędzie. Jest to ta jedna masa inteligencji, która od protoplazmy aż do najdoskonalszego człowieka rozwija się bardzo powoli. Nie żeby rosła. Usuń wszystkie idee wzrostu ze swojego umysłu. Z ideą wzrostu wiąże się coś przychodzącego z zewnątrz, coś obcego, co zadałoby kłam prawdzie, że Nieskończoność, która tkwi ukryta w każdym życiu, jest niezależna od wszelkich warunków zewnętrznych. Nigdy nie może rosnąć; Ona zawsze tam była i tylko manifestuje Siebie.

Skutek jest zamanifestowaną przyczyną. Nie ma zasadniczej różnicy między skutkiem a przyczyną. Weźmy na przykład tę szklankę. Był materiał, a materiał plus wola wytwórcy stworzyły szkło i te dwie były jego przyczynami i są w nim obecne. W jakiej formie jest obecna wola? Jako spoistość. Gdyby tej siły nie było, każda by odpadła. Jaki jest w takim razie efekt? Jest on taki sam, co przyczyna, przyjmuje tylko inną formę, inną kompozycję. Kiedy przyczyna zostaje zmieniona i ograniczona na jakiś czas, staje się skutkiem. Musimy o tym pamiętać. Stosując to do naszej idei życia, cała manifestacja tej jednej serii, od protoplazmy aż do najdoskonalszego człowieka, musi być dokładnie tym samym, co życie kosmiczne. Najpierw się zinwoluowało i stało się subtelniejsze; i z tego czegoś subtelnego, co stało się przyczyną, ewoluuje, manifestuje się i staje się coraz bardziej zgrubne.

Ale kwestia nieśmiertelności nie jest jeszcze rozstrzygnięta. Zobaczyliśmy, że wszystko we wszechświecie jest niezniszczalne. Nie ma nic nowego; nie będzie nic nowego. Ta sama seria manifestacji przedstawia się naprzemiennie jak koło, wznosząc się i opadając. Cały ruch w tym wszechświecie ma postać fal, kolejno wznoszących się i opadających. Systemy po systemach wychodzą z subtelnych form, ewoluują i przybierają bardziej zgrubne formy, ponownie niejako topniejąc i powracając do subtelnych form. Znowu się z nich wyłaniają, ewoluując przez pewien czas i powoli wracając do przyczyny. Tak jest z całym życiem. Każda manifestacja życia pojawia się i powraca. Co upada? Forma. Forma rozpada się na kawałki, ale pojawia się ponownie. W pewnym sensie nawet ciała i formy są wieczne. Jak? Załóżmy, że bierzemy pewną liczbę kości i rzucamy nimi, a one wypadają jako numery 6 – 5 – 3 – 4. Bierzemy kości i rzucamy nimi raz za razem; musi nadejść czas, kiedy te same liczby powrócą; ta sama kombinacja musi nadejść. Teraz każdą cząsteczkę, każdy atom, który jest w tym wszechświecie biorę za taką kostkę i są one wyrzucane i łączone raz za razem. Wszystkie te formy przed tobą są jedną kombinacją. Oto formy szklanki, stołu, dzbana z wodą i tak dalej. To jest jedna kombinacja; z czasem wszystko się rozpadnie. Ale musi nadejść czas, kiedy znów pojawi się dokładnie ta sama kombinacja, kiedy ty będziesz tutaj i ta forma będzie tutaj, ten temat będzie omawiany i ten dzban będzie tutaj. To było nieskończoną liczbę razy i nieskończoną liczbę razy to się powtórzy. Jak dotąd z fizycznymi formami. Co odkrywamy? Że nawet kombinacja fizycznych form jest wiecznie powtarzana.

