II. Utrata Śraddhā w Indiach i Potrzeba Jej Odrodzenia – Ludzie, Których Chcemy – Prawdziwa Reforma Społeczna
[Śri Surendra Nath Sen – z prywatnego notatnika]
Sobota, 22 stycznia 1898.
Wczesnym rankiem przybyłem do Swamidźi, który wówczas przebywał w domu Balarama Babu przy ulicy Ramkanta Bose 57 w Kalkucie. Sala była pełna słuchaczy. Swamidźi mówił: „Chcemy Śraddhā, chcemy wiary w siebie. Siła to życie, słabość to śmierć. ‘Jesteśmy Ātmanem, nieśmiertelnym i wolnym, czystym, z natury. Czy możemy kiedykolwiek popełnić jakikolwiek grzech? Niemożliwe!’…potrzebna jest taka wiara. Taka wiara czyni z nas ludzi, czyni z nas bogów. To przez utratę idei Śraddha kraj popadł w ruinę.”
Pytanie: Jak to się stało, że straciliśmy tę Śraddhā?
Swamidźi: Od dzieciństwa mieliśmy negatywną edukację. Dowiedzieliśmy się tylko tyle, że jesteśmy nikim. Rzadko kiedy jesteśmy w stanie zrozumieć, że w naszym kraju urodzili się wielcy ludzie. Nie nauczono nas niczego pozytywnego. Nie wiemy nawet, jak używać rąk i stóp! Znamy wszystkie fakty i liczby dotyczące przodków Anglików, ale niestety nie zwracamy uwagi na naszych własnych. Nauczyliśmy się tylko słabości. Będąc rasą podbitą, nauczyliśmy się wierzyć, że jesteśmy słabi i nie jesteśmy w niczym niezależni. Jak więc może być inaczej, że Śraddhā nie została utracona? Trzeba jeszcze raz przypomnieć nam ideę prawdziwej Śraddhā, obudzić wiarę w siebie i dopiero wtedy wszystkie problemy stojące przed naszym krajem zostaną stopniowo rozwiązane przez nas samych.
Pytanie: Jak to w ogóle możliwe? Jak sama Śraddhā zaradzi niezliczonemu złu, które nęka nasze społeczeństwo? Poza tym w kraju jest tak wiele płaczącego zła, o usunięcie którego Indyjski Kongres Narodowy i inne stowarzyszenia patriotyczne prowadzą usilną agitację i zwracają się do rządu brytyjskiego z petycjami. Jak lepiej można ujawnić ich pragnienia? Co Śraddhā ma wspólnego z tą sprawą?
Swamidźi: Powiedz mi, czyje to są potrzeby – wasze czy władcy? Jeśli są wasze, czy władca wam je dostarczy, czy też będziecie musieli to zrobić sami?
Pytanie: Ale obowiązkiem władcy jest zaspokajanie potrzeb poddanego ludu. Do kogo powinniśmy iść ze wszystkim, jeśli nie króla?
Swamidźi: Pragnienia żebraka nigdy nie są spełnione. Załóżmy, że rząd zapewni ci wszystko, czego potrzebujesz, gdzie są ludzie, którzy są w stanie sprostać żądaniom? Więc najpierw uczyń ludzi. Chcemy ludzi, a jak można stworzyć ludzi, jeśli nie ma Śraddhā?
Pytanie: Ale nie jest to pogląd większości, proszę pana.
Swamidźi: To, co nazywacie większością, składa się głównie z głupców i ludzi o zwykłym intelekcie. Ludzi, którzy potrafią samodzielnie myśleć, jest wszędzie niewielu. Tych kilku mądrych ludzi jest prawdziwymi liderami we wszystkim i w każdym dziale pracy; większość jest przez nich kierowanych jak sznurkiem i dobrze, bo wszystko idzie dobrze, gdy idą śladami tych przywódców. Ci tylko są głupcami, którzy uważają się za zbyt wyniosłych, aby przed kimkolwiek pochylić głowę, a postępując według własnego osądu sami sprowadzają na siebie zgubę. Mówisz o reformach społecznych? Ale co robisz? Wszystko, co masz na myśli, mówiąc o reformie społecznej, to albo ponowne małżeństwo wdów, albo emancypacja kobiet, albo coś w tym rodzaju. Czyż nie? A te znowu są skierowane jedynie do kilku kast. Taki plan reform może niewątpliwie przynieść korzyści nielicznym, ale jaki będzie pożytek z tego dla całego narodu? Czy to reforma, czy tylko forma egoizmu – posprzątać jakoś swój własny pokój i utrzymywać go w czystości, a innym pozwolić, aby było jeszcze gorzej!
Pytanie: Czy chcesz zatem powiedzieć, że reforma społeczna w ogóle nie jest potrzebna?
