(Tłumaczone z bengalskiego)
[Miejsce: Belur Math. Rok: 1902.]
Dziś jest pierwszy dzień Āśārh (czerwiec-lipiec). Uczeń przybył do Math przed zmierzchem z Bally, ubrany w strój biurowy, ponieważ nie znalazł czasu, aby go przebrać. Przychodząc do Math, pokłonił się u stóp Swamidźi i zapytał o jego zdrowie. Swamidźi odpowiedział, że czuje się dobrze, ale patrząc na jego ubranie, powiedział: „Założyłeś płaszcz i spodnie, dlaczego nie założysz kołnierzyków?” Mówiąc to, zadzwonił do Swami Saradanandy, który był w pobliżu i powiedział: „Daj mu jutro dwa kołnierzyki z mojego zapasu”. Swami Saradananda skłonił się i zgodził się na jego polecenie.
Następnie uczeń zmienił swój strój biurowy i przyszedł do Swamidźi, który zwracając się do niego powiedział: „Porzucając swój strój narodowy oraz sposób odżywiania się i życia, następuje denacjonalizacja. Od wszystkich można się uczyć, ale nauka, która prowadzi do denacjonalizacji nie pomaga we wzroście, ale staje się przyczyną degradacji”.
Uczeń: Proszę pana, nie można obejść się bez założenia w oficjalnych kwaterach stroju zatwierdzonego przez wyższych urzędników europejskich.
Swamidźi: Nikt temu nie zapobiega. W trosce o swoją służbę w oficjalnych kwaterach zakładasz oficjalny strój. Ale wracając do domu, powinieneś być zwykłym bengalskim Babu – w powiewnym ubraniu, w rodzimej koszuli i z Ćudderem na ramieniu. Czy rozumiesz?
Uczeń: Tak, proszę pana.
Swamidźi: Chodzisz od domu do domu tylko w europejskiej koszuli. Na Zachodzie odwiedzanie ludzi w samej koszuli jest niedżentelmeńskie – uważa się, że ktoś jest nagi. Bez nałożenia płaszcza na koszulę nie zostaniesz powitany w domu dżentelmena. Cóż za bzdury nauczyliście się naśladować w kwestii ubioru! Chłopcy i młodzi mężczyźni przyjmują obecnie specyficzny sposób ubierania się, który nie jest ani indyjski, ani zachodni, ale stanowi dziwną kombinację.
Po takiej rozmowie Swamidźi zaczął przechadzać się brzegiem rzeki, a uczeń był z nim sam na sam. Wahał się, czy zadać Swamidźi pytanie dotyczące praktyk religijnych.
Swamidźi: O czym myślisz? Wypowiedz to.
Uczeń z wielką delikatnością powiedział: „Panie, myślałem, że jeśli nauczysz mnie jakiejś metody, dzięki której w krótkim czasie uspokoi się umysł, dzięki czemu będę mógł szybko zanurzyć się w medytacji, odczuję wielką korzyść. W obliczu doczesnych obowiązków, w czasie duchowej praktyki trudno mi utrzymać umysł w stanie spokoju podczas medytacji”.
Swamidźi wydawał się zachwycony tą pokorą i powagą ucznia. W odpowiedzi czule powiedział: „Za jakiś czas przyjdź do mnie, gdy będę sam na górze, to z tobą o tym porozmawiam”.
Niedługo potem uczeń wrócił i odkrył, że Swamidźi siedział w medytacji, zwrócony twarzą na zachód. Jego twarz miała cudowny wyraz, a całe jego ciało było całkowicie nieruchome. Uczeń stał obok, patrząc z niemym zachwytem na postać Swamidźi w medytacji, a kiedy nawet po długim staniu nie znalazł u Swamidźi oznak zewnętrznej świadomości, siedział bezgłośnie obok. Po pół godzinie Swamidźi wydawał się wykazywać oznaki powrotu do zewnętrznej świadomości. Uczeń zauważył, że jego złożone ręce zaczęły drżeć, a kilka minut później Swamidźi otworzył oczy i patrząc na ucznia zapytał: „Kiedy przyszedłeś?”
Uczeń: Jakiś czas temu.
Swamidźi: Bardzo dobrze, przynieś mi szklankę wody.
