Rozmowa IX

(Przetłumaczone z bengalskiego)

(Z pamiętnika ucznia)

(Uczniem jest Śaratćandra Ćakrawarty, który opublikował swoje zapisy w bengalskiej książce Swami–Śiszja–Samwāda, składającej się z dwóch części. Niniejsza seria „Rozmów i dialogów” jest poprawionym tłumaczeniem tej książki. Pięć dialogów z tej serii ukazało się już w tomie piątym)

[Miejsce: Kalkuta. rok: 1897.]

Przez ostatnie dziesięć dni uczeń studiował komentarz Sājana do Rygwedy wraz ze Swamidźi, który przebywał wówczas w domu zmarłego Babu Balarama Bose w Baghbazar. Tomy Maxa Müllera na temat Rygwedy przywieziono z prywatnej biblioteki bogatego przyjaciela. Swamidźi od czasu do czasu poprawiał ucznia i, jeśli to konieczne, podawał mu prawdziwą wymowę lub konstrukcję. Czasami, wyjaśniając argumenty Sajana mające na celu ustalenie wieczności Wed, Swamidźi bardzo wysoko chwalił cudowną pomysłowość komentatora; czasami znowu, argumentując głębsze znaczenie doktryny, przedstawiał różnicę w poglądach i pozwalał sobie na niewinną satyrę pod adresem Sajana.

Podczas gdy nasze badania toczyły się w ten sposób przez jakiś czas, Swamidźi poruszył temat Maxa Müllera i kontynuował w ten sposób: Cóż, wiesz, mam wrażenie, że to Sajana narodził się na nowo jako Max Müller, aby ożywić swój własny komentarz do Wed? Mam to przekonanie od dawna. Wydaje się, że utwierdziło się to w mojej świadomości po spotkaniu z Maxem Müllerem. Nawet tutaj, w tym kraju, nie znajdziesz uczonego tak wytrwałego i tak mocno zakorzenionego w Wedach i Wedancie. Poza tym, cóż za głęboki, niezgłębiony szacunek dla Śri Ramakryszny! Czy wiesz, że on wierzy w jego Boskie Wcielenie! I cóż za wielka gościnność wobec mnie, gdy byłem jego gościem! Widząc starego człowieka i jego panią, wydawało mi się, że wiedli swoje życie rodzinne jak kolejni Wasisztha i Arundhati! W chwili rozstania ze mną łzy napłynęły do oczu starca.

Uczeń: Ale proszę pana, jeśli sam Sajana stał się Maxem Müllerem, to dlaczego urodził się jako Mlećcza, a nie w świętej krainie Indii?

Swamidźi: Poczucie i rozróżnienie, że jestem Aryjczykiem, a ktoś inny Mlećcza wynika z niewiedzy. Ale czym są Warnaśrama i podziały kastowe dla kogoś, kto jest komentatorem Wed, jaśniejącym ucieleśnieniem wiedzy? Dla niego są one całkowicie bez znaczenia i może przyjąć ludzkie narodziny gdziekolwiek chce aby czynić dobro dla ludzkości. Zwłaszcza, gdyby nie zdecydował się urodzić w kraju, w który wyróżniał się zarówno nauką, jak i bogactwem, skąd miałby zapewnić duże wydatki na publikację tak zdumiewających tomów? Czy nie słyszałeś, że Kompania Wschodnioindyjska zapłaciła dziewięć lakh rupii w gotówce za publikację Rygwedy? Nawet te pieniądze nie wystarczyły. W tym kraju trzeba było zatrudnić setki ekspertów wedyjskich na miesięcznych stypendiach. Czy ktoś widział w tej epoce, tutaj, w tym kraju, tak głęboką tęsknotę za wiedzą, tak kolosalną inwestycję pieniędzy w imię światła i nauki? Sam Max Müller napisał w przedmowie, że przez dwadzieścia pięć lat przygotowywał jedynie rękopisy. Potem drukowanie trwało kolejne dwadzieścia lat! Nie jest możliwe, aby zwykły człowiek męczył się przez czterdzieści pięć lat życia jedną publikacją. Pomyśl o tym! Czy moją próżną fantazją jest stwierdzenie, że jest on samym Sajaną?

