(Wygłoszone w Shakespeare Club, Pasadena, Kalifornia, 31 stycznia 1900)
W Sanskrycie napisane są dwa wielkie eposy, które są bardzo starożytne. Oczywiście istnieją setki innych epickich poematów. Język i literatura sanskrycka przetrwały do dnia dzisiejszego, choć od ponad dwóch tysięcy lat Sanskryt nie jest już językiem mówionym. Opowiem wam teraz o dwóch najstarszych eposach, zwanych Ramajaną i Mahabharatą. Uosabiają maniery i zwyczaje, stan społeczeństwa, cywilizacji itp. starożytnych Hindusów. Najstarszy z tych eposów nosi tytuł Ramajana, „Życie Ramy”. Istniała już wcześniej literatura poetycka — większość Wed, świętych ksiąg Hindusów, jest spisana w swego rodzaju metrum — lecz w Indiach za powszechną zgodą uważa się, że ta księga jest początkiem poezji.
Imię poety lub mędrca brzmiało Wālmiki. Później z tym starożytnym poetą związano wiele poetyckich opowieści; a jeszcze później bardzo powszechną praktyką stało się przypisywanie mu autorstwa bardzo wielu wersetom, które nie były jego autorstwa. Pomimo tych wszystkich interpolacji, wydaje nam się to bardzo pięknym układem, nie mającym sobie równych w literaturze świata.
Był młody człowiek, który w żaden sposób nie mógł utrzymać rodziny. Był silny i energiczny więc w końcu został rabusiem napadającym na ludzi przy drogach; napadał na ludzi na drodze i rabował ich, a za te pieniądze utrzymywał ojca, matkę, żonę i dzieci. Trwało to bez przerwy aż pewnego dnia przechodził obok wielki święty zwany Nārada i bandyta go zaatakował. Mędrzec zapytał złodzieja: „Dlaczego chcesz mnie okraść? Okradanie ludzi i zabijanie ich jest wielkim grzechem. Po co bierzesz cały ten grzech?” Rabuś odpowiedział: „No cóż, tymi pieniędzmi chcę wesprzeć rodzinę”. „Zatem”, powiedział mędrzec, „czy myślisz, że oni również biorą udział w twoim grzechu?” „Oczywiście, że tak” – odpowiedział bandyta. „Bardzo dobrze” – powiedział mędrzec – „przywiąż mnie tutaj a sam idź do domu i zapytaj swoich ludzi czy będą dzielić twój grzech w taki sam sposób w jaki dzielą się pieniędzmi, które zarabiasz”. W związku z tym poszedł on do swego ojca i zapytał: „Ojcze, czy wiesz, jak Cię wspieram?” Ojciec odpowiedział: „Nie, nie wiem”. „Jestem zbójem, zabijam ludzi i rabuję ich”. „Co! Ty tak czynisz, mój synu? Wynoś się ty wyrzutku!” Następnie poszedł do swojej matki i zapytał ją: „Matko, czy wiesz, jak cię wspieram?” „Nie”, odpowiedziała. „Poprzez rabunek i morderstwo”. „Jakie to okropne!”, zawołała matka. „Ale czy ty współuczestniczysz w moim grzechu?”, zapytał syn. „Dlaczego bym miała? Nigdy nikogo nie obrabowałam”, odpowiedziała matka. Następnie poszedł do swojej żony i zapytał ją: „Czy wiesz jak was wszystkich utrzymuję?” „Nie”, odpowiedziała. „No cóż, jestem rozbójnikiem”, odpowiedział, „i od lat rabuję ludzi; w ten sposób wspieram i utrzymuję was wszystkich. A teraz chcę wiedzieć, czy jesteście gotowi mieć udział w moim grzechu.” „W żadnym wypadku. Jesteś moim mężem i twoim obowiązkiem jest mnie wspierać.”
