(Wygłoszone w Nowym Jorku w 1896 roku)
Analiza Sānkhjów zatrzymuje się na dwoistości istnienia — Natury i dusz. Istnieje nieskończona liczba dusz, które będąc prostymi, nie mogą umrzeć i dlatego muszą być oddzielone od Natury. Natura sama w sobie zmienia i manifestuje wszystkie te zjawiska; a dusza, według Sankhjów jest nieaktywna. Jest ona prosta sama w sobie, a Natura wypracowuje wszystkie te zjawiska dla wyzwolenia duszy; wyzwolenie zaś polega na rozróżnieniu przez duszę że nie jest Naturą. Jednocześnie widzieliśmy, że Sankhjowie musieli przyznać, że każda dusza jest wszechobecna. Będąc prostą dusza nie może być ograniczona, ponieważ wszelkie ograniczenia wynikają albo z czasu, albo przestrzeni, albo z przyczyny. Dusza będąc całkowicie poza nimi nie może mieć żadnych ograniczeń. Aby mieć ograniczenie trzeba być w przestrzeni, co oznacza ciało; a to, co jest ciałem, musi być w Naturze. Gdyby dusza miała formę, byłaby utożsamiona z Naturą; dlatego dusza jest bez formy, a o tym, co jest bez formy, nie można powiedzieć, że istnieje tu, tam czy gdziekolwiek. Musi być wszechobecne. Poza to filozofia Sankhja nie wykracza.
Pierwszym argumentem Wedantystów przeciwko tej analizie jest to, że nie jest ona doskonała. Jeśli ich Natura jest absolutna i dusza też jest absolutna, będą istnieć dwa absoluty i wszystkie argumenty, które mają zastosowanie w przypadku duszy aby wykazać, że jest ona wszechobecna będą miały również zastosowanie w przypadku Natury i Natura także będzie poza całym czasem, przestrzenią i przyczyną, a w rezultacie nie będzie żadnej zmiany ani manifestacji. Potem pojawi się trudność z istnienia dwóch absolutów, co jest niemożliwe. Jakie jest rozwiązanie Wedantysty? Jego rozwiązanie polega na tym, że, tak jak mówią Sankhjowie, wymaga to jakiejś czującej Istoty jako siły napędowej, która sprawia, że umysł myśli, a Natura działa, ponieważ Natura we wszystkich swoich modyfikacjach, od grubej materii do Mahatu (Inteligencji), jest po prostu nieświadoma. Otóż, mówi Wedantysta, tę czującą Istotę, która stoi za całym wszechświatem nazywamy Bogiem, a zatem ten wszechświat nie różni się od Niego. To On sam stał się tym wszechświatem. Jest On nie tylko instrumentalną przyczyną tego wszechświata, ale także przyczyną materialną. Przyczyna nigdy nie jest różna od skutku, skutek jest tylko przyczyną odtworzoną w innej formie. Widzimy to każdego dnia. Tak więc ten Byt jest przyczyną Natury. Wszystkie formy i fazy Wedanty, czy to dualistyczna, czy uwarunkowanie monistyczna albo monistyczna przyjmują najpierw stanowisko, że Bóg jest nie tylko instrumentalną, ale także materialną przyczyną tego wszechświata, że wszystko, co istnieje, jest Nim. Drugi krok w Wedancie polega na tym, że te dusze są również częścią Boga, jedną iskrą tego Nieskończonego Ognia. „Jak z masy ognia latają miliony małych cząstek, tak od tego Przedwiecznego pochodzą wszystkie te dusze”. Jak na razie dobrze, ale jeszcze nie satysfakcjonująco. Co oznacza część Nieskończoności? Nieskończoność jest niepodzielna; nie może być części Nieskończoności. Absolutu nie można podzielić. Co zatem oznacza stwierdzenie, że wszystkie te iskry pochodzą od Niego? Adwaitysta – niedualistyczny Wedantysta, rozwiązuje ten problem