[Miejsce: Belur, wynajęty lokal Math. Rok: 1898.]
Swamidźi przebywał w tym czasie w wynajętym domku ogrodowym Nilāmbar Bābu, gdzie Math zostało przeniesione z Alambazar. Przygotowania do Tithipudźa (Urodziny) Śri Ramakryszny zostały przygotowane na wielką skalę. Rankiem pomyślnego dnia Swamidźi osobiście sprawdził wstępne etapy nabożeństwa. Po zakończeniu inspekcji Swamidźi zapytał ucznia: „No cóż, mam nadzieję, że przyniosłeś święte nici?”
Uczeń: Tak, proszę pana, mam. Wszystko jest gotowe, tak jak chciałeś. Ale, proszę pana, nie mogę zrozumieć, po co potrzeba tak wiele świętych nici.
Swamidźi: Każdy Dwidźāti (Brāhmini, Kszatrijowie i Waiszjowie są Dwidźati – podwójnie urodzeni) ma prawo do założenia świętej nici. Same Wedy są autorytetem w tej sprawie. Ktokolwiek przyjdzie tutaj w te święte urodziny Śri Ramakryszny, obdarzę go świętą nicią. Ci ludzie odpadli od swojego prawdziwego statusu, a pisma święte mówią, że po odpowiednim odpokutowaniu ci, którzy upadli na drodze, zyskują prawo do nałożenia świętej nici. To jest wielki dzień narodzin Śri Ramakryszny i ludzie zostaną oczyszczeni poprzez przyjęcie jego imienia. Zatem zgromadzeni wielbiciele mają zostać dzisiaj wyposażeni w świętą nić; czy teraz rozumiesz?
Uczeń: Zebrałem, Panie, całkiem sporą liczbę świętych nici zgodnie z Twoimi instrukcjami i po nabożeństwie, za Twoim pozwoleniem, przekażę je Bhaktom.
Swamidźi: Bhaktom, którzy nie są Braminami, przekaż tę Mantrę Gājatri (w tym miejscu Swamidźi przekazał uczniowi specjalne dla nich Gajatri). Stopniowo wszyscy ludzie tego kraju muszą zostać wyniesieni do pozycji Brahminów, nie mówiąc już o tym, że i Bhaktów Śri Ramakryszny. Każdy Hindus, powiadam, jest bratem każdego innego i to my ich poniżyliśmy naszym krzykiem: „Nie dotykaj, nie dotykaj!” I tak cały kraj pogrążył się w najgłębszej głębi podłości, tchórzostwa i ignorancji. Trzeba podnieść na duchu tych ludzi; trzeba im głosić słowa nadziei i wiary. Musimy im powiedzieć: „Jesteście ludźmi takimi jak my i macie wszystkie prawa, jakie mamy”. Czy rozumiesz?
Uczeń: Tak, proszę pana, tak powinno być.
Swamidźi: Teraz, poproś tych, którzy będą przyjmować świętą nić, aby dokończyli kąpiel w Gangā. Następnie po złożeniu pokłonu przed Śri Ramakryszną nastąpi ich nadanie.
Następnie około czterdziestu do pięćdziesięciu Bhaktów prawidłowo otrzymało od ucznia Gajatri i zostało obdarzonych świętą nicią. Kiedy je otrzymywali, twarz Swamidźi promieniowała głęboką radością. Niedługo potem Śri Giriś Ćandra Ghosz przybył do Math z Kalkuty.
Teraz na życzenie Swamidźi poczyniono aranżacje muzyczne, a Sannjasini z Math udekorowali Swamidźi jako Jogina.
Swamidźi intonował teraz z najsłodszą intonacją przy akompaniamencie Tānpurā, sanskrycki hymn rozpoczynającego się od – कुजन्तं रामरामेति („powtarzanie cichym tonem imienia Ramy” itd.), a kiedy śpiewanie dobiegło końca, kontynuował powtarzając z niezwykłym wdziękiem święte słowa „Rāma, Rāma, Śri Rāma, Rāma”. Oczy miał na wpół przymknięte, a naturalna wzniosłość jego oblicza zdawała się stokrotnie pogłębić. Wszyscy byli oczarowani przez ponad pół godziny.
Po intonowaniu imienia Śri Rama Swamidźi w dalszym ciągu śpiewał pieśń Tulsidasa o Śri Ramaćandra, w tym samym odurzonym stanie umysłu. Potem nastąpiła inna muzyka.