Oczy złodzieja otworzyły się. „Tak jest na świecie – nawet moi najbliżsi, dla których rabowałem, nie będą mieli udziału w moim losie”. Wrócił na miejsce gdzie związał mędrca, rozciął jego więzy, padł mu do stóp, opowiedział wszystko i powiedział: „Ratuj mnie! Co mogę zrobić?” Mędrzec powiedział: „Porzuć swoje obecne życie. Widzisz, że nikt z twojej rodziny tak naprawdę cię nie kocha, więc porzuć te wszystkie złudzenia. Będą dzielić twój dobrobyt, ale w chwili, gdy nie będziesz miał nic, opuszczą cię. Tam nie ma nikogo, kto miałby udział w twoim złu, ale wszyscy będą mieli udział w twoim dobru. Dlatego czcij Tego, który jako jedyny stoi przy nas, czy czynimy dobrze, czy źle. On nigdy nas nie opuszcza, bo miłość nigdy nie upadnie, nie zna handlu wymiennego ani egoizmu.”
Następnie mędrzec nauczył go, jak oddawać cześć. I człowiek ten zostawił wszystko i poszedł do lasu. Tam modlił się i medytował aż zapomniał o sobie tak całkowicie, że przyszły mrówki i zbudowały wokół niego mrowiska, a on był tego zupełnie nieświadomy. Po wielu latach rozległ się głos mówiący: „Powstań, mędrcze!” W ten sposób pobudzony zawołał: „Mędrcze? Jestem rabusiem!” „Nigdy więcej „rabusiem” – odpowiedział głos – „jesteś oczyszczonym mędrcem. Twoje stare imię zniknęło. Ale teraz, ponieważ twoja medytacja była tak głęboka i wielka, że nie zauważyłeś nawet mrowisk, które cię otaczały, odtąd będziesz miał na imię Walmiki – „ten, który narodził się w mrowisku”. I tak oto został mędrcem.
I tak został poetą. Pewnego dnia, gdy ten mędrzec Walmiki miał zamiar wykąpać się w świętej rzece Ganga, zobaczył parę gołębi krążących w kółko i całujących się. Mędrzec podniósł wzrok i był zadowolony z tego widoku, ale w ciągu sekundy przeleciała obok niego strzała i zabiła samca gołębicy. Gdy gołąb upadł na ziemię, gołębica w smutku wirowała wokół martwego ciała swojego towarzysza. Natychmiast poeta poczuł się nieszczęśliwy i rozglądając się, ujrzał myśliwego. „Jesteś nędznikiem”, zawołał, „bez najmniejszego miłosierdzia! Twoja zabójcza ręka nie zatrzyma się nawet dla miłości!” „Co to jest? Co ja mówię?” pomyślał poeta: „Nigdy wcześniej nie mówiłem w ten sposób”. I wtedy rozległ się głos: „Nie bój się. To jest poezja, która wychodzi z twoich ust. Napisz życie Ramy poetyckim językiem dla dobra świata”. I tak zaczął się pierwszy wiersz. Pierwszy werset wyskoczył z otchłani z ust Walmiki, pierwszego poety. A potem napisał piękną Ramajanę, „Życie Ramy”.
Istniało starożytne indyjskie miasto o nazwie Ajodhjā – które istnieje nawet w czasach współczesnych. Prowincja, w której nadal się znajduje, nazywa się Oudh i większość z Was mogła zauważyć ją na mapie Indii. To była starożytna Ajodhja. Tam w czasach starożytnych panował król zwany Daśaratha. Miał trzy królowe, ale król nie miał z nimi dzieci. I jak dobrzy Hindusi, król i królowe razem udawali się na pielgrzymki, poszcząc i modląc się, aby mogli mieć dzieci i we właściwym czasie urodziło im się czterech synów. Najstarszym z nich był Rama.
Tak więc zgodnie ze zwyczajem ci czterej bracia otrzymali gruntowne wykształcenie we wszystkich dziedzinach nauki. Aby uniknąć przyszłych sporów, w starożytnych Indiach istniał zwyczaj, że król za życia mianował swojego najstarszego syna na swojego następcę, Juwarādźa, młodego króla, jak go nazywają.
