Jedno Istnienie Pojawiające Się Jako Wiele

(Wygłoszone w Nowym Jorku w 1896 roku)

Wairāgja, czyli wyrzeczenie, jest punktem zwrotnym we wszystkich różnych jogach. Karmi (pracownik) wyrzeka się owoców swojej pracy. Bhakta (wielbiciel) wyrzeka się wszelkich małych miłości na rzecz wszechmocnej i wszechobecnej miłości. Jogin wyrzeka się swoich doświadczeń, ponieważ jego filozofia jest taka, że cała Natura, chociaż służy doświadczeniom duszy, w końcu uświadamia mu, że nie jest w Naturze, ale wiecznie od niej oddzielony. Dźńāni (filozof) wyrzeka się wszystkiego, ponieważ jego filozofia jest taka, że Natura nigdy nie istniała, ani w przeszłości, ani w teraźniejszości, ani nie będzie w przyszłości. Kwestii użyteczności nie można postawić w tych wyższych tematach. Samo pytanie o nią jest absurdalne; a nawet gdyby zapytać, po właściwej analizie, co znajdujemy w tym pytaniu o użyteczność? Ideał szczęścia, który przynosi człowiekowi więcej szczęścia, jest dla niego bardziej użyteczny niż te wyższe rzeczy, które nie poprawiają jego warunków materialnych ani nie przynoszą mu tak wielkiego szczęścia. Wszystkie nauki służą temu jednemu celowi, aby przynieść ludzkości szczęście; a to, co przynosi więcej szczęścia, człowiek bierze i porzuca to, co przynosi mniej szczęścia. Widzieliśmy, jak szczęście jest albo w ciele, albo w umyśle, albo w człowieku. W przypadku zwierząt i najniższych istot ludzkich, które są bardzo podobne do zwierząt, całe szczęście jest w ciele. Żaden człowiek nie może jeść z taką samą przyjemnością jak wygłodniały pies czy wilk; tak więc u psa i wilka szczęście jest całkowicie w ciele. U ludzi znajdujemy wyższy poziom szczęścia, poziom myśli; a w Dźńani jest najwyższy poziom szczęścia w Jaźni, Ātmanie. Tak więc dla filozofa ta wiedza o Jaźni ma najwyższą użyteczność, ponieważ daje mu najwyższe możliwe szczęście. Zadowalanie zmysłów lub rzeczy fizyczne nie mogą być dla niego najwyższą użytecznością, ponieważ nie znajduje w nich tej samej przyjemności, jaką znajduje w samej wiedzy; a przecież wiedza jest jedynym celem i jest naprawdę najwyższym szczęściem, jakie znamy. Wszyscy, którzy pracują w ignorancji, są jakby zwierzętami pociągowymi Dewów. Słowo Dewa użyte jest tutaj w znaczeniu mędrca. Wszyscy ludzie, którzy pracują, trudzą się i pracują jak maszyny, tak naprawdę nie cieszą się życiem, ale cieszy się nim człowiek mądry. Bogaty człowiek kupuje obraz za sto tysięcy dolarów, ale ten, kto rozumie sztukę, czerpie z niej przyjemność; a jeśli bogacz nie zna się na sztuce, jest to dla niego bezużyteczne, jest tylko właścicielem. Na całym świecie to mędrzec cieszy się szczęściem świata. Ignorant nigdy nie cieszy się; musi nieświadomie pracować dla innych.

