O Profesorze Maxie Müllerze

Chociaż ideałem pracy naszego Brahmwādina powinno być zawsze „कर्मण्येवाधिकारस्ते मा फलेषु कदाचन – Masz prawo do pracy ale nigdy do jej owoców”, jednakże żaden szczery pracownik nie opuszcza pola działania, nie dając się poznać i nie łapiąc przynajmniej kilku promieni światła.

Początek naszej pracy był wspaniały, a niezachwiana gorliwość okazywana przez naszych przyjaciół jest ponad wszelką pochwałę. Szczerość przekonań i czystość motywów z pewnością zyskają uznanie; a nawet niewielka mniejszość uzbrojona w nie z pewnością ma zwyciężyć wbrew wszelkim przeciwnościom.

Trzymaj się z daleka od wszystkich nieszczerych pretendentów do nadprzyrodzonego oświecenia; nie dlatego, że takie oświecenie jest niemożliwe, ale, moi przyjaciele, w naszym świecie „pożądanie, złoto lub sława” to ukryty motyw dziewięćdziesięciu procent wszystkich takich twierdzeń, a w przypadku pozostałych dziesięciu procent dziewięć procent są to przypadki wymagające bardziej czułej opieki lekarzy niż uwagi metafizyków.

Pierwszą wielką rzeczą do osiągnięcia jest ugruntowanie charakteru, uzyskanie, jak to mówimy, प्रतिष्ठिता प्रज्ञा (ugruntowanej mądrości). Dotyczy to w równym stopniu jednostek, jak i zorganizowanych organów jednostek. Nie martwcie się bo świat patrzy podejrzliwie na każdą nową próbę, nawet jeśli jest ona na ścieżce duchowości. Biedny świat, jakże często był oszukiwany! Im więcej jest संसार (samsara), światowy aspekt życia patrzy podejrzliwie na każdy rozwijający się ruch lub jeszcze lepiej, przedstawia mu na wpół wrogi front, tym lepiej dla ruchu. Jeśli jest jakakolwiek prawda, którą ten ruch ma rozpowszechniać, jakakolwiek potrzeba, dla której zrodził się, by ją zaspokoić, wkrótce potępienie zamieni się w pochwałę, a pogarda w miłość. W dzisiejszych czasach ludzie są skłonni przyjąć religię jako środek do osiągnięcia jakiegoś celu społecznego lub politycznego. Uważajcie na to. Religia jest celem samym w sobie. Ta religia, która jest jedynie środkiem do światowego dobrobytu, nie jest religią, czymkolwiek by ona nie była; a twierdzenie, że człowiek nie ma innego celu niż swobodne i pełne korzystanie ze wszelkich przyjemności zmysłowych, jest czystym bluźnierstwem przeciwko Bogu i człowiekowi.

Prawda, czystość i bezinteresowność – gdziekolwiek one są obecne, nie ma mocy poniżej ani nad słońcem, która mogłaby zmiażdżyć ich posiadacza. Wyposażona w nie jedna osoba jest w stanie stawić czoła całemu wszechświatowi w opozycji.

Przede wszystkim wystrzegaj się kompromisów. Nie chcę przez to powiedzieć, że masz się z kimkolwiek wdawać w antagonizm, ale musisz trzymać się swoich własnych zasad na dobre i na złe i nigdy nie dostosowywać ich do „mody” innych w imię chciwości zdobycia zwolenników. Twój Atman jest podporą wszechświata – czyjego wsparcia potrzebujesz? Czekajcie z cierpliwością, miłością i siłą; jeśli pomocnicy nie są teraz gotowi, przybędą na czas. Dlaczego mielibyśmy się spieszyć? Prawdziwa siła robocza każdego wielkiego dzieła tkwi w jego niemal niezauważalnych początkach.

Kto by pomyślał, że życie i nauki chłopca urodzonego w biednym bramińskim rodzicom w przydrożnej wiosce w Bengalu za kilka lat dotrą do tak odległych krain, o jakich nasi przodkowie nawet nie marzyli? Mam na myśli Bhagawana Ramakrysznę. Czy wiecie, że profesor Max Müller napisał już artykuł o Śri Ramakrysznie dla Nineteenth Century i z radością napisze obszerniejszą i pełniejszą relację z jego życia i nauk, jeśli dostępne będą wystarczające materiały? Jakim niezwykłym człowiekiem jest prof. Max Müller! Kilka dni temu złożyłem mu wizytę. Powinienem powiedzieć, że poszedłem złożyć mu wyrazy szacunku, ponieważ ktokolwiek kocha Śri Ramakrysznę niezależnie od jego sekty, wyznania czy narodowości, swoją wizytę u takiej osoby traktuję jako pielgrzymkę. „मद्भक्तानां च ये भक्तास्ते मे भक्ततमा मताः – Ci, którzy są oddani tym, którzy Mnie kochają – są Moimi najlepszymi wielbicielami.” Czy to nie prawda?

