Po przybyciu do Kalkuty Swami Wiwekananda został powitany z ogromnym entuzjazmem, a podczas całej jego wędrówki udekorowanymi ulicami miasta tłoczył się ogromny tłum, który czekał, by go zobaczyć. Oficjalne przyjęcie odbyło się tydzień później, w rezydencji nieżyjącego już Radźa Radha Kanta Deb Bahadur w Sobha Bazar, kiedy Radźa Benoj Kryszna Deb Bahadur objął przewodnictwo. Po kilku krótkich uwagach wstępnych Przewodniczącego odczytano i wręczono mu następujące przemówienie, zamknięte w srebrnej szkatułce:
DO ŚRIMAT WIWEKANANDA SWAMI
Drogi Bracie,
My, hinduscy mieszkańcy Kalkuty i kilku innych miejsc w Bengalu, serdecznie witamy cię po powrocie do kraju, w którym się urodziłeś. Czynimy to z poczuciem dumy i wdzięczności, gdyż swoją szlachetną pracą i przykładem w różnych częściach świata przyniosłeś chwałę nie tylko naszej religii, ale także naszemu krajowi, a w szczególności naszej prowincji.
Na wielkim Parlamencie Religii, który stanowił sekcję Wystawy Światowej odbywającej się w Chicago w 1893 r., przedstawiłeś zasady religii aryjskiej. Treść waszej prezentacji była dla większości waszych słuchaczy objawieniem, a jej sposób był obezwładniający zarówno dzięki swojej łasce, jak i sile. Niektórzy mogli ją przyjąć w duchu kwestionowania, niektórzy mogli ją skrytykować, ale jej ogólnym skutkiem była rewolucja w ideach religijnych dużej części wykształconych Amerykanów. Nowe światło zabłysło w ich umysłach i ze zwykłą sobie gorliwością i umiłowaniem prawdy postanowili zabawnie to wykorzystać. Twoje możliwości poszerzyły się; twoja praca rosła. Musiałeś odpowiadać na wezwania z wielu miast w wielu stanach, odpowiadać na wiele pytań, rozwiewać wiele wątpliwości, rozwiązywać wiele trudności. Wykonałeś tę pracę z energią, zdolnościami i szczerością; i przyniosło to trwałe rezultaty. Twoje nauczanie wywarło głęboki wpływ na wiele oświeconych kręgów we Wspólnocie Amerykańskiej, pobudziło myślenie i badania, a w wielu przypadkach definitywnie zmieniło koncepcje religijne w kierunku zwiększonego uznania dla ideałów Hinduizmu. Szybki rozwój klubów i stowarzyszeń zajmujących się porównawczymi badaniami religii i badaniem prawd duchowych świadczy o twojej pracy na dalekim Zachodzie. Możesz być uważany za założyciela Kolegium w Londynie dla nauczania filozofii Wedanty. Twoje wykłady były regularnie wygłaszane, punktualnie uczęszczane i powszechnie doceniane. Ich wpływ rozszerzył się poza ściany sal wykładowych. O miłości i szacunku, jakie wzbudziły twoje nauki, świadczą ciepłe słowa uznania w przemówieniu skierowanym do ciebie w przeddzień twojego wyjazdu z Londynu, ze strony studentów filozofii Wedanty z tego miasta.
Twój sukces jako nauczyciela wynikał nie tylko z twojej głębokiej i intymnej znajomości prawd religii aryjskiej i umiejętności ich wykładania w mowie i piśmie, ale także w dużej mierze z twojej osobowości. Twoje wykłady, twoje eseje i twoje książki mają wielkie zalety, duchowe i literackie i nie mogły nie przynieść efektu. Ale zostało to wywyższone w sposób, który wymyka się wyrazowi na przykładzie twojego prostego, szczerego, pełnego samozaparcia życia, twojej skromności, oddania i gorliwości.
Uznając twoje zasługi jako nauczyciela wzniosłych prawd naszej religii, czujemy, że musimy złożyć hołd pamięci twojego czcigodnego nauczyciela, Śri Ramakryszna Paramahamsa. Jemu w dużej mierze zawdzięczamy nawet ciebie. Dzięki swojej rzadkiej magicznej intuicji wcześnie odkrył w tobie niebiańską iskrę i przewidział dla ciebie karierę, która szczęśliwie jest teraz w trakcie realizacji. To on rozpieczętował wizję i boskie zdolności, którymi Bóg cię pobłogosławił, nadał twoim myślom i aspiracjom kierunek, który oczekiwał świętego dotknięcia, i wspomagał twoje dążenia w obszarze niewidzialnego. Jego najcenniejszym dziedzictwem dla potomności byłeś ty sam.
