Teraz posłuchajcie czegoś o zachodniej sztuce gotowania. W naszej kuchni panuje większa czystość niż w jakimkolwiek innym kraju; z drugiej strony nie mamy tej idealnej regularności, metody i czystości angielskiego stołu. Codziennie nasz kucharz najpierw kąpie się i przebiera przed wejściem do kuchni; starannie czyści wszystkie przybory i palenisko wodą i ziemią, a jeśli zdarzy mu się dotknąć twarzy, nosa lub jakiejkolwiek części ciała, myje ręce, zanim ponownie dotknie jakiegokolwiek jedzenia. Zachodni kucharz rzadko się kąpie; co więcej, smakuje łyżką to co gotowane, w które się angażuje i nie myśli zbytnio przed ponownym zanurzeniem łyżki w garnku. Wyciągając chusteczkę energicznie wydmuchuje nos i znów tą samą ręką, być może, ugniata ciasto. Nigdy nie myśli o umyciu rąk, gdy przychodzi z zewnątrz i od razu zaczyna gotować. Ale mimo wszystko ma śnieżnobiałe ubranie i czapkę. Może tańczy na cieście – bo przecież potrafi je dobrze ugniatać całym naporem swego ciała, nie ważne że miesza się z nim pot z jego czoła! (Na szczęście obecnie powszechnie wykorzystuje się do tego maszyny.) Po całym tym świętokradztwie, gdy chleb jest już gotowy, kładzie się go na porcelanowym naczyniu przykrytym śnieżnobiałą serwetką i niesie go służący ubrany w nieskazitelny garnitur, ubrania i białe rękawiczki; następnie kładzie go na stole nakrytym czystym obrusem. Zaznacz tutaj rękawiczki, żeby mężczyzna nie dotknął niczego gołymi palcami!
Z drugiej strony, zwróć uwagę na nasze. Nasz bramiński kucharz najpierw oczyścił się kąpielą, a potem ugotował obiad w dokładnie umytych naczyniach, ale podaje go wam na talerzu na gołej podłodze, wysmarowanej ziemią i krowim łajnem; a jego ubranie, choć prane codziennie, jest tak brudne, że wygląda, jakby nigdy nie było prane. A jeśli liść bananowca, który czasami służy za talerz, zostanie podarty, istnieje duża szansa, że zupa zmiesza się z wilgotną podłogą i pastą z krowiego łajna i nabierze wspaniałego smaku!
Po miłej kąpieli zakładamy brudną szmatę, niemal lepką od oleju; a na Zachodzie zakładają idealnie czysty garnitur na brudne ciało, bez odpowiedniej kąpieli. Należy to dokładnie zrozumieć – tu bowiem tkwi zasadnicza różnica między Wschodem a Zachodem. Ta wewnętrzna wizja Hindusów i zewnętrzna wizja Zachodu przejawiają się we wszystkich ich manierach i zwyczajach. Hindus zawsze patrzy do środka, a człowiek Zachodu na zewnątrz. Hindus trzyma diamenty owinięte w szmatę; człowiek Zachodu przechowuje bryłę ziemi w złotej trumnie! Hindus kąpie się, aby utrzymać swoje ciało w czystości, nie przejmuje się tym, jak brudne może być jego ubranie; człowiek Zachodu dba o to, aby nosić czyste ubrania – jakie to ma znaczenie, jeśli brud pozostaje na jego ciele! Hindus dba o porządek i czystość pokoi, drzwi, podłóg i wszystkiego w swoim domu; jakie to ma znaczenie, jeśli za drzwiami wejściowymi leży sterta brudu i śmieci! Człowiek Zachodu stara się pokrywać swoje podłogi jasnymi i pięknymi dywanami, a brud i kurz pod nimi są w porządku, jeśli są ukryte przed wzrokiem! Hindus pozwala, aby jego kanalizacja była otwarta na drodze, nieprzyjemny zapach nie ma większego znaczenia! Kanalizacja na Zachodzie znajduje się pod ziemią – jest to siedlisko duru brzusznego! Hindus oczyszcza wnętrze, człowiek Zachodu oczyszcza zewnętrze.
To, czego pragniemy, to czyste ciało i czyste ubranie. Płukanie jamy ustnej, czyszczenie zębów i wszystko to, co należy robić – ale na osobności. Domy mieszkalne muszą być utrzymywane w czystości, podobnie jak ulice i arterie komunikacyjne oraz wszystkie miejsca peryferyjne. Kucharz musi utrzymywać w czystości swoje ubranie i ciało. Ponadto posiłki należy spożywać w nieskazitelnych filiżankach i talerzach, w schludnym i schludnym miejscu. Aćara czyli przestrzeganie ustalonych zasad postępowania w życiu jest pierwszym krokiem do religii, a najważniejszym czynnikiem jest czystość ciała i umysłu, czystość we wszystkim. Czy ktoś pozbawiony Aćara kiedykolwiek osiągnie religię? Czy nie widzicie na swoich oczach niedoli tych, którzy są pozbawieni Aćara? Czy nie powinniśmy, płacąc za to wysoką cenę, wyciągnąć z tego nauczkę? Cholera, malaria i dżuma osiedliły się na stałe w Indiach i ponoszą miliony ofiar. Czyja to wina? Nasza, z pewnością. Niestety brakuje nam Aćara!
Wszystkie nasze różne grupy religijne Hinduizmu uznają prawdziwość słynnego powiedzenia Śruti1: „द्धौ ध्रुवा स्मृतिः – Kiedy pożywienie jest czyste, wtedy oczyszcza się zmysł wewnętrzny, po oczyszczeniu zmysłu wewnętrznego pamięć (o doskonałości duszy) staje się stała.” Tylko, według Śankarāćārja słowo Ahāra oznacza percepcje zmysłowe, a Rāmānudźa uważa, że to słowo oznacza pożywienie. Ale jakie jest rozwiązanie? Wszystkie grupy religijne zgadzają się, że jedno i drugie jest konieczne i należy je wziąć pod uwagę. Jak Indrija (organy) mogą prawidłowo wykonywać swoje funkcje bez czystego pożywienia? Każdy wie z doświadczenia, że nieczyste jedzenie osłabia moc wrażliwości Indrija lub sprawia, że działają wbrew woli. Powszechnie wiadomo, że niestrawność zniekształca widzenie rzeczy i sprawia, że jedna rzecz wydaje się atrakcyjna tak jak druga, a brak pożywienia powoduje, że wzrok i inne zdolności zmysłów są przyćmione i słabe. Podobnie często widać, że określony rodzaj pożywienia wywołuje pewien szczególny stan ciała i umysłu. Reguła ta leży u podstaw wielu zasad, które są tak rygorystycznie zalecane w społeczeństwie hinduskim – że powinniśmy spożywać tego rodzaju żywność i unikać tego rodzaju – choć w wielu przypadkach, zapominając o ich zasadniczej istocie, jądrze, jesteśmy teraz zajęci jedynie kłócąc się o skorupę i czuwając nad nią.