Jak dotąd widzieliśmy teorie tych filozofów Adwaitystów że istnieje tylko jeden Atman; nie może być dwóch. Widzieliśmy, jak w całym tym wszechświecie istnieje tylko Jedno Istnienie; i to Jedyne Istnienie widziane zmysłami nazywa się światem, światem materii. Kiedy widzi się to przez umysł, nazywa się to światem myśli i idei; a kiedy widzi się to takim, jakim jest, wtedy jest to Jedna Nieskończona Istota. Musisz o tym pamiętać; nie chodzi o to, że w człowieku jest dusza, chociaż musiałem to przyjąć za pewnik, żeby to najpierw wyjaśnić, ale o to, że istnieje tylko Jedno Istnienie, i jest to jedyny Atman, Jaźń; a kiedy jest To postrzegane przez zmysły, poprzez obrazy zmysłowe, nazywa się To ciałem. Kiedy postrzega się To poprzez myśl, nazywa się to umysłem. Kiedy jest To postrzegane w swojej własnej naturze, jest Atmanem, Jedynym Istnieniem. Nie jest więc tak, że w jednym są trzy rzeczy, ciało, umysł i Jaźń, chociaż był to wygodny sposób umieszczenia tego w trakcie wyjaśniania; ale wszystko jest tym Atmanem i ta jedyna Istota jest czasami nazywana ciałem, czasami umysłem, a czasami Jaźnią, zgodnie z różnymi wizjami. Jest tylko jedna Istota, którą ignoranci nazywają światem. Kiedy człowiek wznosi się wyżej w wiedzy, ten sam Byt nazywa światem myśli. Ponownie, kiedy przychodzi sama wiedza, wszystkie iluzje znikają, a człowiek stwierdza, że wszystko jest niczym innym jak tylko Atmanem. Jestem tym Jednym Istnieniem. To ostatnia konkluzja. We wszechświecie nie ma ani trzech, ani dwóch; to wszystko jest Jednym. Ten Jeden, pod złudzeniem Maji, jest postrzegany jako wielu, tak jak lina jest postrzegana jako wąż. To właśnie ta lina jest postrzegana jako wąż. Nie ma tam dwóch rzeczy, oddzielnej liny i oddzielnego węża. Żaden człowiek nie widzi tam tych dwóch rzeczy jednocześnie. Dualizm i niedualizm to bardzo dobre terminy filozoficzne, ale w doskonałej percepcji nigdy nie postrzegamy jednocześnie rzeczywistości i fałszu. Wszyscy jesteśmy urodzonymi monistami, nic na to nie poradzimy. Zawsze dostrzegamy jedno. Kiedy postrzegamy linę, w ogóle nie postrzegamy węża; a kiedy widzimy węża, w ogóle nie widzimy liny — zniknęła. Kiedy widzisz iluzję, nie widzisz rzeczywistości. Przypuśćmy, że widzisz, jak jeden z twoich przyjaciół idzie ulicą w pewnej odległości; znasz go bardzo dobrze, ale przez mgłę, która jest przed tobą, myślisz, że to inny człowiek. Kiedy widzisz swojego przyjaciela jako innego człowieka, nie widzisz go w ogóle, on zniknął. Dostrzegasz tylko jedno. Załóżmy, że twoim przyjacielem jest pan A; ale kiedy postrzegasz pana A jako pana B., w ogóle nie widzisz pana A. W każdym przypadku postrzegasz tylko jedną osobę. Kiedy postrzegasz siebie jako ciało, jesteś ciałem i niczym więcej; i to jest postrzeganie ogromnej większości ludzkości. Mogą mówić o duszy i umyśle i o tym wszystkim, ale postrzegają fizyczną formę, dotyk, smak, wzrok i tak dalej. Ponownie, w przypadku niektórych ludzi w pewnych stanach świadomości, postrzegają siebie jako myśli. Znasz, oczywiście, historię opowiedzianą o Sir Humphreyu Davy, który przed zajęciami robił eksperymenty z gazem rozweselającym i nagle pękła jedna z rurek, a on wdychał ulatniający się gaz. Przez kilka chwil pozostawał jak posąg. Następnie powiedział swojej klasie, że kiedy był w tym stanie, faktycznie zauważył, że cały świat składa się z idei. Gaz na jakiś czas sprawił, że zapomniał o świadomości ciała, a to, co widział jako ciało, zaczął postrzegać jako idee. Kiedy świadomość wznosi się jeszcze wyżej, kiedy ta mała mizerna świadomość znika na zawsze, jaśnieje to, co kryje się za Rzeczywistością i widzimy to jako Jedno Istnienie-Wiedzę-Błogość, jedynego Atmana, Uniwersalizm. „Jeden, który jest tylko samą Wiedzą, Ten, który jest samą Błogością, ponad wszelkie porównanie, ponad wszelkie ograniczenia, zawsze wolny, nigdy nie związany, nieskończony jak niebo, niezmienny jak niebo. Taki Jeden zamanifestuje się w twoim sercu podczas medytacji”.

