(Wygłoszone w Nowym Jorku w 1896 roku)
Ten nasz wszechświat, wszechświat zmysłów, racjonalny, intelektualny, jest ograniczony z obu stron przez to, co nieskończone, niepoznawalne, wiecznie nieznane. Oto poszukiwanie, oto badanie, oto fakty; z tego pochodzi światło, które jest znane światu jako religia. Zasadniczo jednak religia należy do sfery nadzmysłowej, a nie do sfery zmysłów. Jest poza wszelkim rozumowaniem i nie znajduje się na poziomie intelektu. To wizja, inspiracja, zanurzenie się w nieznane i niepoznawalne sprawiające, że niepoznawalne staje się bardziej niż znane, bo nigdy nie może być „poznane”. To poszukiwanie tkwiło w ludzkim umyśle, jak sądzę, od samego początku ludzkości. Nie byłoby ludzkiego rozumowania i intelektu w jakimkolwiek okresie historii świata bez tej walki, tego poszukiwania dalej. W naszym małym wszechświecie, w tym ludzkim umyśle, widzimy, jak pojawia się myśl. Skąd się bierze, nie wiemy; a kiedy znika, dokąd idzie, też nie wiemy. Makrokosmos i mikrokosmos znajdują się niejako w tym samym rowku, przechodzą przez te same etapy, wibrują w tej samej tonacji. Spróbuję przedstawić wam hinduską teorię, że religie nie pochodzą z zewnątrz, ale z wewnątrz. Wierzę, że myśl religijna leży w samej konstytucji człowieka do tego stopnia, że nie jest w stanie porzucić religii, dopóki nie wyrzeknie się swojego umysłu i ciała, dopóki nie porzuci myśli i życia. Dopóki człowiek myśli, ta walka musi trwać i tak długo człowiek musi mieć jakąś formę religii. W ten sposób widzimy różne formy religii na świecie. Jest to oszałamiające badanie; ale nie jest to, jak wielu z nas myśli, próżna spekulacja. Wśród tego chaosu jest harmonia, w tych niezgodnych dźwiękach jest nuta zgody; a ten, kto jest gotów słuchać, złapie ton.
Najważniejszym pytaniem ze wszystkich obecnych czasów jest to, że przyjmując za pewnik, że to, co znane i to, co poznawalne, jest z obu stron ograniczone przez to, co niepoznawalne i nieskończenie nieznane, po co walczyć o to nieskończone nieznane? Dlaczego nie zadowalamy się tym, co znane? Dlaczego nie zadowalamy się jedzeniem, piciem i robieniem odrobiny dobra dla społeczeństwa? Ten pomysł wisi w powietrzu. Od najwybitniejszego profesora po paplające dziecko, mówi się nam, że czynienie dobra światu to cała religia i że nie ma sensu zawracać sobie głowy sprawami pozaziemskimi. Tak bardzo jest to powszechne, że stało się to truizmem.
Ale na szczęście musimy badać zaświaty. Ta teraźniejszość, to co wyrażone, jest tylko częścią tego, co niewyrażone. Wszechświat zmysłów jest jakby tylko jedną porcją, jedną częścią tego nieskończonego duchowego wszechświata rzutowanego na płaszczyznę świadomości zmysłów. Jak ta mała projekcja może być wyjaśniona, zrozumiana bez poznania tego, co znajduje się poza? Mówi się o Sokratesie, że pewnego dnia podczas wykładów w Atenach spotkał bramina, który przybył do Grecji i Sokrates powiedział braminowi, że największym studium ludzkości jest człowiek. Bramin ostro odparował: „Jak możesz znać człowieka, jeśli nie znasz Bogów”. Ten Bóg, ten wiecznie Niepoznawalny lub Absolutny lub Nieskończony, lub bez imienia — możesz Go nazywać, jak chcesz — jest uzasadnieniem, jedynym wyjaśnieniem , raison d’être tego, co jest znane i poznawalne, tego obecnego życia. Weź wszystko przed sobą, najbardziej materialną rzecz – weź jedną z najbardziej materialnych nauk, jak chemia lub fizyka, astronomia lub biologia – studiuj ją, popychaj naukę do przodu i do przodu, a zgrubne formy zaczną topnieć i stawać się coraz subtelniejsze , aż dojdą do punktu, w którym musisz wykonać ogromny skok z tych materialnych rzeczy do niematerialnych. To, co grube, rozpływa się w subtelności, fizyka w metafizyce, w każdym dziale wiedzy.
W ten sposób człowiek zostaje zmuszony do badania tego, co poza nim. Życie stanie się pustynią, życie ludzkie będzie daremne, jeśli nie będziemy mogli poznać tego, co poza. Bardzo dobrze jest powiedzieć: bądźcie zadowoleni z rzeczy teraźniejszych. Krowy i psy są zadowolone, podobnie jak wszystkie zwierzęta; i to właśnie czyni je zwierzętami. Jeśli więc człowiek zadowoli się teraźniejszością i porzuci wszelkie poszukiwania zaświatów, ludzkość będzie musiała ponownie powrócić do poziomu zwierzęcego. To religia, badanie zaświatów, czyni różnicę między człowiekiem a zwierzęciem. Słusznie powiedziano, że człowiek jest jedynym zwierzęciem, które z natury patrzy w górę; każde inne zwierzę naturalnie patrzy w dół. To patrzenie w górę, wznoszenie się i poszukiwanie doskonałości jest tym, co nazywa się zbawieniem; a im szybciej człowiek zacznie wznosić się wyżej, tym szybciej wzniesie się ku tej idei prawdy jako zbawienia. Nie polega ona na ilości pieniędzy w twojej kieszeni, ani na sukience, którą nosisz, ani na domu, w którym mieszkasz, ale na bogactwie duchowych myśli w twoim mózgu. To jest to, co stanowi o postępie ludzkości, to jest źródło wszelkiego postępu materialnego i intelektualnego, siła napędowa, entuzjazm, który popycha ludzkość do przodu.