Rāmānudźāćārja prosi nas, abyśmy unikali trzech rodzajów wad, które według niego czynią żywność nieczystą. Pierwszą wadą jest Dźāti, tj. sama natura lub gatunek, do którego należy żywność, np. cebula, czosnek i tak dalej. Mają one skłonność do pobudzania i gdy są zażywane, powodują niepokój umysłu, czyli innymi słowy zakłócają intelekt. Następnym jest Āśraja, czyli natura osoby, od której pochodzi pożywienie. Pożywienie pochodzące od niegodziwego człowieka spowoduje nieczystość i złe myśli, podczas gdy jedzenie pochodzące od dobrego człowieka podniesie jego myśli. Drugą jest Nimitta–dosza, czyli zanieczyszczenie żywności spowodowane takimi czynnikami jak brud i kurz, robaki czy włosy; spożywanie takiego pożywienia również powoduje nieczystość umysłu. Z tych trzech wad każdy może wystrzegać się Dźata i Nimitta, ale nie każdemu jest łatwo uniknąć Aśraja. Tylko po to, aby uniknąć tego Aśraja–dosza, mamy obecnie wśród nas tak wiele „niedotykalstwa”. „Nie dotykaj mnie!” „Nie dotykaj mnie!”
Ale w większości przypadków wóz jest stawiany przed koniem; a jeśli prawdziwe znaczenie tej zasady zostanie źle zrozumiane, z czasem stanie się to dziwnym i ohydnym przesądem. W takich przypadkach należy podążać za zamiast należy podążać za Aćarami wielkich Āchārjów, nauczycieli ludzkości zamiast za Lokāćārami, tj. zwyczaje przestrzegane przez ludzi w ogóle. Należy czytać życiorysy takich wielkich mistrzów, jak Śri Ćaitanja Dewa i innych podobnie wielkich nauczycieli religijnych i zobaczyć, jak zachowywali się pod tym względem wobec swoich bliźnich. Jeśli chodzi o Dźati–dosza w jedzeniu, żaden inny kraj na świecie nie zapewnia lepszego pola do jej przestrzegania niż Indie. Hindusi ze wszystkich narodów jedzą najczystszą żywność i na całym świecie nie ma drugiego kraju, w którym czystość Dźati jest tak dobrze przestrzegana jak w Indiach. Lepiej by było abyśmy teraz w Indiach poświęcili trochę więcej uwagi Nimitta–dosza, ponieważ staje się ona dla nas źródłem poważnego zła. Kupowanie jedzenia w sklepie ze słodyczami na bazarze stało się u nas zbyt powszechne i sami możecie ocenić, jak nieczyste są te słodycze z punktu widzenia Nimitta–dosza; gdyż gdy są odsłonięte, przylegają do nich brud i kurz z dróg, a także martwe owady i jakże muszą być czasami zwietrzałe i zanieczyszczone. Cała ta niestrawność, którą zauważa się w każdym domu i powszechność cukrzycy, na którą obecnie tak bardzo cierpią mieszkańcy miasta, wynikają ze ściągania nieczystej żywności z bazarów; i to, że mieszkańcy wsi z reguły nie są tak podatni na te skargi, wynika głównie z faktu, że nie mają w pobliżu tych bazarów, gdzie mogliby kupić według własnego uznania tak trującą żywność, jak Lući, Kaćuri itp. Omówię to szczegółowo później.
To w skrócie stara ogólna zasada dotycząca jedzenia. Jednak istniało i nadal istnieje wiele różnic zdań na ten temat. Podobnie jak dawniej, tak i obecnie istnieje wielki spór, czy spożywanie pokarmów pochodzenia zwierzęcego jest dobre, czy złe, czy też życie wyłącznie na diecie roślinnej, czy spożywanie mięsa przynosi nam korzyść, czy też nie. Poza tym kwestia, czy zabijanie zwierząt jest dobre czy złe, zawsze była przedmiotem wielkich sporów. Jedna ze stron twierdzi, że odebranie życia jest grzechem i w żadnym wypadku nie powinno się tego robić. Druga strona odpowiada: „Twoja opinia jest nic nie warta! Bez zabijania po prostu nie da się żyć”. Śastry również różnią się w tej kwestii, a nawet wprowadzają pomieszanie u ludzi. W jednym miejscu Śastra nakazuje: „Zabijajcie zwierzęta podczas Jadźni”, a w innym miejscu mówi: „Nigdy nie odbierajcie życia”. Hindusi uważają, że zabijanie zwierząt poza ofiarami jest grzechem, ale można bezkarnie cieszyć się przyjemnością jedzenia mięsa po złożeniu zwierzęcia w ofierze podczas Jadźni. Rzeczywiście, istnieją pewne zasady określone dla gospodarza, zgodnie z którymi jest on zobowiązany do zabijania zwierząt przy okazjach takich jak Śraddha i tak dalej; a jeśli w tym czasie zaniecha zabijania zwierząt, zostanie potępiony jako grzesznik. Manu mówi, że jeśli osoby zaproszone do Śraddha i na inne ceremonie nie zjedzą oferowanego tam pożywienia zwierzęcego, w następnym życiu narodzą się w zwierzęcym ciele.