Jak teoria Adwaitystów wyjaśnia te różne fazy nieba i piekła oraz te różne idee, które znajdujemy we wszystkich religiach? Kiedy człowiek umiera, mówi się, że idzie do nieba lub do piekła, idzie tu lub tam, albo że kiedy człowiek umiera, rodzi się ponownie w innym ciele albo w niebie, albo w innym świecie, albo gdzieś. To wszystko halucynacje. Tak naprawdę nikt się nigdy nie rodzi ani nie umiera. Nie ma ani nieba, ani piekła, ani tego świata; wszystkie trzy nigdy tak naprawdę nie istniały. Opowiedz dziecku dużo historii o duchach i pozwól mu wieczorem wyjść na ulicę. Jest tam mały pień drzewa. Co widzi dziecko? Ducha z wyciągniętymi rękami, gotowego by go złapać. Załóżmy, że mężczyzna wychodzi zza rogu ulicy, chcąc spotkać się ze swoją ukochaną; widzi ten pień drzewa i myśli że to jego dziewczyna. Policjant wychodzący zza rogu ulicy widzi w pniu złodzieja. Złodziej widzi w nim policjanta. To ten sam pień drzewa, który był widziany na różne sposoby. Pniak jest rzeczywistością, a wizje pnia są projekcjami różnych umysłów. Jest jedna Istota, ta Jaźń; To ani nie przychodzi, ani nie odchodzi. Kiedy człowiek jest ignorantem, chce iść do nieba lub innego miejsca i przez całe życie myślał i myślał o tym; a kiedy ten ziemski sen znika, widzi ten świat jako niebo z dewami i aniołami latającymi wokół i wszystkimi podobnymi rzeczami. Jeśli człowiek przez całe życie pragnie spotkać swoich przodków, to dostaje ich wszystkich od Adama w dół, bo ich stwarza. Jeśli człowiek jest jeszcze bardziej nieświadomy i zawsze straszyli go fanatycy wyobrażeniami piekła, wszelkiego rodzaju karami, kiedy umrze, zobaczy ten świat jako piekło. Wszystko, co należy rozumieć przez śmierć lub narodziny, to po prostu zmiany w płaszczyźnie widzenia. Ani ty się nie poruszasz, ani to na co projektujesz swoją wizję, również się nie porusza. Jesteś trwały, niezmienny. Jak możesz przychodzić i odchodzić? To jest niemożliwe; jesteś wszechobecny. Niebo nigdy się nie porusza, ale chmury poruszają się po powierzchni nieba i możemy myśleć, że samo niebo się porusza, tak jak kiedy jedziesz koleją, myślisz, że ziemia się porusza. Tak nie jest, to pociąg się porusza. Jesteś tam, gdzie jesteś; te sny, te różne chmury się poruszają. Jeden sen podąża za drugim bez związku. Na tym świecie nie ma czegoś takiego jak prawo czy powiązanie, ale myślimy, że istnieje wiele powiązań. Zapewne każdy z Was czytał Alicję w Krainie Czarów. To najwspanialsza książka dla dzieci, jaka została napisana w tym stuleciu. Kiedy ją przeczytałem, byłem zachwycony; zawsze chodziło mi po głowie, żeby napisać tego rodzaju książkę dla dzieci. Najbardziej podobało mi się w niej to, co uważasz za najbardziej niestosowne, to, że nie ma tam żadnego związku. Jeden pomysł przychodzi i przeskakuje do drugiego, bez żadnego połączenia. Kiedy byliście dziećmi myśleliście, że to najwspanialsze połączenie. Więc ten człowiek przywołał swoje myśli z dzieciństwa, które były doskonale związane z nim jako dzieckiem i skomponował tę książkę dla dzieci. A wszystkie te książki, które ludzie piszą próbując skłonić