Swamidźi: Kto tak mówi? Oczywiście, że jest to potrzebna. Większość tego, co nazywacie reformami społecznymi nie dotyka biednych mas; oni już mają te rzeczy – ponowne małżeństwo wdów, emancypację kobiet itd. – o które wołacie. Z tego powodu w ogóle nie będą myśleć o tych rzeczach jako o reformach. Chcę powiedzieć, że brak Śraddhā sprowadził na nas całe zło i sprowadza coraz więcej. Moja metoda naprawy polega na usuwaniu z korzeniami samych przyczyn choroby, a nie na ich jedynie tłumieniu. Reformy powinniśmy przeprowadzić wielopoziomowe; kto będzie na tyle głupi, żeby temu zaprzeczyć? Na przykład w Indiach istnieje dobre uzasadnienie do zawierania małżeństw mieszanych, w przypadku braku których rasa z dnia na dzień staje się fizycznie słabsza.
Ponieważ był to dzień zaćmienia słońca, pan, który zadawał te pytania pozdrowił Swamidźi i wyszedł, mówiąc: „Muszę teraz udać się do Gangesu, aby się wykąpać. Jednakże przyjdę innego dnia”.
III. Pojednanie Dźnāna–Jogi i Bhakti–Jogi – Bóg Zarówno w Dobrym, jak i Złym – Użycie Czyni Rzecz Dobrą lub Złą – Karma – Stworzenie – Bóg – Mājā
[Śri Surendra Nath Sen – z prywatnych notatek]
Niedziela, 23 stycznia 1898.
Był wieczór i okazja do cotygodniowego spotkania Misji Ramakryszna w domu Balarama Babu z Baghbazar. Swami Turijananda, Swami Jogananda, Swami Premananda i inni przyszli z Math. Swamidźi siedział na werandzie od wschodu, która była teraz pełna ludzi, podobnie jak północna i południowa część werandy. Ale tak było każdego dnia kiedy Swamidźi przebywał w Kalkucie.
Wiele osób, które przybyły na spotkanie, słyszało, że Swamidźi potrafi dobrze śpiewać, dlatego pragnęło go posłuchać. Wiedząc o tym, Mistrz Mahāśaja (M.) szepnął do kilku panów w pobliżu, aby poprosili Swamidźi aby zaśpiewał; ale przejrzał ich intencje i zapytał żartobliwie: „Mistrzu Mahaśaja, o czym rozmawiacie między sobą szeptem? Mówcie głośno”. Na prośbę Mistrza Mahaśaja Swamidźi rozpoczął teraz swoim czarującym głosem pieśń: „Trzymaj w swoim sercu kochaną Matkę Śjāmā…” Wydawało się, że gra Winā. Pod koniec powiedział do Mistrza Mahaśaja: „No cóż, jesteś teraz usatysfakcjonowany? Ale koniec ze śpiewaniem! W przeciwnym razie, będąc w tym rytmie, zostanę porwany przez jego odurzenie. Co więcej, mój głos jest teraz zepsuty przez częste głoszenie wykładów na Zachodzie. Głos mi bardzo drży…”
Następnie Swamidźi poprosił jednego ze swoich uczniów – Brahmaćarina, aby przemówił na temat prawdziwej natury Mukti. Zatem Brahmaćarin wstał i zaczął dłuższą przemowę. Kilku innych poszło za nim. Następnie Swamidźi zaprosił do dyskusji na temat przemówienia i poprosił jednego ze swoich uczniów, aby ją poprowadził; lecz gdy ten ostatni próbował bronić Adwaity i Dźniany i przypisywać niższe miejsce dualizmowi i Bhakti, spotkał się z protestem jednego ze słuchaczy. Gdy każdy z dwóch przeciwników próbował ustalić swój własny punkt widzenia, wywiązała się ożywiona walka na słowa. Swamidźi obserwował ich przez chwilę, ale widząc, że się zbyt emocjonują, uciszył ich następującymi słowami:
Dlaczego podniecacie się kłótniami i wszystko psujecie? Słuchajcie! Śri Ramakryszna zwykł mawiać, że czysta wiedza i czysta Bhakti to jedno i to samo. Zgodnie z doktryną Bhakti, Bóg uważany jest za „Wszech–Miłość”. Nie można nawet powiedzieć: „Kocham Go”, ponieważ On jest Wszech–Miłością. Nie ma miłości poza Nim; miłość, która jest w sercu, którą Go kochacie, to On Sam. W podobny sposób wszelkie pociągi i skłonności, które nas przyciągają, są Nim Samym. Złodziej kradnie, nierządnica sprzedaje swoje ciało prostytucji, matka kocha swoje dziecko – w każdym z nich jest także On! Jeden system światowy przyciąga innego – tam też jest On. Wszędzie jest On. Zgodnie z doktryną Dźnana, On jest urzeczywistniany wszędzie. Na tym polega pojednanie Dźnana i Bhakti. Kiedy ktoś pogrąża się w najwyższej ekstazie boskiej wizji (Bhāwa) lub znajduje się w stanie Samādhi, wówczas sama idea dualności zanika i zanika różnica pomiędzy wielbicielem a jego Bogiem. W pismach poświęconych Bhakti wspomina