utrzymując, że tak naprawdę nie ma żadnej części; że każda dusza tak naprawdę nie jest częścią Nieskończonego, ale w rzeczywistości jest Nieskończonym Brahmanem. Więc jak może być ich tak wielu? Słońce odbite od milionów kulek wody wydaje się być milionami słońc, a w każdej kulce jest miniaturowy obraz formy słonecznej; więc wszystkie te dusze są tylko odbiciami, a nie rzeczywistością. Nie są prawdziwym „ja”, które jest Bogiem tego wszechświata, jedyną niepodzielną Istotą wszechświata. A wszystkie te małe, różne istoty, ludzie, zwierzęta itp. są tylko odbiciami, a nie rzeczywistością. Są to po prostu iluzoryczne odbicia w Naturze. We wszechświecie jest tylko jeden Nieskończony Byt, który pojawia się jako ty i jako ja; ale to pojawienie się podziałów jest ostatecznie złudzeniem. Nie został On podzielony, a jedynie wydaje się być podzielony. Ten pozorny podział jest spowodowany patrzeniem na Niego poprzez sieć czasu, przestrzeni i przyczynowości. Kiedy patrzę na Boga poprzez sieć czasu, przestrzeni i przyczyn widzę Go jako materialny świat. Kiedy patrzę na Niego z trochę wyższej płaszczyzny, ale przez tę samą sieć, widzę Go jako zwierzę, trochę wyżej jako człowieka, trochę wyżej jako boga, ale jednak jest On Jedyną Nieskończoną Istotą wszechświata, i tą Istotą jesteśmy. Ja jestem Tym i ty jesteś Tym. Nie Jej częścią, ale całością. „To Wieczny Wiedzący stoi za wszystkimi zjawiskami; On sam jest zjawiskami”. Jest zarówno podmiotem, jak i przedmiotem, jest „ja” i „ty”. Jak to jest? Jak poznać Wiedzącego? Wiedzący nie może poznać Siebie; Widzę wszystko, ale siebie nie widzę. Jaźń, Wiedzący, Pan wszystkiego, Rzeczywista Istota jest przyczyną wszelkiego widzenia we wszechświecie, ale nie jest dla Niego możliwe, aby mógł zobaczyć Siebie lub poznać Siebie inaczej, jak tylko poprzez odbicie. Nie możesz zobaczyć własnej twarzy inaczej niż w lustrze, więc Jaźń nie może zobaczyć Swojej własnej natury, dopóki nie zostanie odbita, a zatem cały ten wszechświat jest Jaźnią próbującą urzeczywistnić Siebie. Odbicie to jest odbijane najpierw od protoplazmy, potem od roślin i zwierząt, i tak dalej, od coraz lepszych luster, aż do osiągnięcia najlepszego lustra, doskonałego człowieka — tak jak człowiek, który chcąc zobaczyć swoją twarz, patrzy najpierw na małą kałużę błotnistej wody i widzi tylko zarys; potem dochodzi do czystej wody i widzi lepszy obraz; potem do kawałka błyszczącego metalu i widzi jeszcze lepszy obraz; a na koniec do lustra i widzi siebie w odbiciu takim, jakim jest. Dlatego doskonały człowiek jest najwyższym odbiciem tego Bytu, który jest jednocześnie podmiotem i przedmiotem. Teraz odkrywasz, dlaczego człowiek instynktownie czci wszystko i jak doskonali ludzie są instynktownie czczeni jako Bóg w każdym kraju. Możesz mówić co chcesz, ale to im należy się cześć. Dlatego ludzie czczą Inkarnacje takie jak Chrystus czy Budda. Są one najdoskonalszymi przejawami wiecznej Jaźni. Są znacznie wyższe niż wszystkie koncepcje Boga, które ty lub ja możemy stworzyć. Doskonały człowiek jest znacznie wyższy niż takie koncepcje. W nim krąg się zamyka; podmiot i przedmiot stają się jednym. W nim znikają wszelkie złudzenia, a na ich miejsce przychodzi uświadomienie sobie, że zawsze był tą doskonałą Istotą. Jak