(Przetłumaczone z języka bengalskiego)
Jedna Masa, pozbawiona formy, nazwy i koloru,
Ponadczasowa, pozbawiona czasu przeszłego i przyszłego,
Bez przestrzeni, bez głosu, bez granic, pozbawiona wszystkiego –
Gdzie spoczywa cicha nawet mowa zaprzeczenia.1
Stamtąd w dół płynie rzeka przyczynowa,
Nosząc formę promienistego pożądania,
Jego falujące wody ryczą ze złością
Nieustanny ryk: „Jestem”, „Jestem”.
W tym oceanie pragnień bezgranicznych,
Pojawiają się lśniące fale, niezliczone, nieskończone,
Och, jakiej mają rozmaitości mocy,
Z jakich form niezliczonych, z jakiego spoczynku,
O jakich ruchach różnych, kto może policzyć?
Miliony księżyców, miliony słońc,
Rodząc się w tym samym oceanie,
Pędząc na oślep z hałaśliwym hałasem,
Rozprzestrzeniły się na cały firmament, zatapiając
Punkty nieba w blasku światła.
W nim powstają i zamieszkują jakieś istoty,
Szybkie w życiu, tępe i pozbawione życia – niezliczone,
I przyjemność i ból, choroby, narodziny i śmierć!
Zaprawdę, Słońce to On, Jego jest promień,
Nie, Słońce to On i On jest promieniem.
Przypisy:
- „Neti, Neti”, „Nie to, nie to”. Brahmana nie można opisać w żaden pozytywny sposób. ↩︎