(Wykład ten jest reprodukcją z Wedanty i Zachodu – Wedanta i Zachód, listopad–grudzień 1955. Patrz tom IV. Wygłoszono w rejonie San Francisco, 10 kwietnia 1900)
Wy wszyscy, którzy studiujecie Biblię. . . Zrozumcie, że cała żydowska historia i żydowska myśl zostały stworzone przez dwa [rodzaje] nauczycieli – kapłanów i proroków, kapłanów reprezentujących siłę konserwatyzmu, proroków siłę postępu. Cała rzecz w tym, że wkrada się konserwatywny rytualizm; formalizm zaczyna rządzić wszystkim. To dotyczy każdego kraju i każdej religii. Następnie pojawili się nowi widzący z nowymi wizjami; głoszą nowe ideały i idee oraz dają nowy impuls społeczeństwu. W ciągu kilku pokoleń wyznawcy stają się tak wierni ideałom swoich mistrzów, że nie widzą nic innego. Najbardziej zaawansowani, liberalni kaznodzieje tej epoki w ciągu kilku lat staną się najbardziej konserwatywnymi księżmi. Zaawansowani myśliciele z kolei zaczną utrudniać człowiekowi, który pójdzie trochę dalej. Nie pozwolą nikomu dojść dalej niż sami doszli. Są zadowoleni z pozostawienia rzeczy takimi, jakie są.
Moc, która działa poprzez kształtujące zasady każdej religii w każdym kraju, przejawia się w formach religii. . . . Zasady i księgi, pewne zasady i ruchy – wstawanie, siadanie – wszystko to należy do tej samej kategorii kultu. Kult duchowy materializuje się po to, aby większość ludzkości mogła go uchwycić. Nigdy nie widziano by większa część społeczeństwa w każdym kraju czciła ducha jako ducha. Nie jest to jeszcze możliwe. Nie wiem, czy kiedykolwiek nadejdzie czas, kiedy będzie to możliwe. Ile tysięcy w tym mieście jest gotowych czcić Boga jako ducha? Bardzo mało. Oni nie mogą; żyją w zmysłach. Trzeba im dać gotowe i suche pomysły. Powiedz im, żeby zrobili coś fizycznego: wstań dwadzieścia razy; usiądź dwadzieścia razy. Oni to zrozumieją. Powiedz im, żeby wdychali jednym nozdrzem, a wydychali drugim. Oni to zrozumieją. Nie mogą w ogóle zaakceptować całego tego idealizmu dotyczącego ducha. To nie jest ich wina. . . . Jeśli masz moc oddawania czci Bogu jako duchowi, dobrze! Ale był czas, kiedy nie można było. . . . Jeśli ludzie są prymitywni, koncepcje religijne są prymitywne, a formy nieokrzesane i wulgarne. Jeśli ludzie są wyrafinowani i kulturalni, formy są subtelniejsze. Muszą istnieć formy, tylko formy zmieniają się zgodnie z czasami.
To ciekawe zjawisko, że nigdy na tym świecie nie było religii, która miałaby swój początek w większym antagonizmie. . . [do form kultu] niż Islam. . . . Muzułmanie nie mogą mieć ani malarstwa, ani rzeźby, ani muzyki. . . . Prowadziłoby to do formalizmu. Kapłan nigdy nie zwraca się twarzą do słuchaczy. Gdyby to zrobił, stanowiłoby to różnicę. W ten sposób nie ma żadnej. A jednak nie minęły dwa wieki od śmierci Proroka, zanim [rozwinął się] kult świętych. Oto palec świętego! Tam jest skóra świętego! Tak to idzie. Formalne uwielbienie jest jednym z etapów, przez które musimy przejść.
Dlatego zamiast prowadzić krucjatę przeciwko niemu, weźmy to, co najlepsze w uwielbieniu i przestudiujmy leżące u jego podstaw zasady.