doszło do tej niewoli? Jak to możliwe, że ta doskonała Istota przerodziła się w niedoskonałą? Jak to możliwe, że wolni stali się związani? Adwaitysta mówi, że nigdy nie był związany, ale zawsze był wolny. Różne chmury w różnych kolorach pojawiają się przed niebem. Pozostają tam przez minutę, a potem odchodzą. Jest to to samo wieczne błękitne niebo rozciągające się tam na zawsze. Niebo nigdy się nie zmienia: to chmura się zmienia. Więc zawsze jesteś doskonały, wiecznie doskonały. Nic nigdy nie zmienia twojej natury i nigdy nie zmieni. Wszystkie te idee, że jestem niedoskonały, jestem mężczyzną, kobietą, grzesznikiem lub umysłem, które myślałem i które będę myślał – wszystko to są halucynacje; nigdy nie myślisz, nigdy nie miałeś ciała; nigdy nie byłeś niedoskonały. Jesteś błogosławionym Panem tego wszechświata, jedynym Wszechmocnym władcą wszystkiego, co jest i zawsze będzie, jedynym potężnym władcą tych słońc, gwiazd, księżyców, ziemi, planet i wszystkich małych kawałków naszego wszechświata. To dzięki tobie świeci słońce, gwiazdy tracą swój blask, a ziemia staje się piękna. To dzięki Twojemu błogosławieństwu wszyscy się kochają i przyciągają do siebie. Jesteś we wszystkim i jesteś wszystkim. Kogo unikać, a kogo zabrać? Jesteś wszystkim we wszystkim. Kiedy ta wiedza przychodzi, złudzenie natychmiast znika.
Kiedyś podróżowałem po pustyni w Indiach. Podróżowałem ponad miesiąc i zawsze znajdowałem przed sobą najpiękniejsze krajobrazy, piękne jeziora i to wszystko. Pewnego dnia byłem bardzo spragniony i chciałem się napić nad jednym z tych jezior; ale kiedy zbliżyłem się do tego jeziora, ono zniknęło. Natychmiast z nagłym uderzeniem przyszła mi do głowy myśl, że to miraż, o którym czytałem przez całe życie; a potem przypomniałem sobie i uśmiechnąłem się do mojego szaleństwa, że przez ostatni miesiąc wszystkie piękne krajobrazy i jeziora, które widziałem, były tym mirażem, ale wtedy nie mogłem ich odróżnić. Następnego ranka ponownie rozpocząłem marsz; było jezioro i krajobraz, ale wraz z nim od razu pojawił się pomysł: „To jest miraż”. Raz poznany stracił moc swej iluzji. Więc ta iluzja wszechświata pewnego dnia pęknie. Wszystko to zniknie, stopi się. To jest urzeczywistnienie. Filozofia to nie żart ani gadanie. Ona musi być urzeczywistniona; to ciało zniknie, ta ziemia i wszystko zniknie, ta idea, że jestem ciałem lub umysłem zniknie na jakiś czas, lub jeśli karma się skończy, zniknie i nigdy nie wróci; ale jeśli jedna część karmy pozostanie, to tak jak koło garncarskie, po tym jak garncarz skończy robić garnek, będzie czasami kontynuowało swój poprzedni rozpęd, tak samo to ciało, kiedy złudzenie całkowicie zniknie, będzie trwało przez jakiś czas. Znów nadejdzie ten świat, przyjdą ludzie, kobiety i zwierzęta, tak jak miraż pojawił się następnego dnia, ale nie z taką samą siłą; wraz z nim przyjdzie mi do głowy myśl, że znam teraz jego naturę i że nie spowoduje on już żadnych więzów, bólu, smutku ani nieszczęścia. Ilekroć nadejdzie coś nieszczęśliwego, umysł będzie mógł powiedzieć: „Znam cię jako halucynację”. Kiedy człowiek osiągnął ten stan, nazywa się go Dźiwanmukta, „żyjący wolny“, wolny nawet za życia. Celem i końcem tego życia dla Dźńāna-jogina jest stanie się tym