5. Alasinga

Chicago,
2 listopada 1893.

Drogi Alasinga,

Przykro mi, że chwila słabości z mojej strony sprawiła Ci tyle kłopotów; nie miałem wtedy środków do życia. Od tego czasu Pan posłał mi przyjaciół. W wiosce niedaleko Bostonu poznałem doktora Wrighta, profesora Greki na Uniwersytecie Harvarda. Bardzo mi współczuł i nalegał, abym udał się do Parlamentu Religii, gdzie, jego zdaniem, zapoznam się z narodem. Ponieważ nie znałem nikogo, Profesor podjął się za mnie załatwienia wszystkiego i ostatecznie wróciłem do Chicago. Tutaj ja wraz z delegatami Wschodu i Zachodu do Parlamentu Religii, zakwaterowaliśmy się wszyscy w domu dżentelmena.

Rankiem w dniu otwarcia parlamentu zebraliśmy się wszyscy w budynku zwanym Pałacem Sztuki, gdzie wzniesiono jedną ogromną i inne mniejsze tymczasowe sale na posiedzenia parlamentu. Byli tam ludzie ze wszystkich narodów. Z Indii przybyli Mazoomdar z Brāhmo Samādź i Nagarkar z Bombaju, pan Gandhi reprezentujący Dżinistów i pan Ćakrawarti reprezentujący Teozofię wraz z panią Annie Besant. Spośród nich Mazoomdar i ja byliśmy oczywiście starymi przyjaciółmi i Ćakrawarti znał mnie po imieniu. Odbyła się wielka procesja i wszystkich nas zaprowadzono na platformę. Wyobraź sobie salę poniżej i ogromną galerię powyżej, wypełnioną sześcioma lub siedmioma tysiącami mężczyzn i kobiet reprezentujących najlepszą kulturę kraju, a na podwyższeniu uczonych ludzi ze wszystkich narodów ziemi. A ja, który nigdy w życiu nie przemawiałem publicznie, zwracam się do tego dostojnego zgromadzenia!! Zostało otwarte w doskonałej formie, przy muzyce, ceremoniach i przemówieniach; następnie delegaci zostali przedstawieni jeden po drugim, po czym podeszli i zabrali głos. Oczywiście serce mi biło, a język prawie wysechł; byłem tak zdenerwowany, że rano nie mogłem odważyć się rozmawiać. Mazoomdar wygłosił miłe przemówienie, Ćakrawarti ładniejsze i otrzymali gromkie brawa. Wszyscy byli przygotowani i przyszli z gotowymi przemówieniami. Byłem głupcem i nie miałem nikogo, ale pokłoniłem się Dewi Saraswati i wyszedłem a doktor Barrows mnie przedstawił. Wygłosiłem krótkie przemówienie. Zwróciłem się do zgromadzenia: „Siostry i Bracia Ameryki”, po czym rozległy się ogłuszające brawa, które trwały dwie minuty, po czym kontynuowałem; a kiedy skończył, usiadłem, prawie wyczerpany emocjami. Następnego dnia wszystkie gazety ogłosiły, że moje przemówienie było hitem dnia i stałem się znany w całej Ameryce. Zaprawdę powiedział to wielki komentator Śridhara:

„मूकं करोति वाचालं — Kto sprawia, że niemy mówi biegle.”

Niech będzie pochwalone jego imię! Od tego dnia stałem się celebrytą, a w dniu, w którym przeczytałem mój wykład o Hinduizmie, sala była wypełniona jak nigdy dotąd. Cytuję wam z jednej z gazet: „Panie, panie, panie zapełniające każde miejsce – wypełniające każdy kąt, cierpliwie czekały i czekały, aż przeczytane zostaną papiery oddzielające je od Wiwekanandy” itd. Zdziwiłbyś się, gdybym wysłał ci wycinki z gazet, ale już wiesz, że nienawidzę celebrytów. Dość powiedzieć, że ilekroć wszedłem na mównicę, rozlegały się dla mnie ogłuszające brawa. Prawie wszystkie gazety składały mi wysokie hołdy, a nawet najbardziej fanatyczni musieli przyznać, że „Ten człowiek o pięknej twarzy i magnetycznej prezencji i wspaniałym oratorium jest najwybitniejszą postacią w Parlamencie” itd., itd. Wystarczy ci wiedzieć, że nigdy wcześniej mieszkaniec Orientu nie zrobił takiego wrażenia na społeczeństwie amerykańskim.