Był sobie także inny król, zwany Dźanaka i ten król miał piękną córkę o imieniu Sitā. Sita została znaleziona na polu; była córką Ziemi i urodziła się bez rodziców. Słowo „Sita” w starożytnym sanskrycie oznacza bruzdę utworzoną przez pług. W starożytnej mitologii Indii można spotkać osoby zrodzone tylko z jednego rodzica, osoby urodzone bez rodziców, zrodzone z ognia ofiarnego, zrodzone na polu itd. – jakby zrzucone z chmur. Wszystkie tego rodzaju cudowne narodziny były powszechne w mitologicznej tradycji Indii.
Sita, będąc córką Ziemi, była czysta i nieskazitelna. Wychował ją król Dźanaka. Kiedy osiągnęła już wiek odpowiedni do zawarcia małżeństwa, król zapragnął znaleźć dla niej odpowiedniego męża.
Istniał starożytny indyjski zwyczaj zwany Swajamwara, według którego księżniczki zwykły wybierać mężów. Zaproszono kilku książąt z różnych części kraju, a księżniczka we wspaniałym stroju, z girlandą w dłoni i w towarzystwie woźnicy, który wyliczał charakterystyczne roszczenia każdego z królewskich zalotników, przechodziła pośród zgromadzonych przed nią i miała wybrać na męża księcia, którego polubiła, zarzucając mu na szyję girlandę z kwiatów. Wówczas mieli pobrać się z wielką pompą i przepychem.
Było wielu książąt, którzy aspirowali do ręki Sity; próbą wymaganą przy tej okazji było złamanie ogromnego łuku zwanego Haradhanu. Wszyscy książęta wykorzystali wszystkie swoje siły aby dokonać tego wyczynu, ale nie udało im się. W końcu Rama wziął w dłonie potężny łuk i z łatwością złamał go na pół. W ten sposób Sita wybrała na męża Ramę, syna króla Daśaratha i pobrali się w wielkiej radości. Następnie Rama zabrał swoją narzeczoną do swojego domu, a jego stary ojciec pomyślał, że nadszedł czas aby przejść na emeryturę i mianował Ramę na Juwaradźa. Wszystko było przygotowane do ceremonii i cały kraj radował się z tej uroczystości, gdy jedna ze służących przypomniała młodszej królowej Kaikeji o dwóch obietnicach złożonych jej dawno temu przez króla. Dawno temu bardzo spodobała się królowi a on zaproponował jej dwa dary: „Poproś o dwie rzeczy w mojej mocy, a dam ci je” – powiedział, ale wtedy nie poprosiła o nic. Całkiem o tym zapomniała; lecz zatrudniona przez nią niegodziwa służąca zaczęła wzbudzać w niej zazdrość w związku z osadzeniem Ramy na tronie i dawała jej do zrozumienia, jak miło byłoby dla niej, gdyby jej własny syn został następcą króla, aż królowa prawie oszalała z zazdrości. Wtedy służąca zasugerowała jej, aby poprosiła króla o dwa obiecane dobrodziejstwa: jednym byłoby osadzenie na tronie jej własnego syna Bharata, a drugim wysłanie Ramy do lasu i wygnanie na czternaście lat.
Rama był życiem i duszą starego króla, a kiedy zwrócono się do niego z tą niegodziwą prośbą, jako król poczuł, że nie może cofnąć słowa. Nie wiedział więc, co robić. Ale Rama przybył na ratunek i chętnie zaproponował, że zrzeknie się tronu i uda się na wygnanie, aby jego ojciec nie był winny kłamstwa. Zatem Rama udał się na wygnanie na czternaście lat w towarzystwie swojej kochającej żony Sity i oddanego brata Lakszmana, który pod żadnym pozorem nie chciał się z nim rozstać.
Aryjczycy nie wiedzieli, kim są mieszkańcy tych dzikich lasów. W tamtych czasach plemiona leśne zwali „małpami”, a niektóre z tak zwanych „małp”, jeśli były niezwykle silne i potężne, nazywano „demonami”.
