(Przetłumaczone z bengalskiego artykułu Swami Wiwekanandy do ‘Udbodhana’, 12 lutego 1899 r.)
Wysuwano różne teorie dotyczące prymitywnych źródeł wiedzy. W Upaniszadach czytamy, że Brahmā, pierwszy i najważniejszy spośród Dewów, dzierżył klucz do wszelkiej wiedzy, którą objawił swoim uczniom i która przekazywana w sukcesji została przekazana w spadku następnej epoce. Według Dżinistów w nieokreślonym okresie cyklu Czasu, który obejmuje od tysiąca do dwóch tysięcy miliardów „oceanów” lat, rodzą się niezwykłe, wielkie i doskonałe istoty, które nazywają Dźina, a przez nich otwierają się i są teraz otwarte drzwi do wiedzy dla społeczeństwa ludzkiego. Podobnie Buddyzm wierzy i oczekuje w regularnych odstępach czasu pojawienia się Buddów, to znaczy osób posiadających nieskończoną uniwersalną mądrość. Z tego samego powodu wprowadzono także Inkarnacje Boga przez Hindusów Paurānika, którzy przypisują im, obok innych misji, szczególną funkcję przywracania utraconej wiedzy duchowej poprzez jej odpowiednie dostosowanie do potrzeb czasu. Poza Indiami spotykamy Zoroastra o wielkiej duszy, który spuszcza światło wiedzy z góry do świata śmiertelników. Podobnie uczynili Mojżesz, Jezus i Mahomet, którzy posiadając niebiański autorytet, na swój własny, niepowtarzalny sposób głosili upadłej ludzkości wieść o Bożej mądrości.
Brahmā to imię wysokiej pozycji wśród Dewów, do której każdy człowiek może aspirować dzięki chwalebnym czynom. Tylko nieliczni wybrani mogą stać się Dźinami, podczas gdy inni nigdy nie będą mogli osiągnąć stanu Dźina; lecz mogą posunąć się jedynie tak daleko, że osiągną stan Mukti. Stan bycia Buddą jest otwarty dla każdego i wszystkich, bez różnicy. Zoroaster, Mojżesz, Jezus i Mahomet to wielkie osobistości, które inkarnowały się, aby wypełnić jakąś specjalną misję; podobnie było z Inkarnacjami Boga, o których wspominali mędrcy Pauranika. Dla innych patrzenie tęsknym okiem na miejsce tych boskich osobistości jest szaleństwem.
Adam zdobył swoją wiedzę poprzez skosztowanie zakazanego owocu. Dzięki łasce Jehowah Noe uczył się nauk społecznych. W Indiach panuje teoria, że każda nauka ma swoje bóstwo przewodnie; ich założycielami są albo Dewy, albo istoty doskonałe; od najbardziej służebnych sztuk, jak szewc, po najbardziej godny urząd przewodnika duchowego, wszystko zależy od życzliwej interwencji bogów lub istot najwyższych. „Żadna wiedza nie jest możliwa bez nauczyciela”. Nie ma sposobu na osiągnięcie wiedzy, jeśli nie jest ona przekazywana poprzez sukcesję apostolską od ucznia do ucznia, chyba że przychodzi dzięki łasce Guru i bezpośrednio z jego ust.
Z drugiej strony Wedantyści i inni filozofowie szkół indyjskich utrzymują, że wiedzy nie można zdobywać z zewnątrz. Jest to wrodzona natura ludzkiej duszy i podstawowe prawo każdego człowieka. Dusza ludzka jest skarbnicą nieskończonej mądrości; jaka agencja zewnętrzna może ją oświetlić? Według niektórych szkół ta nieskończona mądrość pozostaje zawsze taka sama i nigdy nie zostaje utracona; a człowiek nie jest zazwyczaj tego świadomy, ponieważ zasłona, że tak powiem, opadła na niego z powodu jego złych uczynków, ale gdy tylko zasłona zostanie usunięta, ujawnia się. Inni mówią, że ta nieskończona mądrość, choć potencjalnie obecna w duszy ludzkiej, została skurczona przez złe uczynki i ponownie rozszerzona dzięki miłosierdziu Bożemu, zdobytemu przez dobre uczynki. W naszych pismach świętych czytamy także o różnych innych metodach rozwijania tej wrodzonej nieskończonej mocy i wiedzy, takich jak oddanie Bogu, wykonywanie pracy bez przywiązania, praktykowanie ośmiorakich przedmiotów systemu Jogi lub ciągłe rozpamiętywanie tej wiedzy i tak dalej. Ostateczny wniosek jest jednak taki, że poprzez praktykę jednej, lub wielu albo wszystkich tych metod razem, człowiek stopniowo staje się świadomy swojej wrodzonej prawdziwej natury, a nieskończona moc i mądrość w nim ukryta lub zawoalowana stają się w końcu w pełni przejawione.