Z drugiej strony Dżiniści, Buddyści i Wisznuici protestują, mówiąc: „Nie wierzymy w nakazy takich hinduskich Śastr; w żadnym wypadku nie należy tolerować odbierania życia”. Czytamy, że Aśoka, cesarz buddyjski, karał tych, którzy odprawiali Jadźnie lub ofiarowywali mięso zaproszonym podczas jakiejkolwiek ceremonii. Pozycja, w której znajdują się współcześni Waisznawowie, jest raczej trudna. W Ramajanie2 i Mahabharacie3 można znaleźć przykłady picia wina i spożywania mięsa przez Ramę i Krysznę, których czczą jako Boga. Sita Dewi ofiarowuje mięso, ryż i tysiąc słoików wina dla bogini rzeki – Gangā!4
Na Zachodzie toczy się spór czy żywność zwierzęca jest szkodliwa dla zdrowia, czy nie, czy jest bardziej wzmacniająca niż dieta roślinna, czy nie i tak dalej. Jedna ze stron twierdzi, że osoby jedzące żywność pochodzenia zwierzęcego cierpią na różnego rodzaju dolegliwości cielesne. Drugi zaprzecza temu i mówi: „To wszystko fikcja. Gdyby to była prawda, Hindusi byliby najzdrowszą rasą, a potężne narody, takie jak Anglicy, Amerykanie i inne, których głównym pożywieniem jest mięso, uległby wszelkiego rodzaju chorobom i do tego czasu przestałby istnieć”. Mówi się, że ciało kozła czyni intelekt podobnym do koziego, mięso wieprzowe podobnym do świni, a ryby przypominający ryby. Drugi twierdzi, że równie dobrze można argumentować, że ziemniak wytwarza mózg podobny do ziemniaka, a warzywa mózg podobny do warzywa – przypominający bezwładną i martwą materię. Czy nie jest lepiej mieć inteligencję żywego zwierzęcia, niż mieć mózg tępy i bezwładny jak martwa materia? Jedna ze stron twierdzi, że te składniki, które wchodzą w skład chemiczny pożywienia dla zwierząt, są również obecne w warzywach. Drugi wyśmiewa to i woła. „No cóż, oni też są w powietrzu. Idź więc i żyj tylko na antenie”. Niektórzy twierdzą, że wegetarianie są bardzo pracowici i mogą znosić ciężką i długotrwałą pracę. Inni mówią: „Gdyby to była prawda, wówczas narody wegetariańskie zajmowałyby czołowe miejsce, co nie jest prawdą, gdyż najsilniejszymi i najważniejszymi narodami były zawsze te, które jedzą żywność pochodzenia zwierzęcego”. Zwolennicy jedzenia zwierząt twierdzą: „Spójrzcie na Hindusów i Chińczyków jacy są biedni. Nie jedzą mięsa, ale żyją na skąpej diecie składającej się z ryżu i wszelkiego rodzaju warzyw. Spójrzcie na ich nędzny stan. Japończycy też byli w tej samej trudnej sytuacji, ale odkąd zaczęli jeść mięso, otwarli nowy rozdział. W indyjskich pułkach jest około półtora lakh (150 tysięcy) rodzimych sepojów, zobacz ilu z nich to wegetarianie. Najlepsze ich oddziały takie jak Sikhowie i Gurkhowie nigdy nie są wegetarianami”. Jedna ze stron twierdzi, że „niestrawność jest spowodowana pokarmem pochodzenia zwierzęcego”. Drugi mówi: „To wszystko bzdury. Na dolegliwości żołądkowe cierpią głównie wegetarianie”. Ponownie: „Być może żywność roślinna działa jako skuteczny środek przeczyszczający organizm. Ale czy jest to powód, aby nakłonić cały świat do jej spożywania?”
Cokolwiek powiedzą jedni lub drudzy, prawdziwym faktem jest jednak to, że narody, które jedzą żywność zwierzęcą, są z reguły wyraźnie odważniejsze, bohaterskie i troskliwe. Narody spożywające pokarm zwierzęcy twierdzą również, że w tamtych czasach, kiedy dym z Jadźni unosił się na indyjskim niebie, a Hindusi zwykli spożywać mięso ofiarowanych zwierząt, tylko wtedy rodzili się wśród nich wielcy geniusze religijni i giganci intelektualni; lecz od czasu przejścia Hindusów na wegetarianizm Bābādźi nie pojawił się wśród nich ani jeden wielki, oryginalny człowiek. Biorąc to pod uwagę, mięsożercy w naszym kraju boją się rezygnować ze swojej dotychczasowej diety. Członkowie Ārja Samādź są w tej kwestii podzieleni między sobą i w ich kręgach szaleje spór – jedna strona utrzymuje, że żywność pochodzenia zwierzęcego jest absolutnie konieczna, a druga strona potępia ją jako skrajnie niewłaściwą i niesprawiedliwą.
W ten sposób toczą się dyskusje o charakterze konfliktowym, rodzące wzajemne nadużycia, kłótnie i bójki. Po dokładnym zbadaniu wszystkich stron tej kwestii i odłożeniu na bok całego fanatyzmu szerzącego się w tej delikatnej kwestii jedzenia, muszę powiedzieć, że moje przekonanie zdaje się potwierdzać ten pogląd – że Hindusi są jednak w porządku; Mam na myśli nakaz hinduskich Śastr, który ustanawia zasadę, że jedzenie, podobnie jak wiele innych rzeczy, musi się różnić w zależności od urodzenia i zawodu; to jest rozsądny wniosek. Jednak dzisiejsi Hindusi nie będą podążać za swoimi Śastrami ani słuchać nauk ich wielkich Aćarjów.
Jedzenie mięsa jest z pewnością barbarzyńskie, a żywność roślinna z pewnością czystsza – kto może temu zaprzeczyć? Ścisła dieta wegetariańska jest z pewnością dla tego, kogo jedynym celem jest prowadzenie wyłącznie życia duchowego. Ale ten, kto poprzez ciężką pracę musi sterować łodzią swojego życia poprzez ciągłe walki na śmierć i życie oraz konkurencję tego świata, z konieczności musi spożywać mięso. Dopóki w społeczeństwie ludzkim będzie panował triumf silnych nad słabymi, potrzebne będzie pożywienie zwierzęce; w przeciwnym razie słabi zostaną w naturalny sposób zmiażdżeni pod nogami silnych. Nie wystarczy przytaczanie pojedynczych przykładów dobrego wpływu żywności roślinnej na jakąś konkretną osobę lub osoby: porównaj jeden naród z drugim, a następnie wyciągnij wnioski.
