Praktyczna Wedanta: Część II

(Wygłoszone w Londynie, 12 listopada 1896)

Opowiem wam bardzo starożytną historię z Czandogja Upaniszad, która opowiada o tym, jak wiedza przyszła do chłopca. Forma tej historii jest bardzo prymitywna, ale przekonamy się, że zawiera ona zasadę. Młody chłopiec powiedział do swojej matki: „Idę studiować Wedy. Powiedz mi, jak nazywa się mój ojciec i moją kastę”. Matka nie była mężatką, a w Indiach dziecko niezamężnej kobiety uważane jest za wyrzutka; nie jest uznawane przez społeczeństwo i nie ma prawa studiować Wed. Więc biedna matka powiedziała: „Moje dziecko, nie znam twojego nazwiska; służyłem w różnych miejscach; nie wiem, kto jest twoim ojcem, ale nazywam się Dźabala, a ty Satjakama”. Małe dziecko udało się do mędrca i poprosiło, aby wzięto go za ucznia. Mędrzec zapytał go: „Jak nazywa się twój ojciec i jaka jest twoja kasta?” Chłopiec powtórzył mu to, co usłyszał od matki. Mędrzec od razu powiedział: „Nikt poza Braminem nie mógłby powiedzieć o sobie tak szkodliwej prawdy. Jesteś Braminem i będę cię uczył. Nie odciąłeś się od prawdy”. Więc zatrzymał chłopca przy sobie i kształcił go.

A teraz kilka osobliwych metod nauczania w starożytnych Indiach. Ten nauczyciel dał Satjakamie pod opiekę czterysta chudych, słabych krów i wysłał go do lasu. Ten udał się tam i mieszkał przez jakiś czas. Nauczyciel kazał mu wrócić, gdy stado powiększy się do tysiąca. Po kilku latach, pewnego dnia Satjakama usłyszał wielkiego byka w stadzie, który powiedział do niego: „Jest nas teraz tysiąc; zabierz nas z powrotem do swojego nauczyciela. Nauczę cię trochę o Brahmanie”. „Mów dalej, panie”, powiedział Satjakama. Wtedy byk powiedział: „Wschód jest częścią Pana, tak samo jak Zachód, Południe i Północ. Cztery strony świata to cztery części Brahmana. Ogień również nauczy cię czegoś o Brahmanie.” W tamtych czasach ogień był wielkim symbolem i każdy uczeń musiał zdobyć ogień i złożyć ofiary. Tak więc następnego dnia Satjakama udał się do domu swojego Guru, a kiedy wieczorem złożył ofiarę i oddawał cześć przy ognisku, siedząc przy nim, usłyszał głos dochodzący z ognia: „O Satjakamo”. „Mów, Panie”, powiedział Satjakama. (Być może pamiętasz bardzo podobną historię ze Starego Testamentu, jak Samuel usłyszał tajemniczy głos.) „O Satjakamo, przyszedłem nauczyć cię trochę o Brahmanie. Ta ziemia jest częścią tego Brahmana. Niebiosa są Jego częściami. Ocean jest częścią tego Brahmana”. Wtedy ogień powiedział, że pewien ptak też go czegoś nauczy. Satjakama kontynuował swoją podróż i następnego dnia, kiedy spełnił swoją wieczorną ofiarę, podszedł do niego łabędź i powiedział: „Nauczę cię czegoś o Brahmanie. Ten ogień, który czcisz, o Satjakamo, jest częścią tego Brahmana. Słońce jest częścią, księżyc jest częścią, błyskawica jest częścią tego Brahmana. Ptak zwany Madgu powie ci o tym więcej. Następnego wieczoru przyleciał ten ptak i Satjakama usłyszał podobny głos: „Opowiem ci coś o Brahmanie. Oddech jest częścią Brahmana, wzrok jest częścią, słuch jest częścią, umysł jest częścią”. Wtedy chłopiec przybył do swojego nauczyciela i stanął przed nim z należną czcią. Gdy tylko nauczyciel zobaczył tego ucznia, zauważył: „Satjakamo, twoja twarz promienieje jak twarz znawcy Brahmana! Kto więc cię uczył?” „Istoty inne niż ludzie” – odpowiedział Satjakama. „Ale chciałbym, żebyś mnie uczył, panie. Słyszałem bowiem od ludzi takich jak ty, że wiedza, której uczy się tylko od Guru, prowadzi do najwyższego dobra”. Wtedy mędrzec przekazał mu tę samą wiedzę, którą otrzymał od bogów. „I nic nie zostało pominięte, tak, nic nie zostało pominięte”.

Teraz, niezależnie od alegorii tego, czego nauczał byk, ogień i ptaki, widzimy tendencję myśli i kierunek, w jakim zmierzała w tamtych czasach. Wspaniałą ideą, której zarodek widzimy tutaj, jest to, że wszystkie te głosy są w nas samych. Kiedy lepiej rozumiemy te prawdy, odkrywamy, że głos jest w naszym sercu, a uczeń zrozumiał, że cały czas słyszy prawdę; ale jego wyjaśnienie nie było poprawne. Interpretował głos jako pochodzący ze świata zewnętrznego, podczas gdy cały czas był w nim. Drugi pomysł, jaki nasuwa się nam, to uczynienie wiedzy o Brahmanie praktyczną. Świat zawsze szuka praktycznych możliwości religii, a w tych opowieściach widzimy, jak z każdym dniem stawała się ona coraz bardziej praktyczna. Prawda została ukazana poprzez wszystko, z czym studenci byli zaznajomieni. Ogień, który czcili, był Brahmanem, ziemia była częścią Brahmana i tak dalej.