się o pięciu różnych ścieżkach relacji, z których każdą można osiągnąć Boga; ale równie dobrze można do nich dodać jeszcze jedną, a mianowicie ścieżkę medytacji nad nieoddzielnością, czyli jednością z Bogiem. Zatem Bhakta może również nazywać Adwaitystów Bhaktami ale typu nieróżnicującego. Dopóki ktoś znajduje się w regionie Mājā, tak długo bez wątpienia pozostanie idea dualności. Przyczynowość czasoprzestrzenna, czyli nazwa i forma, nazywana jest Mājā. Kiedy ktoś wyjdzie poza tę Mājā, wówczas urzeczywistniona zostanie jedynie Jedność i wtedy człowiek nie będzie ani dualistą, ani Adwaitystą – dla niego wszystko jest Jednym. Cała ta różnica, którą zauważasz pomiędzy Bhaktą a Jnanim jest na etapie przygotowawczym – jeden widzi Boga na zewnątrz, a drugi widzi Go wewnątrz. Ale jest jeszcze jedna kwestia: Śri Ramakryszna zwykł mawiać, że istnieje inny etap Bhakti, który nazywany jest Najwyższym Oddaniem (Parābhakti), tj. kochaniem Go po ugruntowaniu się w świadomości Adwaity i po osiągnięciu Mukti. Może się to wydawać paradoksalne i może pojawić się w tym miejscu pytanie, dlaczego osoba, która osiągnęła już Mukti, powinna pragnąć zachowania ducha Bhakti? Odpowiedź brzmi: Mukta, czyli Wolny, jest ponad wszelkim prawem; w jego przypadku nie ma zastosowania żadne prawo, w związku z czym nie można zadawać w jego sprawie żadnych pytań. Niektórzy nawet stając się Muktą, z własnej woli, zachowują Bhakti, aby posmakować jej słodyczy.
Pytanie: Bóg może być w miłości matki do dziecka; ale, proszę pana, ta koncepcja jest naprawdę kłopotliwa, że Bóg jest nawet w złodziejach i nierządnicach w postaci ich naturalnych skłonności do grzechu! Wynika z tego, że Bóg jest tak samo odpowiedzialny za grzech, jak za całą cnotę tego świata.
Swamidźi: Ta świadomość pojawia się na etapie najwyższej realizacji, kiedy widzimy, że cokolwiek ma naturę miłości lub przyciągania, jest Bogiem. Ale trzeba osiągnąć ten stan, aby zobaczyć i urzeczywistnić tę ideę w prawdziwym życiu.
Pytanie: Ale mimo to trzeba przyznać, że Bóg także jest w grzechu!
Swamidźi: Widzisz, w rzeczywistości nie ma tak różnych rzeczy jak dobro i zło. Są to jedynie konwencjonalne terminy. To samo nazywamy złem, innym razem dobrem, zależnie od tego, jak z tego korzystamy. Weźmy na przykład tę lampę; dzięki temu, że się pali możemy widzieć i wykonywać różne dzieła pożyteczne; jest to jeden ze sposobów wykorzystania światła. Ponownie, jeśli włożysz w to palce, zostaną spalone; jest to inny sposób wykorzystania tego samego światła. Powinniśmy więc wiedzieć, że dana rzecz staje się dobra lub zła w zależności od sposobu, w jaki jej używamy. Podobnie z cnotą i występkiem. Ogólnie rzecz biorąc, właściwe użycie którejkolwiek ze zdolności naszego umysłu i ciała nazywa się cnotą, a jej niewłaściwe wykorzystanie lub marnotrawstwo nazywa się występkiem.
W ten sposób zadano pytania za pytaniami i udzielono na nie odpowiedzi. Ktoś zauważył: „Teoria mówiąca, że Bóg istnieje nawet tam, gdzie jedno ciało niebieskie przyciąga drugie, może jako fakt być prawdziwa lub nie, ale nie można zaprzeczyć, że ta idea niesie ze sobą niezwykłą poezję”.
Swamidźi: Nie, mój drogi panie, to nie jest poezja. Prawdziwość tego można zobaczyć na własne oczy, gdy osiągnie się wiedzę.
Z tego, co Swamidźi powiedział dalej na ten temat, zrozumiałem, że miał na myśli materię i ducha, chociaż na pozór wydają się być dwiema odrębnymi rzeczami, w rzeczywistości są to dwie różne formy tej samej substancji; i podobnie, wszystkie znane nam różne siły, czy to w świecie materialnym, czy w świecie wewnętrznym, są jedynie różnymi formami manifestacji jednej Siły. Rzeczy nazywamy materią, gdy siła duchowa objawia się w mniejszym stopniu; a życiem, gdy objawia się bardziej; ale nie ma nic, co byłoby absolutną materią zawsze i w każdych warunkach. Ta sama Siła, która objawia się w świecie materialnym jako przyciąganie lub grawitacja jest odczuwana w swoim drobniejszym i subtelniejszym stanie jako miłość i tym podobne na wyższych duchowych etapach realizacji.