Idź dalej, szlachetna duszo, pracuj wytrwale i mężnie na ścieżce, którą wybrałaś. Masz świat do podbicia. Musisz interpretować i usprawiedliwiać religię Hindusów przed ignorantami, sceptykami, rozmyślnie ślepymi. Rozpocząłeś pracę w duchu, który budzi nasz podziw i osiągnąłeś już sukces, o czym świadczy wiele krajów. Ale wiele pozostaje jeszcze do zrobienia; a nasz własny kraj, a raczej powinniśmy powiedzieć twój własny kraj, czeka na ciebie. Prawdy religii hinduskiej należy objaśniać dużej liczbie samych Hindusów. Przygotuj się więc na wielki wysiłek. Pokładamy ufność w Tobie i w słuszności naszej sprawy. Nasza religia narodowa nie dąży do żadnych materialnych triumfów. Jej cele są duchowe; jej bronią jest prawda, która jest ukryta przed materialnymi oczami i poddaje się jedynie refleksyjnemu rozumowi. Wezwij świat, a tam, gdzie to konieczne, samych Hindusów, aby otworzyli wewnętrzne oko, przekroczyli zmysły, właściwie czytali święte księgi, zmierzyli się z najwyższą rzeczywistością i uświadomili sobie swoją pozycję i przeznaczenie jako ludzi. Nikt nie jest lepiej przygotowany niż ty, aby dać przebudzenie lub wezwanie, a my możemy jedynie zapewnić cię o naszej serdecznej sympatii i lojalnej współpracy w tym dziele, które najwyraźniej jest twoją misją wyświęconą przez Niebo.
Pozostajemy, drogi bracie,
Twoimi kochającymi Przyjaciółmi i Wielbicielami.
Odpowiedź Swami była następująca:
Chce się zgubić jednostkę w uniwersalności, wyrzeka się, odlatuje, próbuje się odciąć od wszelkich skojarzeń z ciałem przeszłości, usilnie pracuje się, by zapomnieć nawet o tym, że jest się człowiekiem; jednak w głębi jego serca rozlega się cichy dźwięk, jedna struna wibruje, jeden szept, który mówi mu, czy na Wschodzie, czy na Zachodzie, dom jest najlepszy. Obywatele stolicy tego imperium, stoję przed wami nie jako Sannjasin, nie, nawet jako kaznodzieja, ale przychodzę do was jako sam chłopiec z Kalkuty, aby z wami rozmawiać, tak jak to robiłem. Tak, chciałbym usiąść w kurzu na ulicach tego miasta i z wolnością dzieciństwa otworzyć swój umysł na was, moi bracia. Przyjmijcie zatem moje serdeczne podziękowania za to wyjątkowe słowo, którego użyliście: „Brat”. Tak, jestem waszym bratem, a wy jesteście moimi braćmi. W przeddzień mojego wyjazdu angielski przyjaciel zapytał mnie: „Swami, jak ci się podoba teraz twoja ojczyzna po czterech latach doświadczania luksusowego, wspaniałego, potężnego Zachodu?” Mogłem tylko odpowiedzieć: „Indie kochałem zanim wyjechałem. Teraz sam proch Indii stał się dla mnie święty, samo powietrze jest dla mnie święte; teraz jest to święta ziemia, miejsce pielgrzymek, Tirtha.” Obywatele Kalkuty – moi bracia – nie mogę wam wyrazić wdzięczności za okazaną życzliwość, a raczej nie powinienem wam wcale dziękować, bo jesteście moimi braćmi, spełniliście tylko obowiązek brata, tak, tylko obowiązek brata hinduskiego; bo takie więzi rodzinne, takie związki, taka miłość nie istnieją nigdzie poza granicami tej naszej ojczyzny.
Parlament Religii był bez wątpienia wielkim wydarzeniem. Z różnych miast tego kraju dziękowaliśmy panom, którzy zorganizowali to spotkanie, a oni w pełni zasłużyli na nasze podziękowania za okazaną nam życzliwość; ale pozwólcie mi jednak zinterpretować dla was historię Parlamentu Religii. Chcieli mieć konia i chcieli na nim jeździć. Byli tam ludzie, którzy chcieli zrobić z tego pogańskie widowisko, ale zarządzono inaczej; nie mogło być inaczej. Większość z nich była uprzejma, ale wystarczająco im podziękowaliśmy.