Następna historia należy do Upakosala Kāmalajana, ucznia tego Satjakamy, który udał się do niego po naukę i mieszkał z nim przez pewien czas. Teraz Satjakama wyruszył w podróż i uczeń bardzo się załamał; a kiedy przyszła żona nauczyciela i zapytała go, dlaczego nie je, chłopiec powiedział: „Jestem zbyt nieszczęśliwy, żeby jeść”. Wtedy z ognia, który czcił, dobiegł głos, mówiący: „To życie jest Brahmanem, Brahman jest eterem i Brahman jest szczęściem. Poznaj Brahmana”. „Wiem, panie”, odpowiedział chłopiec, „że życie jest Brahmanem, ale nie wiem, czy jest eterem i szczęściem”. Następnie wyjaśnił, że dwa słowa eter i szczęście oznaczają w rzeczywistości jedną rzecz, a mianowicie. czujący eter (czysta inteligencja), który rezyduje w sercu. Tak więc nauczył go Brahmana jako życia i eteru w sercu. Wtedy ogień nauczył go: „Ta ziemia, jedzenie, ogień i słońce, które czcicie, są formami Brahmana. Osoba, którą widać w słońcu, to ja jestem Nim. Ten, kto to wie i medytuje nad Nim, wszystkie jego grzechy znikną a on będzie miał długie życie i stanie się szczęśliwy. Ten, który żyje w stronach świata, w księżycu, w gwiazdach i wodzie, to ja jestem Nim. Ten, kto żyje w tym życiu, w eterze, niebiosach i błyskawicy, ja jestem Nim,”. Tutaj również widzimy tę samą ideę praktycznej religii. Rzeczy, które czcili, takie jak ogień, słońce, księżyc i tak dalej, oraz głos, który znali, stanowią przedmiot opowieści, które je wyjaśniają i nadają im wyższe znaczenie. I to jest prawdziwa, praktyczna strona Wedanty. Nie niszczy świata, ale go wyjaśnia; nie niszczy osoby, ale ją wyjaśnia; nie niszczy indywidualności, ale wyjaśnia ją, pokazując prawdziwą indywidualność. Nie pokazuje, że ten świat jest próżny i nie istnieje, ale mówi: „Zrozum, czym jest ten świat, aby cię nie skrzywdził”. Ten głos nie powiedział Upakosali, że ogień, który czcił, lub słońce, lub księżyc, lub błyskawica, lub cokolwiek innego było złe, ale pokazał mu, że ten sam duch, który był wewnątrz słońca i księżyca, błyskawicy, ognia i ziemi były w nim, tak że wszystko uległo niejako przekształceniu w oczach Upakosali. Ogień, który wcześniej był tylko ogniem materialnym, w którym składano ofiary, przybrał nowy wygląd i stał się Panem. Ziemia została przekształcona, życie zostało przekształcone, słońce, księżyc, gwiazdy, błyskawica, wszystko zostało przekształcone i przebóstwione. Znana była ich prawdziwa natura. Tematem Wedanty jest widzieć Pana we wszystkim, widzieć rzeczy w ich prawdziwej naturze, a nie takimi, jakimi się wydają. Następnie Upaniszady nauczają innej lekcji: „Ten, który świeci przez oczy, jest Brahmanem; On jest Piękny, On jest Jaśniejący. Świeci on we wszystkich tych światach”. Pewne szczególne światło, mówi komentator, które przychodzi do czystego człowieka, jest tym, co rozumie się przez światło w oczach, i mówi się, że kiedy człowiek jest czysty, takie światło zabłyśnie w jego oczach, a to światło należy do naprawdę do Duszy wewnątrz, która jest wszędzie. Jest to to samo światło, które świeci na planetach, gwiazdach i słońcach.

Przeczytam wam teraz inną doktrynę tych starożytnych Upaniszad, o narodzinach, śmierci i tak dalej. Być może was to zainteresuje. Śwetaketu udał się do króla Pańćāli, a król zapytał go: „Czy wiesz dokąd idą ludzie po śmierci? Czy wiesz jak wracają? Czy wiesz dlaczego inny świat się nie zapełnia?” Chłopiec odpowiedział, że nie wie. Potem poszedł do ojca i zadał mu te same pytania. Ojciec powiedział: „Nie wiem” i poszedł do króla. Król powiedział, że ta wiedza nigdy nie była znana kapłanom, była znana tylko królom i dlatego królowie rządzili światem. Ten człowiek przebywał u króla przez jakiś czas, gdyż król powiedział, że będzie go uczył. „Inny świat, o Gautamo, jest ogniem. Słońce jest jego paliwem. Promienie są dymem. Dzień jest płomieniem. Księżyc jest żarem. A gwiazdy są iskrami. W tym ogniu bogowie wlewają libację wiary i z tej libacji rodzi się król Soma”. Tak też opowiada dalej. „Nie musisz składać ofiary temu małemu ogniowi: cały świat jest tym ogniem i ta ofiara, ten kult, trwa nieustannie. Bogowie i aniołowie i wszyscy go czczą. Człowiek jest największym symbolem ognia, ciało człowieka”. Tutaj również widzimy, jak ideał staje się praktyczny, a Brahmana widać we wszystkim. Zasada, która leży u podstaw wszystkich tych historii, jest taka, że wymyślona symbolika może być dobra i pomocna, ale już istnieją lepsze symbole niż te, które możemy wymyślić. Możesz wymyślić obraz, przez który będziesz oddawać cześć Bogu, ale lepszy obraz już istnieje, żywy człowiek. Możecie zbudować świątynię, w której będziecie czcić Boga, i to może być dobre, ale lepsza, znacznie wyższa, już istnieje, ludzkie ciało.