Najbardziej interesującym wnioskiem płynącym z tej teorii jest wyjaśnienie takich faktów: Być może niektórzy z was widzieli człowieka, który potrafi czytać przeszłość innych ludzi i przepowiadać przyszłość. Jak ktokolwiek może zobaczyć, jaka będzie przyszłość, jeśli nie ma uregulowanej przyszłości? Skutki przeszłości powrócą w przyszłości i widzimy, że tak jest. Widzieliście już wielki diabelski młyn [karuzelę] w Chicago. Koło się obraca, a małe pokoje w kole regularnie pojawiają się jeden po drugim; wchodzi do nich jeden zestaw osób, a po okrążeniu kręgu wychodzą i wchodzi nowa grupa ludzi. Każda z tych grup jest jak jedna z tych manifestacji, od najniższych zwierząt do najwyższego człowieka . Natura jest jak łańcuch diabelskiego młyna, bezgraniczny i nieskończony, a te małe wagony to ciała lub formy, w których jadą nowe partie dusz, wznosząc się coraz wyżej, aż osiągną doskonałość i wyjdą z koła. Ale koło się toczy. I tak długo, jak ciała są w kole, można absolutnie i matematycznie przewidzieć, dokąd one pójdą, ale nie gdzie dusze. Dzięki temu możliwe jest precyzyjne odczytywanie przeszłości i przyszłości przyrody. Widzimy więc, że w pewnych okresach powtarzają się te same zjawiska materialne i że te same kombinacje miały miejsce przez całą wieczność. Ale to nie jest nieśmiertelność duszy. Żadna siła nie może umrzeć, żadna materia nie może zostać unicestwiona. Co się z tym stanie? Zmienia się, w przód i w tył, aż powróci do źródła, z którego pochodzi. Nie ma ruchu w linii prostej. Wszystko porusza się w kole; linia prosta, wytwarzana w nieskończoność, staje się kołem. Jeśli tak jest, żadna dusza nie może podlegać wiecznej degeneracji. Nie może. Wszystko musi zamknąć krąg i wrócić do swojego źródła. Czym jesteśmy ty, ja i wszystkie te dusze? W naszej dyskusji na temat ewolucji i inwolucji widzieliśmy, że ty i ja musimy być częścią kosmicznej świadomości, kosmicznego życia, kosmicznego umysłu, który się zinwoluował i musimy zamknąć krąg i wrócić do tej kosmicznej inteligencji, którą jest Bóg. Ta kosmiczna inteligencja jest tym, co ludzie nazywają Panem, Bogiem, Chrystusem, Buddą lub Brahmanem.

To jest druga koncepcja, ale to nie wystarczy; będzie jeszcze więcej wątpliwości. Bardzo dobrze jest powiedzieć, że nie ma zniszczenia dla żadnej siły. Ale wszystkie siły i formy, które widzimy, są kombinacjami. Ta forma, którą mamy przed sobą, jest złożeniem kilku części składowych, a więc każda siła, którą widzimy, jest podobnie złożona. Jeśli przyjmiesz naukową ideę siły i nazwiesz ją całkowitą sumą, wypadkową kilku sił, co stanie się z twoją indywidualnością? Wszystko, co jest złożeniem, prędzej czy później musi wrócić do swoich części składowych. Cokolwiek w tym wszechświecie jest wynikiem połączenia materii lub siły, prędzej czy później musi wrócić do swoich składników. Cokolwiek jest wynikiem pewnych przyczyn, musi umrzeć, musi zostać zniszczone. Zostaje rozbite, rozproszone i ponownie rozłożone na składniki. Dusza nie jest siłą; nie jest też myślą. Jest wytwórcą myśli, ale nie samą myślą; jest producentem ciała, ale nie ciałem. Dlaczego tak? Widzimy, że ciało nie może być duszą. Dlaczego nie? Bo nie jest ono inteligentne. Ani trup nie jest inteligentny, ani kawałek mięsa w sklepie mięsnym. Co rozumiemy przez inteligencję? Reaktywną moc. Chcemy wejść w to trochę głębiej. Oto dzban; widzę go. Jak? Promienie światła z dzbana wpadają do moich oczu i tworzą obraz w mojej siatkówce, który jest przenoszony do mózgu. Jednak nie ma wizji. To, co fizjolodzy nazywają nerwami czuciowymi przenosi to wrażenie do wewnątrz. Ale do tego czasu nie ma reakcji. Ośrodek nerwowy w mózgu przenosi wrażenie do umysłu, a umysł reaguje i gdy tylko ta reakcja nadchodzi, dzban pojawia