(Wygłoszone w Shakespeare Club, Pasadena, Kalifornia, 3 lutego 1900)
Wszechświat, zgodnie z teorią Hindusów, porusza się w cyklach form falowych. Wznosi się, osiąga swój zenit, po czym jakby opada i pozostaje w zagłębieniu, przez jakiś czas, ponownie się wznosząc, i tak dalej, fala za falą i opadanie za opadaniem. To, co jest prawdą w odniesieniu do wszechświata, jest prawdą w odniesieniu do każdej jego części. Taki jest marsz spraw ludzkich. Historia narodów jest taka: powstają i upadają; po wzroście następuje upadek, z upadku ponownie następuje wzrost, z większą mocą. Ten ruch cały czas trwa. W świecie religijnym istnieje ten sam ruch. W życiu duchowym każdego narodu następuje upadek i wzlot. Naród upada i wszystko wydaje się rozpadać. Potem znowu zyskuje siłę, podnosi się; nadchodzi ogromna fala, czasami fala przypływowa – i zawsze na najwyższym szczycie fali znajduje się jaśniejąca dusza, Posłaniec. Stwórca i stworzenie na zmianę, on jest impulsem, który wznosi falę, wznosi naród: jednocześnie jest on tworzony przez te same siły, które powodują falę, działając i oddziałując na siebie na zmianę. Wykorzystuje swoją ogromną moc na społeczeństwie; a społeczeństwo czyni go tym, kim jest. To są wielcy myśliciele świata. Są to prorocy świata, posłańcy życia, Inkarnacje Boga.
Człowiek ma wyobrażenie, że może istnieć tylko jedna religia, że może być tylko jeden Prorok i że może być tylko jedno Wcielenie; ale ten pomysł nie jest prawdziwy. Badając życie wszystkich tych wielkich Posłańców, dowiadujemy się, że każdemu z nich w pewnym sensie było przeznaczone odegrać pewną rolę i tylko rolę; że harmonia polega na sumie, a nie na jednej nucie. Podobnie jak w życiu ras – żadna rasa nie rodzi się po to, by samotnie cieszyć się światem. Nikt nie ma odwagi powiedzieć nie. Każda rasa ma swoją rolę do odegrania w tej boskiej harmonii narodów. Każda rasa ma swoją misję do wykonania i obowiązek do wypełnienia. Suma całości to wielka harmonia.
Zatem żaden z tych Proroków nie rodzi się, aby rządzić światem na zawsze. Żadnemu jeszcze się to nie udało i nikt nie będzie władcą na zawsze. Każdy wnosi tylko część; a co do tej części, prawdą jest, że na dłuższą metę każdy Prorok będzie rządził światem i jego losami.
Większość z nas rodzi się jako wierzący w jakąś religię osobistą. Mówimy o zasadach, myślimy o teoriach i to jest w porządku; ale każda myśl i każdy ruch, każde nasze działanie pokazuje, że możemy zrozumieć zasadę tylko wtedy, gdy przychodzi ona do nas przez osobę. Ideę możemy uchwycić tylko wtedy, gdy przychodzi ona do nas za pośrednictwem zmaterializowanej idealnej osoby. Przykazanie możemy zrozumieć jedynie na przykładzie. Obyśmy na Boga byli wszyscy byli tak rozwinięci, że nie potrzebowalibyśmy żadnego przykładu, nie potrzebowaliby żadnej osoby. Ale tacy nie jesteśmy; i naturalnie ogromna większość ludzkości złożyła swoje dusze u stóp tych niezwykłych osobistości, Proroków, Inkarnacji Boga – Inkarnacji czczonych przez Chrześcijan, Buddystów i Hinduistów. Mahometanie od początku sprzeciwiali się takiemu kultowi. Nie mieli nic wspólnego z oddawaniem czci Prorokom i Posłańcom, czy też składaniem im hołdu; lecz w praktyce zamiast jednego Proroka oddaje się cześć tysiącom świętych. Nie możemy zaprzeczać faktom! Jesteśmy zobowiązani oddawać cześć osobowościom i jest to dobre. Pamiętajcie o słowach waszego wielkiego Proroka na pytanie: „Panie, pokaż nam Ojca”, „Kto mnie widział, widział Ojca”. Któż z nas może sobie wyobrazić cokolwiek poza tym, że On jest człowiekiem? Możemy Go zobaczyć jedynie w człowieczeństwie i poprzez ludzkość. Wibracja światła jest wszędzie w tym pokoju: dlaczego nie można jej widzieć wszędzie? Trzeba to zobaczyć tylko w tej lampie. Bóg jest wszechobecną zasadą – wszędzie, ale obecnie jesteśmy tak ukształtowani, że możemy Go widzieć i czuć tylko w ludzkim Bogu i poprzez niego. A kiedy przyjdą te wielkie Światła, wtedy człowiek urzeczywistnia Boga. I przychodzą w inny sposób niż my. My przychodzimy jako żebracy; oni przybywają jako Władcy. Przychodzimy tu jak sieroty, jako ludzie, którzy zgubili drogę i jej nie znają. Co mamy robić? Nie wiemy jaki jest sens naszego życia. Nie możemy sobie tego uświadomić. Dziś robimy jedno, jutro drugie. Jesteśmy jak małe słomki kołyszące się w wodzie, jak pióra rozwiane przez huragan.
