(Przetłumaczone z bengalskiego)
GHAZIPUR,
31 stycznia 1890.
SZANOWNY PANIE,1
Bardzo trudno jest spotkać Babadźi. Nie wychodzi ze swego domu; a kiedy w ogóle chce coś powiedzieć, po prostu podchodzi do drzwi, żeby porozmawiać od środka. Udało mi się zobaczyć tylko jego domek ogrodowy z kominami zwężającymi się ku górze i otoczonymi wysokimi murami – do środka nie ma żadnego wejścia! Ludzie mówią, że w jego miejscu zamieszkania znajdują się pokoje przypominające jaskinie; i tylko on wie, co tam robi, bo nikt nie rzucił okiem. Któregoś dnia musiałem wyjechać, bardzo zmęczony nieustannym czekaniem, ale spróbuję jeszcze raz. W niedzielę wyjeżdżam do świętego Waranasi – tylko Babu nie chcą mnie wypuścić; w przeciwnym razie cała moja chęć zobaczenia Babadźi opadła. Jestem przygotowany na to, że dzisiaj będę wolny, ale tak czy inaczej, wyjeżdżam w niedzielę. Co z twoim planem udania się do Hryszikeś?
Twój itp.,
WIWEKANANDA.
PS. Zaletą jest to, że miejsce wydaje się zdrowe.
Przypisy:
- Listy 1-4, 6-14, 16-22, 24-26, 29, 31-33 i 124 zostały przetłumaczone z listów bengalskich napisanych do Pramadadasa Mitry z Waranasi, ortodoksyjnego Hindusa, dla którego głębokiej erudycji i pobożności Swamidźi miał najwyższy szacunek. Listy te są najciekawsze, ponieważ zostały napisane (z wyjątkiem ostatniego) w czasie, gdy po śmierci swego Mistrza Swamidźi prowadził życie wędrownego mnicha. Na początku zwykł podpisywać się jako Narendranath, chociaż jego słynne obecnie imię, Wiwekananda, jest wydrukowane na wszystkich tych stronach, aby było łatwe do zrozumienia. ↩︎