13. Mędrcy Indii

Mówiąc o mędrcach Indii, myślę o tych okresach, o których historia nie ma żadnych zapisów, a tradycja na próżno próbuje wydobyć tajemnice z mroków przeszłości. Mędrcy Indii byli niemal niezliczeni, bo co naród hinduski robił przez tysiące lat, jeśli nie produkował mędrców? Dlatego wezmę życiorysy kilku najznakomitszych, epokowych twórców i przedstawię je wam, to znaczy moje studium nad nimi.

Po pierwsze, musimy trochę zrozumieć nasze pisma święte. W naszych pismach świętych znajdują się dwa ideały prawdy; jeden jest tym, co nazywamy wiecznym, a drugi nie jest tak autorytatywny, ale wiążący w określonych okolicznościach, czasach i miejscach. Wieczne relacje, które dotyczą natury duszy i Boga, oraz relacje między duszami a Bogiem, są ucieleśnione w tym, co nazywamy Śruti, Wedami. Następnym zestawem prawd jest to, co nazywamy Smryti, jak te ucieleśnione w słowach Manu, Jādźńawalkji i innych pisarzy, a także w Purānach aż do Tantr. Druga klasa ksiąg i nauk jest podporządkowana Śruti, ponieważ ilekroć którakolwiek z nich jest sprzeczna z czymkolwiek w Śruti, Śruti musi zwyciężyć. Takie jest prawo. Chodzi o to, że ramy przeznaczenia i celu człowieka zostały nakreślone w Wedach, a szczegóły pozostawiono do dopracowania w Smryti i Puranach. Jeśli chodzi o ogólne wskazówki, Śruti wystarczą; o życiu duchowym nic więcej nie można powiedzieć, nic więcej nie można wiedzieć. Wszystko, co jest konieczne, zostało poznane, wszystkie rady, które są konieczne, aby doprowadzić duszę do doskonałości, zostały skompletowane w Śruti; same szczegóły zostały pominięte, a te były dostarczane przez Smryti od czasu do czasu.

Inną osobliwością jest to, że te Śruti mają wielu mędrców jako rejestratorów zawartych w nich prawd, głównie mężczyzn, a nawet niektóre kobiety. Niewiele wiadomo o ich osobowościach, datach ich narodzin i tak dalej, ale powiedziałbym, że ich najlepsze myśli, ich najlepsze odkrycia są tam zachowane, ucieleśnione w świętej literaturze naszego kraju, Wedach. W Smryti, z drugiej strony, osobowości są bardziej widoczne. Zdumiewające, gigantyczne, imponujące, poruszające świat osoby stoją przed nami jakby po raz pierwszy, czasem nawet o większej skali niż ich nauki.

Jest to osobliwość, którą musimy zrozumieć – że nasza religia głosi Bezosobowego Osobowego Boga. Głosi dowolną liczbę bezosobowych praw plus dowolną ilość osobowości, ale samo źródło naszej religii znajduje się w Śruti, Wedach, które są całkowicie bezosobowe; wszystkie osoby pojawiają się w Smryti i Puranach – wielcy awatarowie, inkarnacje Boga, prorocy i tak dalej. Należy również zauważyć, że poza naszą religią każda inna religia na świecie zależy od życia lub żyć jakiegoś osobistego założyciela lub założycieli. Chrześcijaństwo jest zbudowane na życiu Jezusa Chrystusa, Mahometanizm na Mahomecie, Buddyzm na Buddzie, Dźinizm na Dźinach i tak dalej. Naturalnie wynika z tego, że we wszystkich tych religiach musi toczyć się sporo walki o to, co nazywają historycznymi dowodami tych wielkich osobistości. Jeśli w jakimkolwiek momencie historyczne dowody na istnienie tych osobistości w starożytności osłabną, cały budynek religii zawali się i rozpadnie. Uniknęliśmy tego losu, ponieważ nasza religia nie opiera się na osobach, ale na zasadach. To, że jesteście posłuszni swojej religii, nie wynika z autorytetu mędrca, nie, ani nawet z autorytetu Inkarnacji. Kryszna nie jest autorytetem Wed, ale Wedy są autorytetem samego Kryszny. Jego chwałą jest to, że jest największym kaznodzieją Wed, jaki kiedykolwiek istniał. Tak samo z innymi Inkarnacjami; tak samo ze wszystkimi naszymi mędrcami. Naszą pierwszą zasadą jest to, że wszystko, co jest potrzebne do doskonalenia człowieka i osiągnięcia wolności znajduje się w Wedach. Nie można znaleźć niczego nowego. Nie można wyjść poza doskonałą jedność, która jest celem wszelkiej wiedzy; tam już to osiągnięto i nie można wyjść poza jedność. Wiedza religijna stała się kompletna, gdy odkryto Tat Twam Asi (Ty jesteś Tym), a było to w Wedach. To, co pozostało, to przewodnictwo ludzi od czasu do czasu, zgodnie z różnymi czasami i miejscami, zgodnie z różnymi okolicznościami i środowiskami; trzeba było prowadzić ludzi starą, starą ścieżką i po to przybyli ci wielcy nauczyciele, ci wielcy mędrcy. Nic nie może jaśniej potwierdzić tego stanowiska niż słynne powiedzenie Śri Kryszny w Gitā: „Ilekroć cnota ustępuje i panuje bezbożność, stwarzam Siebie dla ochrony dobra; dla zniszczenia wszelkiej niemoralności przychodzę od czasu do czasu”. Taka jest idea w Indiach.