Ale odkryjesz w historii ludzkości, że przybyli ci Posłańcy i że od samych ich narodzin ich misja została odnaleziona i uformowana. Cały plan jest tam ułożony; i widzisz jak nie odchylają się od niego ani o cal. Bo przychodzą z misją, przychodzą z przesłaniem, nie chcą rozumować. Czy kiedykolwiek słyszałeś lub czytałeś o tych wielkich Nauczycielach, czyli Prorokach, uzasadniających to, czego nauczali? Nie, żaden z nich tego nie zrobił. Mówią bezpośrednio. Dlaczego mieliby rozumować? Widzą Prawdę. I nie tylko ją widzą ale i pokazują! Jeśli zapytasz mnie: „Czy istnieje Bóg?” a ja powiem „Tak”, natychmiast pytasz mnie o podstawy, aby tak twierdzić i biedny ja muszę użyć wszystkich sił, aby podać ci jakiś powód. Gdybyś przyszedł do Chrystusa i zapytał: „Czy jest jakiś Bóg?”, On odpowiedziałby: „Tak”; i gdybyś zapytał: „Czy jest jakiś dowód?” odpowiedziałby: „Oto Pan!” A zatem, jak widzisz, jest to bezpośrednie postrzeganie, a nie żadne rozumowanie rozumu. Nie ma szukania w ciemności, ale jest siła bezpośredniego widzenia. Widzę ten stół; żaden rozum nie jest w stanie odebrać mi tej wiary. Jest to bezpośrednie postrzeganie. Taka jest ich wiara – wiara w swoje ideały, wiara w swoją misję, wiara w siebie, przede wszystkim. Wielcy jaśniejący wierzą w siebie jak nikt inny. Ludzie pytają: „Czy wierzysz w Boga? Czy wierzysz w przyszłe życie? Czy wierzysz w tę doktrynę lub ten dogmat?” Ale tutaj brakuje podstawy: tej wiary w siebie. Ach, od człowieka, który nie może wierzyć w siebie, jak można oczekiwać, że uwierzy w cokolwiek innego? Nie jestem pewien swojego własnego istnienia. W jednej chwili myślę, że istnieję i nic nie jest w stanie mnie zniszczyć; w następnej chwili trzę sę się ze strachu przed śmiercią. W jednej chwili myślę, że jestem nieśmiertelny; w następnej minucie pojawia się strach, a potem nie wiem, kim jestem ani gdzie jestem. Nie wiem, czy żyję, czy umarłem. W jednej chwili myślę, że jestem duchowy, że jestem moralny; a w następnej chwili następuje cios i ląduję na plecach. I dlaczego? — Straciłem wiarę w siebie, mój kręgosłup moralny jest złamany.
Ale w tych wielkich Nauczycielach zawsze znajdziecie ten znak: że mają głęboką wiarę w siebie. Tak intensywna wiara jest wyjątkowa i nie możemy jej zrozumieć. Dlatego staramy się na różne sposoby wyjaśniać, co ci Nauczyciele mówią o sobie; a ludzie wymyślają dwadzieścia tysięcy teorii, aby wyjaśnić to, co mówią oni o swoim urzeczywistnieniu. Nie myślimy o sobie w ten sam sposób i naturalnie nie możemy ich zrozumieć.