Z drugiej strony moja misja w Ameryce nie była przed Parlamentem Religii. To było tak na marginesie, to było tylko otwarcie, szansa i za to jesteśmy bardzo wdzięczni członkom Parlamentu; ale tak naprawdę, nasze podziękowania należą się wspaniałym mieszkańcom Stanów Zjednoczonych, narodowi amerykańskiemu, serdecznemu, gościnnemu, wspaniałemu narodowi Ameryki, gdzie bardziej niż gdziekolwiek indziej rozwinęło się poczucie braterstwa. Amerykanin spotyka cię na pięć minut w pociągu, jesteś jego przyjacielem, a za chwilę zaprasza cię jako gościa do swojego domu i odkrywa przed tobą tajemnicę całego swojego życia. Taki jest charakter amerykańskiej rasy i bardzo to doceniamy. Ich życzliwość dla mnie jest poza wszelką narracją, zajęłoby mi to jeszcze lata, aby opowiedzieć wam, jak zostałem przez nich potraktowany najbardziej uprzejmie i najcudowniej. Tak samo nasze podziękowania należą się drugiemu narodowi po drugiej stronie Atlantyku. Nikt nigdy nie wylądował na angielskiej ziemi z większą nienawiścią w sercu do rasy niż ja do Anglików, a na tej platformie są obecni angielscy przyjaciele, którzy mogą zaświadczyć o tym fakcie; ale im dłużej żyłem wśród nich i widziałem, jak działa machina – angielskie życie narodowe – i mieszałem się z nimi, odkrywałem, gdzie bije serce narodu, i tym bardziej ich kochałem. Nie ma wśród was tutaj obecnych, moi bracia, nikogo, kto kocha Anglików bardziej niż ja teraz. Musicie zobaczyć, co się tam dzieje, i musicie się z nimi mieszać. Ponieważ filozofia, nasza narodowa filozofia Wedanty, podsumowała wszelkie nieszczęścia, wszelkie niedolę, jako pochodzące z tej jednej przyczyny, ignorancji, tutaj również musimy zrozumieć, że trudności, które pojawiają się między nami a Anglikami, wynikają głównie z tej ignorancji; nie znamy ich, oni nie znają nas.
Niestety, dla zachodniego umysłu duchowość, ba, nawet moralność, jest wiecznie związana ze światowym dobrobytem; a gdy tylko Anglik lub inny człowiek Zachodu wyląduje na naszej ziemi i znajdzie kraj biedy i nędzy, od razu dochodzi do wniosku, że nie może tu być żadnej religii, nie może nawet istnieć żadna moralność. Jego własne doświadczenie jest prawdziwe. W Europie, ze względu na niesprzyjający klimat i wiele innych okoliczności, ubóstwo i grzech idą w parze, ale nie w Indiach. Z drugiej strony, w Indiach, z mojego doświadczenia wynika, że im biedniejszy człowiek, tym lepszy jest pod względem moralnym. Zrozumienie tego wymaga czasu, a ilu jest obcokrajowców, którzy zatrzymają się, aby zrozumieć ten sekret narodowej egzystencji w Indiach? Niewielu jest takich, którzy będą mieli cierpliwość, by studiować naród i zrozumieć. Tu i tylko tutaj jest jedyna rasa, gdzie ubóstwo nie oznacza przestępstwa, ubóstwo nie oznacza grzechu; i oto jedyna rasa, w której nie tylko ubóstwo nie oznacza zbrodni, ale ubóstwo zostało ubóstwione, a strój żebraka jest strojem najwyższego w kraju. Z drugiej strony, podobnie, musimy cierpliwie studiować instytucje społeczne Zachodu i nie śpieszyć się z szaleńczymi osądami na ich temat. Ich mieszanie się płci, ich różne zwyczaje, ich maniery, mają całe znaczenie, mają wszystkie swoje wspaniałe strony, jeśli macie cierpliwość, aby je studiować. Nie żebym miał na myśli to, że my będziemy pożyczać ich maniery i zwyczaje, ani to, że oni będą pożyczać nasze, ponieważ maniery i zwyczaje każdej rasy są wynikiem stuleci cierpliwego wzrostu tej rasy i wszystkie z nich mają za sobą głębokie znaczenie; dlatego też nie powinni wyśmiewać naszych obyczajów i zwyczajów, ani my ich.