się przed nim. Weźmy bardziej pospolity przykład. Przypuśćmy, że słuchasz mnie uważnie, a komar siedzi ci na czubku nosa i daje ci to przyjemne uczucie, jakie mogą dać komary; ale tak bardzo chcesz mnie wysłuchać, że w ogóle nie czujesz komara. Co się stało? Komar ugryzł pewną część twojej skóry i są tam pewne nerwy. Przeniosły one pewne wrażenie do mózgu i wrażenie tam jest, ale umysł, zajęty innymi rzeczami nie reaguje, więc nie jesteś świadomy obecności komara. Kiedy pojawi się nowe wrażenie, jeśli umysł nie zareaguje, nie będziemy go świadomi, ale kiedy nadejdzie reakcja, czujemy, widzimy, słyszymy i tak dalej. Wraz z tą reakcją przychodzi oświecenie, jak nazywają to filozofowie sankhji. Widzimy, że ciało nie może się oświecić, ponieważ przy braku uwagi żadne doznanie nie jest możliwe. Znane są przypadki, gdy w szczególnych warunkach człowiek, który nigdy nie uczył się danego języka, potrafił nim mówić. Późniejsze dochodzenie wykazało, że mężczyzna w dzieciństwie żył wśród ludzi mówiących tym językiem, a wrażenia pozostały w jego mózgu. Wrażenia te zostały tam zmagazynowane, aż z jakiegoś powodu umysł zareagował i nadeszło oświecenie, a wtedy człowiek był w stanie mówić tym językiem. To pokazuje, że sam umysł nie wystarcza, że sam umysł jest narzędziem w czyichś rękach. W przypadku tego chłopca umysł zawierał ten język, ale on go nie znał, ale później przyszedł czas, kiedy go znał. Pokazuje to, że jest ktoś poza umysłem; a kiedy chłopiec był niemowlęciem, ten ktoś nie używał mocy; ale kiedy chłopiec dorósł, wykorzystał to i używał. Po pierwsze, tutaj jest ciało, po drugie umysł lub narzędzie myśli, a po trzecie za tym umysłem jest Jaźń człowieka. Sanskryckie słowo to Atman. Ponieważ współcześni filozofowie utożsamili myśl ze zmianami molekularnymi w mózgu, nie wiedzą, jak wyjaśnić taki przypadek i generalnie temu zaprzeczają. Umysł jest ściśle połączony z mózgiem, który umiera za każdym razem, gdy zmienia się ciało. Jaźń jest oświetlaczem, a umysł jest instrumentem w Jej rękach i poprzez ten instrument chwyta się instrumentu zewnętrznego i w ten sposób pojawia się percepcja. Zewnętrzne instrumenty przechwytują wrażenia i przenoszą je do organów, ponieważ zawsze trzeba pamiętać, że oczy i uszy są tylko odbiornikami – działającymi są narządy wewnętrzne, ośrodki mózgowe. W sanskrycie ośrodki te nazywane są Indrija i przenoszą one do umysłu wrażenia, a umysł przenosi je z powrotem do innego stanu umysłu, który w sanskrycie nazywa się Ćitta i tam są one zorganizowane w wolę i wszystkie one przedstawiają je Królowi królów wewnątrz, Władcy na Jego tronie, Jaźni człowieka. On następnie widzi i wydaje Swe polecenia. Wtedy umysł natychmiast oddziałuje na narządy, a narządy na zewnętrzne ciało. Prawdziwym Odbiorcą, prawdziwym Władcą, Zarządcą, Stwórcą, Manipulatorem tego wszystkiego jest Jaźń człowieka.

Widzimy zatem, że Jaźń człowieka nie jest ciałem ani myślą. Nie może być złożeniem. Dlaczego nie? Ponieważ wszystko, co jest złożone, można zobaczyć lub wyobrazić sobie. To, czego nie możemy sobie wyobrazić ani dostrzec, czego nie możemy połączyć, nie jest siłą ani materią, przyczyną ani skutkiem i nie może być złożeniem. Dziedzina złożeń rozciąga się tylko tak daleko, jak rozciąga się nasz mentalny wszechświat, nasz myślowy wszechświat. Poza nim się nie utrzymuje; jest tak daleko, jak rządzi prawo, a jeśli jest coś poza prawem, to w ogóle nie może być złożeniem. Jaźń człowieka, będąc poza prawem przyczynowości, nie jest złożeniem. Jest zawsze wolna i jest Władcą wszystkiego, co podlega prawu. Nigdy nie umrze, ponieważ śmierć oznacza powrót do części składowych, a to, co nigdy nie było złożeniem, nigdy nie może umrzeć. Mówienie, że umiera jest czystym nonsensem.