Oczywiście najniższą formą oddawania czci jest tak zwany [kult drzew i kamieni]. Każdy prymitywny, niekulturalny człowiek podejmie wszystko i doda do tego jakiś pomysł [własny]; i to mu pomoże. Może czcić kawałek kości lub kamienia – cokolwiek. We wszystkich tych prymitywnych stanach uwielbienia człowiek nigdy nie czcił kamienia jako kamienia, drzewa jako drzewa. Wiesz to ze zdrowego rozsądku. Uczeni czasami mówią, że ludzie czcili kamienie i drzewa. To wszystko nonsens. Kult drzew jest jednym z etapów, przez które przeszedł rodzaj ludzki. Tak naprawdę człowiek nigdy nie czcił czegokolwiek innego niż ducha. Jest duchem [i] nie może odczuwać niczego poza duchem. Boski umysł nigdy nie mógłby popełnić tak rażącego błędu jak [wielbienie ducha jako materii]. W tym przypadku człowiek pojmował kamień jako ducha i drzewo jako ducha. [Wyobraził sobie], że jakaś część tej Istoty rezyduje w [kamieniu] lub drzewie, że [kamień lub] drzewo ma duszę.
Kult drzew i kult węża zawsze idą w parze. Jest drzewo wiedzy. Zawsze musi istnieć drzewo, a drzewo jest w jakiś sposób powiązane z wężem. To są najstarsze [formy kultu]. Nawet tam można zauważyć, że czczone jest jakieś konkretne drzewo lub jakiś konkretny kamień, a nie wszystkie [drzewa lub] kamienie na świecie.
Wyższym stanem w [formalnym kulcie jest stan] obrazów [przodków i Boga]. Ludzie tworzą obrazy zmarłych ludzi i wyimaginowane obrazy Boga. Następnie oddają cześć tym obrazom.
Jeszcze wyższy jest kult świętych, dobrych mężczyzn i kobiet, którzy odeszli. Mężczyźni czczą ich relikwie. [Czują, że] obecność świętych jest w jakiś sposób zawarta w relikwiach i że im pomogą. [Wierzą, że] jeśli dotkną kości świętego, zostaną uzdrowieni – nie że uzdrowi sama kość, ale że uzdrowi święty, który tam przebywa. . . .
Wszystko to są niskie stany uwielbienia i jednak uwielbienia. Wszyscy musimy przez nie przejść. Jedynie z intelektualnego punktu widzenia nie są one wystarczająco dobre. W głębi serca nie możemy się ich pozbyć. [Jeśli] zabierzecie człowiekowi wszystkich świętych i obrazy i nie pozwolicie mu wejść do świątyni, [nadal będzie] wyobrażał sobie wszystkich bogów. On musi. Osiemdziesięcioletni mężczyzna powiedział mi, że nie może pojąć Boga inaczej niż jako starca z długą brodą siedzącego na chmurze. Co to pokazuje? Jego edukacja nie jest kompletna. Nie miał żadnej duchowej edukacji i nie jest w stanie pojąć niczego inaczej niż w kategoriach ludzkich.
Nadal istnieje wyższy porządek formalnego kultu – świat symboliki. Formy nadal tam są, ale nie są to ani drzewa, ani [kamienie], ani obrazy, ani relikwie świętych. Są symbolami. Na całym świecie istnieje mnóstwo [symboli]. Okrąg jest wspaniałym symbolem wieczności. . . . Jest kwadrat; dobrze znany symbol krzyża; i dwie figury takie jak S i Z, przecinające się.
Niektórym wmawia się, że w symbolach nie ma nic. . . . [Inni chcą] wszelkiego rodzaju abrakadabry. Jeśli powiesz im jasne, proste prawdy, nie zaakceptują ich. . . . Natura ludzka jest [tym czym jest], im mniej rozumieją tym lepiej – tym większym człowiekiem [uważają], że jesteś. We wszystkich wiekach i w każdym kraju tacy czciciele dali się zwieść pewnym schematom i formom. Geometria była największą nauką ze wszystkich. Zdecydowana większość ludzi nic [o tym nie wiedziała. Wierzyli, że jeśli] geometra narysuje kwadrat i powie abrakadabra w czterech rogach, cały świat zacznie się kręcić, niebiosa się otworzą, a Bóg zstąpi, będzie skakał i stanie się niewolnikiem. Dziś jest cała masa szaleńców, którzy dzień i noc ślęczą nad tymi sprawami. To wszystko jest swego rodzaju chorobą. To nie nadaje się dla metafizyka; nadaje się to dla lekarza.
