(List napisany przez Swamidźi, dołączony do Pierwszego Raportu Domu Służby Ramakryszny w Waranasi, luty 1902.)
Drogi –
Prosimy o przyjęcie zeszłorocznego Raportu Domu Służby Ramakryszna w Waranasi, zawierającego krótkie oświadczenie o naszych pokornych wysiłkach na rzecz poprawy, choćby w niewielkim stopniu, żałosnego stanu, w jakim wielu naszych bliźnich, na ogół starszych, mężczyzn i kobiet, jest odrzuconych w tym mieście.
W dzisiejszych czasach intelektualnego przebudzenia i stale utwierdzającej się opinii publicznej, święte miejsca Hindusów, ich stan i metody pracy nie umknęły ostremu oku krytyki; i temu miastu będącemu najświętszym miejscem dla wszystkich Hindusów przypadło w udziale jego część krytyki.
Do innych świętych miejsc ludzie udają się, aby oczyścić się z grzechów, a ich kontakt z tymi miejscami jest przypadkowy i trwa kilka dni. W tym najpiękniejszym starożytnym i żywym centrum aryjskiej działalności religijnej przybywają mężczyźni i kobiety, z reguły starzy i zniedołężniali, czekający na przejście do Wiecznej Wolności przez największe ze wszystkich uświęceń, śmierć w cieniu świątyni Pana wszechświata.
Są też tacy, którzy dla dobra świata wyrzekli się wszystkiego i na zawsze stracili pomoc od własnej rodziny i znajomych z dzieciństwa.
Ich także ogarnia powszechny los ludzkości, zło fizyczne w postaci choroby.
Być może jest prawdą, że pewną winę można przypisać zarządzaniu miejscem. Może być prawdą, że kapłani zasługują na znaczną część ostrej krytyki, jaka jest na ogół pod ich adresem; nie wolno nam jednak zapominać o wielkiej prawdzie – jacy ludzie, tacy kapłani. Jeśli ludzie staną ze złożonymi rękami i będą patrzeć na szybki prąd nieszczęścia przepływający przez ich drzwi, wciągający mężczyzn, kobiety i dzieci, Sannjasinów i gospodarzy w jeden wspólny wir bezsilnego cierpienia i nie dołożą najmniejszego wysiłku, aby ocalić kogokolwiek przed tym nurtem, woskując tylko krasomówstwem występki kapłanów świętych miejsc, ani jednej cząstki cierpienia nie będzie można zmniejszyć ani nikomu nie będzie można pomóc.
Czy chcemy podtrzymać wiarę naszych przodków w efektywność Wiecznego Miasta Śiwy w kierunku zbawienia?
Jeśli tak się stanie, powinniśmy się cieszyć, widząc, że z roku na rok wzrasta liczba osób przybywających tutaj, aby umrzeć.
I niech będzie błogosławione imię Pana, że ubodzy tak samo jak zawsze pragną zbawienia.
Biedni, którzy przychodzą tu, aby umrzeć, dobrowolnie odcięli się od wszelkiej pomocy, jaką mogli otrzymać w miejscu swoich narodzin, a kiedy dopada ich choroba, ich stan pozostawiamy waszej wyobraźni i waszemu sumieniu Hindusa do odczuwania i naprostowania.
Bracie, czy nie skłania cię to do zatrzymania się i pomyślenia o cudownej atrakcyjności tego wspaniałego miejsca przygotowań do ostatecznego odpoczynku? Czy nie napawa Cię tajemniczym zachwytem – ten odwieczny i niekończący się strumień pielgrzymów maszerujących do zbawienia przez śmierć?
Jeśli tak – przyjdź i podaj nam pomocną dłoń.
Nieważne, jeśli twój wkład będzie tylko drobny, a twoja pomoc tylko niewielka; źdźbła trawy połączone w linę utrzymają w niewoli najbardziej szalonego słonia – mówi stare przysłowie.
Zawsze Twój w Panu wszechświata,
Wiwekananda.