25. Wedantyzm

W Khetri 20 grudnia 1897 r. Swami Wiwekananda wygłosił wykład o Wedantyzmie w holu bungalowu Maharadży, w którym mieszkał ze swoimi uczniami. Radża, który był przewodniczącym spotkania, przedstawił Swami; i przemawiał on przez ponad półtorej godziny. Swami był w pełni sił i żal tylko, że nie było żadnego stenografa, który obszernie zrelacjonowałby ten interesujący wykład. Poniżej znajduje się podsumowanie notatek sporządzonych w tym czasie:

Dawne dwa narody, mianowicie grecki i aryjski, znajdowały się w różnych środowiskach i okolicznościach – pierwszy otoczony wszystkim, co piękne, słodkie i kuszące w przyrodzie, z ożywczym klimatem, drugi, otoczony ze wszystkich stron przez to było wzniosłe, urodzony i wychowany w klimacie, który nie pozwalał na wiele ćwiczeń fizycznych – rozwinęły dwa osobliwe i różne ideały cywilizacji. Nauka Greków dotyczyła nieskończoności zewnętrznej, podczas gdy nauka Aryjczyków dotyczyła nieskończoności wewnętrznej; jedni badali makrokosmos, a drudzy mikrokosmos. Każdy miał swoją odrębną rolę do odegrania w cywilizacji świata. Nie żeby jeden musiał pożyczać od drugiego, ale gdyby porównali swoje notatki, oba narody by zyskały. Aryjczycy byli z natury rasą analityczną. W naukach matematycznych i gramatycznych uzyskano wspaniałe owoce, a dzięki analizie umysłu rozwinęło się pełne drzewo. U Pitagorasa, Sokratesa, Platona i egipskich neoplatoników możemy znaleźć ślady myśli indyjskiej.

Następnie Swami prześledził szczegółowo wpływ myśli indyjskiej na Europę i pokazał, jak w różnych okresach wywarła ona ogromny wpływ na Hiszpanię, Niemcy i inne kraje europejskie. Indyjski książę Dārā–Śuko przetłumaczył Upaniszady na język perski, a łacińskie tłumaczenie tego samego widział Schopenhauer, którego filozofia została przez nie ukształtowana. Obok niego w filozofii Kanta widoczne są również ślady nauk Upaniszad. W Europie to zainteresowanie filologią porównawczą przyciąga uczonych do studiowania sanskrytu, chociaż są ludzie tacy jak Deussen, którzy interesują się filozofią dla niej samej. Swami miał nadzieję, że w przyszłości nauka Sanskrytu wzbudzi znacznie większe zainteresowanie. Następnie wykazał, że słowo „Hindus” w dawnych czasach było pełne znaczenia, ponieważ odnosiło się do ludzi żyjących poza Sindhu lub Indusem; jest teraz bez znaczenia, nie reprezentując ani narodu, ani jego religii, ponieważ po tej stronie Indusu żyją obecnie różne rasy wyznające różne religie.

Następnie Swami rozwodził się obszernie nad Wedami i stwierdził, że nikt ich nie głosił, ale idee ewoluowały powoli i powoli, aż zostały ucieleśnione w formie książkowej, a potem ta książka stała się autorytetem. Powiedział, że różne religie są ucieleśnione w książkach: moc książek wydaje się nieskończona. Hindusi mają swoje Wedy i będą musieli się ich trzymać jeszcze przez tysiące lat, ale ich poglądy na ich temat mają zostać zmienione i zbudowane na nowo na solidnym fundamencie ze skały. Powiedział, że Wedy to ogromna literatura. Zaginęło dziewięćdziesiąt dziewięć procent z nich; znajdowały się w posiadaniu pewnych rodzin, wraz z wyginięciem których księgi zaginęły. Ale i tak tych, które zostały do dziś nie dałoby się pomieścić nawet w tak dużej sali jak ta. Są surowe pisane językiem archaicznym i prostym; ich gramatyka była bardzo prymitywna, do tego stopnia, że mówiono, że niektóre części Wed nie mają żadnego znaczenia.

Następnie rozwinął wykład o dwóch częściach Wed – Karma Kānda i Dźnana Kānda. Powiedział, że Karma Kanda to Samhity i Brāhmany. Brahmany zajmowały się ofiarami. Samhity były pieśniami skomponowanymi w Czhandas znanymi jako Anusztup, Trisztup, Dźagati itp. Generalnie wychwalali bóstwa, takie jak Waruna czy Indra; i powstało pytanie, kim były te bóstwa; a jeśli powstały jakieś teorie na ich temat, zostały one obalone przez inne teorie i tak dalej.

