(Wygłoszone w Shakespeare Club, Pasadena, Kalifornia, 1 lutego 1900)
Inny epos, o którym będę wam mówił dzisiejszego wieczoru, nazywa się Mahabharata. Zawiera historię rasy wywodzącej się od króla Bharaty, który był synem Duśjanta i Śakuntalā. Mahā oznacza wielki, a Bhārata oznacza potomków Bharaty, od którego Indie wzięły swoją nazwę, Bhārata. Mahabharata oznacza Wielkie Indie, czyli historię wielkich potomków Bharaty. Sceną tego eposu jest starożytne królestwo Kuru, a historia opiera się na wielkiej wojnie, która miała miejsce pomiędzy Kuru i Panćāla. Zatem obszar kłótni nie jest zbyt duży. Ten epos jest najpopularniejszy w Indiach; i sprawuje w Indiach tę samą władzę, jaką poematy Homera miały nad Grekami. Z biegiem lat dodawano do niej coraz więcej materii, aż stała się ogromną księgą zawierającą około stu tysięcy kupletów. Od czasu do czasu dorzucano do niej najróżniejsze opowieści, legendy i mity, traktaty filozoficzne, strzępy historii i rozmaite dyskusje, aż powstała ogromna, gigantyczna masa literatury; i przez to wszystko biegnie stara, oryginalna historia. Głównym wątkiem Mahabharaty jest wojna pomiędzy dwiema rodzinami kuzynów, jedną rodziną zwaną Kaurawami, a drugą Pāndawami – o imperium indyjskie.
Aryjczycy przybyli do Indii w małych grupach. Stopniowo plemiona te zaczęły się rozszerzać, aż w końcu stały się niekwestionowanymi władcami Indii, a potem powstała walka o panowanie pomiędzy dwiema gałęziami tej samej rodziny. Ci z was, którzy studiowali Gitę, wiedzą, jak rozpoczyna się ta księga opisem pola bitwy, na którym dwie armie ustawione są jedna przeciwko drugiej. To jest wojna Mahabharaty.
Było dwóch braci, synów cesarza. Starszy z nich nazywał się Dhritarāsztra, a drugi Pandu. Dhritarasztra, starszy, urodził się niewidomy. Zgodnie z prawem indyjskim żadna osoba niewidoma, ułomna, okaleczona, cierpiąca na suchotę ani żadna inna osoba cierpiąca na choroby konstytucyjne nie może dziedziczyć. Może dostać jedynie utrzymanie. Zatem Dhritarasztra nie mógł wstąpić na tron, chociaż był starszym synem, Pandu został więc cesarzem.
Dhritarasztra miał stu synów, a Pandu tylko pięciu. Po śmierci Pandu w młodym wieku Dhritarasztra został królem Kuru i wychowywał synów Pandu wraz z własnymi dziećmi. Kiedy dorośli, zostali oddani pod opiekę wielkiego kapłana-wojownika, Drona, i zostali dobrze wyszkoleni w różnych sztukach i naukach materialnych, odpowiednich dla książąt. Gdy edukacja książąt dobiegła końca, Dhritarasztra osadził na tronie swego ojca Judhiszthirę, najstarszego z synów Pandu. Niezwykłe cnoty Judhiszthiry oraz męstwo i oddanie jego pozostałych braci wzbudziły zazdrość w sercach synów ślepego króla i za namową Durjodhany, najstarszego z nich, pięciu braci Pandawów namówiono, aby odwiedzili Wāranāwatę pod pretekstem odbywającego się tam święta religijnego. Tam zostali zakwaterowani w pałacu wzniesionym według wskazówek Durjodhany z konopi, żywicy, lakonu i innych łatwopalnych materiałów, które następnie potajemnie podpalono. Ale dobry Widura, przyrodni brat Dhritarasztry, dowiedziawszy się o złych zamiarach Durjodhany i jego grupy ostrzegł Pandawów o spisku i udało im się uciec bez niczyjej wiedzy. Kiedy Kuru zobaczyli, że dom obrócił się w popiół odetchnęli z ulgą i myśleli, że wszystkie przeszkody zostały usunięte z ich drogi. Wtedy dzieci Dhritarasztry opanowały królestwo. Pięciu braci Pandawów uciekło do lasu ze swoją matką Kunti. Żyli tam żebrząc i chodzili w przebraniu, podając się za uczniów bramińskich. Wiele trudów i przygód napotkali w dzikich lasach, ale ich hart ducha, siła i męstwo sprawiły, że pokonali wszystkie niebezpieczeństwa. I tak było, dopóki nie dowiedzieli się o zbliżającym się ślubie księżniczki sąsiedniego kraju.
Wczoraj wieczorem opowiedziałem wam o szczególnej formie starożytnego indyjskiego małżeństwa. Nazywało się to Swajamwara, czyli wybór męża przez księżniczkę. Zgromadziło się wielkie zgromadzenie książąt i szlachty, spośród których księżniczka miała wybrać męża. Poprzedzona przez trębaczy i heroldów zbliżała się niosąc w dłoni girlandę kwiatów. Na tronie każdego kandydata do jej ręki heroldowie ogłaszali pochwały tego księcia i wszystkie jego wielkie czyny w bitwie. A kiedy księżniczka decydowała jakiego księcia pragnie mieć za męża, sygnalizowała to zarzucając mu na szyję wianek małżeński. Wtedy ceremonia zmieniała się w wesele. Król Drupada był wielkim królem, królem Panćalów, a jego córka, Draupadi, słynąca na całym świecie ze swojej urody i osiągnięć, miała wybrać bohatera.
W Swajamwara zawsze odbywał się wielki wyczyn zbrojny lub coś w tym rodzaju. Z tej okazji wysoko na niebie ustawiono znak w postaci ryby; pod tą rybą znajdowało się koło z dziurą pośrodku, które ciągle się obracało, a pod nią znajdowała się wanna z wodą. Mężczyzna patrzący na odbicie ryby w wannie z wodą został poproszony o wysłanie strzały i trafienie w oko ryby przez czakrę, czyli koło, a ten, któremu się to uda, zostanie poślubiony księżniczce. Teraz przybyli królowie i książęta z różnych części Indii, wszyscy pragnący zdobyć rękę księżniczki, jeden po drugim próbowali swoich umiejętności, ale żaden z nich nie trafił w cel.
Jak wiecie, w Indiach są cztery kasty: najwyższa kasta to kasta dziedzicznego kapłana, Bramina (Brāhmana); następna jest kasta Kszatrija, złożona z królów i wojowników; następnie są Waiśjowie, handlarze lub biznesmeni, a następnie Śudrowie, słudzy. Ta księżniczka była oczywiście Kszatriją, należącą do drugiej kasty.