Co za tym idzie? Że z jednej strony istnieją te wieczne zasady, które stoją na własnych podstawach, nie polegając nawet na żadnym rozumowaniu, a tym bardziej na autorytecie mędrców jakkolwiek wielkich, ani Inkarnacji, jakkolwiek genialne były. Możemy zauważyć, że ponieważ jest to wyjątkowa sytuacja w Indiach, naszym twierdzeniem jest to, że Wedanta może być jedynie religią uniwersalną, że jest już istniejącą religią uniwersalną na świecie, ponieważ naucza zasad, a nie osób. Żadna religia zbudowana na człowieku nie może być traktowana jako typ przez wszystkie rasy ludzkości. W naszym własnym kraju odkrywamy, że było tak wiele wielkich postaci; nawet w małym mieście wiele osób jest branych za typy przez różne umysły w tym jednym mieście. Jak to możliwe, że jedna osoba, taka jak Mahomet, Budda lub Chrystus, może być uznana za jedyny typ dla całego świata, ba, że całość moralności, etyki, duchowości i religii może być prawdziwa tylko dzięki usankcjonowaniu tej jednej i tylko jednej osoby? Religia wedantyczna nie wymaga takiego osobistego autorytetu. Jej sankcją jest wieczna natura człowieka, jej etyka opiera się na wiecznej duchowej solidarności człowieka już istniejącej, już osiągniętej a nie dopiero do osiągnięcia. Z drugiej strony, od najdawniejszych czasów nasi mędrcy byli świadomi faktu, że ogromna większość ludzkości potrzebuje osobowości. Muszą mieć Osobowego Boga w takiej czy innej formie. Nie minęło pięćdziesiąt lat od śmierci samego Buddy, który sprzeciwiał się istnieniu Boga Osobowego, a jego uczniowie wytworzyli z niego Osobowego Boga. Bóg Osobowy jest potrzebny, a jednocześnie wiemy, że zamiast i lepiej od próżnego wyobrażenia Boga Osobowego, które w dziewięćdziesięciu dziewięciu przypadkach na sto są niegodne ludzkiej czci, mamy na tym świecie od czasu do czasu żyjących i chodzących pośród nas żywych Bogów. Oni są bardziej godni czci niż jakikolwiek wyimaginowany Bóg, jakikolwiek twór naszej wyobraźni, to znaczy jakakolwiek idea Boga, którą możemy sobie stworzyć. Śri Kryszna jest o wiele wspanialszy niż jakakolwiek idea Boga, jaką ty lub ja możemy mieć. Budda jest znacznie wyższą ideą, bardziej żywą i ubóstwianą ideą niż ideał, który ty lub ja możemy sobie wyobrazić w naszych umysłach; i dlatego zawsze nakazują oni czczenie ludzkości, nawet z wyłączeniem wszystkich wyimaginowanych bóstw.

Nasi mędrcy wiedzieli o tym i dlatego pozostawili wszystkim Hindusom możliwość wielbienia tak wielkich Osobistości, takich Inkarnacji. Co więcej, największe z tych wcieleń idzie dalej: „Tam, gdzie niezwykła moc duchowa objawia się przez zewnętrznego człowieka, wiedzcie, że tam jestem, to ode Mnie pochodzi ta manifestacja”. To pozostawia otwarte drzwi dla Hindusów, aby mogli czcić inkarnacje wszystkich krajów świata. Hindus może oddawać cześć każdemu mędrcowi i każdemu świętemu z dowolnego kraju, a jako fakt wiemy, że chodzimy i oddajemy cześć wiele razy w kościołach Chrześcijan i wiele, wiele razy w meczetach mahometańskich i to jest dobre. Dlaczego nie? Nasza religia, jak już powiedziałem, jest religią uniwersalną. Jest wystarczająco inkluzywna, jest wystarczająco szeroka, aby objąć wszystkie ideały. Wszystkie ideały religii, które już istnieją na świecie, mogą zostać natychmiast włączone i możemy cierpliwie czekać, aż wszystkie ideały, które mają nadejść w przyszłości, zostaną przyjęte w ten sam sposób, objęte nieskończonymi ramionami religii Wedanty.

Takie jest mniej więcej nasze stanowisko w odniesieniu do wielkich mędrców, inkarnacji Boga. Są też postacie drugoplanowe. W Wedach wciąż odnajdujemy słowo Ryszi, które w obecnych czasach stało się słowem powszechnym. Ryszi jest wielkim autorytetem. Musimy zrozumieć tą ideę. Definicja jest taka, że Ryszi to Mantra–drasztā, jasnowidz myśli. Jaki jest dowód religii? – pytano o to w czasach starożytnych. Nie ma na to dowodu w zmysłach brzmiało oświadczenie. यतो वाचो निवर्तन्ते अप्राप्य मनसा सह – „Skąd słowa odbijają się z myślą bez osiągnięcia celu”. न तत्र चक्षुर्गच्छति न वाग्गच्छति नो मनः । – „Tam oczy nie dosięgną, ani mowa, ani umysł” – oto deklaracja od wieków. Natura na zewnątrz nie może dać nam żadnej odpowiedzi co do istnienia duszy, istnienia Boga, życia wiecznego, celu człowieka i tak dalej. Ten umysł nieustannie się zmienia, zawsze jest w stanie ciągłych zmian; jest skończony, jest rozbity na kawałki. Jak natura może mówić o Nieskończonym, Niezmiennym, Niezniszczalnym, Niepodzielnym, Wiecznym? Nigdy nie może. A ilekroć ludzkość próbowała uzyskać odpowiedź z bezdusznej martwej materii, historia pokazuje, jak katastrofalne były tego rezultaty. Skąd zatem bierze się wiedza, którą głoszą Wedy? Przychodzi ona przez bycie Ryszi. Ta wiedza nie jest w zmysłach; bo czy zmysły są całym istnieniem i całym celem istoty ludzkiej? Kto ośmieli się powiedzieć, że zmysły są całością człowieka? Nawet w naszym życiu, w życiu każdego z nas tutaj, przychodzą może chwile spokoju, kiedy widzimy przed sobą śmierć kogoś, kogo kochaliśmy, kiedy przychodzi do nas jakiś szok, albo kiedy przychodzi do nas największe szczęście. Istnieje wiele innych okazji, kiedy umysł niejako uspokaja się, czuje przez chwilę swoją prawdziwą naturę; zostaje nam objawiony przebłysk Nieskończoności poza nim, gdzie słowa nie mogą dotrzeć ani nie da się dotrzeć umysłem. Dzieje się tak w zwykłym życiu, ale trzeba to wznieść, ćwiczyć, doskonalić. Ludzie odkryli wieki temu, że dusza nie jest skrępowana ani ograniczona zmysłami, ani nawet świadomością. Musimy zrozumieć, że ta świadomość to tylko nazwa jednego ogniwa w nieskończonym łańcuchu. Bycie nie jest tożsame ze świadomością, ale świadomość jest tylko jedną częścią Bycia. Odważne poszukiwania leżą poza świadomością. Świadomość jest związana zmysłami. Poza tyo, poza zmysły muszą wyjść ludzie, aby dotrzeć do prawd świata duchowego i nawet teraz są osoby, którym udaje się wyjść poza granice zmysłów. Nazywa się ich Ryszi, ponieważ stają twarzą w twarz z duchowymi prawdami.

