10. Odpowiedź na Powitanie w Madrasie

Kiedy Swami Wiwekananda przybył do Madrasu, komitet powitalny przedstawił mu przemówienie powitalne. Brzmiało ono następująco:

Czcigodny Swamin,

W imieniu twoich hinduskich współwyznawców z Madrasu serdecznie witamy cię z okazji powrotu z misji religijnej na Zachodzie. Naszym celem w zwróceniu się do ciebie z tym przemówieniem nie jest wykonanie jakiejkolwiek czysto formalnej lub ceremonialnej funkcji; przybywamy, aby ofiarować ci miłość naszych serc i wyrazić naszą wdzięczność za usługi, które dzięki łasce Bożej mogłeś oddać dla wielkiej sprawy Prawdy, głosząc wzniosłe ideały religijne Indii.

Kiedy w Chicago zorganizowano Parlament Religii, niektórzy z naszych rodaków w naturalny sposób pragnęli, aby nasza szlachetna i starożytna religia była w nim godnie reprezentowana i odpowiednio objaśniana narodowi amerykańskiemu, a za jego pośrednictwem całemu światu zachodniemu. Mieliśmy wówczas przywilej spotkać się z tobą i ponownie uświadomić sobie to, co tak często sprawdzało się w historii narodów, że w tej godzinie powstaje człowiek, który ma pomóc w rozwoju sprawy Prawdy. Kiedy podjąłeś się reprezentowania Hinduizmu w Parlamencie Religii, większość z nas czuła, na podstawie tego, co znaliśmy z twoich wielkich darów, że sprawa Hinduizmu będzie umiejętnie wspierana przez jego przedstawiciela na tym pamiętnym zgromadzeniu religijnym. Twoje przedstawienie doktryn Hinduizmu, jednocześnie jasne, poprawne i autorytatywne, nie tylko wywarło niezwykłe wrażenie w samym Parlamencie Religii, ale także sprawiło, że wielu mężczyzn i wiele kobiet, nawet w obcych krajach, uświadomiło sobie, że z fontanny duchowości indyjskiej można przyjąć odświeżające tchnienia nieśmiertelnego życia i miłości, aby spowodować większą, pełniejszą i świętszą ewolucję ludzkości niż dotychczas obserwowana na naszym globie. Jesteśmy Ci szczególnie wdzięczni za zwrócenie uwagi przedstawicieli Wielkich Religii Świata na charakterystyczną dla Hinduizmu doktrynę Harmonii i Braterstwa Religii. Nie jest już możliwe, aby prawdziwie oświeceni i gorliwi ludzie upierali się, że Prawda i Świętość są wyłączną własnością jakiejkolwiek określonej miejscowości lub grupy ludzi lub systemu doktryny i dyscypliny, ani utrzymywać, że jakakolwiek wiara lub filozofia przetrwa przy wykluczeniu i zniszczeniu wszystkich innych. W twoim własnym radosnym języku, który w pełni wydobywa słodką harmonię w sercu Bhagawadgity: „Cały świat religii jest tylko podróżą, zbliżaniem się różnych mężczyzn i kobiet do tego samego celu przez różne warunki i okoliczności.”

Gdybyś zadowolił się po prostu wypełnieniem tego wzniosłego i świętego obowiązku powierzonego twej opiece, już wtedy twoi hinduscy współwyznawcy z radością i wdzięcznością uznaliby nieocenioną wartość twojej pracy. Ale wkraczając do krajów zachodnich, byłeś również nosicielem przesłania światła i pokoju dla całej ludzkości, opartego na starych naukach indyjskiej „Wiecznej Religii”. Dziękując ci za wszystko, co zrobiłeś dla podtrzymania głębokiej racjonalności religii Wedanty, mamy wielką przyjemność nawiązać do wielkiego zadania, jakie masz przed sobą, jakim jest ustanowienie aktywnej misji ze stałymi ośrodkami dla propagowanie naszej religii i filozofii. Przedsięwzięcie, któremu zamierzasz poświęcić swoje siły jest godne świętych tradycji, które reprezentujesz, a także godne ducha wielkiego Guru, który zainspirował twoje życie i jego cele. Mamy nadzieję i ufamy, że i nam będzie dane łączyć się z tobą w tym szlachetnym dziele. Gorąco prosimy Tego, który jest wszechwiedzącym i wszechmiłosiernym Panem Wszechświata, aby obdarzył cię długim życiem i pełnią sił oraz aby pobłogosławił twoją pracę koroną chwały i sukcesu, która zawsze zasługuje, aby jaśnieć na czole nieśmiertelnej Prawdy.