Kiedy wszystkim tym książętom nie udało się trafić w cel, wówczas syn króla Drupady powstał na środku dworu i powiedział: „Kszatrija, kasta królewska odpadła; teraz konkurs jest otwarty dla innych kast. Niech Bramin a nawet Śudra, weźmie w tym udział; ktokolwiek trafi w cel poślubi Draupadi.
Wśród Braminów siedziało pięciu braci Pandawów. Ardźuna, trzeci brat, był bohaterem łuku. Wstał i zrobił krok do przodu. Bramini jako kasta są ludźmi bardzo cichymi i raczej nieśmiałymi. Zgodnie z prawem nie wolno im dotykać broni wojennej, nie wolno im władać mieczem, nie wolno im angażować się w żadne niebezpieczne przedsięwzięcia. Ich życie polega na kontemplacji, badaniu i kontroli wewnętrznej natury. Oceńcie zatem, jak cichy i spokojny jest to naród. Kiedy B0ramini zobaczyli, jak ten człowiek wstaje, myśleli, że ten człowiek sprowadzi na nich gniew Kszatrijów i że wszyscy zostaną zabici. Próbowali więc go odwieść, ale Ardźuna ich nie usłuchał, ponieważ był żołnierzem. Podniósł łuk do ręki, złożył cięciwę bez żadnego wysiłku, naciągnął i posłał strzałę prosto przez koło, a ta trafiła rybę w oko.
Potem nastąpiła wielka radość. Księżniczka Draupadi podeszła do Ardźuny i zarzuciła mu na głowę piękną girlandę z kwiatów. Ale wśród książąt powstał wielki krzyk, którzy nie mogli znieść myśli, że tę piękną księżniczkę, która była Kszatriją, zdobędzie biedny Bramin, spośród tego ogromnego zgromadzenia królów i książąt. Chcieli więc stoczyć walkę z Ardźuną i siłą mu ją odebrać. Bracia stoczyli zaciekłą walkę z wojownikami, ale wytrzymali i triumfalnie porwali pannę młodą.
Pięciu braci wróciło teraz z księżniczką do domu, do Kunti. Bramini muszą żyć żebraniem. Zatem oni, którzy żyli jako Bramini, zwykli wychodzić, a to, co dostali poprzez żebranie, przynosili do domu, a matka dzieliła to między nich. W ten sposób pięciu braci z księżniczką przybyło do chaty, w której mieszkała matka. Krzyczeli do niej żartobliwie: „Matko, przynieśliśmy dzisiaj najwspanialszą jałmużnę”. Matka odpowiedziała: „Cieszcie się tym razem wszyscy, moje dzieci”. Wtedy matka, widząc księżniczkę, wykrzyknęła: „Och! co ja powiedziałam! To jest dziewczyna!” Ale co można zrobić! Słowo matki zostało wypowiedziane raz na zawsze. Nie wolno tego lekceważyć. Słowa matki muszą się spełnić. Nie można było jej zmusić do powiedzenia nieprawdy, gdyż nigdy tego nie robiła. I tak Draupadi została wspólną żoną wszystkich pięciu braci.
Jak wiadomo, w każdym społeczeństwie są etapy rozwoju. Za tą epopeją kryje się wspaniały wgląd w starożytne czasy historyczne. Autor wiersza wspomina fakt, że pięciu braci poślubiło tę samą kobietę, ale stara się to zatuszować, znaleźć wymówkę i przyczynę takiego czynu: taki był rozkaz matki, matka usankcjonowała te dziwne zaręczyny i tak dalej. Wiecie, w każdym narodzie był pewien etap w społeczeństwie, który dopuszczał poliandrię – wszyscy bracia w rodzinie poślubiali jedną wspólną żonę. Było to najwyraźniej przebłyski dawnego etapu poliandrycznego.
Tymczasem brat księżniczki był zakłopotany i pomyślał: „Kim są ci ludzie? Kim jest ten człowiek, którego moja siostra ma poślubić? Nie mają żadnych rydwanów, koni ani niczego. No cóż, oni idą pieszo!” Podążył więc za nimi z daleka, a nocą podsłuchał ich rozmowę i nabrał całkowitego przekonania, że naprawdę byli Kszatrijami. Wtedy król Drupada dowiedział się kim są i był wielce zachwycony.
Chociaż na początku pojawiło się wiele zastrzeżeń, Wjasa oświadczył że takie małżeństwo jest dozwolone dla tych książąt dlatego do niego dopuszczono. Zatem król Drupada musiał ustąpić temu poliandrycznemu małżeństwu, a księżniczka została żoną pięciu synów Pandu.
Następnie Pandawowie żyli w pokoju i dobrobycie i z każdym dniem stawali się coraz potężniejsi. Chociaż Durjodhana i jego partia obmyślili nowy spisek mający na celu ich zniszczenie, mądre rady starszych przekonały króla Dhritarasztrę aby zawarł pokój z Pandawami; zaprosił ich więc do domu wśród radości ludu i dał im połowę królestwa. Następnie pięciu braci zbudowało dla siebie piękne miasto zwane Indraprastha i rozszerzyło swoje panowanie, składając im hołd od całego ludu. Następnie najstarszy, Judhiszthira, aby ogłosić się cesarzem wszystkich królów starożytnych Indii, zdecydował się złożyć Rādźasuja Jadźna, czyli ofiarę cesarską, podczas której podbici królowie musieli przyjść z daniną i przysiąc wierność oraz pomóc w spełnieniu ofiary poprzez usługi osobiste. Śri Kryszna, który stał się ich przyjacielem i krewnym, przyszedł do nich i zaakceptował ten pomysł. Ale jest niestety jedna przeszkoda w jego działaniu. Król o imieniu Dźarāsandha, który zamierzał złożyć ofiarę ze stu królów, trzymał ze sobą w niewoli osiemdziesięciu sześciu z nich. Śri Kryszna doradzał atak na Dźarasandhę. Zatem on, Bhima i Ardźuna rzucili wyzwanie królowi, który przyjął wyzwanie i ostatecznie został pokonany przez Bhimę po czternastu dniach ciągłych zapasów. Uwięzionych królów uwolniono.
Następnie czterej młodsi bracia wyruszyli z armią na podbój, każdy w innym kierunku i podporządkowali wszystkich królów Judhiszthirze. Wracając złożyli całe ogromne bogactwo jakie zdobyli u stóp najstarszego brata aby pokryć koszty wielkiej ofiary.