Zatem dowód Wed jest dokładnie taki sam jak dowód tego stołu przede mną, Pratjaksha, bezpośrednie postrzeganie. To widzę zmysłami, a prawdy duchowości dostrzegamy także w nadświadomym stanie ludzkiej duszy. Ten stan Ryszi nie jest ograniczony czasem ani miejscem, płcią czy rasą. Wātsjājana odważnie oświadcza, że to bycie Ryszi jest wspólną własnością potomków mędrca, Aryjczyka, nie–Aryjczyka, a nawet Mlećczha (obcego). Taka jest mądrość Wed i stale powinniśmy pamiętać o tym ideale religii w Indiach, o którym chciałbym, aby pamiętały i uczyły się go również inne narody świata, aby było mniej walk i mniej kłótni. Religii nie ma w książkach, ani w teoriach, ani w dogmatach, ani w rozmowach, ani nawet w rozumowaniu. Jest byciem i stawaniem się. Tak, moi przyjaciele, dopóki każdy z was nie zostanie Ryszim i nie stanie twarzą w twarz z duchowymi faktami, życie religijne się dla was nie zaczęło. Dopóki nadświadomość się przed wami nie otworzy, religia to tylko rozmowa, to nic innego jak przygotowanie. Mówicie z drugiej ręki, z trzeciej ręki i tutaj ma zastosowanie ta piękna opowieść o Buddzie, kiedy rozmawiał z niektórymi Braminami. Przybyli dyskutując o naturze Brahmana, a wielki mędrzec zapytał: „Czy widziałeś Brahmana?” „Nie”, odpowiedział bramin; „A może twój ojciec?” „Nie, on też nie”; „A może twój dziadek?” „Myślę, że nawet on Go nie widział.” „Mój przyjacielu, jak możesz dyskutować o osobie której twój ojciec i dziadek nigdy nie widzieli, a próbujecie się nawzajem poniżyć?” To właśnie robi cały świat. Powiedzmy językiem Wedanty: „Do tego Atmana nie można dotrzeć przez wiele rozmów, nie, nie można nawet przez najwyższy intelekt, nie, ani nawet przez studiowanie samych Wed”.

Przemówmy do wszystkich narodów świata językiem Wed: daremne są wasze walki i kłótnie; czy widziałeś Boga, którego chcesz głosić? Jeśli nie widziałeś, próżne jest twoje nauczanie; nie wiesz co mówisz; a jeśli widziałeś Boga, nie będziesz się kłócił, twoja twarz zajaśnieje. Starożytny mędrzec z Upaniszad wysłał syna, aby dowiedział się o Brahmanie i dziecko wróciło, a ojciec zapytał: „Czego się nauczyłeś?” Dziecko odpowiedziało, że nauczyło się tak wielu nauk. Ale ojciec powiedział: „To jest nic, wracaj szukać dalej”. I syn wrócił, a kiedy wrócił ponownie, ojciec zadał to samo pytanie i ta sama odpowiedź przyszła od dziecka. Po raz kolejny musiał wracać. A kiedy przyszedł następnym razem, cała jego twarz promieniała; a jego ojciec wstał i oświadczył: „Tak, dzisiaj moje dziecko, twoja twarz lśni jak twarz znawcy Brahmana”. Kiedy poznasz Boga, odmieni się twoja twarz, odmieni się twój głos, odmieni się cały twój wygląd. Będziesz błogosławieństwem dla ludzkości; nikt nie będzie w stanie oprzeć się Ryszi. To jest bycie stan Ryszi, ideał w naszej religii. Reszta, wszystkie te rozmowy, rozumowania, filozofie, dualizmy i monizmy, a nawet same Wedy to tylko przygotowania, sprawy drugorzędne. To drugie jest pierwszorzędne. Wedy, gramatyka, astronomia itd. są drugorzędne; najważniejsza jest najwyższa wiedza, która sprawia, że uświadamiamy sobie Niezmiennego. Ci, którzy to urzeczywistnili, to mędrcy, których znajdujemy w Wedach; i rozumiemy, w jaki sposób ten Ryszi jest nazwą typu, klasy, którą każdy z nas, jako prawdziwy Hindus, ma się stać w pewnym okresie naszego życia, a stanie się nim dla Hindusa oznacza zbawienie. Nie wiara w doktryny, nie chodzenie do tysięcy świątyń, nie kąpanie się we wszystkich rzekach świata, ale stanie się Ryszi, Mantra–drasztą – to jest wolność, to jest zbawienie.