Pamiętacie, że Wedy mają dwie części, część ceremonialną i część dotyczącą wiedzy. Z czasem ceremoniały rozmnożyły się i stały się tak zawiłe, że ich rozwikłanie było prawie beznadziejne, dlatego też w Upaniszadach stwierdzamy, że ceremoniały zostały prawie wyeliminowane, ale delikatnie, poprzez ich wyjaśnienie. Widzimy, że w dawnych czasach mieli te oblacje i ofiary, potem przyszli filozofowie i zamiast wyrywać symbole z rąk ignorantów, zamiast zajmować negatywne stanowisko, które niestety znajdujemy tak powszechne we współczesnych reformach, oni dał im coś na ich miejsce. „Oto symbol ognia”, mówili. „Bardzo dobrze! Ale tutaj jest inny symbol, ziemia. Cóż za wielki, wspaniały symbol! Tutaj jest ta mała świątynia ale cały wszechświat jest świątynią; człowiek może czcić wszędzie. Istnieją osobliwe postacie, które ludzie rysują na ziemi i są tam ołtarze, ale tutaj jest największy z ołtarzy, żyjące, świadome ludzkie ciało, a oddawanie czci przy tym ołtarzu jest o wiele wyższe niż oddawanie czci jakimkolwiek martwym symbolom”.

Dochodzimy teraz do osobliwej doktryny. Sam niewiele z tego rozumiem. Jeśli możesz coś z tego pojąć, przeczytam ci to. Kiedy umiera człowiek, który przez medytację oczyścił się i zdobył wiedzę, najpierw idzie do światła, potem od światła do dnia, od dnia do jasnej połowy księżyca [jasne fazy księżyca od nowiu do pełni – przyp.tłum.], od niego idzie do sześciu miesięcy, w czasie których słońce podróżuje na północ, od tego idzie do roku, od roku idzie do słońca, od słońca do księżyca, od księżyca do błyskawicy, a kiedy dochodzi do sfery błyskawicy, spotyka osobę, która nie jest człowiekiem i ta osoba prowadzi go do (uwarunkowanego) Brahmana. To jest droga bogów. Kiedy mędrcy i mądrzy ludzie umierają, idą tą drogą i już nie wracają. Co oznacza ten miesiąc i rok i wszystkie te rzeczy nikt tego jasno nie rozumie. Każdy nadaje swoje własne znaczenie, a niektórzy twierdzą, że to wszystko bzdury. Co oznacza pójście do świata księżyca i słońca i ta osoba, która przychodzi z pomocą duszy po tym, jak osiągnęła ona sferę błyskawicy, nikt nie wie. Wśród Hindusów istnieje pogląd, że księżyc jest miejscem, w którym istnieje życie i zobaczymy, jak życie przyszło stamtąd. Ci, którzy nie osiągnęli wiedzy, ale wykonali dobrą pracę w tym życiu, po śmierci idą najpierw przez dym, potem w noc, potem w ciemne piętnaście dni [od pełni do nowiu – przyp.tłum.], a potem w sześć miesięcy, kiedy słońce idzie na południe, a stamtąd udają się do regionu swoich przodków, potem do eteru, potem do regionu księżyca, i tam stają się pokarmem bogów, a później rodzą się jako bogowie i żyją tam tak długo, jak długo ich dobre uczynki pozwolą. A kiedy skończy się efekt dobrego dzieła, wracają na ziemię tą samą drogą. Najpierw stają się eterem, potem powietrzem, potem dymem, potem mgłą, potem chmurą, a potem spadają na ziemię jako krople deszczu; następnie dostają się do pożywienia, które jest zjadane przez istoty ludzkie i w końcu stają się ich dziećmi. Ci, których uczynki były bardzo dobre, rodzą się w dobrych rodzinach, a ci, których uczynki były złe, rodzą się źle, nawet w ciałach zwierząt. Zwierzęta nieustannie przybywają i odchodzą z tej ziemi. Dlatego ziemia nie jest ani pełna, ani pusta.

Z tego też możemy wyciągnąć kilka pomysłów, a później być może będziemy w stanie lepiej to zrozumieć i możemy trochę spekulować nad znaczeniem. Ostatnia część, która dotyczy powrotu tych, którzy byli w niebie jest być może jaśniejsza niż część pierwsza; ale cała idea wydaje się polegać na tym, że nie ma trwałego nieba bez urzeczywistnienia Boga. Otóż niektórzy ludzie, którzy nie urzeczywistnili Boga ale wykonali dobrą pracę na tym świecie, mając na celu cieszenie się jej rezultatami po śmierci idą przez to i tamto miejsce, aż dotrą do nieba i tam rodzą się w tak samo jak my tutaj, jako dzieci bogów i żyją tam tak długo, jak długo pozwolą im dobre uczynki. Z tego wynika jedna podstawowa idea Wedanty, że wszystko, co ma nazwę i formę jest przemijające. Ta ziemia jest przejściowa, ponieważ ma imię i formę, tak też niebiosa muszą być przemijające, ponieważ tam również pozostaje nazwa i forma. Niebo, które jest wieczne, będzie wewnętrznie sprzeczne, ponieważ wszystko, co ma nazwę i formę, musi mieć początek w czasie, istnieć w czasie i kończyć się w czasie. Są to ustalone doktryny Wedanty i jako takie niebiosa są odrzucone.

