Istnieje słowo, które stało się bardzo powszechne jako nazwa naszej rasy i naszej religii. Słowo „Hindus” wymaga krótkiego wyjaśnienia w związku z tym, co rozumiem przez Wedantyzm. To słowo „Hindus” było nazwą, którą starożytni Persowie nazywali rzekę Sindhu. Ilekroć w sanskrycie jest „s”, w starożytnym perskim zmienia się ono w „h”, tak że „Sindhu” stało się „Hindu”; i wszyscy wiecie, jak Grekom trudno było wymówić „h” i całkowicie je porzucili, tak że staliśmy się znani jako Indianie. Teraz to słowo „Hindus” w odniesieniu do mieszkańców po drugiej stronie Indusu, bez względu na to, jakie było jego znaczenie w starożytności, straciło całą swoją moc w czasach nowożytnych; ponieważ wszyscy ludzie żyjący po tej stronie Indusu nie należą już do jednej religii. Są właściwi Hindusi, Mahometanie, Parsowie, Chrześcijanie, Buddyści i Dżiniści. Słowo „Hindus” w dosłownym znaczeniu powinno obejmować ich wszystkich; ale jako oznaczające religię, nie byłoby właściwe nazywanie wszystkich tych Hindusami. Bardzo trudno jest więc znaleźć wspólną nazwę dla naszej religii, skoro ta religia jest niejako zbiorem różnych religii, różnych idei, różnych obrzędów i form zebranych razem prawie bez nazwy i bez kościoła, i bez organizacji. Jedynym punktem, w którym być może zgadzają się wszystkie nasze sekty, jest to, że wszyscy wierzymy w pisma święte – Wedy. To być może jest pewne, że żaden człowiek nie może mieć prawa do nazywania się Hindusem, kto nie uznaje najwyższego autorytetu Wed. Jak wiecie, wszystkie te Wedy podzielone są na dwie części – Karma Kanda i Dźńana Kanda. Karma Kanda obejmuje różne ofiary i ceremonie, z których większa część wyszła z użycia w obecnym wieku. Dźńana Kanda, jako ucieleśnienie duchowych nauk Wed znanych jako Upaniszady i Wedanta, zawsze była cytowana jako najwyższy autorytet przez wszystkich naszych nauczycieli, filozofów i pisarzy, czy to dualistów, czy uwarunkowanych monistów, czy monistów. Jakakolwiek jest jego filozofia lub sekta, każdy w Indiach musi znaleźć swój autorytet w Upaniszadach. Jeśli nie może, jego sekta byłaby heterodoksyjna. Dlatego być może jedynym imieniem w czasach współczesnych, które określałoby każdego Hindusa w całym kraju, byłoby „Wedantysta” lub „Waidika”, jak można to ująć; i w tym sensie zawsze używam słów „Wedantyzm” i „Wedanta”. Pragnę uczynić to nieco jaśniejszym, gdyż ostatnio stało się zwyczajem większości ludzi utożsamianie słowa Wedanta z adwaityckim systemem filozofii Wedanty. Wszyscy wiemy, że Adwaityzm jest tylko jedną z gałęzi różnych systemów filozoficznych, które powstały na podstawie Upaniszad. Zwolennicy systemu Wiśisztādwaity mają taki sam szacunek dla Upaniszad, jak wyznawcy Adwaity, a Wiśisztadwaici roszczą sobie takie samo prawo do autorytetu Wedanty jak Adwaityści. Podobnie dualiści; tak samo jak każda inna sekta w Indiach. Ale słowo Wedantysta zostało w powszechnym umyśle utożsamiane ze słowem Adwaityzm i być może nie bez powodu, ponieważ chociaż mamy Wedy jako nasze pisma święte, mamy Smryti i Purāny – późniejsze pisma – ilustrujące doktryny Wed; one oczywiście nie mają takiej samej wagi jak Wedy. A prawo jest takie, że gdziekolwiek te Purany i Smryti różnią się od jakiejkolwiek części Śruti, Śruti muszą być przestrzegane, a Smryti odrzucone. Obecnie w ekspozycjach wielkiego adwaickiego filozofa Śankary i szkoły przez niego założonej większość cytowanych autorytetów pochodzi z Upaniszad, bardzo rzadko cytowany jest autorytet ze Smryti, z wyjątkiem być może wyjaśnienia kwestii, którą może być trudno znaleźć w Śruti. Z drugiej strony inne szkoły coraz częściej szukają schronienia w Smryti, a coraz mniej w Śruti; a kiedy przechodzimy do coraz bardziej dualistycznych sekt, znajdujemy proporcjonalną ilość cytowanych Smryti, która jest nieproporcjonalna do tego, czego powinniśmy oczekiwać od Wedantysty. Być może dlatego, że dały one taką przewagę autorytetom Paurānika, że Adwaityści zaczęli być uważani za Wedantystów par excellence, jeśli mogę tak powiedzieć.