Schodząc do późniejszych czasów, byli wielcy mędrcy poruszający świat, wielkie Inkarnacje, których było wiele; a według Bhāgawaty jest ich również nieskończona liczba, a tymi, którzy są najbardziej czczeni w Indiach, są Rama i Kryszna. Rāma, starożytne bóstwo heroicznych wieków, ucieleśnienie prawdy, moralności, idealny syn, idealny mąż, idealny ojciec, a przede wszystkim idealny król, ten Rama został nam przedstawiony przez wielkiego mędrca Wālmiki. Żaden język nie może być czystszy, żaden bardziej czysty, żaden piękniejszy i jednocześnie prostszy niż język, w którym wielki poeta opisał życie Ramy. A co powiedzieć o Sitā? Możesz wyczerpać literaturę świata, który przeminął, i zapewniam cię, że będziesz musiał wyczerpać literaturę świata przyszłości, zanim znajdziesz inną Sitę. Sita jest wyjątkowa; ta postać została opisana raz na zawsze. Być może było kilku Rama, ale nigdy nie było więcej niż jedna Sita! Jest ona typem prawdziwej kobiety indyjskiej, ponieważ wszystkie indyjskie ideały kobiety doskonałej wyrosły z tego jednego życia Sity; i trwa tutaj przez te tysiące lat, nakazując czczenie każdego mężczyzny, kobiety i dziecka na całej długości i szerokości ziemi Ārjāwarta. Zawsze tam będzie, ta chwalebna Sita, czystsza niż sama czystość, wszelka cierpliwość i wszelkie cierpienie. Ona, która znosiła to życie w cierpieniu bez szemrania, zawsze cnotliwa i zawsze czysta żona, ideał ludzi, ideał bogów, wielka Sita, nasz narodowy Bóg, ona musi zawsze pozostać. I każdy z nas zna ją zbyt dobrze, by wymagała wielu opisów. Cała nasza mitologia może zniknąć, nawet nasze Wedy mogą zniknąć i nasz Sanskryt może zniknąć na zawsze, ale tak długo, jak będzie tu mieszkać pięciu Hindusów, nawet jeśli będą mówić najbardziej wulgarnymi gwarami, historia Sity będzie obecna. Zapamiętajcie moje słowa: Sita wkroczyła w najgłębszą istotę naszej rasy. Ona jest we krwi każdego hinduskiego mężczyzny i każdej kobiety; wszyscy jesteśmy dziećmi Sity. Każda próba unowocześnienia naszych kobiet, jeśli próbuje odciągnąć je od ideału Sity, jest natychmiastową porażką, co widzimy na co dzień. Kobiety w Indiach muszą rosnąć i rozwijać się w ślady Sity i to jest jedyny sposób.

Następnym jest Ten, któremu oddaje się cześć w różnych formach, ulubiony ideał mężczyzn i kobiet, ideał dzieci i dorosłych mężczyzn. Mam na myśli Tego, którego autor Bhagawaty nie zadowolił się nazwać Inkarnacją, ale mówi: „Pozostałe Inkarnacje były tylko cząstkami Pana. On, Kryszna, był Samym Panem”. I nic dziwnego, że stosuje się do niego takie przymiotniki, kiedy podziwiamy wszechstronność jego charakteru. Był najwspanialszym Sannjasinem i najwspanialszym gospodarzem w jednym; miał najwspanialszą ilość Radźas, mocy, a jednocześnie żył w najwspanialszym wyrzeczeniu. Kryszny nigdy nie można zrozumieć, dopóki nie przestudiuje się Gity, ponieważ był on ucieleśnieniem własnej nauki. Każde z tych wcieleń było żywą ilustracją tego, co przybyli głosić. Kryszna, kaznodzieja Gity, przez całe życie był ucieleśnieniem tej Niebiańskiej Pieśni; był wspaniałym przykładem braku przywiązania. Zrzeka się swojego tronu i nigdy o niego nie dba. On, przywódca Indii, na którego słowo królowie schodzą z tronów, nigdy nie chce być królem. Jest prostym Kryszną, zawsze tym samym Kryszną, który bawił się z Gopi. Ach, ten najwspanialszy fragment jego życia, najtrudniejszy do zrozumienia i którego nikt nie powinien próbować zrozumieć, dopóki nie stanie się doskonale cnotliwy i czysty, ten najwspanialszy wybuch miłości, alegoryzowany i wyrażony w tej pięknej sztuce we Wrindāban, którego nikt nie może zrozumieć oprócz tego, kto oszalał z miłości, pijany do głębi z kielicha miłości! Któż może zrozumieć męki fabuły Gopi – samego ideału miłości, miłości, która niczego nie pragnie, miłości, która nie dba nawet o niebo, miłości, która nie dba o nic w tym świecie ani w świecie, który nadejdzie? I tutaj, moi przyjaciele, dzięki tej miłości do Gopi znaleziono jedyne rozwiązanie konfliktu między Bogiem Osobowym i Bezosobowym. Wiemy, że Osobowy Bóg jest najwyższym punktem ludzkiego życia; wiemy, że wiara w Bezosobowego Boga immanentnego we wszechświecie, którego wszystko jest jedynie manifestacją, jest filozoficzna. Jednocześnie nasze dusze tęsknią za czymś konkretnym, za czymś, co chcemy uchwycić, u stóp czego możemy wylać naszą duszę i tak dalej. Bóg Osobowy jest zatem najwyższą koncepcją natury ludzkiej. Jednak rozum jest przerażony takim pomysłem. To jest to samo stare, bardzo stare pytanie, które można znaleźć w Brahma–Sutrach, które Draupadi omawia z Judhiszthirą w lesie: jeśli istnieje Osobowy Bóg, wszechmiłosierny, wszechpotężny, dlaczego istnieje piekło ziemi tutaj, dlaczego On to stworzył? – Musi być Bogiem częściowym. Nie było rozwiązania, a jedyne rozwiązanie, które można znaleźć, to to, co czytacie o miłości Gopi. Nienawidziły one każdego przymiotnika odnoszącego się do Kryszny; nie obchodziło ich, że jest Panem stworzenia, nie obchodziło ich, że jest wszechpotężny, nie obchodziło ich, że jest wszechmocny i tak dalej. Jedyne, co rozumiały, to to, że był nieskończoną Miłością, to wszystko. Gopi rozumiały Krysznę tylko jako Krysznę z Wrindaban. On, wódz zastępów, Król królów, był dla nich pasterzem i to pasterzem na wieki. „Nie chcę bogactwa ani wielu ludzi, ani nauki, nie, nawet nie chcę iść do nieba. Niech się ktoś rodzi na nowo, ale daj mi Panie to, abym miał miłość do Ciebie, i to ze względu na samą miłość”. Oto wielki kamień milowy w historii religii, ideał miłości dla miłości, pracy dla pracy, obowiązku dla obowiązku, i po raz pierwszy wypadł z ust największego z wcieleń, Kryszny i po raz pierwszy w historii ludzkości, na ziemi indyjskiej. Religie strachu i pokus odeszły na zawsze, a pomimo strachu przed piekłem i pokusy radości w niebie, pojawiły się najwspanialsze ideały: miłość dla miłości, obowiązek dla obowiązku, praca dla pracy.