Tak więc na tę ofiarę Radźasuja przybyli wszyscy uwolnieni królowie, wraz z tymi podbitymi przez braci i złożyli hołd Judhiszthirze. Do przybycia i wzięcia udziału w spełnianiu ofiary zaproszono także króla Dhritarasztrę i jego synów. Po zakończeniu ofiary Judhiszthira został koronowany na cesarza i ogłoszony najwyższym panem. To było początkiem przyszłego sporu. Durjodhana wrócił z ofiary pełen zazdrości wobec Judhiszthiry ponieważ nie mógł znieść ich władzy, ogromnego przepychu i bogactwa; dlatego obmyślił plan jak podstępem wpłynąć na ich upadek, wiedząc, że pokonanie ich siłą przekracza jego możliwości. Król ten, Judhiszthira, kochał hazard i w złej godzinie został wyzwany by grać w kości z Śakuni, przebiegłym hazardzistą i złym geniuszem Durjodhany. W starożytnych Indiach jeśli człowiek z kasty wojskowej został wezwany do walki, musiał za wszelką cenę przyjąć wyzwanie, aby zachować swój honor. A jeśli rzucano mu wyzwanie gry w kości, gra w kości była punktem honoru, a odrzucenie wyzwania było haniebne. Król Judhiszthira, mówi Epos, był wcieleniem wszystkich cnót. Nawet on, wielki król-mędrzec, musiał podjąć wyzwanie. Śakuni i jego grupa stworzyli fałszywe kości. Tak więc Judhiszthira przegrywał grę za grą i urażony swoimi stratami, kontynuował fatalną grę, stawiając wszystko, co miał, i przegrywając wszystko, aż cały jego majątek, jego królestwo i wszystko zostało utracone. Ostatni etap nastąpił, gdy w obliczu dalszego wyzwania nie pozostało mu nic innego, jak tylko postawić swoich braci, a potem siebie, a na koniec piękną Draupadi i stracił wszystko. Teraz byli całkowicie zdani na łaskę Kaurawów, którzy rzucali na nich najróżniejsze obelgi i poddawali Draupadi najbardziej nieludzkiemu traktowaniu. W końcu dzięki interwencji ślepego króla uzyskali wolność i zostali poproszeni o powrót do domu i rządzenie swoim królestwem. Ale Durjodhana dostrzegł niebezpieczeństwo i zmusił ojca, aby pozwolił na jeszcze jeden rzut kośćmi, w wyniku czego strona, która przegra, powinna wycofać się do lasów na dwanaście lat, a następnie przez rok żyć będąc nierozpoznaną w mieście; gdyby jednak zostali odkryci, mieli przeżyć jeszcze raz ten sam okres wygnania, a wtedy wygnańcom należało przywrócić jedynie królestwo. Tę ostatnią partię również Judhiszthira przegrał i pięciu braci Pandawów wycofało się do lasów wraz z Draupadi jako bezdomni na wygnaniu. Przez dwanaście lat mieszkali w lasach i górach. Dokonali tam wielu cnót i męstwa, a także od czasu do czasu wyruszali na długie pielgrzymki, odwiedzając wiele świętych miejsc. Ta część poematu jest bardzo interesująca i pouczająca i obfitująca w różne zdarzenia, opowieści i legendy. Znajdują się w niej piękne i wzniosłe historie starożytnych Indii, religijne i filozoficzne. Wielcy mędrcy odwiedzali braci na wygnaniu i opowiadali im wiele barwnych historii ze starożytnych Indii aby ułatwić im dźwiganie ciężaru wygnania. Jedną tylko historię wam opowiem.
Był król imieniem Aśwapati. Król miał córkę, która była tak dobra i piękna że nazwano ją Sāwitri, jak nazywa się święta modlitwa Hindusów. Kiedy Sawitri podrosła, jej ojciec poprosił ją aby sama wybrała męża. Jak widać, te starożytne indyjskie księżniczki były bardzo niezależne i same wybierały sobie książęcych zalotników.
Sawitri zgodziła się i podróżowała po odległych krainach dosiadając złotego rydwanu, ze swoimi strażnikami i sędziwymi dworzanami, którym powierzył ją ojciec, zatrzymując się na różnych dworach i widując różnych książąt, ale żaden z nich nie mógł zdobyć serca Sawitri. W końcu dotarli do świętej pustelni w jednym z tych lasów, które w starożytnych Indiach były zarezerwowane dla zwierząt i gdzie zwierząt nie wolno było zabijać. Zwierzęta tam przestały bać się człowieka – nawet ryby w jeziorach przychodziły i brały jedzenie z rąk. Przez tysiące lat nikt niczego tam nie zabił. Udawali się tam mędrcy i starcy, aby zamieszkać wśród jeleni i ptaków. Nawet przestępcy byli tam bezpieczni. Kiedy człowiekowi nudziło się życie, szedł do tego lasu; resztę swojego życia spędzał w towarzystwie mędrców, rozmawiając o religii i medytując nad nią.
I stało się, że przebywał tam król Djumatsena, który został pokonany przez swoich wrogów i pozbawiony królestwa gdy był w sędziwym wieku i stracił wzrok. Ten biedny, stary, ślepy król wraz ze swoją królową i synem schronił się w lesie i spędzał życie w surowej pokucie. Jego chłopiec miał na imię Satjawān.
Stało się, że po odwiedzeniu wszystkich dworów królewskich Sawitri w końcu przybyła do tej pustelni, czyli świętego miejsca. Nawet największy król nie mógł przejść obok pustelni, czyli Āśramów, jak je nazywano, bez złożenia hołdu mędrcom, gdyż ci święci mężowie budzili taki zaszczyt i szacunek. Największy cesarz Indii z radością wyśledziłby swoje pochodzenie od jakiegoś mędrca, który żył w tym lesie, żywiąc się korzeniami i owocami i odziany w łachmany. Wszyscy jesteśmy dziećmi mędrców. To jest szacunek, jaki okazuje się religii. Zatem nawet królowie, przechodząc obok pustelni czują się zaszczyceni mogąc wejść i złożyć hołd mędrcom. Jeśli zbliżają się na koniach, schodzą i idą w ich stronę. Jeśli przybędą na rydwanie, rydwan i zbroję należy pozostawić na zewnątrz, gdy wejdą. Żaden wojownik nie może wejść jeśli nie przyjdzie w sposób religijny, cichy i łagodny.
Więc Sawitri przybyła do tej pustelni i zobaczyła tam Satjawana, syna pustelnika, i jej serce zostało podbite. Uciekła przed wszystkimi książętami pałaców i dworów, ale tutaj, w leśnym schronieniu króla Djumatseny, jego syn, Satjawan, skradł jej serce.