Z drugiej strony, kiedy mówią, świat z pewnością ich słucha. Kiedy mówią, każde słowo jest bezpośrednie; wybucha jak bomba. Co kryje się w słowie, jeśli nie kryje się za nim Moc? Jakie znaczenie ma to, jakim językiem mówisz i jak organizujesz swój język? Jakie znaczenie ma to, czy mówisz poprawnie gramatycznie, czy używając doskonałej retoryki? Jakie znaczenie ma to, czy twój język jest ozdobny, czy nie? Pytanie brzmi, czy masz coś do zaoferowania. To kwestia dawania i brania, a nie słuchania. Masz coś do oddania? – to jest pierwsze pytanie. Jeżeli masz to daj. Słowa jedynie przekazują dar: jest to tylko jeden z wielu sposobów. Czasami w ogóle nie rozmawiamy. Istnieje stary werset sanskrycki, który mówi: „Ujrzałem Nauczyciela siedzącego pod drzewem. Był to szesnastoletni młodzieniec, a uczniem był starzec w wieku osiemdziesięciu lat. Nauczanie Nauczyciela było milczeniem, a wątpliwości ucznia rozwiały się.”
Czasami w ogóle nie mówią, ale weryfikują, przekazują Prawdę z umysłu do umysłu. Przychodzą, żeby dać. Oni przykazują, oni są Posłańcami; musisz otrzymać Przykazanie. Czy nie pamiętacie w swoich pismach świętych, z jakim autorytetem przemawia Jezus? „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody… ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem”. We wszystkich jego wypowiedziach widać tę ogromną wiarę we własne przesłanie. To odnajdujecie w życiu tych wszystkich wielkich gigantów, których świat czci jako swoich proroków.
Ci wielcy Nauczyciele są żywymi Bogami na tej ziemi. Kogo jeszcze powinniśmy czcić? Próbuję wyobrazić sobie Boga w swoim umyśle i znajduję, jaką fałszywą drobnostkę sobie wyobrażam; oddawanie czci temu Bogu byłoby grzechem. Otwieram oczy i patrzę na rzeczywiste życie tych wielkich ludzi na ziemi. Są one wyższe niż jakakolwiek koncepcja Boga, jaką kiedykolwiek mogłem stworzyć. Bo jakie pojęcie o miłosierdziu mógłby mieć człowiek taki jak ja, który ścigałby człowieka, gdyby mi coś ukradł i posłał go do więzienia? A jaka może być moja najwyższa idea przebaczenia? Nic poza mną samym. Kto z Was potrafi wyskoczyć z własnego ciała? Kto z Was potrafi wyskoczyć z własnych myśli? Nikt z was. Jaką ideę boskiej miłości możesz sobie wyobrazić poza tą, którą faktycznie żyjesz? Nie możemy sformułować idei czegoś, czego nigdy nie doświadczyliśmy. Zatem wszelkie moje najlepsze próby stworzenia wyobrażenia o Bogu w każdym przypadku kończyły się niepowodzeniem. A tu są proste fakty a nie idealizm – rzeczywiste fakty miłości, miłosierdzia i czystości, o których nie mam nawet pojęcia. Cóż dziwnego, że upadłem do stóp tych ludzi i oddawałem im cześć jak Bogu? A co jeszcze każdy może zrobić? Chciałbym zobaczyć człowieka, który potrafi zrobić wszystko inne, niezależnie od tego, ile mówi. Rozmowa to nie rzeczywistość. Mówienie o Bogu i tym, co bezosobowe i tym i tamtym jest bardzo dobre; lecz ci bogowie-ludzie są prawdziwymi bogami wszystkich narodów i wszystkich ras. Ci boscy ludzie byli czczeni i będą czczeni tak długo, jak człowiek będzie człowiekiem. W tym jest nasza wiara, w tym nasza nadzieja, w rzeczywistości. Jaki pożytek ma zwykła mistyczna zasada!
