Do Moich Dzielnych Chłopców

(Napisane do Alasinga Perumala z Nowego Jorku 19 listopada 1894 r.)

Kontynuuj organizację. Nie potrzeba nic innego poza tym – miłością, szczerością i cierpliwością. Czym jest życie jeśli nie wzrostem, czyli ekspansją, czyli miłością? Dlatego wszelka miłość jest życiem, jest to jedyne prawo życia; wszelki egoizm jest śmiercią i jest to prawdą tutaj i w przyszłości. Życiem jest czynić dobro, a śmiercią nie czynić dobra innym. Dziewięćdziesiąt procent ludzkich bestii, które widzicie, nie żyje, to duchy – bo nikt nie żyje, moi chłopcy, z wyjątkiem tego, kto kocha. Odczuwajcie, moje dzieci, odczuwajcie; współczujcie biednym, ignorantom, uciskanym; odczuwajcie aż serce się zatrzyma, mózg się zakręci i pomyślicie, że oszalejecie – wtedy wylejcie duszę do stóp Pana i wtedy przyjdzie moc, pomoc i niezłomna energia. Walka, walka – to była moja dewiza przez ostatnie dziesięć lat. Walczcie, wciąż powtarzam. Kiedy było już ciemno, mówiłem, walczcie; kiedy wdziera się światło, wciąż powtarzam, walczcie. Nie bójcie się, moje dzieci. Nie patrzcie w górę z tą postawą strachu w stronę nieskończonego gwiaździstego sklepienia, jakby miało was zmiażdżyć. Czekajcie! Za kilka godzin wszystko będzie pod waszymi stopami. Czekajcie, pieniądze nie popłacają, ani imię; sława nie popłaca, ani nauka. To miłość popłaca; to charakter przebija się przez diamentowe ściany trudności.

Teraz pytanie, które przed nami stoi, jest takie. Bez wolności nie może być żadnego rozwoju. Nasi przodkowie wyzwolili myśl religijną i mamy cudowną religię. Ale założyli ciężki łańcuch na stopy społeczeństwa, a nasze społeczeństwo jest jednym słowem okropne, diaboliczne. Na Zachodzie społeczeństwo zawsze cieszyło się wolnością i spójrzcie na nie. Z drugiej strony spójrzcie na ich religię.

Wolność jest pierwszym warunkiem wzrostu. Tak jak człowiek musi mieć wolność myślenia i mówienia, tak też musi mieć swobodę w jedzeniu, ubiorze, małżeństwie i we wszystkim innym, o ile nie krzywdzi innych.

Głupio wypowiadamy się przeciwko cywilizacji materialnej. Winogrona są kwaśne. Nawet biorąc całą tę głupotę za oczywistość, w całych Indiach jest, powiedzmy, sto tysięcy naprawdę duchowych mężczyzn i kobiet. Czy w celu ich uduchowienia trzysta milionów musi pogrążyć się w dzikości i głodzie? Dlaczego ktokolwiek miałby głodować? Jak to możliwe, że Hindusi zostali podbici przez Muzułmanów? Było to spowodowane ignorancją Hindusów na temat cywilizacji materialnej. Nawet Muzułmanie nauczyli ich nosić ubrania szyte na miarę. Gdyby Hindusi nauczyliby się od Muzułmanów jak jeść czysto, nie mieszając jedzenia z kurzem ulicznym? Aby stworzyć pracę dla biednych, konieczna jest cywilizacja materialna, ba, nawet luksus. Chleb! Chleb! Nie wierzę w Boga, który nie może mi dać chleba tu, dając mi wieczną błogość w niebie! Uff! Indie mają zostać wychowane, biedni mają zostać nakarmieni, szerzona ma być edukacja i usunięte zło kapłaństwa. Żadnego kapłaństwa, żadnej tyranii społecznej! Więcej chleba, więcej możliwości dla wszystkich! Nasi młodzi głupcy organizują spotkania, aby uzyskać więcej władzy od Anglików. Tamci się tylko śmieją. Nikt nie zasługuje na wolność, kto nie jest gotowy dać wolności. Załóżmy, że Anglicy oddadzą wam całą władzę. Cóż, wtedy władza jaka nastanie będzie powstrzymywać ludzi i nie pozwoli im jej mieć. Niewolnicy chcą władzy, aby tworzyć niewolników.