Kiedy Sawitri wróciła do domu ojca, ten zapytał ją: „Sawitri, droga córko, mów. Czy widziałeś kogoś, kogo chciałbyś poślubić?” Wtedy cicho, rumieniąc się, Sawitri powiedziała: „Tak, ojcze”. „Jak ma na imię książę?” „To nie jest książę, ale syn króla Djumatseny, który utracił swoje królestwo – książę bez dziedzictwa, który prowadzi życie monastyczne, życie Sannjasina w lesie, zbierając korzenie i zioła, pomagając i karmiąc swojego starego ojca i matkę, którzy mieszkają w domku.”
Słysząc to, ojciec skonsultował się z mędrcem Nārada, który akurat tam był obecny, a tamten oświadczył, że był to najbardziej zły wybór, jaki kiedykolwiek został dokonany. Następnie król poprosił go o wyjaśnienie, dlaczego tak myśli. A Narada powiedział: „W ciągu dwunastu miesięcy od teraz ten młody człowiek umrze”. Wtedy król przeraził się i przemówił: „Sawitri, ten młody człowiek umrze za dwanaście miesięcy, a ty zostaniesz wdową: pomyśl o tym! Powstrzymaj się od wyboru, moje dziecko, nie możesz wyjść za mąż za kogoś, komu zostało tak mało czasu, kto został skazany przez życie.” „Nieważne, ojcze; nie proś mnie, żebym poślubiła inną osobę i poświęciła czystość umysłu, ponieważ kocham jedynie i przyjęłam do swojego umysłu tego dobrego i odważnego Satjawana jako mojego męża. Panna wybiera tylko raz i nigdy nie odstępuje od swojej wierności.” Kiedy król stwierdził, że Sawitri jest stanowcza w umyśle i sercu, zgodził się. Następnie Sawitri poślubiła księcia Satjawana i po cichu udała się z pałacu swojego ojca do lasu, aby zamieszkać z wybranym mężem i pomóc jego rodzicom. Chociaż Sawitri znała dokładną datę śmierci Satjawana, ukrywała ją przed nim. Codziennie chodził w głąb lasu, zbierał owoce i kwiaty, zbierał chrust a potem wracał do chaty, a ona gotowała posiłki i pomagała starszym ludziom. I tak toczyło się ich życie, aż zbliżył się nieuchronny dzień i pozostały tylko trzy krótkie dni. Złożyła ona surowy ślub trzech nocy pokutnych i świętych postów i twardo czuwała. Sawitri spędziła smutne i bezsenne noce na żarliwych modlitwach i niewidzianych łzach, aż nastał straszny poranek. Tego dnia Sawitri nie mogła oderwać od niego wzroku nawet na chwilę. Błagała jego rodziców o pozwolenie, aby mogła towarzyszyć mężowi, gdy ten poszedł jak zwykle po zioła i opał, a po uzyskaniu ich zgody poszła. Nagle słabnącym głosem poskarżył się żonie, że czuje się słabo: „Mam zawroty głowy i zmysły się kręcą, droga Sawitri. Czuję, że ogarnia mnie sen; pozwól mi chwilę odpocząć przy tobie.” Ze strachem i drżeniem odpowiedziała: „Chodź, połóż głowę na moich kolanach, mój najdroższy panie”. I położył swą płonącą głowę na kolanach swojej żony, po czym westchnął i stracił przytomność. Przytulając go do siebie, z oczami napływającymi łzami, siedziała tam w samotnym lesie, dopóki nie przybyli wysłannicy Śmierci, by zabrać duszę Satjawana. Nie mogli jednak zbliżyć się do miejsca, gdzie Sawitri siedziała ze zwłokami męża, z głową opartą na jej kolanach. Otaczała ją strefa ognia i żaden z wysłanników Śmierci nie mógł w nią wejść. Wszyscy uciekli, wrócili do króla Jamy, boga śmierci, i powiedzieli mu, dlaczego nie mogli zdobyć duszy tego człowieka.
Potem przyszedł Jama, Bóg Śmierci, Sędzia Umarłych. Był pierwszym człowiekiem, który umarł – pierwszym człowiekiem, który umarł na ziemi – i stał się bóstwem przewodnim wszystkich tych, którzy umierają. On osądza, czy po śmierci człowieka należy go ukarać, czy nagrodzić. Więc przyszedł sam. Oczywiście mógł wejść do tego zaczarowanego kręgu, ponieważ był bogiem. Kiedy przybył do Sawitri, powiedział: „Córko, porzuć to martwe ciało, bo wiedz, że śmierć jest losem śmiertelników, a ja jestem pierwszym ze śmiertelników, który umarł. Od tego czasu wszyscy muszą umrzeć. Śmierć jest losem człowieka.” Tak powiedziawszy, Sawitri odeszła, a Jama wyciągnął duszę. Jama, wziąwszy duszę młodzieńca, ruszył w drogę. Nie odszedł daleko gdy usłyszał kroki na suchych liściach. Odwrócił się. „Sawitri, córko, dlaczego mnie śledzisz? Taki jest los wszystkich śmiertelników.” „Nie podążam za tobą, Ojcze” – odpowiedziała Sawitri – „ale taki jest także los kobiety, ona podąża tam, dokąd prowadzi ją miłość, a Prawo Wieczne nie oddziela kochającego mężczyzny od wiernej żony”. Wtedy rzekł Bóg Śmierci: „Proś o jakiekolwiek dobro, z wyjątkiem życia swego męża”. „Jeśli zechcesz udzielić łaski, Panie Śmierci, proszę, aby mój teść został wyleczony ze ślepoty i uszczęśliwiony”. „Niech spełni się twoje pobożne życzenie, posłuszna córko”. A potem Król Śmierci podróżował dalej z duszą Satjawana. Znów rozległy się te same kroki z tyłu. Obejrzał się. „Sawitri, moja córko, nadal mnie śledzisz?” „Tak, mój Ojcze; nie mogę nic na to poradzić; cały czas próbuję wrócić, ale umysł podąża za mężem i ciało za nim. Dusza już odeszła, gdyż w tej duszy jest także moja; a gdy weźmiesz duszę, ciało podąża za nią, prawda?” „Zadowolony jestem z twoich słów, piękna Sawitri. Poproś mnie o jeszcze jedno dobrodziejstwo, ale nie może to być życie twojego męża.” „Niech mój teść odzyska utracone bogactwo i królestwo, Ojcze, jeśli zechcesz spełnić jeszcze jedną prośbę”. „Kochana córko” – odpowiedział Jama – „tym dobrodziejstwem teraz obdarzam; ale wróć do domu, bo żywy śmiertelnik nie może iść z królem Jamą.” A potem Jama poszedł swoją drogą. Ale Sawitri, łagodna i wierna, nadal podążała za swoim zmarłym mężem. Jama ponownie się zawrócił. „Szlachetna Sawitri, nie podążaj za beznadziejnym nieszczęściem”. „Nie mogę wybrać, muszę podążać tam, gdzie zabierasz mojego ukochanego”. „Załóżmy więc, Sawitri, że twój mąż był grzesznikiem i musi iść do piekła. Czy w takim wypadku Sawitri pójdzie z tym, którego kocha?” „Cieszę się, że mogę podążać jego drogą, czy to życia, czy śmierci, nieba czy piekła” – powiedziała kochająca żona. „Błogosławione są twoje słowa, moje dziecko, jestem z ciebie zadowolony, poproś o jeszcze jedno dobro, ale umarli nie ożyją”. „Skoro więc mi na to pozwalasz, niech cesarska linia mojego teścia nie zostanie zniszczona; niech jego królestwo zstąpi na synów Satjawana”. I wtedy Bóg Śmierci uśmiechnął się. „Córko moja, pełni się twoje pragnienie: oto dusza twojego męża, on ożyje ponownie. On dożyje, aby zostać ojcem, a twoje dzieci także będą królować we właściwym czasie. Powróć do domu. Miłość zwyciężyła śmierć! Kobieta nigdy nie kochała tak jak ty, a ty jesteś dowodem na to, że nawet ja, Bóg Śmierci, jestem bezsilny wobec mocy prawdziwej miłości, która trwa!”