Widzieliśmy w Samhitā, że idea nieba polegała na tym, że było ono wieczne, podobnie jak to jest powszechne wśród Mahometan i Chrześcijan. Mahometanie konkretyzują to trochę bardziej. Mówią, że jest to miejsce, gdzie są ogrody, pod którymi płyną rzeki. Na pustyni Arabii woda jest bardzo pożądana, więc muzułmanin zawsze wyobraża sobie, że jego niebo zawiera dużo wody. Urodziłem się w kraju, w którym co roku przez sześć miesięcy pada deszcz. Przypuszczam, że powinienem myśleć o niebie jako o suchym miejscu, podobnie jak Anglicy. Te niebiosa w Samhicie są wieczne a zmarli mają piękne ciała, żyją ze swoimi przodkami i są szczęśliwi na zawsze. Tam spotykają się z rodzicami, dziećmi i innymi krewnymi i prowadzą bardzo podobne życie jak tutaj, tylko o wiele szczęśliwsze. Wszystkie trudności i przeszkody na drodze do szczęścia w tym życiu zniknęły i pozostają tylko jego dobre części i przyjemności. Ale niezależnie od tego, za jak wygodny ludzkość może uważać ten stan rzeczy, prawda to jedno, a wygoda to drugie. Są przypadki, w których prawda nie jest wygodna, dopóki nie osiągniemy punktu kulminacyjnego. Ludzka natura jest bardzo konserwatywna. Robi coś, a kiedy już to zrobi, trudno jest z tego wyjść. Umysł nie otrzyma nowych myśli, ponieważ przynoszą one dyskomfort.

W Upaniszadach widzimy dokonane ogromne odejście. Oświadcza się, że te niebiosa, w których ludzie żyją z przodkami po śmierci nie mogą być wieczne. Widzą, że wszystko, co ma nazwę i formę, musi umrzeć. Jeśli istnieją niebiosa z formami, te niebiosa muszą z czasem zniknąć; mogą trwać miliony lat, ale musi nadejść czas, kiedy będą musiały przeminąć. Wraz z tym pomysłem pojawił się inny, że te dusze muszą wrócić na ziemię, a niebiosa są miejscami, w których cieszą się rezultatami swoich dobrych uczynków, a po zakończeniu tych efektów wracają ponownie do tego ziemskiego życia. Jedno jest jasne z tego, że ludzkość miała pojęcie o filozofii przyczynowości nawet we wczesnych czasach. Później zobaczymy jak nasi filozofowie przełożą to na język filozofii i logiki, ale tutaj jest to prawie w języku dzieci. Jedna rzecz, którą możesz zauważyć czytając te książki, to wszystko jest wewnętrzną percepcją. Jeśli zapytasz mnie, czy to może być praktyczne, moja odpowiedź brzmi: najpierw było praktyczne, a potem filozoficzne. Widać, że najpierw te rzeczy zostały dostrzeżone i zrealizowane, a potem spisane. Ten świat przemówił do wczesnych myślicieli. Przemówiły do nich ptaki, przemówiły do nich zwierzęta, przemówiło do nich słońce i księżyc; i krok po kroku zdawali sobie sprawę z rzeczy i dostali się do serca natury. Nie przez namysł, nie przez siłę logiki, nie przez grzebanie w mózgach innych i robienie grubej księgi, jak to jest modne w dzisiejszych czasach, ani nawet nie tak jak ja to robię, przez wzięcie jednego z ich pism i wygłoszenie długiego wykładu, ale dzięki cierpliwym badaniom i odkryciom odkryli prawdę. Ich zasadniczą metodą była praktyka i tak musi być zawsze. Religia jest zawsze nauką praktyczną i nigdy nie było i nie będzie żadnej religii teologicznej. Najpierw jest praktyka, potem wiedza. Pomysł, że dusze wracają, już istnieje. Ci, którzy wykonują dobrą pracę z oczekiwaniem wyniku, osiągają go, ale wynik nie jest trwały. Dostajemy tam bardzo pięknie przedstawioną ideę przyczynowości, że skutek jest tylko współmierny do przyczyny. Jaka jest przyczyna, taki będzie skutek. Ponieważ przyczyna jest skończona, skutek musi być skończony. Jeśli przyczyna jest wieczna, skutek może być wieczny, ale wszystkie te przyczyny, dobre uczynki i wszystkie inne rzeczy są tylko przyczynami skończonymi i jako takie nie mogą dać nieskończonego rezultatu.

Przechodzimy teraz do drugiej strony pytania. Tak jak nie może istnieć wieczne niebo, z tych samych powodów nie może istnieć wieczne piekło. Załóżmy, że jestem bardzo złym człowiekiem, czyniącym zło w każdej minucie mojego życia. Jednak całe moje życie tutaj, w porównaniu z moim życiem wiecznym, jest niczym. Jeśli będzie wieczna kara, będzie to oznaczać, że istnieje nieskończony skutek wytworzony przez skończoną przyczynę, co nie może być. Jeśli czynię dobro przez całe życie, nie mogę mieć nieskończonego nieba; byłoby to powtórzeniem tego samego błędu. Istnieje jednak trzecia droga, która odnosi się do tych, którzy poznali Prawdę, do tych, którzy Ją urzeczywistnili. To jedyny sposób, aby wydostać się poza tę zasłonę Maji – uświadomić sobie, czym jest Prawda; a Upaniszady wskazują, co oznacza urzeczywistnienie Prawdy.

