Twierdzenia Religii

(Fragmenty tego wykładu zostały opublikowane w tomie III. Opublikowane fragmenty zamieszczono tutaj jako cytaty. Rok wygłoszenia wykładu nie jest znany.)

(Niedziela, 5 stycznia)

Wielu z was pamięta dreszcz radości z jakim w dzieciństwie oglądaliście chwalebne wschodzące słońce; wszyscy czasami w swoim życiu stoicie i patrzycie na chwalebne zachodzące słońce i przynajmniej w wyobraźni próbujecie przedrzeć się przez zaświaty. To w rzeczywistości leży na dnie całego wszechświata – to wznoszenie się i odchodzenie w zaświaty, cały ten wszechświat wychodzący z nieznanego i powracający ponownie w nieznane, czołgając się jako dziecko z ciemności i znowu czołgając się jako starzec w ciemność.

Ten nasz wszechświat, wszechświat zmysłów, walki i poszukiwań racjonalizmu i intelektualizmu, jest ograniczony po obu stronach przez to, co nieograniczone, niepoznawalne i zawsze nieznane. Oto poszukiwania, oto dociekania, oto fakty; stąd pochodzi światło znane światu jako religia. Zasadniczo jednak religia należy do sfery nadzmysłowej a nie zmysłowej. Jest ona poza wszelkim rozumowaniem i nie na płaszczyźnie intelektu. To wizja, inspiracja, zanurzenie się w nieznane i niepoznawalne, uczynienie niepoznawalnego czymś większym niż poznane, bo nigdy nie da się go „poznać”. To poszukiwanie było obecne w ludzkim umyśle, jak sądzę, od samego początku ludzkości. W żadnym okresie historii świata nie mogło istnieć ludzkie rozumowanie i intelekt bez tego dążenia, tego poszukiwania pozazmysłowego. W naszym małym wszechświecie, w tym ludzkim umyśle widzimy jak pojawia się myśl. Nie wiemy, skąd się pojawia, a kiedy znika nie wiemy również dokąd odchodzi. Makrokosmos i mikrokosmos znajdują się jakby w tym samym rowku, przechodzą przez te same etapy, wibrują w tej samej tonacji.

Spróbuję przedstawić wam hinduską teorię, że religie nie przychodzą z zewnątrz, ale od wewnątrz. Jestem przekonany, że myśl religijna jest wpisana w samą istotę człowieka do tego stopnia, że nie jest on w stanie porzucić religii dopóki nie porzuci swojego umysłu i ciała, dopóki nie będzie w stanie powstrzymać myśli i życia. Dopóki człowiek myśli, ta walka musi trwać i tak długo człowiek musi mieć jakąś formę religii. Tak więc widzimy różne formy religii na świecie. To oszałamiające badanie; nie jest to jednak, jak wielu z nas sądzi, próżną spekulacją. Pośród tego chaosu panuje harmonia, w tych niezgodnych dźwiękach jest nuta zgody; a ten, kto jest gotowy jej słuchać, złapie ton.

Najważniejszym pytaniem wszystkich współczesnych pytań jest to, że zakładając, że poznawalne i znane są ograniczone po obu stronach przez niepoznawalne i nieskończenie nieznane, po co walczyć o to nieznane? Dlaczego nie poprzestaniemy na tym, co znane? Dlaczego nie poprzestaniemy na jedzeniu, piciu i zrobieniu odrobiny dobra dla społeczeństwa? Ten pomysł wisi w powietrzu. Od najwybitniejszego profesora po paplające dziecko słyszymy: „Czyń dobrze światu, to jest cała religia, i nie zaprzątaj sobie głowy sprawami zaświatów”. Jest to tak rozpowszechnione, że stało się to truizmem.