dzieci do przełknięcia własnych pomysłów jako ludzi są nonsensem. My też jesteśmy dorosłymi dziećmi, to wszystko. Świat to ta sama niepołączona rzecz – Alicja w Krainie Czarów – bez jakiegokolwiek połączenia. Kiedy widzimy, że coś dzieje się kilka razy w określonej kolejności, nazywamy to przyczyną i skutkiem i mówimy, że coś się powtórzy. Kiedy ten sen się zmieni, inny sen będzie wydawał się równie powiązany jak ten. Kiedy śnimy, rzeczy, które widzimy, wydają się być połączone; we śnie nigdy nie myślimy, że są niestosowne; dopiero po przebudzeniu dostrzegamy brak połączenia. Kiedy obudzimy się z tego snu o świecie i porównamy go z Rzeczywistością, okaże się, że jest to cały nieprzystający nonsens, masa niespójności przechodząca przed nami, nie wiemy skąd ani dokąd, ale wiemy, że to się skończy; a to nazywa się Maja i jest jak masa ulotnych puszystych chmur. Reprezentują one całą tę zmienną egzystencję, a samo słońce, niezmienne, to ty. Kiedy patrzysz na to niezmienne Istnienie z zewnątrz, nazywasz je Bogiem; a kiedy patrzysz na to od środka nazywasz to sobą. Jest tylko jedno. Nie ma Boga oddzielonego od ciebie, nie ma Boga wyższego od ciebie, prawdziwego „ciebie”. Wszyscy bogowie są dla ciebie małymi istotami, wszystkie idee Boga i Ojca w niebie są tylko twoim własnym odbiciem. Sam Bóg jest twoim obrazem. „Bóg stworzył człowieka na swój obraz”. To jest błędne. Człowiek stwarza Boga na swój obraz. To prawda. W całym wszechświecie tworzymy bogów na swój własny obraz. Tworzymy boga i padamy do jego stóp i oddajemy mu cześć; a kiedy ten sen przychodzi, kochamy go!

To jest dobry punkt do zrozumienia – że sumą i treścią tego wykładu jest to, że istnieje tylko Jedno Istnienie, i że Jedno Istnienie widziane poprzez różne ukonstytuowania jawi się albo jako ziemia, albo niebo, albo piekło, albo bogowie, albo duchy, albo ludzie, albo demony, albo świat, albo wszystkie te rzeczy. Ale wśród tych wielu, „Ten, kto widzi tego Jednego w tym oceanie śmierci, ten, kto widzi to Jedyne Życie w tym unoszącym się wszechświecie, ten kto urzeczywistnia tego Jednego, który nigdy się nie zmienia, do niego należy wieczny pokój; do nikogo innego, nikogo innego”. To Jedno istnienie musi zostać urzeczywistnione. Jak, to następne pytanie. Jak to urzeczywistnić? Jak ten sen ma zostać przerwany, jak mamy się obudzić z tego snu, że jesteśmy małymi mężczyznami i kobietami i tym podobne rzeczy? Jesteśmy Nieskończoną Istotą wszechświata i zmaterializowaliśmy się w tych małych istotach, mężczyznach i kobietach zależnych od słodkiego słowa jednego człowieka lub gniewnego słowa innego, i tak dalej. Co za okropna zależność, co za okropna niewola! Ja, który jestem poza wszelkimi przyjemnościami i bólami, którego odbiciem jest cały wszechświat, którego drobinkami życia są słońca, księżyce i gwiazdy — jestem trzymany jak straszny niewolnik! Jeśli uszczypniesz moje ciało, poczuję ból. Jeśli ktoś powie dobre słowo, zaczynam się radować. Zobacz mój stan — niewolnik ciała, niewolnik umysłu, niewolnik świata, niewolnik dobrego słowa, niewolnik złego