A jak mówić o ich życzliwości? Nie mam już żadnych potrzeb, jestem zamożny i wszystkie pieniądze, których potrzebuję na odwiedzenie Europy, zdobędę stąd… Chłopiec o imieniu Narasimhāćārja pojawił się pośród nas. Od trzech lat włóczy się po mieście. Próżniak czy nie, podoba mi się; ale proszę napisz mi o nim wszystko jeśli coś wiesz. On cię zna. Przybył do Europy w roku Wystawy Paryskiej …

Skończyły mi się już braki. Wiele z najpiękniejszych domów w tym mieście jest przede mną otwartych. Cały czas żyję jako gość kogoś innego. Jest w tym narodzie ciekawość, jakiej nie spotyka się nigdzie indziej. Chcą wiedzieć wszystko, a ich kobiety są najbardziej zaawansowane na świecie. Przeciętna Amerykanka jest znacznie bardziej kulturalna niż przeciętny Amerykanin. Mężczyźni całe życie zniewoleni dla pieniędzy, a kobiety chwytają każdą okazję, aby się poprawić. A są to bardzo życzliwi i szczerzy ludzie. Każdy kto ma ochotę by wygłaszać kazania przychodzi tutaj i z przykrością stwierdzam, że większość z nich nie jest rozsądna. Amerykanie też mają swoje wady, ale który naród ich nie ma? Ale to jest moje podsumowanie: Azja położyła zarodki cywilizacji, Europa rozwinęła człowieka, a Ameryka rozwija kobietę i masy. To raj kobiety i robotnika. A teraz porównaj amerykańskie masy i kobiety z naszymi, a od razu zrozumiesz, o co chodzi. Amerykanie szybko stają się liberalni. Nie oceniaj ich po wzorach zatwardziałych Chrześcijan (to ich własne określenie), które widzisz w Indiach. Są i tutaj tacy, ale ich liczba gwałtownie maleje, a ten wielki naród szybko postępuje w kierunku duchowości, która jest standardową przechwałką Hindusów.

Hindus nie może porzucić swojej religii, ale musi utrzymywać religię w jej właściwych granicach, aby zapewnić społeczeństwu swobodę rozwoju. Wszyscy reformatorzy w Indiach popełnili poważny błąd, pociągając religię do odpowiedzialności za wszystkie okropności kapłaństwa i degeneracji i przystąpili do burzenia niezniszczalnej konstrukcji, a jaki był rezultat? Awaria! Począwszy od Buddy aż do Ram Mohan Roja wszyscy popełnili błąd, uznając kastę za instytucję religijną i próbowali zniszczyć religię i kastę razem, ale ponieśli porażkę. Ale pomimo całego bełkotu kapłanów, kasta jest po prostu skrystalizowaną instytucją społeczną, która po wykonaniu swojej usługi wypełnia teraz atmosferę Indii swoim smrodem, a można go usunąć jedynie poprzez przywrócenie ludziom utraconej społecznej indywidualność. Każdy urodzony tutaj człowiek wie, że jest człowiekiem. Każdy człowiek urodzony w Indiach wie, że jest niewolnikiem społeczeństwa. Wolność jest jedynym warunkiem wzrostu; zabierz ją, a skutkiem będzie degeneracja. Zobacz, jak szybko zanika kasta wraz z wprowadzeniem nowoczesnej konkurencji! Żadna religia nie jest już potrzebna żeby ją zabić. Sklepikarz Brāhmana, szewc i gorzelnik są powszechni w północnych Indiach. I dlaczego? Z powodu konkurencji. Pod obecnymi rządami żadnemu człowiekowi nie wolno zabronić robienia czegokolwiek, co mu się podoba, w celu zapewnienia sobie środków do życia, w wyniku czego panuje rywalizacja łeb w łeb, w związku z czym tysiące ludzi szukają i znajdują najwyższy poziom, dla którego się urodzili, zamiast wegetować na samym dole.