Następnie Swami zaczął wyjaśniać różne idee wielbienia. U starożytnych Babilończyków dusza była tylko sobowtórem, nie miała własnej indywidualności i nie była w stanie zerwać połączenia z ciałem. Uważano, że ten sobowtór cierpiał głód i pragnienie, uczucia i emocje podobne do tych, które towarzyszyły staremu ciału. Innym pomysłem było to, że jeśli pierwsze ciało zostanie ranne, sobowtór również zostanie ranny; kiedy pierwszy został unicestwiony, sobowtór również zginął; więc wzrosła tendencja do zachowania ciała i w ten sposób powstały mumie, grobowce i groby. Egipcjanie, Babilończycy i Żydzi nigdy nie posunęli się dalej niż ta idea sobowtóra; nie dotarli do idei Ātmana poza nim.

Zdaniem prof. Maxa Müllera w Rygwedzie nie można znaleźć najmniejszego śladu kultu przodków. Tam nie spotykamy się z okropnym widokiem mumii wpatrujących się w nas surowo i bez wyrazu. Tam bogowie byli przyjaźnie nastawieni do człowieka; komunia między czcicielem a czczonymi była zdrowa. Nie było przygnębienia, braku zwykłej radości, uśmiechu, blasku w oczach. Swami powiedział, że rozmyślając nad Wedami, wydawało mu się nawet, że słyszy śmiech bogów. Wedyjscy Ryszi mogli nie mieć skończonego wyrazu twarzy, ale byli ludźmi kultury i serca, a my jesteśmy brutalami w porównaniu z nimi. Następnie Swamidźi wyrecytował kilka mantr, aby potwierdzić to, co właśnie powiedział: „Zanieście go do miejsca, gdzie mieszkają Ojcowie, gdzie nie ma żalu ani smutku” itd. W ten sposób powstał pomysł, że im szybciej zwłoki zostaną poddane kremacji, tym lepiej. Stopniowo doszli do wniosku, że istnieje subtelniejsze ciało, które udaje się do miejsca, w którym panuje cała radość i brak smutku. W religii typu semickiego był ucisk i strach; wierzono, że jeśli człowiek zobaczy Boga, umrze. Ale według Rygwedy, kiedy człowiek zobaczył Boga twarzą w twarz, wtedy zaczęło się jego prawdziwe życie.

Teraz pojawiły się pytania: kim byli ci bogowie? Czasami przychodził Indra i pomagał człowiekowi; czasami Indra pił za dużo Somy. Od czasu do czasu przypisywano mu takie przymiotniki, jak wszechmocny, wszechprzenikający; tak samo było w przypadku Waruny. W ten sposób to się potoczyło, a niektóre z tych Mantr przedstawiających cechy tych bogów były cudowne, a język był niezwykle wspaniały. Mówca powtórzył tutaj słynną Nāsadija Sukta, która opisuje stan Pralaja i w którym pojawia się idea „Ciemności okrywającej ciemność” i zapytał, czy osoby, które opisują te wzniosłe idee w takiej poetyckiej myśli, jeśli są niecywilizowane i niekulturalne to jak powinniśmy nazwać samych siebie. Swamidżi powiedział, że nie do niego należy krytykowanie lub osądzanie tych Ryszich i ich bogów – Indry czy Waruny. Wszystko to było jak panorama, rozwijająca się jedna scena po drugiej, a za nimi wszystkimi wyróżniało się jako tło एकं सव्दिप्रा बहुधा वदन्ति । – „To, co istnieje, jest Jedno; mędrcy nazywają To różnie”. Wszystko to było bardzo mistyczne, cudowne i niewiarygodnie piękne. Wydawało się to jeszcze całkiem niedostępne – zasłona była tak cienka, że rozerwałaby się przy dotknięciu i zniknęła jak fatamorgana.