Jakkolwiek by nie było, słowo Wedanta musi obejmować całą podstawę indyjskiego życia religijnego, a będąc częścią Wed, przez wszystkich uznawana jest za najstarszą literaturę, jaką posiadamy; bez względu na to, jaka byłaby koncepcja współczesnych uczonych, Hindusi nie są gotowi przyznać, że część Wed została napisana w jednym czasie, a część w innym. Oczywiście nadal wierzą, że Wedy jako całość powstały w tym samym czasie i jeśli mogę tak powiedzieć, że nigdy nie powstały, ale zawsze istniały w umyśle Pana. To właśnie rozumiem przez słowo Wedanta, że obejmuje ono podstawy dualizmu, uwarunkowanego monizmu i Adwaityzmu w Indiach. Być może moglibyśmy nawet przyjąć części Buddyzmu, a także Dżinizmu, gdyby zechcieli dołączyć – ponieważ nasze serca są wystarczająco duże. Ale to oni nie przyjdą, my jesteśmy gotowi, ponieważ po dokładnej analizie zawsze stwierdzicie, że cała esencja Buddyzmu została zapożyczona z tych samych Upaniszad; nawet etyka, tak zwana wielka i cudowna etyka Buddyzmu istniała tam słowo w słowo w którejś z Upaniszad; były tam także wszystkie dobre doktryny Dżinistów, pomniejszone o ich kaprysy. Również w Upaniszadach znajdujemy zalążki całego późniejszego rozwoju indyjskiej myśli religijnej. Czasami bezpodstawnie podkreślano, że w Upaniszadach nie ma ideału Bhakti. Ci, którzy studiowali Upaniszady, wiedzą, że to wcale nie jest prawda. W każdej Upaniszadzie jest dość Bhakti, jeśli tylko będziecie jej szukać; ale wiele z tych idei, które w późniejszych czasach można znaleźć w pełni rozwiniętych w Puranach i innych Smryti, znajduje się jedynie w zalążku w Upaniszadach. Szkic, szkielet jak gdyby tam był. Został on wypełniony w niektórych Puranach. Ale nie ma jednego w pełni rozwiniętego indyjskiego ideału, którego nie można by wywieść z tego samego źródła – z Upaniszad. Osoby bez wiedzy o Upaniszadach podejmowały pewne niedorzeczne próby wyśledzenia Bhakti z jakiegoś obcego źródła; ale jak wiecie, wszystko to okazało się porażką i wszystko, czego chcecie od Bhakti, jest tam, nawet w Samhitach, nie mówiąc już o Upaniszadach – jest tam to, oddawanie czci, miłość i cała reszta; tylko ideały Bhakti stają się coraz wyższe. We fragmentach Samhity od czasu do czasu można znaleźć ślady religii strachu i udręki; w Samhitach od czasu do czasu można znaleźć wyznawcę trzęsącego się przed Waruną lub jakimś innym bogiem. Od czasu do czasu widać ich, że są bardzo udręczeni ideą grzechu, ale w Upaniszadach nie ma miejsca na nakreślenie tych rzeczy. W Upaniszadach nie ma religii strachu; jest to jedna religia Miłości i jedna Wiedzy.
Te Upaniszady są naszymi pismami świętymi. Zostały one wyjaśnione w różny sposób i jak już wam powiedziałem, ilekroć istnieje różnica między późniejszą literaturą Pauranika a Wedami, Purany muszą ustąpić. Ale jednocześnie prawdą jest, że w praktyce okazuje się, że jesteśmy w dziewięćdziesięciu procentach Pauranikami i w dziesięciu procentach Waidikami – nawet jeśli aż tak bardzo. I wszyscy znajdujemy wśród nas najbardziej sprzeczne zwyczaje, a także dominujące w naszym społeczeństwie opinie religijne, które prawie nie mają żadnego autorytetu w pismach hinduskich; w wielu przypadkach czytamy w książkach i ze zdumieniem obserwujemy zwyczaje tego kraju, które nie mają swojego autorytetu ani w Wedach, ani w Smryti czy Puranach, ale są po prostu lokalne. A jednak każdy nieświadomy wieśniak myśli, że jeśli ten mały lokalny zwyczaj wymrze, nie pozostanie już Hindusem. W jego umyśle Wedantyzm i te małe lokalne zwyczaje zostały nierozerwalnie utożsamione. Czytając pisma święte, trudno mu zrozumieć, że to, co robi, nie ma sankcji pism świętych i że rezygnacja z tego wcale mu nie zaszkodzi, ale z drugiej strony uczyni go lepszym człowiekiem. Po drugie, istnieje inna trudność. Te nasze pisma święte były bardzo obszerne. Czytamy w Mahabhāszja Patandźali, tym wielkim dziele filologicznym, że Sāma–Weda ma tysiąc gałęzi. Gdzie one wszystkie są? Nikt nie wie. Tak jest z każdą z Wed; większa część tych ksiąg zaginęła i pozostała nam tylko niewielka część. Wszystkimi zajmowały się poszczególne rodziny; i albo te rodziny wymarły, albo zostały zabite podczas obcych prześladowań, albo w jakiś sposób wyginęły; a wraz z nimi wymarła również ta gałąź nauki Wed, którą się zajmowali. O tym fakcie powinniśmy pamiętać, ponieważ zawsze tworzy on kotwicę w rękach tych, którzy chcą głosić coś nowego lub bronić czegokolwiek, nawet przed Wedami. Gdziekolwiek w Indiach toczy się dyskusja między lokalnymi zwyczajami a Śruti i kiedykolwiek wskazuje się, że lokalny zwyczaj jest sprzeczny z pismami świętymi, przedstawiany jest argument, że tak nie jest, że zwyczaje istniały w gałęzi Śruti które wymarło, a zatem jest uznany. Pośród tych wszystkich różnych metod czytania i komentowania naszych pism świętych bardzo trudno jest znaleźć wątek, który przewija się przez nie wszystkie; ponieważ od razu przekonujemy się, że musi istnieć jakaś wspólna podstawa dla wszystkich tych różnych podziałów i podpodziałów. Musi istnieć harmonia, wspólny plan, na podstawie którego zostały zbudowane wszystkie te małe kawałki budynków, jakaś podstawa wspólna dla tej pozornie beznadziejnej masy zamieszania, którą nazywamy naszą religią. W przeciwnym razie nie mogłaby przetrwać tak długo, nie mogłaby wytrzymać tak długo.