Oto historia Sawitri i każda dziewczyna w Indiach musi pragnąć być taka jak Sawitri, której miłości nie mogła pokonać śmierć i która dzięki tej ogromnej miłości wydarła nawet Jamie, duszę swego męża.
Książka jest pełna setek pięknych epizodów takich jak ten. Zacząłem od powiedzenia wam, że Mahabharata jest jedną z najwspanialszych ksiąg na świecie i składa się z około stu tysięcy wersetów w osiemnastu Parwanach, czyli tomach.
Wracając do naszej głównej historii. Zostawiliśmy braci Pandawów na wygnaniu. Nawet tam nie pozwolono im pozostać niezakłóconymi złymi intrygami Durjodhany; ale wszystkie były daremne.
Opowiem wam tutaj historię ich leśnego życia. Pewnego dnia bracia w lesie odczuli pragnienie. Judhiszthira polecił swojemu bratu Nakuli aby poszedł i przyniósł wodę. Szybko udał się w stronę miejsca, gdzie była woda, i wkrótce dotarł do kryształowego jeziora i już miał się z niego napić, gdy usłyszał głos wypowiadający te słowa: „Zatrzymaj się, dziecko. Najpierw odpowiedz na moje pytania, a potem wypij tę wodę. Ale Nakula, który był niezmiernie spragniony, zlekceważył te słowa, napił się wody i wypiwszy ją, padł martwy. Ponieważ Nakula nie wrócił, król Judhiszthira powiedział Sahadewie aby odszukał jego brata i przyniósł ze sobą wodę. Zatem Sahadewa udał się nad jezioro i ujrzał swego brata leżącego martwego. Dotknięty śmiercią brata i dotkliwie spragniony, udał się w stronę wody, gdy usłyszał te same słowa: „Dziecko, najpierw odpowiedz na moje pytania, a potem pij wodę”. On również zlekceważył te słowa i zaspokoiwszy swoje pragnienie, padł martwy. Następnie Ardźuna i Bhima zostali wysłani, jeden po drugim, z podobną misją; ale żaden nie wrócił, wypiwszy z jeziora padli martwi. Wtedy Judhiszthira wstał i poszedł szukać swoich braci. W końcu dotarł nad piękne jezioro i zobaczył swoich braci leżących martwych. Na ten widok serce jego przepełnione było smutkiem i zaczął lamentować. Nagle usłyszał ten sam głos mówiący: „Nie postępuj, dziecko, pochopnie. Jestem Jakszą żyjącym jak żuraw na maleńkiej rybce. To przeze mnie twoi młodsi bracia zostali poddani władzy Pana duchów zmarłych. Jeśli ty, Książę, nie odpowiesz na zadane przeze mnie pytania, doliczysz się tu pięciu zwłok. Po udzieleniu odpowiedzi na moje pytania, ty, synu Kunti, wypij i zabierz ze sobą tyle, ile potrzebujesz.” Judhiszthira odpowiedział: „Odpowiem na twoje pytania zgodnie ze swoją inteligencją. Pytaj.” Następnie Jaksza zadał mu kilka pytań, na które Judhiszthira odpowiedział w sposób zadowalający. Jedno z zadanych pytań brzmiało: „Jaki jest najwspanialszy fakt na tym świecie?” „Widzimy, jak w każdej chwili wokół nas umierają nasi bliźni; ale ci, którzy pozostali, myślą, że nigdy nie umrą. Oto najciekawszy fakt: w obliczu śmierci nikt nie wierzy, że umrze!” Inne zadane pytanie brzmiało: „Jaka jest ścieżka poznania tajemnicy religii?” A Judhiszthira odpowiedział: „W drodze dyskusji niczego nie można rozstrzygnąć; doktryn jest wiele; różne są pisma święte, jedna część zaprzecza drugiej. Nie ma dwóch mędrców, którzy nie różnią się w swoich opiniach. Sekret religii jest ukryty głęboko, jakby w ciemnych jaskiniach. Zatem ścieżką, którą należy podążać, jest ta, którą kroczyli wielcy”. Wtedy Jaksza powiedział: „Jestem zadowolony. Jestem Dharmą, Bogiem Sprawiedliwości w postaci żurawia. Przyszedłem cię przetestować. Otóż widzisz, żaden z twoich braci nie umarł. To cała moja magia. Ponieważ powstrzymywanie się od krzywdy jest dla ciebie czymś wyższym niż zysk i przyjemność, dlatego więc pozwolę żyć wszystkim twoim braciom, o Byku rasy Bharata. I na te słowa Jakszy Pandawowie powstali.
Oto rzut oka na naturę króla Judhiszthira. Z jego odpowiedzi dowiadujemy się, że był bardziej filozofem, bardziej joginem niż królem.
Teraz, gdy zbliżał się trzynasty rok wygnania, Jaksza nakazał im udać się do królestwa Wirāta i zamieszkać tam w takim przebraniu, jakie uznają za najlepsze.