Celem i intencją tego, co mam wam do powiedzenia jest to, że odkryłem, że w moim życiu możliwe jest oddawanie czci im wszystkim i bycie gotowym na wszystko, co dopiero nadejdzie. Matka rozpoznaje syna w każdym stroju, w jakim się przed nią pojawi; a jeśli tego nie zrobi, jestem pewien, że nie jest matką tego mężczyzny. Jeśli zaś chodzi o tych z Was, którzy myślą, że rozumiecie Prawdę, Boskość i Boga tylko w jednym Proroku na świecie a nie w żadnym innym, to oczywiście wyciągam wniosek, że nie rozumiecie Boskości w nikim; po prostu przełknęliście słowa i utożsamiliście się z jedną sektą, tak jak w polityce partyjnej, w drodze opinii; ale to wcale nie jest religia. Są na tym świecie głupcy którzy używają słonawej wody, choć w pobliżu jest doskonała słodka woda, bo jak mówią studnię ze słonawą wodą wykopał ich ojciec. Teraz, na podstawie mojego małego doświadczenia, zebrałem tę wiedzę – że pomimo całego diabelstwa, jakim obwinia się religię, religia nie jest wcale winna: żadna religia nigdy nie prześladowała ludzi, żadna religia nigdy nie paliła czarownic, żadna religia nigdy nie uczyniła żadnej z tych rzeczy. Co zatem skłoniło ludzi do zrobienia takich rzeczy? Polityka, ale nigdy religia; a jeśli taka polityka przyjmuje imię religii, czyja to wina?
Tak więc, kiedy każdy człowiek stoi i mówi: „Mój prorok jest jedynym prawdziwym prorokiem”, nie ma on racji – nie zna alfy religii. Religia nie jest ani rozmową, ani teorią, ani intelektualną zgodą. Jest to realizacja w sercu naszych serc; to dotykanie Boga; to odczuwanie, uświadamianie sobie, że jestem duchem w związku z Duchem Uniwersalnym i wszystkimi Jego wielkimi przejawami. Jeśli rzeczywiście wszedłeś do domu Ojca, jak możesz widzieć Jego dzieci, a ich nie poznać? A jeśli ich nie rozpoznajecie, to nie weszliście do domu Ojca. Matka rozpoznaje swoje dziecko w każdym stroju i zna je bez względu na przebranie. Rozpoznajcie wszystkich wielkich duchowych mężczyzn i kobiety w każdym wieku i kraju i zobaczcie, że tak naprawdę nie różnią się oni między sobą. Gdziekolwiek istniała rzeczywista religia – ten dotyk Boskości, dusza wchodząca w bezpośredni kontakt zmysłowy z Boskością – zawsze miało miejsce poszerzenie umysłu które umożliwiło zobaczenie światła wszędzie. Niektórzy Mahometanie są pod tym względem najbardziej prymitywni i najbardziej sekciarscy. Ich hasłem przewodnim jest: „Jest jeden Bóg, a Mahomet jest Jego Prorokiem”. Wszystko poza tym jest nie tylko złe, ale musi zostać natychmiast zniszczone; w każdej chwili każdy mężczyzna lub kobieta którzy w to nie do końca wierzą muszą zostać zabici; wszystko, co nie należy do tego kultu należy natychmiast zniszczyć; każda książka, która uczy czegokolwiek innego musi zostać spalona. Od Pacyfiku po Atlantyk przez pięćset lat krew płynęła po całym świecie. To jest Mahometanizm! Niemniej jednak wśród tych Mahometan, gdziekolwiek jest człowiek filozoficzny, z pewnością zaprotestuje przeciwko tym okrucieństwom. W tym pokazał dotyk Boskości i uświadomił sobie fragment prawdy; nie bawił się ze swoją religią; bo nie mówił o religii swego ojca, ale mówił prawdę bezpośrednio jak mężczyzna.
Obok współczesnej teorii ewolucji istnieje coś jeszcze: atawizm. Istnieje w nas tendencja do powracania do starych idei religijnych. Pomyślmy o czymś nowym, nawet jeśli będzie to błędne. Lepiej to zrobić. Dlaczego nie powinieneś próbować trafić w cel? Dzięki porażkom stajemy się mądrzejsi. Czas jest nieskończony. Spójrz na ścianę. Czy ściana kiedykolwiek kłamała? Zawsze jest to ściana. Człowiek kłamie – i też staje się bogiem. Lepiej coś zrobić; nieważne, nawet jeśli okaże się, że jest to błędne, jest to lepsze niż nic nie robienie. Krowa nigdy nie kłamie, ale zawsze pozostaje krową. Zrób coś! Pomyśl trochę; nie ma znaczenia, czy masz rację, czy nie. Ale pomyśl coś! Czy ponieważ moi przodkowie nie myśleli w ten sposób, czy mam usiąść spokojnie i stopniowo stracić zmysł odczuwania i zdolność myślenia? Równie dobrze mogę być martwy! A cóż jest warte życie jeśli nie mamy żywych idei, żadnych własnych przekonań na temat religii? Jest pewna nadzieja dla ateistów, bo choć różnią się od innych, myślą samodzielnie. Ludzie, którzy nigdy nie myślą samodzielnie nie urodzili się jeszcze w świecie religii; żyją jak zwykła meduza. Nie będą myśleć; nie dbają o religię. Ale niewierzący, ateista, troszczy się o to i walczy. Więc pomyśl coś! Walcz ku Bogu! Nieważne, jeśli poniesiesz porażkę, nieważne, jeśli uchwycisz się dziwacznej teorii. Jeśli boisz się, że zostaniesz nazwany dziwakiem, zachowaj to w swojej głowie – nie musisz iść i głosić tego innym. Ale zrób coś! Walcz ku Bogu! Musi przyjść światło. Jeśli człowiek będzie mnie karmił każdego dnia mojego życia, na dłuższą metę stracę władzę w rękach. Śmierć duchowa jest skutkiem podążania za sobą jak stado owiec. Śmierć jest skutkiem bierności. Być aktywnym; a gdziekolwiek jest aktywność, musi być różnica. Różnica jest sosem życia; to jest piękno, to jest sztuka wszystkiego. Różnica sprawia, że wszystko jest tu piękne. To różnorodność jest źródłem życia, jego znakiem. Dlaczego powinniśmy się tego bać?