Dźiwanmuktą, „żyjącym wyzwolonym”. Ten jest Dźiwanmuktą, kto może żyć w tym świecie bez przywiązania. On jest jak liście lotosu w wodzie, które nigdy nie są zwilżane przez wodę. Jest najwyższym z ludzi, co więcej, najwyższym ze wszystkich bytów, ponieważ uświadomił sobie swoją tożsamość z Absolutem, uświadomił sobie, że jest jednym z Bogiem. Dopóki myślisz, że różnisz się od Boga w najmniejszym stopniu, ogarnia cię strach, ale kiedy poznasz, że jesteś Nim, że nie ma żadnej różnicy, całkowicie żadnej różnicy, że ty jesteś Nim, całym Nim i całością Jego wtedy wszelki strach ustaje. „Tam, kto kogo widzi? Kto kogo czci? Kto z kim rozmawia? Kto kogo słyszy? Gdzie się widzi drugiego, gdzie się mówi do drugiego, gdzie się słyszy drugiego, to jest małe. Gdzie nikt nikogo nie widzi, gdzie nikt z nikim nie rozmawia, to jest najwyższe, to jest wielkie, to jest Brahman”. Będąc Tym, zawsze jesteś Tym. Co wtedy stanie się ze światem? Co dobrego mamy czynić światu? Takie pytania się nie pojawiają. „Co stanie się z moim piernikiem, jeśli się zestarzeję?” mówi dziecko! „Co stanie się z moimi kulkami, jeśli urosnę? Więc nie urosnę.” – mówi chłopiec! „Co stanie się z moimi lalkami, jeśli się zestarzeję?” mówi małe dziecko! To samo pytanie dotyczy tego świata, nie istnieje on ani w przeszłości, ani w teraźniejszości, ani w przyszłości. Gdybyśmy poznali Ātmana takim, jakim jest, gdybyśmy wiedzieli, że nie ma nic prócz tego Atmana, że wszystko inne jest tylko snem, który nie istnieje w rzeczywistości, to ten świat ze swoją nędzą, nieszczęściami, niegodziwością i jego dobrocią przestanie nas niepokoić. Jeśli ich nie ma, to dla kogo i po co będziemy się trudzić? Tego właśnie uczą Dźńana-jogini. Dlatego odważ się być wolnym, odważ się pójść tak daleko, jak prowadzi cię myśl i odważ się wprowadzić to w swoje życie. Bardzo trudno jest dojść do Dźńany. Jest dla najodważniejszych i najśmielszych, którzy odważą się rozbić wszystkich idoli nie tylko intelektualnych ale i zmysłowych. To ciało nie jest mną; ono musi odpaść. Mogą z tego wyjść różne ciekawe rzeczy. Człowiek wstaje i mówi: „Nie jestem ciałem, więc mój ból głowy musi zostać wyleczony”; ale gdzie jest ból głowy, jeśli nie w jego ciele? Niech tysiące bólów głowy i tysiące ciał przychodzą i odchodzą. Co to dla mnie? Nie mam ani narodzin, ani śmierci; ojca ani matki nigdy nie miałem; przyjaciół i wrogów nie mam żadnych, ponieważ wszyscy są mną. Jestem swoim własnym przyjacielem i jestem swoim własnym wrogiem. Jestem Egzystencją-Wiedzą-Błogością Absolutną. Jestem Nim, jestem Nim. Jeśli w tysiącu ciał cierpię na gorączkę i inne dolegliwości, w milionach ciał jestem zdrowy. Jeśli w tysiącu ciał umieram z głodu, w innych tysiącach ciał ucztuję. Jeśli w tysiącach ciał cierpię niedolę, w tysiącach ciał jestem szczęśliwy. Kto ma kogo winić, kto ma kogo chwalić? Kogo szukać, kogo unikać? Nie szukam nikogo ani nikogo nie unikam, ponieważ jestem całym wszechświatem. Chwalę siebie, obwiniam się, cierpię dla siebie, cieszę się z własnej woli, jestem wolny. To jest Dźńāni, odważny i śmiały. Niech cały wszechświat się zawali; uśmiecha się i mówi, że to nigdy nie istniało, to wszystko było halucynacją. Widzi, jak wszechświat się wali. Gdzie to było! Gdzie to się podziało!