I jaka miłość! Powiedziałem wam przed chwilą, że bardzo trudno jest zrozumieć miłość Gopi. Nawet pośród nas nie ma głupców, którzy nie są w stanie zrozumieć cudownego znaczenia tego najwspanialszego ze wszystkich epizodów. Są, powtarzam, nieczyści głupcy, nawet zrodzeni z naszej krwi, którzy próbują się przed tym wzdrygnąć jak przed czymś nieczystym. Mam im tylko do powiedzenia: najpierw oczyśćcie się; i musicie pamiętać, że tym, który opowiada historię miłości Gopi, jest nikt inny jak Śuka Dewa. Historyk, który odnotowuje tę cudowną miłość Gopi to ktoś, kto urodził się czysty, wiecznie czysty Śuka, syn Wjasy. Dopóki w sercu jest samolubstwo, tak długo miłość do Boga jest niemożliwa; to nic innego jak robienie zakupów: „Dam Ci coś, Panie, Ty dasz mi coś w zamian”; i mówi Pan: „Jeśli tego nie zrobisz, zaopiekuję się tobą, kiedy umrzesz. Być może będę przypiekał cię przez resztę twojego życia” i tak dalej. Tak długo, jak takie idee są w mózgu, jak można zrozumieć szaleństwo miłości Gopi? „Och, za jeden pocałunek tych ust! Ten, kto został pocałowany przez Ciebie, jego pragnienie Ciebie wzmaga się na zawsze, wszystkie smutki znikają i zapomina o miłości do wszystkiego innego, poza miłością do Ciebie i tylko Ciebie”. Tak, zapomnijcie najpierw o miłości do złota, imienia i sławy i do tego naszego małego, fałszywego świata. Wtedy, tylko wtedy, zrozumiecie miłość Gopi, zbyt świętą, by próbować jej bez wyrzeknięcia się wszystkiego, zbyt świętą, by ją zrozumieć, dopóki dusza nie stanie się doskonale czysta. Ludzie z ideami seksu, pieniędzy i sławy, bulgoczący w sercach co minutę, ośmielający się krytykować i rozumieć miłość Gopi! To jest właśnie esencja Inkarnacji Kryszny. Nawet Gita, sama wielka filozofia, nie może się równać z tym szaleństwem, ponieważ w Gicie uczeń jest uczony powoli jak iść do celu, ale tutaj jest szaleństwo radości, upojenie miłością, gdzie uczniowie i nauczyciele i nauki i księgi i wszystkie te rzeczy stały się jednym; nawet idee strachu, Boga i nieba – wszystko zostało odrzucone. Pozostaje szaleństwo miłości. Jest to zapomnienie o wszystkim, a kochający nie widzi na świecie niczego oprócz Kryszny i samego Kryszny, kiedy twarz każdej istoty staje się Kryszną, kiedy jej własna twarz wygląda jak Kryszna, kiedy jego własna dusza zabarwiła się kolorem Kryszny. Taki był wielki Kryszna!

Nie trać czasu na drobne szczegóły. Podejmij ramy, esencję życia. Może być wiele historycznych rozbieżności, mogą być wstawki w życiu Kryszny. Wszystkie te rzeczy mogą być prawdą; ale jednocześnie musiała istnieć podstawa, fundament dla tego nowego i ogromnego odlotu. Biorąc życie każdego innego mędrca lub proroka odkrywamy, że ten prorok jest tylko ewolucją tego, co było przed nim, stwierdzamy, że ten prorok głosi tylko idee, które były rozproszone w jego własnym kraju nawet w jego czasach. Mogą istnieć wielkie wątpliwości nawet co do tego, czy ten prorok istniał, czy nie. Ale tutaj rzucam każdemu wyzwanie, aby pokazał, czy te rzeczy, te ideały – praca dla pracy, miłość dla miłości, obowiązek dla obowiązku – nie były oryginalnymi ideami Kryszny i jako takie, musiał być ktoś, z kim zrodziły się te pomysły. Nie można ich było pożyczyć od nikogo innego. Nie unosiły się w atmosferze, kiedy narodził się Kryszna. Ale Pan Kryszna był pierwszym tego nauczającym; jego uczeń Wjasa podjął to i głosił to ludzkości. To najwyższy pomysł do zobrazowania. Najwyższą rzeczą, jaką możemy od niego uzyskać, jest Gopidźanawallabha, Ukochany Gopi z Wrindaban. Kiedy to szaleństwo pojawi się w twoim mózgu, kiedy zrozumiesz błogosławione Gopi, wtedy zrozumiesz, czym jest miłość. Kiedy cały świat zniknie, kiedy wszystkie inne względy umrą, kiedy staniesz się czystym sercem bez żadnego innego celu, nawet poszukiwania prawdy, wtedy i tylko wtedy przyjdzie do ciebie szaleństwo tej miłości, siła i moc tej nieskończonej miłości, którą miały Gopi, tej miłości dla samej miłości. To jest cel. Kiedy to masz, masz wszystko.