Pytanie: Dlaczego w ogóle miałaby istnieć taka różnica w odniesieniu do indywidualnego użytku? Dlaczego w ogóle miałaby istnieć u człowieka tendencja do złego lub niewłaściwego korzystania z którejkolwiek ze swoich zdolności?
Swamidźi: Ta tendencja pojawia się w wyniku własnych przeszłych działań (Karma); wszystko, co ktoś ma, jest jego dziełem. Wynika z tego, że kontrolowanie swoich skłonności i właściwe kierowanie nimi leży wyłącznie w rękach każdego człowieka.
Pytanie: Nawet jeśli wszystko jest wynikiem naszej Karmy, to jednak musiało mieć początek i dlaczego nasze skłonności miałyby być na początku dobre lub złe?
Swamidźi: Skąd wiesz, że jest początek? Sryszti (stworzenie) nie ma początku – taka jest doktryna Wed. Dopóki istnieje Bóg, istnieje również stworzenie.
Pytanie: Cóż, proszę pana, dlaczego ta Maja jest tutaj i skąd przybyła?
Swamidźi: Błędem jest pytanie „dlaczego” w odniesieniu do Boga; możemy to zrobić tylko w odniesieniu do kogoś, kto ma pragnienia lub niedoskonałości. Jak może istnieć pytanie „dlaczego” dotyczące Tego, który nie ma żadnych pragnień i który jest Jedną Całością? Nie można zadać takiego pytania jak „Skąd przyszła Maja?”. Przyczynowość czasoprzestrzenna nazywana jest Maja. Ty, ja i wszyscy inni jesteśmy wewnątrz tej Maja; a ty pytasz o to, co jest poza Maja! Jak możesz to zrobić żyjąc w Maja?
Znów pojawiło się wiele pytań. Rozmowa zeszła na filozofie Milla, Hamiltona, Herberta Spencera itd., a Swamidźi skupił się na nich ku zadowoleniu wszystkich. Wszyscy dziwili się ogromem jego zachodniej wiedzy filozoficznej i szybkością udzielanych przez niego odpowiedzi.
Spotkanie zakończyło się po krótkiej rozmowie na różne tematy.
IV. Małżeństwa Mieszane Między Podjednostkami Warny – Przeciw Wczesnym Małżeństwom – Edukacja, Której Potrzebują Hindusi – Brahmaćarja
[Śri Surendra Nath Sen – z prywatnych notatek]
Poniedziałek, 24 stycznia 1898.
Ten sam pan, który w sobotę zadawał Swamidźi pytania, przyszedł ponownie. Ponownie poruszył temat małżeństw mieszanych i zapytał: „W jaki sposób należy wprowadzić małżeństwa mieszane między różnymi narodowościami?”
Swamidźi: Nie radzę zawierać małżeństw mieszanych z narodami wyznającymi obcą religię. Przynajmniej na razie, z pewnością rozluźni to więzi społeczne i stanie się przyczyną różnorodnych zgorszeń. Ja jestem zwolennikiem małżeństw mieszanych pomiędzy wyznawcami tej samej religii.
Pytanie: Nawet wtedy będzie to wiązać się z wieloma kłopotami. Załóżmy, że mam córkę, która urodziła się i wychowała w Bengalu i wydają ją za mąż za kogoś z Marathi lub Madrasu. Ani dziewczyna nie zrozumie języka swego męża, ani mąż dziewczyny. Ponownie, różnica w ich indywidualnych przyzwyczajeniach i zwyczajach jest tak wielka. Oto niektóre z problemów, jakie mogą spotkać parę małżeńską. Jeśli zaś chodzi o społeczeństwo, spowoduje to jeszcze większe zamieszanie.
Swamidźi: Potrzeba jeszcze bardzo długiego czasu, kiedy tego rodzaju małżeństwa będą powszechnie możliwe. Poza tym nierozsądne jest nagle się w to angażować. Jednym z sekretów pracy jest podążanie po linii najmniejszego oporu. A więc przede wszystkim niech małżeństwa będą zawierane w obrębie ludzi własnej kasty. Weźmy na przykład Kajasthów z Bengalu. Mają między sobą kilka pododdziałów, takich jak Uttar–rārhi, Dakszin–rārhi, Bangadźa itd., i nie zawierają ze sobą małżeństw mieszanych. Niech zatem będą małżeństwa mieszane pomiędzy Uttar–rārhi i Dakszin–rārhi, a jeśli obecnie nie jest to możliwe, niech będą to małżeństwa pomiędzy Bangadźa i Dakszin–rārhi. Mamy zatem rozwijać to, co już istnieje i co w możemy wdrożyć w życie – reforma nie oznacza całkowitego załamania.