Zanim przejdziemy do części praktycznej, zajmiemy się jeszcze jednym intelektualnym pytaniem. Jak dotąd logika jest niezwykle rygorystyczna. Jeśli człowiek rozumuje, to nie ma dla niego miejsca w którym mógłby się zatrzymać dopóki nie dojdzie do tego, że istnieje tylko Jedno Istnienie, że wszystko inne jest niczym. Racjonalnej ludzkości nie pozostaje nic innego, jak przyjąć ten pogląd. Ale jak to się dzieje, że to, co jest nieskończone, zawsze doskonałe, zawsze błogosławione, Istnienie-Wiedza-Błogość Absolutna, znalazło się pod tymi złudzeniami? To samo pytanie zadawane jest na całym świecie. W zgrubnej formie pojawia się pytanie: „Jak grzech pojawił się na tym świecie?” To jest najbardziej materialna i zmysłowa forma pytania, a druga to drugie to najbardziej filozoficzna forma, ale odpowiedź jest ta sama. To samo pytanie zadawano na różne sposoby i w różnych formach, ale w niższych formach nie znajduje ono rozwiązania, ponieważ opowieści o jabłkach, wężach i kobietach nie udzielają wyjaśnienia. W tym stanie pytanie jest dziecinne, podobnie jak odpowiedź. Ale pytanie przybrało teraz bardzo wysokie rozmiary: „Jak doszło do tego złudzenia?” A odpowiedź jest równie dobra. Odpowiedź jest taka, że nie możemy oczekiwać żadnej odpowiedzi na niemożliwe pytanie. Samo pytanie jest niemożliwe w takim sensie, że nie masz prawa zadawać tego pytania. Dlaczego? Czym jest doskonałość? To, co jest poza czasem, przestrzenią i przyczynowością — to jest doskonałe. Potem pytasz, jak to, co doskonałe, stało się niedoskonałe. W języku logicznym pytanie można postawić w następującej formie: „Jak to, co jest poza przyczyną, zostało spowodowane?” Sam sobie zaprzeczasz. Najpierw przyznajesz, że to jest poza przyczyną, a potem pytasz, co to powoduje. To pytanie można zadać tylko w granicach związku przyczynowego. Tak daleko, jak rozciąga się czas, przestrzeń i związek przyczynowy, tak daleko można zadać to pytanie. Ale poza tym zadawanie go byłoby nonsensem, ponieważ pytanie jest nielogiczne. W czasie, przestrzeni i związku przyczynowym nigdy nie można na nie odpowiedzieć, a jaka odpowiedź może leżeć poza tymi granicami, można poznać dopiero wtedy, gdy je przekroczymy; dlatego mądrzy zostawią tę kwestię w spokoju. Kiedy człowiek jest chory, poświęca się leczeniu swojej choroby nie upierając się, że musi najpierw dowiedzieć się jak na nią zachorował.
Istnieje inna forma tego pytania, trochę niższa, ale bardziej praktyczna i ilustracyjna: Co spowodowało to złudzenie? Czy jakakolwiek rzeczywistość może wytworzyć złudzenie? Zdecydowanie nie. Widzimy, że jedno złudzenie rodzi drugie i tak dalej. To złudzenie zawsze powoduje złudzenie. To choroba powoduje chorobę, a nie zdrowie powoduje chorobę. Fala jest tym samym co woda, skutek jest przyczyną w innej postaci. Skutkiem jest złudzenie, a zatem przyczyną musi być złudzenie. Co spowodowało to złudzenie? Kolejne złudzenie. I tak bez początku. Jedyne pytanie, które musisz zadać, brzmi: czy to nie łamie twojego monizmu, ponieważ dostajesz dwie egzystencje we wszechświecie, jedną siebie, a drugą złudzenie? Odpowiedź brzmi: złudzenia nie można nazwać istnieniem. Tysiące snów pojawiają się w twoim życiu, ale nie stanowią żadnej części twojego życia. Marzenia przychodzą i odchodzą; nie mają istnienia. Nazywanie złudzeń istnieniem będzie sofistyką. Dlatego we wszechświecie istnieje tylko jedna indywidualna egzystencja, zawsze wolna i zawsze błogosławiona; i tym właśnie jesteś. Jest to ostatnia konkluzja, do której doszli Adwaityści.