Teraz stąpamy po coraz subtelniejszym gruncie i niektórzy z was być może będą przerażeni. Widzieliśmy, że ta Jaźń, będąc poza małym wszechświatem materii, siły i myśli, jest prosta; i jako prosta Nie może umrzeć. To, co nie umiera, nie może żyć. Bo życie i śmierć są awersem i rewersem tej samej monety. Życie to inna nazwa śmierci, a śmierć inna nazwa życia. Jednym szczególnym sposobem manifestacji jest to, co nazywamy życiem; innym szczególnym sposobem manifestacji tej samej rzeczy jest to, co nazywamy śmiercią. Kiedy fala wznosi się na szczyt, jest życiem; a kiedy wpada do zagłębienia jest śmiercią. Jeśli coś jest poza śmiercią, naturalnie widzimy, że musi być również poza życiem. Muszę przypomnieć pierwszy wniosek, że dusza człowieka jest częścią istniejącej energii kosmicznej, którą jest Bóg. Teraz odkrywamy, że jest poza życiem i śmiercią. Nigdy się nie urodziłeś i nigdy nie umrzesz. Czym są te narodziny i śmierć, które widzimy wokół nas? Należą one tylko do ciała, ponieważ dusza jest wszechobecna. „Jak to możliwe?” możesz zapytać. „Siedzi tu tylu ludzi, a ty mówisz, że dusza jest wszechobecna?” Co tam jest, pytam, co może ograniczyć coś, co jest poza prawem, poza przyczynowością? To szkło jest ograniczone; nie jest wszechobecne, bo otaczająca go materia zmusza go do takiej formy, nie pozwala mu się rozszerzać. Jest uwarunkowane wszystkim wokół, a zatem jest ograniczone. Ale to, co jest poza prawem, gdzie nie ma nic, co mogłoby na to wpłynąć, jak można to ograniczyć? Musi być wszechobecne. Jesteś wszędzie we wszechświecie. Jak to się więc dzieje, że się urodziłem i umrę, i tak dalej? To jest mowa ignorancji, halucynacji mózgu. Ani się nie urodziłeś, ani nie umrzesz. Nie miałeś ani narodzin, ani nie będziesz miał odrodzenia, ani życia, ani wcielenia, ani niczego. Co masz na myśli mówiąc, że przychodzisz i odchodzisz? Wszystko to to płytkie bzdury. Jesteś wszędzie. Więc co to jest to przychodzenie i odchodzenie? Jest to halucynacja wywołana zmianą tego subtelnego ciała, które nazywacie umysłem. To się dzieje. Tylko mały pyłek chmury płynący przed niebem. Kiedy porusza się dalej może stworzyć złudzenie, że niebo się porusza. Czasami widzisz chmurę poruszającą się przed księżycem i myślisz, że księżyc się porusza. Kiedy jesteś w pociągu, myślisz, że ziemia leci, a kiedy jesteś w łodzi, myślisz, że woda się porusza. W rzeczywistości ani nie odchodzisz ani nie przychodzisz, ani się nie rodzisz ani się nie odradzasz; jesteś nieskończony, zawsze obecny, poza wszelkimi przyczynami i zawsze wolny. Takie pytanie jest nie na miejscu, jest czystym nonsensem. Jak mogłaby istnieć śmiertelność skoro nie było narodzin?