Wegetarianie również są podzieleni między sobą. Niektórzy mówią, że ryż, ziemniaki, pszenica, jęczmień, kukurydza i inne produkty bogate w skrobię są bezużyteczne; zostały one stworzone przez człowieka i są źródłem wszelkich chorób. Najbardziej szkodliwa dla zdrowia jest żywność zawierająca skrobię, która generuje cukier w organizmie. Nawet konie i krowy stają się chorowite, jeśli trzymane są w domach i karmione pszenicą i ryżem; ale wracają do zdrowia, jeśli pozwolą im swobodnie paść się na delikatnych i rosnących trawach na łąkach. Trawa, orzechy i inne zielone zioła jadalne zawierają bardzo mało substancji skrobiowych. Orangutan je trawę i orzechy, zazwyczaj nie je ziemniaków i pszenicy, ale jeśli już to zrobi, zjada je, zanim dojrzeją, czyli gdy nie ma w nich zbyt dużo skrobi. Inni twierdzą, że spożywanie pieczonego mięsa oraz dużej ilości owoców i mleka najlepiej sprzyja osiągnięciu długowieczności. A zwłaszcza ci, którzy regularnie jedzą dużo owoców, nie tracą tak szybko młodości, gdyż kwas owocowy rozpuszcza brudną skorupę powstałą na kościach, która jest główną przyczyną starzenia się.
Wszystkie te spory nie mają końca; toczą się bez przerwy. Rozsądny pogląd akceptowany przez wszystkich w odniesieniu do tej drażliwej kwestii jest taki, aby spożywać takie pożywienie, które jest treściwe i pożywne, a jednocześnie łatwo strawne. Pożywienie powinno zawierać najwięcej składników odżywczych w najmniejszej objętości, a jednocześnie być szybko przyswajalne; w przeciwnym razie trzeba go koniecznie przyjmować w dużych ilościach i w konsekwencji cały dzień potrzeba tylko na jego strawienie. Jeśli cała energia zostanie wydana wyłącznie na trawienie pożywienia, co pozostanie na inne prace?
Wszystkie smażone rzeczy są naprawdę trujące. Sklep ze słodyczami to drzwi Śmierci. W gorących krajach im mniej oleju i klarowanego masła (ghi), tym lepiej. Masło jest łatwiej trawione niż ghi. W śnieżnobiałej mące jest bardzo mało substancji; mąka pełnoziarnista jest dobra jako żywność. Dla Bengalu styl i przygotowanie jedzenia, które są wciąż modne w naszych odległych wioskach, są godne pochwały. Jakiego starożytnego bengalskiego poetę śpiewasz na cześć Lući i Kaćuri? Te Lući i Kaćuri zostały sprowadzone do Bengalu z prowincji północno–zachodnich; ale nawet tam ludzie biorą je tylko okazjonalnie. Nigdy nawet tam nie widziałem nikogo, kto dzień po dniu żywi się głównie rzeczami smażonymi na ghi. Zapaśnicy Ćaube z Mathury bez wątpienia lubią Lući i słodycze; ale za kilka lat zdolność trawienia Ćaubedźi zostaje zniszczona i musi się odurzać apetycznymi preparatami zwanymi Ćuran.
Biedni umierają z głodu bo nie mogą dostać nic do jedzenia, a bogaci umierają z głodu, bo to co zjadają nie jest pożywieniem. Nie wszystkie zjedzone rzeczy są pożywieniem; to jest prawdziwe pożywienie, co zjedzone jest dobrze przyswajalne. Lepiej pościć niż opychać się czymkolwiek i wszystkim. W przysmakach sklepów ze słodyczami nie ma prawie nic odżywczego; z drugiej strony jest – trucizna! Dawniej ludzie zwykli brać te szkodliwe rzeczy tylko okazjonalnie; ale teraz mieszczanie, zwłaszcza ci, którzy przyjeżdżają ze wsi do miast, są pod tym względem największymi grzesznikami, ponieważ przyjmują to codziennie. Cóż w tym dziwnego, że umierają przedwcześnie z powodu niestrawności! Jeśli jesteś głodny, wyrzuć do rowu wszystkie słodycze i rzeczy smażone na ghi i kup porcję Murhi (ryżu prażonego) – będzie to tańsze i bardziej pożywne jedzenie. Wystarczającym pożywieniem jest ryż, Dāl (soczewica), pełnoziarniste Ćāpāti (niesfermentowany chleb), ryby, warzywa i mleko. Ale Dal należy jeść tak, jak jedzą go Indianie z Południa, to znaczy tylko zupę; resztę pozostałą podać bydłu. Kogo na to stać może jeść mięso, ale nie wzbogacać go zbytnio ostrymi przyprawami, jak to robią ludzie z północnego zachodu. Przyprawy w ogóle nie są jedzeniem; przyjmowanie ich w obfitości wynika wyłącznie ze złego nawyku. Dal jest bardzo treściwym pożywieniem, ale trudnym do strawienia. Zupa grochowa przygotowana z delikatnego groszku jest lekkostrawna i przyjemna w smaku. W Paryżu ta zupa grochowa jest ulubionym daniem. Najpierw dobrze ugotuj groszek, następnie zrób z niego pastę i wymieszaj z wodą. Teraz przecedź zupę przez sitko, takie jak mleko, wtedy oddzieli się cała zewnętrzna skórka. Następnie dodaj trochę przypraw, takich jak kurkuma, czarny pieprz itp., według smaku i podsmaż na patelni z odrobiną ghi – a otrzymasz przyjemny i zdrowy Dal. Mięsożercy mogą uczynić go pysznym, gotując go z głową kozy lub rybą.