Po tej rozmowie o Maxie Müllerze prowadzenie Wed zostało wznowione. Teraz Swamidźi zaczął w różny sposób popierać pogląd Sajany, że stworzenie powstało na podstawie Wed. Powiedział: Weda oznacza sumę wiecznych prawd; wedyjscy Ryszi doświadczyli tych prawd; mogą ich doświadczyć jedynie widzący nadzmysłowo, a nie zwykli ludzie tacy jak my. Dlatego w Wedach termin Ryszi oznacza „widzącego prawdę mantr”, a nie żadnego Brahmina ze świętą nicią zwisającą z szyi. Podział społeczeństwa na kasty nastąpił później. Wedy mają naturę Śabda, czyli idei. To tylko suma pomysłów. Śabda, zgodnie ze starym wedyjskim znaczeniem tego terminu, jest subtelną ideą, która objawia się później, przyjmując zgrubną formę. Zatem z powodu rozpuszczenia stworzenia subtelne nasiona przyszłego stworzenia zostają zwinięte w Wedy. W związku z tym w Puranach można znaleźć informację, że podczas pierwszego Boskiego wcielenia, Mināwatāra, po raz pierwszy została zamanifestowana Weda. Wedy zostały po raz pierwszy objawione w tym Wcieleniu, po czym nastąpiły inne twórcze manifestacje. Innymi słowy, wszystkie stworzone obiekty zaczęły nabierać konkretnego kształtu na podstawie Śabda, czyli idei zawartych w Wedach. W Śabda, czyli idei, wszystkie zgrubne przedmioty mają swoje subtelne formy. Stworzenie przebiegało w ten sam sposób we wszystkich poprzednich cyklach, czyli Kalpach. Znajdziesz to w Sandhjā Mantra w Wedach:

„सूर्याचन्द्रमसौ धाता यथापूर्वमकल्पयत् पृथि वीं दिवं चान्तरीक्षमथो स्वः – Stwórca rzutował słońce, księżyc, ziemię, atmosferę, niebo i wyższe sfery w taki sam sposób i według tego samego procesu jak w poprzednich cyklach.” Czy rozumiesz?

Uczeń: Ale proszę pana, jak w przypadku braku konkretnego konkretnego przedmiotu można zastosować Śabdę, czyli ideę i do czego? I jak w ogóle można nadawać nazwy?

Swamidźi: Tak, to właśnie na pierwszy rzut oka wydaje się być trudnością. Ale pomyśl tylko o tym. Załóżmy, że ten dzbanek rozpadnie się na kawałki; czy idea dzbanka przestaje istnieć? Nie. Ponieważ dzbanek jest materialnym efektem, podczas gdy idea „dzbanek” jest subtelnym stanem lub stanem Śabda dzbanka. W ten sam sposób stan Śabda każdego obiektu jest jego stanem subtelnym, a rzeczy, które widzimy, słyszymy, dotykamy lub postrzegamy w jakikolwiek sposób są zgrubnymi manifestacjami istot w stanie subtelnym, czyli stanie Śabda. Podobnie możemy mówić o skutku i jego przyczynie. Nawet gdy całe stworzenie zostanie unicestwione, Śabda, jako świadomość wszechświata lub subtelna rzeczywistość wszystkich konkretnych rzeczy, istnieje w Brahmanie jako przyczyna. W momencie twórczej manifestacji ta suma bytów przyczynowych wibruje niejako w działaniu i jako dźwięczna, materialna substancja tego wszystkiego, wieczny, pierwotny dźwięk „Om” kontynuuje wychodzenie z siebie. A potem z całości przyczynowej wyłania się najpierw subtelny obraz, czyli forma Śabda każdej pojedynczej rzeczy, a następnie jej zgrubna manifestacja. Ta przyczynowa Śabda, czyli świadomość słów, jest Brahmanem i jest Wedą. Takie jest znaczenie Sajana. Czy teraz rozumiesz?

Uczeń: Nie, proszę pana, nie mogę tego jasno zrozumieć.