Teraz dochodzimy do sytuacji, w której możemy zrozumieć proroków. Widzimy więc, że historycznym dowodem jest – poza obecnością meduzy w religii – że tam, gdzie było jakiekolwiek prawdziwe myślenie, jakakolwiek prawdziwa miłość do Boga, dusza wzrosła ku Bogu i uzyskała jakby przebłysk a następnie weszła w bezpośrednią percepcję, nawet na sekundę, nawet raz w życiu. Natychmiast „wszystkie wątpliwości znikają na zawsze, a wszelka krzywizna serca zostaje wyprostowana, wszystkie więzy znikają, a rezultaty działania i karma ulatniają się, gdy widzi się Tego, który jest najbliższy z bliskich i najdalszy z dalekich.” To jest religia, to jest cała religia; reszta to zwykła teoria, dogmat, wiele sposobów dojścia do stanu bezpośredniej percepcji. Teraz kłócimy się o kosz i owoce wpadły do rowu.
Jeśli dwóch ludzi kłóci się na temat religii, po prostu zadaj im pytanie: „Czy widziałeś Boga? Czy widziałeś te rzeczy?” Pewien człowiek mówi, że Chrystus jest jedynym Prorokiem: cóż, czy widział Chrystusa? „Czy twój ojciec Go widział?” „Nie proszę pana.” „Czy twój dziadek Go widział?” „Nie proszę pana.” „Czy ty Go widziałeś?” „Nie proszę pana.” „Więc o co się kłócicie? Owoce wpadły do rowu, a wy kłócicie się o kosz!” Rozsądni mężczyźni i kobiety powinni się wstydzić, że tak się kłócą!
Ci wielcy Posłańcy i Prorocy są wielcy i prawdziwi. Dlaczego? Ponieważ każdy przyszedł głosić wspaniałą ideę. Weźmy na przykład proroków Indii. Są najstarszymi z założycieli religii. Weźmy pierwszego, Krysznę. Wy, którzy czytaliście Gitę widzicie w całej tej książce, że jedyną ideą jest nieprzywiązanie. Pozostań nieprzywiązany. Miłość serca należy tylko do Jednego. Do kogo? Do Tego, który nigdy się nie zmienia. Kim jest ten Jeden? To jest Bóg. Nie popełniajcie błędu i nie oddawajcie serca czemukolwiek, co się zmienia, bo to jest nędza. Możesz dać ją człowiekowi, ale jeśli on umrze skutkiem będzie nieszczęście. Możesz dać ja przyjacielowi, ale jutro może on stać się twoim wrogiem. Jeśli oddasz ją mężowi, pewnego dnia może się z tobą pokłócić. Możesz dać ją swojej żonie, a ona może umrzeć pojutrze. Tak właśnie toczy się świat. Tak mówi Kryszna w Gicie: Pan jest jedynym, który nigdy się nie zmienia. Jego miłość nigdy nie zawodzi. Gdziekolwiek jesteśmy i cokolwiek robimy, On jest zawsze tym samym miłosiernym, tym samym kochającym sercem. On nigdy się nie zmienia, nigdy nie jest zły, cokolwiek zrobimy. Jak Bóg może się na nas gniewać? Twoje dziecko robi wiele psotnych rzeczy: czy jesteś zły na to dziecko? Czy Bóg nie wie, kim będziemy? Wie, że prędzej czy później wszyscy będziemy doskonali. Ma cierpliwość, nieskończoną cierpliwość. Musimy kochać Jego i każdego, kto