Tak wiele przypadków cukrzycy w Indiach wynika głównie z niestrawności; oczywiście zdarzają się pojedyncze przypadki, w których przyczyną jest nadmierna praca mózgu, ale w większości jest to niestrawność. Wzdęty brzuch jest główną oznaką niestrawności. Czy jedzenie oznacza napychanie się? Tyle, co można przyswoić, jest właściwym pożywieniem dla człowieka. Chudnięcie i otyłość są w równym stopniu spowodowane niestrawnością. Nie uważaj się za straconego, bo zauważalne są u Ciebie pewne objawy cukrzycy; to w naszym kraju nic, co należy brać poważnie pod uwagę. Tylko zwróć większą uwagę na swoją dietę aby uniknąć niestrawności. Jak najwięcej przebywaj na świeżym powietrzu, chodź na długie spacery i ciężko pracuj. Mięśnie nóg powinny być twarde jak żelazo. Jeśli pracujesz, weź urlop, jeśli to możliwe i udaj się na pielgrzymkę do Badarikāśrama w Himalajach. Jeśli podróż odbędzie się pieszo, pokonując dwieście mil wspinając się i schodząc w dół po wzgórzach, zobaczysz, że duch cukrzycy odejdzie od ciebie. Nie pozwól lekarzom zbliżyć się do ciebie; większość z nich wyrządzi ci więcej szkody niż pożytku; i w miarę możliwości nigdy nie bierz leków, które w większości przypadków zabijają pacjenta wcześniej niż sama choroba. Jeśli możesz, co roku podczas wakacji Pudźa przechodź całą drogę z miasta do rodzinnej wioski. Bycie bogatym w naszym kraju stało się synonimem bycia ucieleśnieniem lenistwa i zależności. Ten, kto musi chodzić, trzymając się kogoś innego, lub ten, kto musi być karmiony przez drugiego, jest skazany na nieszczęście – to naprawdę aktualne. Ten, kto zjada ostrożnie tylko delikatniejszą powłokę Lući, w obawie, że całość nie będzie mu odpowiadać, jest już martwy za życia. Czy to człowiek, czy robak, który nie może przejść dwudziestu mil bez przerwy. Kto może ocalić kogoś, kto z własnej woli zaprasza choroby i przedwczesną śmierć?
A co do sfermentowanego chleba, to też jest trucizna; w ogóle tego nie dotykaj! Mąka zmieszana z drożdżami staje się szkodliwa. Nigdy nie bierz niczego sfermentowanego; pod tym względem zawarty w naszych Śastrach zakaz spożywania jakiegokolwiek tego rodzaju pożywienia jest faktem o ogromnym znaczeniu. Jakakolwiek słodka rzecz, która stała się kwaśna, nazywana jest w Śastrach „Śukta” i jest zabroniona, z wyjątkiem twarogu, który jest dobry i korzystny. Jeśli musisz wziąć chleb, podpiecz go dobrze nad ogniem.
Nieczysta woda i nieczyste jedzenie są przyczyną wszystkich chorób. Obecnie w Ameryce modnym stało się oczyszczanie wody pitnej. Filtr miał już swoje lata i został zdyskredytowany, ponieważ jedynie przecedza wodę, podczas gdy wszystkie drobne zarazki chorób, takich jak cholera czy dżuma, pozostają w nim nienaruszone; co więcej, sam filtr stopniowo staje się siedliskiem tych zarazków. Mówi się, że kiedy w Kalkucie po raz pierwszy wprowadzono filtr na pięć lat, nie było tam epidemii cholery; od tego czasu sytuacja pogorszyła się jak nigdy dotąd, ponieważ sam ogromny filtr stał się teraz nośnikiem zarazków cholery. Ze wszystkich rodzajów najlepsza jest prosta metoda, którą mamy, polegająca na umieszczeniu trzech glinianych dzbanów jeden nad drugim na bambusowej ramie o trzech nogach; ale co drugi lub trzeci dzień piasek i węgiel należy wymieniać lub używać ponownie po ich podgrzaniu. Najlepsza ze wszystkich jest metoda przecedzania wody przez szmatkę zawierającą bryłkę ałunu, którą uważamy za modną w wioskach położonych wzdłuż brzegów Gangesu w pobliżu Kalkuty. Cząsteczki ałunu, zabierając ze sobą całą ziemię, zanieczyszczenia i zarazki chorobowe, stopniowo osiadają na dnie głębokiego słoika w postaci osadu; ten prosty system przynosi złą reputację wodzie wodociągowej i przewyższa wszystkie zagraniczne filtry. Co więcej, jeśli woda zostanie zagotowana, staje się całkowicie bezpieczna. Zagotuj wodę, gdy zanieczyszczenia osiądą na ałunie, a następnie wypij ją, a filtry i inne rzeczy wyrzuć do rowu. Obecnie w Ameryce woda pitna jest najpierw zamieniana w parę za pomocą ogromnych maszyn; następnie para jest ponownie schładzana do postaci wody, a przez inną maszynę wtłaczane jest do niej czyste powietrze, które zastępuje powietrze wydobywające się podczas procesu parowania. Woda ta jest bardzo czysta i wykorzystywana jest w każdym domu.
W naszym kraju ten, kto ma środki, karmi swoje dzieci najróżniejszymi słodyczami i potrawami smażonymi na ghi, bo może szkoda – pomyśl tylko, co ludzie powiedzą! – pozwalać im jeść tylko ryż i ćapati! Czego można oczekiwać od tak karmionych dzieci niż nieproporcjonalnej sylwetki, bycia leniwymi, bezwartościowymi idiotami pozbawionymi własnego kręgosłupa? Anglicy, którzy są tak silną rasą, którzy tak ciężko pracują dzień i noc i których ojczyzną jest zimny kraj – nawet oni boją się samej nazwy słodyczy i potraw smażonych na maśle! A my, którzy żyjemy jakby w strefie ognia i nie lubimy przenosić się z miejsca na miejsce – co jemy? – Lući, Kaćuri, słodycze i inne rzeczy, wszystko smażone na ghi lub oleju! Dawniej nasi zemindarowie z wioski w Bengalu nic sobie nie robili z przejścia dwudziestu lub trzydziestu mil i dwa razy jedli po dwadzieścia ryb Koi, z kośćmi i wszystkim i żyli sto lat. Teraz ich synowie i wnuki przyjeżdżają do Kalkuty, wywyższają się, noszą okulary, jedzą słodycze z bazarów, wynajmują powóz, żeby jeździć z jednej ulicy na drugą, a potem narzekają na cukrzycę – i ich życie zostaje przerwane; jest to wynikiem tego, że są ludźmi „cywilizowanymi, kalkuckimi”. A lekarze i Waidjowie także przyspieszają ich upadek. Są wszechwiedzący, myślą, że lekarstwami można wyleczyć wszystko. Jeśli wystąpią niewielkie wzdęcia, natychmiast przepisuje się lek. Niestety, do głów tych Waidjów nigdy nie przyszło doradzić im, aby trzymali się z daleka od lekarstw i udali się na długi spacer, mniej więcej cztery lub pięć mil.
