Aleja Dearborna 541,
Chicago, 1894.
Drogi Alasinga,
Twój list właśnie doręczono… Popełniłem błąd prosząc Cię o publikację wycinków, które Ci wysłałem. To był jeden z moich okropnych błędów. Pokazuje on chwilę słabości. W tym kraju można zebrać pieniądze wykładając przez dwa lub trzy lata. Ale trochę próbowałem i chociaż moja praca cieszy się dużym uznaniem opinii publicznej, jest ona dla mnie całkowicie niesympatyczna i demoralizująca…
Czytałem, co mówisz na temat indyjskich gazet i ich krytyki, co jest naturalne. Zazdrość jest główną wadą każdej zniewolonej rasy. I to zazdrość i chęć kombinowania powodują i utrwalają niewolnictwo. Nie możesz odczuć prawdziwości tej uwagi dopóki nie opuścisz Indii. Sekretem sukcesu ludzi Zachodu jest siła łączenia, której podstawą jest wzajemne zaufanie i uznanie. Im słabszy i bardziej tchórzliwy jest naród, tym bardziej grzech ten jest widoczny… Ale, mój synu, nie powinieneś niczego oczekiwać od rasy niewolniczej. Sprawa jest bez wątpienia niemal rozpaczliwa, ale pozwól, że przedstawię ją wam wszystkim. Czy możesz tchnąć życie w tę martwą masę – martwą dla prawie wszelkich aspiracji moralnych, martwą dla wszelkich przyszłych możliwości – i zawsze gotową rzucić się na tych, którzy będą próbowali wyświadczyć im dobro? Czy potrafisz zająć pozycję lekarza, który próbuje wlać lekarstwo do gardła kopiącego i opornego dziecka?… Amerykanin czy Europejczyk zawsze wspiera swoich rodaków w obcym kraju… Przypomnę ci jeszcze raz: „Masz prawo do pracy, ale nie do jej owoców”. Stój twardo jak skała. Prawda zawsze zwycięża. Niech dzieci Śri Ramakryszny będą wierne sobie a wszystko będzie dobrze. Być może nie dożyjemy rezultatów, ale pewne jest to tak jak to, że żyjemy, że rezultaty nadejdą prędzej czy później. Indie potrzebują nowego ognia elektrycznego, który wznieci nowy wigor w żyłach narodowych. To zawsze była i zawsze będzie powolna praca. Bądź zadowolony z pracy, a przede wszystkim bądź wierny sobie. Bądź czysty, niezłomny i szczery aż do samego kręgosłupa, a wszystko będzie dobrze. Jeśli zauważyłeś coś u uczniów Śri Ramakryszny to właśnie to – są szczerzy aż do szpiku kości. Moje zadanie zostanie wykonane i z radością umrę, jeśli uda mi się sprowadzić i wypuścić stu takich ludzi na Indie. On, Bóg, wie najlepiej. Niech ignoranci mówią bzdury. Nie szukamy pomocy ani jej nie unikamy – jesteśmy sługami Najwyższego. Drobne próby małych ludzi powinny pozostać poza naszą uwagą. Naprzód! Po wiekach walki kształtuje się charakter. Nie zniechęcaj się. Ani jedno słowo prawdy nigdy nie może zostać utracone; przez wieki może być ukryte pod śmieciami, ale prędzej czy później się ujawni. Prawda jest niezniszczalna, cnota jest niezniszczalna, czystość jest niezniszczalna. Daj mi szczerego człowieka; nie chcę nawróconych mas. Synu, trzymaj się! Nie przejmuj się tym czy ktoś ci pomoże. Czyż Pan nie jest nieskończenie większy od wszelkiej pomocy ludzkiej? Bądź święty – zaufaj Panu, polegaj zawsze na Nim, a będziesz na dobrej drodze; nic nie jest w stanie cię pokonać…
Módlmy się: „Prowadź, Łaskawe Światło” – promień przyjdzie przez ciemność i wyciągnięta zostanie ręka aby nas prowadzić. Zawsze modlę się za was: wy musicie się modlić za mnie. Niech każdy z nas modli się dzień i noc za miliony uciskanych w Indiach, trzymanych przez biedę, kapłaństwo i tyranię – módlcie się za nich dzień i noc. Bardziej zależy mi na głoszeniu religii im niż wysokim i bogatym. Nie jestem metafizykiem, filozofem, ba, nie jestem świętym. Ale jestem biedny, kocham biednych. Widzę, jak nazywają biednych w tym kraju i ilu jest takich, którzy im współczują! Cóż za ogromna różnica w Indiach! Kto współczuje dwustu milionom mężczyzn i kobiet pogrążonych na zawsze w biedzie i ignorancji? Gdzie jest wyjście? Kto coś do nich czuje? Nie mogą znaleźć światła ani edukacji. Kto przyniesie im światło — kto będzie podróżował od drzwi do drzwi, niosąc im edukację? Niech ci ludzie będą twoim Bogiem – myśl o nich, pracuj dla nich, módl się za nich nieustannie – Pan wskaże ci drogę. Tego nazywam Mahātman (wielką duszą), którego serce krwawi dla biednych, w przeciwnym razie jest Durātman (złą duszą). Zjednoczmy naszą wolę w nieustannej modlitwie o ich dobro. Możemy umrzeć nieznani, bez litości, bez opłakiwania, nie osiągając niczego – ale żadna myśl nie zostanie stracona. Prędzej czy później przyniesie efekt. Moje serce jest zbyt pełne aby wyrazić swoje uczucia; wiesz to, możesz to sobie wyobrazić. Dopóki miliony żyją w głodzie i niewiedzy uważam za zdrajcę każdego człowieka, który wykształcony ich kosztem, nie zwraca na nich najmniejszej uwagi! Nazywam tych ludzi, którzy dumnie przechadzają się w swych strojach, którzy mają swoje pieniądze z miażdżenia biednych, nikczemnikami, dopóki nie zrobią nic dla tych dwustu milionów, którzy obecnie nie są lepsi od głodnych dzikusów! Jesteśmy biedni, moi bracia, jesteśmy nikim, ale takie zawsze były narzędzia Najwyższego. Niech Bóg błogosławi was wszystkich.
Z całą miłością,
Wiwekananda.