(Washington Post, 29 października 1894)
Pan Kananda przemawiał wczoraj w Kościele Ludowym na zaproszenie dr Kenta, pastora kościoła. Jego poranne przemówienie było zwykłym kazaniem, poświęconym całkowicie duchowej stronie religii i przedstawiającym ortodoksyjnym sektom dość oryginalną tezę, że u podstaw każdej religii leży dobro, że wszystkie religie, podobnie jak języki, pochodzą od wspólnego pnia i że każda jest dobra w swoich aspektach cielesnych i duchowych, o ile jest wolna od dogmatów i skamieniałości. Popołudniowe przemówienie miało raczej formę wykładu na temat rasy aryjskiej i prześledziło pochodzenie różnych sprzymierzonych narodowości ze wspólnego pnia Sanskrytu poprzez ich język, religię i zwyczaje.
Po spotkaniu reporterowi Posta Kananda powiedział: „Nie twierdzę, że jestem przynależny do jakiejkolwiek sekty religijnej, ale zajmuję pozycję obserwatora i, o ile mogę, nauczyciela ludzkości. Każda religia jest dla mnie dobra. O wyższych tajemnicach życia i istnienia mogę jedynie spekulować, podobnie jak inni. Reinkarnacja wydaje mi się najbliższym logicznym wyjaśnieniem wielu rzeczy, z którymi mamy do czynienia w dziedzinie religii. Ale nie przedstawiam jej jako doktryny. W najlepszym razie jest to tylko teoria i nie można jej udowodnić inaczej niż przez osobiste doświadczenie, a dowód ten jest dobry tylko dla człowieka, który go posiada. Twoje doświadczenie jest niczym dla mnie ani moje dla ciebie. Nie wierzę w cuda – są dla mnie wstrętne w sprawach religijnych. Mógłbyś rzucić mi świat na kolana, ale to nie byłby dla mnie dowód, że Bóg istnieje, ani że działasz przez jego agencję, jeśli taka istniała.”
Wierzy W To Na Ślepo
„Muszę jednak wierzyć w przeszłość i życie po życiu jako niezbędne do istnienia teraźniejszości. A jeśli pójdziemy stąd, musimy przejść w inne formy i tak samo jest z każdą wiarą w reinkarnację. Ale nie mogę niczego udowodnić i każdy może pozbawić mnie teorii reinkarnacji, pod warunkiem, że pokaże mi coś lepszego, aby ją zastąpić. Tylko do chwili obecnej nie znalazłem niczego, co oferowałoby mi tak satysfakcjonujące wyjaśnienie.”
Pan Kananda pochodzi z Kalkuty i jest absolwentem tamtejszego uniwersytetu rządowego. Posługuje się językiem angielskim jak jego rodowity mieszkaniec, ponieważ ukończył studia uniwersyteckie w tym języku. Miał dobrą okazję obserwować kontakt między tubylcami a Anglikami, a zagraniczny pracownik misyjny byłby rozczarowany, gdyby usłyszał jak mówi w bardzo beztroskim stylu o próbach nawracania tubylców. W związku z tym zapytano go, jaki wpływ wywiera zachodnia nauka na myśl Orientu.
„Oczywiście”, powiedział, „żadna myśl nie może przyjść do kraju bez wywarcia wpływu, ale wpływ nauczania chrześcijańskiego na myśl Wschodu jest, jeśli istnieje, tak mały, że jest niezauważalny. Doktryny zachodnie wywarły tam takie samo wrażenie, jak doktryny wschodnie tutaj, może nawet mniejszy. To znaczy wśród wyższych myślicieli kraju. Efekt pracy misyjnej wśród mas jest niezauważalny. Kiedy nawracają się oczywiście od raz wychodzą z rodzimych sekt, ale masa populacji jest tak wielka, że nawracanie misjonarzy ma bardzo mały efekt, który można zobaczyć”.
Jogini To Kuglarze
Zapytany, czy wie coś o rzekomych cudownych występach joginów i adeptów, pan Kananda odpowiedział, że nie interesują go cuda i chociaż w kraju jest oczywiście bardzo wielu sprytnych kuglarzy, ich występy to sztuczki. Pan Kananda powiedział, że widział sztuczkę z mango tylko raz zrobioną przez fakira na małą skalę. Miał ten sam pogląd na temat rzekomych osiągnięć lamów. „We wszystkich opisach tych zjawisk bardzo brakuje wyszkolonych, naukowych i pozbawionych uprzedzeń obserwatorów”, powiedział, „tak, że trudno jest odróżnić fałsz od prawdy”.