Widzę wiele krajów, wiele metod i sposobów przygotowania żywności; ale żadne z nich nie zbliża się do godnego podziwu gotowania naszych różnych potraw bengalskich i nie jest przesadą stwierdzenie, że można by chcieć odrodzić się, aby ponownie cieszyć się ich doskonałością. Wielka szkoda, że nie docenia się wartości zębów, gdy się je ma! Dlaczego powinniśmy naśladować Zachód w zakresie żywności i ile osób może sobie na to pozwolić? Żywność odpowiednia w naszej części kraju to żywność czysto bengalska, tania, zdrowa i pożywna, taka sama jak żywność mieszkańców wschodniego Bengalu. Naśladujcie ich jedzenie tak bardzo, jak to możliwe; im bardziej skłaniacie się ku Zachodowi aby powielać ich sposoby odżywiania, tym jesteście gorsi i bardziej niecywilizowani. Jesteście mieszkańcami Kalkuty, cywilizowanymi, zaiste! Porwany urokiem tej niszczycielskiej sieci, którą sami stworzyliście, bazarowych słodyczy, Bankura wyrzuciło swój prażony ryż do rzeki Damodar, jego Kalāi Dāl został wrzucony do rowu, a Dakka i Wikrampur wyrzuciły swoje stare potrawy psom – innymi słowy, stały się „cywilizowane”! Popadliście w ruinę i prowadzicie innych tą samą drogą, zbieracie opłaty od mieszkańców miasta i jesteście dumni ze swojej „cywilizacji”! A ci prowincjonalni ludzie są tak głupi, że zjedzą wszystkie śmieci Kalkuty i będą cierpieć na niestrawność i czerwonkę, ale nie przyznają się, że im to nie odpowiada i będą się bronić, mówiąc, że powietrze w Kalkucie jest wilgotne i „słone”! Muszą być pod każdym względem mieszczanami!
Póki co w skrócie o zaletach jedzenia i innych zwyczajach. Teraz powiem coś na temat tego, co na ogół jedzą ludzie Zachodu i jak stopniowo się to zmienia.
Pożywieniem biednych we wszystkich krajach są niektóre gatunki kukurydzy; zioła, warzywa oraz ryby i mięso należą do kategorii luksusów i są używane w formie czatnej. Zboże rośnie obficie i jest głównym produktem kraju, jest podstawowym pożywieniem jego biedniejszych klas; podobnie jak w Bengalu, Orisie, Madrasie i na wybrzeżach Malabaru, głównym pożywieniem jest ryż, rośliny strączkowe i warzywa, a czasami ryby i mięso są używane wyłącznie do czatnej. Pożywieniem zamożnych osób w innych częściach Indii jest Ćapati (niesfermentowany chleb) z pszenicy i ryżu dla ogółu ludzi, głównie Ćapati z Bazrā, Marhuā, Dźanār, Dźhingorā i innych zbóż.
W całych Indiach ziół, warzyw, roślin strączkowych, ryb i mięsa używa się wyłącznie do przyrządzenia smacznego Roti (niesfermentowanego chleba) lub ryżu, zależnie od przypadku, i dlatego w Sanskrycie nazywa się je „Wjandźana”, tj. to, co przyprawia jedzenie. Choć w Pendźabie, Radźputanie i na Dekanie bogaci ludzie i książęta jedzą codziennie wiele rodzajów mięsa, to jednak nawet u nich głównym pożywieniem jest roti, czyli ryż. Ten, kto codziennie spożywa jeden funt mięsa, z pewnością przyjmuje z nim dwa funty Ćapati.
Podobnie na Zachodzie głównymi pożywieniami ludności biednych krajów, a zwłaszcza klasy biednej w bogatych częściach, są chleb i ziemniaki; mięso jest rzadko spożywane, a jeśli zostało zjedzone, jest uważane za czatnej. W Hiszpanii, Portugalii, Włoszech i innych stosunkowo ciepłych krajach winogrona rosną obficie, a wino z winogron jest bardzo tanie. Wina te nie odurzają (tzn. jeśli nie wypije się dużej ilości, nie upiją się) i są bardzo pożywne. Dlatego biedni z tych krajów zamiast ryb i mięsa spożywają sok winogronowy jako pożywienie. Jednak w północnych częściach Europy, takich jak Rosja, Szwecja i Norwegia, chleb żytni, ziemniaki i odrobina suszonej ryby stanowią pożywienie klas biednych.
Pożywienie klas zamożnych w Europie i wszystkich klas w Ameryce jest zupełnie inne, to znaczy, że ich głównym pożywieniem są ryby i mięso, a chleb, ryż i inne rzeczy są traktowane jako czatnej. W Ameryce chleba przyjmuje się bardzo mało. Kiedy podaje się rybę, podaje się ją samą, a kiedy podaje się mięso, podaje się je samo i często podaje się je bez chleba i ryżu. Dlatego talerze należy często zmieniać; jeśli jest dziesięć rodzajów jedzenia, talerz należy zmieniać tyle razy. Gdybyśmy mieli przyjmować jedzenie w ten sposób, powinniśmy podawać je w ten sposób – załóżmy, że najpierw przyniesiono Śukta (gorzkie curry), a po zmianie tego talerza Dal podano na innym; w ten sam sposób podawana jest zupa; i znowu trochę samego ryżu lub kilka Lući i tak dalej. Jedną z korzyści płynących z tego sposobu podawania jest to, że jada się tylko niewielką ilość różnych odmian, co chroni przed zjedzeniem czegokolwiek za dużo. Francuzi piją rano kawę i jedną lub dwie kromki chleba z masłem, ryby i mięso itp., w umiarkowanych ilościach około południa, a główny posiłek spożywa się wieczorem. U Włochów i Hiszpanów zwyczaj jest taki sam jak u Francuzów. Niemcy jedzą dużo, pięć lub sześć razy dziennie, za każdym razem z większą lub mniejszą ilością mięsa; Anglicy trzy razy, śniadanie raczej skromne, ale w międzyczasie kawa lub herbata; i Amerykanie też trzy razy, ale za każdym razem posiłek jest dość duży, z dużą ilością mięsa. We wszystkich tych krajach głównym posiłkiem jest jednak obiad; bogaci mają francuskich kucharzy i gotują jedzenie na francuski sposób. Na początek trochę solonej ryby lub ikry, albo jakiś czatnej lub warzywo – to ma na celu pobudzenie apetytu; następnie zupa; następnie, zgodnie z dzisiejszą modą, owoce; następna jest ryba; następnie curry mięsne; po tym kawałek pieczonego mięsa, a wraz z nim trochę warzyw; potem ptactwo łowne, dziczyzna itp., potem słodycze, a na koniec pyszne lody. Przy stole bogatych wino zmienia się za każdym razem, gdy zmienia się danie – a do różnych dań podaje się golonkę, bordo i mrożonego szampana. Łyżkę, nóż i widelec również wymienia się za każdym razem wraz z talerzem. Po obiedzie – kawa bez mleka i likiery w bardzo małych szklankach, na końcu papierosy. Im większa różnorodność win podawanych do różnych potraw, tym bardziej gospodarz będzie postrzegany jako bogaty i zamożny człowiek mody. Na wydawanie obiadów wydaje się tam tyle pieniędzy, że zrujnowałoby to średnio zamożnego człowieka w naszym kraju.
