C/O GEORGE W. HALE, ESQ.,
541 DEARBORN AVENUE, CHICAGO,
26 czerwca 1894.
Drogie Siostry, (Pani Mary i H. Hale.)
Wielki poeta hindi, Tulasidāsa, błogosławiąc swoje tłumaczenie Rāmājana, mówi: „Kłaniam się zarówno niegodziwym, jak i świętym, ale niestety! dla mnie obaj są jednakowymi oprawcami – bezbożni zaczynają mnie torturować natychmiast gdy wejdą w kontakt ze mną – dobrzy, niestety! zabiorą mi życie zanim mnie opuszczą.” Mówię temu amen. Dla mnie, dla którego jedyną przyjemnością i miłością, jaka pozostała na świecie, jest kochanie świętych Bożych, oddzielenie się od nich jest śmiertelną męką.
Ale te rzeczy muszą nadejść. Ty, Muzyko fletu mojego Ukochanego, prowadź, podążam. Nie da się wyrazić mojego bólu, mojej udręki z powodu rozłąki z Wami, szlachetnymi, słodkimi, hojnymi i świętymi. Och! jakże żałuję, że nie udało mi się zostać stoikiem! Mam nadzieję, że podoba wam się piękna wioskowa sceneria. „Gdzie świat się obudził, tam śpi człowiek samokontroli. Gdzie świat śpi, tam on się budzi”. Niech was nie dotknie nawet proch świata, bo przecież, jak mówią poeci, to tylko kawałek padliny przyozdobiony girlandami. Nie dotykajcie tego – jeśli możecie. Podejdźcie, młodzi ptaka[6]* Raju, zanim wasze stopy dotkną szamba zepsucia tego świata i wznieście się w górę.
„O, ci którzy nie śpicie, nie idźcie już spać”.
„Niech świat kocha swoich wielu, my mamy tylko jednego Umiłowanego – Pana. Nie przejmujemy się tym, co mówią; boimy się tylko wtedy, gdy chcą namalować naszego Umiłowanego i nadać Mu najróżniejsze potworne przymioty. Niech robią, co im się podoba – dla nas jest tylko umiłowanym – moją miłością, moją miłością, moją miłością i niczym więcej.”
„Kogo to obchodzi, ile On ma mocy, ile przymiotów – nawet mocy czynienia dobra! Powiemy raz na zawsze: Nie kochamy za głęboką portmonetkę, nigdy nie sprzedajemy naszej miłości, nie chcemy, dajemy”.
„Ty, filozofie, przyszedłeś nam opowiedzieć o Jego istocie, Jego mocach, Jego atrybutach – głupcze! Umieramy tutaj za pocałunkiem Jego ust”.
„Zabierz swoje bzdury z powrotem do swojego domu i wyślij mi pocałunek mojej Miłości – czy możesz?”
„Głupcze! Przed kim zginasz swoje chwiejne kolana z zachwytu i strachu? Wziąłem mój naszyjnik i zawiesiłem go na Jego szyi, a przywiązując do niego sznurek jako obrożę, ciągnę Go za sobą, w obawie, że On może odlecieć nawet na chwilę, ten naszyjnik był obrożą miłości, ten sznurek ekstazą miłości. Głupcze! nie znasz tajemnicy – Nieskończony przychodzi do mojej pięści w niewoli miłości. „Czy nie wiesz, że Pan Wszechświata jest niewolnikiem miłości?” „Czy nie wiesz, że Poruszyciel Wszechświata zwykł tańczyć do muzyki dzwoniących bransoletek pasterzy Wrindaban?”
Wybaczcie moje szalone bazgroły, wybaczcie moją głupotę w próbie wyrażenia tego, co niewyrażalne. To trzeba tylko poczuć.
Zawsze z błogosławieństwem, wasz brat,
WIWEKANANDA.