Swami Vivekananda, hinduski mnich, wygłosił wczoraj wieczorem przemówienie w Sever Hall pod auspicjami Harvard Religious Union. Przemówienie było bardzo interesujące, czysty i elokwentny głos mówcy oraz jego niski, poważny przekaz sprawiły, że jego słowa były wyjątkowo imponujące.
W Indiach są różne sekty i doktryny, powiedział Vivekananda, z których niektóre akceptują teorię osobowego Boga, a inne wierzą, że Bóg i wszechświat są jednym; ale bez względu na to, do jakiej sekty należy Hindus, nie mówi on, że jego wiara jest jedyną słuszną i że wszystkie inne muszą być błędne. Wierzy, że do Boga można dojść na wiele sposobów; że człowiek prawdziwie religijny wznosi się ponad drobne kłótnie sekt lub wyznań. W Indiach, jeśli człowiek wierzy, że jest duchem, duszą, a nie ciałem, to mówi się, że dopiero wtedy wyznaje religię. Aby zostać mnichem w Indiach, trzeba całkowicie zapomnieć o ciele; patrzeć na innych ludzi jak na dusze. Więc mnisi nigdy nie mogą się żenić. Kiedy mężczyzna zostaje mnichem, składa dwa śluby: ubóstwa i czystości. Nie wolno mu przyjmować ani posiadać jakichkolwiek pieniędzy. Pierwszą ceremonią dokonywaną po wstąpieniu do zakonu jest spalenie kukły, co ma raz na zawsze zniszczyć dawne ciało, imię i kastę. Następnie mężczyzna otrzymuje nowe imię i może wychodzić i głosić kazania lub podróżować, ale nie może brać pieniędzy za to, co robi.