(Swami Wiwekananda skomponował ten wiersz w języku bengalskim podczas powrotu ze swojej drugiej podróży na Zachód. W chwili pisania tego prawdopodobnie przekraczał wschodnią część Morza Śródziemnego.)
Na błękitnym niebie unosi się mnóstwo chmur –
Białe, czarne, o wężowych odcieniach i grubościach;
Pomarańczowe słońce już się żegna,
Dotyka zbitych kształtów chmur smugami czerwieni.
Wiatr wieje tak, jak sobie życzy, huragan
Raz rzeźbi kształty, raz je rozdziela:
Fantazje, kolory, formy, bezwładne twory —
Niezliczone sceny, choć prawdziwe, ale fantastyczne.
Tam rozprzestrzeniały się jasne chmury, zbierając przędzioną bawełnę;
Zobacz dalej wielkiego węża, potem silnego lwa;
Znów oto zakochana para.
Wszystko w końcu znika w mglistym niebie.
W dole morze różnorodną muzykę śpiewa,
Ale nie wielką, o Indie, ani uszlachetniającą:
Twoje wody, powszechnie wychwalane, szemrzą spokojnie
W kojącym rytmie, bez ostrego ryku.