D/W George W. Hale Esq.,
541 Dearborn Avenue, Chicago,
24 stycznia 1894.
Drodzy Przyjaciele1,
Wasze listy do mnie dotarły. Jestem zaskoczony, że tyle o mnie do Was dotarło. Krytyki, o której wspominacie na temat spraw wewnętrznych nie należy rozumieć jako postawy narodu amerykańskiego. Ta gazeta jest tu prawie nieznana i należy do tak zwanej „niebieskiej gazety prezbiteriańskiej”, bardzo bigoteryjnej. Mimo to nie wszystkie „niebieskie nosy” są niemiłe. Naród amerykański i wielu duchownych są dla mnie bardzo gościnni. Gazeta ta chciała zdobyć trochę rozgłosu atakując człowieka, którego społeczeństwo wysławiło. Ta sztuczka jest tutaj dobrze znana, a oni o tym nie myślą. Oczywiście nasi indyjscy misjonarze mogą próbować zarobić na tym kapitał. Jeśli tak, powiedzcie im: „Zważ, Żydzie, przyszedł na ciebie sąd!” Ich stary budynek chwieje się do fundamentów i pomimo ich histerycznych wrzasków musi się zawalić. Żal mi ich jeśli ich środki do dobrego życia w Indiach zostaną uszczuplone przez napływ religii orientalnych tutaj. Ale żaden z ich czołowych duchownych nie jest nigdy przeciwko mnie. Cóż, kiedy jestem w stawie, muszę się dokładnie wykąpać.
Przesyłam wam wycinek z gazety przedstawiający krótki szkic naszej religii, który przed nimi przeczytałem. Większość moich przemówień ma charakter improwizowany. Mam nadzieję, że uda mi się je wydać w formie książkowej zanim opuszczę kraj. Nie potrzebuję pomocy z Indii, tutaj mam jej pod dostatkiem. Wykorzystajcie posiadane pieniądze na wydrukowanie i opublikowanie tego krótkiego przemówienia; i tłumacząc je na języki narodowe, rozpowszechnijcie je; to będzie nas utrzymywać w umyśle narodu. W międzyczasie nie zapomnijcie o naszym planie centralnej uczelni i rozpoczęcia od niej we wszystkich kierunkach w Indiach. Pracujcie ciężko…
Jeśli chodzi o kobiety w Ameryce, nie mogę wyrazić mojej wdzięczności za ich dobroć. Panie pobłogosław ich. W tym kraju kobiety są duszą każdego ruchu i reprezentują całą kulturę narodu, ponieważ mężczyźni są zbyt zajęci, aby się kształcić.
Otrzymałem listy Kidi. Z pytaniem, czy kasta powinna odejść czy nadejść nie mam nic do czynienia. Moją ideą jest przybliżenie najpodlejszym, najbiedniejszym szlachetnych idei, jakie ludzkość rozwinęła zarówno w Indiach, jak i poza nimi i umożliwienie im samodzielnego myślenia. Nie obchodzi mnie, czy powinna istnieć kasta, czy nie, czy kobiety powinny być całkowicie wolne, czy nie. „Wolność myśli i działania jest jedynym warunkiem życia, wzrostu i dobrobytu”. Tam, gdzie go nie ma, człowiek, rasa i naród muszą upaść.
Kasta czy brak kasty, wyznanie czy brak wyznania, jakikolwiek człowiek, klasa, kasta, naród lub instytucja, która blokuje swobodę myśli i działania jednostki – nawet jeśli ta władza nie szkodzi innym – jest diabelska i musi odejść.
Całą moją ambicją życiową jest uruchomienie maszynerii, która przyniesie każdemu szlachetne idee, a następnie pozwoli mężczyznom i kobietom decydować o swoim losie. Niech wiedzą, co myśleli nasi przodkowie i inne narody w najważniejszych kwestiach życia. Niech zobaczą, co teraz robią inni, i wtedy podejmą decyzję. Mamy połączyć chemikalia, krystalizacja zostanie dokonana przez naturę, zgodnie z jej prawami. Pracujcie ciężko, bądźcie wytrwali i wierzcie Panu. Bierzcie się do pracy, prędzej czy później przyjadę. Miejcie przed sobą motto: „Wywyższanie mas bez szkody dla ich religii”.
Pamiętajcie, że naród mieszka w chacie. Ale niestety! nikt nigdy nic dla nich nie zrobił. Nasi współcześni reformatorzy są bardzo zajęci ponownym małżeństwem wdów. Oczywiście jestem zwolennikiem każdej reformy, ale los narodu nie zależy od liczby mężów, jakie dostaną wdowy, ale od kondycji mas. Czy możecie je wychować? Czy możecie przywrócić im utraconą indywidualność, nie pozbawiając ich wrodzonej duchowej natury? Czy możecie stać się okcydentem Zachodu w duchu równości, wolności, pracy i energii, a jednocześnie Hindusem do samego rdzenia kultury religijnej i instynktów? To jest do zrobienia i my to zrobimy. Wszyscy jesteście urodzeni, aby to zrobić. Uwierzcie w siebie, wielkie przekonania są matką wielkich czynów. Naprzód na zawsze! Współczucie dla biednych, uciskanych aż do śmierci – to nasza dewiza. Naprzód, odważni chłopcy!
Wasz z czułością,
Wiwekananda.
PS. Nie publikujcie tego listu; nie ma jednak nic złego w głoszeniu idei wyniesienia mas za pomocą centralnego kolegium i udostępnienia ubogim edukacji i religii za pośrednictwem misjonarzy wyszkolonych w tym kolegium. Starajcie się zainteresować wszystkich.
Przesyłam wam kilka wycinków z gazet – tylko tych najlepszych i najwyższych. To autorstwa doktora Thomasa jest bardzo cenne, ponieważ została napisana przez jednego z, jeśli nie czołowego duchownego Ameryki. „The Interior” z całym swoim fanatyzmem i pragnieniem rozgłosu z pewnością przyznało, że byłem ulubieńcem publiczności. Wyciąłem też kilka linijek z tego magazynu.
W.
Przypisy:
- Jego uczniowie w Madrasie ↩︎