Zatem Rama, Lakszmana i Sita poszli do lasu zamieszkałego przez demony i małpy. Kiedy Sita zaproponowała, że będzie towarzyszyć Ramie, wykrzyknął: „Jak ty, księżniczko, możesz stawić czoła trudnościom i towarzyszyć mi do lasu pełnego nieznanych niebezpieczeństw!” Ale Sita odpowiedziała: „Gdziekolwiek idzie Rama, tam idzie Sita. Jak możesz mi mówić o «księżniczce» i «królewskich narodzinach»? Idę przed tobą!” Tak więc Sita poszła. I młodszy brat też poszedł z nimi. Poszli daleko w głąb lasu aż dotarli do rzeki Godāwari. Na brzegach rzeki zbudowali małe chatki, a Rama i Lakszmana polowali na jelenie i zbierali owoce. Gdy żyli w ten sposób przez jakiś czas, pewnego dnia pojawiła się demoniczna olbrzymka. Była siostrą gigantycznego króla Lanki (Cejlonu). Wędrując swobodnie po lesie spotkała Ramę i widząc, że jest to bardzo przystojny mężczyzna, od razu się w nim zakochała. Ale Rama był najczystszym z ludzi, a także był żonatym mężczyzną; więc oczywiście nie mógł odwzajemnić jej miłości. W zemście poszła do swojego brata, króla-olbrzyma, i opowiedziała mu wszystko o pięknej Sicie, żonie Ramy.
Rama był najpotężniejszym ze śmiertelników; nie było żadnych gigantów, demonów ani nikogo innego, kto byłby wystarczająco silny, aby go pokonać. Zatem gigantyczny król musiał uciec się do podstępu. Pochwycił innego olbrzyma, który był magiem i przemienił go w pięknego złotego jelenia; i jeleń biegał po okolicy, w której mieszkał Rama, aż Sita zafascynowana jego pięknem poprosiła Ramę, aby poszedł i schwytał dla niej jelenia. Rama poszedł do lasu, aby złapać jelenia, pozostawiając brata pod opieką Sity. Następnie Lakszmana zatoczył krąg ognia wokół chaty i powiedział do Sity: „Dziś widzę, że coś może ci się przytrafić, dlatego mówię ci, żebyś nie wychodziła poza ten magiczny krąg. Jeśli to zrobisz, może ci się przydarzyć pewne niebezpieczeństwo.” W międzyczasie Rama przebił magiczną strzałą jelenia i w jednej chwili jeleń zmieniony w postać człowieka, zdechł.
Nagle w chatce rozległ się głos Ramy wołający: „Och, Lakszmano, przyjdź mi na pomoc!” a Sita powiedziała: „Lakszmana, idź natychmiast do lasu, aby pomóc Ramie!” „To nie jest głos Ramy” – zaprotestował Lakszmana. Ale za namową Sity Lakszmana musiał wyruszyć na poszukiwanie Ramy. Gdy tylko odszedł, olbrzymi król, który przybrał postać żebrzącego mnicha, stanął przy bramie i poprosił o jałmużnę. „Poczekaj chwilę” – powiedziała Sita – „aż mój mąż wróci, a dam ci obfitą jałmużnę”. „Nie mogę czekać, dobra pani”, powiedział, „jestem bardzo głodny, daj mi wszystko, co masz”. W tym momencie Sita, która miała w domku kilka owoców, przyniosła je. Jednak żebrzący mnich po wielu namowach namówił ją, aby przyniosła mu jałmużnę, zapewniając ją, że nie musi się bać, ponieważ jest on świętą osobą. Tak więc Sita wyszła z magicznego kręgu, a fałszywy mnich natychmiast przybrał swoje gigantyczne ciało, a trzymając Sitę w ramionach przywołał swój magiczny rydwan i wsadzając do niego Sitę, uciekł z nią płaczącą. Biedna Sita! Była całkowicie bezradna, nikt nie był w stanie jej pomóc. Gdy olbrzym ją niósł zdejmowała kilka ozdób z ramion i co jakiś czas upuszczała je na ziemię
Została zabrana przez Rawanę do jego królestwa, Lanki, na wyspę Cejlon. Błagał ją, aby została jego królową i na różne sposoby kusił ją, aby przystała na jego prośbę. Ale Sita, która była samą czystością, nawet nie chciała rozmawiać z olbrzymem; i aby ją ukarać, kazał jej mieszkać pod drzewem dniem i nocą, dopóki nie zgodzi się zostać jego żoną.