Wracając ponownie do naszych komentatorów, natrafiamy na kolejną trudność. Adwaitycki komentator, ilekroć pojawia się tekst adwaitycki, zachowuje go takim, jaki jest; ale ten sam komentator, gdy tylko pojawi się dualistyczny tekst, torturuje go jak tylko może i wydobywa z niego najbardziej dziwaczne znaczenie. Czasami „Nienarodzony” staje się „kozą”, takie zachodzą cudowne zmiany. Aby dopasować się do komentatora, „Ajā” Nienarodzony jest wyjaśniony jako „Aja” koza. W ten sam sposób, jeśli nie w jeszcze gorszy sposób traktowane są teksty przez dualistycznego komentatora. Każdy tekst dualistyczny jest zachowywany, a każdy tekst, który mówi o filozofii niedualistycznej jest torturowany przez niego w dowolny sposób. Ten język sanskrycki jest tak zawiły, sanskryt Wed jest tak starożytny, a filologia sanskrycka tak doskonała, że wszelkie dyskusje mogą być prowadzone przez wieki w odniesieniu do znaczenia jednego słowa. Jeśli Panditowi przyjdzie to do głowy, może przełożyć czyjąś paplaninę na poprawny sanskryt poprzez siłę argumentów i cytowanie tekstów i zasad. To są trudności w naszym sposobie rozumienia Upaniszad. Dano mi żyć z mężczyzną, który był równie zagorzałym dualistą, zagorzałym Adwaitystą, zagorzałym Bhaktą, jak i Dźńani. Życie z tym człowiekiem sprawiło, że najpierw przyszło mi do głowy zrozumieć Upaniszady i teksty pism świętych z niezależnej i lepszej podstawy niż przez ślepe podążanie za komentatorami; i moim zdaniem i w moich badaniach doszedłem do wniosku, że teksty te wcale nie są ze sobą sprzeczne. Więc w ogóle nie musimy się bać torturowania tekstu! Teksty są piękne, tak, są najwspanialsze; i nie są sprzeczne, ale cudownie harmonijne, jedna idea prowadzi do drugiej. Ale jednym faktem, jaki znalazłem, jest to, że we wszystkich Upaniszadach zaczynają się one od idei dualistycznych, od czczenia i tak dalej, a kończą wielkim rozkwitem idei adwaityckich.
Dlatego teraz, w świetle życia tego człowieka, stwierdzam, że dualista i Adwaitysta nie muszą ze sobą walczyć. Każdy ma swoje miejsce i to wielkie miejsce w życiu narodowym. Dualista musi pozostać, ponieważ jest tak samo nieodłączną częścią narodowego życia religijnego jak Adwaitysta. Jedno nie może istnieć bez drugiego; jedno jest wypełnieniem drugiego; jedno to budynek, drugie to dach; jedno to korzeń, drugie to owoc i tak dalej. Dlatego wszelkie próby torturowania tekstów Upaniszad wydają mi się bardzo śmieszne. Zaczynam odkrywać, że język jest cudowny. Niezależnie od wszystkich jej zalet jako największej filozofii, niezależnie od jej wspaniałej wartości jako teologii, wskazującej ludzkości drogę zbawienia, literatura Upaniszad jest najwspanialszym obrazem wzniosłości, jaki posiada świat. Tutaj ujawnia się z całą mocą indywidualność ludzkiego umysłu, ten introspekcyjny, intuicyjny umysł hinduski. We wszystkich narodach mamy obrazy przedstawiające wzniosłość, ale prawie bez wyjątku przekonasz się, że ich ideałem jest uchwycenie wzniosłości w mięśniach. Weźmy na przykład Miltona, Dantego, Homera lub któregokolwiek z zachodnich poetów. Są w nich cudownie wzniosłe fragmenty; ale zawsze jest to chwytanie się nieskończoności zmysłami, mięśniami, osiąganie ideału nieskończonej ekspansji, nieskończoności przestrzeni. Te same próby odnajdujemy w części Samhita. Znasz niektóre z tych wspaniałych Ryk, w których opisano tworzenie; osiągane są wyżyny ekspresji wzniosłości w ekspansji i nieskończoności w przestrzeni. Ale bardzo szybko odkryli, że nieskończoności nie można osiągnąć w ten sposób, że nawet nieskończona przestrzeń, ekspansja i nieskończona natura zewnętrzna nie mogą wyrazić idei, które walczyły o znalezienie wyrazu w ich umysłach, więc zawrócili się do innych wyjaśnień. Język stał się nowy w Upaniszadach; jest niemal negatywny, czasem chaotyczny, czasem wymykający się zmysłom, wskazujący na coś, czego nie możesz pojąć, czego nie możesz wyczuć, a jednocześnie masz pewność, że to tam jest. Jaki fragment na świecie może się z tym równać? – न तत्र सूर्यो भाति न चंन्द्रतारकं नेमा विद्युतो भान्ति कुतोऽयमग्निः । – „Tam słońce nie może oświecić, ani księżyc, ani gwiazdy, błyskawica nie może oświetlić tego miejsca, co dopiero mówić o tym śmiertelnym ogniu.” Ponownie, gdzie można znaleźć doskonalszy wyraz całej filozofii świata, sedno tego, co kiedykolwiek myśleli Hindusi, całe marzenie o ludzkim zbawieniu, namalowane we wspanialszym języku, w postaci wspanialszej niż ta?