Żartuję, ale bardzo mi przykro. Widzę że ten problem w Indiach jest bardzo [poważny]. Są to oznaki upadku rasy, degradacji i przymusu. Znakiem wigoru, znakiem życia, znakiem nadziei, znakiem zdrowia, znakiem wszystkiego, co dobre jest siła. Dopóki ciało żyje, musi być siła w ciele, siła w umyśle i siła w dłoni. Pragnienie zdobycia duchowej mocy poprzez [całą tę abrakadabrę] wiąże się ze strachem, strachem przed życiem. Nie mam na myśli tego rodzaju symboliki.
Ale w symbolice jest trochę prawdy. Nie może być kłamstwa bez odrobiny prawdy. Nie może być naśladownictwa bez czegoś prawdziwego.
Istnieje symboliczna forma kultu w różnych religiach. Istnieją świeże, energiczne, poetyckie i zdrowe symbole. Pomyśl o cudownej mocy, jaką symbol krzyża miał na miliony ludzi! Pomyśl o symbolu półksiężyca! Pomyśl o magnetyzmie tego jednego symbolu! Wszędzie na świecie są dobre i wielkie symbole. Interpretują ducha i powodują pewne stany umysłu; z reguły stwierdzamy, że [tworzą] ogromną moc wiary i miłości.
Porównaj Protestanta z [Kościołem] katolickim. Kto wydał na świat więcej świętych i męczenników w ciągu ostatnich czterystu lat, podczas istnienia obu? Ogromny urok katolickiego ceremonializmu – wszystkie te światła, kadzidła, świece i szaty księży – wywiera sam w sobie ogromny wpływ. Protestantyzm jest dość surowy i niepoetycki. Protestanci wiele zyskali, w niektórych kwestiach przyznali o wiele więcej wolności niż katolicy, w związku z czym mają jasną, bardziej zindywidualizowaną koncepcję. Wszystko w porządku, ale sporo stracili. . . . Weźcie obrazy w kościołach. To próba poezji. Jeśli jesteśmy głodni poezji, dlaczego jej nie mieć? Dlaczego nie dać duszy tego, czego pragnie? Musimy mieć muzykę. Prezbiterianie byli przeciwni nawet muzyce. Są „Muzułmanami” Chrześcijan. Precz z całą poezją! Precz ze wszystkimi ceremoniami! Następnie zajmują się produkcją muzyki. Działa na zmysły. Widziałem, jak wspólnie zabiegali o promień światła tam, nad amboną.
Niech dusza nasyci się poezją i religią reprezentowaną na planie zewnętrznym. Dlaczego nie . . . ? Nie możesz walczyć [z formalnym wielbieniem]. Będzie ono zwyciężało raz po raz. . . . Jeśli nie podoba ci się to, co robią Katolicy, zrób to lepiej. Ale nie zrobimy nic lepszego ani nie będziemy mieli poezji, która już istnieje. To straszny stan rzeczy! Poezja jest absolutnie konieczna. Możesz być największym filozofem na świecie. Ale filozofia jest najwyższą poezją. To nie suche kości, to esencja rzeczy. Sama Rzeczywistość jest bardziej poetycka niż jakikolwiek dualizm. . . .
W religii nie ma miejsca na naukę; dla większości nauka stanowi przeszkodę. . . . Człowiek mógłby przeczytał wszystkie biblioteki świata i może wcale nie być religijny, a drugi, który być może nie potrafi napisać własnego imienia, wyczuwa religię i zdaje sobie z niej sprawę. Cała religia jest naszym wewnętrznym postrzeganiem. Kiedy używam słów „religia tworząca człowieka”, nie mam na myśli książek, dogmatów czy teorii. Mam na myśli człowieka, który uświadomił sobie, w pełni dostrzegł coś z tej nieskończonej obecności w swoim własnym sercu.