Kontynuując, powiedział, że jedna rzecz wydawała mu się całkiem jasna i możliwa, że ​​również Aryjczycy, podobnie jak Grecy, udali się na zewnątrz natury po swoje rozwiązanie, że natura kusiła ich na zewnątrz, prowadziła ich krok po kroku do zewnętrznego świata, pięknego i dobrego  Ale tutaj, w Indiach, wszystko, co nie było wzniosłe, nie liczyło się. Grekom nigdy nie przyszło do głowy wtrącać się w tajemnice po śmierci. Ale tu od początku pytano raz po raz: „Kim jestem? Co się ze mną stanie po śmierci?” Tam Grek pomyślał – człowiek umarł i poszedł do nieba. Co oznaczało pójście do nieba? Oznaczało to wyjście poza wszystko; w środku nie było nic, wszystko było na zewnątrz; wszystkie jego poszukiwania były skierowane na zewnątrz, ba, on sam był jakby poza sobą. A kiedy udał się do miejsca, które było bardzo podobne do tego świata bez wszystkich jego smutków, pomyślał, że ma wszystko, czego pragnął, i był zadowolony; i tam zatrzymały się wszystkie idee religii. Ale to nie zadowoliło hinduskiego umysłu. W jej analizie wszystkie te niebiosa zostały uwzględnione w materialnym wszechświecie. „Cokolwiek przychodzi z połączenia”, powiedzieli Hindusi, „umiera przez unicestwienie”. Zapytali zewnętrzną naturę: „Czy wiesz, czym jest dusza?” a natura odpowiedziała: „Nie”. „Czy istnieje jakiś Bóg?” Natura odpowiedziała: „Nie wiem”. Potem odwrócili się od natury. Rozumieli, że natura zewnętrzna, jakkolwiek wielka i wspaniała, jest ograniczona w czasie i przestrzeni. Wtedy odezwał się inny głos; w ich umysłach zaświtały nowe wzniosłe myśli. Ten głos powiedział – „Neti, Neti”, „Nie to, nie to”. Wszyscy różni bogowie zostali teraz zredukowani do jednego; słońca, księżyce i gwiazdy – ba, cały wszechświat – były jednym i na tym nowym ideale zbudowano duchową podstawę religii.

न तत्र सुर्यो भाति न चंन्द्रतारकं नेमा विद्युतो भान्ति कुतोऽयमग्निः ।
तमेव भान्तमनुभाति सर्वं तस्य भासा सर्व मिदं विभाति ॥

– „Tam słońce nie świeci, ani księżyc, ani gwiazdy, ani błyskawice, co dopiero mówić o tym ogniu. On świeci, wszystko świeci. Przez Niego wszystko świeci”. Nie ma już tego ograniczonego, prymitywnego, osobistego pomysłu; nie ma już tej małej idei Boga siedzącego na sądzie; nie ma już tego poszukiwania na zewnątrz, ale odtąd jest ono skierowane do wewnątrz. W ten sposób Upaniszady stały się Biblią Indii. To była obszerna literatura, te Upaniszady i wszystkie szkoły o różnych poglądach w Indiach powstały na fundamencie Upaniszad.

Swami przeszedł do teorii dualistycznych, uwarunkowanych monistycznych i adwaitystycznych i pogodził je mówiąc, że każda z nich jest jak stopień, po którym trzeba przejść zanim drugi zostanie osiągnięty; ostateczna ewolucja do Adwaityzmu była naturalnym rezultatem, a ostatnim krokiem było „tattwamasi”. Wskazał, gdzie popełnili błędy nawet wielcy komentatorzy, Śankarāćārja, Ramanudźāćārja i Madhwāćārja. Każdy wierzył w Upaniszady jako jedyny autorytet, ale uważał, że głoszą one jedną rzecz, tylko jedną ścieżkę. W ten sposób Śankaraćarja popełnił błąd sądząc, że wszystkie Upaniszady nauczają jednej rzeczy, a mianowicie Adwaityzmu i niczego więcej; a wszędzie tam, gdzie pojawiał się fragment niosący wyraźnie ideę Dwaita, przekręcał i torturował znaczenie, aby wspierało jego własną teorię. Tak było z Ramanudźą i Madhwaćarją kiedy pojawiły się czyste teksty adwaitystyczne. Było całkowitą prawdą, że Upaniszady miały jedną rzecz do nauczenia, ale nauczano tego jako wchodzenia z jednego stopnia na drugi. Swamidżi żałował, że we współczesnych Indiach duch religii zniknął; pozostają tylko elementy zewnętrzne. Ludzie nie są ani Hinduistami, ani Wedantystami. Są po prostu nie–dotykającymi; kuchnia jest ich świątynią, a Hāndi Bartan (garnki do gotowania) są ich Dewatā (przedmiotem kultu). Ten stan rzeczy musi odejść. Im szybciej zostanie to porzucone, tym lepiej dla naszej religii. Niech Upaniszady jaśnią w swej chwale, a jednocześnie niech nie ma kłótni między różnymi sektami. Ponieważ Swamidżi nie cieszył się dobrym zdrowiem, na tym etapie przemówienia czuł się wyczerpany; więc odpoczął trochę przez pół godziny, podczas którego cała publiczność cierpliwie czekała na dalszą część wykładu. Wyszedł i przemawiał ponownie przez pół godziny, wyjaśniając, że wiedza polega na znalezieniu jedności w różnorodności, a najwyższy punkt w każdej nauce został osiągnięty, gdy znalazła jedną jedność leżącą u podstaw całej różnorodności. Było to tak samo prawdziwe w naukach fizycznych, jak i duchowych.