व्दा सुपर्णा सयुजा सखाया समानं वृक्षं परिषस्वजाते ।
तयोरन्यः पिप्पलं स्वाव्दत्त्यनश्नन्नन्यो अभिचाकशीति ॥
समाने वृक्षे पुरुषो निमग्नोऽनीशया शोचति मुह्यमानः ।
जुष्टं यदा पश्यत्यन्यमोशमस्य महिमानमिति वीतशोकः ॥
Na tym samym drzewie są dwa ptaki o pięknym upierzeniu, najbardziej przyjazne sobie nawzajem, jeden je owoce, drugi siedzi spokojnie i cicho bez jedzenia – ten na dolnej gałęzi je na przemian słodkie i gorzkie owoce i staje się szczęśliwy i nieszczęśliwy, ale ten drugi na górze, spokojny i majestatyczny; nie jada ani słodkich, ani gorzkich owoców, nie dba o szczęście ani nieszczęście, pogrążony we własnej chwale. To jest obraz ludzkiej duszy. Człowiek zjada słodkie i gorzkie owoce tego życia, goniąc za złotem, goniąc za zmysłami, goniąc za marnościami życia – beznadziejnie, szaleńczo pędzi. W innych miejscach Upaniszady porównują duszę ludzką do woźnicy rydwanu, a zmysły do szalonych koni. Taka jest kariera ludzi goniących za marnościami życia, dzieci śniących złote sny tylko po to, by przekonać się, że są one próżne, i starców, którzy przeżuwają pokarm swoich przeszłych czynów, a jednak nie wiedzą, jak wydostać się z tej sieci. To jest świat. Jednak w życiu każdego przychodzą złote chwile; pośród najgłębszych smutków, ba, najgłębszych radości, przychodzą chwile, kiedy część chmury, która zasłania światło słoneczne, jakby się oddala, i dostrzegamy przelotnie, wbrew sobie, coś poza – daleko, poza życiem zmysłów; daleko, daleko poza jego próżności, jego radości i jego smutki; daleko, daleko poza przyrodę lub nasze wyobrażenia o szczęściu tu i później; daleko poza wszelkie pragnienie złota, sławy, imienia lub potomności. Człowiek zatrzymuje się na chwilę przy tym spojrzeniu i widzi drugiego ptaka spokojnego i majestatycznego, nie jedzącego ani słodkich, ani gorzkich owoców, ale pogrążonego we własnej chwale, zadowolonego z Jaźni, zaspokojonego z Jaźni. Jak mówi Gita, यस्त्वात्मरतिरेव स्यादात्मतृप्तश्च मानवः आत्मन्येव च संतुष्टस्तस्य कार्यं न विद्यते ॥ – „Ten, którego jest oddany Atmanowi, ten, kto nie chce niczego poza Atmanem, ten, kto zadowolił się Atmanem, jaką pracę ma do wykonania?” Dlaczego miałby się trudzić? Człowiek łapie przelotne spojrzenie, a potem znowu zapomina i kontynuuje spożywanie słodkich i gorzkich owoców życia; być może po pewnym czasie spojrzy po raz kolejny i niższy ptak zbliża się coraz bardziej do wyższego ptaka w miarę otrzymywania ciosów za ciosami. Jeśli ma szczęście i otrzymuje mocne uderzenia, zbliża się coraz bardziej do swojego towarzysza, drugiego ptaka, swojego życia, swojego przyjaciela; a gdy się do niego zbliża, stwierdza, że światło wyższego ptaka igra wokół jego własnego upierzenia; a gdy zbliża się coraz bardziej, oto! transformacja trwa. Im bardziej się zbliża, tym bardziej zaczyna topnieć, aż całkowicie znika. On naprawdę nie istniał; było to tylko odbicie drugiego ptaka, który był tam spokojny i majestatyczny pośród poruszających się liści. To była cała jego chwała, tego wyższego ptaka. Staje się wtedy nieustraszony, doskonale usatysfakcjonowany, spokojnie pogodny. Na tej figurze Upaniszady przenoszą cię od koncepcji dualistycznej do skrajnie adwaitystycznej.
Można by przytaczać niezliczone przykłady, ale nie mamy na to czasu w tym wykładzie ani na to, by pokazać cudowną poezję Upaniszad, obraz wzniosłości, wielkie koncepcje. Muszę jednak zwrócić uwagę na jeszcze jedną myśl, że język, myśl i wszystko idą bezpośrednio, spadają na ciebie jak ostrze miecza, silne jak uderzenia młota. Nie ma wątpliwości co do ich znaczenia. Każdy ton tej muzyki jest mocny i daje pełny efekt; żadnych zakrętów, żadnych szalonych słów, żadnych zawiłości, w których gubi się mózg. Nie ma żadnych oznak degradacji – żadnych prób zbytniego alegoryzowania, zbytniego piętrzenia przymiotników po przymiotnikach, coraz bardziej go komplikującego, aż w końcu zatraca się cały sens, mózg dostaje zawrotów głowy i człowiek nie zna swojego wyjście z labiryntu tej literatury. Tego jeszcze nie było. Jeśli jest to literatura ludzka, musi to być dzieło rasy, która nie straciła jeszcze nic ze swego narodowego wigoru.