Następnie Swamidźi nagle zaczął ściągać wszystkie ozdoby, jakie miał na sobie i zaczął w nie ubierać Giriś Babu. Następnie oświadczył: „Paramhansa-dewa zwykł mawiać, że nasz brat jest inkarnacją Bhairawy (Boskiego towarzysza Śiwy). Nie ma różnicy między nim a nami”. Giriś Babu przez cały czas siedział oniemiały. Przyniesiono także kawałek materiału gerua, owinięto go i nie wypowiedziano ani słowa protestu. Ponieważ dzisiaj całkowicie połączył się z życzeniami swoich braci uczniów. Swamidźi powiedział teraz: „No cóż, G. C., masz dzisiaj z nami porozmawiać o Thākurze (Panie). A wy wszyscy (odwracając się dookoła) siedźcie cicho i uważajcie”. Nawet wtedy Giriś Babu siedział bez ruchu, bez głosu jak marmur, całkowicie pogrążony w radości. A kiedy w końcu otworzył usta, powiedział: „Ach, cóż może mówić ta pokorna istota o naszym Panu o nieskończonym miłosierdziu! Zaprawdę, tylko w tym uświadamiam sobie Jego miłosierdzie, że dla mnie, tego małego stworzenia, On rozszerzył przywilej przebywania i obcowania z wami, Sannjāsinami, czystymi od dzieciństwa, którzy wyrzekliście się wszelkiego pożądania i pieniędzy.” Mówiąc to, słowa uwięzły mu w gardle i nie mógł już nic więcej powiedzieć.
Następnie Swamidźi wykonał kilka utworów muzyki hinduskiej. Wielbiciele zostali teraz wezwani na poczęstunek. Po poczęstunku Swamidźi przyszedł i zajął miejsce w salonie na parterze, a wszyscy liczni goście usiedli wokół niego. Zwracając się do przyjaciela gospodarza, który tego dnia miał dostać świętą nić, Swamidźi powiedział: „Tak naprawdę wszyscy należycie do kast podwójnie urodzonych, tyle że minęło już sporo czasu, odkąd utraciliście swój status. Od tego dnia znów stajecie się podwójnie urodzonymi. Będziesz powtarzał Gajatri co najmniej sto razy dziennie, prawda?” Gospodarz się zgodził.
W międzyczasie na scenie pojawił się Śridźut Mahendranath Gupta (Mistrz Mahāśaja [Czcigodny], czyli „M”). Swamidźi serdecznie go przyjął i posadził na swoim miejscu. „Mistrzu Mahaśaja” – powiedział Swamidźi – „to rocznica urodzin Śri Ramakryszny. Będziesz więc musiał opowiedzieć nam coś o nim”. W odpowiedzi Mistrz Mahaśaja z uśmiechem pochylił głowę.
Właśnie wtedy ogłoszono, że Swami Akhandananda przybył z Murszidabad z dwoma Pāntuāmi,1 które ważyły półtora funta! Wszyscy pospieszyliśmy, żeby zobaczyć te cudowne Pantua. Kiedy pokazano je Swamidźi, powiedział: „Zabierz je do kaplicy na ofiarę”.
Uczyniwszy Swami Akhandanandę tematem swoich uwag, Swamidźi powiedział do ucznia: „Zauważ, jakim wielkim bohaterem jest w pracy! Nie ma świadomości strachu, śmierci i tym podobnych – uparcie kontynuuje swoją pracę – „pracę dla dobra wielu, dla szczęścia wielu”.”
Uczeń: Panie, ta moc musiała przyjść do niego w wyniku wielu wyrzeczeń.
Swamidźi: To prawda, że siła pochodzi z wyrzeczeń; ale znowu, praca na rzecz innych sama w sobie stanowi Tapasjā (praktykę wyrzeczeń). Karma-Jogini uważają samą pracę za część Tapasjā. Tak jak z jednej strony praktyka Tapasjā intensyfikuje altruistyczne uczucia u Bhakty i pobudza go do bezinteresownej pracy, tak też pogoń za pracą na rzecz innych prowadzi pracownika do ostatniej realizacji Tapasjā, mianowicie oczyszczenia serca i prowadzi go w ten sposób do urzeczywistnienia najwyższego Atmana (Jaźni).
Uczeń: Ależ, proszę pana, jak niewielu z nas może od samego początku pracować całym sercem dla dobra innych! Jak trudno jest w ogóle uzyskać taką otwartość umysłu, która sprawi, że ludzie poświęcą pragnienie własnego szczęścia i poświęcą swoje życie dla innych!
Swamidźi: A ilu z nich myśli o Tapasjā? Skoro pociąg do pożądania i zysku działa w drugą stronę, jak wielu pragnie urzeczywistnienia Boga? W rzeczywistości bezinteresowna praca jest równie trudna jak Tapasjā. Nie masz więc prawa nic mówić przeciwko tym, którzy idą do pracy na rzecz innych. Jeśli uznasz, że Tapasjā ci odpowiada, cóż, kontynuuj to. Inny może uznać pracę za odpowiadającą jemu, a ty nie masz prawa w jego przypadku jej zakazywać. Wygląda na to, że masz w umyśle ugruntowane przekonanie, że praca w ogóle nie jest Tapasjā!
