PARYŻ,
28 sierpnia 1900.
DROGA NIWEDITA,
Takie jest życie – harować, harować; i co jeszcze mamy zrobić? Harować, harować! Coś nadejdzie – jakaś droga zostanie otwarta. Jeśli tak się nie stanie, bo prawdopodobnie nigdy się tak nie stanie – to wtedy – co wtedy? Wszystkie nasze wysiłki mają jedynie na celu zażegnanie na jakiś czas wielkiego punktu kulminacyjnego – śmierci! Och, co świat by bez ciebie zrobił, Śmierci! Ty wielki uzdrowicielu!
Świat taki jaki jest, nie jest prawdziwy, nie jest wieczny, dzięki Bogu!! Jak przyszłość może być lepsza? To musi być efekt tego – przynajmniej taki, jeśli nie gorszy!
Marzenia, och, marzenia! Marzyć o! Sen, magia snu, jest przyczyną tego życia, jest także lekarstwem. Sen, sen, tylko sen! Zabijaj sen snem!
Próbuję uczyć się francuskiego, rozmawiam tutaj z –. Niektórzy już są bardzo wdzięczni. Rozmowa z całym światem – o odwiecznej zagadce, wiecznej szpuli losu, końca nici której nikt nie znajduje, a każdy zdaje się znajdować, przynajmniej na jakiś czas, przynajmniej ku własnej satysfakcji – aby oszukać się na chwilę, czyż nie?
Cóż, teraz trzeba dokonać wielkich rzeczy! Kogo interesują wielkie rzeczy? Dlaczego nie robić też małych rzeczy? Jedno jest tak samo dobre jak drugie. Wielkości małych rzeczy, tego uczy Gita – błogosławiona stara księga!! …
Nie miałem zbyt wiele czasu na myślenie o ciele. Więc musi być dobrze. Tu nigdy nic nie jest dobrze. Czasami o nich zapominamy, a to oznacza dobre bycie i dobre działanie…
Odgrywamy tutaj swoje role – dobre lub złe. Kiedy sen się skończy i zejdziemy ze sceny, będziemy się z tego wszystkiego serdecznie śmiać – tylko tego jestem pewien.
Twój itp.,
WIWEKANANDA.