Siła, siła jest tym, o czym Upaniszady mówią do mnie z każdej strony. To jest jedyna wspaniała rzecz do zapamiętania, to była jedyna wspaniała lekcja, której nauczyłem się w moim życiu; siła, mówią, siła, o człowieku, nie bądź słaby. Czy nie ma ludzkich słabości? – mówi człowiek. Są, mówią Upaniszady, ale czy więcej słabości ich uleczy, czy można zmyć brud brudem? Czy grzech uleczy grzech, słabość uleczy słabość? Siła, o człowieku, siła, mówią Upaniszady, powstań i bądź silny. Tak, jest to jedyna literatura na świecie, w której można znaleźć słowo „Abhih”, „nieustraszony”, używane wielokrotnie; w żadnym innym piśmie na świecie przymiotnik ten nie odnosi się ani do Boga, ani do człowieka. Abhih, nieustraszony! I w moim umyśle wznosi się z przeszłości wizja wielkiego cesarza Zachodu, Aleksandra Wielkiego, i widzę, jak na obrazie, wielkiego monarchę stojącego nad brzegiem Indusu, rozmawiającego z jednym z naszych Sannjasinów w lesie; starzec, z którym rozmawiał, być może nagi, całkiem nagi, siedzący na kamiennym bloku, i cesarz, zdumiony jego mądrością, kuszący złotem i zaszczytami, by przybył do Grecji. A ten człowiek uśmiecha się do jego złota i uśmiecha się do jego pokus i odmawia; a potem Cesarz używając swojego cesarskiego autorytetumówi: „Zabiję cię, jeśli nie przyjdziesz”, a mężczyzna wybucha śmiechem i mówi: „Nigdy w życiu nie powiedziałeś takiego kłamstwa, jak mówisz właśnie teraz. Kto może mnie zabić? Ty mnie zabijesz, Imperatorze materialnego świata! Nigdy! Bo jestem Duchem nienarodzonym i niezniszczalnym: nigdy się nie urodziłem i nigdy nie umrę. Jestem Nieskończonym, Wszechobecnym, Wszechwiedzącym; i ty, dziecko, którym jesteś zabijesz mnie!” To jest siła, to jest siła! A im więcej czytam Upaniszady, moi przyjaciele, moi rodacy, tym bardziej płaczę nad wami, ponieważ jest w nich wielkie praktyczne zastosowanie. Siła, siła dla nas. Potrzebujemy siły, kto da nam siłę? Tysiące nas osłabiają, a opowieści mamy dość. Każda z naszych Puran, jeśli ją naciśniesz, zawiera historie wystarczające do wypełnienia trzech czwartych bibliotek świata. Wszystko, co może osłabić nas jako rasę, mieliśmy przez ostatnie tysiąc lat. Zdaje się, że w tym okresie życie narodowe miało jeden cel na oku, a mianowicie jak nas coraz bardziej osłabiać, aż staniemy się prawdziwymi dżdżownicami, pełzającymi u stóp każdego, kto ośmieli się postawić na nas nogę. Dlatego moi przyjaciele, jako jeden z waszej krwi, jako ten, który żyje i umiera z wami, pozwólcie, że powiem wam, że chcemy siły, siły i za każdym razem siły. A Upaniszady są wielką kopalnią siły. W nich tkwi siła wystarczająca, by ożywić cały świat; dzięki nim cały świat może zostać ożywiony, wzmocniony, naenergetyzowany. Głosem trąby wezwą słabych, nieszczęśliwych i uciśnionych wszystkich ras, wszystkich wyznań i wszystkich sekt, aby powstali i byli wolni. Wolność, wolność fizyczna, wolność umysłowa i wolność duchowa to hasła przewodnie Upaniszad.
Tak, jest to jedyne Pismo Święte na świecie, spośród wszystkich innych, które nie mówi o zbawieniu, ale o wolności. Uwolnij się od więzów natury, uwolnij się od słabości! I pokazuje ci, że masz już tę wolność w sobie. To kolejna osobliwość ich nauk. Jesteś Dwaitystą; nieważne, musisz przyznać, że dusza z samej swej natury jest doskonała; skurczyła się ona tylko dzięki pewnym działaniom duszy. Rzeczywiście, teoria skurczu i ekspansji Rāmanudźa jest dokładnie tym, co współcześni ewolucjoniści nazywają ewolucją i atawizmem. Dusza cofa się, jakby się kurczy, jej siły stają się potencjalne; a przez dobre uczynki i dobre myśli ponownie się rozszerza i objawia swoją naturalną doskonałość. Jedyna różnica jeśli chodzi o Adwaitystę polega na tym, że uznaje on ewolucję w naturze, ale nie w duszy. Załóżmy, że jest ekran i jest w nim mały otwór. Jestem człowiekiem stojącym za ekranem i patrzącym na to wielkie zgromadzenie. Widzę tu bardzo niewiele twarzy. Załóżmy, że dziura się zwiększa; w miarę jak się zwiększa, coraz więcej tego zgromadzenia jest mi odsłaniane, a w całości, gdy dziura zostanie utożsamiona z ekranem – w tym przypadku nie ma nic między tobą a mną. Ani ty się nie zmieniłeś, ani ja się nie zmieniłem; cała zmiana była na ekranie. Byłeś taki sam od początku do końca; zmienił się tylko ekran. Takie jest stanowisko Adwaitystów w odniesieniu do ewolucji – ewolucji natury i manifestacji wewnętrznej Jaźni. Nie żeby Jaźń w jakikolwiek sposób mogła zostać skurczona. Jest niezmienna, Nieskończona. Była okryta jakby zasłoną, zasłoną Maji, a kiedy ta zasłona Maji staje się coraz cieńsza, wrodzona, naturalna chwała duszy wychodzi na jaw i staje się coraz bardziej widoczna. Jest to jedyna wielka doktryna, której świat oczekuje, by nauczyć się od Indii. Cokolwiek by nie mówili, jakkolwiek by nie próbowali się przechwalać, przekonają się dzień po dniu, że żadne społeczeństwo nie może przetrwać bez uznania tego. Czy nie widzisz, jak wszystko jest rewolucjonizowane? Czy nie widzisz, jaki był zwyczaj przyjmowania za pewnik, że wszystko jest złe, dopóki nie okaże się dobre? W edukacji, w karaniu przestępców, w leczeniu obłąkanych, nawet w leczeniu powszechnych chorób, takie było stare prawo. Jakie jest współczesne prawo? Współczesne prawo mówi, że ciało samo w sobie jest zdrowe; leczy choroby własnej natury. Medycyna może co najwyżej pomóc w gromadzeniu tego, co najlepsze w organizmie. Co to mówi o przestępcach? Przyjmuje się za pewnik, że bez względu na to, jak niski może być przestępca, wciąż jest w nim boskość, która się nie zmienia i musimy odpowiednio traktować przestępców. Wszystko to się teraz zmienia i powstają zakłady poprawcze i zakłady karne. Tak ze wszystkim. Świadomie lub nieświadomie ta indyjska idea boskości w każdym człowieku wyraża się nawet w innych krajach. A w waszych książkach jest wyjaśnienie, które inne narody muszą zaakceptować. Traktowanie jednego człowieka wobec drugiego zostanie całkowicie zrewolucjonizowane, a te stare, bardzo stare idee wytykania słabości ludzkości będą musiały odejść. Otrzymają śmiertelny cios w tym stuleciu. Teraz ludzie mogą wstać i nas krytykować. Byłem krytykowany od jednego końca świata do drugiego, jako ten, który głosi diabelską ideę, że nie ma grzechu! Bardzo dobrze. Potomkowie tych właśnie ludzi będą mnie błogosławić jako kaznodzieję cnoty, a nie grzechu. Jestem nauczycielem cnoty, nie grzechu. Chlubię się tym, że jestem głosicielem światła, a nie ciemności.