Swamidźi: Cóż, przypuszczam, że rozumiesz, że nawet gdyby wszystkie dzbanki we wszechświecie miały zostać zniszczone, idea, czyli Śabda, „dzbanek”, nadal istniałaby. Jeśli więc wszechświat zostanie zniszczony – mam na myśli, jeśli wszystkie rzeczy tworzące wszechświat zostaną rozbite na atomy – dlaczego idee lub Śabda reprezentujące je wszystkie w świadomości nie miałyby dalej istnieć? I dlaczego nie można założyć, że z czasem pojawi się z nich kolejne stworzenie?

Uczeń: Ale, proszę pana, jeśli ktoś zawoła „dzbanek”, „dzbanek”, nie powoduje to powstania żadnego dzbanka!

Swamidźi: Nie, nic nie powstaje, jeśli ty lub ja krzyczymy w ten sposób; lecz dzbanek musi zostać ujawniony, jeśli jego idea pojawi się w Brahmanie, który jest doskonały w Swoich twórczych określeniach. Kiedy widzimy, że nawet osoby o ugruntowanej pozycji w praktyce religijnej (Sādhakowie) dokonują siłą woli rzeczy, które w innym przypadku byłyby niemożliwe do zrealizowania, co tu mówić o Brahmanie charakteryzującym się doskonałą kreatywnością woli? W momencie stworzenia Brahman manifestuje się jako Śabda (Idea), a następnie przyjmuje formę „Nāda” lub „Om”. Na następnym etapie poszczególne Śabda, czyli idee, które w różny sposób istniały w poprzednich cyklach, takie jak Bhuh, Bhuwah, Swah, krowa, człowiek itp., Zaczynają wychodzić z „Om”. Gdy tylko te idee pojawią się w Brahmanie obdarzonym doskonałą wolą, pojawiają się również odpowiadające im konkretne rzeczy i stopniowo manifestuje się zróżnicowany wszechświat. Czy teraz rozumiesz, że Śabda jest źródłem stworzenia?

Uczeń: Tak, po prostu mam o tym pewne wyobrażenie, ale w umyśle nie ma jasnego zrozumienia.

Swamidźi: Cóż, jasne zrozumienie, wewnętrzne urzeczywistnienie, to niemała sprawa, mój synu. Kiedy umysł zmierza w stronę zaabsorbowania sobą w Brahmanie, przechodzi jeden po drugim przez wszystkie te etapy, aby w końcu osiągnąć stan absolutny (Nirwikalpa). W procesie wchodzenia w Samadhi wszechświat jawi się najpierw jako jedna masa idei; potem całość zatraca się w głębokim „Om”. Wtedy nawet to się rozpływa, nawet to wydaje się być pomiędzy bytem a niebytem. Takie jest doświadczenie wiecznego Nāda. A wtedy umysł zatraca się w Rzeczywistości Brahmana i wtedy się spełnia! Wszystko jest pokojem!

Uczeń siedział niemy, myśląc, że nikt nie byłby w stanie wyrazić i wyjaśnić tego w sposób, w jaki robił to Swamidźi, chyba że cała sprawa byłaby kwestią własnego doświadczenia!

Następnie Swamidźi podjął temat: Wielcy ludzie, tacy jak Awatāra, wracając z Samadhi do sfery „ja” i „moje”, najpierw doświadczają niezamanifestowanego Nāda, który stopniowo staje się coraz wyraźniejszy i pojawia się jako Om, a następnie z Omkāra doświadcza się subtelnej formy wszechświata jako masy idei, a na końcu pojawia się materialny wszechświat. Ale zwykli Sadhakowie w jakiś sposób poprzez ogromną praktykę sięgają poza Nāda, a kiedy osiągną bezpośrednią realizację Brahmana, nie mogą już powrócić na niższy poziom materialnej percepcji. Rozpływają się w Brahmanie, „क्षीरे नीरवत् – jak woda w mleku”.

Kiedy trwała cała ta dyskusja na temat teorii stworzenia, na scenie pojawił się wielki dramaturg Babu Giriś Ćandra Ghosz. Swamidźi przekazał mu uprzejme pozdrowienia i kontynuował lekcje dla ucznia.