Zatem po upływie dwunastu lat wygnania udali się do królestwa Wiraty w różnych przebraniach, aby pozostały rok spędzić w ukryciu i rozpoczęli służbę pomocniczą w domu króla. W ten sposób Judhiszthira został bramińskim dworzaninem królewskim, jako specjalista w grze w kości; Bhima został mianowany kucharzem; Ardźuna, przebrany za eunucha, został nauczycielem tańca i muzyki księżniczki Uttary i przebywał w wewnętrznych komnatach króla; Nakula został opiekunem koni królewskich; a Sahadewa przejął opiekę nad krowami; a Draupadi, przebrana za służącą, również została przyjęta do domu królowej. W ten sposób ukrywając swoją tożsamość, bracia Pandawowie bezpiecznie spędzili rok, a poszukiwania Durjodhany by ich odnaleźć nie przyniosły skutku. Odkryto ich dopiero gdy minął rok.
Następnie Judhiszthira wysłał ambasadora do Dhritarasztry i zażądał, aby zwrócono im połowę królestwa, jako ich część. Ale Durjodhana nienawidził swoich kuzynów i nie zgodził się na ich uzasadnione żądania. Byli nawet gotowi przyjąć jedną prowincję, ba, nawet pięć wsi. Ale uparty Durjodhana oświadczył, że nie podda się bez walki nawet tak dużej powierzchni jaką tylko czubek igły będzie w stanie pomieścić. Dhritarasztra raz po raz błagał o pokój, ale wszystko na próżno. Kryszna również poszedł i próbował zapobiec zbliżającej się wojnie i śmierci krewnych, podobnie jak mądra starszyzna dworu królewskiego; ale wszelkie negocjacje w sprawie pokojowego podziału królestwa były daremne. W końcu po obu stronach poczyniono przygotowania do wojny i wzięły w niej udział wszystkie wojownicze narody.
Przestrzegano w nim starych indyjskich zwyczajów Kszatrijów. Durjodhana stanął po jednej stronie, Judhiszthira po drugiej. Od Judhiszthiry natychmiast wysłano posłańców do wszystkich okolicznych królów, prosząc o ich sojusz, ponieważ honorowi ludzie spełnią prośbę, która jako pierwsza do nich dotarła. Zatem wojownicy ze wszystkich stron zebrali się, aby poprzeć sprawę Pandawów lub Kuru, zgodnie z kolejnością ich próśb; i tak jeden brat dołączył do tej strony, a drugi do tamtej strony, ojciec po jednej stronie, a syn po drugiej. Najciekawszy był kodeks wojenny tamtych czasów; gdy tylko bitwa na dany dzień dobiegła końca i nastał wieczór, przeciwnicy byli dobrymi przyjaciółmi i chodzili nawet do swoich namiotów; jednakże gdy nastał ranek, ponownie zaczęli ze sobą walczyć. To była dziwna cecha, którą Hindusi przenieśli do czasów inwazji mahometańskiej. Z drugiej strony człowiekowi na koniu nie wolno uderzyć pieszego; nie wolno zatruwać broni; nie wolno zwyciężać wroga w jakiejkolwiek nierównej walce lub przez nieuczciwość; i nigdy nie wolno bezpodstawnie wykorzystywać drugiej osoby i tak dalej. Jeśli ktoś odstąpi od tych zasad, zostanie pokryty hańbą i odrzucony. W ten sposób szkolono Kszatrijów. A kiedy obca inwazja nadeszła z Azji Środkowej, Hindusi potraktowali najeźdźców w ten sam sposób. Pokonali ich kilka razy i przy wielu okazjach odsyłali ich do domów z prezentami itp. Ustalony kodeks był taki, że nie wolno im uzurpować sobie prawa do niczyjego kraju; a kiedy ktoś został pobity, należy go odesłać do swojego kraju, biorąc pod uwagę jego stanowisko. Zdobywcy mahometańscy inaczej traktowali królów hinduskich, a gdy raz ich dopadli, zniszczyli ich bez wyrzutów sumienia.
Pamiętajcie, że w tamtych czasach – w czasach naszej historii, jak mówi wiersz – nauka o broni nie polegała w ogóle na posługiwaniu się łukami i strzałami; było to łucznictwo magiczne, w którym znaczącą rolę odgrywało użycie mantr, koncentracja itp. Jeden człowiek mógłby walczyć z milionami ludzi i palić ich według własnego uznania. Mógł wysłać jedną strzałę, a spadłby deszcz tysięcy strzał i grzmotów; potrafił sprawić, że wszystko się zapaliło i tak dalej – to wszystko była boska magia. W obu tych wierszach – Ramajanie i Mahabharacie – najbardziej ciekawy jest jeden fakt – wraz z tymi magicznymi strzałami i tym wszystkim, co się dzieje, widać już armatę w użyciu. Armata to bardzo stara rzecz, używana przez Chińczyków i Hindusów. Na murach miast wisiały setki osobliwych broni wykonanych z pustych w środku żelaznych rurek, których wypełnienie prochem i kulką mogło zabić setki ludzi. Ludzie wierzyli, że Chińczycy za pomocą magii umieścili diabła w pustej żelaznej rurze, a kiedy włożyli trochę ognia do dziury, diabeł wyszedł z przeraźliwym hałasem i zabił wielu ludzi.
Więc w dawnych czasach zwykli walczyć magicznymi strzałami. Jeden człowiek byłby w stanie walczyć z milionami innych. Mieli swoje ustalenia wojskowe i taktykę: byli tam żołnierze piechoty, zwani Pāda; potem kawaleria Turaga; i dwie inne dywizje, które współcześni stracili i porzucili – był korpus słoni – setki słoni z ludźmi na grzbietach, uformowanych w pułki i chronionych ogromnymi arkuszami żelaznej kolczugi; a te słonie miały nacierać na masę wroga – były też oczywiście rydwany (wszyscy widzieliście zdjęcia tych starych rydwanów, używano ich w każdym kraju). W tamtych czasach były to cztery dywizje armii.
Teraz, obie strony jednakowo chciały zabezpieczyć sojusz z Kryszną. Jednak odmówił wzięcia czynnego udziału i walki w tej wojnie, lecz ofiarował się Ardźunie jako woźnica, a Durjodhanie jako przyjaciel i doradca Pandawów oddał swoją armię potężnych żołnierzy.
Następnie na rozległej równinie Kurukszetra rozegrała się wielka bitwa, w której polegli Bhiszma, Drona, Karna i bracia Durjodhany wraz z krewnymi po obu stronach i tysiącami innych bohaterów. Wojna trwała osiemnaście dni. Rzeczywiście, z osiemnastu Akszauhini żołnierzy (blisko 4 miliony – przyp. tłum.) pozostało bardzo niewielu ludzi. Śmierć Durjodhany zakończyła wojnę na korzyść Pandawów. Następnie nastąpił lament nad Gāndhārim, królową i owdowiałymi kobietami oraz pogrzeby zmarłych wojowników.