Kiedy Rama i Lakszmana wrócili do chaty i odkryli, że Sity tam nie ma, ich smutek nie miał granic. Nie mogli sobie wyobrazić, co się z nią stało. Obaj bracia poszli dalej, szukając wszędzie Sity, ale nie znaleźli po niej śladu. Po długich poszukiwaniach natknęli się na grupę „małp”, a pośrodku nich był Hanumān, „boska małpa”. Hanuman, najlepsza z małp, stał się najwierniejszym sługą Ramy i pomógł mu w uratowaniu Sity, jak zobaczymy później. Jego oddanie dla Ramy było tak wielkie, że Hindusi nadal czczą go jako ideał prawdziwego sługi Pana. Widzicie, przez „małpy” i „demony” rozumie się aborygenów z południowych Indii.
Tak więc Rama w końcu zetknął się z tymi małpami. Opowiedziały mu, że widzieli lecący po niebie rydwan, w którym siedział demon niosący najpiękniejszą kobietę i że gorzko płakała, a gdy rydwan przejeżdżał nad ich głowami, upuściła jedną ze swoich ozdób aby przyciągnąć ich uwagę. Następnie pokazali Ramie ozdobę. Lakszmana wziął ozdobę i powiedział: „Nie wiem, czyja to ozdoba”. Rama wziął ją od niego i od razu rozpoznał, mówiąc: „Tak, to Sita”. Lakszmana nie mógł rozpoznać ozdoby, ponieważ w Indiach żonę starszego brata otaczano tak wielkim szacunkiem, że nigdy nie patrzył na ramiona i szyję Sity. Więc widzicie, ponieważ był to naszyjnik, nie wiedział czyj on był. W tym odcinku jest odrobina starego indyjskiego zwyczaju. Następnie małpy powiedziały Ramie, kim jest ten król demon i gdzie mieszka, po czym wszystkie poszły go szukać.
Teraz małpi król Wāli i jego młodszy brat Sugriwa walczyli między sobą o królestwo. Rama pomogła młodszemu bratu i odzyskał królestwo od Wali, który go wypędził; a w zamian obiecał on pomóc Ramie. Przeszukali cały kraj, ale nie mogli znaleźć Sity. W końcu Hanuman przeskoczył jednym susem z wybrzeży Indii na wyspę Cejlon i tam rozglądał się po całej Lance w poszukiwaniu Sity, ale nigdzie nie mógł jej znaleźć.
Widzicie, ten król gigant podbił bogów, ludzi, a właściwie cały świat; zebrał wszystkie piękne kobiety i uczynił je swoimi nałożnicami. Zatem Hanuman pomyślał: „Sita nie może być z nimi w pałacu. Wolałaby umrzeć, niż przebywać w takim miejscu”. Hanuman poszedł więc szukać jej gdzie indziej. W końcu znalazł Sitę pod drzewem, bladą i chudą jak księżyc w nowiu, który wisi nisko nad horyzontem. Teraz Hanuman przybrał postać małej małpki i usiadł na drzewie i tam był świadkiem jak przybyły olbrzymki wysłane przez Rawanę i próbowały przestraszyć Sitę, aby uległa, ale ona nawet nie chciała słuchać imienia gigantycznego króla.
Następnie Hanuman podszedł bliżej do Sity i opowiedział jej jak został posłańcem Ramy, który wysłał go, aby dowiedział się, gdzie jest Sita; Hanuman pokazał Sicie sygnet, który dał Rama na znak potwierdzenia swojej tożsamości. Poinformował ją również, że gdy tylko Rama dowie się o jej miejscu pobytu, przybędzie z armią, pokona olbrzyma i ją odzyska. Jednakże zasugerował Sicie, że gdyby tego chciała, wziąłby ją na ramiona i jednym skokiem mógłby przepłynąć ocean i wrócić do Ramy. Ale Sita nie mogła znieść tej myśli, ponieważ była samą czystością i nie mogła dotykać ciała żadnego mężczyzny z wyjątkiem swojego męża. Zatem Sita pozostała tam, gdzie była. Ale dała mu ona klejnot ze swoich włosów, aby zaniósł Ramie; i wraz z nim Hanuman wrócił.