Jeszcze raz chcę wygłosić inne oświadczenie przed tym zgromadzeniem. Praca w Anglii była dla mnie bardziej satysfakcjonująca niż praca w Ameryce. Śmiały, odważny i opanowany Anglik, jeśli mogę użyć tego wyrażenia, z czaszką nieco grubszą niż czaszka innych ludzi – jeśli raz wpadnie mu do głowy jakiś pomysł, nigdy nie wychodzi; a ogromna praktyczność i energia rasy sprawia, że kiełkuje i natychmiast przynosi owoce. W żadnym innym kraju tak nie jest. Tej ogromnej praktyczności, tej ogromnej witalności rasy nie zobaczysz nigdzie indziej. Mniej wyobraźni, za to więcej pracy, a któż zna źródło, główną sprężynę angielskiego serca? Ileż w tym wyobraźni i uczuć! To naród bohaterów, prawdziwi Kszatrijowie; ich edukacja polega na ukrywaniu swoich uczuć i nigdy ich nie okazywaniu. Od dzieciństwa byli do tego kształceni. Rzadko można spotkać Anglika okazującego uczucia, ba, nawet Angielkę. Widziałem, jak Angielki szły do pracy i dokonywały czynów, które zaszokowałyby najodważniejszych Bengalczyków. Ale przy całej tej heroicznej nadbudowie, za osłoną wojownika, w sercu Anglika tkwi głębokie źródło uczuć. Jeśli raz wiesz, jak do niego dotrzeć, jeśli tam dotrzesz, jeśli masz osobisty kontakt i obcujesz z nim, on otworzy swoje serce, jest twoim przyjacielem na zawsze, jest twoim sługą. Dlatego uważam, że moja praca w Anglii była bardziej satysfakcjonująca niż gdziekolwiek indziej. Mocno wierzę, że gdybym jutro umarł, praca w Anglii nie umarłaby, ale cały czas by się rozwijała.
Bracia, poruszyliście inną strunę w moim sercu, najgłębszą ze wszystkich, a jest to wzmianka o moim nauczycielu, moim mistrzu, moim bohaterze, moim ideale, moim Bogu życia – Śri Ramakryszna Paramahamsa. Jeśli coś zostało osiągnięte przeze mnie myślami, słowami lub czynami, jeśli kiedykolwiek padło z moich ust jedno słowo, które pomogło komukolwiek na świecie, nie roszczę sobie do tego prawa, to było jego. Ale jeśli z moich ust padały przekleństwa, jeśli wychodziła ze mnie nienawiść, to wszystko jest moje, a nie jego. Wszystko, co było słabe, było moje, a wszystko, co było życiodajne, wzmacniające, czyste i święte, było jego natchnieniem, jego słowami i nim samym. Tak, moi przyjaciele, świat jeszcze nie poznał tego człowieka. Czytamy w historii świata o prorokach i ich życiu, a te docierają do nas poprzez wieki pism i działań ich uczniów. Poprzez tysiące lat rzeźbienia i modelowania, życiorysy wielkich starożytnych proroków schodzą do nas; a jednak, moim zdaniem, żadne nie jest tak wspaniałe jak to życie, które widziałem na własne oczy, w którego cieniu żyłem, u którego stóp nauczyłem się wszystkiego – życie Ramakryszna Paramahamsa. Tak, przyjaciele, wszyscy znacie słynne powiedzenie Gity:
यदा यदा हि धर्मस्य ग्लानिर्भवति भारत ।
अभ्युत्थानमधर्मस्य तदात्मानं सृजाम्यहम् ॥
परित्राणाय साधूनां विनाशाय च दुष्कृताम् ।
धर्मासंस्थापनार्थाय संभवािम युगे युगे ॥
„Kiedykolwiek, o potomku Bharaty, następuje upadek Dharmy i wzrost Adharmy, wtedy Ja się ucieleśniam. Dla ochrony dobrych, dla zniszczenia niegodziwców i dla ustanowienia Dharmy, przychodzę do istnienia w każdym wieku”.