Największym wydarzeniem wojny był cudowny i nieśmiertelny poemat Gity, Niebiańska Pieśń. Jest to popularne pismo święte w Indiach i najwznioślejsze ze wszystkich nauk. Składa się z dialogu prowadzonego przez Ardźunę z Kryszną tuż przed rozpoczęciem walki na polu bitwy Kurukszetra. Tym z was, którzy nie czytali tej książki, radzę ją przeczytać. Gdybyście tylko wiedzieli jak bardzo wpłynęła ona nawet na wasz kraj! Jeśli chcecie poznać źródło inspiracji Emersona, to ta książka, Gita. Poszedł zobaczyć się z Carlyle, a Carlyle podarował mu Gitę; i ta mała książeczka jest odpowiedzialna za Ruch Concord. Wszystkie szerokie ruchy w Ameryce w taki czy inny sposób mają dług u grupy z Concord.
Centralną postacią Gity jest Kryszna. Tak jak wy czcicie Jezusa z Nazaretu, gdy Bóg zstępuje jako człowiek, tak Hindusi czczą wiele Inkarnacji Boga. Wierzą nie tylko w jednego czy dwóch, ale w wielu, którzy od czasu do czasu schodzą na dół, zgodnie z potrzebami świata, w celu zachowania Dharmy i zniszczenia niegodziwości. Każda sekta ma swojego, a Kryszna jest jednym z nich. Być może Kryszna ma w Indiach większą liczbę wyznawców niż jakakolwiek inna inkarnacja Boga. Jego zwolennicy uważają, że był on najdoskonalszym z tych wcieleń. Dlaczego? „Ponieważ” – mówią – „spójrz na Buddę i inne wcielenia: byli oni tylko mnichami i nie mieli współczucia dla małżeństw. Jak mogli mieć? Ale spójrz na Krysznę: był wspaniały jako syn, jako król i jako ojciec i przez całe życie praktykował cudowne nauki, które głosił.” „Ten, kto pośród największej aktywności znajduje najsłodszy spokój i pośród największego spokoju jest najbardziej aktywny, ten poznał tajemnicę życia”. Kryszna pokazuje, jak to zrobić – poprzez brak przywiązania: rób wszystko, ale nie utożsamiaj się z niczym. Jesteś duszą, czystą, wolną przez cały czas; jesteś Świadkiem. Nasze nieszczęście nie wynika z pracy, ale z przywiązania do czegoś. Weźmy na przykład pieniądze: posiadanie pieniędzy to wspaniała rzecz, zarabiaj je, mówi Kryszna; usilnie staraj się zdobyć pieniądze, ale nie przywiązuj się do nich. Tak samo z dziećmi, z żoną, mężem, krewnymi, sławą, wszystkim; nie musisz ich unikać, po prostu nie przywiązuj się. Jest tylko jedno przywiązanie, które należy do Boga i do nikogo innego. Pracuj dla nich, kochaj ich, czyń im dobro, poświęć dla nich sto istnień, jeśli zajdzie taka potrzeba, ale nigdy nie bądź przywiązany. Jego własne życie było tego dokładnym przykładem.
Pamiętajcie, że księga opisująca życie Kryszny ma kilka tysięcy lat i niektóre fragmenty jego życia są bardzo podobne do tych, które prowadził Jezus z Nazaretu. Kryszna miał królewskie korzenie; był król-tyran, zwany Kamsa, i istniało proroctwo, że ktoś narodzi się w takiej a takiej rodzinie i zostanie królem. Zatem Kamsa nakazał zamordowanie wszystkich dzieci płci męskiej. Król Kamsa wtrącił ojca i matkę Kryszny do więzienia, gdzie urodziło się dziecko. Nagle w więzieniu zajaśniało światło i dziecko przemówiło, mówiąc: „Jestem Światłością świata, narodziłem się dla dobra świata”. Znów spotykacie Krysznę symbolicznie przedstawionego wśród krów – „Wielkiego Pasterza”, jak go nazywają. Mędrcy twierdzili, że narodził się sam Bóg, i poszli, aby złożyć mu hołd. W innych częściach historii podobieństwo między nimi nie jest kontynuowane.
Śri Kryszna pokonał tego tyrana Kamsę, lecz nigdy nie myślał o przyjęciu czy objęciu tronu samodzielnie. Nie miał z tym nic wspólnego. Spełnił swój obowiązek i na tym koniec.
Po zakończeniu wojny na Kurukszetrze wielki wojownik i czcigodny dziadek Bhiszma, który walczył dziesięć dni z osiemnastu dni bitwy, wciąż leżał na łożu śmierci i udzielał Judhiszthirze instrukcji na różne tematy, takie jak obowiązki króla , obowiązki czterech kast, cztery etapy życia, prawa małżeńskie, obdarowywanie prezentami itp., opierając je na naukach starożytnych mędrców. Wyjaśnił filozofię sankhji i filozofię jogi oraz opowiedział liczne opowieści i tradycje o świętych, bogach i królach. Nauki te zajmują prawie jedną czwartą całego dzieła i stanowią bezcenny magazyn hinduskich praw i kodeksów moralnych. W międzyczasie Judhiszthira został koronowany na króla. Ale straszny rozlew krwi i wyginięcie przełożonych i krewnych mocno ciążyły mu na umyśle; a następnie, za radą Wjasy, spełnił ofiarę Aśwamedha.
Po wojnie przez piętnaście lat Dhritarasztra żył w pokoju i honorze, będąc posłusznym Judhiszthirze i jego braciom. Następnie sędziwy monarcha pozostawił na tronie Judhiszthirę i udał się do lasu wraz ze swoją oddaną żoną i Kunti, matką braci Pandawów, aby spędzić ostatnie dni w ascezie.
Minęło trzydzieści sześć lat, odkąd Judhiszthira odzyskał swoje imperium. Wtedy dotarła do niego wiadomość, że Kryszna opuścił swe śmiertelne ciało. Kryszna, mędrzec, jego przyjaciel, jego prorok, jego doradca, odszedł. Ardźuna pospieszył do Dwaraki i wrócił tylko po to, aby potwierdzić smutną wiadomość, że Kryszna i Jadawowie nie żyją. Wtedy król i pozostali bracia, pogrążeni w smutku, oświadczyli, że dla nich także nadszedł czas by odejść. Odrzucili więc ciężar królestwa, osadzili na tronie Parikszita, wnuka Ardźuny i udali się w Himalaje, na Wielką Podróż, Mahāprasthāna. Była to szczególna forma sannjasy. Było w zwyczaju, że starzy królowie zostawali sannjasinami. W starożytnych Indiach, kiedy ludzie byli bardzo starzy, porzucali wszystko. Podobnie królowie. Kiedy człowiek nie chciał już żyć, wtedy szedł w Himalaje, nie jedząc i nie pijąc szedł dalej, aż do wyczerpania organizmu. Cały czas myśląc o Bogu po prostu maszerowali aż ciało się poddało.