Drugą wielką ideą, której świat oczekuje od naszych Upaniszad, jest solidarność tego wszechświata. Stare linie demarkacyjne i zróżnicowania szybko zanikają. Elektryczność i siła pary sprawiają, że różne części świata komunikują się ze sobą, w wyniku czego my, Hindusi, nie mówimy już, że każdy kraj poza naszą ziemią jest zaludniony przez demony i hobgobliny, podobnie jak kraje chrześcijańskie nie mówią, że Indie są zaludnione tylko przez kanibali i dzikusów. Kiedy wyjeżdżamy z naszego kraju, spotykamy tego samego brata–człowieka, z tą samą silną ręką do pomocy, z tymi samymi ustami, które mówią o błogosławieństwie; a czasem są oni lepsi niż w kraju, w którym się urodziliśmy. Kiedy tu przyjeżdżają, zastają to samo braterstwo, to samo pocieszenie, tę samą błogość. Nasze Upaniszady mówią, że przyczyną wszelkiego nieszczęścia jest ignorancja; i jest to całkowicie prawdziwe w zastosowaniu do każdego stanu życia, zarówno społecznego, jak i duchowego. To ignorancja sprawia, że się nienawidzimy, to przez ignorancję się nie znamy i nie kochamy. Gdy tylko się poznamy, miłość przychodzi, musi nadejść, bo czyż nie jesteśmy jednością. W ten sposób widzimy, że solidarność przychodzi wbrew sobie. Nawet w polityce i socjologii problemy, które zaledwie dwadzieścia lat temu były narodowe, nie mogą już być rozwiązywane wyłącznie na gruncie narodowym. Przybierają ogromne rozmiary, gigantyczne kształty. Można je rozwiązać tylko wtedy, gdy spojrzy się na nie w szerszym świetle podstaw międzynarodowych. Organizacje międzynarodowe, międzynarodowe połączenia, międzynarodowe prawa są krzykiem dnia. To pokazuje solidarność. W nauce każdego dnia dochodzi się do podobnego szerokiego spojrzenia na materię. Mówisz o materii, całym wszechświecie jako jednej masie, jednym oceanie materii, w którym ty i ja, słońce i księżyc i wszystko inne to tylko nazwy różnych małych wirów i nic więcej. Mówiąc mentalnie, jest to jeden uniwersalny ocean myśli, w którym ty i ja jesteśmy podobnymi małymi wirami; i jako duch nie porusza się, nie zmienia się. Jest to Jedyny Niezmienny, Nieprzerwany, Homogeniczny Atman. Nadchodzi także wołanie o moralność, a tą można znaleźć w naszych książkach. Wyjaśnienie moralności, źródło etyki, którego pragnie także świat; i to tutaj uzyska.
Czego chcemy w Indiach? Jeśli cudzoziemcy chcą tych rzeczy, my chcemy ich dwadzieścia razy bardziej. Ponieważ, pomimo wielkości Upaniszad, pomimo chwalebnego pochodzenia naszych mędrców, w porównaniu z wieloma innymi rasami, muszę wam powiedzieć, że jesteśmy słabi, bardzo słabi. Przede wszystkim jest to nasza słabość fizyczna. Ta fizyczna słabość jest przyczyną co najmniej jednej trzeciej naszych nieszczęść. Jesteśmy leniwi, nie możemy pracować; nie możemy się połączyć, nie kochamy się; jesteśmy głęboko samolubni, nie ma trzech z nas, którzy mogą się spotkać, nie nienawidząc się nawzajem, nie będąc o siebie zazdrosnymi. Oto stan, w którym się znajdujemy – beznadziejnie zdezorganizowane tłumy, skrajnie samolubne, walczące ze sobą od wieków o to, czy w ten czy inny sposób należy nałożyć na nasze czoło jakiś znak, piszące tomy o tak doniosłych kwestiach, jak ta czy wygląd mężczyzny psuje mi jedzenie, czy nie! Robimy to od kilku stuleci. Nie możemy oczekiwać niczego wielkiego od rasy, której cała energia mózgowa była zajęta tak cudownie pięknymi problemami i badaniami! I czy nie wstydzimy się siebie? Tak, czasami się wstydzimy; ale chociaż uważamy te rzeczy za błahe, nie możemy ich porzucić. Mówimy o wielu rzeczach przypominając papugi, ale nigdy ich nie robimy; mówienie, a nie robienie, stało się u nas nawykiem. Jaka jest tego przyczyna? Słabość fizyczna. Ten rodzaj słabego mózgu nie jest w stanie nic zrobić; musimy go wzmocnić. Przede wszystkim nasi młodzi mężczyźni muszą być silni. Religia przyjdzie później. Bądźcie silni, moi młodzi przyjaciele; taka jest moja rada dla was. Będziecie bliżej Nieba przez piłkę nożną niż przez studiowanie Gity. To są odważne słowa; ale muszę je powiedzieć, bo was kocham. Wiem, gdzie uciska but. Zdobyłem trochę doświadczenia. Zrozumiecie Gitę lepiej ze swoimi bicepsami, ze swoimi mięśniami, trochę silniejsi. Z odrobiną silnej krwi w sobie lepiej zrozumiecie potężny geniusz i potężną siłę Kryszny. Lepiej zrozumiecie Upaniszady i chwałę Atmana, kiedy wasze ciało stanie mocno na nogach i poczujecie się jak ludzie. Dlatego musimy dostosować to do naszych potrzeb.