Ale na szczęście musimy badać to, co jest pozazmysłowe. Ta teraźniejszość, to wyrażone, jest tylko jedną częścią tego, co niewyrażone. Wszechświat zmysłowy jest w pewnym sensie tylko jedną częścią, fragmentem tego nieskończonego wszechświata duchowego rzutowanego na płaszczyznę świadomości zmysłowej. Jak można wyjaśnić i zrozumieć tę małą projekcję nie wiedząc, co jest poza nią? Mówi się o Sokratesie, że pewnego dnia podczas wykładu w Atenach spotkał Bramina (Brāhmana), który podróżował do Grecji i Sokrates powiedział Braminowi, że największym studium ludzkości jest człowiek. A Bramin ostro odpowiedział: „Jak możesz poznać człowieka, dopóki nie poznasz Boga?” Ten Bóg, ten wiecznie Niepoznawalny, Absolutny, Nieskończony lub bez imienia – możesz Go nazywać jak chcesz – jest uzasadnieniem, jedynym wyjaśnieniem, racją bytu tego, co znane i poznawalne, tego teraźniejszego życia. Weź przed siebie cokolwiek, najbardziej materialną rzecz – weź którąkolwiek z najbardziej materialistycznych nauk, taką jak chemia czy fizyka, astronomia czy biologia – przestudiuj ją, popychaj badania do przodu i do przodu, a zgrubne formy zaczną się rozpływać i staną się subtelniejsze i subtelniejsze, aż dojdą do punktu, w którym z pewnością dokonasz ogromnego skoku od rzeczy materialnych do niematerialnych. Zgrubne rozpływa się w subtelne, fizyka w metafizykę w każdym dziale wiedzy.

To samo dotyczy wszystkiego, co mamy – naszego społeczeństwa, naszych wzajemnych relacji, naszej religii i tego, co nazywacie etyką. Podejmowane są próby stworzenia systemu etycznego wyłącznie na podstawie użyteczności. Wzywam każdego człowieka do stworzenia takiego racjonalnego systemu etycznego. Czyń dobrze innym. Dlaczego? Bo to jest najwyższa użyteczność. Załóżmy, że mężczyzna mówi: „Nie zależy mi na użyteczności; chcę poderżnąć innym gardła i stać się bogatym”. Co odpowiesz? W okrucieństwie to przewyższa Heroda! Ale gdzie jest użyteczność mojego czynienia dobra światu? Czy jestem głupcem pracując w życiu tak, aby inni byli szczęśliwi? Dlaczego ja sam nie będę szczęśliwy, jeśli poza społeczeństwem nie ma innej zdolności do odczuwania, ani innej mocy we wszechświecie poza pięcioma zmysłami? Co mnie powstrzymuje od poderżnięcia gardeł moim braciom o ile uda mi się uchronić przed policją i uszczęśliwić siebie. Co odpowiesz? Z pewnością pokażesz jakąś użyteczność. Kiedy zostajesz zepchnięty ze swego miejsca odpowiadasz: „Mój przyjacielu, dobrze jest być dobrym”. Czym jest ta siła ludzkiego umysłu, która mówi: „Dobrze jest czynić dobro”, która w chwalebny sposób ukazuje nam wielkość duszy, piękno dobroci, całą przyciągającą moc dobroci, nieskończoną moc dobroci ? To właśnie nazywamy Bogiem. Czyż nie?

Po drugie, chcę stąpać po trochę delikatniejszym gruncie. Pragnę waszej uwagi i proszę, abyście nie wyciągali pochopnych wniosków z tego, co mówię. Nie możemy zrobić wiele dobrego dla tego świata. Czynienie dobra światu jest bardzo dobre. Ale czy możemy zrobić wiele dobrego dla świata? Czy zrobiliśmy wiele dobrego przez te setki lat zmagań – czy zwiększyliśmy całkowitą sumę szczęścia na świecie? Codziennie powstają tysiące środków, które mają przyczynić się do szczęścia świata i dzieje się tak od setek i tysięcy lat. Pytam was: czy suma szczęścia na dzisiejszym świecie jest większa niż sto lat temu? Nie może być. Każde wznoszenie się fali gdzieś w oceanie musi odbywać się kosztem powstającego gdzieś zagłębienia. Jeśli jeden naród stanie się bogaty i potężny musi to nastąpić gdzieś kosztem innego narodu. Każda wynaleziona maszyna uczyni dwudziestu ludzi bogatymi a dwadzieścia tysięcy biednymi. Takie jest prawo konkurencji. Całkowita suma dostępnej energii pozostaje taka sama przez cały czas. To także ryzykowne zadanie. Nierozsądne jest twierdzenie, że można osiągnąć szczęście bez nieszczęścia. Wraz ze wzrostem tych wszystkich środków zwiększa się niedostatek świata, a zwiększone potrzeby oznaczają nienasycone pragnienie, które nigdy nie zostanie zaspokojone. Co może zaspokoić tę potrzebę, to pragnienie? Dopóki istnieje pragnienie, nieszczęście jest nieuniknione. Naturą życia jest to, że na przemian jesteśmy szczęśliwi i nieszczęśliwi. Czy jednak pozostawiono ci ten świat, abyś czynił mu dobro? Czy w tym wszechświecie nie działa żadna inna moc? Czy Bóg umarł i odszedł, pozostawiając Swój wszechświat tobie i mnie – Ten Odwieczny, Wszechmocny, Wszechmiłosierny, Zawsze Przebudzony, Ten, który nigdy nie śpi, gdy wszechświat śpi, którego oczy nigdy nie mrugają? To nieskończone niebo jest jakby Jego zawsze otwartym okiem. Czy On umarł i odszedł? Czy On nie działa w tym wszechświecie? To się dzieje; nie musisz się spieszyć; nie musisz się unieszczęśliwiać.