Uczeń pośpiesznie przyniósł szklankę wody, a Swamidźi wypił trochę i poprosił ucznia, aby odłożył szklankę na właściwe miejsce. Uczeń tak zrobił i ponownie usiadł obok Swamidźi.
Swamidźi: Dzisiaj odbyłem bardzo głęboką medytację.
Uczeń: Panie, proszę, naucz mnie, aby mój umysł również był pochłonięty medytacją.
Swamidźi: Opowiedziałem ci już wszystkie metody. Medytuj odpowiednio każdego dnia, a gdy nadejdzie pełnia czasu, poczujesz się właśnie tak. A teraz powiedz mi, jaka forma Sadhany najbardziej do ciebie przemawia.
Uczeń: Panie, praktykuję codziennie tak, jak mi powiedziałeś, ale nadal nie wchodzę w głęboką medytację. Czasami myślę, że praktykowanie medytacji nie ma sensu. Czuję więc, że nie będzie mi się w tym dobrze powodziło i dlatego teraz pragnę jedynie wiecznego towarzystwa z tobą.
Swamidźi: To są słabości umysłu. Zawsze staraj się zanurzyć w wiecznie obecnym Atmanie. Jeśli raz doświadczysz wizji Atmana, otrzymasz wszystko – więzy narodzin i śmierci zostaną zerwane.
Uczeń: Błogosławisz mnie, abym to osiągnął. Zapytałeś mnie, ale wciąż nie mam głębokiej medytacji. W jakiś sposób, proszę, uspokój mój umysł.
Swamidźi: Medytuj, kiedy tylko masz czas. Jeśli umysł raz wejdzie na ścieżkę Suszumnā, wszystko się ułoży. Potem nie będziesz musiał wiele robić.
Uczeń: Zachęcasz mnie na wiele sposobów. Ale czy zostanę pobłogosławiony wizją Prawdy? Czy uzyskam wolność poprzez osiągnięcie prawdziwej wiedzy?
Swamidźi: Tak, oczywiście. Każdy osiągnie Mukti, od robaka aż do Brahmā, a czy ty sam poniesiesz porażkę? Są to słabości umysłu; nigdy nie myśl o takich rzeczach.
Następnie powiedział ponownie: „Posiadaj Śraddhā (wiarę), Wirja (odwagę), zdobądź wiedzę o Atmanie i poświęć swoje życie dla dobra innych – to jest moje życzenie i błogosławieństwo”.
W tej chwili zadzwonił dzwonek na posiłek, Swamidźi poprosił ucznia, aby poszedł i spożył posiłek. Uczeń, padając na twarz u stóp Swamidźi, modlił się o jego błogosławieństwa. Swamidźi kładąc rękę na jego głowie, pobłogosławił go i powiedział: „Jeśli moje błogosławieństwa będą dla ciebie przydatne, mówię – niech Bhagawan Śri Ramakryszna obdarzy cię swoją łaską! Nie znam większego błogosławieństwa niż to”. Po posiłku uczeń nie poszedł na górę do Swamidźi, który tego wieczoru wcześniej udał się na spoczynek. Następnego ranka uczeń, który musiał wrócić do Kalkuty w interesach, pojawił się na górze przed Swamidźi.
Swamidźi: Pojedziesz natychmiast?
Uczeń: Tak, proszę pana.
Swamidźi: Przyjdziesz ponownie w przyszłą niedzielę, prawda?
Uczeń: Tak, z pewnością.
Swamidźi: W porządku, łódź płynie.
Uczeń pożegnał Swamidźi. Nie wiedział, że było to jego ostatnie spotkanie z Isztadewą (wybranym Ideałem) w ciele fizycznym. Swamidźi z radosnym sercem pożegnał go i powiedział: „Przyjdź w niedzielę”. Uczeń odpowiedział: „Tak, zrobię to” i zszedł na dół.
Wołali go przewoźnicy, więc pobiegł do łodzi. Wchodząc na pokład, zobaczył Swamidźi przechadzającego się po górnej werandzie i pozdrawiając go, wszedł na łódź.
Siedem dni później Swamidźi odszedł z życia śmiertelnego. Uczeń nie miał pojęcia o zbliżającej się katastrofie. Otrzymawszy wiadomość drugiego dnia od śmierci Swamidźi, przybył do Math i dlatego nie miał szczęścia zobaczyć ponownie jego fizycznej postaci!