Oznacza to nie rozpoznawanie ani dobra, ani zła, ale świadomość, że wszystko pochodzi od Jaźni; Jaźń jest we wszystkim. Oznacza to zaprzeczanie istnieniu wszechświata; zamknięcie na niego oczu; widzieć Pana zarówno w piekle jak i w niebie, widzieć Pana zarówno w śmierci jak i w życiu. Taka jest myśl we fragmencie, który ci przeczytałem; ziemia jest symbolem Pana, niebo jest Panem, miejsce, które wypełniamy, jest Panem, wszystko jest Brahmanem. I to trzeba zobaczyć, uświadomić sobie, a nie tylko o tym mówić czy myśleć. Widzimy logiczną konsekwencję tego, że kiedy dusza zdała sobie sprawę, że wszystko jest pełne Pana, Brahmana, nie będzie dbała o to, czy pójdzie do nieba, do piekła, czy gdziekolwiek indziej; czy narodzi się ponownie na tej ziemi, czy w niebie. Te rzeczy przestały mieć dla tej duszy jakiekolwiek znaczenie, ponieważ każde miejsce jest takie samo, każde miejsce jest świątynią Pana, każde miejsce stało się święte i obecność Pana jest wszystkim, co widzi w niebie lub w piekle, lub gdziekolwiek indziej. Ani dobro, ani zło, ani życie, ani śmierć – istnieje tylko jeden nieskończony Brahman.

Według Wedanty, kiedy człowiek osiągnął tę percepcję, stał się wolny i jest jedynym człowiekiem, który nadaje się do życia na tym świecie. Inni nie są. Człowiek, który widzi zło, jak może żyć na tym świecie? Jego życie to pasmo nieszczęść. Człowiek, który widzi niebezpieczeństwa, jego życie jest nieszczęściem; człowiek, który widzi śmierć, jego życie jest nieszczęściem. Tylko ten człowiek może żyć na tym świecie, tylko on może powiedzieć: „Cieszę się tym życiem i jestem szczęśliwy w tym życiu” który ujrzał Prawdę i Prawdę we wszystkim. Przy okazji mogę wam powiedzieć, że idea piekła nie pojawia się nigdzie w Wedach. Pojawia się wraz z Purānami znacznie później. Najgorszą karą według Wed jest powrót na ziemię, dostanie kolejnej szansy na tym świecie. Od samego początku widzimy, że pomysł przybiera bezosobowy obrót. Idee kary i nagrody są bardzo materialne i są zgodne jedynie z ideą ludzkiego Boga, który kocha jednego, a drugiego nienawidzi tak jak my. Kara i nagroda są dopuszczalne tylko wtedy, gdy istnieje taki Bóg. Mieli takiego Boga w Samhicie i tam pojawia się idea strachu, ale gdy tylko dochodzimy do Upaniszad, idea strachu znika, a jej miejsce zajmuje idea bezosobowa. Naturalnie najtrudniej jest człowiekowi zrozumieć tę bezosobową ideę, ponieważ zawsze trzyma się on osoby. Nawet ludzie uważani za wielkich myślicieli odczuwają wstręt na myśl o bezosobowym Bogu. Ale dla mnie myślenie o Bogu jako o ucieleśnionym człowieku wydaje się absurdalne. Która idea jest wyższa, żywy Bóg czy martwy Bóg? Bóg, którego nikt nie widzi, nikt nie zna, czy Bóg znany?

Bezosobowy Bóg jest żywym Bogiem, zasadą. Różnica między osobowym a bezosobowym polega na tym, że osobowy jest tylko człowiekiem, a idea bezosobowa polega na tym, że jest On aniołem, człowiekiem, zwierzęciem, a jeszcze czymś więcej, czego nie możemy zobaczyć, ponieważ bezosobowość obejmuje wszystkie osobowości, jest sumą wszystkiego we wszechświecie i nieskończenie więcej poza nim. „Jak jeden ogień, który przychodzi na świat, objawia się w tak wielu formach, a jednak jest nieskończenie więcej”, tak samo jest z Bezosobowym.

Chcemy czcić żywego Boga. Przez całe życie nie widziałem nic prócz Boga, ty też nie. Aby zobaczyć to krzesło, najpierw widzisz Boga, a potem krzesło w Nim i przez Niego. On wszędzie mówi: „Jestem”. W chwili, gdy poczujesz „jestem”, jesteś świadomy Istnienia. Dokąd pójdziemy, aby znaleźć Boga, jeśli nie możemy Go zobaczyć w naszych sercach i w każdej żywej istocie? „Ty jesteś mężczyzną, Ty jesteś kobietą, Ty jesteś dziewczyną i Ty jesteś chłopcem. Ty jesteś starcem chwiejącym się z kijem. Jesteś młodym mężczyzną chodzącym dumnym ze swojej siły”. Ty jesteś wszystkim, co istnieje, cudownym, żywym Bogiem, który jest jedynym faktem we wszechświecie. Wielu wydaje się to straszliwą sprzecznością z tradycyjnym Bogiem, który żyje gdzieś za zasłoną i którego nikt nigdy nie widzi. Kapłani dają nam tylko zapewnienie, że jeśli będziemy za nimi podążać, słuchać ich napomnień i kroczyć drogą, którą nam wyznaczają – to kiedy umrzemy, dadzą nam paszport, abyśmy mogli zobaczyć oblicze Boga! Czym są te wszystkie idee nieba, jeśli nie tylko modyfikacjami tego bezsensownego kapłaństwa?