Człowiek, u którego stóp siedziałem przez całe życie – a tylko kilka jego pomysłów próbuje uczyć – w ogóle [prawie] nie potrafił napisać swojego imienia. Przez całe życie nie widziałem drugiego takiego człowieka, a podróżowałem po całym świecie. Kiedy myślę o tym człowieku, czuję się jak głupiec, bo chcę czytać książki, a on nigdy tego nie robił. Nigdy nie miał ochoty wylizywać talerzy po jedzeniu innych osób. Dlatego był swoją własną książką. Przez całe życie powtarzam to, co powiedział Jacek i Janek, a nie mówię nigdy nic sam. Jaka to chwała jest w tym, że wiecie co powiedział Janek dwadzieścia pięć lat temu i co powiedział Jacek pięć lat temu? Powiedz mi to, co ty masz do powiedzenia.
Pamiętaj, że nauka nie ma wartości. Wszyscy mylicie się w nauce. Jedyną wartością wiedzy jest wzmacnianie i dyscyplinowanie umysłu. Przy całym tym wiecznym połykaniu trudno się dziwić, że nie wszyscy cierpimy na niestrawność. Zatrzymajmy się, spalmy wszystkie książki, weźmy się w garść i pomyślmy. Wszyscy rozmawiacie [o] i rozpraszacie się utratą swojej „indywidualności”. Tracisz to w każdej chwili swojego życia przez to wieczne połykanie. Jeśli ktoś z was wierzy w to, czego uczę, będzie mi przykro. Będę bardzo szczęśliwy, jeśli uda mi się pobudzić w Was siłę samodzielnego myślenia. . . . Moją ambicją jest rozmawiać z mężczyznami i kobietami, a nie z owcami. Mówiąc o mężczyznach i kobietach, mam na myśli jednostki. Nie jesteście małymi dziećmi, żeby wyciągać z ulicy wszystkie brudne szmaty i wiązać je w lalkę!
„To miejsce do nauki! Ten człowiek został umieszczony na uniwersytecie! On wie wszystko o tym, co powiedział pan Blank!” Ale pan Blank nic nie powiedział! Gdybym miał wybór, to. . . powiedziałbym profesorowi: „Wyjdź! Jesteś nikim! ” Pamiętajcie o tym indywidualizmie za wszelką cenę! Myśl źle, jeśli chcesz, bez względu na to, czy poznasz prawdę, czy nie. Cały sens polega na zdyscyplinowaniu umysłu. Prawda, którą połykasz od innych, nie będzie twoja. Z moich ust nie możesz uczyć prawdy; z moich ust też nie dowiesz się prawdy. Nikt nie może uczyć drugiego. Trzeba uświadomić sobie prawdę i wypracować ją dla siebie, zgodnie ze swoją naturą. . . . Wszyscy muszą walczyć o bycie indywidualnością – silną, stojącą na własnych nogach, myślącą własnymi myślami, urzeczywistniającą własną Jaźń. Nie ma sensu połykać doktryn przekazywanych przez innych – stać razem jak żołnierze w więzieniu, siadać razem, wszyscy jedzą to samo i wszyscy jednocześnie kiwają głowami. Zmienność jest oznaką życia. Identyczność jest oznaką śmierci.
Kiedyś byłem w indyjskim mieście i przyszedł do mnie starzec. Powiedział: „Swami, naucz mnie drogi”. Zobaczyłem, że ten człowiek był tak samo martwy jak ten stół przede mną. Psychicznie i duchowo był naprawdę martwy. Zapytałem: „Czy zrobisz to, o co cię proszę? Czy możesz kraść? Czy możesz pić wino? Czy możesz jeść mięso?”
Mężczyzna [wykrzyknął]: „Czego uczysz!”
Zapytałem go: „Czy ten mur kiedykolwiek kradł? Czy ten mur kiedykolwiek pił wino?”
„Nie proszę pana.”
Człowiek kradnie i pije wino i staje się Bogiem. „Wiem, że nie jesteś ścianą, przyjacielu. Zrób coś! Zrób coś!” Widziałam, że gdyby ten człowiek ukradł, jego dusza byłaby na drodze do zbawienia.