Z drugiej strony, współcześni filozofowie analizowali ludzki umysł jako źródło nieskończenie możliwych przejawów i doszli do wniosku, że kiedy indywidualny umysł z jednej strony oraz sprzyjający czas, miejsce i przyczyna z drugiej mogą działać i reagują na siebie nawzajem, wówczas z pewnością podąży za nimi wysoko rozwinięta świadomość wiedzy. Ba, nawet niesprzyjający czas i miejsce mogą zostać skutecznie przezwyciężone dzięki wigorowi i stanowczości jednostki. Silna jednostka nawet jeśli zostanie rzucona w najgorsze warunki miejsca i czasu, pokonuje je i potwierdza swoją siłę. Co więcej, wszystkie ciężkie brzemiona spoczywające na jednostce, działającej osobie, stają się z biegiem czasu coraz lżejsze, tak że każda jednostka, niezależnie od tego, jak słaba byłaby na początku, z pewnością w końcu osiągnie cel, jeśli wytrwale będzie się starała go osiągnąć. Spójrzcie na niecywilizowanych i nieświadomych barbarzyńców tamtych czasów! Jakże dzięki ścisłemu i pilnemu zastosowaniu wkraczają długimi krokami w obszary cywilizacji, jak nawet ci z niższych warstw torują sobie drogę i z nieodpartą siłą zajmują w niej najwyższe stanowiska! Synowie rodziców-kanibalów wyrastają na eleganckich i wykształconych obywateli; potomkowie niecywilizowanych Santalów, dzięki rządowi angielskiemu, spotykają się obecnie w udanych zawodach z naszymi bengalskimi studentami na indyjskich uniwersytetach. W związku z tym stopniowo zmniejsza się stronniczość współczesnych badaczy naukowych wobec doktryny dziedzicznego przekazywania cech.
Istnieje pewna klasa ludzi, którzy są przekonani, że od czasu wiecznego istnieje skarb wiedzy, zawierający mądrość wszystkiego, co przeszłe, teraźniejsze i przyszłe. Ludzie ci utrzymują, że to ich przodkowie mieli wyłączny przywilej sprawowania pieczy nad tym skarbem. Starożytni mędrcy, pierwsi tego posiadacze, przekazywali ten skarb i jego prawdziwe znaczenie jedynie swoim potomkom. Są zatem jedynymi spadkobiercami; jako takim niech reszta świata oddaje im cześć.
Czy możemy zapytać tych ludzi, jaki ich zdaniem powinien być stan innych narodów, które nie miały takich przodków? „Ich stan jest skazany na zagładę” – brzmi ogólna odpowiedź. Bardziej życzliwi z nich być może chętnie się dołączą: „No cóż, niech przyjdą i służą nam. W nagrodę za taką służbę urodzą się w naszej kaście w następnym wcieleniu. To jedyna nadzieja, jaką możemy dla nich mieć.” „No cóż, współcześni dokonują wielu nowych i oryginalnych odkryć w dziedzinie nauki i sztuki, o których ani wam się nie śniło, ani nie ma żadnych dowodów, o których wiedzieli wasi przodkowie. Co na to powiecie?” „Dlaczego, z pewnością nasi przodkowie wiedzieli o tym wszystkim, a wiedza o tym jest teraz niestety dla nas utracona. Chcesz dowodu? Mogę ci go pokazać. Spójrz! Oto werset sanskrycki…”. Nie trzeba tego dodawać, że nowoczesna strona, która wierzy jedynie w bezpośrednie dowody, nigdy nie przywiązuje wagi do takich odpowiedzi i dowodów.
