(Przetłumaczone z bengalskiego)
Zwycięstwo dla Pana!
GHAZIPUR,
3 marca 1890.
SZANOWNY PANIE,1
Twój miły list właśnie nadszedł. Nie wiesz, proszę pana, jestem człowiekiem o bardzo łagodnym usposobieniu, pomimo moich surowych poglądów wedantystycznych. I to okazuje się moją zgubą. Przy najlżejszym dotyku poddaję się; bo niezależnie od tego, jak bardzo próbuję myśleć tylko o swoim własnym dobru, wymykam się wbrew sobie i myślę o interesach innych ludzi. Tym razem z bardzo surowym postanowieniem wyruszyłem szukać własnego dobra, ale musiałem uciekać na wieść o chorobie brata w Allahabadzie! A teraz nadeszła ta wiadomość z Hryszikeś i moje myśli pobiegły tam. Zadzwoniłem do Śarata, ale jeszcze nie otrzymałem odpowiedzi – to naprawdę miłe miejsce, aby tak bardzo opóźniać nawet telegramy! Lumbago uparcie nie chce mnie opuścić, a ból jest bardzo duży. Przez ostatnie kilka dni nie mogłem spotkać się z Pawharidźi, ale dzięki swojej życzliwości codziennie przysyła kogoś by raportował. Ale teraz widzę, że cała sprawa uległa odwróceniu! Kiedy ja sam przyszedłem jako żebrak do jego drzwi, on odwraca się i chce się ode mnie uczyć! Być może ten święty nie jest jeszcze doskonały – za dużo rytuałów, ślubów, obrzędów i za dużo samoukrycia. Jestem pewien, że oceanu w jego pełni nie da się utrzymać w jego brzegach. Więc to niedobrze. Postanowiłem nie przeszkadzać temu Sadhu (świętemu człowiekowi) za nic i wkrótce poproszę go o pozwolenie na wyjazd. Nie ma pomocy, widzisz; Opatrzność zesłała mi śmierć, abym był tak czuły! Babadźi mnie nie opuszcza i Gagan Babu (którego prawdopodobnie znasz – człowiek prawy, pobożny i dobroduszny) nie pozwala mi odejść. Jeżeli w odpowiedzi telegram będzie wymagał ode mnie opuszczenia tego miejsca, pójdę; jeśli nie, za kilka dni przyjadę do ciebie do Waranasi. Nie popuszczę ci – muszę cię zabrać do Hryszikeś – nie pomogą żadne wymówki ani sprzeciwy. Co powiesz na trudności w utrzymaniu czystości? Brak wody na wzgórzach lub brak miejsca!! Tirtha (miejsca pielgrzymek) i Sannjasini z Kali–Jugi – wiesz, czym oni są. Wydaj pieniądze, a właściciele świątyń wyrzucą zainstalowanego boga, aby zrobić miejsce dla ciebie; więc nie martw się o miejsce odpoczynku! Nie ma tam żadnych problemów, mówię; wydaje mi się, że nastał tam już letni upał, choć nie w takim stopniu, jak w Waranasi – tym lepiej. Zawsze noce są tam dość chłodne, a dobry sen jest niemal pewny.
Dlaczego tak bardzo się boisz? Gwarantuję, że wrócisz do domu cały i że nigdzie nie będziesz miał żadnych kłopotów. Z mojego doświadczenia wynika, że w tym brytyjskim królestwie żaden fakir ani domownik nie wpada w żadne kłopoty.
Czy to tylko moje próżne wyobrażenie, że istnieje między nami jakieś powiązanie z poprzednich narodzin? Spójrz tylko, jak jeden list od Ciebie niweczy całe moje postanowienie i kieruję swoje kroki w stronę Waranasi, zostawiając wszystkie sprawy za sobą!…
Napisałem ponownie do brata Gangadhara i poprosiłem go, aby tym razem wrócił do Math. Jeśli przyjdzie, spotka się z tobą. Jaki jest obecnie klimat w Waranasi? Dzięki pobytowi tutaj zostałem wyleczony ze wszystkich innych objawów malarii, jedynie ból w lędźwiach przyprawia mnie o szaleństwo; dzień i noc bardzo mnie to boli i drażni. Nie wiem, jak wspiąć się na wzgórza. W Babadźim znajduję cudowną wytrwałość i dlatego o coś go błagam; ale nie mam odczucia nastroju dawania, tylko przyjmowanie i przyjmowanie! Więc i ja odchodzę.