[Swami opowiedział tutaj historię człowieka, który chciał, aby duch dla niego pracował, ale kiedy miał ducha musiał wciąż dawać mu pracę, aż w końcu dał mu kędzierzawy psi ogon do wyprostowania.]

Tak właśnie jest w przypadku nas, gdy czynimy dobro wszechświatowi. Tak więc, moi bracia, próbujemy wyprostować psi ogon przez te setki i tysiące lat. To jest jak reumatyzm. Wypędzasz go z nóg, a trafia do głowy; wypychasz go z głowy i idzie gdzie indziej.

Wielu z was będzie się to wydawać okropnym, pesymistycznym poglądem na świat, ale tak nie jest. Zarówno pesymizm, jak i optymizm są błędne. Obydwa są popadaniem w skrajności. Dopóki człowiek ma dużo jedzenia i picia oraz dobre ubranie, staje się wielkim optymistą; ale gdy wszystko straci ten sam człowiek staje się wielkim pesymistą. Kiedy człowiek traci wszystkie swoje pieniądze i jest bardzo biedny, wtedy i tylko wtedy z największą siłą przychodzą do niego idee braterstwa ludzkości. Taki jest świat i im częściej jeżdżę do różnych krajów i widzę ten świat, im jestem starszy, tym bardziej staram się unikać obu tych skrajności optymizmu i pesymizmu. Ten świat nie jest ani dobry, ani zły. To jest świat Pana. Jest poza dobrem i złem, jest doskonały sam w sobie. Jego wola trwa, ukazując wszystkie te różne obrazy; i będzie to trwało bez początku i bez końca. To wielka sala gimnastyczna, do której ty, ja i miliony dusz musimy przychodzić, ćwiczyć się i doskonalić. Do tego właśnie służy. Nie jest tak dlatego, że Bóg nie mógł stworzyć doskonałego wszechświata; nie dlatego, że nie mógł pomóc na nieszczęścia świata. Pamiętacie historię młodej damy i duchownego, którzy oboje patrzyli na Księżyc przez teleskop i znaleźli plamy na Księżycu. Duchowny powiedział: „Jestem pewien, że są to iglice niektórych kościołów”. „Bzdura”, powiedziała młoda dama, „jestem pewna, że to całujący się młodzi kochankowie”. Tak postępujemy z tym światem. Kiedy jesteśmy w środku, wydaje nam się, że widzimy wnętrze. Zgodnie z płaszczyzną istnienia, na której się znajdujemy, widzimy wszechświat. Ogień w kuchni nie jest ani dobry, ani zły. Kiedy gotuje dla ciebie posiłek, błogosławisz ogień i mówisz: „Jaki dobry!” A kiedy parzy cię w palec, mówisz: „Niedobry ogień!” Równie poprawne i logiczne byłoby stwierdzenie: Ten wszechświat nie jest ani dobry, ani zły. Świat jest światem i zawsze nim będzie. Jeśli otworzymy się na niego w taki sposób, że działanie świata będzie dla nas korzystne, nazywamy to dobrem. Jeśli postawimy się w sytuacji, w której jest to bolesne, nazwiemy to złem. Dlatego zawsze znajdziesz dzieci, które są niewinne, radosne i nie chcą nikogo skrzywdzić, są bardzo optymistyczne. Śnią złote sny. Starzy ludzie, którzy mają w sercach wszystkie pragnienia, ale nie mają środków na ich spełnienie, a zwłaszcza ci, których świat często uderza, są bardzo pesymistyczni. Religia pragnie poznać prawdę. A pierwszą rzeczą, którą odkryła, jest to, że bez znajomości tej prawdy nie będzie życia wartego przeżycia.

