(Echo, Londyn, 1896)
… Zakładam, że w swoim kraju Swami mieszkałby pod drzewem lub co najwyżej na terenie świątyni, z ogoloną głową i ubrany w strój swojego kraju. Ale takich rzeczy nie robi się w Londynie, więc znalazłem Swami, który przebywał podobnie jak inni ludzie i poza tym, że nosił długi płaszcz w ciemnopomarańczowym odcieniu, był ubrany podobnie jak inni śmiertelnicy. Ze śmiechem opowiadał, że jego strój, zwłaszcza w turbanie, nie zachwyca londyńskiego araba ulicznego, którego obserwacje nie są warte powtarzania. Zacząłem od poproszenia indyjskiego jogina, aby bardzo powoli przeliterował jego imię…
„Czy sądzisz, że w dzisiejszych czasach ludzie kładą duży nacisk na sprawy nieistotne?”
„Myślę, że tak jest wśród narodów zacofanych i wśród mniej kulturalnej części cywilizowanych ludzi Zachodu. Twoje pytanie sugeruje, że wśród kulturalnych i bogatych sprawy mają inny charakter. I tak jest; bogaci albo są zanurzeni w w cieszeniu się zdrowiem lub harowaniu by mieć więcej. Oni i duża część zapracowanych ludzi mówią o religii że to zgnilizna, głupstwa, bzdury i szczerze tak myślą. Jedyną modną religią jest patriotyzm i pani Grundy. Ludzie chodzą do kościoła tylko wtedy, gdy chcą kogoś poślubić lub pochować”.
„Czy twoje przesłanie będzie ich częściej prowadzić do kościoła?”
„Nie sądzę, że tak się stanie. Ponieważ nie mam nic wspólnego z rytuałami ani dogmatami, moją misją jest pokazanie, że religia jest wszystkim i we wszystkim… A co możemy powiedzieć o systemie tutaj, w Anglii? Wszystko sprowadza się do pokazania, że Socjalizm lub jakaś forma rządów ludu, jakkolwiek to nazwiecie, wkracza na deski. Ludzie z pewnością będą chcieli zaspokojenia swoich potrzeb materialnych, mniej pracy, żadnego ucisku, żadnych wojen, więcej żywności. Jaką mamy gwarancję, że ta lub jakakolwiek cywilizacja przetrwa jeśli nie będzie oparta na religii, na dobroci człowieka? Polegając na niej, że religia sięga do sedna sprawy. Jeśli jest właściwa, wszystko jest w porządku.
„Musi być trudno wprowadzić do umysłów ludzi zasadniczą, metafizyczną część religii. Jest ona odległa od ich myśli i sposobu życia”.
„We wszystkich religiach podróżujemy od mniejszej do wyższej prawdy, nigdy od błędu do prawdy. Za całym stworzeniem kryje się Jedność, ale umysły są bardzo różnorodne. „To, co istnieje, jest Jedno, mędrcy nazywają to różnie”. Mam na myśli to, że przechodzi się od mniejszej do większej prawdy. Najgorsze religie to tylko złe odczytanie słów. Człowiek zaczyna rozumieć krok po kroku. Nawet kult diabła jest jedynie wypaczonym odczytaniem zawsze prawdziwego i niezmiennego Brahmana. Inne fazy mają w sobie więcej lub mniej prawdy. Żadna forma religii nie posiada jej całkowicie.”
„Czy można zapytać, czy jesteś twórcą tej religii, którą przybyłeś głosić w Anglii?”
„Z pewnością nie. Jestem uczniem wielkiego indyjskiego mędrca, Paramahamsa Ramakryszny. Nie był on kimś, kogo można nazwać człowiekiem bardzo uczonym, jak niektórzy z naszych mędrców, ale człowiekiem bardzo świętym, głęboko przepojonym duchem filozofii Wedanty. Kiedy mówię o filozofii, nie wiem, czy nie powinienem powiedzieć o religii, bo tak naprawdę jest to jedno i drugie. Musisz przeczytać relację profesora Maxa Müllera o moim Mistrzu z ostatniego numeru Nineteenth Century. Ramakryszna urodził się w dzielnicy Hooghly w 1836 r. i zmarł w 1886 r. Wywarł głęboki wpływ na życie Keśab Ćandra Sena i innych. Dzięki dyscyplinie ciała i ujarzmieniu umysłu uzyskał wspaniały wgląd w świat duchowy. Jego twarz wyróżniała się dziecięcą czułością, głęboką pokorą i niezwykłą słodyczą wyrazu. Nikt nie mógł na nią patrzeć obojętnie.”
„Więc twoje nauczanie wywodzi się z Wed?”
„Tak, Wedanta oznacza koniec Wed, trzecią część, czyli Upaniszady, zawierające dojrzałe idee, które w części wcześniejszej znajdujemy raczej jako zalążki. Najstarszą częścią Wed jest Samhitā, która jest w bardzo archaicznym Sanskrycie, można ją zrozumieć jedynie za pomocą bardzo starego słownika, Nirukta Jāski.”
„Obawiam się, że my, Anglicy, mamy raczej wrażenie, że Indie mogą się od nas wiele nauczyć; przeciętny człowiek nie ma pojęcia, czego można się od Indii nauczyć”.
„To prawda, ale świat uczonych dobrze wie ile można się nauczyć i jak ważna jest ta lekcja. Nie znajdziesz Maxa Müllera, Monier Williamsa, Sir Williama Huntera ani niemieckich uczonych orientalnych lekceważących indyjską naukę abstrakcyjną”.
… Swami wygłasza wykład przy ulicy Victoria 39. Wszyscy są mile widziani i podobnie jak w starożytnych czasach apostolskich, nowe nauczanie nie ma pieniędzy ani ceny. Indyjski misjonarz jest mężczyzną o wyjątkowo pięknej budowie ciała; jego znajomość języka angielskiego można określić jedynie jako doskonałą.
C.S.B