żyje – tylko w Nim i przez Niego. To jest myśl przewodnia. Trzeba kochać żonę, ale nie dla żony. „Nigdy, o Umiłowana, nie kocha się męża ze względu na męża, lecz dlatego, że Pan jest w mężu”. Filozofia Wedanty mówi, że nawet w miłości męża i żony, chociaż żona myśli, że kocha męża, prawdziwym pociągiem jest obecny tam Bóg. On jest jedynym pociągiem, nie ma innego; ale żona w większości przypadków nie wie, że tak jest, ale nieświadomie postępuje słusznie, czyli kocha Pana. Tylko jeśli ktoś to zrobi nieświadomie, może to spowodować ból. Jeśli ktoś robi to świadomie, jest to zbawienie. Tak mówią nasze pisma. Gdziekolwiek jest miłość, gdziekolwiek jest iskra radości, wiedzcie, że jest to iskra Jego obecności, ponieważ On jest radością, błogosławieństwem i samą miłością. Bez tego nie ma mowy o żadnej miłości.
Taki jest cały czas kierunek nauczania Kryszny. Wszczepił to swojej rasie, tak że kiedy Hindus robi cokolwiek, nawet jeśli pije wodę, mówi: „Jeśli jest w tym cnota, niech to pójdzie do Pana”. Buddysta mówi, jeśli spełni jakiś dobry uczynek: „Niech zasługa dobrego uczynku należy do świata; jeśli jest jakaś cnota w tym, co robię, niech idzie to w świat, a zło tego świata niech przyjdzie do mnie.” Hindus mówi, że bardzo wierzy w Boga; Hindus mówi, że Bóg jest wszechmocny i że jest duszą każdej duszy na całym świecie; Hindus mówi: „Jeśli oddam Mu wszystkie moje cnoty, będzie to największa ofiara, która trafi do całego wszechświata.”
To jest jedna faza; a jakie jest inne przesłanie Kryszny? „Ktokolwiek żyje pośrodku świata, pracuje i oddaje Panu cały owoc swego działania, nigdy nie dotyka go zło tego świata. Tak jak lotos zrodzony pod wodą, wznosi się i kwitnie nad wodą, tak samo jest z człowiekiem, który zajmuje się sprawami tego świata, oddając Panu cały owoc swoich zajęć” (Gita, V. 10).
Kryszna uderza w inną nutę jako nauczyciel intensywnej aktywności. Pracuj, pracuj, pracuj dzień i noc, mówi Gita. Możesz zapytać: „Więc gdzie jest pokój? Jeśli przez całe życie mam pracować jak koń pociągowy i umierać w zaprzęgu, po co tu jestem?” Kryszna mówi: „Tak, znajdziesz spokój. Ucieczka z pracy nigdy nie jest sposobem na znalezienie spokoju”. Porzuć swoje obowiązki, jeśli możesz i udaj się na szczyt góry; nawet tam umysł się porusza – wiruje, wiruje, wiruje. Ktoś zapytał Sannjasina: „Panie, czy znalazłeś ładne miejsce? Ile lat podróżowałeś po Himalajach?” „Przez czterdzieści lat” – odpowiedział Sannjasin. „Jest wiele pięknych miejsc do wyboru i osiedlenia się. Dlaczego tego nie zrobiłeś?” „Ponieważ przez te czterdzieści lat mój umysł nie pozwalał mi na to”. Wszyscy mówimy: „Odnajdźmy pokój”; ale umysł nam na to nie pozwala.
