54. Alasinga

Londyn,
18 listopada 1895.

Drogi Alasinga,

… W Anglii moja praca jest naprawdę wspaniała, sam jestem nią zdumiony. Anglicy tego nie mówią zbyt dużo w gazetach, ale pracują cicho. Jestem pewniejszy co do pracy w Anglii niż w Ameryce. Przychodzą grupy i grupy, a dla tak wielu nie mam już miejsca; więc kucają na podłodze, panie i w ogóle. Mówię im, żeby wyobrazili sobie, że są pod niebem Indii, pod rozłożystym figowcem i podoba im się ten pomysł. Będę musiał wyjechać w przyszłym tygodniu, bardzo im przykro. Niektórzy myślą, że jeśli tak szybko wyjadę, moja praca tutaj ucierpi. Nie sądzę. Nie jestem zależny od ludzi i rzeczy. Tylko na Panu polegam i On działa przeze mnie.

… Zadowalaj wszystkich nie stając się hipokrytą i tchórzem. Trzymaj się swoich pomysłów z siłą i czystością, a jakiekolwiek przeszkody mogą teraz stanąć na twojej drodze, świat na dłuższą metę cię wysłucha…

Nie mam czasu nawet na śmierć, jak mówią Bengalczycy. Pracuję, pracuję, pracuję, zarabiam na własny chleb i pomagam mojemu krajowi i to całkiem sam, a potem spotykam się z krytyką ze strony przyjaciół i wrogów za to wszystko! Cóż, jesteście tylko dziećmi, będę musiał wszystko znieść. Posłałem po Sannjāsina z Kalkuty i zostawię go, aby pracował w Londynie. Chcę jeszcze jednego dla Ameryki – chcę mojego człowieka. Guru-Bhakti jest podstawą wszelkiego rozwoju duchowego.

… Jestem naprawdę zmęczony nieustanną pracą. Każdy inny Hindus umarłby, gdyby musiał pracować tak ciężko jak ja… Chcę pojechać do Indii na długi odpoczynek…

Zawsze Twój z miłością i błogosławieństwami,

Wiwekananda.