70. Alberta

19 W. 38, NOWY JORK,
8 lipca 1895.

SZANOWNA ALBERTO, (Panna Alberta Sturges.)

Jestem pewien, że jesteś teraz pochłonięta nauką muzyczną. Mamy nadzieję, że do tego czasu dowiedziałaś się już wszystkiego o skalach. Przy następnym spotkaniu z przyjemnością skorzystam z lekcji na temat skal od Ciebie.

Świetnie się bawiliśmy w Percy z panem Leggettem – czyż nie jest on święty?

Jestem pewien, że Hollister również bardzo lubi Niemcy i mam nadzieję, że nikt z Was nie uszkodził sobie języka, próbując wymawiać niemieckie słowa – zwłaszcza te zaczynające się na sch, tz, tsz i inne słodkie rzeczy.

Przeczytałem z pokładu Twój list do Twojej matki. Prawdopodobnie we wrześniu przyszłego roku pojadę do Europy. Nigdy jeszcze nie byłem w Europie. W końcu nie będzie się zbytnio różnić od Stanów Zjednoczonych. Jestem już dobrze obeznany z manierami i zwyczajami tego kraju.

Dużo wiosłowaliśmy u Percy’ego i nauczyłem się jednej lub dwóch rzeczy o wioślarstwie. Ciocia Joe Joe musiała zapłacić za swą słodycz, bo muchy i komary nie chciały jej opuścić ani na chwilę. Mnie raczej omijały szerokim łukiem, myślę że dlatego, że były bardzo ortodoksyjnymi muchami sabatariańskimi i nie dotknęłyby pogan. Myślę, że często śpiewałem w Percy i to musiało je wystraszyć. Mieliśmy takie piękne brzozy. Wpadłem na pomysł robienia książek z kory, tak jak to było w starożytności robione w naszym kraju i napisałem wersety w sanskrycie dla twojej matki i ciotki.

Jestem pewien, Alberto, że wkrótce będziesz niezwykle uczoną damą.

Z miłością i błogosławieństwem dla Was obojga,

Zawsze Twój serdeczny,

SWAMI WIWEKANANDA.