Schodząc do niższej warstwy – Kryszny, kaznodziei Gity. Tak, jest teraz w Indiach próba, która jest jak stawianie wozu przed koniem. Wielu naszych ludzi uważa, że Kryszna jako ukochany Gopi jest czymś raczej niesamowitym, a Europejczycy nie bardzo to lubią. Doktorowi takiemu a takiemu się to nie podoba. Z pewnością więc Gopi muszą odejść! Jak Kryszna może żyć bez sankcji Europejczyków? Nie może! W Mahabharacie nie ma żadnej wzmianki o Gopi, z wyjątkiem jednego lub dwóch miejsc i to niezbyt godnych uwagi. W modlitwie Draupadi jest wzmianka o życiu we Wrindabanie, a w przemówieniu Śiśupāli ponownie jest wzmianka o tym Wrindaban. Wszystko to są wstawki! Czego nie chcą Europejczycy trzeba wyrzucić. To są wstawki, wzmianki o Gopi i Krysznie też! Cóż, z tymi ludźmi, pogrążonymi w komercjalizmie, gdzie nawet ideał religii stał się komercją, wszyscy oni próbują pójść do nieba poprzez robienie czegoś tutaj; bania (handlarz) chce odsetek składanych, chce leżeć przy czymś tutaj i tutaj się tym cieszyć. Z pewnością dla Gopi nie ma miejsca w takim systemie myślenia. Od tego idealnego kochanka schodzimy do niższej warstwy Kryszny, nauczyciela Gity. Nie napisano ani nie można napisać lepszego komentarza do Wed niż Gita. Istota Śruti, czyli Upaniszad, jest trudna do zrozumienia, biorąc pod uwagę, że jest tak wielu komentatorów, z których każdy próbuje interpretować je na swój sposób. Potem przychodzi Sam Pan, Ten, który jest inspiratorem Śruti, aby pokazać nam ich znaczenie, jako kaznodzieja Gity, a dziś Indie nie chcą niczego lepszego, świat nie chce niczego lepszego niż ta metoda interpretacji. To cud, że kolejni interpretatorzy pism, nawet komentując Gitę, wielokrotnie nie mogli uchwycić znaczenia, wiele razy nie mogli uchwycić tendencji. Bo co znajdujesz w Gicie, a co u współczesnych komentatorów? Jeden niedualistyczny komentator podejmuje Upaniszadę; jest tak wiele dualistycznych fragmentów, a on przekręca je i torturuje, aby nadać im jakieś znaczenie, i chce im wszystkim nadać własne znaczenie. Jeśli pojawi się dualistyczny komentator, jest tak wiele niedualistycznych tekstów, które zaczyna torturować, aby nadać im dualistyczne znaczenie. Ale w Gicie nie ma próby torturowania któregokolwiek z nich. Wszystko jest w porządku, mówi Pan; ponieważ powoli i stopniowo dusza ludzka wznosi się i wznosi, krok po kroku, od grubego do subtelnego, od subtelnego do subtelniejszego, aż osiągnie Absolut, cel. To właśnie jest w Gicie. Podjęto nawet Karma Kandę i pokazano, że chociaż nie może ona bezpośrednio dać zbawienia ale tylko pośrednio, ale że także jest ważna; obrazy są ważne pośrednio; ceremonie, formy, wszystko jest ważne tylko pod jednym warunkiem, czystości serca. Bo kult jest ważny i prowadzi do celu, jeśli serce jest czyste i szczere; a wszystkie te różne sposoby oddawania czci są konieczne, w przeciwnym razie po co miałyby tam być? Religie i sekty nie są dziełem hipokrytów i niegodziwców, którzy wymyślili to wszystko, aby zdobyć trochę pieniędzy, jak chcą myśleć niektórzy z naszych współczesnych ludzi. Jakkolwiek rozsądne może się wydawać to wyjaśnienie, nie jest ono prawdziwe bo one wcale nie zostały wymyślone w ten sposób. Są wynikiem konieczności duszy ludzkiej. One wszystkie są tutaj aby zaspokoić tęsknoty i pragnienia różnych klas ludzkich umysłów i nie trzeba z nimi walczyć. W dniu, w którym potrzeba ich ustanie, znikną wraz z ustaniem tej potrzeby; i tak długo, jak trwa ta konieczność, muszą tam być pomimo waszych kazań, pomimo waszej krytyki. Możecie użyć miecza lub pistoletu, możecie zalać świat ludzką krwią, ale tak długo jak bożki są potrzebne, muszą pozostać. Te formy i wszystkie różne stopnie religii pozostaną i rozumiemy dzięki Panu Śri Krysznie dlaczego powinny.

Nadchodzi raczej smutny rozdział historii Indii. W Gicie już słyszymy odgłosy konfliktów sekt, a Pan przychodzi pośrodku, aby je wszystkie zharmonizować; On, wielki kaznodzieja harmonii, największy nauczyciel harmonii, Pan Śri Kryszna. Mówi: „We mnie wszystkie są nawleczone jak perły na nitkę”. Słyszymy już odległe odgłosy, pomruki konfliktu, a być może był to okres harmonii i spokoju, kiedy wybuchł on na nowo, nie tylko na tle religijnym, ale może i kastowym – walka między dwoma potężnymi czynnikami w naszej wspólnocie, królami i kapłanami. A z najwyższego grzbietu fali, która zalewała Indie przez prawie tysiąc lat, widzimy kolejną wspaniałą postać, a był nią nasz Gautama Śākjamuni. Wszyscy znacie jego nauki i kazania. Czcimy go jako Boga wcielonego, największego, najodważniejszego kaznodzieję moralności, jakiego świat kiedykolwiek widział, największego Karma–Jogina; jako uczeń samego siebie, jak gdyby, ten sam Kryszna przyszedł, aby pokazać, jak uczynić swoje teorie praktycznymi. Ponownie rozległ się ten sam głos, który głosił w Gicie: „Nawet najmniejsza rzecz zrobiona w tej religii ratuje przed wielkim strachem”. „Kobiety, Wajśjowie, a nawet Śudrowie, wszyscy osiągają najwyższy cel”. Zrywając więzy wszystkich, kajdany wszystkich, ogłaszając wszystkim wolność osiągnięcia najwyższego celu, nadchodzą słowa Gity, przetacza się jak grzmot potężny głos Kryszny: „Nawet w tym życiu pokonali względność, ci, których umysły są mocno osadzone w jednakowości, ponieważ Bóg jest czysty i taki sam dla wszystkich, dlatego mówi się, że tacy żyją w Bogu”. „W ten sposób widząc tego samego Pana wszędzie jednakowo obecnego, mędrzec nie rani Jaźni przez jaźń i w ten sposób osiąga najwyższy cel.” Aby dać żywy przykład tego nauczania, jak gdyby uczynić przynajmniej jedną jego część praktyczną, sam nauczający pojawił się w innej formie, a był to Śakjamuni, nauczający biednych i nieszczęśliwych, ten, który odrzucił nawet język bogów, aby przemawiał językiem ludu, aby mógł dotrzeć do serc ludu, ten, który porzucił tron, aby żyć z żebrakami, biednymi i przygnębionymi, ten, który przytulał Pariasa do piersi jak drugi Rama.