Znacie historię o człowieku, który złapał Tatara. Żołnierz był za miastem i gdy zbliżył się do koszarów krzyknął: „Złapałem Tatara”. Głos zawołał: „Przyprowadź go.” „On nie wejdzie, proszę pana” „Zatem ty wejdź.” „Nie pozwoli mi wejść, proszę pana.” Zatem w tym naszym umyśle „złapaliśmy Tatara”: ani nie możemy go złagodzić, ani on nie pozwoli nam się złagodzić. Wszyscy „złapaliśmy Tatarów”. Wszyscy mówimy: bądź cicho i spokojnie, i tak dalej. Ale każde dziecko może to powiedzieć i myśli, że może to zrobić. Jest to jednak bardzo trudne. Próbowałem. Wyrzuciłem za burtę wszystkie swoje obowiązki i uciekłem na szczyty gór; Mieszkałem w jaskiniach i głębokich lasach, ale mimo to „złapałem Tatara”, bo cały czas miałem przy sobie swój świat. „Tatar” jest tym, co mam na myśli, więc nie możemy winić biednych ludzi na zewnątrz. „Te okoliczności są dobre, a te są złe” – tak mówimy, podczas gdy „tatar” jest tutaj, w środku; jeśli uda nam się go uciszyć, wszystko będzie dobrze.
Dlatego Kryszna uczy nas, abyśmy nie uchylali się od swoich obowiązków, lecz podejmowali je mężnie i nie myśleli o rezultatach. Sługa nie ma prawa pytać. Żołnierz nie ma prawa do rozumu. Idź do przodu i nie zwracaj zbytniej uwagi na charakter pracy, którą masz do wykonania. Zapytaj swój umysł, czy nie jesteś samolubny. Jeśli nie jesteś to reszta jest nieważna, nic nie jest w stanie Ci się oprzeć! Zanurz się! Wykonaj swój obowiązek. A kiedy to uczynisz, stopniowo uświadomisz sobie Prawdę: „Ktokolwiek pośród intensywnej aktywności odnajduje intensywny spokój, ktokolwiek pośród największego spokoju odnajduje największą aktywność, jest joginem, jest wielką duszą, osiągnął doskonałość.”
Widzicie teraz, że rezultatem tej nauki jest uświęcenie wszystkich obowiązków świata. Nie ma na tym świecie obowiązku, który mielibyśmy prawo nazwać służebnym, a praca każdego człowieka jest równie dobra, jak praca władcy na jego tronie.
Posłuchajcie przesłania Buddy – wspaniałego przesłania. Ma ono miejsce w naszym sercu. Budda mówi: „Wykorzeń egoizm i wszystko, co czyni cię samolubnym. Nie miej żony, dziecka ani rodziny. Nie bądź ze świata; stań się całkowicie bezinteresowny”. Światowy człowiek myśli, że będzie bezinteresowny, ale kiedy patrzy na twarz swojej żony, czyni go to samolubnym. Matka myśli, że będzie całkowicie bezinteresowna, ale patrzy na swoje dziecko i natychmiast pojawia się egoizm. Podobnie ze wszystkim na tym świecie. Gdy tylko pojawiają się egoistyczne pragnienia, gdy tylko następuje jakaś samolubna pogoń, natychmiast znika cały człowiek, prawdziwy człowiek: staje się on jak zwierzę, jest niewolnikiem, zapomina o swoich bliźnich. Nie mówi już: „Najpierw ty, potem ja”, ale mówi: „Najpierw ja, a wszyscy inni niech dbają o siebie”.
Odkryliśmy, że przesłanie Kryszny ma również miejsce dla nas. Bez tego przesłania w ogóle nie możemy się ruszyć. Nie możemy sumiennie i ze spokojem, radością i szczęściem podjąć się żadnego obowiązku w naszym życiu jeśli nie wysłuchamy przesłania Kryszny: „Nie bój się, nawet jeśli w twojej pracy jest zło, bo nie ma pracy, która nie byłaby zła.” „Pozostaw to Panu i nie czekaj na rezultaty”.
Z drugiej strony w sercu jest miejsce na inne przesłanie: Czas leci; ten świat jest skończony i cały nieszczęściem. Czy mając dobre jedzenie, ładne ubrania i wygodny dom, o śpiący mężczyzno i kobieto, myślisz kiedykolwiek o milionach głodujących i umierających? Pomyśl o tym wielkim fakcie, że to wszystko jest nieszczęściem, nieszczęściem, nieszczęściem! Zwróćmy uwagę na pierwszą wypowiedź dziecka: gdy przychodzi na świat, ono płacze. To jest fakt – dziecko płacze. To jest miejsce na płacz! Jeśli słuchamy Posłańca, nie powinniśmy być samolubni.