Skąd mam wiedzieć, że jesteście indywidualnościami – wszyscy mówią to samo, wszyscy wstają i siadają razem? To jest droga do śmierci! Zrób coś dla swojej duszy! Czyń źle, jeśli chcesz, ale zrób coś! Zrozumiesz mnie krok po kroku, jeśli nie rozumiesz teraz. W pewnym sensie na duszę przyszła starość. Dusza zardzewiała. Rdzę trzeba [zetrzeć] i wtedy idziemy dalej. Teraz rozumiesz, dlaczego na świecie jest zło. Idź do domu i pomyśl o tym, żeby pozbyć się tej rdzy!
Modlimy się o rzeczy materialne. Aby osiągnąć jakiś cel, czcimy Boga poprzez kult zakupów. Idziecie i módlicie się o żywność i ubrania! Uwielbienie jest dobre. Coś jest zawsze lepsze niż nic. „Lepszy niewidomy wujek niż żaden wujek”. Bardzo bogaty młodzieniec zachoruje, a następnie, aby pozbyć się swojej choroby, zaczyna dawać biednym. To dobrze, ale to jeszcze nie jest religia, nie jest to religia duchowa. To wszystko dzieje się na płaszczyźnie materialnej. Co jest materialne, a co nie? Kiedy świat jest celem, a Bóg środkiem do osiągnięcia tego celu, jest to rzecz materialna. Kiedy Bóg jest celem, a świat jest jedynie środkiem do osiągnięcia tego celu, rozpoczyna się duchowość.
Zatem dla człowieka, który wystarczająco pragnie tego [materialnego] życia, wszystkie jego niebiosa są kontynuacją tego życia. Chce zobaczyć wszystkich zmarłych i jeszcze raz dobrze się bawić.
Była jedna z tych pań, które przynoszą do nas duchy zmarłych – medium. Była bardzo duża, choć nazywano ją średnią gra słów – w języku angielskim medium oznacza średni a także osobę zajmującą się mediumizmem). Bardzo dobrze! Ta pani bardzo mnie polubiła i zaprosiła do siebie. Wszystkie duchy były wobec mnie bardzo uprzejme. Miałem bardzo szczególne przeżycie. Rozumiecie, to był [seans] o północy. Medium stwierdziło: „. . . Widzę ducha, który tu stoi. Duch mówi mi, że na tej ławce siedzi Hindus.” Wstałem i powiedziałem: „Nie trzeba było ducha, żeby ci to powiedzieć”.
Obecny był młody mężczyzna, żonaty, inteligentny i dobrze wykształcony. Był tam, aby zobaczyć się z matką. Medium powiedziało: „Matka tego a takiego jest tutaj”. Ten młody człowiek opowiadał mi o swojej matce. Kiedy umarła, była bardzo chuda, ale matka która wyszła z ekranu! Powinniście ją zobaczyć! Chciałem zobaczyć, co zrobi ten młody człowiek. Ku mojemu zdziwieniu podskoczył, objął tego ducha i powiedział. „O matko, jak pięknie wyrosłaś w krainie duchów!” Powiedziałem: „Jestem błogosławiony, że tu jestem. Daje mi to wgląd w ludzką naturę!”
Wracając do naszego formalnego nabożeństwa. . . . jest to niski stan uwielbienia, kiedy oddajesz cześć Bogu jako środkowi do celu, którym jest to życie i ten świat. . . . Zdecydowana większość [ludzi] nigdy nie miała pojęcia o niczym wyższym niż ta bryła ciała i radości zmysłów. Nawet w tym życiu wszystkie przyjemności, jakie mają te biedne dusze, są takie same jak przyjemności zwierząt. . . . Jedzą oni zwierzęta. Kochają swoje dzieci. Czy to cała chwała człowieka? I wielbimy Boga Wszechmogącego! Po co? Tylko po to, żeby dał nam te rzeczy materialne i cały czas ich bronił. . . . Oznacza to, że nie wyszliśmy poza [zwierzęta i] ptaki. Nie jesteśmy lepsi. Nie wiemy nic lepszego. I biada nam, powinniśmy wiedzieć lepiej! Jedyna różnica polega na tym, że nie mają takiego Boga jak nasz. . . Mamy te same pięć zmysłów [co zwierzęta], tyle że ich są lepsze. Nie możemy zjeść kęsa jedzenia ze smakiem, z jakim pies obgryza kość. Zwierzęta mają więcej przyjemności w życiu niż my; więc jesteśmy trochę mniej niż zwierzęta.