Życie będzie pustynią, życie ludzkie będzie daremne, jeśli nie poznamy zaświatów. Bardzo dobrze jest powiedzieć: zadowalaj się tym, co jest w chwili obecnej. Krowy i psy są takie, jak wszystkie zwierzęta i dlatego są zwierzętami. Jeśli więc człowiek poprzestanie na teraźniejszości i porzuci wszelkie poszukiwania w zaświatach, cała ludzkość będzie musiała ponownie wrócić na poziom zwierzęcy. To religia, to badanie zaświatów, czyni różnicę między człowiekiem a zwierzęciem. Cóż, powiedziano, że człowiek jest jedynym zwierzęciem, które w naturalny sposób patrzy w górę; każde inne zwierzę naturalnie patrzy w dół. To, że patrzenie w górę i pójście w górę oraz poszukiwanie doskonałości nazywa się zbawieniem, a im szybciej człowiek zaczyna wznosić się wyżej, tym szybciej wznosi się ku idei prawdy jako zbawienia. Nie liczy się ilość pieniędzy w kieszeni, ubranie, które nosisz, czy dom, w którym mieszkasz, ale bogactwo duchowych myśli w twoim mózgu. To właśnie zapewnia postęp ludzkości; to jest źródło wszelkiego postępu materialnego i intelektualnego, siła napędowa, entuzjazm, który popycha ludzkość do przodu.

Jaki znowu jest cel ludzkości? Czy to szczęście, zmysłowa przyjemność? W dawnych czasach zwykli mawiać, że w niebie będą grać na trąbach i mieszkać wokół tronu; w czasach współczesnych stwierdzam, że uważają ten ideał za bardzo słaby, ulepszyli go i mówią, że będą tam zawierać małżeństwa i tak dalej. Jeśli w tych dwóch kwestiach nastąpi jakakolwiek poprawa, druga będzie poprawą na gorsze. Wszystkie te różne teorie nieba, które są wysuwane, ukazują słabość umysłu. I ta słabość tkwi w tym: po pierwsze, myślą, że poczucie szczęścia jest celem życia. Po drugie, nie mogą pojąć niczego, co wykracza poza pięć zmysłów. Są tak samo irracjonalni jak utylitaryści. W każdym razie są oni znacznie lepsi od współczesnych ateistycznych utylitarystów. Wreszcie, to utylitarne stanowisko jest po prostu dziecinne. Jakie masz prawo mówić: „Oto mój standard i cały wszechświat musi być rządzony przez mój standard?” Jakie masz prawo mówić, że każda prawda będzie oceniana według tego twojego standardu – standardu, który głosi jedynie chleb, pieniądze i ubranie jako Boga?

Religia nie żyje w chlebie, nie mieszka w domu. Ciągle słyszy się ten zarzut: „Co dobrego może zdziałać religia? Czy może zabrać biedę biednym i dać im więcej ubrań?” Zakładając, że nie jest to możliwe, czy dowodziłoby to nieprawdy religii? Załóżmy, że dziecko staje wśród was, gdy próbujecie zademonstrować teorię astronomiczną, i pyta: „Czy to przyniesie piernik?” „Nie, nie przyniesie” – odpowiadasz. „W takim razie” – mówi dziecko – „jest to bezużyteczne”. Niemowlęta oceniają cały wszechświat z własnego punktu widzenia, z punktu widzenia produkcji pierników, i tak samo oceniają to dzieci świata.”

Ze smutkiem muszę stwierdzić, że pod koniec XIX wieku uchodzą oni za wykształcony, najbardziej racjonalny, najbardziej logiczny i najinteligentniejszy tłum, jaki kiedykolwiek widziano na tej ziemi.

Nie wolno nam osądzać wyższych rzeczy z naszego niskiego punktu widzenia. Wszystko należy osądzać według własnej miary, a nieskończoność należy osądzać według miary nieskończoności. Religia przenika całe życie człowieka, nie tylko teraźniejszość, ale przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Jest to zatem odwieczna relacja pomiędzy wieczną Duszą a wiecznym Bogiem. Czy logiczne jest mierzenie jej wartości na podstawie jej działania na pięć minut ludzkiego życia? Zdecydowanie nie. Ale to wszystko są argumenty negatywne.

Teraz pojawia się pytanie: czy religia naprawdę może coś zrobić? Tak, może.