Dowiedziawszy się wszystkiego o Sicie od Hanumana, Rama zebrał armię i wraz z nią pomaszerował w kierunku najbardziej wysuniętego na południe punktu Indii. Tam małpy Ramy zbudowały ogromny most zwany Setu-Bandha, łączący Indie z Cejlonem. Już przy bardzo niskim stanie wody można przedostać się z Indii na Cejlon po tamtejszych piaszczystych brzegach.
Rama był wcieleniem Boga, w przeciwnym razie jak mógłby dokonać tych wszystkich rzeczy? Według Hindusów był on wcieleniem Boga. W Indiach uważają go za siódme wcielenie Boga.
Małpy usuwały całe wzgórza, umieszczały je w morzu i przykrywały kamieniami i drzewami, tworząc w ten sposób ogromny nasyp. Mówi się, że mała wiewiórka tarzała się tam po piasku i biegała tam i z powrotem do mostu, otrząsając się. W ten sposób na swój skromny sposób pracowała nad budową mostu dla Ramy, zasypując go piaskiem. Małpy się śmiały, bo przywoziły całe góry, całe lasy, ogromne ładunki piasku na most – więc śmiały się z małej wiewiórki tarzającej się po piasku, a potem się trzęsącej. Ale Rama to zauważył i zauważył: „Błogosławiona niech będzie mała wiewiórka; wykonuje swoją pracę najlepiej, jak potrafi, i dlatego jest tak samo wielka jak największy z was”. Następnie delikatnie pogłaskał wiewiórkę po grzbiecie i do dziś na grzbiecie wiewiórki widać biegnące wzdłużnie ślady palców Ramy.
Teraz, gdy most był już ukończony, cała armia małp pod wodzą Ramy i jego brata wkroczyła na Cejlon. Przez kilka miesięcy później trwała straszliwa wojna i rozlew krwi. W końcu ten demoniczny król Rawana został pokonany i zabity, a jego stolica wraz ze wszystkimi pałacami i wszystkim, co było całkowicie ze szczerego złota, została zdobyta. Kiedy w odległych wioskach w głębi Indii mówię im, że byłem na Cejlonie, prości ludzie mówią: „Tam, jak mówią nasze książki, domy są zbudowane ze złota”. W ten sposób wszystkie te złote miasta wpadły w ręce Ramy, który przekazał je Wibhiszanie, młodszemu bratu Rawany, i posadził go na tronie w miejsce jego brata, w zamian za cenne usługi wyświadczone przez niego dla Ramy podczas wojny.
Następnie Rama z Sitą i ich zwolennikami opuścili Lankę. Jednak wśród zwolenników rozległ się szmer. „Test! Test!” wołali: „Sita nie przeszła testu czy w domu Rawany była doskonale czysta”. „Czysta! ona jest samą czystością” – wykrzyknął Rama. „Nieważne! Chcemy testu” – nalegali ludzie. Następnie przygotowano ogromny ogień ofiarny, w który Sita musiała wejść. Rama był w agonii, myśląc, że Sita zginęła; lecz po chwili pojawił się sam Bóg ognia z tronem na głowie, a na tronie siedziała Sita. Wtedy zapanowała powszechna radość i wszyscy byli usatysfakcjonowani.
Na początku okresu wygnania Bharata, młodszy brat, przybył i poinformował Ramę o śmierci starego króla i gorąco nalegał, aby objął on tron. Podczas wygnania Ramy Bharata w żadnym wypadku nie wstąpił na tron i z szacunku umieścił na nim parę drewnianych butów Ramy w zastępstwie jego brata. Następnie Rama wrócił do swojej stolicy i za powszechną zgodą swego ludu został królem Ajodhji.
Po odzyskaniu królestwa Rama złożył niezbędne śluby, które w dawnych czasach musiał składać król dla dobra swego ludu. Król był niewolnikiem swego ludu i musiał uginać się przed opinią publiczną, jak zobaczymy później. Rama spędził kilka lat w szczęściu z Sitą, kiedy ludzie ponownie zaczęli szemrać, że Sita została porwana przez demona i przeniesiona przez ocean. Nie byli zadowoleni z poprzedniego testu i domagali się kolejnego, w przeciwnym razie trzeba będzie ją wygnać.