Pytanie: No dobrze, niech będzie tak, jak mówisz: ale jakie dobro może z tego wyniknąć?
Swamidźi: Czy nie widzisz, jak w naszym społeczeństwie małżeństwo, będące ograniczane przez kilkaset lat do obrębu tych samych jednostek każdej kasty, doszło obecnie do takiego zjawiska, że praktycznie oznacza przymierze małżeńskie pomiędzy kuzynami i bliskimi krewnymi? I jak z tego właśnie powodu rodzaj ludzki ulega degradacji fizycznej i w konsekwencji wszelkiego rodzaju choroby i inne zło znajdują do niego łatwy dostęp? Krew, która musiała krążyć w wąskim kręgu ograniczonej liczby osób, uległa zepsuciu; tak więc nowo narodzone dzieci dziedziczą od urodzenia konstytucjonalne choroby swoich ojców. Tak oto urodzeni ze słabą krwią, ich ciała mają bardzo małą siłę, aby przeciwstawić się drobnoustrojom jakiejkolwiek choroby, które zawsze są gotowe na nie polować. Tylko poszerzając krąg małżeństwa możemy tchnąć w nasze potomstwo nowy, inny rodzaj krwi, aby mogło zostać uratowane ze szponów wielu współczesnych chorób i innych wynikających z nich złych rzeczy.
Pytanie: Czy mogę pana zapytać, jakie jest pana zdanie na temat wczesnego małżeństwa?
Swamidźi: Wśród klas wykształconych w Bengalu zwyczaj zbyt wczesnego wychodzenia za mąż za chłopców stopniowo zanika. Dziewczęta też wychodzą za mąż o rok lub dwa lata starsze niż poprzednio, ale dzieje się to pod przymusem – z niedostatku pieniężnego. Jaka by nie była tego przyczyna, wiek dziewcząt wychodzących za mąż powinien być jeszcze wyższy. Ale co zrobi biedny ojciec? Gdy tylko dziewczynka trochę podrośnie, każda kobieta, począwszy od matki, a skończywszy na krewnych i sąsiadach, zacznie krzyczeć, że musi znaleźć dla niej oblubieńca i nie zostawi go w spokoju dopóki tego nie zrobi! A jeśli chodzi o waszych religijnych hipokrytów, im mniej się mówi, tym lepiej. W dzisiejszych czasach nikt ich nie słucha, a mimo to sami przejmują rolę przywódców. Władcy uchwalili Ustawę o Pełnoletności zabraniającą mężczyźnie pod groźbą kary mieszkania z dwunastoletnią dziewczynką i od razu wszyscy ci tak zwani przywódcy waszej religii podnieśli ogromny wrzask i krzyk przeciwko temu, podnosząc alarm: „Niestety, nasza religia została utracona! Tak jakby religia polegała na uczynieniu dziewczynki matką w wieku dwunastu, trzynastu lat! Zatem władcy również naturalnie myślą: „Boże, łaskawy! Cóż za religia! A ci ludzie prowadzą agitację polityczną i żądają praw politycznych!”
Pytanie: Zatem twoim zdaniem zarówno mężczyźni jak i kobiety powinni zawierać związek małżeński w dorosłym wieku?
Swamidźi: Oczywiście. Ale wraz z nim powinna odbywać się edukacja, w przeciwnym razie nastąpią nieprawidłowości i korupcja. Przez edukację nie mam na myśli obecnego systemu, ale coś w rodzaju pozytywnego nauczania. Samo uczenie się z książek nie wystarczy. Chcemy tej edukacji, dzięki której kształtuje się charakter, wzrasta siła umysłu, rozwija się intelekt i dzięki której można stanąć na własnych nogach.
Pytanie: Musimy zreformować nasze kobiety na wiele sposobów.
Swamidźi: Dzięki takiej edukacji kobiety rozwiążą swoje własne problemy. Przez cały czas były szkolone do bezradności, służalczej zależności od innych, dlatego są dobre tylko w wypłakiwaniu oczu przy najmniejszym zbliżaniu się nieszczęścia lub niebezpieczeństwa. Oprócz innych rzeczy powinny nabyć ducha męstwa i bohaterstwa. W dzisiejszych czasach koniecznością stało się dla nich także nauczenie się samoobrony. Zobacz, jak wspaniała była Królowa Dźhansi!
Pytanie: To co radzisz jest całkiem nowym rozwiązaniem i obawiam się, że szkolenie naszych kobiet w ten sposób zajmie jeszcze bardzo dużo czasu.