Czy religia naprawdę może przynieść chleb i ubranie? Robi to. Zawsze tak robi i robi nieskończenie więcej; przynosi człowiekowi życie wieczne. Uczyniła człowieka tym, czym jest i uczyni z tego ludzkiego zwierzęcia Boga. To właśnie może zrobić religia. Usuń religię ze społeczeństwa ludzkiego, co pozostanie? Nic poza lasem brutali. Ponieważ właśnie próbowałem ci pokazać, że absurdem jest przypuszczać, że szczęście zmysłowe jest celem ludzkości, konkluzją jest to, że wiedza jest celem wszelkiego życia. Próbowałem wam pokazać, że w ciągu tych tysięcy lat walki o poszukiwanie prawdy i dobra ludzkości prawie nie poczyniliśmy zauważalnego postępu. Ale ludzkość poczyniła gigantyczny postęp w wiedzy. Najwyższa użyteczność tego postępu nie leży w wygodzie, jaką zapewnia stworzeniu, ale w stwarzaniu boga z tego zwierzęcego człowieka. Wtedy wraz z wiedzą naturalnie przychodzi błogość. Niemowlęta myślą, że szczęście zmysłów jest najwyższą rzeczą, jaką mogą mieć. Większość z was wie, że w człowieku jest większe rozkoszowanie się intelektem niż zmysłami. Nikt z was nie może odczuwać takiej przyjemności z jedzenia jak pies. Możecie to zaznaczyć. Skąd bierze się przyjemność w człowieku? Nie jest to taka radość płynąca z jedzenia, jaką ma świnia czy pies. Zobaczcie jak je świnia. Jedząc, jest nieświadoma istnienia wszechświata; cała jej dusza jest związana z pożywieniem. Może zostać zabita, ale nie dba o to kiedy ma pożywienie. Pomyśl o intensywnej przyjemności, jaką czerpie świnia! Żaden człowiek takiej nie ma. Gdzie ona zniknęła? Człowiek zamienił ją w przyjemność intelektualną. Świnia nie może cieszyć się wykładami religijnymi. Jest jeszcze jeden stopień wyższy i głębszy niż przyjemności intelektualne i to jest płaszczyzna duchowa, duchowa radość z rzeczy boskich, wznosząca się poza rozum i intelekt. Aby ją osiągnąć będziemy musieli stracić wszystkie przyjemności zmysłowe. To jest najwyższa użyteczność. Użyteczność jest tym, co lubię i co lubi każdy i o to zabiegamy.

Odkrywamy, że człowiek cieszy się swoim intelektem znacznie bardziej niż zwierzę zmysłami i widzimy, że człowiek cieszy się swoją duchową naturą nawet bardziej niż swoją racjonalną naturą. Zatem najwyższą mądrością musi być wiedza duchowa. Dzięki tej wiedzy nadejdzie błogość. Wszystkie te rzeczy tego świata są jedynie cieniami, przejawami trzeciego lub czwartego stopnia prawdziwej Wiedzy i Szczęśliwości.

To jest ta Błogość, która przychodzi do was poprzez miłość do ludzkości; cieniem tej duchowej Błogości jest ludzka miłość, ale nie mylcie jej z tą ludzką błogością. Istnieje ten wielki błąd: zawsze mylimy miłość, którą mamy – tę cielesną, ludzką miłość, to przywiązanie do cząstek, to elektryczne przyciąganie do istot ludzkich w społeczeństwie – z tą duchową Błogością. Jesteśmy skłonni mylić ją z wiecznym stanem, którym nie jest. Z braku innej nazwy w języku angielskim nazwałbym ją Błogością, co jest równoznaczne z wieczną wiedzą – i to jest naszym celem. Na całym świecie, gdziekolwiek istniała religia i gdziekolwiek będzie religia, wszystkie one wyrosły i będą wypływać z jednego źródła, pod różnymi nazwami w różnych krajach; i to właśnie nazywa się w krajach zachodnich „inspiracją”. Czym jest ta inspiracja? Inspiracja jest jedynym źródłem wiedzy religijnej. Widzieliśmy, że religia zasadniczo należy do sfery poza zmysłami. Jest „tam, gdzie nie mogą dotrzeć oczy ani uszy, gdzie umysł nie może dotrzeć lub czego nie mogą wyrazić słowa”. To jest pole i cel religii i stąd pochodzi to, co nazywamy inspiracją. Naturalnie zatem wynika z tego, że musi istnieć jakiś sposób wyjścia poza zmysły. Jest całkowicie prawdą, że nasz rozum nie może wyjść poza zmysły; wszelkie rozumowanie mieści się w zmysłach, a rozum opiera się na faktach, do których docierają zmysły. Ale czy człowiek może wyjść poza zmysły? Czy człowiek może poznać niepoznawalne? Na tym ma zostać rozstrzygnięta cała kwestia religii. Od niepamiętnych czasów istniał ten nieprzebity mur, bariera dla zmysłów; od niepamiętnych czasów setki i tysiące mężczyzn i kobiet rzucało się na tę ścianę, aby przedostać się dalej. Miliony poniosły porażkę i miliony odniosły sukces. Taka jest historia świata. Kolejne miliony nie wierzą, że komukolwiek kiedykolwiek się to udało; i tacy są dzisiejsi sceptycy. Człowiekowi uda się przekroczyć ten mur jeśli tylko spróbuje. Człowiek ma nie tylko rozum, ma nie tylko zmysły, ale jest w nim wiele rzeczy, które są poza zmysłami. Spróbujemy to trochę wyjaśnić. Mam nadzieję, że i Wy poczujecie, że to jest w Was.