Oczywiście bezosobowa idea jest bardzo destrukcyjna, odbiera wszelki handel kapłanom, kościołom i świątyniom. W Indiach panuje teraz głód, ale w każdej świątyni są klejnoty warte królewskiego okupu! Gdyby kapłani nauczali ludzi tej bezosobowej idei, ich zawód zniknąłby. Jednak musimy go nauczać bezinteresownie, bez kapłaństwa. Ty jesteś Bogiem i ja też; kto jest posłuszny komu? Kto kogo czci? Jesteś najwyższą świątynią Boga; Wolałbym czcić Ciebie niż jakąkolwiek świątynię, obraz czy Biblię. Dlaczego niektórzy ludzie są tak sprzeczni w swoich myślach? Są jak ryby prześlizgujące się przez palce. Mówią, że są twardogłowymi, praktycznymi ludźmi. Bardzo dobrze. Ale co jest bardziej praktyczne niż oddawanie czci tutaj, oddawanie czci tobie? Widzę cię, czuję cię i wiem, że jesteś Bogiem. Mahometanin mówi, że nie ma Boga prócz Allaha. Wedanta mówi, że nie ma nic, co nie byłoby Bogiem. Może to przestraszyć wielu z was, ale zrozumiecie to stopniowo. Żywy Bóg jest w was, a mimo to budujecie kościoły i świątynie i wierzycie we wszelkiego rodzaju wyimaginowane bzdury. Jedynym Bogiem, którego należy czcić, jest ludzka dusza w ludzkim ciele. Oczywiście wszystkie zwierzęta też są świątyniami, ale człowiek jest najwyższym, Tadż Mahal wśród świątyń. Jeśli nie będę w stanie oddawać czci w tym miejscu, żadna inna świątynia nie przyniesie mi żadnej korzyści. W chwili, gdy uświadomiłem sobie Boga siedzącego w świątyni każdego ludzkiego ciała, w chwili, gdy stoję z szacunkiem przed każdym człowiekiem i widzę w nim Boga – w tej chwili uwalniam się z niewoli, wszystko, co wiąże – znika i jestem wolny.

Jest to najbardziej praktyczne ze wszystkich nabożeństw. Nie ma to nic wspólnego z teoretyzowaniem i spekulacjami. Wielu to jednak przeraża. Mówią, że to nie w porządku. Kontynuują teoretyzowanie na temat starych ideałów przekazanych im przez ich dziadków, że Bóg gdzieś w niebie powiedział komuś, że jest Bogiem. Od tego czasu mamy tylko teorie. To jest według nich praktyczność, a nasze pomysły są niepraktyczne! Bez wątpienia Wedanta mówi, że każdy musi mieć własną ścieżkę, ale ścieżka nie jest celem. Czczenie Boga w niebie i wszystkie te rzeczy nie są złe, ale są tylko krokami w kierunku Prawdy, a nie samą Prawdą. Są dobre i piękne, i są tam wspaniałe idee, ale wedanta w każdym punkcie mówi: „Mój przyjacielu, Tego, którego czcisz jako nieznanego, wielbię jak ciebie. Tego, którego czcisz jako nieznanego i którego szukasz, przez cały wszechświat, był z tobą przez cały czas. Żyjesz dzięki Niemu, a On jest Wiecznym Świadkiem wszechświata” „Ten, którego czczą wszystkie Wedy, co więcej, Ten, który jest zawsze obecny w wiecznym”. On istnieje, istnieje cały wszechświat. On jest światłem i życiem wszechświata. Gdyby „ja” nie było w tobie, nie widziałbyś słońca, wszystko byłoby ciemną masą. On świeci, ty widzisz świat.”

Na ogół zadaje się jedno pytanie i właśnie to może prowadzić do ogromnych trudności. Każdy z nas pomyśli: „Jestem Bogiem i wszystko, co robię lub myślę, musi być dobre, ponieważ Bóg nie może czynić zła”. Po pierwsze, nawet biorąc za pewnik to niebezpieczeństwo błędnej interpretacji, czy można dowieść, że po drugiej stronie to samo niebezpieczeństwo nie istnieje? Czczą Boga w niebie, który jest od nich oddzielony i którego bardzo się boją. Urodzili się trzęsąc się ze strachu i przez całe życie będą się trząść. Czy dzięki temu świat stał się dużo lepszy? Ci, którzy zrozumieli i wielbili Osobowego Boga i ci, którzy zrozumieli i wielbili Nieosobowego Boga, po której stronie byli wielcy robotnicy świata – gigantyczni robotnicy, gigantyczne siły moralne? Na pewno po stronie Bezosobowego. Jak możesz oczekiwać, że moralność będzie rozwijana poprzez strach? To nigdy nie może być. „Gdzie się widzi drugiego, gdzie się słyszy drugiego, to jest Maja. Kiedy się nie widzi drugiego, kiedy się nie słyszy drugiego, kiedy wszystko stało się Atmanem, kto kogo widzi, kto kogo postrzega?” To wszystko jest On i wszystko ja, w tym samym czasie. Dusza stała się czysta. Wtedy i tylko wtedy rozumiemy, czym jest miłość. Miłość nie może pochodzić ze strachu, jej podstawą jest wolność. Kiedy naprawdę zaczynamy kochać świat, wtedy rozumiemy, co oznacza braterstwo lub ludzkość, a nie wcześniej.

Nie jest więc słuszne twierdzenie, że bezosobowa idea doprowadzi do ogromnej ilości zła na świecie, tak jakby inna doktryna nigdy nie nadawała się do czynienia zła, jak gdyby nie prowadziła do sekciarstwa zalewającego świat krwią i powodującego, że ludzie rozdzierają się nawzajem na kawałki. „Mój Bóg jest największym Bogiem, rozstrzygnijmy to w wolnej walce”. Taki jest wynik dualizmu na całym świecie. Wyjdźcie na szeroko otwarte światło dnia, wyjdźcie z wąskich ścieżek, bo jak nieskończona dusza może zadowolić się życiem i śmiercią w małych koleinach? Wyjdź do wszechświata Światła. Wszystko we wszechświecie jest twoje, wyciągnij ramiona i obejmij to z miłością. Jeśli kiedykolwiek czułeś, że chcesz to zrobić, czułeś Boga.