Swamidźi: Tak czy inaczej, musimy dać z siebie wszystko. Musimy nie tylko ich uczyć, ale także siebie. Samo spłodzenie dzieci nie czyni ojca; na swoje barki trzeba wziąć także wiele obowiązków. Aby rozpocząć edukację kobiet: nasze Hinduski z łatwością rozumieją, co oznacza czystość, ponieważ jest to ich dziedzictwo. Przede wszystkim wzmocnij w nich ten ideał ponad wszystko inne, aby rozwinęły silny charakter, dzięki któremu na każdym etapie życia, czy to w związku małżeńskim, czy w stanie wolnym, jeśli wolą takim pozostać, nie będą bać się nawet oddać życia, zamiast cofnąć się na cal od swojej czystości. Czy małym heroizmem jest móc poświęcić życie w imię ideału, jakikolwiek by on nie był? Badając obecne potrzeby epoki wydaje się konieczne wychowanie niektórych kobiet w ideale wyrzeczenia, tak aby złożyły ślub dziewictwa na całe życie, rozpalone siłą cnoty czystości, która jest wrodzona w ich życiu – krew z zamierzchłej starożytności. Oprócz tego należy ich uczyć nauk ścisłych i innych rzeczy, które przydadzą się nie tylko im, ale także innym, a wiedząc o tym, z łatwością nauczą się tych rzeczy i będą sprawiać im przyjemność. Nasza ojczyzna wymaga, aby dla jej dobra niektóre z jej dzieci stały się takimi Brahmaćārinami i Brahmachārini o czystej duszy.
Pytanie: W jaki sposób wpłynie to na jej dobre samopoczucie?
Swamidźi: Dzięki ich przykładowi i wysiłkom, aby utrzymać ideał narodowy przed oczami ludzi, nastąpi rewolucja w myślach i aspiracjach. Jak się sprawy mają teraz? W jakiś sposób rodzice muszą pozbyć się dziewczynki wydając ją za mąż kiedy ma dziewięć lub dziesięć lat! I jaka radość całej rodziny, jeśli w wieku trzynastu lat urodzi się jej dziecko! Jeżeli tendencja w takich poglądach zostanie odwrócona wówczas jedynie istnieje nadzieja na powrót starożytnej Śraddhā. A co tu mówić o tych, którzy będą praktykować Brahmaćarję zgodnie z powyższą definicją – pomyśl, ile wiary w siebie będą mieli! I jaką będą mocą czynienia dobra!
Pytający pozdrowił teraz Swamidźi i był gotowy do wyjścia. Swamidźi prosił go, aby od czasu do czasu przychodził. „Oczywiście, proszę pana” – odpowiedział dżentelmen – „Czuję tak wielką korzyść z tego. Słyszałem od ciebie wiele nowych rzeczy, o których nigdzie wcześniej mi nie powiedziano”. Ja też poszedłem do domu bo zbliżała się pora kolacji.
V. Madhura–Bhava – Prema – Namakirtana – Niebezpieczeństwo z nią związane – Bhakti hartowana dżnianą – Ciekawy sen
[Śri Surendra Nath Sen – z prywatnych notatek]
Poniedziałek, 24 stycznia 1898.
Po południu ponownie przyszedłem do Swamidźi i zobaczyłem wokół niego całkiem niezłe zgromadzenie. Tematem była Madhura–Bhawa, czyli sposób wielbienia Boga jako męża, modny wśród niektórych wyznawców Śri Ćaitanja. Jego okazjonalne bons mots wywoływały śmiech, kiedy ktoś zauważył: „Jak można tak naśmiewać się z poczynań Pana? Czy myślisz, że nie był on wielkim świętym i że nie zrobił wszystkiego dla dobra ludzkości?”
Swamidźi: Kto to jest! Czy w takim razie mam się z ciebie naśmiewać, mój drogi panie? Widzisz w tym tylko zabawę, prawda? A ty, panie, nie widzisz trwającej całe życie walki, przez którą przeszedłem, aby ukształtować to życie według jego palącego ideału wyrzeczenia się bogactwa i pożądania oraz moich wysiłków, aby zaszczepić ten ideał wśród ogółu ludzi! Śri Ćaitanja był człowiekiem o ogromnym wyrzeczeniu i nie miał nic wspólnego z kobietami i cielesnymi pragnieniami. Jednak w późniejszych czasach jego uczniowie przyjmowali kobiety do swego zakonu, bezkrytycznie mieszali się z nimi w jego imieniu i w ten sposób zrobili straszny bałagan. A ideał miłości jaki Pan dał w swoim życiu, był całkowicie bezinteresowny i pozbawiony wszelkich śladów pożądania; ta bezpłciowa miłość nigdy nie może być własnością mas. Jednak kolejni guru Waisznawa zamiast położyć szczególny nacisk na aspekt wyrzeczenia w życiu Mistrza, włożyli cały swój zapał w nauczanie i zaszczepianie jego ideału miłości wśród mas, w wyniku czego zwykli ludzie nie mogli pojąć i przyswoić sobie tego wzniosłego ideału Bożej miłości i w naturalny sposób uczynili z niego najgorszą formę miłości między mężczyzną i kobietą.