Śabda są ponownie podzielone na dwie klasy: śabda wedyjskie i śabda powszechnie używane przez ludzi. Znalazłem tę pozycję w książce Njāja zatytułowanej Śabdaśaktiprakashikā. Argumenty te niewątpliwie wskazują na wielką siłę myśli; ale, och, terminologia myli mózg!

Zwracając się teraz do Giriś Babu Swamidźi powiedział: Co powiesz, G. C.? Cóż, nie masz ochoty studiować tego wszystkiego, spędzasz dni na adorowaniu tego i tamtego boga, co?

Giriś Babu: Czego mam się uczyć, bracie? Nie mam ani czasu, ani wystarczającej wiedzy, żeby się w to wszystko wgłębiać. Ale tym razem, dzięki łasce Śri Ramakryszny, przejdę obok z pozdrowieniami dla waszych Wed i Wedanty i zrobię jeden skok w dal! On przeprowadza cię przez te wszystkie studia, bo chce, żeby wiele rzeczy zostało przez ciebie dokonanych. Ale nam nie są one potrzebne. Mówiąc to, Giriś Babu raz po raz dotykał głową wielkich tomów Ryg-Wedy, powtarzając: „Wszelkie Zwycięstwa Ramakrysznie w formie Wedy!”

Swamidźi był teraz w czymś w rodzaju głębokiej zadumy, kiedy nagle Giriś Babu zawołał do niego i powiedział: No cóż, wysłuchaj mnie, proszę. Przestudiowałeś wiele Wed i Wedanty, ale powiedz, czy znalazłeś gdziekolwiek w nich sposób na wyjście z tych wszystkich głębokich niedoli w kraju, wszystkich tych lamentów z żalu, całego tego głodu, wszystkich tych zbrodni cudzołóstwa i wielu okropnych grzechów?

Mówiąc to, malował raz po raz okropne obrazy społeczeństwa. Swamidźi pozostał całkowicie cichy i oniemiały, podczas gdy na myśl o smutkach i nieszczęściach swoich bliźnich łzy zaczęły płynąć z jego oczu i najwyraźniej chcąc ukryć przed nami swoje uczucia, wstał i opuścił pokój.

Tymczasem, zwracając się do ucznia, Giriś Babu powiedział: Czy widziałeś, Bāngāl? Cóż za wielkie kochające serce! Nie honoruję waszego Swamidźi po prostu za to, że jest ekspertem zaznajomionym z Wedami; ale szanuję go za jego wielkie serce, które sprawiło, że odszedł na emeryturę, płacząc nad smutkami swoich bliźnich.

Następnie uczeń i Giriś Babu kontynuowali ze sobą rozmowę, a ten drugi udowodnił, że wiedza i miłość są ostatecznie tym samym.

W międzyczasie Swamidźi wrócił i zapytał ucznia: „No cóż, o czym była ta cała rozmowa między wami?” Uczeń powiedział: „Panie, mówimy o Wedach i cudem jest to, że nasz Giriś Babu nie studiował tych książek, ale pojął ostateczne prawdy z czystą precyzją!”

Swamidźi: Wszystkie prawdy objawiają się temu, kto ma prawdziwe oddanie dla Guru; prawie nie potrzebuje studiów. Ale takie oddanie i wiara są bardzo rzadkie na tym świecie. Ten, kto posiada miarę naszego przyjaciela, nie musi studiować Śastr. Kto jednak spieszy się, by go naśladować, sprowadzi tylko na siebie zgubę. Zawsze postępuj zgodnie z jego radami, ale nigdy nie próbuj imitować jego sposobów.

Uczeń: Tak, proszę pana.