Religia nie żyje chlebem, nie mieszka w domu. Raz po raz słyszysz ten zarzut: „Co dobrego może zdziałać religia? Czy może usunąć ubóstwo biednych?” Przypuśćmy, że nie, czy dowodzi to nieprawdy religii? Załóżmy, że dziecko staje między wami, gdy próbujecie zademonstrować twierdzenie astronomiczne, i pyta: „Czy to przynosi pierniki?” „Nie, nie przynosi” – odpowiadasz. „W takim razie”, mówi dziecko, „to jest bezużyteczne”. Małe dzieci oceniają cały wszechświat z własnego punktu widzenia, z punktu widzenia produkcji pierników, podobnie oceniają dzieci świata. Nie wolno nam oceniać wyższych rzeczy z niskiego punktu widzenia. Wszystko musi być oceniane według własnego standardu, a nieskończoność musi być oceniana według standardu nieskończoności. Religia przenika całe życie człowieka, nie tylko teraźniejszość, ale przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Jest to zatem wieczny związek między wieczną duszą a wiecznym Bogiem. Czy logiczne jest mierzenie jego wartości poprzez wpływ na pięć minut ludzkiego życia? Zdecydowanie nie. To wszystko są argumenty negatywne.
Teraz pojawia się pytanie: czy religia naprawdę może coś osiągnąć? Tak, może. Przynosi człowiekowi życie wieczne. Uczyniła człowieka tym, czym jest i uczyni z tego ludzkiego zwierzęcia boga. Oto, co może zrobić religia. Zabierz religię ludzkiemu społeczeństwu, a co pozostanie? Nic tylko las bestii. Szczęście zmysłowe nie jest celem ludzkości. Mądrość (dźńana) jest celem wszelkiego życia. Stwierdzamy, że człowiek cieszy się swoim umysłem bardziej niż zwierzę swoimi zmysłami; i widzimy, że człowiek cieszy się swoją duchową naturą nawet bardziej niż swoją racjonalną naturą. Tak więc najwyższą mądrością musi być ta duchowa wiedza. Z tą wiedzą przyjdzie błogość. Wszystkie rzeczy tego świata są tylko cieniami, przejawami trzeciego lub czwartego stopnia prawdziwej Wiedzy i Błogości.
Jeszcze jedno pytanie: jaki jest cel? Obecnie twierdzi się, że człowiek postępuje w nieskończoność, do przodu i do przodu i nie ma celu jakim jest doskonałość, do której można by dążyć. Nieustanne zbliżanie się, nigdy nieosiąganie, cokolwiek to może oznaczać i jakkolwiek cudowne może być, na pierwszy rzut oka jest to absurdalne. Czy istnieje ruch w linii prostej? Linia prosta rzutowana w nieskończoność staje się okręgiem, wraca do punktu wyjścia. Musisz skończyć tam, gdzie zaczynasz; i jak zacząłeś w Bogu, musisz wrócić do Boga. Co pozostaje? Praca szczegółowa. Przez wieczność musisz wykonywać pracę szczegółową.
Jeszcze inne pytanie: czy w miarę postępów będziemy odkrywać nowe prawdy religijne? Tak i nie. Po pierwsze, nic więcej nie możemy wiedzieć o religii, wszystko zostało już poznane. We wszystkich religiach świata znajdziesz twierdzenie, że istnieje w nas jedność. Będąc jednym z boskością, nie może być żadnego dalszego postępu w tym sensie. Wiedza oznacza znalezienie tej jedności. Widzę was jako mężczyzn i kobiety, i to jest różnorodność. Staje się wiedzą naukową, kiedy grupuję was razem i nazywam istotami ludzkimi. Weźmy na przykład naukę chemii. Chemicy starają się rozłożyć wszystkie znane substancje na ich pierwotne pierwiastki i jeśli to możliwe znaleźć jeden pierwiastek, z którego wszystkie one pochodzą. Może nadejść czas, kiedy znajdą jeden pierwiastek, który jest źródłem wszystkich innych pierwiastków. Osiągnąwszy to, nie mogą iść dalej; nauka chemii osiągnie doskonałość. Tak samo jest z nauką o religii. Jeśli uda nam się odkryć tę doskonałą jedność, dalszy postęp nie będzie możliwy.
Następne pytanie brzmi: czy można znaleźć taką jedność? W Indiach od najdawniejszych czasów podejmowano próby dotarcia do nauki religii i filozofii, ponieważ Hindusi nie rozdzielają ich, jak to jest w zwyczaju w krajach zachodnich. Uważamy religię i filozofię za dwa aspekty jednej rzeczy, które w równym stopniu muszą być ugruntowane w rozumie i prawdzie naukowej.
System filozofii Sānkhja jest jednym z najstarszych w Indiach, a właściwie na świecie. Jej wielki przedstawiciel Kapila jest ojcem całej psychologii hinduskiej; a starożytny system, którego nauczał, nadal jest podstawą wszystkich akceptowanych systemów filozoficznych w dzisiejszych Indiach, które są znane jako Darśany. Wszyscy przyjmują jego psychologię, jakkolwiek bardzo różnią się pod innymi względami. Wedanta, jako logiczny wynik Sankhji, posuwa swoje wnioski jeszcze dalej. Podczas gdy jej kosmologia zgadza się z nauką Kapili, Wedanta nie zadowala się zakończeniem dualizmu, ale kontynuuje poszukiwanie ostatecznej jedności, która jest zarówno celem nauki, jak i religii.