Uczeń: Tak, proszę pana, wcześniej miałem na myśli zupełnie co innego mówiąc Tapasjā.
Swamidźi: Tak jak kontynuując nasze praktyki religijne stopniowo rozwijamy w sobie pewną zdecydowaną skłonność, tak też wykonując bezinteresowną pracę w kółko, nawet niechętnie, stopniowo odkrywamy, że wola się w nią wtapia. Widzisz, że w ten sposób rozwija się skłonność do pracy na rzecz innych? Po prostu wykonaj taką pracę, choć niechętnie, a następnie zobacz, czy rzeczywisty owoc Tapasjā zostanie zrealizowany wewnątrz, czy nie. W wyniku pracy na rzecz innych, kanciastość umysłu ulega wygładzeniu i ludzie są stopniowo przygotowani do szczerego poświęcenia się dla dobra innych.
Uczeń: Ale, proszę pana, jaka jest w ogóle konieczność czynienia dobra innym?
Swamidźi: Cóż, jest to konieczne dla własnego dobra. Zapominamy o ego, gdy myślimy o ciele jako oddanym służbie innym – ciele, z którym najbardziej beztrosko utożsamiamy się z ego. A na dłuższą metę pojawia się świadomość bezcielesności. Im intensywniej myślisz o dobru innych, tym bardziej zapominasz o sobie. W ten sposób, w miarę jak twoje serce będzie stopniowo oczyszczane przez pracę, poczujesz prawdę, że twoja własna Jaźń przenika wszystkie istoty i wszystkie rzeczy. Zatem czynienie dobra innym stanowi drogę, środek do ujawnienia własnego Ja, czyli Atmana. Wiedz, że jest to również jedna z praktyk duchowych, dyscyplina służąca urzeczywistnieniu Boga. Jej celem jest także samorealizacja. Dokładnie tak, jak ten cel osiąga się za pomocą dźnany (wiedzy), bhakti (oddania) itd., także poprzez pracę na rzecz innych.
Uczeń: Ale, proszę pana, jeśli mam dzień i noc myśleć o innych, kiedy będę kontemplował Atmana? Jeśli jestem całkowicie zajęty czymś szczególnym i względnym, jak mogę urzeczywistnić Atmana, który jest Absolutem?
Swamidźi: Najwyższym celem wszystkich dyscyplin, wszystkich ścieżek duchowych jest osiągnięcie wiedzy o Atmanie. Jeśli poświęcając się służbie innym i oczyszczając swoje serce przez taką pracę, osiągniesz wizję wszystkich istot jako Jaźni, co jeszcze pozostaje do osiągnięcia na drodze samorealizacji? Czy powiedziałbyś, że Samorealizacja to stan istnienia jako bezwładna materia, na przykład jako ta ściana lub jako ten kawałek drewna?
Uczeń: Choć nie takie jest znaczenie, to jednak pisma święte mówią o wycofaniu się Jaźni do swojej prawdziwej natury, polegającej na zatrzymaniu wszystkich funkcji umysłu i wszelkiej pracy.
Swamidźi: Tak, to samadhi, o którym mówią pisma święte, nie jest wcale łatwe do osiągnięcia. Kiedy pojawia się u kogoś bardzo rzadko, nie trwa długo; czym więc będzie się zajmował? W ten sposób święty po osiągnięciu stanu opisanego w pismach święty widzi Jaźń we wszystkich istotach i w tej świadomości poświęca się służbie, aby wszelka karma, która jeszcze pozostała do przepracowania w ciele, mogła się wyczerpać. To właśnie ten stan autorzy Śāstr (pism świętych) opisali jako Dźiwanmukti, „Wyzwolenie za życia”.
Uczeń: Tak się jednak złożyło, proszę pana, że dopóki nie zostanie osiągnięty ten stan Dźiwanmukti, praca na rzecz innych nie może być nigdy wykonywana w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu.
Swamidźi: Tak, to właśnie mówią Śastry, ale mówią też, że praca lub służba dla dobra innych prowadzi do stanu Dźiwanmukti. W przeciwnym razie Śastry nie miałyby potrzeby nauczania odrębnej ścieżki praktyki religijnej, zwanej Karma-Jogą.
Uczeń zrozumiał teraz o co chodzi i umilkł, a Swamidźi porzucił tę kwestię i zaczął śpiewać głosem o nadludzkiej słodyczy pieśń skomponowaną przez Babu Giriśa Ćandrę Ghosza dla upamiętnienia Narodzenia Śri Ramakryszny, zaczynając od:
„Kim jesteś Ty, leżący na kolanach biednej brahmińskiej opiekunki”.
Przypisy:
- Słodka masa zwykle długości około dwóch cali, wykonana głównie ze świeżego sera smażonego na ghi i polewanego syropem. ↩︎