Można zatem zapytać: co się dzieje z tymi wszystkimi różnymi formami kultu? Pozostaną; one po prostu szukają po omacku w ciemności światła, a przez to po omacku nadejdzie światło. Właśnie zobaczyliśmy, że Jaźń nie może zobaczyć Siebie. Nasza wiedza znajduje się w sieci Mājā (nierzeczywistości), a poza nią jest wolność. W sieci panuje niewolnictwo, wszystko podlega prawu; poza nią nie ma prawa. Jeśli chodzi o wszechświat, egzystencją rządzi prawo, a poza nim jest wolność. Dopóki jesteś w sieci czasu, przestrzeni i przyczyn, mówienie, że jesteś wolny, jest nonsensem, ponieważ w tej sieci wszystko podlega rygorystycznym prawom, następstwom i konsekwencjom. Każda myśl, o której myślisz, że jest spowodowana, każde uczucie zostało spowodowane; twierdzenie, że wola jest wolna, jest czystym nonsensem. Tylko wtedy, gdy nieskończona egzystencja wkracza niejako w tę sieć Maji, przybiera formę woli. Wola jest częścią tej istoty, złapaną w sieć Maji, a zatem „wolna wola” jest błędnym określeniem. Nic ono nie znaczy – jest czysty nonsensem. Tak samo jak cała ta gadka o wolności. W Maji nie ma wolności.
Każdy jest tak samo związany myślą, słowem, czynem i umysłem, jak kawałek kamienia lub ten stół. To, że teraz do ciebie mówię, jest równie rygorystyczne w przyczynowości, jak to, że mnie słuchasz. Nie ma wolności, dopóki nie wyjdziesz poza Maję. To jest prawdziwa wolność duszy. Ludzie, jakkolwiek bystrzy i intelektualni, jakkolwiek wyraźnie dostrzegają siłę logiki, że nic tutaj nie może być wolne, wszyscy są zmuszeni myśleć, że są wolni; nie mogą na to poradzić. Żadna praca nie może trwać, dopóki nie zaczniemy mówić, że jesteśmy wolni. Oznacza to, że wolność, o której mówimy, to przebłysk błękitnego nieba przez chmury, a prawdziwa wolność — sam błękit nieba — jest z tyłu. Prawdziwa wolność nie może istnieć pośród tego złudzenia, tej halucynacji, tego nonsensu świata, tego wszechświata zmysłów, ciała i umysłu. Wszystkie te sny, bez początku i końca, niekontrolowane i niekontrolowane, źle dopasowane, zepsute, nieharmonijne, tworzą naszą ideę tego wszechświata. We śnie, kiedy widzisz goniącego cię olbrzyma z dwudziestoma głowami, a ty przed nim uciekasz, nie myślisz, że to jest nieharmonijne; myślisz, że to jest właściwe i słuszne. Takie też jest to prawo. Wszystko, co nazywacie prawem, jest po prostu przypadkiem bez znaczenia. W tym stanie snu nazywasz to prawem. W obrębie Maji, o ile istnieje to prawo czasu, przestrzeni i przyczynowości, nie ma wolności; i wszystkie te różne formy wielbienia są w obrębie tej Maji. Idea Boga oraz idee dzikusa i człowieka są w obrębie tej Maji i jako takie są w równym stopniu halucynacjami; wszystkie są snami. Ale musicie uważać, aby nie spierać się jak niektórzy niezwykli ludzie, o których słyszymy obecnie. Mówią, że idea Boga jest złudzeniem, ale idea tego świata jest prawdziwa. Obie idee stoją lub upadają według tej samej logiki. Tylko ten ma prawo być ateistą, który zaprzecza tak temu światu, jak i tamtemu. Ten sam argument dotyczy obu. Ta sama masa złudzeń rozciąga się od Boga do najniższego zwierzęcia, od źdźbła trawy do Stwórcy. Stoją lub upadają według tej samej logiki. Ta sama osoba, która widzi fałszywość w idei Boga, powinna widzieć ją również w idei własnego ciała lub własnego umysłu. Kiedy Bóg znika, znikają także ciało i umysł; a kiedy oba znikają, to, co jest Prawdziwym Istnieniem, pozostaje na zawsze. „Tam oczy nie mogą iść, ani mowa, ani umysł. Nie możemy tego zobaczyć, ani o tym wiedzieć”. I teraz rozumiemy, że jeśli chodzi o mowę, myśl, wiedzę i intelekt, to wszystko jest w niewoli Maji. Poza tym jest Rzeczywistość. Tam nie może dotrzeć ani myśl, ani umysł, ani mowa.