Siedząc ze skrzyżowanymi nogami na drewnianym siedzeniu na ziemi, podobnym, o który mógł się oprzeć plecami, Arja zwykł przyjmować jedzenie na pojedynczym metalowym talerzu, ustawionym na lekko uniesionym drewnianym stołku. Ten sam zwyczaj jest nadal popularny w Pendźabie, Radźputanie, Maharastrze i Gudźaracie. Mieszkańcy Bengalu, Orisy, Telingi, Malabaru itd. nie używają drewnianych stołków do kładzenia talerzy, ale jedzą na talerzu lub na liściu bananowca położonym na ziemi. Nawet Maharadźa z Mysore robi tak samo. Muzułmanie do jedzenia siadają na dużym, białym prześcieradle. Birmańczycy i Japończycy kładą talerze na ziemi i siedzą, opierając się wyłącznie na kolanach i stopach, a nie płasko na biodrach jak Hindusi. Chińczycy siedzą na krzesłach z naczyniami ustawionymi na stole, a do jedzenia używają łyżek i drewnianych pałeczek. W dawnych czasach Rzymianie i Grecy mieli przed sobą stół i leżąc na kanapie, zwykli jeść palcami. Europejczycy także, siedząc na krzesłach, zabierali ze stołu jedzenie palcami; teraz mają łyżki i widelce. Chiński sposób odżywiania jest w rzeczywistości ćwiczeniem wymagającym umiejętności. Tak jak nasi sprzedawcy Pān (betel) dzięki zręczności rąk używają dwa oddzielne kawałki cienkiej blachy żelaznej do przycinania liści Pan jak nożyczek, tak Chińczycy manipulują dwoma patyczkami między dwoma palcami i dłonią prawej ręki, w taki sposób, aby działały jak szczypce do przenoszenia warzyw do ust. Ponownie, łącząc je razem i trzymając miskę ryżu blisko ust, wpychają ryż za pomocą pałeczek uformowanych w kształt małej łopatki.
Mówi się, że prymitywni przodkowie każdego narodu jedli co tylko mogli. Kiedy zabili duże zwierzę, trzymali je przez miesiąc i nie odrzucali go nawet wtedy, gdy zgniło. Potem stopniowo stali się cywilizowani i nauczyli się kultywacji upraw. ziemię. Dawniej nie mogli codziennie zdobywać pożywienia poprzez polowanie i niczym dzikie zwierzęta obżerali się jednego dnia, a potem głodowali przez cztery lub pięć dni w tygodniu. Później uniknęli tego, gdyż codziennie mogli zdobywać pożywienie poprzez uprawę; jednak stałym zwyczajem pozostawało przyjmowanie z jedzeniem czegoś w rodzaju zgniłego mięsa lub innych rzeczy z dawnych czasów. Przede wszystkim zgniłe mięso było niezbędnym artykułem spożywczym; teraz to lub coś innego zamiast tego stało się, podobnie jak sos, ulubionym przysmakiem. Eskimosi żyją w zaśnieżonych regionach, gdzie nie można uprawiać żadnej kukurydzy; ich codziennym pożywieniem są ryby i mięso. Raz na jakiś czas, gdy tracą apetyt, biorą tylko kawałek zgniłego mięsa, aby odzyskać utracony apetyt. Nawet teraz Europejczycy nie gotują od razu dzikich ptaków, dziczyzny i dziczyzny, gdy są świeże, ale trzymają je w zawieszeniu, aż zaczną trochę pachnieć. W Kalkucie zgniłe mięso jelenia jest wyprzedawane zaraz po przywiezieniu na rynek, a ludzie wolą lekko zepsute ryby. W niektórych częściach Europy ser o lekkim zapachu uważany jest za bardzo smaczny. Nawet wegetarianie lubią mieć trochę cebuli i czosnku; Brahmin z południowych Indii musi je mieć w swojej kuchni. Ale hinduskie Śastry również tego zabraniały, uznając za grzech przyjmowanie cebuli, czosnku, drobiu domowego i wieprzowiny jednej kaście (Brahminom); ci, którzy by je zjedli, straciliby swoją kastę. Zatem ortodoksyjni Hindusi zrezygnowali z cebuli i czosnku i zastąpili je asafetydą, rzeczą o bardziej uderzająco odrażającym zapachu niż którykolwiek z pozostałych! Ortodoksyjni Brahmini z Himalajów podobnie lubili rodzaj suszonej trawy pachnącej czosnkiem! A co w tym złego? Pismo święte nie mówią nic przeciwko przyjmowaniu tych rzeczy!