Wraz z tym musicie zrozumieć jeszcze jedną rzecz. Taka rzecz jest dzisiaj przed nami. Zanim nadejdzie jedna z tych przypływowych fal duchowości, w całym społeczeństwie pojawiają się wiry mniejszych manifestacji. Jeden z nich pojawia się, z początku nieznany, niezauważalny i nie do pomyślenia, przybierając proporcje, pochłaniając niejako wszystkie inne małe wiry, stając się ogromny, stając się falą przypływową i spadając na społeczeństwo z mocą, której nikt może się oprzeć. Takie dzieje się przed nami. Jeśli macie oczy, zobaczycie to. Jeśli wasze serca są otwarte, przyjmiecie to. Jeśli jesteście poszukiwaczami prawdy, znajdziecie ją. Ślepy, zaprawdę ślepy jest człowiek, który nie widzi znaków dnia! Tak, ten chłopiec urodzony biednym bramińskim rodzicom w odległej wiosce, o której niewielu z was słyszało, jest dosłownie czczony na ziemiach, które od wieków zwalczają kult pogański. Czyja to moc? Czy to moja czy twoja? To nic innego jak moc, która objawiła się tutaj jako Ramakryszna Paramahamsa. Albowiem ty i ja, mędrcy i prorocy, ba, nawet Inkarnacje, cały wszechświat, jesteśmy jedynie przejawami mocy mniej lub bardziej zindywidualizowanej, mniej lub bardziej skoncentrowanej. Oto manifestacja ogromnej mocy, której działanie widzimy dopiero na samym początku, a zanim to pokolenie przeminie, zobaczycie więcej cudownych działań tej mocy. Nadeszła w samą porę, aby odrodzić Indie, ponieważ od czasu do czasu zapominamy o sile życiowej, która zawsze musi działać w Indiach.
Każdy naród ma swoją własną, specyficzną metodę pracy. Niektórzy działają poprzez politykę, inni poprzez reformy społeczne, jeszcze inni poprzez inne tory. Dla nas religia jest jedynym gruntem, po którym możemy się poruszać. Anglik nawet religię może zrozumieć poprzez politykę. Być może Amerykanin nawet religię może zrozumieć poprzez reformy społeczne. Ale Hindus może zrozumieć nawet politykę, jeśli jest ona dana przez religię; socjologia musi przyjść przez religię, wszystko musi przyjść przez religię. Bo to jest temat, reszta to wariacje narodowej muzyki życiowej. A to było w niebezpieczeństwie. Wydawało się, że zmienimy ten temat w naszym życiu narodowym, że niejako zamienimy kręgosłup naszego istnienia, że spróbujemy zastąpić kręgosłup duchowy kręgosłupem politycznym. A gdybyśmy mogli odnieść sukces, rezultatem byłoby unicestwienie. Ale tak nie miało być. Tak więc ta moc się objawiła. Nie obchodzi mnie, w jakim świetle rozumiesz tego wielkiego mędrca, nieważne, jak bardzo go szanujesz, ale rzucam ci wyzwanie twarzą w twarz z faktem, że oto jest manifestacja najwspanialszej mocy, jaka istnieje od kilku stuleci w Indiach i waszym obowiązkiem, jako Hindusów, jest studiowanie tej mocy, aby dowiedzieć się, co zostało zrobione dla odrodzenia, dla dobra Indii i dla dobra całej rasy ludzkiej. Tak, na długo przed tym, jak idee uniwersalnej religii i braterstwa między różnymi sektami były rozważane i dyskutowane w jakimkolwiek kraju na świecie, tutaj, na oczach tego miasta, żył człowiek, którego całe życie było Parlamentem Religii, takim jaki powinen być.