Ludzie są często zniesmaczeni moim nauczaniem Adwaityzmu. Nie mam zamiaru głosić Adwaityzmu, Dwaityzmu ani żadnego innego -izmu na świecie. Jedynym -izmem, jakiego teraz potrzebujemy, jest ta cudowna idea duszy – jej wieczna moc, jej wieczna siła, jej wieczna czystość i jej wieczna doskonałość. Gdybym miał dziecko, od samego urodzenia zacząłbym mu mówić: „Ty jesteś Czysty”. Czytaliście w jednej z Puran tę piękną historię królowej Madālasā, jak gdy tylko urodzi dziecko, własnoręcznie kładzie je do kołyski, a gdy kołyska kołysze się tam i z powrotem, zaczyna śpiewać: „Ty jesteś Czysty, Nieskazitelny, Bezgrzeszny, Potężny, Wielki”. Tak, dużo w tym jest. Poczuj, że jesteś wielki, a staniesz się wielki. Co dostałem jako moje doświadczenie na całym świecie, oto jest pytanie. Mogą mówić o grzesznikach – a gdyby wszyscy Anglicy naprawdę wierzyli, że są grzesznikami, Anglicy nie byliby lepsi od Murzynów w Afryce Środkowej. Niech im Bóg błogosławi, że w to nie wierzą! Z drugiej strony Anglik uważa, że urodził się panem świata. Uważa, że jest wielki i może wszystko na świecie; jeśli chce iść na słońce lub księżyc, wierzy, że może; i to czyni go wielkim. Gdyby wierzył swoim kapłanom, że jest biednym, nieszczęśliwym grzesznikiem, który będzie smażony na grillu przez całą wieczność, nie byłby tym samym Anglikiem, którym jest dzisiaj. Tak więc znajduję w każdym narodzie, że pomimo kapłanów i przesądów, boskość wewnątrz żyje i potwierdza się. Straciliśmy wiarę. Uwierzcie mi, mamy mniej wiary niż Anglik i Angielka – tysiąc razy mniej wiary! To są proste słowa; ale mówię je, nie mogę nic na to poradzić. Czy nie widzicie, jak Anglicy i Angielki, kiedy podchwycili nasze ideały, popadają jak gdyby w szaleństwo; i chociaż są klasą rządzącą, przybywają do Indii, aby głosić naszą własną religię, pomimo drwin i szyderstw ze strony własnych rodaków? Ilu z was mogłoby to zrobić? A dlaczego nie możecie tego zrobić? Czy tego nie wiecie? Wiecie więcej niż oni; jesteście mądrzejsi ponad miarę i to jest wasza trudność! Po prostu dlatego, że twoja krew jest jak woda, twój mózg się łuszczy, twoje ciało jest słabe! Musisz zmienić ciało. Przyczyną jest słabość fizyczna i nic więcej. Mówiliście o reformach, ideałach i o tym wszystkim przez ostatnie sto lat; ale jeśli chodzi o praktykę, nie można was nigdzie znaleźć – dopóki nie cały świat nie poczuje niesmaku, a sama nazwa reformy stanie się przedmiotem śmieszności! A jaka jest przyczyna? Czy nie wiecie? Wiecie zbyt dobrze. Jedyną przyczyną jest to, że jesteście słabi, słabi, słabi; twoje ciało jest słabe, twój umysł jest słaby, nie macie wiary w siebie! Wieki i stulecia, tysiąc lat miażdżącej tyranii kast, królów, cudzoziemców i własnego ludu odebrały wam wszystkie siły, moi bracia. Wasz kręgosłup jest złamany, jesteście jak rozdeptane robaki. Kto da wam siłę? Powiem wam, siła, siła jest tym, czego chcemy. A pierwszym krokiem do zdobycia siły jest podtrzymywanie Upaniszad i wiara – „Ja jestem Duszą”, „Mnie miecz nie może pociąć ani broń przebijać; mnie ogień nie może palić; mnie powietrze nie może wysuszyć; jestem Wszechmocny, jestem Wszechwiedzący”. Powtarzajcie więc te błogosławione, zbawienne słowa. Nie mówcie, że jesteśmy słabi; możemy zrobić cokolwiek i wszystko. Czego nie możemy dokonać? Wszystko może być przez nas zrobione; wszyscy mamy tę samą chwalebną duszę, wierzmy w nią. Miejcie wiarę, jak Naćiketā. W czasie poświęcenia jego ojca, Naćiketa natchnęła wiara; tak, chciałbym, aby wiara przyszła do każdego z was; i każdy z was powstał by jako olbrzym, poruszyciel świata z gigantycznym intelektem – nieskończony Bóg pod każdym względem. Takimi właśnie chcę, abyście się stali. To jest siła, którą otrzymujecie z Upaniszad, to jest wiara, którą stamtąd otrzymujecie.