Dlaczego miałbyś chcieć być czymś, co każda inna siła w naturze może czynić lepiej? To najważniejsze pytanie, nad którym musisz się zastanowić. Czego chcesz – tego życia, tych zmysłów, tego ciała, czy czegoś nieskończenie wyższego i lepszego, czegoś, z czego nie będzie już upadku, nie będzie już zmiany?
Więc co to znaczy. . . ? Mówisz: „Panie, daj mi mój chleb i moje pieniądze! Ulecz moje choroby! Zrób to i tamto!” Za każdym razem, gdy to mówisz, hipnotyzujesz się myślą: „Jestem materią i ta materia jest celem”. Za każdym razem, gdy próbujecie spełnić materialne pragnienie, wmawiacie sobie, że jesteście ciałem, a nie duchem. . . .
Dzięki Bogu, to sen! Dzięki Bogu, bo to zniknie! Dzięki Bogu, że istnieje śmierć, chwalebna śmierć, ponieważ kończy ona całe złudzenie, ten sen, tę cielesność, tę udrękę. Żaden sen nie może być wieczny; to musi się prędzej czy później skończyć. Nie ma nikogo, kto mógłby zachować swoje marzenie na zawsze. Dziękuję Bogu, że tak jest! Jednak ta forma oddawania czci jest w porządku. Kontynuuj! Lepsza modlitwa o coś niż nic. To są etapy, przez które przechodzimy. To są pierwsze lekcje. Stopniowo umysł zaczyna myśleć o czymś wyższym niż zmysły, ciało i przyjemności tego świata.
Jak [człowiek] to robi? Najpierw staje się myślicielem. Kiedy myślisz o jakimś problemie, nie ma w tym przyjemności zmysłowych, lecz wykwintna rozkosz myśli. . . . To właśnie czyni człowieka. . . . Weź jeden świetny pomysł! On się pogłębia. Przychodzi koncentracja. Nie czujesz już swojego ciała. Twoje zmysły się zatrzymały. Jesteś ponad wszystkimi zmysłami fizycznymi. Wszystko, co manifestowało się poprzez zmysły, koncentruje się na tej jednej idei. W tym momencie jesteś wyższy od zwierzęcia. Otrzymujesz objawienie, którego nikt nie może ci odebrać – bezpośrednie postrzeganie czegoś wyższego niż ciało. . . . W tym jest złoto umysłu, a nie na poziomie zmysłów.
W ten sposób, pracując na płaszczyźnie zmysłów, uzyskujecie coraz większy dostęp do innych regionów, a wtedy ten świat odpada od was. Dostajesz jeden przebłysk tego ducha, a wtedy twoje zmysły i przyjemności zmysłowe, twoje przywiązanie do ciała, wszystko od ciebie się rozpuści. Przebłyski za przebłyskami będą pochodzić ze sfery ducha. Skończysz Jogę, a duch objawi się jako duch. Wtedy zaczniesz oddawać cześć Bogu jako duchowi. Wtedy zaczniesz rozumieć, że oddawanie czci nie polega na tym, żeby coś zyskać. W głębi serca czciliśmy ten nieskończony–skończony element, miłość, która jest wieczną ofiarą składaną przez duszę u stóp Pana. „Ty, a nie ja. Ja jestem martwy. Ty jesteś, a ja nie. Nie chcę bogactwa ani piękna, nie, nawet nauki. Nie chcę zbawienia. Jeśli taka jest Twoja wola, pozwól mi wejść do dwudziestu milionów piekieł. Chcę tylko jednego: Bądź moją miłością!”