Twój itp.,
WIWEKANANDA.
PS. Do żadnej wielkiej osoby nie idę już dłużej –
„Pozostań, o umyśle, w sobie, nie wchodź do cudzych drzwi; czegokolwiek szukasz, uzyskasz to, siedząc wygodnie, szukaj tego tylko w zaciszu swego serca. Tam jest najwyższy skarb, kamień filozoficzny i On może dać wszystko, o co poprosisz, gdyż niezliczone klejnoty, o umyśle, leżą porozrzucane w portalach Jego siedziby. On jest kamieniem życzeń, który obdarza dobrodziejstwami na samą myśl.” Tak mówi poeta Kamalākānta.
Zatem wspaniały wniosek jest taki, że Ramakryszna nie ma sobie równych; nigdzie indziej na świecie nie ma takiej niespotykanej doskonałości, tej cudownej życzliwości dla wszystkiego, która nie zatrzymuje się aby się usprawiedliwić, tak intensywnego współczucia dla człowieka w niewoli. Albo musi być Awatārą, jak sam zwykł mawiać, albo zawsze doskonałym boskim człowiekiem, o którym Wedanta mówi jako o wolnym, który przyjmuje ciało dla dobra ludzkości. To jest moje przekonanie jasne i pewne; do kultu takiego boskiego człowieka nawiązał Patandźali w aforyzmie: „Lub cel można osiągnąć medytując o świętym”. (W aforyzmie Patandźali zamiast słowa „święty” jest „Iśwara”. Nārada ma aforyzm, który brzmi następująco: Bhakti (Najwyższa Miłość) można osiągnąć głównie dzięki łasce świętego lub odrobinie Boskiej Łaski.)
Nigdy w życiu nie odrzucił żadnej mojej modlitwy; przebaczył mi miliony zniewag; tak wielkiej miłości nawet moi rodzice nigdy do mnie nie żywili. Nie ma w tym wszystkim poezji, żadnej przesady. To naga prawda i zna ją każdy jego uczeń. W chwilach wielkiego niebezpieczeństwa i wielkiej pokusy płakałem w skrajnej agonii, modląc się: „O Boże, ratuj mnie”, ale nikt nie odpowiedział; ale ten cudowny święty, Awatara, czy kimkolwiek innym może być, dowiedział się o wszystkich moich cierpieniach dzięki swojej mocy wglądu w ludzkie serca i podniósł je – pomimo moich przeciwnych pragnień – po tym, jak sprowadził mnie do swej obecności. Jeśli dusza jest nieśmiertelna i jeśli nadal żyje, modlę się do niego raz po raz: „O Bhagawanie Ramakryszno, nieskończony oceanie miłosierdzia i moje jedyne schronienie, łaskawie spełnij pragnienia mojego szanownego przyjaciela, który jest każdym calu wspaniałym człowiekiem.” Niech obdarzy cię wszelkim dobrem Ten, którego jako jedynego na tym świecie znam jako ocean bezwarunkowego miłosierdzia! Śāntih, Śāntih, Śāntih.
Proszę o szybką odpowiedź.
Twój itp.,
WIWEKANANDA.
Przypisy:
- Listy 1-4, 6-14, 16-22, 24-26, 29, 31-33 i 124 zostały przetłumaczone z listów bengalskich napisanych do Pramadadasa Mitry z Waranasi, ortodoksyjnego Hindusa, dla którego głębokiej erudycji i pobożności Swamidźi miał najwyższy szacunek. Listy te są najciekawsze, ponieważ zostały napisane (z wyjątkiem ostatniego) w czasie, gdy po śmierci swego Mistrza Swamidźi prowadził życie wędrownego mnicha. Na początku zwykł podpisywać się jako Narendranath, chociaż jego słynne obecnie imię, Wiwekananda, jest wydrukowane na wszystkich tych stronach, aby było łatwe do zrozumienia. ↩︎