Pamiętacie ten fragment z kazania Buddy, jak posłał myśl miłości na południe, północ, wschód i zachód, w górę i w dół, aż cały wszechświat wypełnił się tym straconym, tak wielkim, wielkim, i nieskończony. Kiedy masz to uczucie, masz prawdziwą osobowość. Cały wszechświat to jedna osoba; odpuść małe rzeczy. Porzuć małe dla Nieskończoności, porzuć małe przyjemności dla nieskończonej błogości. To wszystko jest twoje, ponieważ Bezosobowe zawiera w sobie Osobiste. Zatem Bóg jest jednocześnie osobowy i bezosobowy. A Człowiek, Nieskończony, Bezosobowy Człowiek, manifestuje się jako osoba. My, nieskończeni, ograniczyliśmy się niejako do małych części. Wedanta mówi, że nieskończoność jest naszą prawdziwą naturą; nigdy nie zniknie, będzie trwać wiecznie. Ale ograniczamy się przez naszą karmę, która niczym łańcuch na szyi wciągnęła nas w to ograniczenie. Zerwij ten łańcuch i bądź wolny. Podeptać prawo pod nogami. Nie ma prawa w ludzkiej naturze, nie ma przeznaczenia, nie ma losu. Jak może istnieć prawo w nieskończoności? Jej hasłem przewodnim jest wolność. Wolność jest jej naturą, jej przyrodzonym prawem. Bądź wolny, a potem miej dowolną liczbę osobowości. Wtedy zagramy jak aktor, który wychodzi na scenę i gra rolę żebraka. Porównaj go z prawdziwym żebrakiem chodzącym po ulicach. Scena jest być może ta sama w obu przypadkach, słowa są być może te same, ale jaka różnica! Jeden cieszy się z bycia żebrakiem, podczas gdy drugi cierpi z tego powodu nieszczęście. A co czyni tę różnicę? Jeden jest wolny, a drugi związany. Aktor wie, że jego żebrak nie jest prawdziwy, ale że przyjął go dla zabawy, podczas gdy prawdziwy żebrak myśli, że jest to zbyt dobrze mu znany stan i że musi go znosić, czy tego chce, czy nie. To jest prawo. Dopóki nie mamy wiedzy o naszej prawdziwej naturze, jesteśmy żebrakami, popychanymi przez każdą siłę natury i uczynieni niewolnikami wszystkiego w naturze; na całym świecie wołamy o pomoc, ale pomoc nigdy nie przychodzi do nas; wołamy do wyimaginowanych istot, a jednak to nigdy nie nadchodzi. Ale wciąż mamy nadzieję, że pomoc nadejdzie i tak w płaczu, lamentach i nadziei jedno życie mija, a ta sama gra wciąż trwa.

Bądź wolny; niczego od nikogo nie oczekuj. Jestem pewien, że jeśli spojrzycie wstecz na swoje życie, odkryjecie, że zawsze daremnie staraliście się uzyskać od innych pomoc, która nigdy nie nadeszła. Cała pomoc, która nadeszła, pochodziła z was samych. Mieliście tylko owoce tego, na co sami pracowaliście, a mimo to cały czas dziwnie liczyliście na pomoc. Salon bogacza jest zawsze pełny; ale jeśli zauważysz, nie znajdziesz tam tych samych ludzi. Goście zawsze mają nadzieję, że dostaną coś od tych bogatych ludzi, ale nigdy nic nie dostają. Tak samo nasze życie toczy się w nadziei, nadziei, nadziei, która nigdy się nie kończy. Porzućcie nadzieję, mówi Wedanta. Dlaczego warto mieć nadzieję? Masz wszystko, nie, jesteś wszystkim. Na co liczysz? Jeśli król oszaleje i będzie biegał w kółko, próbując znaleźć króla swojego kraju, nigdy go nie znajdzie, ponieważ on sam jest królem. Może przejść przez każdą wioskę i miasto we własnym kraju, szukając w każdym domu, płacząc i lamentując, ale nigdy go nie znajdzie, ponieważ sam jest królem. Lepiej jest, gdybyśmy wiedzieli, że jesteśmy Bogiem i zrezygnowali z poszukiwania Go jak głupcy; a wiedząc, że jesteśmy Bogiem, stajemy się szczęśliwi i zadowoleni. Porzuć wszystkie te szalone pogonie, a następnie odegraj swoją rolę we wszechświecie, jako aktor na scenie.