Poruszam ręką i czuję i wiem, że poruszam ręką. Nazywam to świadomością. Mam świadomość, że poruszam ręką. Ale moje serce się porusza. Nie jestem tego świadomy; a jednak kto porusza sercem? To musi być ta sama istota. Widzimy więc, że istota, która porusza rękami i mówi, to znaczy działa świadomie, działa również nieświadomie. Odkrywamy zatem, że ta istota może działać na dwóch płaszczyznach – na jednej, na płaszczyźnie świadomości, i na drugiej, na płaszczyźnie poniżej. Impulsy z poziomu nieświadomości nazywamy instynktem, a kiedy te same impulsy pochodzą z poziomu świadomości, nazywamy to rozumem. Ale w człowieku istnieje jeszcze wyższy poziom, nadświadomość. Jest to najwyraźniej to samo, co nieświadomość, ponieważ znajduje się poza płaszczyzną świadomości, ale jest ponad świadomością, a nie poniżej niej. To nie instynkt, to inspiracja. Jest na to dowód. Pomyśl o tych wszystkich wielkich prorokach i mędrcach, których wydał świat. Dobrze wiadomo, że będą takie chwile w ich życiu, momenty w ich istnieniu, kiedy będą pozornie nieświadomi świata zewnętrznego; Twierdzą, że cała wiedza, która później z nich wynika, została zdobyta podczas tego stanu istnienia. Mówi się o Sokratesie, że gdy maszerował z armią, był piękny wschód słońca, który pobudził w jego umyśle tok myśli; stał tam przez dwa dni na słońcu, całkiem nieprzytomny. To właśnie takie momenty przekazały światu wiedzę sokratejską. Tak więc w przypadku wszystkich wielkich kaznodziejów i proroków są chwile w ich życiu, kiedy niejako wznoszą się ponad świadomość i wznoszą się ponad nią. A kiedy wracają na poziom świadomości, promieniują światłem; przynieśli wieści z zaświatów i są natchnionymi widzącymi świata.