Najpierw nakłoniono profesora, aby zapytał, jaka siła kryje się za tym, co doprowadziło do nagłych i doniosłych zmian w życiu zmarłego Keśab Ćandra Sena, wielkiego przywódcy Brahmo; i od tego czasu jest żarliwym uczniem i wielbicielem życia i nauk Śri Ramakryszny. „Ramakrysznę czczą dziś tysiące ludzi, profesorze” – powiedziałem. „Komu innemu należy oddawać cześć, jeśli nie takiemu” – brzmiała odpowiedź. Profesor był sam w sobie dobrocią i zaprosił mnie i pana Sturdy’ego na lunch z nim. Pokazał nam kilka uczelni w Oksfordzie i bibliotekę Bodleian. Towarzyszył nam także na stację kolejową; a wszystko to zrobił, ponieważ, jak powiedział, „Nie codziennie spotyka się ucznia Ramakryszny Paramahamsy”.

Wizyta była dla mnie naprawdę odkryciem. Ten miły domek w otoczeniu pięknego ogrodu, srebrnogłowy mędrzec, o spokojnej i łagodnej twarzy z czołem gładkim jak u dziecka, pomimo siedemdziesięciu zim, a każda zmarszczka na tej twarzy mówi o głęboko zakorzenionej kopalni duchowości gdzieś z tyłu; ta szlachetna żona, pomocnica jego życia w jego długim i żmudnym zadaniu wzbudzania zainteresowania, przezwyciężania sprzeciwu i pogardy i wreszcie stworzenia szacunku dla myśli mędrców starożytnych Indii – drzewa, kwiaty, spokój i czyste niebo – wszystko to przeniosło mnie w wyobraźni do chwalebnych dni starożytnych Indii, dni naszych Brahmaryszi i Radźaryszi, dni wielkich Wanaprasthów, dni Arundhati i Wasiszthów.

Nie widziałem ani filologa, ani uczonego, ale duszę, która każdego dnia uświadamia sobie swoją jedność z Brahmanem, serce, które w każdej chwili rozszerza się, aby osiągnąć jedność z Uniwersum. Tam, gdzie inni zatracają się w pustyni suchych szczegółów, on uderzył w źródło życia. Rzeczywiście bicie jego serca chwyciło rytm Upaniszad. „तमेवैकं जानथ जात्मानमन्या वाचो विमुञ्चथ – Poznaj samego Atmana i porzuć wszelkie inne rozmowy”.

Chociaż jest uczonym i filozofem poruszającym świat, jego wiedza i filozofia prowadziły go tylko coraz wyżej i wyżej do urzeczywistnienia Ducha, jego अपरा विद्या (niższa wiedza) rzeczywiście pomogła mu osiągnąć परा विद्या (wyższą wiedzę). To jest prawdziwa nauka. विद्या ददाति विनयम् – „Wiedza daje pokorę”. Jaki pożytek z wiedzy, jeśli nie wskazuje nam drogi do Najwyższego?

I jaką miłość żywi do Indii! Szkoda, że nie mam setnej części tej miłości do własnej ojczyzny! Obdarzony niezwykłym, a jednocześnie niezwykle aktywnym umysłem, żył i poruszał się w świecie myśli indyjskiej przez pięćdziesiąt lub więcej lat i z głębokim zainteresowaniem i serdeczną miłością obserwował ostrą wymianę światła i cienia w nieskończonym lesie literatury sanskryckiej, aż wniknęły w jego duszę i zabarwiły całą jego istotę.

Max Müller jest Wedantystą nad Wedantystami. Rzeczywiście, uchwycił prawdziwą duszę melodii Wedanty, pośród wszystkich jej harmonii i niezgody – jedyne światło, które oświetla sekty i wyznania świata, Wedantę, jedyną zasadę, której wszystkie religie to tylko aplikacje. A kim był Ramakryszna Paramahamsa? Praktyczną demonstracją tej starożytnej zasady, ucieleśnieniem przeszłych Indii i zapowiedzią przyszłych Indii, niosących duchowe światło dla narodów. Stare przysłowie mówi, że tylko jubiler może zrozumieć wartość klejnotów. Czyż nie jest cudem, że ten zachodni mędrzec bada i docenia każdą nową gwiazdę na firmamencie myśli indyjskiej, zanim nawet sami Hindusi zdają sobie sprawę z jej wielkości?

„Kiedy przyjedziesz do Indii? Każde tamtejsze serce z radością powitałoby osobę, która zrobiła tak wiele, aby przedstawić myśli swoich przodków w prawdziwym świetle” – powiedziałem. Twarz sędziwego mędrca pojaśniała – w jego oczach niemal pojawiła się łza, delikatne kiwnięcie głową i powoli padły słowa: „Ja bym wtedy nie wrócił, musielibyście mnie tam skremować”. Dalsze pytania wydawały się nieuzasadnioną ingerencją w sferę, w której przechowywane są święte tajemnice ludzkiego serca. Kto wie, czy nie tak właśnie powiedział poeta:

तच्चेतसा स्मरति नूनमबोधपूर्वं ।
भावस्थिराणि जननान्तरसौहृदानि ॥

– „Pamięta umysłem przyjaźnie z poprzednich narodzin, mocno zakorzenione w jego sercu”. Jego życie było błogosławieństwem dla świata; i niech minie jeszcze wiele, wiele lat, zanim zmieni obecny plan swego istnienia!