słowa, niewolnik namiętności, niewolnik szczęścia, niewolnik życia, niewolnik śmierci, niewolnik wszystkiego ! Trzeba złamać to niewolnictwo. Jak? „Tego Atmana trzeba najpierw wysłuchać, potem rozmyślać, a potem medytować”. To jest metoda Adwaita Dźńāni. Prawdy należy wysłuchać, a następnie przemyśleć, a następnie stale ją potwierdzać. Zawsze myśl: „Jestem Brahmanem”. Każdą inną myśl należy odrzucić jako osłabiającą. Odrzućcie każdą myśl, która mówi, że jesteście mężczyznami lub kobietami. Pozwól odejść ciału i umysłowi, bogom i duchom. Pozwól odejść wszystkiemu oprócz tego Jednego Istnienia. „Gdzie jeden słyszy drugiego, gdzie widzi drugiego, to jest małe; gdzie nie słyszy się drugiego, gdzie się nie widzi drugiego, to jest Nieskończoność”. To jest najwyższe, kiedy podmiot i przedmiot stają się jednym. Kiedy jestem słuchaczem i jestem mówcą, kiedy jestem nauczycielem i jestem nauczany, kiedy jestem stwórcą i jestem stworzony – wtedy sam lęk ustaje; nie ma nikogo innego, kto by nas przestraszył. Nie ma nic prócz mnie, co może mnie przestraszyć? To ma być słyszane dzień po dniu. Pozbądź się wszystkich innych myśli. Wszystko inne musi zostać odrzucone, a to ma być ciągle powtarzane, wlewane przez uszy, aż dotrze do serca, aż każdy nerw i mięsień, każda kropla krwi zacznie mrowić myślą, że jestem Nim, jestem Nim. Nawet u bram śmierci mówcie: „Jestem Nim”. Był w Indiach człowiek, sannjasin, który zwykł powtarzać „Śiwoham” – „Jestem wieczną błogością”; i pewnego dnia tygrys skoczył na niego, porwał go i zabił; ale dopóki żył, rozlegał się dźwięk: „Śiwoham, Śiwoham”. Nawet u wrót śmierci, w największym niebezpieczeństwie, w gąszczu pola bitwy, na dnie oceanu, na szczytach najwyższych gór, w najgłębszym lesie powiedz sobie: „Jestem Nim, jestem Nim”. Dzień i noc mów: „Jestem Nim”. To największa siła; to jest religia. „Słabi nigdy nie dosięgną Atmana”. Nigdy nie mów: „Panie, jestem nędznym grzesznikiem”. Kto ci pomoże? Ty jesteś pomocą wszechświata. Co w tym wszechświecie może ci pomóc? Gdzie jest człowiek, bóg lub demon, aby ci pomóc? Co może nad tobą zapanować? Ty jesteś Bogiem wszechświata; gdzie można szukać pomocy? Nigdy pomoc nie przychodziła znikąd, tylko od ciebie. W swojej ignorancji myślałeś, że na każdą modlitwę, którą zmówilłeś i która została wysłuchana odpowiedziała jakaś Istota, ale sam nieświadomie odpowiedziałeś na tę modlitwę. Pomoc nadeszła od ciebie a ty czule wyobrażałeś sobie, że ktoś wysyła ci pomoc. Nie ma dla ciebie pomocy poza tobą; jesteś stwórcą wszechświata. Jak jedwabnik, zbudowałeś wokół siebie kokon. Kto cię uratuje? Rozerwij swój własny kokon i wyjdź jako piękny motyl, jako wolna dusza. Wtedy sam zobaczysz Prawdę. Zawsze mów sobie: „Ja jestem Nim”. To są słowa, które spalą żużel zalegający w umyśle, słowa, które wydobędą ogromną energię, która już jest w tobie, nieskończoną moc, która drzemie w twoim sercu. To ma być wydobyte przez ciągłe słuchanie prawdy i nic więcej. Gdziekolwiek pojawia się myśl o słabości, nie zbliżaj się do tego miejsca. Unikaj wszelkiej słabości, jeśli chcesz być Dźńanim.