Ale istnieje wielkie niebezpieczeństwo. Każdy człowiek może powiedzieć, że jest natchniony; wiele razy tak mówią. Gdzie jest test? Podczas snu jesteśmy nieświadomi; głupiec idzie spać; śpi spokojnie przez trzy godziny; a kiedy z tego stanu wróci, jest takim samym głupcem, jeśli nie gorszym. Jezus z Nazaretu przechodzi swoje przemienienie, a kiedy wychodzi, staje się Jezusem Chrystusem. To jest cała różnica. Jednym z nich jest inspiracja, a drugim instynkt. Jeden to dziecko, drugi to stary, doświadczony mężczyzna. Taka inspiracja jest możliwa dla każdego z nas. Jest źródłem wszystkich religii i zawsze będzie źródłem wszelkiej wyższej wiedzy. Jednak na drodze czyhają wielkie niebezpieczeństwa. Czasami oszukańcy próbują narzucić się ludzkości. W dzisiejszych czasach staje się to aż nazbyt powszechne. Mój znajomy miał bardzo ładny obrazek. Inny pan o skłonnościach raczej religijnych i bogaty człowiek rzucił okiem na ten obraz; ale mój przyjaciel nie chciał go sprzedać. Któregoś dnia przychodzi ten drugi pan i mówi do mojego przyjaciela: „Mam natchnienie i przesłanie od Boga.” „Jaka jest twoja wiadomość?” zapytał mój przyjaciel. „Przesłanie jest takie, że musisz dostarczyć mi ten obraz”. Mój przyjaciel sprostał wyzwaniu; natychmiast odpowiedział: „Dokładnie tak, jak pięknie! Miałem dokładnie to samo natchnienie, że powinienem ci dostarczyć ten obraz. Czy przyniosłeś czek?” „Czek? Jaki czek?” „A więc” – powiedział mój przyjaciel – „nie sądzę, że twoja inspiracja była dobra. Moja inspiracja była taka, że muszę dać ten obraz mężczyźnie, który przyniósł czek na 100 000 dolarów. Najpierw musisz przynieść czek.” Drugi mężczyzna stwierdził, że został złapany i porzucił teorię inspiracji. Takie są niebezpieczeństwa. W Bostonie przyszedł do mnie pewien mężczyzna i powiedział, że miał wizje, w których rozmawiano z nim po hindusku. Powiedziałem: „Jeśli zobaczę, co mówi, uwierzę”. Ale on zapisał mnóstwo bzdur. Próbowałem to zrozumieć, ale nie udało mi się. Powiedziałem mu, że na tyle, na ile wiem, takiego języka nigdy nie było i nigdy nie będzie w Indiach. Nie ucywilizowały się jeszcze na tyle, żeby mieć taki język. Pomyślał oczywiście, że jestem łobuzem i sceptykiem i odszedł; i nie zdziwiłbym się później usłyszeć, że przebywał w zakładzie dla obłąkanych. Są to dwa niebezpieczeństwa, które zawsze są na tym świecie – niebezpieczeństwo ze strony oszustów i niebezpieczeństwo ze strony głupców. Ale to nie musi nas odstraszać, ponieważ wszystkie wielkie rzeczy na tym świecie są najeżone niebezpieczeństwami. Jednocześnie musimy zachować pewną ostrożność. Czasami spotykam osoby całkowicie pozbawione logicznej analizy czegokolwiek. Przychodzi mężczyzna i mówi: „Mam wiadomość od takiego a takiego boga” i pyta: „Czy możesz temu zaprzeczyć? Czy nie jest możliwe, że będzie taki a taki bóg i że on przekaże taką wiadomość?” I 90 procent głupców to połknie. Uważają, że to wystarczający powód. Ale jedno powinieneś wiedzieć, że wszystko jest możliwe – całkiem możliwe, że Ziemia zetknie się z Gwiazdą Psa w ciągu następnego roku i rozpadnie się na kawałki. Ale jeśli przedstawię tę propozycję, masz prawo wstać i poprosić mnie, żebym ci to udowodnił. To, co prawnicy nazywają onus probandi (ciężar dowodu) spoczywa na człowieku, który przedstawił tę propozycję. Więc nie jest to twoim obowiązkiem by udowodnić, że natchnienie zaczerpnąłem od pewnego boga, ale moim, ponieważ przedstawiłem ci tę propozycję. Jeśli nie mogę tego udowodnić, powinienem trzymać język za zębami. Unikaj obu tych niebezpieczeństw, a możesz dotrzeć, gdziekolwiek chcesz. Wielu z nas otrzymuje w życiu wiele przesłań lub myśli, że je otrzymuje, i dopóki przesłanie to dotyczy nas samych, róbcie, co wam się podoba; ale jeśli chodzi o nasz kontakt i zachowanie wobec innych, pomyśl sto razy, zanim coś zrobisz; i wtedy będziesz bezpieczny.

Odkrywamy, że to natchnienie jest jedynym źródłem religii; jednak zawsze było ono najeżone wieloma niebezpieczeństwami; a ostatnim i najgorszym niebezpieczeństwem są nadmierne roszczenia. Niektórzy ludzie wstają i mówią, że mają komunikację od Boga i są rzecznikami Boga Wszechmogącego i nikt inny nie ma prawa mieć takiej komunikacji. Na pozór jest to niepoważne. Jeśli istnieje coś we wszechświecie, musi to być uniwersalne; nie ma tu ani jednego ruchu, który nie byłby uniwersalny, gdyż cały wszechświat jest rządzony prawami. Całość jest systematyczna i harmonijna. Zatem to, co jest gdziekolwiek, musi być wszędzie. Każdy atom we wszechświecie jest zbudowany na tym samym planie co największe słońce i gwiazdy. Jeśli jeden człowiek był kiedykolwiek natchniony, możliwe jest, że każdy z nas będzie natchniony i jest to religia. Unikaj tych wszystkich niebezpieczeństw, iluzji i złudzeń, oszustw i wysuwania nadmiernych twierdzeń, ale stań twarzą w twarz z faktami religijnymi i wejdź w bezpośredni kontakt z nauką o religii. Religia nie polega na wierze w jakąkolwiek doktrynę czy dogmat, na chodzeniu do kościołów czy świątyń, na czytaniu pewnych ksiąg. Czy widziałeś Boga? Czy widziałeś duszę? Jeśli nie, czy walczysz o nią? Jest tu i teraz, nie trzeba czekać na przyszłość. Czym jest przyszłość, jeśli nie nieograniczoną teraźniejszością? Ile wynosi cały czas, jeśli nie jedna sekundę powtarzana wielokrotnie? Religia jest tu i teraz, w obecnym życiu.