Potem przybyli bogowie, mędrcy i powiedzieli królowi Judhiszthirze, że powinien udać się i dotrzeć do nieba. Aby dostać się do nieba trzeba pokonać najwyższe szczyty Himalajów. Za Himalajami znajduje się góra Meru. Na szczycie góry Meru jest niebo. Nikt nigdy nie udał się tam w tym ciele. Tam rezydują bogowie. I bogowie wezwali Judhiszthirę, aby się tam udał.
Zatem pięciu braci i ich żona ubrali się w szaty z kory i wyruszyli w podróż. Po drodze podążał za nimi pies. Szli dalej i dalej, i skierowali swoje zmęczone stopy na północ, gdzie Himalaje wznoszą wyniosłe szczyty i ujrzeli przed sobą potężną górę Meru. Szli w milczeniu po śniegu, aż nagle królowa upadła i już się nie podniosła. Do Judhiszthiry, który prowadził, Bhima, jeden z braci, powiedział: „Oto, królu, królowa upadła”. Król zalał się łzami, ale nie oglądał się za siebie. „Spotkamy się z Kryszną” – mówił. „Nie ma czasu na oglądanie się wstecz. Maszerujemy dalej.” Po chwili Bhima ponownie powiedział: „Oto nasz brat Sahadewa upadł”. Król zalał się łzami; ale nie zatrzymał się. „Idziemy dalej” – zawołał.
Jeden po drugim, na zimnie i śniegu, wszyscy czterej bracia padali, lecz niewzruszony, choć samotny, król szedł dalej. Oglądając się za siebie, zobaczył, że wierny pies wciąż za nim podąża. I tak król i pies szli dalej przez śnieg i lód, przez wzgórza i doliny, wspinając się coraz wyżej, aż dotarli do góry Meru; i tam zaczęli słyszeć niebiańskie dzwonki, a bogowie obsypali cnotliwego króla niebiańskimi kwiatami. Następnie zjechał rydwan bogów, a Indra modlił się do niego: „Wsiadaj na ten rydwan, największy ze śmiertelników, tobie jedynemu zostało dane aby wejść do nieba bez zmiany śmiertelnego ciała”. Ale nie, Judhiszthira nie chciał iść bez swoich oddanych braci i królowej; wtedy Indra wyjaśnił mu, że bracia udali się tam już przed nim.
A Judhiszthira rozejrzał się i powiedział do swojego psa: „Wsiadaj do rydwanu, dziecko”. Bóg stał przerażony. „Co! pies?” zawołał. „Odrzuć tego psa! Pies nie idzie do nieba! Wielki Królu, co masz na myśli? Czy jesteś szalony? Ty, najbardziej cnotliwy z rodzaju ludzkiego, możesz pójść do nieba jedynie w swoim ciele.” „Ale on był moim oddanym towarzyszem na śniegu i lodzie. Kiedy wszyscy moi bracia nie żyli i moja królowa umarła, on jeden nigdy mnie nie opuścił. Jak mogę go teraz zostawić?” „W niebie nie ma miejsca dla ludzi z psami. Trzeba go zostawić. Nie ma w tym nic niesprawiedliwego”. „Nie pójdę do nieba” – odpowiedział król – „bez psa. Nie opuszczę nigdy takiego, który się u mnie schronił aż do końca mojego życia. Nigdy nie odstąpię od prawości, nawet dla radości niebiańskich lub za namową boga”. „W takim razie” – powiedziała Indra – „pod jednym warunkiem pies pójdzie do nieba. Ty byłeś najbardziej cnotliwym ze śmiertelników, on był psem zabijającym i zjadającym zwierzęta; jest grzeszny, poluje i odbiera życie innym. Możesz zamienić się niebem z nim. „Zgoda” – powiedział król. „Niech pies pójdzie do nieba”.
Od razu scena się zmieniła. Słysząc te szlachetne słowa Judhiszthiry, pies objawił się jako Dharma; psem był nie kto inny jak Jama, Pan Śmierci i Sprawiedliwości. A Dharma wykrzyknął: „Oto, królu, nikt nigdy nie był tak bezinteresowny jak ty, chcący zamienić niebo na małego psa i dla niego wyrzec się wszystkich swoich cnót i nawet za niego być gotowy pójść do piekła. Dobrze się urodziłeś, Królu królów. Masz współczucie dla wszystkich stworzeń, O Bharato, czego jest to jasny przykład. Dlatego regiony nieśmiertelnej szczęśliwości są Twoje! Zdobyłeś je, królu, a blask jest celem niebiańskim i wzniosłym.”
Następnie Judhiszthira wraz z Indrą, Dharmą i innymi bogami udaje się do nieba niebiańskim pojazdem. Poddaje się próbom, kąpie się w niebiańskiej Ganga i przyjmuje ciało niebiańskie. Spotyka swoich braci, którzy są teraz nieśmiertelni i wreszcie wszystko jest błogością.
Tak kończy się historia Mahabharaty, przedstawiająca we wzniosłym poemacie triumf cnoty i pokonanie występku. Mówiąc o Mahabharacie, po prostu nie mogę przedstawić nieskończonej gamy wspaniałych i majestatycznych postaci potężnych bohaterów przedstawionych przez geniusza i mistrza umysłu Wjasę. Wewnętrzne konflikty pomiędzy prawością a synowskim uczuciem w umyśle bogobojnego, choć słabego, starego i ślepego króla Dhritarasztry; majestatyczny charakter dziadka Bhiszmy; szlachetna i cnotliwa natura królewskiego Judhiszthiry i pozostałych czterech braci, równie potężnych w męstwie, jak oddaniu i lojalności; niezrównany charakter Kryszny, niezrównany w ludzkiej mądrości; i nie mniej błyskotliwe postacie kobiet — dostojnej królowej Gandhari, kochającej matki Kunti, zawsze oddanej i cierpiącej Draupadi — te i setki innych postaci z tego Eposu i Ramajany stanowią cenne dziedzictwo całego świata hinduskiego przez ostatnie kilka tysięcy lat i stanowią podstawę ich myśli oraz ich idei moralnych i etycznych. W rzeczywistości Ramajana i Mahabharata to dwie encyklopedie życia i mądrości starożytnych Aryjczyków, przedstawiające idealną cywilizację, do której ludzkość jeszcze musi aspirować.