Najwyższym ideałem w naszych pismach świętych jest ideał bezosobowy i gdyby Bóg chciał, aby każdy z nas tutaj był wystarczająco wysoki, aby urzeczywistnić ten bezosobowy ideał; ale ponieważ tak nie może być, jest absolutnie konieczne, aby ogromna większość istot ludzkich miała osobisty ideał; i żaden naród nie może powstać, stać się wielkim, w ogóle pracować, nie poddając się entuzjastycznie sztandarowi jednego z tych wielkich ideałów życiowych. Ideały polityczne, osobistości reprezentujące ideały polityczne, nawet ideały społeczne, ideały handlowe, nie miałyby żadnej władzy w Indiach. Chcemy mieć przed sobą duchowe ideały, chcemy entuzjastycznie gromadzić się wokół wielkich duchowych imion. Nasi bohaterowie muszą być duchowi. Taki bohater został nam dany w osobie Ramakryszna Paramahamsa. Jeśli ten naród chce powstać, uwierz mi na słowo, będzie musiał entuzjastycznie zgromadzić się wokół tego imienia. Nie ma znaczenia, kto głosi Ramakryszna Paramahamsa, czy ja, ty, czy ktokolwiek inny. Ale stawiam go przed wami i do was należy osądzenie i dla dobra naszej rasy, dla dobra naszego narodu, osądzenie teraz, co zrobicie z tym wielkim ideałem życia. Musimy pamiętać o jednej rzeczy, że było to najczystsze ze wszystkich żyć, jakie kiedykolwiek widzieliście, lub powiem wam wyraźnie, o jakim kiedykolwiek czytaliście. A przed wami jest fakt, że jest to najwspanialsza manifestacja mocy duszy, o jakiej możecie przeczytać, a tym bardziej spodziewać się, że ją zobaczycie. W ciągu dziesięciu lat od jego śmierci ta moc okrążyła kulę ziemską; ten fakt jest przed wami. Zobowiązując się zatem dla dobra naszej rasy, dobra naszej religii, kładę przed wami ten wielki duchowy ideał. Nie sądźcie go przeze mnie. Jestem tylko słabym narzędziem. Niech jego charakter nie zostanie osądzony po tym, jak mnie zobaczy. Był tak wspaniały, że choćbym ja lub którykolwiek z jego uczniów spędził setki żywotów, nie moglibyśmy oddać milionowej części tego, kim naprawdę był. Sami oceńcie; w sercu waszych serc jest Wieczny Świadek i niech On, ten sam Ramakryszna Paramahamsa, dla dobra naszego narodu, dla pomyślności naszego kraju i dla dobra ludzkości, otworzy wasze serca, uczyni was prawdziwymi i stałymi w pracy na rzecz ogromnej zmiany, która musi nadejść, niezależnie od tego, czy będziemy się starać, czy nie. Bo dzieło Pana nie czeka na takich jak ty czy ja. On może podnieść swoich pracowników z prochu setkami i tysiącami. To chwała i przywilej, że w ogóle wolno nam pracować pod Nim.
Od tego rozwija się idea. Jak mi powiedziałeś, musimy podbić świat. Że musimy! Indie muszą podbić świat i to jest mój ideał. Może być bardzo duży, wielu z was może to zadziwić, ale tak jest. Musimy podbić świat lub zginąć. Nie ma innej alternatywy. Znakiem życia jest ekspansja; musimy wyjść, rozwijać się, pokazywać życie lub degradować, gnić i umrzeć. Nie ma innej alternatywy. Wybierzcie jedną z nich, żyjcie lub umrzyjcie. Teraz wszyscy wiemy o drobnych zazdrościach i kłótniach, które mamy w naszym kraju. Uwierzcie mi, wszędzie jest tak samo. Inne narody ze swoim życiem politycznym mają politykę zagraniczną. Kiedy w domu zbyt często się kłócą, szukają kogoś za granicą, z kim mogliby się kłócić i kłótnia w domu ustaje. Mamy te kłótnie bez żadnej polityki zagranicznej, która mogłaby je powstrzymać. To musi być nasza odwieczna polityka zagraniczna, głoszenie prawd naszych śastr narodom świata. Pytam was, którzy jesteście nastawieni politycznie, czy potrzebujecie innego dowodu, że to zjednoczy nas jako rasę? Samo to zgromadzenie jest wystarczającym świadkiem.
Po drugie, oprócz tych egoistycznych rozważań, istnieją bezinteresowne, szlachetne, żywe przykłady za nami. Jedną z wielkich przyczyn nieszczęścia i upadku Indii było to, że zawęziły się, zamknęły w swojej skorupie jak ostryga i odmówiły oddania swoich klejnotów i skarbów innym rasom ludzkości, odmówiły przekazania życiodajnych prawd spragnionym narodom spoza aryjskiej owczarni. To była jedyna wielka przyczyna; że nie wychodziliśmy, że nie porównywaliśmy notatek z innymi narodami – to była jedyna wielka przyczyna naszego upadku i każdy z was wie, że to małe zamieszanie, małe