Jeszcze jedno pytanie: jaki jest cel? Obecnie twierdzi się, że człowiek rozwija się w nieskończoność, do przodu i do przodu i nie ma celu doskonałości, który mógłby osiągnąć. Zawsze się zbliżając, nigdy nie osiągając, cokolwiek to może oznaczać i jakkolwiek cudowne by to nie było, na pierwszy rzut oka jest to absurdalne. Czy istnieje ruch po linii prostej? Prosta rzutowana w nieskończoność staje się okręgiem, wraca do punktu początkowego. Musisz zakończyć tam, gdzie zacząłeś; a skoro zacząłeś w Bogu, musisz wrócić do Boga. Co pozostaje? Praca szczegółowa. Przez całą wieczność musisz pracować nad szczegółami.

Jeszcze inne pytanie: Czy w miarę upływu czasu mamy odkrywać nowe prawdy religijne? Tak i nie. Po pierwsze, nie możemy wiedzieć nic więcej o religii; wszystko już było znane. We wszystkich religiach świata można spotkać twierdzenie, że jest w nas jedność. Będąc jednością z Boskością, nie może być żadnego dalszego postępu w tym sensie. Wiedza oznacza zakończenie tej jedności w różnorodności. Postrzegam was jako mężczyzn i kobiety, i to jest różnorodność. Staje się to wiedzą naukową, kiedy was zgrupuję i nazwę istotami ludzkimi. Weźmy na przykład naukę chemii. Chemicy starają się rozłożyć wszystkie znane substancje na ich pierwotne pierwiastki i jeśli to możliwe, znaleźć jeden pierwiastek, z którego wszystkie one pochodzą. Może nadejść czas, kiedy znajdą ten jeden element. To jest źródło wszystkich pozostałych elementów. Osiągnąwszy to, nie mogą pójść dalej; nauka chemii stanie się doskonała. Podobnie jest z nauką o religii. Jeśli odkryjemy tę doskonałą jedność, dalszy postęp nie będzie możliwy.

Kiedy odkryto, że „Ja i mój Ojciec jedno jesteśmy”, padło ostatnie słowo w kwestii religii. Potem pozostała już tylko praca szczegółowa. W prawdziwej religii nie ma wiary ani przekonania w sensie ślepej wiary. Żaden wielki kaznodzieja nigdy tego nie głosił. To przychodzi tylko z degeneracją. Głupcy udają, że są naśladowcami tego czy innego duchowego giganta i choć mogą być bez mocy, starają się nauczyć ludzkość ślepej wiary. Uwierz w co? Wierzyć na ślepo oznacza zdegenerować ludzką duszę. Jeśli chcesz, bądź ateistą, ale nie wierz w nic bezkrytycznie. Po co degradować duszę do poziomu zwierząt? Nie tylko szkodzicie sobie w ten sposób, ale szkodzicie społeczeństwu i stwarzacie zagrożenie dla tych, którzy przyjdą po was. Podnieś się i rozważaj nie mając ślepej wiary. Religia to kwestia bycia i stawania się, a nie wiary. To jest religia, a kiedy już to osiągniecie, macie religię. Wcześniej nie byłeś lepszy od zwierząt. „Nie wierz w to, co słyszałeś”, mówi wielki Budda, „nie wierz w doktryny, ponieważ były one przekazywane z pokolenia na pokolenie; nie wierz w nic, ponieważ wielu ślepo za tym podąża; nie wierz, ponieważ jakiś stary mędrzec składa oświadczenie: nie wierz w prawdy, do których przywiązałeś się z przyzwyczajenia, nie wierz jedynie autorytetowi swoich nauczycieli i starszych. Rozważaj i analizuj, a kiedy wynik będzie zgodny z rozumem i wspiera dobro wszystkich, zaakceptuj go i żyj zgodnie z nim.”