63 ST. GEORGE’S ROAD, LONDYN SW,
6 lipca 1896.
DROGIE KADZIDŁO, (pan Francis H. Leggett, do którego Swamidźi zwrócił się w ten sposób.)
… Po tej stronie Atlantyku sprawy układają się u mnie bardzo dobrze.
Niedzielne wykłady były całkiem udane; podobnie było z zajęciami. Sezon się skończył i ja też jestem całkowicie wyczerpany. Zamierzam odbyć tournée po Szwajcarii z panną Müller. Państwo Galsworthy byli bardzo mili. Joe (panna Josephine MacLeod, nazywana także Joe Joe) wspaniale ich wprowadziła. Po prostu podziwiam Joe za jej takt i spokój. Jest kobiecym mężem stanu lub kobietą. Potrafi władać królestwem. Rzadko widziałem u człowieka tak silny, a jednocześnie zdrowy rozsądek. Wrócę jesienią przyszłego roku i podejmę pracę w Ameryce.
Przedwczoraj byłem na przyjęciu u pani Martin, o której zapewne sporo wiesz już od Joe.
Cóż, praca w Anglii rozwija się cicho, choć pewnie. Prawie co drugi mężczyzna lub kobieta przychodzili do mnie i rozmawiali o pracy. To Imperium Brytyjskie, ze wszystkimi swoimi wadami jest największą machiną do rozpowszechniania idei jaka kiedykolwiek istniała. Zamierzam umieścić moje pomysły w centrum tej maszyny, a one rozprzestrzenią się na cały świat. Oczywiście wszelka wielka praca jest powolna, a trudności jest zbyt wiele, zwłaszcza że my, Hindusi, jesteśmy rasą podbitą. Jednak właśnie z tego powodu musi się to udać, gdyż duchowe ideały zawsze pochodziły od uciskanych. Żydzi zalali Cesarstwo Rzymskie swoimi duchowymi ideałami. Z przyjemnością usłyszysz, że ja również codziennie uczę się cierpliwości, a przede wszystkim współczucia. Myślę, że zaczynam widzieć Boskość, nawet wewnątrz wysokich i potężnych Anglo–Hindusów. Myślę, że powoli zbliżam się do stanu, w którym byłbym w stanie pokochać samego „Diabła”, jeśli taki istnieje.
W wieku dwudziestu lat byłem najbardziej nieczułym, bezkompromisowym fanatykiem; nie chodziłem chodnikiem po stronie teatrów w Kalkucie. Mając trzydzieści trzy lata, mogę mieszkać w jednym domu z prostytutkami i nigdy nie przyszłoby mi do głowy powiedzieć im ani słowa wyrzutu. Czy jest zdegenerowany? A może rozszerzam się na Uniwersalną Miłość, którą jest Sam Pan? Znowu słyszałem, że jeśli nie widzi się wokół siebie zła, nie można czynić dobrych rzeczy – popada się w coś w rodzaju fatalizmu. Nie widzę tego. Z drugiej strony moja moc pracy ogromnie wzrasta i staje się niezwykle skuteczna. Czasem wpadam w swego rodzaju ekstazę. Czuję, że muszę błogosławić każdego, wszystko, wszystko kochać i obejmować i naprawdę widzę, że zło jest złudzeniem. Jestem teraz w jednym z takich nastrojów, drogi Francis i właściwie wylewam łzy radości na myśl o miłości i życzliwości, jaką ty i pani Leggett mi okazaliście. Błogosławię dzień, w którym się urodziłem. Miałem tu tyle dobroci i miłości, a ta Nieskończona Miłość, która mnie stworzyła, strzegła każdego mojego działania, dobrego i złego (nie bójcie się), bo czym ja jestem, czym kiedykolwiek byłem, jeśli nie narzędziem w Jego rękach, dla którego służby oddałem wszystko, moich bliskich, moje radości, moje życie? On jest moim ulubieńcem do zabawy, ja jestem Jego towarzyszem zabaw. We wszechświecie nie ma rymu ani powodu! Jaki powód Go wiąże? On, Ten wesoły, odgrywa te łzy i śmiech we wszystkich częściach przedstawienia! Świetna zabawa, świetna zabawa, jak mówi Joe.
To zabawny świat, a najzabawniejszym facetem, jakiego kiedykolwiek widziałeś, jest On – Ukochany Nieskończony! Zabawne, prawda? Braterstwo lub towarzystwo zabaw – szkoła szaleńczych dzieci wypuszczonych do zabawy na tym placu zabaw świata! Prawda? Kogo chwalić, kogo winić – to wszystko Jego gra. Chcą wyjaśnień, ale jak możesz Go wytłumaczyć? On nie ma mózgu i nie ma żadnego powodu. Oszukuje nas małymi mózgami i rozumami, ale tym razem nie zastanie mnie drzemiącego.
Nauczyłem się kilku rzeczy: poza rozumem, uczeniem się i mówieniem jest uczucie, „Miłość”, „Umiłowany”. Ach, sake, napełnij kubek i będziemy szaleni.
Twój zawsze w szaleństwie,
WIWEKANANDA.