życie, które widzicie w Indiach, zaczyna się od dzień, w którym Radźa Rammohan Roj przebił się przez mury tej ekskluzywności. Od tego dnia historia w Indiach przybrała inny obrót i teraz rozwija się w przyspieszonym tempie. Jeśli w przeszłości mieliśmy małe strumyki, teraz nadchodzą ulewy i nikt nie może się im oprzeć. Dlatego musimy wyjść na zewnątrz, a sekretem życia jest dawanie i branie. Czy mamy zawsze brać, siedzieć u stóp ludzi Zachodu, aby uczyć się wszystkiego, nawet religii? Możemy się od nich nauczyć mechanizmu. Możemy dowiedzieć się wielu innych rzeczy. Ale musimy ich czegoś nauczyć, a to jest nasza religia, to jest nasza duchowość. Na kompletną cywilizację czeka świat, czekając, aż skarby wyjdą z Indii, czekając na cudowne duchowe dziedzictwo rasy, które przez dziesięciolecia degradacji i nędzy naród wciąż przyciskał do piersi. Świat czeka na ten skarb; mało kto wie, ile głodu i pragnienia jest poza Indiami za tymi wspaniałymi skarbami naszych przodków. Tu rozmawiamy, kłócimy się, śmiejemy się i wyśmiewamy wszystko, co święte, aż wyśmiewanie wszystkiego, co święte, stało się niemal narodowym występkiem. Niewiele rozumiemy z bólu serc milionów czekających za murami, wyciągających ręce po mały łyk tego nektaru, który nasi przodkowie zachowali w tej indyjskiej ziemi. Dlatego musimy wyjść, wymienić naszą duchowość na wszystko, co mają nam do zaoferowania; za cuda świata ducha wymienimy cuda świata materii. Nie zawsze będziemy uczniami, będziemy także nauczycielami. Nie może być przyjaźni bez równości i nie może być równości, gdy jedna strona jest zawsze nauczycielem, a druga zawsze siedzi u jego stóp. Jeśli chcesz dorównać Anglikowi lub Amerykaninowi, będziesz musiał zarówno nauczać, jak i uczyć się, a masz jeszcze wiele do nauczenia świata w nadchodzących stuleciach. To musi być zrobione. Ogień i entuzjazm muszą być we krwi. Nam Bengalczykom przypisywano wyobraźnię i wierzę, że ją posiadamy. Wyśmiewano nas jako rasę obdarzoną wyobraźnią, jako ludzi obdarzonych dużą dozą uczuć. Powiem wam, moi przyjaciele, intelekt jest rzeczywiście wielki, ale zatrzymuje się w pewnych granicach. Inspiracja pochodzi z serca i tylko z serca. To przez uczucia dochodzi się do najwyższych tajemnic; i dlatego to Bengalczyk, człowiek obdarzony uczuciami, musi wykonać tę pracę.
उत्तिष्ठत जाग्रत प्राप्य वरान्निबोधत । – Wstań, przebudź się i nie ustawaj, dopóki upragniony koniec nie zostanie osiągnięty. Młodzi mężczyźni z Kalkuty, powstańcie, przebudźcie się, bo czas jest sprzyjający. Już wszystko otwiera się przed nami. Bądźcie odważni i nie bójcie się. Tylko w naszych pismach świętych ten przymiotnik jest dany Panu – Abhih, Abhih. Musimy stać się Abhih, nieustraszonymi, a nasze zadanie zostanie wykonane. Powstańcie, przebudźcie się, bo wasz kraj potrzebuje tej ogromnej ofiary. Zrobią to młodzi ludzie. „Młodzi, energiczni, silni, dobrze zbudowani, inteligentni” – to dla nich zadanie. I mamy setki i tysiące takich młodych mężczyzn w Kalkucie. Jeśli, jak mówisz, coś zrobiłem, pamiętaj, że byłem tym nicponiem, który bawił się na ulicach Kalkuty. Jeśli ja zrobiłem tak wiele, o ile więcej ty zrobisz! Powstań i obudź się, świat cię wzywa. W innych częściach Indii jest intelekt, są pieniądze, ale entuzjazm jest tylko w mojej ojczyźnie. To musi wyjść na zewnątrz; dlatego powstańcie, młodzieńcy z Kalkuty, z entuzjazmem we krwi. Nie chodzi o to, że jesteś biedny, że nie masz przyjaciół. Kto kiedykolwiek widział, jak pieniądze czynią człowieka? To człowiek zawsze zarabia pieniądze. Cały świat został stworzony energią człowieka, siłą entuzjazmu, siłą wiary.