Następnie odczytano następujące przemówienie od Maharadży z Khetri:

Wasza Świętobliwość,

Pragnę skorzystać z tej wczesnej okazji, jaką jest twoje przybycie i przyjęcie w Madrasie, aby wyrazić radość i zadowolenie z twojego bezpiecznego powrotu do Indii i złożyć serdeczne gratulacje z powodu wielkiego sukcesu, który towarzyszył twoim bezinteresownym wysiłkom na ziemiach zachodnich, gdzie najwyższe intelekty przechwalają się, że „Ani jeden cal ziemi raz podbitej przez naukę nie został nigdy odzyskany przez religię” – chociaż w rzeczywistości nauka prawie nigdy nie twierdziła, że sprzeciwia się prawdziwej religii. Ta święta ziemia Ārjāwarta miała wyjątkowe szczęście, mogąc zapewnić sobie tak godnego przedstawiciela swoich mędrców w Parlamencie Religii w Chicago, i to wyłącznie dzięki twojej mądrości, przedsiębiorczości i entuzjazmowi świat zachodni mógł zrozumieć jakie niewyczerpane zasoby duchowości Indie mają nawet dzisiaj. Twoja praca dowiodła teraz ponad wszelką wątpliwość, że sprzeczności licznych wyznań świata zostały pogodzone w uniwersalnym świetle Wedanty i że wszystkie narody świata muszą zrozumieć i praktycznie uświadomić sobie wielką prawdę, że „Jedność w różnorodności” jest planem natury w ewolucji wszechświata i tylko dzięki harmonii i braterstwu między religiami oraz wzajemnej tolerancji i pomocy można wypełnić misję i przeznaczenie ludzkości. Pod waszymi wysokimi i świętymi auspicjami oraz pod inspirującym wpływem waszych wzniosłych nauk my, obecne pokolenie, mamy przywilej być świadkami inauguracji nowej ery w historii świata, w której bigoteria, nienawiść i konflikty mogą, mam nadzieję, ustać, a pokój, sympatia i miłość panować wśród ludzi. I wspólnie z moim ludem modlę się, aby błogosławieństwa Boże spoczęły na tobie i na twojej pracy.

Kiedy przemówienia zostały odczytane, Swami opuścił salę i usiadł na siedzeniu czekającego powozu. Z powodu ogromnego entuzjazmu wielkiego tłumu, który zgromadził się, by go powitać, Swami był w stanie jedynie udzielić następującej krótkiej odpowiedzi, odkładając odpowiedź właściwą do przyszłej okazji:

Człowiek proponuje, a Bóg rozporządza. Zaproponowano, aby przemowy i odpowiedzi były wykonane w stylu angielskim. Ale tutaj Bóg rozporządza – przemawiam do rozproszonej publiczności z rydwanu na modłę Gity. Dlatego jesteśmy wdzięczni, że tak się stało. Dodaje to zapału mowie i siły temu, co zamierzam wam powiedzieć. Nie wiem, czy mój głos dotrze do wszystkich, ale będę się starał. Nigdy wcześniej nie miałem okazji przemawiać na tak dużym spotkaniu pod gołym niebem.

Wspaniała życzliwość, żarliwa i entuzjastyczna radość, z jaką zostałem przyjęty od Kolombo do Madrasu i prawdopodobnie w całych Indiach przeszły nawet moje najbardziej optymistyczne oczekiwania; ale to tylko mnie cieszy, ponieważ dowodzi twierdzenia, które wielokrotnie powtarzałem w przeszłości, że tak jak każdy naród ma jeden ideał jako swoją żywotność, jak każdy naród ma jeden szczególny rytm, który ma stać się jego własnym, tak też religia jest specyfiką rozwoju indyjskiego umysłu. W innych częściach świata religia jest jednym z wielu czynników, w rzeczywistości jest to drugorzędne zajęcie. Na przykład w Anglii religia jest częścią polityki narodowej. Kościół angielski należy do klasy rządzącej i jako taki, niezależnie od tego, czy w niego wierzą, czy nie, wszyscy go popierają, myśląc, że to ich Kościół. Oczekuje się, że każdy dżentelmen i każda dama będą należeć do tego Kościoła. To oznaka szlachetności. Tak więc w przypadku innych krajów istnieje wielka siła narodowa; albo jest reprezentowana przez politykę, albo przez jakieś zajęcia intelektualne; albo jest reprezentowana przez militaryzm, albo przez handel. Tam bije serce narodu, a religia jest jedną z wielu drugorzędnych ozdób, jakie ten naród posiada.