Ogólnie rzecz biorąc, cała wiedza jest podzielona na dwie klasy: Aparā, świecka i Parā, duchowa. Jedna dotyczy rzeczy przemijających, druga zaś sfery ducha. Bez wątpienia istnieje wielka różnica pomiędzy tymi dwoma rodzajami wiedzy i droga do osiągnięcia jednej może być zupełnie inna niż droga do osiągnięcia drugiej. Nie można też zaprzeczyć, że nie można wskazać jednej metody jako jedynej i uniwersalnej, która będzie kluczem do wszystkich drzwi w dziedzinie wiedzy. Ale w rzeczywistości cała ta różnica jest tylko różnicą stopnia, a nie rodzaju. Nie jest tak, że wiedza świecka i duchowa są dwiema przeciwstawnymi i sprzecznymi rzeczami; ale są one tym samym – tą samą nieskończoną wiedzą, która jest wszędzie w pełni obecna, od najniższego atomu do najwyższego Brahmana – to ta sama wiedza na różnych etapach stopniowego rozwoju. Tę jedną nieskończoną wiedzę nazywamy świecką, gdy znajduje się w niższym procesie manifestacji i duchową, gdy osiąga odpowiednią wyższą fazę.
„Wszelka wiedza jest w posiadaniu wyłącznie kilku nadzwyczajnych wielkich ludzi, a te szczególne osobistości rodzą się na rozkaz Boga lub zgodnie z wyższym prawem natury lub w jakimś z góry ustalonym porządku Karmy; poza pośrednictwem tych wielkich nie ma innego sposobu na zdobycie wiedzy.” Jeśli taki pogląd jest słuszny i pewny, wydaje się, że nie ma potrzeby, aby jakakolwiek jednostka wysilała się w poszukiwaniu nowej i oryginalnej prawdy – wszelka oryginalność jest dla społeczeństwa stracona z powodu braku ćwiczeń i zachęty; a najgorsze w tym wszystkim jest to, że społeczeństwo stara się przeciwstawić i powstrzymać wszelkie próby zmierzające w pierwotnym kierunku, przez co zanika zdolność inicjatywy. Jeśli ostatecznie zostanie ustalone, że ci wszechwiedzący ludzie wytyczają na zawsze ścieżkę ludzkiego dobrobytu, społeczeństwo w naturalny sposób obawia się własnej zagłady w przypadku najmniejszego odchylenia od granicznej linii ścieżki i dlatego stara się zmusić wszystkich ludzi poprzez sztywne prawa i groźby aby podążać tą ścieżką z bezwarunkowym posłuszeństwem. Jeśli społeczeństwu uda się narzucić sobie takie posłuszeństwo, zamykając wszystkich ludzi w wąskim rowku tych ścieżek, wówczas los ludzkości nie będzie lepszy niż los maszyny. Jeżeli każdy czyn w życiu człowieka został wcześniej ustalony, to po co nam kultura władzy myślenia – gdzie jest pole dla swobodnej gry niezależnych myśli i działań? Z biegiem czasu, z powodu braku odpowiedniego wykorzystania, wszelka aktywność zostaje odrzucona, wszelka oryginalność zostaje zatracona i nad całym narodem unosi się rodzaj senności pozbawionej – Tāmasika, który stacza się w dół i w dół. Śmierć takiego narodu nie jest daleko.
Z drugiej strony, jeśli prawdą byłaby druga skrajność, że najlepiej prosperuje społeczeństwo, które nie kieruje się nakazami takich natchnionych przez Boga dusz, wówczas cywilizacja, mądrość i dobrobyt – opuszczając Chińczyków, Hindusów, Egipcjan, Babilończyków, Irańczyków, Greków, Rzymian i inne wielkie narody starożytności i czasów współczesnych, które zawsze podążały ścieżką wyznaczoną przez swoich mędrców – objęłyby Zulusów, Kafirów, Hotentotów oraz rdzenne plemiona Andamanów i wysp australijskich którzy prowadzili niezależne życie pozbawione kierownictwa.