Pytanie: Ale, proszę pana, on głosił imię Pana Hari wszystkim, nawet Ćandālom; dlaczego więc zwykłe masy nie miałyby mieć do tego prawa?
Swamidźi: Nie mówię o jego nauczaniu, ale o jego wielkim ideale miłości – Rādhā–prema1, którą zwykł odurzać się dzień i noc, tracąc swoją indywidualność w Radha.
Pytanie: Dlaczego nie można tego uczynić wspólną własnością wszystkich?
Swamidźi: Spójrz na ten naród i zobacz jaki był wynik takiej próby. Przez głoszenie tej miłości cały naród stał się zniewieściały – rasa kobiet! Cała Orisa została zamieniona w krainę tchórzy; a Bengal, goniąc za Radha–premą przez ostatnie czterysta lat prawie stracił całe poczucie męskości! Ludzie są bardzo dobrzy jedynie w płaczu i szlochaniu; stało się to ich cechą narodową. Spójrz na ich literaturę, pewny indeks myśli i idei narodu. Cóż, refren literatury bengalskiej przez te czterysta lat jest nastrojony w tę samą melodię jęków i płaczu. Nie zrodziła żadnej poezji tchnącej prawdziwym duchem heroicznym!
Pytanie: Kto zatem ma naprawdę prawo posiadać tę Prema (miłość)?
Swamidźi: Nie może być miłości dopóki istnieje pożądanie – nawet jego cząstka w sercu. Nikt poza ludźmi wielkiego wyrzeczenia, nikt oprócz potężnych gigantów wśród ludzi nie ma prawa do tej Boskiej Miłości. Jeśli ten najwyższy ideał miłości zostanie przedstawiony masom, będzie on pośrednio miał tendencję do pobudzania swojego światowego prototypu, który dominuje w sercu człowieka – gdyż medytując nad miłością do Boga, myśląc o sobie jako o Jego żonie lub ukochanej, najprawdopodobniej będzie myśleć przez większość czasu o własnej żonie – rezultat jest zbyt oczywisty, aby go wskazywać.
Pytanie: Czy zatem niemożliwe jest aby żyjący w rodzinie urzeczywistnili Boga na ścieżce miłości, oddając cześć Bogu jako swemu mężowi lub kochankowi i uważając siebie za Jego żonę?
Swamidźi: Z kilkoma wyjątkami; dla zwykłych domowników jest to bez wątpienia niemożliwe. I po co kłaść tak duży nacisk na tę delikatną ścieżkę ponad wszystkie inne? Czy nie ma innych związków, poprzez które można wielbić Boga, poza tą ideą miłości z Madhury? Dlaczego nie pójść czterema innymi ścieżkami i całym sercem nie przyjąć imienia Pana? Niech najpierw otworzy się serce, a wszystko inne samo przyjdzie. Ale wiedz to na pewno, że Prema nie może przyjść, gdy istnieje pożądanie. Dlaczego nie spróbować najpierw pozbyć się cielesnych pragnień? Powiesz: „Jak to możliwe? Jestem gospodarzem domu”. Nonsens! Czy to, że jest się gospodarzem, oznacza, że należy być uosobieniem braku powściągliwości, czy też trzeba żyć w stosunkach małżeńskich przez całe życie? A ponad to jakże nie przystoi mężczyźnie robić z siebie kobietę aby móc praktykować tą miłość z Madhury!
Pytanie: To prawda, proszę pana. Śpiewanie imienia Boga na przyjęciu (Nāmakirtana) jest doskonałą pomocą i daje radosne uczucie. Tak mówią nasze pisma święte i tak też Śri Ćaitanja Dewa nauczał masy. Kiedy gra się na Khole (bębnie), serce bije w takim uniesieniu, że ma się ochotę tańczyć.
Swamidźi: W porządku, ale nie myśl, że Kirtana oznacza tylko taniec. Oznacza to śpiewanie chwały Boga w sposób, który ci odpowiada. To gwałtowne wzbudzanie uczuć i taniec Waisznawów są bez wątpienia dobre i bardzo wciągające; praktykowanie ich wiąże się jednak z niebezpieczeństwem, przed którym musisz się uchronić. Niebezpieczeństwo leży tutaj – w reakcji. Z jednej strony uczucia natychmiast osiągają najwyższy poziom, z oczu płyną łzy, głowa kręci się jak pod wpływem alkoholu – z drugiej strony, gdy tylko Sankirtan się kończy, masa uczuć opada w dół tak gwałtownie jak wzrosła. Im wyżej fala wznosi się nad oceanem, tym niżej opada z równą siłą. Na tym etapie bardzo trudno jest powstrzymać się od szoku reakcji; jeśli nie stosuje się odpowiedniego rozróżnienia, istnieje duże prawdopodobieństwo, że ulegnie się niższym skłonnościom pożądania itp. To samo zauważyłem także w Ameryce. Wielu chodziło do kościoła, modliło się z wielkim oddaniem, śpiewało z wielkim uczuciem, a nawet wybuchało łzami, słuchając kazań; ale po wyjściu z kościoła mieli wielką reakcję i ulegali cielesnym skłonnościom.