Ci z was, którzy studiowali tę najpiękniejszą z Upaniszad, Katha, pamiętają, jak król zamierzał złożyć wielką ofiarę i zamiast rozdawać rzeczy, które miały jakąkolwiek wartość, rozdawał krowy i konie, które były bezużyteczne, a książka mówi, że w tym czasie Śraddhā wstąpiła do serca jego syna Naćiketā. Nie przetłumaczyłbym wam tego słowa Śraddha, to byłby błąd; to wspaniałe słowo do zrozumienia i wiele od niego zależy; zobaczymy, jak to zadziała, ponieważ natychmiast Naćiketa mówi do siebie: „Jestem lepszy od wielu, gorszy od nielicznych, ale nigdzie nie jestem ostatni, też mogę coś zrobić”. I ta śmiałość wzrosła, a chłopiec zapragnął rozwiązać problem, który tkwił w jego umyśle, problem śmierci. Rozwiązanie można było znaleźć tylko udając się do domu Śmierci i tam chłopiec poszedł. Oto on, dzielny Naćiketa, który czekał w domu Śmierci przez trzy dni i wiecie jak osiągnął to, czego pragnął. To, czego chcemy, to Śraddha. Niestety, prawie zniknęła z Indii i dlatego jesteśmy w naszym obecnym stanie. Tym, co czyni różnicę między człowiekiem a człowiekiem, jest różnica w tej Śraddha i nic więcej. Tym, co czyni jednego człowieka wielkim, a drugiego słabym i niskim, jest ta Śraddha. Mój Mistrz zwykł mawiać, że ten, kto myśli, że jest słaby, stanie się słaby i to jest prawda. Ta Śraddha musi wejść w ciebie. Jakakolwiek moc materialna, którą widzicie przejawianą przez rasy zachodnie, jest wynikiem tej Śraddhy, ponieważ wierzą one w swoje mięśnie, a jeśli wierzycie w swojego ducha, o ileż bardziej to zadziała! Uwierzcie w tę nieskończoną duszę, w nieskończoną moc, o której, zgodnie ze zgodną opinią, głoszą wasze księgi i mędrcy. Ten Atman, którego nic nie może zniszczyć, jest nieskończoną mocą, która tylko czeka na wywołanie. Na tym bowiem polega wielka różnica między wszystkimi innymi filozofiami a filozofią indyjską. Niezależnie od tego, czy dualistyczni, uwarunkowani monistyczni, czy monistyczni, wszyscy oni mocno wierzą, że wszystko jest w samej duszy; musi tylko wyjść i zamanifestować się. Dlatego ta Śraddha jest tym, czego ja chcę i czego wszyscy tutaj chcemy, ta wiara w siebie, a przed wami wielkie zadanie zdobycia tej wiary. Porzućcie okropną chorobę, która wkrada się w naszą narodową krew, tę myśl ośmieszania wszystkiego, tę utratę powagi. Odpuść to. Bądź silny i miej tę Śraddhę, a wszystko inne na pewno nastąpi.
Ja jeszcze nic nie zrobiłem; wy musicie wykonać zadanie. Jeśli umrę jutro, praca nie umrze. Szczerze wierzę, że z szeregów powstaną tysiące ludzi, którzy podejmą tę pracę i poprowadzą ją dalej i dalej, poza całą moją najbardziej optymistyczną wyobraźnię, jaką kiedykolwiek namalowałem. Wierzę w mój kraj, a zwłaszcza w młodzież mojego kraju. Młodzież bengalska ma największe ze wszystkich zadań, jakie kiedykolwiek spoczywały na barkach młodych mężczyzn. Przez ostatnie dziesięć lat podróżowałem po całych Indiach i jestem przekonany, że z młodości Bengalu nadejdzie moc, która ponownie podniesie Indie do ich właściwego duchowego miejsca. Tak, z bengalskiej młodzieży, z tą ogromną ilością uczuć i entuzjazmu we krwi, przyjdą ci bohaterowie, którzy będą maszerować z jednego zakątka ziemi do drugiego, głosząc i nauczając wiecznych duchowych prawd naszych przodków. I to jest wielkie dzieło przed wami. Dlatego pozwólcie, że zakończę, przypominając wam jeszcze raz: „Powstań, obudź się i nie zatrzymuj się, dopóki upragniony koniec nie zostanie osiągnięty”. Nie bójcie się, gdyż cała wielka moc w całej historii ludzkości była z ludem. Z ich szeregów wyszli wszyscy najwięksi geniusze świata, a historia może się tylko powtórzyć. Nie bój się niczego. Zrobisz cudowną pracę. W chwili, gdy się boisz, jesteś nikim. To strach jest główną przyczyną nieszczęścia na świecie. To strach jest największym ze wszystkich przesądów. To strach jest przyczyną naszych nieszczęść, a nieustraszoność przynosi niebo nawet w jednej chwili. Dlatego „Powstań, przebudź się i nie zatrzymuj się, dopóki cel nie zostanie osiągnięty”. Panowie, pozwólcie, że jeszcze raz podziękuję za wszelkie dobro, jakie otrzymałem z waszych rąk. Moim pragnieniem – moim intensywnym, szczerym życzeniem – jest być choćby w najmniejszym stopniu przysługą światu, a przede wszystkim mojemu własnemu krajowi i rodakom.