Aby zaspokoić żądania ludu, Sita została wygnana i pozostawiona, aby zamieszkała w lesie, gdzie znajdowała się pustelnia mędrca i poety Walmiki. Mędrzec zastał biedną Sitę płaczącą i opuszczoną, a usłyszawszy jej smutną historię, udzielił jej schronienia w swoim aśramie. Sita spodziewała się, że wkrótce zostanie mamą i urodziła bliźniaków. Poeta nigdy nie powiedział dzieciom kim są. Wychował ich razem żyjących życiem Bahmaćārinów. Następnie skomponował wiersz znany jako Ramajana, dołożył do niego muzykę i go udramatyzował.
Dramat w Indiach był rzeczą bardzo świętą. Dramat i muzyka same w sobie są uważane za religię. Jakakolwiek pieśń – czy to miłosna, czy inna – jeśli cała dusza jest w tej pieśni, osiąga się zbawienie i nie ma nic innego do roboty. Mówią, że prowadzi to do tego samego celu co medytacja.
Zatem Walmiki wyreżyserował „Życie Ramy” i nauczył dwoje dzieci Ramy je recytować i śpiewać.
Nadszedł czas, kiedy Rama miał złożyć ogromną ofiarę, czyli jadźnię, taką jaką świętowali dawni królowie. Ale żadnej ceremonii w Indiach nie może odprawić żonaty mężczyzna bez żony: musi mieć przy sobie żonę, Sahadharmini, „współwyznawczynię” – tak się określa żonę. Hinduski gospodarz domu musi odprawić setki ceremonii, ale według śastr żadna nie może zostać należycie odprawiona jeśli nie ma żony, która uzupełniałaby ją swoim udziałem.
Żony Ramy nie było wtedy z nim, ponieważ została wygnana. Dlatego ludzie poprosili go, aby ponownie się ożenił. Ale na tę prośbę Rama po raz pierwszy w życiu wystąpił przeciwko ludowi. Powiedział: „To nie może być prawda. Moje życie należy do Sity”. Zatem w zamian wykonano złoty posąg Sity aby ceremonia mogła się odbyć. Zorganizowali nawet dramatyczną rozrywkę, aby wzmocnić poczucie religijne podczas tego wielkiego festiwalu. Walmiki, wielki mędrzec-poeta, przybył ze swoimi uczniami, Lawa i Kuśa, nieznanymi synami Ramy. Scena była już gotowa i wszystko było gotowe do występu. Rama i jego bracia byli obecni wraz ze wszystkimi dostojnikami i ludem – była to ogromna publiczność. Pod kierunkiem Walmiki Lawa i Kuśa śpiewali o życiu Ramy i zafascynowali całe zgromadzenie swoim uroczym głosem i wyglądem. Biedny Rama był prawie szalony, a kiedy w dramacie wydarzyła się scena wygnania Sity, nie wiedział, co robić. Wtedy mędrzec powiedział do niego: „Nie smuć się, bo pokażę ci Sitę”. Następnie na scenę wprowadzono Sitę, a Rama był zachwycony widokiem swojej żony. Nagle rozległ się stary szmer: „Test! Test!” Biedna Sita była tak przejęta powtarzającymi się okrutnymi pogardami dla jej reputacji, że było to ponad jej siły. Apelowała do bogów, aby złożyli świadectwo o jej niewinności, kiedy Ziemia się otworzyła, a Sita wykrzyknęła: „Oto próba” i zniknęła w łonie Ziemi. Ludzie byli zaskoczeni tym tragicznym zakończeniem. A Rama pogrążył się w smutku.
Kilka dni po zniknięciu Sity do Ramy przybył posłaniec od bogów, który dał mu do zrozumienia, że jego misja na ziemi dobiegła końca i ma powrócić do nieba. Te wieści przyniosły mu rozpoznanie własnego prawdziwego Ja. Zanurzył się w wodach Saraju, potężnej rzeki przepływającej przez jego stolicę i dołączył do Sity w innym świecie.