Oto inny Posłaniec, Ten z Nazaretu. Naucza: „Bądźcie gotowi, bo bliskie jest Królestwo Niebieskie”. Rozważałem przesłanie Kryszny i próbuję pracować bez przywiązania, ale czasami zapominam. Wtedy nagle dociera do mnie przesłanie Buddy: „Uważaj, gdyż wszystko na tym świecie jest przemijające, a w tym życiu zawsze jest niedola”. Słucham tego i nie jestem pewien, co przyjąć. Potem znowu pojawia się niczym piorun przesłanie: „Bądźcie gotowi, bo bliskie jest Królestwo Niebieskie”. Nie zwlekaj ani chwili. Nie zostawiaj niczego na jutro. Przygotuj się na ostateczne wydarzenie, które może Cię dosięgnąć natychmiast, nawet teraz. To przesłanie również ma swoje miejsce i my to potwierdzamy. Pozdrawiamy Posłańca, pozdrawiamy Pana.
A potem przychodzi Mahomet, Wysłannik równości. Zapytacie: „Co dobrego może być w jego religii?” Gdyby nie było dobra, jak mogłaby ona żyć? Tylko dobro żyje, tylko ono przetrwa; ponieważ samo dobro jest mocne, dlatego przetrwa. Jak długie jest życie nieczystego człowieka, nawet w tym życiu? Czyż życie czystego człowieka nie jest o wiele dłuższe? Bez wątpienia, bo czystość jest siłą, dobroć jest siłą. Jak mógłby istnieć Mahometanizm gdyby w jego nauczaniu nie było nic dobrego? Jest wiele dobrego. Mahomet był prorokiem równości, braterstwa ludzi, braterstwa wszystkich Muzułmanów.
Widzimy więc, że każdy Prorok, każdy Wysłannik ma określone przesłanie. Kiedy po raz pierwszy słuchasz tego przesłania a potem patrzysz na jego życie, widzisz, że całe jego życie jest wyjaśnione i promienne.
Teraz, nieświadomi głupcy tworzą dwadzieścia tysięcy teorii i przedstawiają, zgodnie z własnym rozwojem umysłowym, wyjaśnienia odpowiadające ich własnym pomysłom i przypisują je tym wielkim Nauczycielom. Przyjmują ich nauki i dorzucają do nich swoje błędne interpretacje. Jedynym komentarzem dla każdego wielkiego proroka jest jego życie. Spójrzcie na jego życie: to, co zrobił podtrzymuje teksty. Przeczytaj Gitę, a przekonasz się, że znajduje to dokładne potwierdzenie w życiu Nauczyciela.
Mahomet swoim życiem pokazał, że wśród Mahometan powinna panować doskonała równość i braterstwo. Nie było mowy o rasie, kaście, wyznaniu, kolorze skóry czy płci. Sułtan Turcji może kupić Murzyna na targu w Afryce i przywieźć go w łańcuchach do Turcji; gdyby jednak został muzułmaninem i miał wystarczające zasługi i zdolności, mógłby nawet poślubić córkę sułtana. Porównaj to ze sposobem, w jaki traktuje się w tym kraju Murzynów i Indian amerykańskich! A co robią Hindusi? Gdyby któryś z waszych misjonarzy miał okazję dotknąć jedzenia osoby ortodoksyjnej, wyrzuciłby je. Pomimo naszej wielkiej filozofii, zauważasz naszą słabość w praktyce; ale tam widzisz wielkość Mahometa ponad innymi rasami, ukazującą się w równości, doskonałej równości, niezależnie od rasy i koloru skóry.
Czy przyjdą inni, więksi prorocy? Z pewnością przyjdą na ten świat. Ale nie czekaj na to. Chciałbym, żeby każdy z Was stał się Prorokiem tego prawdziwego Nowego Testamentu, na który składają się wszystkie Stare Testamenty. Weź wszystkie stare przesłania, uzupełnij je własnymi spostrzeżeniami i zostań Prorokiem dla innych. Każdy z tych Nauczycieli był wielki; każdy zostawił coś dla nas; byli naszymi bogami. Pozdrawiamy ich, jesteśmy ich sługami; a mimo to pozdrawiamy siebie; bo jeśli oni byli prorokami i dziećmi Bożymi, to i my jesteśmy tacy sami. Osiągnęli swoją doskonałość i my teraz osiągniemy naszą. Pamiętajcie słowa Jezusa: „Przybliżyło się Królestwo Niebieskie!” Niech w tej właśnie chwili każdy z nas podejmie stanowcze postanowienie: „Zostanę Prorokiem, stanę się posłańcem Światła, stanę się dzieckiem Bożym, ba, stanę się Bogiem!”