Jeszcze jeden krok będziemy musieli zrobić, aby dojść do logicznego wniosku. Nie ma zatrzymywania się w połowie drogi. Jesteście metafizykami i nie ma miejsca na płacz. Jeśli więc jesteśmy poza wszelkim prawem, musimy być wszechwiedzący, zawsze błogosławieni; cała wiedza musi być w nas, wszelka moc i błogosławieństwo. Z pewnością. Jesteś wszechwiedzący. Wszechobecną istotą wszechświata. Ale czy takich istot może być wiele? Czy może istnieć sto tysięcy milionów wszechobecnych istot? Zdecydowanie nie. Co wtedy stanie się z nami wszystkimi? Jesteś jedyny; istnieje tylko jedna taka Jaźń, a tą Jedną Jaźnią jesteś ty. Za tą małą naturą stoi to, co nazywamy Duszą. Jest tylko Jedna Istota, Jedno Istnienie, wiecznie błogosławione, wszechobecne, wszechwiedzące, nienarodzone, nieśmiertelne. „Dzięki Jego kontroli niebo się rozszerza, dzięki Jego kontroli powietrze oddycha, dzięki Jego kontroli słońce świeci i dzięki Jego kontroli wszystko żyje. On jest Rzeczywistością w naturze, On jest Duszą twojej duszy, a nawet ponad to, ty jesteś On, ty jesteś jednym z Nim”. Tam, gdzie są dwa, tam jest strach, niebezpieczeństwo, jest konflikt, jest walka. Kiedy wszystko jest Jednym, kogo można nienawidzić, z kim walczyć? Kiedy to wszystko jest On, z kim możesz walczyć? To wyjaśnia prawdziwą naturę życia; to wyjaśnia prawdziwą naturę bytu. To jest doskonałość i to jest Bóg. Tak długo, jak widzisz wielu, jesteś w złudzeniu. „W tym świecie wielu, ten kto widzi Jedynego, w tym wiecznie zmieniającym się świecie, ten, kto widzi Tego, który nigdy się nie zmienia jako Duszę własnej duszy, jako swoją własną Jaźń, jest wolny, jest błogosławiony, osiągnął cel.” Dlatego wiedz, że jesteś Nim; jesteś Bogiem tego wszechświata, „Tat Twam Asi” (Ty jesteś Tym). Wszystkie te różne idee, że jestem mężczyzną lub kobietą, chorym lub zdrowym, silnym lub słabym, że nienawidzę lub kocham lub że mam niewielką moc, to tylko halucynacje. Precz z nimi! Co czyni cię słabym? Co sprawia, że się boisz? Jesteś Jedyną Istotą we wszechświecie. Co cię przeraża? Wstań więc i bądź wolny. Wiedz, że każda myśl i słowo, które cię osłabiają na tym świecie jest jedynym złem, jakie istnieje. Jedyne zło, którego należy unikać, to wszystko, co czyni ludzi słabymi i przerażonymi. Co może cię przestraszyć? Jeśli słońca zajdą, księżyce rozsypią się w proch, a systemy po systemach ulegną zagładzie, co ci do tego? Stój jak skała; jesteś niezniszczalny. Jesteś Jaźnią, Bogiem wszechświata. Powiedz: „Jestem Istnieniem Absolutnym, Absolutną Błogością, Absolutną Wiedzą, jestem Nim” i jak lew rozrywający swoją klatkę, zerwij swój łańcuch i bądź wolny na zawsze. Co cię przeraża, co cię powstrzymuje? Tylko ignorancja i złudzenie; nic innego nie może cię związać. Ty jesteś Czystym, Zawsze Błogosławionym. Bezmyślni głupcy mówią wam, że jesteście grzesznikami, a wy siadacie w kącie i płaczecie. Mówienie, że jesteście grzesznikami jest głupotą, niegodziwością, jawną nikczemnością! Wszyscy jesteście Bogiem. Nie widzisz Boga i nazywasz Go człowiekiem? Dlatego jeśli się odważysz, stań na tym – ukształtuj na tym całe swoje życie. Jeśli ktoś poderżnie ci gardło, nie odmawiaj, bo sam sobie podrzynasz gardło. Kiedy pomagasz biednemu człowiekowi, nie czuj najmniejszej dumy. To jest dla was praktyka uwielbienia a nie powód do pychy. Czyż cały wszechświat nie jest tobą? Gdzie jest ktoś, kto nie jest tobą? Jesteś Duszą tego wszechświata. Jesteś słońcem, księżycem i gwiazdami, to ty świecisz wszędzie. Cały wszechświat to ty. Kogo zamierzasz nienawidzić lub z kim walczyć? Wiedz więc, że nim jesteś, i zgodnie z tym kształtuj całe swoje życie; a ten, kto to wie i odpowiednio kształtuje swoje życie, nie będzie więcej płaszczył się w ciemności.