To jest wielki, starożytny epos Indii. Rama i Sita są ideałami narodu indyjskiego. Wszystkie dzieci, zwłaszcza dziewczynki, oddają cześć Sicie. Szczytem ambicji kobiety jest być jak Sita: czysta, oddana, wszechcierpliwa! Studiując te postacie, od razu można się przekonać, jak bardzo różni się ideał w Indiach od ideału na Zachodzie. Dla rasy Sita jest ideałem cierpienia. Zachód mówi: „Rób! Pokaż swoją moc, działając”. Indie mówią: „Pokaż swoją moc poprzez cierpienie”. Zachód rozwiązał problem tego, ile człowiek może mieć: Indie rozwiązały problem tego, jak mało człowiek może mieć. Widzisz, dwie skrajności. Sita jest typowa dla Indii – wyidealizowanych Indii. Nie chodzi o to, czy kiedykolwiek żyła, czy ta historia jest historią czy nie, wiemy, że ideał istnieje. Żadna inna historia Paurāniki nie przeniknęła tak całego narodu, nie wkroczyła tak w jego życie i nie poruszyła tak każdej kropli krwi rasy, jak ten ideał Sity. Sita to w Indiach imię wszystkiego, co dobre, czyste i święte – wszystkiego, co w kobiecie nazywamy kobiecością. Jeśli kapłan musi pobłogosławić kobietę, mówi: „Bądź Sitą!” Jeśli błogosławi dziecko, mówi: „Bądź Sitą!” Wszystkie są dziećmi Sity i starają się być Sitą, cierpliwą, wszechcierpliwą, zawsze wierną i zawsze czystą żoną. Pomimo całego tego cierpienia, którego doświadcza, nie ma ona ani jednego ostrego słowa przeciwko Ramie. Traktuje to jako swój własny obowiązek i odgrywa w nim swoją rolę. Pomyśl o straszliwej niesprawiedliwości, że została zesłana do lasu! Ale Sita nie zna goryczy. To jest znowu indyjski ideał. Mówi starożytny Budda: „Kiedy człowiek cię rani, a ty odwracasz się, aby go skrzywdzić, nie wyleczyłoby to pierwszej krzywdy, lecz stworzyłoby tylko na świecie jeszcze jedną niegodziwość”. Sita była z natury prawdziwą Indyjką; nigdy nie zwróciła krzywdy.
Kto wie, który ideał jest prawdziwszy? Pozorna moc i siła, jaką wyznaje się na Zachodzie, czy też męstwo w cierpieniu Wschodu?
Zachód mówi: „Minimalizujemy zło, pokonując je”. Indie mówią: „Niszczymy zło cierpieniem, dopóki zło nie stanie się dla nas niczym, stanie się pozytywną przyjemnością”. Cóż, oba są świetnymi ideałami. Kto wie, który przetrwa na dłuższą metę? Kto wie, które podejście naprawdę przyniesie ludzkości największe korzyści? Kto wie, co rozbroi i pokona zwierzęcość? Czy będzie to cierpienie, czy działanie? Tymczasem nie próbujmy niszczyć sobie nawzajem ideałów. Oboje jesteśmy skupieni na tym samym dziele, którym jest unicestwienie zła. Przyjmujecie swoją metodę; pozwólcie nam stosować naszą metodę. Nie niszczmy ideału. Nie mówię Zachodowi: „Przyjmijcie naszą metodę”. Zdecydowanie nie. Cel jest ten sam, ale metody nigdy nie mogą być takie same. I tak, usłyszawszy o ideałach Indii, mam nadzieję, że powiecie Indiom jednym tchem: „Wiemy, że cel, ideał jest dla nas obojga dobry. Podążacie za swoim własnym ideałem. Podążacie za swoją metodą na swój sposób i niech Bóg was wspiera!” Moje przesłanie życiowe polega na tym, aby prosić Wschód i Zachód, aby nie kłóciły się o różne ideały, ale pokazywać im, że cel jest ten sam w obu przypadkach, niezależnie od tego, jak bardzo może się to wydawać przeciwne. Gdy będziemy przemierzać tę labiryntową dolinę życia, życzmy sobie nawzajem błogosławieństwa Bożego.