Pytanie: Zatem, proszę pana, poinstruuj nas, które z idei głoszonych przez Śri Ćaitanja powinniśmy przyjąć, które są dla nas najbardziej odpowiednie, abyśmy nie popadli w błędy.
Swamidźi: Czcij Boga z Bhakti hartowaną Dźnāną. Utrzymuj ducha rozróżniania wraz z Bhakti. Poza tym zbierz od Śri Ćaitanja jego serce, jego miłującą dobroć dla wszystkich istot, jego płonącą pasję do Boga i uczyń jego wyrzeczenie ideałem swojego życia.
Pytający zwrócił się teraz do Swamidźi ze złożonymi rękami: „Proszę o wybaczenie, proszę pana. Teraz stwierdzam, że ma pan rację. Widząc, jak w żartobliwym nastroju krytykujecie miłość w nastroju Madhury wśród Waisznawów, z początku nie mogłem zrozumieć biegu twoich wzmianek, dlatego też zwróciłem na nie uwagę.”
Swamidźi: Cóż, spójrz tutaj, jeśli w ogóle mamy krytykować, lepiej jest krytykować Boga lub Boskich–ludzi. Jeśli mnie wykorzystasz, najprawdopodobniej się na ciebie rozzłoszczę, a jeśli ja cię wykorzystam, będziesz próbował się zemścić. Czyż nie jest tak? Ale Bóg lub Bóg–ludzie nigdy nie oddadzą złem za zło.
Dżentelmen teraz wyszedł, pokłoniwszy się u stóp Swamidźi. Powiedziałem już, że takie zgromadzenia były codziennością, kiedy Swamidźi przebywał w Kalkucie. Od wczesnego ranka do ósmej lub dziewiątej wieczorem ludzie gromadzili się u niego o każdej porze dnia. To naturalnie powodowało wiele nieregularności w czasie spożywania przez niego posiłków; dlatego wielu pragnących położyć kres temu stanowi rzeczy stanowczo doradzało Swamidźi aby nie przyjmował gości poza wyznaczonymi godzinami. Ale kochające serce Swamidźi, zawsze gotowe dołożyć wszelkich starań, aby pomóc innym, tak stopiło się ze współczucia na widok takiego pragnienia religii u ludzi, że pomimo złego stanu zdrowia nie spełnił żadnej prośby tego rodzaju. Jego jedyna odpowiedź brzmiała: „Zadają sobie tak wiele trudu, aby dojść pieszo ze swoich domów, więc czy nie miałbym, ryzykując trochę swoje zdrowie, usiąść tutaj i nie zamienić z nimi kilku słów?”
Około 16:00 ogólna rozmowa dobiegła końca i zgromadzenie się rozproszyło, z wyjątkiem kilku panów, z którymi Swamidźi kontynuował rozmowę na różne tematy, takie jak Anglia i Ameryka i tak dalej. W trakcie rozmowy powiedział:
„W czasie mojej podróży powrotnej z Anglii miałem dziwny sen. Kiedy nasz statek przepływał przez Morze Śródziemne, we śnie stanęła przede mną bardzo stara i czcigodnie wyglądająca osoba, przypominająca Ryszi i zapytała: „Przyjdź i dokonaj naszego odnowienia. Należę do starożytnego zakonu Therāputta (Terapeutów), który ma swoje korzenie w naukach indyjskich Ryszi. Głoszone przez nas prawdy i ideały zostały przekazane przez Chrześcijan zgodnie z naukami Jezusa, ale dla poza tym nigdy nie narodziła się taka osoba o imieniu Jezus. Różne dowody potwierdzające ten fakt zostaną ujawnione podczas prowadzonych tutaj wykopalisk.’ ‘W którym miejscu można znaleźć dowody i relikty, o których mówisz?’ Zapytałem. Siwogłowy, wskazując miejscowość w pobliżu Turcji, powiedział: ‘Patrz tutaj’. Zaraz potem obudziłem się i od razu pobiegłem na górny pokład i zapytałem Kapitana: ‘W jakiej okolicy znajduje się teraz statek?’ ‘Spójrz tam’ – odpowiedział Kapitan – ‘tam jest Turcja i Kreta’.”
Czy był to tylko sen, czy też jest coś w powyższej wizji? Kto wie!
Przypisy:
- Boska miłość, jaką Radha żywiła do Śri Kryszny. ↩︎