Biorąc pod uwagę wszystkie te punkty należy przyznać, że chociaż obecność wiedzy wszędzie i u każdego człowieka jest odwiecznym truizmem, to jednak ścieżka wskazana przez wielkich na ziemi ma właściwą sobie chwałę i że istnieje szczególne zainteresowanie przywiązane do przekazywania wiedzy poprzez sukcesję nauczycieli i ich uczniów. Każdy z nich ma swoje miejsce w rozwoju sumy wiedzy; i musimy nauczyć się je oceniać według ich odpowiednich zalet. Być może jednak uniesieni swoim nadgorliwym i ślepym oddaniem swoim Panom, następcy i naśladowcy tych wielkich poświęcają prawdę przed ołtarzem oddania i czci dla nich oraz zakłamują prawdziwe znaczenie celu tych wielkich żywotów, nalegając na osobiste uwielbienie, to znaczy zabijają zasadę dla osoby.
Powszechnym doświadczeniem jest także fakt, że gdy człowiek sam utracił wszystkie swoje siły, w naturalny sposób lubi spędzać dni na bezczynnym wspominaniu wielkości swoich przodków. Oddane serce stopniowo staje się najsłabsze w swych nieustannych próbach poddania się pod każdym względem stopom swoich przodków, aż w końcu nadchodzi czas, gdy ta słabość uczy niepełnosprawne lecz dumne serce, aby z próżnej wielkości swoich przodków uczynić jedyną podporę swego życia. Nawet jeśli prawdą jest, że wasi przodkowie posiadali całą wiedzę, która z upływem czasu została dla was utracona, wynika z tego, że wy, ich potomkowie, musieliście odegrać kluczową rolę w tym zniknięciu wiedzy, a teraz jest wszystko jedno czy ją macie czy nie. Mówienie o posiadaniu lub utracie tej już utraconej wiedzy nie służy obecnie żadnemu użytecznemu celowi. Będziecie musieli podjąć nowy wysiłek, ponownie przejść przez kłopoty, jeśli chcecie ją odzyskać.
To prawda, że duchowe oświecenie jaśnieje samo przez się w czystym sercu i jako takie nie jest czymś nabytym z zewnątrz; lecz osiągnięcie tej czystości serca oznacza długą walkę i ciągłą praktykę. Po dokładnych badaniach w sferze wiedzy materialnej odkryto również, że te wyższe prawdy, które od czasu do czasu odkrywali wielcy naukowcy, rozbłysły niczym nagłe strumienie światła w ich mentalnej atmosferze, które musieli jedynie uchwycić i formułować. Ale takie prawdy nigdy nie pojawiają się w umyśle niecywilizowanego i dzikiego barbarzyńcy. Wszystko to dowodzi, że twarde Tapasja, czyli praktyka wyrzeczeń w formie pobożnej kontemplacji i ciągłego studiowania tematu leży u podstaw wszelkiego oświecenia w odpowiednich sferach.
To, co nazywamy niezwykłą, nadświadomą inspiracją, jest jedynie wynikiem wyższego rozwoju zwykłej świadomości, zdobyte dzięki długiemu i ciągłemu wysiłkowi. Różnica pomiędzy zwyczajnym a niezwykłym polega jedynie na stopniu przejawu. Świadome wysiłki prowadzą do nadświadomego oświecenia. Nieskończona doskonałość jest w każdym człowieku, chociaż jest niezamanifestowana. Każdy człowiek ma w sobie potencjał osiągnięcia doskonałej świętości, stanu Ryszi lub najwyższej pozycji Awatāra lub wielkości bohatera w odkryciach materialnych. Zamanifestowanie się tej doskonałości jest tylko kwestią czasu i odpowiednich, dobrze ukierunkowanych badań itp. W społeczeństwie, w którym raz narodzili się tacy wielcy ludzie istnieje większa możliwość ich ponownego pojawienia się. Nie ma wątpliwości, że społeczeństwo przy pomocy takich mądrych przewodników rozwija się szybciej niż bez nich. Ale jest równie pewne, że tacy przewodnicy pojawią się w społeczeństwach, które obecnie ich nie mają, i poprowadzą je do równie szybkiego postępu w przyszłości.