Tak, ale to było tylko dla Sannjāsinów! Rahasja (ezoteryczne)! Upaniszady były w rękach Sannjasina; poszedł on do lasu! Śankara był trochę miły i powiedział, że nawet grhasthowie (domownicy) mogą studiować Upaniszady, dobrze im to zrobi; nie zaszkodzi im to. Ale idea jest nadal taka, że Upaniszady mówiły tylko o leśnym życiu pustelników. Jak powiedziałem wam kiedyś, jedyny autorytatywny komentarz do Wed został sporządzony raz na zawsze przez Tego, który zainspirował Wedy – przez Krysznę w Gicie. Jest on tam dla każdego w każdym zawodzie życia. Te koncepcje Wedanty muszą wyjść, muszą pozostać nie tylko w lesie, nie tylko w jaskini, ale muszą wyjść do pracy przy barze i w ławce, na ambonie i w chacie biedaka, z rybakami, którzy łowią ryby, i ze studentami, którzy się uczą. Wzywają każdego mężczyznę, kobietę i dziecko, bez względu na ich zawód, gdziekolwiek się znajdują. I czego tu się bać! Jak rybacy i wszyscy inni mogą realizować ideały Upaniszad? Droga została pokazana. Jest nieskończona; religia jest nieskończona, nikt nie może jej przekroczyć; a wszystko, co robisz szczerze, jest dla ciebie dobre. Nawet najmniej dobrze wykonana rzecz przynosi wspaniałe rezultaty; dlatego niech każdy robi, co tylko może. Jeśli rybak myśli, że jest Duchem, będzie lepszym rybakiem; jeśli uczeń myśli, że jest Duchem, będzie lepszym uczniem. Jeśli prawnik myśli, że jest Duchem, będzie lepszym prawnikiem i tak dalej, a rezultatem będzie to, że kasty pozostaną na zawsze. W naturze społeczeństwa leży tworzenie się grup; a to co odejdzie to będą te przywileje. Kasta jest porządkiem naturalnym; ja mogę pełnić jeden obowiązek w życiu społecznym, a ty inny; możesz rządzić krajem, a ja mogę naprawiać parę starych butów, ale to nie powód, dla którego jesteś większy ode mnie, bo czy możesz naprawić moje buty? Czy mogę rządzić krajem? Ja jestem sprytny w naprawianiu butów, ty jesteś sprytny w czytaniu Wed, ale to nie jest powód, dla którego miałbyś deptać mi po głowie. Dlaczego jeśli ktoś popełni morderstwo, należy go chwalić, a jeśli inny ukradnie jabłko, dlaczego powinien zostać powieszony? To będzie musiało odejść. Kasta jest dobra. To jedyny naturalny sposób rozwiązania życia. Ludzie muszą łączyć się w grupy i nie można się tego pozbyć. Gdziekolwiek pójdziesz, będzie kasta. Ale to nie znaczy, że powinny tam istnieć te przywileje. Powinno się je zniszczyć. Jeśli nauczysz Wedantę rybaka, powie on: Jestem tak dobrym człowiekiem jak ty; ja jestem rybakiem, ty filozofem, ale ja mam w sobie tego samego Boga, którego masz w sobie ty. I tego właśnie chcemy, żadnych przywilejów dla nikogo, równe szanse dla wszystkich; niech każdy będzie nauczany, że boskość jest w środku, i niech każdy sam wypracuje swoje zbawienie.
Wolność jest pierwszym warunkiem wzrostu. Jest to złe, po tysiąckroć złe jeśli ktokolwiek z was ośmiela się powiedzieć: „Zadbam o zbawienie tej kobiety lub dziecka”. Ciągle jestem pytany, co myślę o problemie wdów i co myślę o kwestii kobiet. Pozwólcie, że odpowiem raz na zawsze – czy jestem wdową, że pytacie mnie o takie bzdury? Czy jestem kobietą, że ciągle zadajecie mi to pytanie? Kim jesteście, aby rozwiązywać problemy kobiet? Czy jesteście Panem Bogiem, aby panować nad każdą wdową i każdą kobietą? Ręce precz! One same rozwiążą swoje problemy. O tyrani, próbujący myśleć, że możecie zrobić wszystko dla kogokolwiek! Ręce precz! Boskość zatroszczy się o wszystko. Kim jesteście, żeby zakładać, że wiecie wszystko? Jak śmiecie sądzić, o bluźniercy, że macie władzę nad Bogiem? Czyż nie wiecie, że każda dusza jest Duszą Boga? Uważajcie na swoją karmę; ładunek Karmy jest w was do wypracowania. Twój naród może wynieść cię na piedestał, twoje społeczeństwo może cię rozweselić pod niebiosa, a głupcy mogą cię wychwalać, ale On nie śpi, a zemsta na pewno nastąpi teraz albo później.
Patrz na każdego mężczyznę, kobietę i na każdego jak na Boga. Nie możesz nikomu pomóc, możesz tylko służyć: służ dzieciom Pana, służ samemu Panu, jeśli masz taki przywilej. Jeśli Pan pozwoli wam pomóc któremukolwiek z Jego dzieci, jesteście błogosławieni; nie myślcie za dużo o sobie. Błogosławiony jesteś, że ten przywilej został ci dany, kiedy inni go nie mieli. Czyńcie to tylko jako uwielbienie. Powinienem widzieć Boga w ubogich i dla mojego zbawienia idę i oddaję im cześć. Ubodzy i nieszczęśliwi są dla naszego zbawienia, abyśmy mogli służyć Panu przychodzącemu w postaci chorego, w postaci szaleńca, trędowatego i grzesznika! Odważne są moje słowa; ale pozwólcie mi powtórzyć, że jest to największy przywilej w naszym życiu, że możemy służyć Panu we wszystkich tych postaciach. Porzućcie myśl, że panując nad innymi, możecie uczynić im coś dobrego. Ale możecie zrobić tyle samo, co możecie zrobić dla rośliny; możecie dostarczać rosnącemu ziarnu materiałów do budowy jego ciała, dostarczać mu ziemię, wodę, powietrze, których potrzebuje. Z własnej natury weźmie wszystko, czego chce. Zasymiluje to i będzie rosnąć zgodnie z własną naturą.
Przynieście całe światło do świata. Światło, przynieście światło! Niech światło przyjdzie do każdego; zadanie nie zostanie zakończone, dopóki każdy nie dotrze do Pana. Nieście światło biednym i więcej światła bogatym, bo oni potrzebują go bardziej niż biedni. Nieście światło nieświadomym i więcej światła wykształconym, gdyż marność edukacji naszych czasów jest ogromna! W ten sposób oświećcie wszystkich, a resztę pozostawcie Panu, gdyż według słów tego samego Pana „Do pracy macie prawo, a nie do jej owoców”. „Niech wasza praca nie przynosi wam rezultatów, a jednocześnie nigdy nie bądźcie bez pracy”. Niech Ten, który przed wiekami nauczył naszych przodków tak wielkich idei, pomoże nam zdobyć siłę do wprowadzenia w życie Jego przykazań!