Tutaj, w Indiach, to religia stanowi rdzeń narodowego serca. Jest kręgosłupem, podstawą, fundamentem, na którym zbudowano narodowy gmach. Polityka, władza, a nawet intelekt zajmują tu drugorzędne miejsce. Religia jest zatem jedyną kwestią w Indiach. Sto razy mówiono mi o braku informacji wśród mas narodu indyjskiego; i to jest prawda. Lądując w Kolombo, stwierdziłem, że nikt tam nie słyszał o politycznych przewrotach zachodzących w Europie – zmianach, upadku ministerstw i tak dalej. Nikt z nich nie słyszał, co to znaczy socjalizm i anarchizm, ani o tej czy innej zmianie w politycznej atmosferze Europy. Ale to, że pewien sannjasin z Indii został wysłany do Parlamentu Religii i że osiągnął jakiś sukces, stało się znane każdemu mężczyźnie, kobiecie i dziecku na Cejlonie. Dowodzi to, że nie ma braku informacji ani braku chęci zdobycia informacji tam, gdzie ma ona charakter, który im odpowiada, gdy jest to zgodne z ich potrzebami życiowymi. Polityka i wszystkie te rzeczy nigdy nie były koniecznością życia indyjskiego, ale religia i duchowość były jedynymi warunkami, na których żyło, rozwijało się i musi żyć w przyszłości.

Narody świata decydują o dwóch wielkich problemach. Indie opowiedziały się po jednej stronie, a reszta świata po drugiej. A problem jest taki: kto ma przeżyć? Co sprawia, że jeden naród przeżywa, a inne umierają? Czy miłość czy nienawiść powinny przetrwać, radość czy wyrzeczenie, materia czy duch w walce o życie? Myślimy tak, jak myśleli nasi przodkowie w czasach prehistorycznych. Tam, gdzie nawet tradycja nie może przebić się przez mrok przeszłości, tam nasi chwalebni przodkowie podjęli problem po swojej stronie i rzucili światu wyzwanie. Naszym rozwiązaniem jest wyrzeczenie, poddanie się, nieustraszoność i miłość; te są najlepiej przystosowane do przetrwania. Rezygnacja ze zmysłów sprawia, że naród przetrwa. Jako dowód na to, dzisiejsza historia mówi nam o narodach, które jak grzyby pod deszczu powstały i upadały prawie co stulecie – zaczynających od nicości, prowadzących okrutną grę przez kilka dni, a następnie rozpuszczających się. Ta wielka, gigantyczna rasa, która musiała zmagać się z największymi problemami nieszczęść, niebezpieczeństw i zmiennych kolei losu jakie nigdy nie spadły na głowę żadnego innego narodu świata przetrwała, ponieważ stanęła po stronie wyrzeczenia; bo jak bez wyrzeczenia może istnieć religia? Europa próbuje rozwiązać drugą stronę problemu, tego ile człowiek może mieć, o ile więcej władzy może posiadać człowiek poprzez jakikolwiek środki, w taki czy inny sposób. Rywalizacja – okrutna, zimna i bezduszna – jest prawem Europy. Naszym prawem jest kasta – niszczenie konkurencji, hamowanie jej sił, łagodzenie jej okrucieństw, torowanie duszy ludzkiej przejścia przez tę tajemnicę życia.

Na tym etapie tłum stał się tak niemożliwy do opanowania, że Swami nie dało się słyszeć. Dlatego zakończył swoje przemówienie tymi słowami:

Przyjaciele, bardzo się cieszę z waszego entuzjazmu. To jest cudowne. Nie myślcie, że jestem z was niezadowolony; przeciwnie, jestem głęboko zadowolony z przejawu entuzjazmu. Tego właśnie potrzeba – ogromnego entuzjazmu. Uczyńcie go tylko trwałym; podtrzymujcie. Niech ogień nie zgaśnie. Chcemy robić wielkie rzeczy w Indiach. W tym celu potrzebuję waszej pomocy; taki entuzjazm jest potrzebny. Nie da się dłużej prowadzić tego spotkania. Bardzo dziękuję za życzliwość i entuzjastyczne przyjęcie. W spokojnych chwilach będziemy mieli lepsze myśli i pomysły do wymiany; a tymczasem, moi przyjaciele, do widzenia. Nie sposób przemawiać do was ze wszystkich stron, dlatego musicie zadowolić się dzisiejszego wieczoru samym spotkaniem ze mną. Zarezerwuję czas na moje przemówienie na inną okazję. Bardzo dziękuję za entuzjastyczne przyjęcie.