Zmienia się cała wizja i zamiast wiecznego więzienia ten świat stał się placem zabaw; zamiast krainy rywalizacji jest krainą błogości, gdzie panuje wieczna wiosna, kwitną kwiaty i fruwają motyle. Ten właśnie świat staje się niebem, które dawniej było piekłem. Dla oczu zniewolonych jest to ogromne miejsce udręki, ale dla oczu wolnych jest zupełnie inaczej. To jedno życie jest życiem uniwersalnym, niebiosa i wszystkie te miejsca są tutaj. Wszyscy bogowie są tutaj, prototypy człowieka. Bogowie nie stworzyli człowieka na swoje podobieństwo ale człowiek stworzył bogów. A oto prototypy, oto Indra, oto Waruna i wszyscy bogowie wszechświata. Projektowaliśmy nasze małe sobowtóry i jesteśmy oryginałami tych bogów, jesteśmy prawdziwymi, jedynymi bogami, których należy czcić. Taki jest pogląd Wedanty i taka jest jej praktyczność. Kiedy staniemy się wolni, nie musimy popadać w szaleństwo, wyrzucać społeczeństwa i biec na śmierć do lasu lub jaskini; pozostaniemy tam gdzie byliśmy tylko wszystko zrozumiemy. Pozostaną te same zjawiska ale w nowym znaczeniu. Nie znamy jeszcze świata; tylko dzięki wolności możemy zobaczyć czym on jest i zrozumieć jego naturę. Przekonamy się wtedy, że to tak zwane prawo, los lub przeznaczenie zajmowało tylko nieskończenie małą część naszej natury. To była tylko jedna strona, ale po drugiej cały czas była wolność. Nie wiedzieliśmy o tym i dlatego, jak upolowany zając, próbujemy ratować się przed złem chowając twarze w ziemi. Przez złudzenie staraliśmy się zapomnieć o naszej naturze, a jednak nie mogliśmy; zawsze nas wzywała, a całe nasze poszukiwanie Boga lub bogów lub zewnętrznej wolności było poszukiwaniem naszej prawdziwej natury. Pomyliliśmy głos. Myśleliśmy, że pochodzi od ognia, boga, słońca, księżyca lub gwiazd, ale w końcu odkryliśmy, że pochodzi z nas samych. Wewnątrz nas jest ten wieczny głos mówiący o wiecznej wolności; jego muzyka trwa wiecznie. Częścią tej muzyki Duszy stała się ziemia, prawo, ten wszechświat, ale zawsze była nasza i zawsze będzie. Jednym słowem, ideałem Wedanty jest poznanie człowieka takim, jakim on naprawdę jest i takie jest jej przesłanie, że jeśli nie możesz wielbić swojego brata człowieka, zamanifestowanego Boga, jak możesz wielbić Boga, który się nie objawia?

Czy nie pamiętacie, co mówi Biblia: „Jeśli nie możesz kochać swego brata, którego widzisz, jak możesz kochać Boga, którego nie widzisz?” Jeśli nie możesz zobaczyć Boga w ludzkiej twarzy, jak możesz Go zobaczyć w chmurach lub w obrazach wykonanych z szarej, martwej materii lub w zwykłych fikcyjnych opowieściach naszego mózgu? Nazwę was religijnymi od dnia, w którym zaczniecie widzieć Boga w mężczyznach i kobietach, a wtedy zrozumiecie, co to znaczy nadstawiać lewy policzek temu, kto uderzy was w prawy. Kiedy zobaczysz człowieka jako Boga, wszystko, nawet tygrys, będzie mile widziane. Cokolwiek przychodzi do was, jest tylko Panem, Odwiecznym, Błogosławionym, objawiającym się nam w różnych formach, jako nasz ojciec i matka, przyjaciel i dziecko – to nasza własna dusza bawiąca się z nami.

Tak jak nasze ludzkie relacje mogą być w ten sposób uczynione boskimi, tak nasz związek z Bogiem może przybierać dowolną z tych form i możemy postrzegać Go jako naszego ojca, matkę, przyjaciela lub ukochanego. Nazywanie Boga Matką jest wyższym ideałem niż nazywanie Go Ojcem; a nazywanie Go Przyjacielem jest jeszcze wyższe; ale najwyższym jest uważać Go za Umiłowanego. Najwyższym punktem ze wszystkiego jest nie dostrzeganie różnicy między kochankiem a ukochaną. Być może pamiętasz starą perską opowieść o tym, jak kochanek przyszedł i zapukał do drzwi ukochanej osoby, zapytany: „Kim jesteś?”. Odpowiedział: „To ja” i nie było żadnej odpowiedzi. Po raz drugi przyszedł i zawołał: „Jestem tutaj”, ale drzwi nie zostały otwarte. Przybył za trzecim razem, a głos ze środka zapytał: „Kto tam?” Odpowiedział: „Jestem tobą, moja umiłowana” i drzwi się otworzyły. Podobnie jest z relacją między Bogiem a nami samymi. On jest we wszystkim, On jest wszystkim. Każdy mężczyzna i każda kobieta jest namacalnym, błogim, żywym Bogiem. Kto powiedział, że Bóg jest nieznany? Kto mówi, że ma Go szukać? Znaleźliśmy Boga wiecznego. Żyliśmy w Nim wiecznie; wszędzie jest On wiecznie znany, wiecznie czczony. Następnie przychodzi inny pomysł, że inne formy kultu nie są błędami. Jest to jeden z najważniejszych punktów, o których należy pamiętać, że ci, którzy czczą Boga poprzez ceremonie i formy, jakkolwiek prymitywne mogą nam się wydawać, nie są w błędzie. Jest to podróż od prawdy do prawdy, od niższej prawdy do wyższej prawdy. Ciemność to mniej światła; zło jest mniejszym dobrem; nieczystość to mniejsza czystość. Trzeba zawsze pamiętać, że powinniśmy patrzeć na innych oczami miłości, ze współczuciem, wiedząc, że idą tą samą drogą, którą przeszliśmy my. Jeśli jesteś wolny, musisz wiedzieć, że prędzej czy później wszystko będzie takie, a jeśli jesteś wolny, jak możesz widzieć to, co nietrwałe? Jeśli jesteś naprawdę czysty, jak możesz widzieć nieczystość? Bo to, co jest wewnątrz jest na zewnątrz. Nie możemy zobaczyć nieczystości bez posiadania jej w sobie. Jest to jedna z praktycznych stron Wedanty i mam nadzieję, że wszyscy spróbujemy wprowadzić ją do naszego życia. Całe nasze życie tutaj polega na wprowadzaniu tego w życie, ale jedną wielką zaletą, jaką zyskujemy jest to, że będziemy pracować z satysfakcją i zadowoleniem zamiast z malkontenctwem i niezadowoleniem, ponieważ wiemy, że Prawda jest w nas, mamy Ją jako nasze przyrodzone prawo, a my musimy tylko Ją zamanifestować i uczynić Ją namacalną.