Każda religia zawiera pewne zasady dotyczące spożywania pewnych pokarmów i unikania innych; jedynie Chrześcijaństwo jest wyjątkiem. Dźiniści i Bauddhowie w żadnym wypadku nie jedzą ryb ani mięsa. Dźiniści nie będą nawet jeść ziemniaków, rzodkiewek ani innych korzeni roślinnych, które rosną pod ziemią, gdyż podczas ich kopania zabite zostaną robaki. Nie będą jeść w nocy, aby w ciemności jakiś owad nie dostał się do ich ust. Żydzi nie jedzą ryb, które nie mają łusek, nie jedzą wieprzowiny, ani zwierząt, które nie mają kopyt i nie przeżuwają. I znowu, jeśli do kuchni, w której gotuje się ryby lub mięso, zostanie wniesione mleko lub jakikolwiek preparat mleczny, Żydzi wyrzucą wszystko, co tam ugotowano. Z tego powodu ortodoksyjni Żydzi nie jedzą potraw gotowanych przez inne narody. Podobnie jak Hindusi, również oni nie jedzą mięsa, które jest po prostu zabijane i nie ofiarowane Bogu. W Bengalu i Pendżabie inną nazwą ciała ofiarowanego Bogini jest Mahāprasāda, dosł. „wielka ofiara”. Żydzi nie jedzą mięsa, chyba że jest to Mahaprasada, czyli jeśli nie jest odpowiednio ofiarowane Bogu. Dlatego też, podobnie jak Hindusi, nie wolno im kupować mięsa w żadnym sklepie. Muzułmanie przestrzegają wielu zasad podobnych do Żydów, ale nie popadają tak jak oni w skrajności; nie jedzą mleka, ryb ani mięsa podczas tego samego posiłku, ale nie uważają za bardzo szkodliwe, jeśli przebywają w tej samej kuchni lub gdy jedno dotyka drugiego. Istnieje wiele podobieństw w jedzeniu między Hindusami i Żydami. Żydzi natomiast nie łowią dzików, jak to robią Hindusi. W Pendźabie, z powodu śmiertelnej wrogości między Hindusami a Muzułmanami, ci pierwsi robią to, czego nie chcą ci drudzy, a dzik stał się jednym z podstawowych artykułów spożywczych tamtejszych Hindusów. W przypadku Radźputów polowanie na dzika i spożywanie jego mięsa jest raczej aktem Dharmy. Pobieranie mięsa nawet z udomowionych świń jest na Dekanie problemem w dużej mierze wśród wszystkich kast z wyjątkiem Brahminów. Hindusi jedzą dzikie ptactwo (koguty lub kury), ale nie ptactwo udomowione.
Mieszkańcy Indii od Bengalu po Nepal i w Himalajach aż do granic Kaszmiru kierują się tymi samymi zwyczajami dotyczącymi pożywienia. W tych stronach zwyczaje Manu obowiązują w dużej mierze nawet do dziś. Ale osiągają więcej zwłaszcza w częściach od Kumaon do Kaszmiru niż w Bengalu, Biharze, Allahabadzie czy Nepalu. Na przykład Bengalczycy nie jedzą kur ani jaj kurzych, ale jedzą jaja kacze; podobnie Nepalczycy; ale od Kumaon wzwyż nawet to nie jest dozwolone. Kaszmirczycy chętnie jedzą jaja dzikiej kaczki, ale nie udomowionego ptaka. Spośród mieszkańców Indii, począwszy od Allahabadu, z wyjątkiem Himalajów, ci, którzy jedzą mięso kozie, jedzą także ptactwo.
Wszystkie te nakazy i zakazy dotyczące żywności mają niewątpliwie na celu przede wszystkim dobre zdrowie; oczywiście w każdym przypadku trudno jest dokładnie określić, który konkretny pokarm sprzyja zdrowiu, a który nie. Znowu świnie i ptactwo jedzą wszystko i są bardzo nieczyste; więc są zakazane. Nikt nie widzi, co jedzą dzikie zwierzęta w lesie; więc nie są zabronione. Poza tym dzikie zwierzęta są zdrowsze i mniej chorowite niż te udomowione. Mleko jest bardzo trudne do strawienia, szczególnie gdy cierpi się na kwasowość, a zdarzały się przypadki, gdy nawet wypicie szklanki mleka w pośpiechu zagrażało życiu. Mleko należy pić jak dziecko z piersi matki; jeśli jest ssane lub popijane stopniowo, jest lekkostrawne, w przeciwnym razie nie jest. Będąc samo w sobie trudnym do trawienia, staje się tym bardziej, gdy jest spożywane z mięsem; dlatego Żydom nie wolno spożywać mięsa i mleka podczas tego samego posiłku.
Głupia i nieświadoma matka, która zmusza swoje dziecko do połknięcia zbyt dużej ilości mleka w ciągu kilku miesięcy z rozpaczy bije się w pierś, widząc, że nie ma już nadziei na życie jej ukochanego! Współczesne autorytety medyczne przepisują nawet osobie dorosłej jedynie pół litra mleka i należy je pić tak wolno, jak to możliwe; a dla niemowląt najlepszym sposobem jest „butelka do karmienia”. Nasze mamy są zbyt zajęte obowiązkami domowymi, więc służąca kładzie płaczące dziecko na kolanach i nierzadko przytrzymuje je kolanem i łyżką każe mu wypić tyle mleka, ile tylko może. Rezultat jest taki, że na ogół cierpi na problemy z wątrobą i rzadko rośnie, a mleko okazuje się jego zgubą; tylko te, które mają wystarczającą witalność aby przetrwać tego rodzaju niebezpieczne karmienie, osiągają silną i zdrową dorosłość. I pomyślcie o naszych staroświeckich pokojach porodowych, o gorących posiłkach podawanych dziecku i o podobnych zabiegach. To rzeczywiście było cudem i musiało być dziełem szczególnej łaski Bożej, że matka i dziecko przeżyły te ciężkie próby i mogły stać się silne i zdrowe!
Przypisy:
- Czhāndogja Upaniszad, VII. XXVI. 2. ↩︎
- सीतामादाय बाहुभ्यां मधुमैरेयकं शुचि ।
पाययामास काकुत्स्थः शचीमिन्द्रो यथामृतम् ||
मांसानि च सुमृष्टानि विविधानि फलानि च ।
रामस्याभ्यवहारार्थं किंकरास्तूर्णमाहरन् ||
„Obejmując Sitę obiema rękami, Kākutstha (Rāma) kazał jej wypić czyste wino Maireja, tak jak Indra każe Śacī pić nektar.
Służący szybko podali Ramie mięso w różnej formie i różnego rodzaju owoce”. ↩︎ - उभौ मध्वासवक्षिप्तावुभौ चन्दनरूषितौ।
स्रग्विनौ वरवस्त्रौ तौ दिव्याभरणभूषितौ ॥
„(Widziałem) ich obu (Kryszna i Ardźuna) pijanych Madhwāsawa (słodki alkohol spirytusowy sporządzony z miodu), oboje ozdobieni pastą sandałową, ozdobieni girlandami, noszący drogie szaty i piękne ozdoby”. (Udjoga, LVIII. 5). ↩︎ - सुराघटसहस्रेण मांसभूतौदनेन च ।
यक्ष्ये त्वां प्रीयतां देवि पुरीं पुनरुपागता॥
„Bądź dla nas miłosierna, o bogini, a po powrocie do domu oddam ci pokłon z tysiącem słoików araku (alkoholu spirytusowego) i ryżu dobrze przyprawionego mięsem” (Ramajana). ↩︎