Wszyscy wiecie o jego wspaniałej pracy, jego wspaniałym charakterze. Ale to dzieło miało jedną wielką wadę, za którą cierpimy do dziś. Nie ma żadnej winy w Panu. Jest czysty i chwalebny, ale niestety tak wzniosłe ideały nie mogły być dobrze przyswojone przez różne niecywilizowane i niekulturalne rasy ludzkości, które zgromadziły się w owczarni Aryjczyków. Rasy te, z rozmaitymi przesądami i ohydnymi kultami, rzuciły się do owczarni Aryjczyków i przez pewien czas wyglądały, jakby stały się cywilizowane, ale zanim minął wiek, przyniosły swoje węże, swoje duchy i wszystkie inne rzeczy które zwykli czcić ich przodkowie i w ten sposób całe Indie stały się jedną zdegradowaną masą przesądów. Wcześniejsi Buddyści w swej wściekłości przeciw zabijaniu zwierząt potępili ofiary składane w Wedach; a ofiary te składano w każdym domu. Płonął tam ogień i to były wszystkie akcesoria związane z uwielbieniem. Te ofiary zostały usunięte a na ich miejsce pojawiły się wspaniałe świątynie, wspaniałe ceremonie i wspaniali kapłani, i wszystko, co można zobaczyć w Indiach w czasach nowożytnych. Uśmiecham się, kiedy czytam książki napisane przez niektórych współczesnych ludzi, którzy powinni wiedzieć lepiej, że Budda był niszczycielem bramińskiego bałwochwalstwa. Nie wiedzą, że Buddyzm stworzył Braminizm i bałwochwalstwo w Indiach.

Była książka napisana rok czy dwa temu przez rosyjskiego dżentelmena, który twierdził, że odkrył bardzo ciekawe życie Jezusa Chrystusa i w jednej części książki mówi, że Chrystus udał się do świątyni DźJagannatha, aby studiować z braminów, ale zniesmaczony ich ekskluzywnością i bożkami, udał się zamiast tego do Lamów do Tybetu, osiągnął doskonałość i wrócił do domu. Dla każdego człowieka, który wie cokolwiek o historii Indii, samo to stwierdzenie dowodzi, że cała ta sprawa była oszustwem, ponieważ świątynia Dźagannath jest starą świątynią buddyjską. Przejęliśmy ją jak i inne i ponownie zhinduizowaliśmy. Będziemy musieli jeszcze zrobić wiele takich rzeczy. To jest Dźagannath i nie było tam wtedy ani jednego Bramina, a jednak mówi się nam, że Jezus Chrystus przybył tam, aby uczyć się z Braminami. Tak mówi nasz wielki rosyjski archeolog.

Tak więc, pomimo głoszenia zwierzętom miłosierdzia, pomimo wzniosłej religii etycznej, pomimo burzliwych dyskusji na temat istnienia lub nieistnienia trwałej duszy, cały budynek Buddyzmu runął w kawałkach; a ruina była po prostu ohydna. Nie mam ani czasu, ani ochoty opisywać wam ohydy, która pojawiła się wraz z pojawieniem się Buddyzmu. Najohydniejsze ceremonie, najokropniejsze, najbardziej obsceniczne książki, jakie kiedykolwiek napisały ludzkie ręce lub umysł ludzki, najbardziej bestialskie formy, jakie kiedykolwiek nosiły miano religii, wszystko to było tworem zdegradowanego Buddyzmu.

Ale Indie muszą żyć, a duch Pana ponownie zstąpił. Ten, który oświadczył: „Przyjdę, kiedy cnota ustąpi”, przyszedł ponownie, tym razem manifestacja była na południu, i powstał ten młody Bramin, o którym powiedziano, że w wieku szesnastu lat ukończył wszystkie swoje pisma ; powstał cudowny chłopiec Śankaraćarja. Pisma tego szesnastoletniego chłopca są cudami współczesnego świata, podobnie jak ten chłopiec. Chciał przywrócić indyjski świat do jego nieskazitelnej czystości, ale pomyślcie o ogromie zadania, które go czekało. Powiedziałem wam kilka punktów na temat stanu rzeczy, który istniał w Indiach. Wszystkie te okropności, które próbujecie zreformować, są wynikiem tego panowania degradacji. Tatarzy i Beludżyści i wszystkie ohydne rasy ludzkie przybyły do Indii i zostały Buddystami i zasymilowali się z nami, i przynieśli swoje narodowe zwyczaje, a całe nasze narodowe życie stało się wielką stronicą najstraszniejszych i najbardziej bestialskich zwyczajów. To było dziedzictwo, które ten chłopiec otrzymał od Buddystów i od tego czasu do dziś cała praca w Indiach jest rekonkwistą tej buddyjskiej degradacji przez Wedantę. To wciąż trwa, jeszcze się nie skończyło. Przybył Śankara, wielki filozof, i pokazał, że prawdziwa esencja Buddyzmu i Wedanty nie różnią się zbytnio, ale że uczniowie nie zrozumieli Mistrza i upadli, zaprzeczając istnieniu duszy i Boga, i stali się ateistami. To właśnie pokazał Śankara i wszyscy Buddyści zaczęli powracać do starej religii. Ale jednak przyzwyczaili się do wszystkich tych form; co można było zrobić?