Zanim zaczniesz ćwiczyć, oczyść swój umysł ze wszystkich wątpliwości. Walcz, rozumuj i spieraj się; a kiedy już ustalisz w swoim umyśle, że to i tylko to może być prawdą i nic więcej, nie dyskutuj więcej; zamknij buzię. Nie słuchaj argumentacji, ani sam się nie spieraj. Jaki jest pożytek z dalszych argumentów? Jesteś zadowolony, rozwiązałeś kwestię. Co pozostaje? Teraz trzeba uświadomić sobie prawdę, po co więc marnować cenny czas na próżne spory? Trzeba teraz rozmyślać nad prawdą, a każda myśl, która was wzmacnia, musi zostać podjęta, a każda myśl, która was osłabia, musi zostać odrzucona. Bhakta medytuje o formach, obrazach i wszystkich tym podobnych rzeczach oraz o Bogu. Jest to proces naturalny, ale wolniejszy. Jogin medytuje w różnych ośrodkach w swoim ciele i manipuluje mocami w swoim umyśle. Dźńani mówi, że nie istnieje umysł ani ciało. Ta idea ciała i umysłu musi zniknąć, musi zostać odpędzona; dlatego myślenie o nich jest głupotą. To tak, jakby próbować wyleczyć jedną dolegliwość, wprowadzając inną. Dlatego jego medytacja jest najtrudniejsza, negatywna; zaprzecza wszystkiemu, a tym, co pozostaje, jest Jaźń. To najbardziej analityczny sposób. Dźńani chce oderwać wszechświat od Jaźni czystą siłą analizy. Bardzo łatwo jest powiedzieć: „Jestem Dźńanim”, ale bardzo trudno nim być. „Droga jest długa”, to jakby chodzenie po ostrej krawędzi brzytwy; ale nie rozpaczaj. „Obudź się, powstań i nie ustawaj, dopóki cel nie zostanie osiągnięty”, mówią Wedy. Czym więc jest medytacja Dźńaniego? Chce wznieść się ponad wszelką ideę ciała lub umysłu, odrzucić ideę, że jest ciałem. Na przykład, kiedy mówię „Ja Swami”, natychmiast pojawia się idea ciała. Co w takim razie muszę zrobić? Muszę mocno uderzyć umysł i powiedzieć: „Nie, nie jestem ciałem, jestem Jaźnią”. Kogo obchodzi, czy nadejdą choroby, czy śmierć w najstraszniejszej formie? Nie jestem ciałem. Po co upiększać ciało? By jeszcze raz cieszyć się iluzją? Kontynuować niewolnictwo? Odpuść, nie jestem ciałem. Taka jest droga Dźńaniego. Bhakta mówi: „Pan dał mi to ciało, abym mógł bezpiecznie przepłynąć ocean życia i muszę je pielęgnować, dopóki podróż się nie zakończy”. Jogin mówi: „Muszę uważać na ciało, abym mógł wytrwale iść naprzód i ostatecznie osiągnąć wyzwolenie”. Dźńani czuje, że nie może czekać, musi osiągnąć cel w tej chwili. Mówi: „Jestem wolny przez wieczność, nigdy nie jestem związany; Jestem Bogiem wszechświata przez całą wieczność. Kto uczyni mnie doskonałym? Już jestem doskonały”. Kiedy człowiek jest doskonały, widzi doskonałość w innych. Kiedy widzi niedoskonałość, jest to projekcja jego własnego umysłu. Jak może widzieć niedoskonałość, jeśli nie ma jej w sobie? Zatem Dźńani nie dba o doskonałość czy niedoskonałość. Żadna dla niego nie istnieje. Gdy tylko jest wolny, nie widzi dobra i zła. Kto widzi zło i dobro? Ten, kto ma to w sobie. Kto widzi ciało? Ten, kto myśli, że jest ciałem. W chwili, gdy pozbędziesz się myśli, że jesteś ciałem, w ogóle nie widzisz świata; znika na zawsze. Dźńani stara się wyrwać z tej niewoli materii siłą intelektualnego przekonania. To jest droga negatywna — „Neti, Neti” — „Nie to, nie to”.