37. Alasinga

U.S.A.,
4 kwietnia 1895.

Drogi Alasinga,

Twój list doszedł. Nie musisz się bać, że ktoś będzie chciał mnie skrzywdzić. Dopóki Pan mnie chroni, będę nie do zdobycia. Twoje wyobrażenia o Ameryce są bardzo mgliste… To ogromny kraj, większość nie przejmuje się zbytnio religią… Chrześcijaństwo utrzymuje swoje stanowisko jako zwykły patriotyzm i nic więcej.

… A teraz, mój synu, nie trać odwagi… Wyślij mi Wedanta-Sutry i Bhāszje (komentarze) wszystkich grup religijnych… Jestem w Jego rękach. Jaki sens ma powrót do Indii? Indie nie mogą wspierać moich pomysłów. Ten kraj życzliwie przyjmuje moje pomysły. Wrócę, gdy dostanę polecenie. Tymczasem wszyscy delikatnie i cierpliwie pracujcie. Jeśli ktoś mnie zaatakuje, po prostu zignorujcie jego istnienie… Mój pomysł jest taki, żebyś założył stowarzyszenie, w którym można by uczyć ludzi Wed i Wedanty, z komentarzami. Pracuj obecnie nad tą linią… Wiedz, że za każdym razem, gdy czujesz się słaby, ranisz nie tylko siebie, ale także Sprawę. Nieskończona wiara i siła to jedyne warunki sukcesu.

Bądź wesoły… Trzymaj się swojego ideału… Przede wszystkim nigdy nie próbuj kierować innymi, rządzić nimi, ani, jak mówią Jankesi, „kierować” innymi. Bądź sługą wszystkich.

Zawsze Twój z błogosławieństwami,

Wiwekananda.