Muszę pozostać w tym kraju przynajmniej przez zimę, a potem udać się do Europy. Pan zapewni mi wszystko. Nie musisz się tym przejmować. Nie potrafię wyrazić mojej wdzięczności za Twoją miłość.

Dzień po dniu czuję, że Pan jest ze mną i staram się podążać za Jego wskazówkami. Jego wola się wypełni… Będziemy czynić wielkie rzeczy dla świata i to w imię czynienia dobra, a nie dla rozgłosu i sławy.

„Naszym zadaniem nie jest rozumowanie, naszym jest czynić i umrzeć”. Bądźcie dobrej myśli i wierzcie, że jesteśmy wybrani przez Pana do czynienia wielkich rzeczy i dokonamy ich. Trzymajcie się w gotowości, czyli bądźcie czyści i święci i kochajcie dla miłości. Kochajcie biednych, nędznych, uciskanych, a Pan będzie wam błogosławił.

Od czasu do czasu spotykajcie się z Radźą z Ramnad i innymi osobami i namawiajcioe ich, aby współczuli masom Indii. Powiedzcie im jak stoją na karku biednych i że nie nadają się do nazywania ludźmi, jeśli nie starają się ich podnieść. Nie bójcie się, Pan jest z wami, a On jeszcze wskrzesi głodujące i nieświadome miliony Indii. Tutejszy tragarz kolejowy jest lepiej wykształcony niż wielu waszych młodych mężczyzn i większość waszych książąt. Każda Amerykanka ma o wiele lepsze wykształcenie, niż może sobie wyobrazić większość Hindusek. Dlaczego nie możemy mieć takiego samego wykształcenia? Musimy.

Nie myśl, że jesteś biedny; pieniądze to nie władza, ale dobroć, świętość. Przyjdź i zobacz jak jest na całym świecie.

Twój z błogosławieństwem,
Wiwekananda.

PS. Nawiasem mówiąc, gazeta twojego wujka była najdziwniejszym zjawiskiem, jakie kiedykolwiek widziałem. Przypominała katalog handlowy i uznano, że nie nadaje się do czytania w Parlamencie. Więc Narasimhaćarja przeczytał kilka fragmentów w bocznej sali i nikt nie zrozumiał z tego ani słowa. Nie mów mu o tym. Wielką sztuką jest zmieścić jak najwięcej myśli w jak najmniejszej liczbie słów. Nawet artykuł Manilala Dwiwedi musiał zostać bardzo skrócony. Odczytano ponad tysiąc wykładów i nie było czasu na takie dzikie peroracje. Miałem dobry długi czas, jaki mi dano ponad zwykłe pół godziny. . . ponieważ najpopularniejsi mówcy zawsze byli odkładani na koniec aby utrzymać publiczność. I niech ich Pan pobłogosławi, jaką mają sympatię i jaką cierpliwość! Siedzieli od dziesiątej rano do dziesiątej wieczorem – tylko z półgodzinną przerwą na posiłek i czytali gazetę za gazetą, w większości bardzo trywialną, ale czekali i czekali, aż usłyszą ich ulubieńców.

Dharmapāla z Cejlonu był jednym z faworytów. Niestety, nie był dobrym mówcą. Miał do przekazania jedynie cytaty z Maxa Müllera i Rhysa Davidsa. To bardzo miły człowiek i podczas parlamentu nawiązaliśmy bardzo bliskie kontakty.

Chrześcijanka z Poona, panna Sorabdźi i przedstawiciel Dźinizmu, pan Gandhi, zamierzają pozostać dłużej w tym kraju aby odbywać tournée z wykładami. Mam nadzieję, że im się to uda. Wykładowca jest w tym kraju bardzo dochodowym zajęciem i czasami dobrze płatnym.

Pan Ingersoll dostaje od pięciu do sześciuset dolarów za wykład. Jest najbardziej cenionym wykładowcą w tym kraju. Nie publikuj tego listu. Po przeczytaniu wyślij go do Maharadźa (Khetri). Wysłałem mu moje zdjęcie w Ameryce.

W.