Na razie jest to intelektualnie w porządku, ale potem przychodzi praktyka. Prawdziwa praca jest w praktyce. Czy potrzebne są jakieś praktyki, aby urzeczywistnić tę Jedność? Zdecydowanie. To nie jest tak, że stajesz się tym Brahmanem. Ty już tym jesteś. Nie chodzi o to, że staniesz się Bogiem lub doskonałym; już jesteś doskonały; a kiedy myślisz, że nie jesteś, jest to złudzenie. Tego złudzenia które mówi że jesteś Panem Takim a takim lub Panią Taką a taką można się pozbyć innym złudzeniem i to jest praktyka. Ogień pochłonie ogień i możesz użyć jednego złudzenia, aby pokonać inne złudzenie. Przyjdzie jedna chmura i rozwieje inną chmurę, a potem obie odejdą. Czym w takim razie są te praktyki? Musimy zawsze pamiętać, że nie będziemy wolni, ale już jesteśmy wolni. Każdy pomysł, który nas ogranicza, jest złudzeniem. Każda myśl, że jesteśmy szczęśliwi lub nieszczęśliwi jest ogromnym złudzeniem; i pojawi się kolejne złudzenie – że musimy pracować, czcić i walczyć o wolność – i to wypędzi pierwsze złudzenie, a potem obaustaną.
Lis jest uważany za bardzo bezbożnego przez muzułmanów i hindusów. Także jeśli pies dotknie kawałka jedzenia, musi zostać ono wyrzucone, nie może być zjedzone przez żadnego człowieka. Do pewnego mahometańskiego domu wszedł lis, wziął trochę jedzenia ze stołu, zjadł je i uciekł. Ten człowiek był biednym człowiekiem i przygotował dla siebie bardzo smaczną ucztę, a ta uczta stała się bezbożna i nie mógł jej zjeść. Udał się więc do mułły, kapłana, i powiedział: „To mi się przydarzyło; przyszedł lis i wziął kęs z mojego posiłku. Co można zrobić? Przygotowałem ucztę i tak bardzo chciałem ją zjeść, a teraz przychodzi ten lis i wszystko psuje”. Mułła zastanowił się przez chwilę, a potem znalazł tylko jedno rozwiązanie i powiedział: „Jedynym sposobem dla ciebie jest wziąć psa i sprawić, by zjadł trochę z tego samego talerza, ponieważ psy i lisy wiecznie się kłócą. Jedzenie pozostawione przez lisa trafi do twojego żołądka, a pozostawione przez psa również tam trafi i oba zostaną oczyszczone”. Jesteśmy praktycznie w tej samej sytuacji. To halucynacja, że jesteśmy niedoskonali; i podejmujemy inną, którą musimy ćwiczyć, aby stać się doskonałymi. Wtedy jedna będzie przeganiała drugą, tak jak możemy użyć jednego ciernia, aby wydobyć inny, a następnie wyrzucić oba. Są ludzie, dla których wystarczającą wiedzą jest usłyszeć: „Ty jesteś Tym”. W mgnieniu oka ten wszechświat znika, a prawdziwa natura świeci, ale inni muszą ciężko walczyć, aby pozbyć się tej idei niewoli.
