66. Nandźunda Rao

Szwajcaria,
26 sierpnia 1896.

Drogi Nandźunda Rao,

Właśnie otrzymałem Twój list. Jestem w ruchu. Dużo uprawiałem wspinaczkę górską i przekraczałem lodowce w Alpach. Teraz jadę do Niemiec. Mam zaproszenie od prof. Deussena do odwiedzenia go w Kilonii. Stamtąd wracam do Anglii. Być może tej zimy wrócę do Indii.

To, czemu sprzeciwiłem się przy projektowaniu Prabuddha Bhārata to nie tylko jej tandeta, ale także bezcelowe stłoczenie wielu postaci. Projekt powinien być prosty, symboliczny i skondensowany. Spróbuję zrobić projekt dla Prabuddha Bharata w Londynie i wysłać go do ciebie…

Praca idzie znakomicie, co bardzo mnie cieszy… Dam ci jednak jedną radę. Wszystkie połączone wysiłki w Indiach uginają się pod ciężarem jednej niegodziwości – nie opracowaliśmy jeszcze ścisłych zasad biznesowych. Biznes to biznes w najwyższym tego słowa znaczeniu i żadna przyjaźń – lub jak mówi hinduskie przysłowie „wstyd oczu” – nie powinny tam istnieć. Należy prowadzić jak najczystszy rachunek ze wszystkiego, za co się odpowiada – i nigdy, przenigdy nie przeznaczać funduszy przeznaczonych na jedną rzecz na jakikolwiek inny użytek – nawet jeśli w następnej chwili ktoś umrze z głodu. To jest uczciwość biznesowa. Następnie energia, której nie brakuje. Cokolwiek robisz, niech to będzie twoją uwielbieniem na jakiś czas. Niech ta gazeta będzie na jakiś czas Twoim Bogiem, a odniesiesz sukces.

Kiedy już ci się uda z tą publikacją, zacznij pisać w języku narodowym w tych samych wersach w języku tamilskim, Telugu, kanaryjskim itp. Musimy dotrzeć do mas. Mieszkańcy Madrasu są dobrzy, energiczni i tak dalej, ale wydaje się, że kraina Śankarāćarja straciła ducha wyrzeczenia.

Moje dzieci muszą pogrążyć się w wyłomie, muszą wyrzec się świata – wtedy zostanie położony mocny fundament.

Idź dalej odważnie – nie przejmuj się obecnie projektami i innymi szczegółami – „Z koniem nadejdą wodze”. Pracuj aż do śmierci — jestem z tobą, a kiedy odejdę, mój duch będzie z tobą współpracował. To życie przychodzi i odchodzi – bogactwo, sława i przyjemności trwają tylko kilka dni. Lepiej, o wiele lepiej umrzeć na służbie, głosząc prawdę, niż umrzeć jak światowy robak. Idź naprzód!

Z całą miłością i błogosławieństwem,
Wiwekananda.