54 W. 33rd ST., NOWY JORK, 11 kwietnia 1895.
DROGA PANI BULL,
… Jutro wyjeżdżam na wieś na kilka dni do pana Leggetta. Mam nadzieję, że trochę świeżego powietrza dobrze mi zrobi.
Zrezygnowałem z projektu przeprowadzki z tego domu na razie, bo będzie to za drogie, a poza tym nie warto teraz zmieniać. Powoli nad tym pracuję.
… Przesyłam ci niniejszym list od J. Ś. Maharadźa z Khetri; załączone jest także kropla oleju Gurdźan na trąd. Panna Hamlin bardzo mi pomaga. Jestem jej bardzo wdzięczny. Jest bardzo miła i mam nadzieję szczera. Chce, żebym został przedstawiony „właściwym ludziom”. Obawiam się, że to już druga edycja akcji „trzymaj się mocno”. Jedynymi „właściwymi ludźmi” są ci, których posyła Pan – tak rozumiem z doświadczenia mojego życia. Tylko oni mogą mi pomóc i pomogą. A co do reszty, Panie, pomóż im w mszy i wybaw mnie od nich.
Wszyscy moi przyjaciele myśleli, że to nic nie da, to moje ustawianie kwater przeze mnie samego i że żadna pani tu nie przyjdzie. Panna Hamlin szczególnie uważała, że „ona” lub „ludzie jej pokroju” odeszli od takich rzeczy, jak pójście i wysłuchanie mężczyzny mieszkającego samotnie w kiepskim mieszkaniu. Ale „właściwy rodzaj” przyszedł na to wszystko, w dzień i noc, i ona także. Panie! Jak trudno jest człowiekowi uwierzyć w Ciebie i Twoje miłosierdzie! Śiwa! Śiwa! Gdzie jest właściwy rodzaj, a gdzie zły, matko? To wszystko jest On! W tygrysie i w baranku, w świętym i grzeszniku, cały On! W Nim przyjąłem schronienie, ciała, duszy i Atmana. Czy opuści mnie On teraz, gdy przez całe życie nosił mnie w Swoich ramionach? Ani kropla nie będzie w oceanie, ani gałązka w najgłębszym lesie, ani okruszek w domu boga bogactwa, jeśli Pan nie jest miłosierny. Strumienie będą na pustyni i żebrak będzie miał pod dostatkiem, jeśli On tego zechce. On widzi upadek wróbla. Czy to tylko słowa, matko, czy dosłowne, rzeczywiste życie?
Rozejm dla tej „właściwej prezentacji”. Ty jesteś moim dobrym działaniem, Ty jesteś moim błędem, mój Śiwo. Panie, od dziecka uciekam się do Ciebie. Będziesz ze mną w tropikach lub na biegunach, na szczytach gór lub w głębinach oceanów. Moja ostoja – mój przewodnik w życiu – moje schronienie – mój przyjaciel – mój nauczyciel – mój Bóg – moja prawdziwa Jaźń. Ty nigdy mnie nie opuścisz, nigdy. Wiem to na pewno. Czasami słabnę, będąc samotnym i walcząc z przeciwnościami losu, mój Boże; i myślę o ludzkiej pomocy. Wybaw mnie na zawsze od tych słabości i spraw, abym nigdy, przenigdy nie szukał pomocy u żadnej istoty poza Tobą. Jeśli człowiek pokłada zaufanie w innym dobrym człowieku, nigdy nie zostanie zdradzony, nigdy opuszczony. Czy opuścisz mnie, Ojcze wszelkiego dobra, Ty, który wiesz, że przez całe życie jestem Twoim sługą i tylko Twoim? Czy oddasz mnie, aby inni się mną bawili lub abym został powalony przez zło? Jestem pewien, matko, że On mnie nigdy nie opuści.
Twój zawsze posłuszny syn,
WIWEKANANDA.