Pierwsze pytanie brzmi: Kto nadaje się na dźńana-jogina? Ci, którzy są wyposażeni w te wymagania: po pierwsze, wyrzeczenie się wszelkich owoców pracy i wszelkich przyjemności w tym lub innym życiu. Jeśli jesteś stwórcą tego wszechświata, cokolwiek zapragniesz, będziesz miał, ponieważ stworzysz to dla siebie. To tylko kwestia czasu. Niektórzy rozumieją to natychmiast; u innych przeszłe samskary (wrażenia) stoją na drodze do zaspokojenia ich pragnień. Dajemy pierwsze miejsce pragnieniom przyjemności, czy to w tym, czy w innym życiu. Zaprzecz, że w ogóle istnieje jakiekolwiek życie; ponieważ życie jest tylko inną nazwą śmierci. Zaprzecz, że jesteś żywą istotą. Kto dba o życie? Życie jest jedną z tych halucynacji, a śmierć jest jej odpowiednikiem. Radość jest jedną z części tych halucynacji, a nieszczęście drugą częścią i tak dalej. Co masz wspólnego z życiem lub śmiercią? To wszystko są wytwory umysłu. Nazywa się to porzuceniem pragnień przyjemności w tym lub innym życiu. Następnie przychodzi kontrolowanie umysłu, uspokajanie go, aby nie wpadał w fale i nie miał wszelkiego rodzaju pragnień, utrzymywanie umysłu w równowadze, nie pozwalając mu wpadać w fale z przyczyn zewnętrznych lub wewnętrznych, doskonałe kontrolowanie umysłu, tylko dzięki mocy woli. Dźńana-jogin nie przyjmuje żadnej z tych pomocy fizycznych ani mentalnych: po prostu rozumowanie filozoficzne, wiedza i własna wola, to są narzędzia, w które wierzy. Następnie przychodzi Titiksza, wyrozumiałość, znosząca wszystkie nieszczęścia bez szemrania, bez narzekania. Kiedy nadejdzie kontuzja, nie przejmuj się nią. Jeśli nadchodzi tygrys, stój tam. Kto ucieka? Są ludzie, którzy praktykują Titikszę i odnoszą w tym sukcesy. Są ludzie, którzy śpią na brzegach Gangesu w letnim słońcu Indii, a zimą pływają po wodach Gangesu przez cały dzień; nie obchodzi ich to. Ludzie siedzą w śniegu Himalajów i nie dbają o to, by nosić jakąkolwiek odzież. Co to jest ciepło? Co to jest zimno? Pozwól rzeczom przychodzić i odchodzić, co mnie to obchodzi, nie jestem ciałem. Trudno w to uwierzyć w tych zachodnich krajach, ale lepiej wiedzieć, że tak się dzieje. Tak jak twoi ludzie są odważni, by skoczyć na wylot armaty lub w sam środek pola bitwy, tak nasi ludzie są odważni, by myśleć i działać zgodnie ze swoją filozofią. Oddają za to życie. „Jestem Istnieniem-Wiedzą-Błogością Absolutną; Jestem Nim, jestem Nim”. Tak jak ideał Zachodu polega na utrzymywaniu luksusu w życiu praktycznym, tak naszym celem jest utrzymywanie najwyższej formy duchowości, demonstrowanie, że religia nie jest tylko pustymi słowami, ale że można je urzeczywistnić w każdym calu, w tym życiu. To jest Titiksza, znosić wszystko, nie narzekać na nic. Sam widziałem ludzi, którzy mówili: „Ja jestem duszą; czym jest dla mnie wszechświat? Ani przyjemność, ani ból, ani cnota, ani występek, ani upał, ani zimno nie są dla mnie niczym”. To jest Titiksza, nie gonitwa za przyjemnościami ciała. Czym jest religia? Modlić się: „Daj mi to i tamto”? Głupie idee religii! Ci, którzy im wierzą, nie mają prawdziwego pojęcia o Bogu i duszy. Mój Mistrz zwykł mawiać: „Sęp wznosi się coraz wyżej, aż staje się pyłkiem, ale jego oko jest zawsze skierowane na kawałek zgniłej padliny na ziemi”. W końcu, jaki jest wynik twoich idei religijnych? Aby oczyścić ulice i mieć więcej chleba i ubrań? Kto dba o chleb i ubrania? Miliony przychodzą i odchodzą w każdej minucie. Kogo to obchodzi? Po co troszczyć się o radości i perypetie tego małego świata? Wyjdź poza to, jeśli się odważysz; wyjdź poza prawo, niech cały wszechświat zniknie i zostań sam. „Jestem Istnieniem-Absolutnym, Wiedzą-Absolutną, Błogością-Absolutną; Jestem Nim, jestem Nim”.