A więc należy to osiągnąć powoli, jedynie poprzez upieranie się przy naszej religii i dawanie wolności społeczeństwu. Wykorzeńcie kapłaństwo ze starej religii a otrzymacie najlepszą religię na świecie. Rozumiecie mnie? Czy można stworzyć społeczeństwo europejskie z religią Indii? Wierzę, że jest to możliwe i musi tak być.

Wielki plan zakłada założenie kolonii w środkowych Indiach, gdzie można będzie samodzielnie realizować własne pomysły, a wtedy odrobina zakwasu wszystko zakwasi. W międzyczasie utwórzcie Stowarzyszenie Centralne i rozpocznijcie działalność w całych Indiach. Zacznijcie już teraz jedynie na bazie religii i nie głoście obecnie żadnych gwałtownych reform społecznych; tylko nie tolerujcie głupich przesądów. Spróbuj ożywić społeczeństwo na starych podstawach powszechnego zbawienia i równości ustanowionych przez starych Mistrzów, takich jak Śankarāćārja, Rāmānudźa i Ćaitanja.

Rozniećcie ogień i rozprzestrzeniajcie się wszędzie. Pracujcie, pracujcie. Bądźcie sługą, prowadząc. Bądźcie bezinteresowni i nigdy nie słuchajcie jak jeden przyjaciel na osobności oskarża drugiego. Miejcie nieskończoną cierpliwość, a sukces będzie wasz.

A  teraz zajmij się tym: nie próbuj „kierować” innymi, jak mówią Jankesi. Ponieważ zawsze kieruję swoje listy do ciebie, nie musisz się starać okazywać konsekwencji w stosunku do innych moich przyjaciół. Wiem, że nigdy nie możesz być takim głupcem, ale mimo to uważam, że moim obowiązkiem jest cię ostrzec. To właśnie zabija wszystkie organizacje. Pracuj, pracuj, dla pracy jedynie dla dobra innych jest to życie.

Chcę, żeby nie było hipokryzji, jezuityzmu i łobuzerstwa. Zawsze polegałem na Bogu, zawsze na Prawdzie szerokiej jak światło dnia. Niech nie umrę z plamą na sumieniu za to, że bawiłem się w Jezuitę, aby zyskać imię i sławę, a nawet czynić dobro. Nie powinno być ani tchnienia niemoralności, ani plamy złej polityki.

Żadnej głupoty, żadnego ezoterycznego łajdactwa, żadnego tajnego oszustwa, nic nie powinno być czynione pokątnie. Żadnego szczególnego faworyzowania Mistrza, żadnego Mistrza w tym, nawet. Naprzód, moi odważni chłopcy – z pieniędzmi czy bez pieniędzy, z ludźmi czy bez ludzi! Czy kochacie? Czy macie Boga? Naprzód i dalej, aż do wyłomu, nic wam się nie oprze.

Jakież absurdalne! Czasopisma teozoficzne mówią, że oni, Teozofowie, przygotowali drogę do mojego sukcesu! Rzeczywiście! Czysty nonsens! Teozofowie przygotowali drogę!

Dbajcie o siebie! Strzeżcie się wszystkiego, co jest nieprawdziwe; trzymajmy się prawdy, a odniesiemy sukces, może powoli, ale na pewno. Pracujcie tak jakbym nigdy nie istniał. Pracujcie tak, jakby od każdego z Was zależała cała praca. Patrzy na was pięćdziesiąt wieków, od was zależy przyszłość Indii. Pracujcie dalej. Nie wiem, kiedy będę mógł przyjechać. To świetne pole do pracy. W Indiach mogą co najwyżej chwalić, ale na nic nie dadzą ani centa; i skąd oni to wezmą, sami będąc żebrakami? Poza tym stracili zdolność czynienia dobra publicznego od ostatnich dwóch tysięcy lat lub dłużej. Po prostu uczą się idei narodu, społeczeństwa itp. Nie mogę ich więc winić. Błogosławieństwa dla was wszystkich!