Potem przyszedł genialny Rāmanudźa. Obawiam się, że Śankara ze swoim wielkim intelektem nie miał tak wielkiego serca. Serce Ramanudźy było większe. Współczuł uciśnionym, sympatyzował z nimi. Wziął ceremonie, zgromadzone narośle, uczynił je czystymi tak dalece, jak tylko mogły być i ustanowił nowe ceremonie, nowe metody oddawania czci dla ludzi, którzy ich bezwzględnie potrzebowali. Jednocześnie otworzył drzwi do najwyższego; kult duchowy od Bramina do Pariasa. To było dzieło Ramanudźa. Ta praca toczyła się dalej, najechała Północ, została podjęta przez kilku tamtejszych wielkich przywódców; ale to było znacznie później, za panowania Mahometan; a najjaśniejszym z tych proroków stosunkowo współczesnych czasów na północy był Ćaitanja.

Możecie zaznaczyć jedną cechę charakterystyczną od czasów Ramanudźa – otwarcie drzwi duchowości dla każdego. To było hasłem wszystkich proroków następujących po Ramanudży, tak jak było hasłem wszystkich proroków przed Śankarą. Nie wiem, dlaczego Śankara miałby być przedstawiany jako raczej ekskluzywny; nie znajduję w jego pismach niczego wyjątkowego. Podobnie jak w przypadku deklaracji Pana Buddy, ta wyjątkowość przypisywana naukom Śankary najprawdopodobniej nie wynika z jego nauk, ale z nieudolności jego uczniów. Ten jeden wielki mędrzec z Północy, Ćaitańja, reprezentował szaloną miłość Gopi. Sam był Braminem urodzonym w jednej z najbardziej racjonalistycznych rodzin tamtych czasów, sam był profesorem logiki walczącej i odnoszącej zwycięstwa słowne – tego bowiem nauczył się od dzieciństwa jako najwyższy ideał życia, a jednak dzięki łasce pewnego mędrca całe życie tego człowieka się zmieniło; porzucił walkę, kłótnie, profesurę logiki i stał się jednym z największych nauczycieli Bhakti, jakiego świat kiedykolwiek znał – szalonym Ćaitańją. Jego Bhakti przetoczyła się po całym Bengalu przynosząc każdemu ukojenie. Jego miłość nie znała granic. Święty czy grzesznik, Hindus czy Muzułmanin, czysty czy nieczysty, prostytutka, ulicznik – wszyscy mieli udział w Jego miłości, wszyscy mieli udział w Jego miłosierdziu: i nawet do dnia dzisiejszego, chociaż bardzo zdegenerowana jak wszystko co staje się z czasem, jego sekta jest schronieniem dla biednych, uciśnionych, odrzuconych, słabych, wszystkich tych, których wyrzekło się całe społeczeństwo. Ale jednocześnie muszę zaznaczyć, gwoli prawdy, że znajdujemy to: w sektach filozoficznych znajdujemy wspaniałe liberalizmy. Nie ma człowieka podążającego za Śankarą, który powiedziałby, że wszystkie różne sekty w Indiach są naprawdę różne. Jednocześnie był on wielkim orędownikiem wyłączności kastowej. Ale u każdego kaznodziei wisznuickiego znajdujemy wspaniały liberalizm w nauczaniu kwestii kastowych, ale ekskluzywność w kwestiach religijnych.

Jeden miał wielką głowę, drugi wielkie serce i nadszedł czas na narodziny jednego, ucieleśnienia zarówno tej głowy, jak i serca; nadszedł czas, aby narodził się ktoś, kto w jednym ciele miałby genialny intelekt Śankary i cudownie ekspansywne, nieskończone serce Ćaitańji; taki, który widziałby w każdej sekcie działanie tego samego ducha, tego samego Boga; taki, który widziałby Boga w każdej istocie, którego serce płakałoby nad biednymi, słabymi, wyrzutkami, uciśnionymi, nad wszystkimi na tym świecie, w Indiach i poza nimi; a jednocześnie którego wielki, błyskotliwy intelekt wymyśliłby tak szlachetne myśli, które zharmonizowałyby wszystkie sprzeczne sekty, nie tylko w Indiach, ale poza Indiami, i wprowadziły w życie cudowną harmonię, uniwersalną religię głowy i serca. Taki człowiek się urodził, a ja miałem szczęście siedzieć u jego stóp przez lata. Dojrzał czas, konieczne było, aby taki człowiek się urodził, i przyszedł; a najwspanialsze w tym wszystkim było to, że dzieło jego życia znajdowało się tuż obok miasta przepełnionego zachodnią myślą, miasta, które oszalało za tymi zachodnimi ideami, miasta, które stało się bardziej zeuropeizowane niż jakiekolwiek inne miasto w Indiach. Żył tam, bez jakiejkolwiek wiedzy książkowej; ten wielki intelekt nigdy nie nauczył się nawet pisać własnego imienia, ale większość absolwentów naszej uczelni znalazła w nim intelektualnego giganta. Był dziwnym człowiekiem, ten Śri Ramakryszna Paramahamsa. To długa, bardzo długa historia, a ja nie mam dziś czasu, żeby cokolwiek o nim opowiadać. Pozwólcie, że wspomnę teraz tylko o wielkim Śri Ramakrysznie, spełnieniu indyjskich mędrców, mędrcu na ten czas, którego nauczanie jest właśnie teraz, w obecnym czasie, najbardziej korzystne. I zauważcie boską moc działającą za tym człowiekiem. Syn biednego kapłana, urodzony w odległej wiosce, nieznany, o którym nikt by nie pomyślał, jest dziś czczony dosłownie przez tysiące w Europie i Ameryce, a jutro będzie czczony przez kolejne tysiące. Kto zna plany Pana! Otóż, moi bracia, jeśli nie widzicie ręki, palca Opatrzności, to dlatego, że jesteście ślepi, naprawdę ślepi od urodzenia. Jeśli nadejdzie czas i inna okazja, opowiem wam o nim obszerniej. Pozwólcie mi teraz powiedzieć tylko, że jeśli powiedziałem wam jedno słowo prawdy, to było to tylko jego i jeśli powiedziałem wam wiele rzeczy, które nie były prawdziwe, które nie były poprawne, które nie były korzystne dla rodzaju ludzkiego, wszystkie były moje i na mnie spoczywa odpowiedzialność.