93. Pani Bull

NOWY JORK,
25 stycznia 1896.

DROGA PANI BULL,

Twój list do Sturdy został wysłany do mnie. To bardzo miło z twojej strony, że napisałaś tę notatkę. Obawiam się, że w tym roku jestem przepracowany, bo czuję przemęczenie. Bardzo chcę odpocząć. Zatem bardzo dobrze, jak mówisz, że prace w Bostonie zostaną podjęte pod koniec marca. Pod koniec kwietnia wyruszę do Anglii.

Za bardzo niewielkie pieniądze można kupić ziemię na dużych działkach w Catskills. Istnieje możliwość zakupu działki o powierzchni 101 akrów za 200 dolarów. Pieniądze mam przygotowane, tyle że nie mogę kupić ziemi na swoje nazwisko. Jesteś jedyną przyjaciółką w tym kraju, którą darzę całkowitym zaufaniem. Jeśli się zgodzisz, kupię tę ziemię w twoim imieniu. Studenci będą tam jeździć latem i budować domki lub obozy, jak im się podoba i ćwiczyć medytację. Później, jeśli uda im się zebrać fundusze, może coś zbudują. Przykro mi, że nie możesz teraz przyjechać. Jutro odbędzie się ostatni niedzielny wykład w tym miesiącu. W pierwszą niedzielę przyszłego miesiąca odbędzie się wykład na Brooklynie; resztą, trzema wykładami w Nowym Jorku, zakończę tegoroczne nowojorskie wykłady.

Pracowałem na ile mogłem. Jeśli jest w tym ziarno prawdy, ono ożyje. Dlatego nie martwię się o nic. Mam już dość wygłaszania wykładów i zajęć. Po kilku miesiącach pracy w Anglii pojadę do Indii i ukryję się całkowicie na kilka lat lub na zawsze. Mam sumienie usatysfakcjonowane, że nie pozostałem bezczynnym Swamim. Mam notatnik, który podróżował ze mną po całym świecie. Znalazłem te słowa napisane siedem lat temu: „Teraz szukam kąta i położę się tam, aby umrzeć!” Jednak cała ta karma pozostała. Mam nadzieję, że już ją przepracowałem. Mam nadzieję, że Pan da mi wolność od tego głoszenia i dodawania dobrych więzów.

„Jeśli poznałeś Ātmana jako jedyne istnienie i nic innego nie istnieje, to dla kogo, za jakim pragnieniem się trudzisz?” Dzięki Maji całe to czynienie dobra itp. przyszło do mojego mózgu – teraz mnie opuszcza. Przekonuję się coraz bardziej, że nie ma innego celu w pracy niż oczyszczenie duszy – przystosowanie jej do poznania. Ten świat, ze swoim dobrem i złem, będzie trwał w różnych formach. Tylko zło i dobro przyjmą nowe imiona i nowe siedziby. Dusza moja pragnie pokoju i spoczynku wiecznego, niezakłóconego.

„Żyj sam, żyj sam. Ten, kto jest sam, nigdy nie wchodzi w konflikt z innymi – nigdy nie przeszkadza innym, nigdy nie jest niepokojony przez innych”. Tęsknię, och! Tęsknię za moimi szmatami, ogoloną głową, snem pod drzewami i pokarmem z żebrania! Indie to jedyne miejsce, gdzie dusza, pomimo wszystkich swoich wad, odnajduje wolność, swojego Boga. Cała ta zachodnia pompa to tylko marność, tylko niewola duszy. Nigdy w życiu z większą przemożnością nie zdawałem sobie sprawy z marności świata. Niech Pan przełamie więzy wszystkich – niech wszyscy wyjdą z Maji – oto nieustanna modlitwa

WIWEKANANDY.