Swamidźi: Nie mów to samo na próżno! Przyjmij do wiadomości słowa, które wypowiadam. Nie kiwaj głową, zgadzając się jak głupiec na wszystko, co zostało powiedziane. Nie pokładaj ukrytej wiary, nawet jeśli coś oświadczam. Najpierw jasno zrozum, a potem zaakceptuj. Śri Ramakryszna zawsze nalegał, abym akceptował każde jego słowo dopiero po jego dokładnym zrozumieniu. Idź swoją ścieżką, kierując się tylko tym co zdrowa zasada, jasne rozumowanie i pisma święte uznają za prawdziwe. W ten sposób dzięki ciągłej refleksji intelekt stanie się drogi i tylko wtedy będzie można w nim odzwierciedlić Brahmana. Czy rozumiesz?

Uczeń: Tak, proszę pana. Ale mózg jest zdziwiony różnymi poglądami różnych ludzi. W tym momencie Giriś Babu powiedział mi: „Co zrobisz z tą całą nauką?” A potem przychodzisz i mówisz: „Zastanów się nad tym co słyszysz i czytasz”. Więc co dokładnie mam zrobić?

Swamidźi: Zarówno to, co on, jak i ja ci doradziliśmy, jest prawdą. Jedyna różnica polega na tym, że rady obu stron zostały udzielone z różnych punktów widzenia. Jest etap życia duchowego w którym wycisza się wszelkie rozumowanie; „मूकास्वादनवत् – Jak pyszny smak, którym cieszą się głupcy”. Istnieje jeszcze inny sposób życia duchowego, w którym należy urzeczywistnić Prawdę poprzez dążenie do poznawania pism świętych, poprzez studiowanie i nauczanie. Musisz przejść przez studia i refleksję, to jest twoja droga do urzeczywistnienia. Czy rozumiesz?

Otrzymując takie polecenie od Swamidźi, uczeń w swoim szaleństwie uznał to za oznakę porażki Giriśa Babu, więc zwracając się do niego, powiedział: „Słyszysz, proszę pana? Swamidźi radzi mi wyraźnie, żebym po prostu studiował i zastanawiał się nad Wedami i Wedantą.”

Giriś Babu: Cóż, rób to dalej; z błogosławieństwami Swamidźi rzeczywiście odniesiesz sukces.

W tym momencie przybył tam Swami Sadananda i widząc go, Swamidźi od razu powiedział: „Wiesz, moje serce jest bardzo zaniepokojone obrazem nieszczęść naszego kraju, jaki przed chwilą przedstawił G. C.; cóż, czy możesz coś zrobić dla naszego kraju?”

Sadananda: Mahārādź, niech raz zostanie wydane zlecenie; twój niewolnik jest gotowy.

Swamidźi: Najpierw, na dość małą skalę, załóż ośrodek pomocy, w którym biedni i cierpiący mogą uzyskać pomoc, a chorzy mogą otrzymać opiekę. Bezradni ludzie, którzy nie mają nikogo, kto by się nimi opiekował, otrzymają tam ulgę i będą obsługiwani, niezależnie od wyznania czy koloru skóry, rozumiesz?

Sadananda: Tak jak rozkażesz, panie.

Swamidźi: Nie ma większej Dharmy niż służba żywym istotom. Jeśli tę Dharmę można praktykować w prawdziwym duchu, wówczas „मुक्तिः करफलायते – Wyzwolenie przychodzi jak owoc na dłoni”.

Zwracając się teraz do Giriś Babu, Swamidźi powiedział: „Czy wiesz, Giriś Babu, przyszło mi do głowy, że nawet jeśli trzeba będzie dokonać tysiąca narodzin, aby złagodzić smutki świata, z pewnością je przyjmę. Jeśli w ten sposób choć jedna dusza będzie mogła uzyskać trochę ulgi w swoim smutku, cóż, zrobię to. Bo cóż, jaki sens ma to wszystko, aby mieć tylko własne wyzwolenie? Wszyscy ludzie powinni być w ten sposób zabrani ze sobą. Czy możesz powiedzieć, dlaczego takie uczucie pojawia się przede wszystkim w mojej głowie?

Giriś Babu: Ach, w przeciwnym razie dlaczego Śri Ramakryszna miałby ogłosić, że jesteś większy od wszystkich innych pod względem duchowych kompetencji?

Powiedziawszy to, Giriś Babu pożegnał nas wszystkich i udał się w jakichś sprawach gdzie indziej.